Nieprzejednany szept panoszy się w mojej głowie:
-Musisz być najlepszy! Musisz być najlepszy!
Pogoń za wiatrem.
Z zielononiebieskawej topieli życia wyłania się Ono,
tak nieuchwytne, tak pełne pożądania.
Nierówno każdego obdziela.
Jedwabistym głosem powiedziała raz jeden:
- Ono nigdy nie pojawia się przypadkowo.
Bez pracy nie ma kołaczy.
Mając wszystkie dobra tego świata odeszła
do koczownika, który posiadał tylko dwa wielbłądy.
Wszystkie dni były jednakowe.
Zaprosiłem ich do swojego najlepszego domu, wtedy powiedziała:
-Kocham go, bo rozumie, czym jest Ono i jak je posiąść.
Wkrótce sama pojęła tę tajemnicę.
Po kilku sztywnych dniach wrócili na pustynię,
a ja zostałem sam w pięknej willi nad morzem.
Cięgle było mi mało.
Postanowiłem ją dogonić i ruszyłem w podróż na Saharę.
Długo szukałem koczownika i jego wielbłądów.
Spotkałem ich przy źródle.
Na wydmie stał pasterz, mój rywal i konkurent.
Obserwował niebo, a przez jego twarz przemykał się uśmiech.
Uważaj na wielbłądy!
Zapytałem, z czego jest taki zadowolony, przecież nic nie ma.
-Mam niebo, wielbłądy, które dają mleko i otwarte przestrzenie, które są moim domem.
To droga ku wolności.
Wróciłem do siebie nic nie rozumiejąc, dalej szukałem Onego,
które czasami wyłaniało się zielononiebieskawej topieli życia.
Spotykało wszystkich, którzy cieszyli się z gruntu pod stopami.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
93sowka93 · dnia 30.04.2009 22:13 · Czytań: 820 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: