Bożyszcze - Miladora
Proza » Humoreska » Bożyszcze
A A A

Nie wznosi się pomników
upadłym Aniołom.

Bożyszcze – opowieść o uwielbieniu

   Ach, te dawne lata urlopów spędzanych w Domach Wypoczynkowych, słynny Fundusz Wczasów Pracowniczych, różnorodna mieszanka ludzka i wspólne przesiadywanie w jadalniach, od nieśmiertelnej zupy mlecznej poczynając, a na wieczorkach zapoznawczych i tanecznych kończąc...

   Miałam jakieś dwanaście lat, kiedy Mamusia zabrała mnie z sobą. Trwała zima, wszystko tonęło w śniegu i panie paradowały w sztucznych, jakże śmiesznych dzisiaj futerkach. Zawiązywały się znajomości, przyjaźnie, pary i kółka. I chyba wszyscy bawili się całkiem nieźle, sądząc po gwarze rozmów przy stołach.

   Byłam radosna i pełna optymizmu. Miałam powód. Moje oczy bez przerwy szukały jednego z panów i patrzyły na niego z zachwytem. Został moim bożyszczem. I nie tylko moim. Wszystkie wczasowiczki spoglądały za nim z uwielbieniem, a on kwitł, tryskał energią, dowcipem i pomysłami. Wszędzie było go pełno i każda z pań tylko jego wyobrażała sobie, jak sądzę, przed zaśnięciem.

   Nie pamiętam już, jak wyglądał naprawdę, ale ze strzępków zachowanych w mojej świadomości obrazów przypuszczam dziś, że była to dość tania uroda i elegancja, tak powszechna wtedy, u schyłku owego dziesięciolecia. Niezbyt wysoki, chyba gładko zaczesany, bez przerwy pochylał się nad dłońmi kobiet, a one rumieniły się jak dziewice. Nie miał konkurencji. Nieliczni panowie przebywali w towarzystwie żon i jak to zazwyczaj bywało na takich urlopach, przeważały panie. Na pewno był swego rodzaju ewenementem w ich szarym, codziennym życiu. Przywracał im pamięć kobiecości i poczucie wdzięku.

   Nie wiem, jak odbierała go Mamusia, ale skoro nie zachował się w moich wspomnieniach żaden ślad jej reakcji, musiało to być zachowanie ostrożne lub obojętne. Może uznała, że nie ma większych szans i zrezygnowała, jak to się mówi, w przedbiegach? A może był dla niej po prostu za młody, gdyż dawno przekroczyła już wówczas czterdziestkę i znając ją, nie sądzę, by chciała się wygłupiać. Nieważne zresztą. Ja w każdym razie czułam się jak ryba w wodzie. Innych dzieci było niewiele i z tego powodu przebywałam właściwie tylko wśród dorosłych. Patrzyłam na swoje Bożyszcze, bez przerwy wodząc za nim oczyma i marząc, by kiedyś zauważył mnie chociaż…

   Tak nadszedł ów pamiętny wieczór. Było już po kolacji. Duża jadalnia połączona rozsuwanymi drzwiami z tak zwaną świetlicą została uprzątnięta, wczasowiczki, wyświeżone i przebrane, zaczęły schodzić się z wolna, nieliczne dzieci kręciły się pod nogami i wszyscy zdawali się czekać na jakiś sygnał do wspólnej zabawy.

Wreszcie zjawił się On. Bożyszcze.

   Panie z miejsca rozkwitły uśmiechami, ożywiły się i zaczęły wygładzać sukienki.  Bożyszcze ujęło ster działania w swoje energiczne męskie dłonie i zadysponowało zabawy towarzyskie. Ja kręciłam się nieopodal, obserwując z przejęciem sytuację.

     – Wszystkie krzesła ustawiamy w koło! – wydał polecenie swoim najbardziej czarującym głosem i panie rozbiegły się po sali.

     – Dziewczynko! – usłyszałam nagle i znieruchomiałam.

To było do mnie! Nie wierzyłam własnym uszom. Zobaczył mnie! Zwrócił na mnie uwagę! Miałam wreszcie szansę! Odwróciłam się powoli. 

     – Tak, ty! – powiedział i rozkazał krótko (byłam zapewne zbyt młoda, by opłacało mu się uruchamiać ten uwodzicielski wdzięk). – Przynieś jeszcze parę krzeseł, o stamtąd... – machnął ręką w kierunku jadalni.

Podniosłam na niego zachwycony wzrok i czując, jak zawiązuje się między nami prawdziwa nić sympatii, powiedziałam z uwielbieniem:

     – Sam sobie przynieś!

   No cóż. Widocznie facet nie był zbyt inteligentny, bo spurpurowiał, zamurowało go, a potem oczywiście wybuchnął. Co wygadywał, nie bardzo pamiętam, lecz na pewno nie tym swoim czarującym głosem. Od Mamusi też mi się oberwało. Taki wstyd przy wszystkich! A ja? Ja wyleczyłam się z miejsca i definitywnie. Uznałam po prostu, że nie był wart żadnych starań, skoro nie potrafił poznać się na mnie.

   Od tego czasu nie patrzę już na mężczyzn z uwielbieniem i nie daję się nabierać na ich uwodzicielski czar. To tylko pozory. A kończą się zazwyczaj noszeniem za nich krzeseł. Nie warto.

Niech sami noszą.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 25.07.2009 09:49 · Czytań: 1368 · Średnia ocena: 4,12 · Komentarzy: 36
Komentarze
Jack the Nipper dnia 25.07.2009 18:38 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
sobie, jak sądzę, przed zaśnięciem.


Taka uwaga - czy ten wtręt jest współczesny? Teraz sądzisz? Czy jest fragmentem wspomnienia dwunastoletniej dziewczynki? Wydaje mi się, ze to pierwsze, ale zgłaszam swoja wątpliwość w tym miejscu, bo ciąg zdarzeń sugerowałby, nielogicznie, to drugie.

Cytat:
się z wolna, nieliczne dzieci kręciły się pod nogami i wszyscy zdawali się


A tu aż 3 się-króliczki

Heh, pysznie :) Lekko i zabawnie, uśmiecham się z nostalgią.
Elwira dnia 25.07.2009 20:38 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
zabrała mnie z sobą...


ja bym napisała ze sobą

Cytat:
by kiedyś zauważył mnie chociaż.


a nie płynniej: by kiedyś chociaż mnie zauważył?

Pointa powalająca na kolana, uśmiałam się jak nie wiem. Pozostaje mieć nadzieję, że jednak nie zawsze tak się kończy :)

Pozdrawiam serdecznie.
ponizej_dna dnia 25.07.2009 23:49 Ocena: Świetne!
Boska Mialdoro! Poprawiłaś mi humor. Nie patrzę na błędy, nie patrzę na komentarze innych, napawam się kwintesencją inteligencji.

Każde dziecko jest świetne. Dla nich słowo "nie" jest takie... banalne. A czyż współczesnej kobiecie słowo "nie" przychodzi z łatwością? Często ulegają wpływom mężczyzn, którzy są dobrymi manipulatorami. Dojrzałe panie potrafią powiedzieć "nie" :) Na próżno szukać tego u dwudziestolatek. Tak wiem są wyjątki, ale chyba są schowane w bunkrze, bo jakoś ich nie mogę dostrzec.

Najwyższa ocena. Bezapelacyjnie.
Samuel Niemirowski dnia 26.07.2009 00:40
Hahahahahahahaha. :lol:

Sama sobie wstaw ocenę B)
Miladora dnia 26.07.2009 03:07
Dzięki, kochani - tak mi się ta historyjka snuła po życiorysie... :D
Tak, de Nipper - to relacja współczesna, wzbogacona o przemyślenia opowiadającej to osoby. Ale faktycznie powinnam dodać "jak sądzę obecnie", żeby była większa jasność.
Co do króliczków, to wystarczy, żebym na chwilkę przymknęła oczy i już mi się cholery zalęgają - idę tłuc, dziękując, jak zawsze, za wystawienie... ;) Uff - utłukłam...
Elwirko - tak mi to "z sobą" rytmowo pasowało jakoś... ;)
A "by kiedyś zauważył mnie chociaż" należy wymawiać z westchnieniem, wtedy wszystko gra... :D
Dziękuję, Denko - miło mi, że poprawiłam Ci humor... Ty mnie też... :D
Samuelu - Twój śmiech wynagradza mi brak oceny, a raczej konieczność wstawienia sobie jej własnoręcznie... :lol:
Nie ma co, zemściłeś się za tego faceta... ;) Cholera z Ciebie, wiesz? :lol:
voice dnia 26.07.2009 11:49 Ocena: Bardzo dobre
Jejku...
Jak miło jest zaczynać dzień z uśmiechem na twarzy gdy czyta się coś tak dobrego :) <nie jestem pewna czy dobrze to napisałam^^''''>
Bdb :)
milla dnia 26.07.2009 17:32 Ocena: Bardzo dobre
Zawsze chylę czoła przed historyjką o niczym, doskonale napisaną. MIladoro, ciagniesz czytelnika jak po sznurku. gładko i finezyjnie. nie mam czego sie nawet czepiać:)
Miladora dnia 26.07.2009 18:14
Dziękuję, Millcia - to cenne, bo Ty się z reguły przyczepiasz... :D
(skąd ja to znam, prawda? - przyganiał kocioł... )
Ale ja cenię sobie takie przyczepiania jak Twoje, wiesz o tym... :D
Poke Kieszonka dnia 27.07.2009 07:51 Ocena: Bardzo dobre
No, no i bożyszcze ma za swoje, myślał, że na jego lep przylepi się wszystko, a jednak się przeliczył, dobrze, że to niewinne dziewczątko odzyskało wzrok; humorystyczny tekst, na którym można zawiesić swoje myśli:), a zalecenia są takie: ,,niech każdy swoje krzesło nosi sam, a wtedy nic nie będzie uwierać'';):)
Usunięty dnia 27.07.2009 08:43
"Bożyszcze ujęło ster działania w swoje energiczne, męskie dłonie i zadysponowało zabawy towarzyskie." Raczej niezręczne stwierdzenie.

Wydaje mi się, że napisałaś to z nudów. Dydaktyczny tekst, jakby pisany przez matronę, w dodatku mało wiarygodna scena tego żigolaka z bohaterką. Wątpię, by facet zapatrzony w siebie, bardzo liczący się z opinią wybuchnął i tak zbeształ słodką i niewinną dwudziestolatkę,
Historyjka bardziej przypomina pobyt w sanatorium, gdzie takie zachowania są na porządku dziennym, tylko w wydaniu emerytalnym.

Nie wiem jaką ocenę wystawić. Coś między dobrym a przeciętnym.
ginger dnia 27.07.2009 12:03 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Nie pamiętam już jak wyglądał naprawdę, ale ze strzępków zachowanych w mej świadomości obrazów przypuszczam teraz

Te obrazy mi w tym miejscu w ogóle nie pasują. Całe zdanie jest dość długie, i się w nim zgubiłam... Lepiej chyba ze strzępków obrazów zachowanych w mej świadomości...

Czytałam komentarze, i zobaczyłam dwudziestolatkę u Moffissa. Już się przestraszyłam, że nie umiem czytać :O

Puenta rozbrajająca. Po prostu nie sposób się nie roześmiać. Bardzo mi ten kawałek do gustu przypadł - niby o niczym, ale jednak pokazuje konkretną sytuację, i można wysnuć wnioski. Piątka z wielkim buziakiem :D
SzalonaJulka dnia 27.07.2009 15:05 Ocena: Bardzo dobre
Sympatyczna lektura :) przypomniały mi się wszystkie moje Bożyszcza, na które (ech, te latające geny) reagowałam agresją, jak Twoja bohaterka :)
Pozdrawiam wakacyjnie i lecę szukać faceta, który umie sam nosić krzesełka :smilewinkgrin:


