Z czego by tu Szaloną rozebrać...
Już wiem...
- Miałam kilka lat, ale wiedziałam już,
kochanie, że... - przepraszam, to do mnie to "kochanie"?
Bo w całym tekście nie znalazłam żadnego odnośnika, który motywował by użycie tego słowa, więc sterczy sobie jak gwóźdź ze ściany, samotnie...
- Co roku obserwowałam mozolną wędrówkę żab z równym nabożeństwem, - szyk zdania do zmiany - Co roku z równym nabożeństwem obserwowałam...
- Każdą, znalezioną na szosie, rozjechaną parę - sugeruję drugi przecinek zamienić na "i"
- Nadejście lata wyznaczały żaby. - sugestia - żeby nie sprawiać wrażenia bezdusznych powtórzeń, myślę, że dobrze byłoby w każdym takim kolejnym akapicie dotyczącym pory roku dodać jedno słówko, np. Nadejście lata także wyznaczały żaby. I kolejno - Zbliżającą się jesień również wieszczyły, lub przepowiadały żaby.
- ale właśnie płazy - może "te płazy"?
- Kiedy nacieszyłam już oczy widokiem pływających
płazów, - mówisz o małych żabkach, więc nie powtarzaj "płazów", tylko napisz "maleństw" na przykład
- Kryły się w nich
żaby. - w tym zdaniu "żaby" robią wrażenie niepotrzebnego powtórzenia - ujmij to inaczej, bardziej w klimacie opowiadania np. kryły się w nich znajome mieszkanki stawu (chociażby) - zdanie przez to zyska na barwności, teraz jest zbyt suche i krótkie
- Tak(,) którejś jesieni musiałam zasnąć na dobre - proponuję przecinek dla chwilki zatrzymania się i zadumy...
Bardzo dobre opowiadanie...
A propos, Anaris - czy znasz znaczenie słowa "infantylny"? Bo ja nie znalazłam tu cienia infantylizmu.
Bardzo ładnie opisane pory roku i naprawdę świetne, poetyckie zakończenie.
Miasto jest jak żabia hibernacja - nudne, niebezpieczne i czasami trudno się z niego obudzić. - to na pewno zapamiętam...
Bardzo dobry z dużym plusem (na wstępie)...