"Nieliczni panowie przebywali raczej w towarzystwie własnych żon i, jak to zazwyczaj zdarzało..." - ten przecineczek po i coś nie teges, jak dla mnie
Miladora dnia 27.07.2009 15:42
Dziękuję, kochani... :D
Moffisku - rozbawiłeś mnie na całego... :lol:
A więc sprostowanie dla Ciebie:
1. nie napisałam tego z nudów, bo jest to autentyczne zdarzenie z mojego życia i zawsze je chciałam opowiedzieć.
2. Facet nie był żigolakiem - był po prostu takim wczasowym "czarusiem".
3. Miałam wtedy 12 lat, a nie 20 - czytaj uważniej teksty... ;) I dokładnie tymi słowami zareagowałam na jego polecenie... :D
4. Wtedy nie do pomyślenia było, żeby dziecko odezwało się do dorosłego przez "ty" i to publicznie.
5. Facet rzeczywiście poczerwieniał i wybuchnął jak petarda - zjechał mnie jak św. Michał diabła, a moja matka jeszcze dołożyła swoje. Gdybyśmy byli sami, to przypuszczalnie sprawiłby mi lanie.
6. Tekst nie jest dydaktyczny (nie myl pojęć) - jest anegdotyczny. To humoreska, gdybyś zapomniał.
7. Aha - gdybyś potrzebował, to odstąpię Ci trochę swojego poczucia humoru, bo chyba zbyt poważnie traktujesz takie teksty.
:D A na zakończenie masz buziaka, bo wygląda na to, że się wkurzyłeś, co mnie rozbawiło jeszcze bardziej... :D
Buziaki także dla Was, Dziewczyny Szalone i Imbirowe... :D
Usunięty dnia 28.07.2009 10:09
nie bywam w sanatoriach, opowieści znam z ustnych przekazów mojej nieżyjącej matki.
Po prawdzie strzeliłem byka, zamiast 12letniej , napisałem 20letniej, co nie umniejsza gorzkiego komentarza. Miladora czytam Twoje teksty zawsze z uwagą, ale ten mi wyjatkowo nie leży. Nie mam nic do warsztatu, tylko do treści. Odebrałem ją dydaktycznie, może jestem przeczulony?


edit: kiedyś rozmawiałem z kilkoma znanymi pisarzami i poradzili mi, bym nie przejmował sie komentarzami, bo nie ma tekstów uniwersalnych - każdy jest dedykowany dla innej grupy odbiorców.
Czyli może nie jestem akurat w targecie?
Usunięty dnia 28.07.2009 11:07 Ocena: Przeciętne
Opowiadanie na poziomie niskobudżetowej kinomatografii amerykańskiej, ale mimo to, przyciąga zbudowaną atmosferą wokół historii o niczym.
Jesli banały można napisać w sposób wciągający to myślę , że Ci się udało. (Za to daję plusa)
Tylko po co je czytać?
pzdr.
Miladora dnia 28.07.2009 11:56
Moffisku - ja też nie bywam w sanatoriach - to historyjka z wczasów pracowniczych... :D Historyjka całkowicie wspomnieniowa - miała być lekka i zabawna, taka tylko dla chwilki rozrywki - nie dydaktyczna.
Ale masz prawo odbierać ją jak Ci się żywnie podoba... ;)
Zgadzam się - nie wszystko musi leżeć czytelnikowi... :D
Dziękuję za wizytę u mnie. :D
Tobie także, Żołnierzyku... jak na pogrom, który zazwyczaj siejesz, to jednak jakoś wyszłam cało... ;)
Po co je czytać? Dla rozrywki, uśmiechu, chwilki zapomnienia o kłopotach codziennych, dlatego też, że są zazwyczaj prawdziwe i coś mówią o ludziach, którzy je opowiadają... dla zabawy słowem także... ;)
bosski_diabel dnia 28.07.2009 12:01 Ocena: Bardzo dobre
no i proszę jak zabawnie ilustracyjnie namalowałaś kawałk zyciowej historyjki zakończonej świetna puenta ktora mnie powalila bravo :)
Usunięty dnia 28.07.2009 12:35 Ocena: Przeciętne
Prawdziwy twórca nie zajmują się odpowiedziami, a przynajmniej napisanymi w taki delikatny sposób.
Analizuje komentarze, wyciąga wnioski i dalej tworzy. A widzę, że zamiast pisać, pochłania Cię „korespondencja”. Szkoda tej energii, którą w sobie jeszcze masz.
Piszesz, choć nie zawsze z sensem, to z takim urokiem, którego ja sam nigdy nie rzucę.
Pozdrawiam.
Usunięty dnia 28.07.2009 13:28
ale jestem uczciwy, ocene wycofalem.

edit: a propos, masz olbrzymi potencjał, a napisałaś tekst techniczny, warsztatowy. Czy nie lepiej zmierzyć się z czymś poważniejszym? Mam wrażenie, że wyrosłaś już z rankingów na portalu. Pisz, dobrze ci idzie, ale coś mocnego...
Miladora dnia 28.07.2009 14:56
Moffisku - niepotrzebnie wycofałeś ocenę - wolałabym ją mieć jednak, bo świadczy o szerokim wachlarzu czytelników.
Dla Twojej wiadomości - jestem tu od 8 miesięcy, pierwszy portal, pierwsze publikacje... i tu nauczyłam się w dodatku bardzo dużo.
Nie zamierzam z tego wyrastać - cieszą mnie ludzie, cieszy atmosfera, przyjaciele, których tu mam i nie szkoda mi czasu na rozmowy z nimi (to do Ciebie, Żołnierzyku... ;) ) Cieszy mnie też, że cząstkę tego, co mnie tu dano mogę zwrócić w formie pomocy innym. Coś poważniejszego? Chyba nie za bardzo stać mnie na powagę, ale mam właśnie książkę w wydawnictwie... pierwszą... :D
Więc wrzuć z powrotem ocenę i nie wygłupiaj się - to nie ranking, to uczciwa rozmowa... :lol:
Drogi Żołnierzyku - masz rację nawet, ale ja tej energii mam jeszcze pod dostatkiem - na wszystko. A specjalnie na radość... :D
I na ćwiczenia warsztatowe tego rodzaju także... A już szczególnie na wiersze, mimo, że nie wszystkie daję na portal... :D
Usunięty dnia 28.07.2009 15:45 Ocena: Przeciętne
mnie też cieszą Twoje słowa pelne szczerości. Słusznie, że z portalu zrobiłaś sobie poligon, ale to nie Kuba. Ja Ci nie podam za friko drinka i nie powiem: Miladora to nie tylko kobieta, to rewolucja. Brakuje Ci ,Droga Koleżanko, charyzmy.

Pozdrawiam.
Miladora dnia 28.07.2009 18:59
Drogi Żołnierzyku - ta opowiastka naprawdę nie jest tyle warta, by aż tak oburzać się na czyjś brak charyzmy... :D
A od poligonu są żołnierze, nie motyle... ;)
TomaszObluda dnia 03.08.2009 19:19 Ocena: Świetne!
Zołnierzyku - dobrze że nie żołnierzu - chrzanisz jak potłuczony, ale skoro jesteś z ołowiu to może ostaniesz się w całości.

Co do opowiadania, przezabawne. Od samego początku czeka się na finał, zaciekawiasz. I finał jest świetny :D Treść, mhm jak mam ochotę na głębszą filozofię, to czytam traktaty filozoficzne, a nie opowiadania. Dla tych co szukają w prozie fabularnej bardzo głębokich myśli, polecam też Coelho ;)
Arkady dnia 04.08.2009 02:01
Hi hi hi... Rozbawiłaś mnie... Chciałbym to zobaczyć na własne oczy... Pięknie ujęte. Puenta świetna: jak łatwo wyleczyć się z uwielbienia idola w zetknięciu z nim samym...:D
Miladora dnia 04.08.2009 10:12
Dziękuję, Panowie... :D
Cieszę się, że Was rozbawiłam... :D
wiesiek1 dnia 18.09.2009 05:41 Ocena: Świetne!
O Bożyszcze! Jak ja lubię uśmiechnąć się na dzień dobry :) a Twoje teksty Miladoro tak działają - prześwietne
Jutro też tu będę
do miłego:)
Miladora dnia 18.09.2009 11:24
Dziękuję, Wieśku - jak fajnie, kiedy ludzie lubią się uśmiechać... życie od razu wydaje się lżejsze, prawda? :D
Polter13 dnia 06.02.2010 17:04 Ocena: Bardzo dobre
Trudno mi coś dodać, więc powiem tylko: bardzo dobre.
Miladora dnia 06.02.2010 21:35
No i witaj ponownie... :D
Nalot dywanowy? ;)
Cieszę się, że tym razem podobało się bardziej.
Dziękuję. :D
Nova dnia 10.02.2010 22:20 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo sympatycznie i zręcznie napisane. Finał nie do przewidzenia, a noszenie krzesełek za czarusiami ... boskie.
Esy Floresy dnia 20.02.2010 05:07 Ocena: Świetne!
Brawo! - krzyczała Floreska - znamy takich czarusiów co nie Esy? - Tak znamy, znamy - odparła Eska - aż za dobrze. Na szczęście nieźle sobie z nimi radzimy - mrugnęła okiem. Nie ma to jak pierwsze zauroczenia, znowu nas rozbawiłaś :lol: Buziak i pozdrawiam.
Miladora dnia 20.02.2010 05:39
No patrz - jakim cudem Noviutka mi umknęła... :D chyba że byłam zajęta noszeniem krzesła za jakimś bożyszczem, tfu, na psa urok... :lol:
Prędzej robieniem korekty... :D
(nie wiem, co gorsze) ;)
No i Eska z Floreską wpadły z wizytą - pełnia szczęścia. :D
Dziękuję, Dziewczyny...
buziaki serdeczne :D
Usunięty dnia 27.09.2013 14:48 Ocena: Dobre
Gorzej, kiedy kończy się krzesłami w nich rzucaniem.
I może ciastko to trochę przeterminowane, z zakalcem nawet trochę, ale konsystencja, jak zawsze, idealnie ukręcona.
Miladora dnia 27.09.2013 15:37
Jasne, że przeterminowane, skoro to działo się wieki temu, w czasach komunistycznego zakalca. :)))
Ot, taki kogel mogel ze wspomnień i wprawka z początków pisania. :)

Dzięki, Morfinko, za kolejne odgrzebanie staroci.

Serdeczności :)
Kazjuno dnia 18.05.2020 09:07 Ocena: Świetne!
Świetne! Poprawiłaś mi, Milu, na dzień dobry nastrój.
Cytat:
– Sam sobie przy­nieś!

Jedno zdanie, a fajerwerk jak się patrzy! Klimat wczasów FWP odtworzyłaś po mistrzowsku. Krótko i więzłowato, jak mawiał mój ojciec. Przekaz jasny i klarowny, jak w kultowej piosence Młynarskiego o pannie Krysi, która elektryzowała męską wczasową społeczność.

Z bratem i rodzicami jeździłem wprawdzie 3 razy na wczasy, jednak były to wczasy uzdrowiskowe. Atmosfera była wypisz, wymaluj podobna jak u Ciebie w FWP. Raz tylko w Krynicy Morskiej byliśmy w ośrodku zbudowanym przez wałbrzyską koksownię. (Chyba FWP). Było tam kilka skleconych z desek domków kempingowych, które przed wyjazdem ojciec zachwalał jako pierwszorzędne lokum. Już w pierwszy dzień matka odkryła, że roi się od pluskiew.
Zbuntowała się i coś krzyczała, że nie będzie narażała dzieci na jakiś rodzaj pandemii. Wyprowadziliśmy się po paru dniach do jedynego murowanego domu, gdzie na parterze była stołówka. Zamianę lokum chyba wymusiła używając kategorycznych lekarskich argumentów.
Atrakcją wczasów był facet BOŻYSZCZE - czyli przystojny mistrz zmianowy z koksowni Boguś XXX, którego uwielbiał nasz ojciec. Ponoć pan Bogdan "świetnie" sobie radził z nadużywającymi procentów robotnikami, którzy zakłócali proces produkcji koksu. Miał na zakładzie kantorek, do którego zapraszał niesfornych pracowników, gasił światło i po jego ciosach bumelanci oglądali w głowach błyski, które rozświetlały im właściwe postrzeganie dyscypliny pracy. Opuszczali kantorek, żegnani kopniakiem w 4 litery i słowami: Jeszcze raz, to polecę po premii. Na wczasach był z żonką i synem, z którym nie chcieliśmy się kolegować, bo sprawiał wrażenie debila. Nie muszę dodawać, że poza plażowaniem przez cały urlop Boguś z rodziną rozgniatał pluskwy. Raz ojciec, mama i piękny Boguś z żoneczką wybrali się na dancing. Nazajutrz zobaczyliśmy Bogusia z podrapaną twarzą. Ze strzępów rozmów rodziców dowiedzieliśmy się, że lico BOŻYSZCZA naruszyła rodzicielka debilowatego rówieśnika. Wpadła w amok z zazdrości, bo na parkiecie ponoć przytulał jakąś wywłokę. Od tego czasu rozluźniły się towarzyskie kontakty z rodziną zmianowego mistrza, a ojciec jego ślubną określał: TA HEBRA. Niedługo po wczasach Boguś zamienił HEBRĘ na bufetową ze znanej wałbrzyskiej restauracji. Lubiłem BOŻYSZCZE z tamtych wczasów. Kiedy bywałem u ojca na koksowni, pan Bogdan, zawsze z uśmiechem ściskał mi grabę.

Przepraszam, znowu musiałem coś doszczekać.

Ale twoja opowieść jest zaiste świetna.

Miłego poniedziałku, Kaz
Miladora dnia 18.05.2020 15:39
Bardzo dziękuję, Kaz. :)
Czasem coś się wygrzebuje z pamięci i patrzy na to pod innym kątem. No i nagle jest co opowiadać. Sam zresztą wiesz.

Miłego poniedziałku. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty