Oto i oryginał:
http://www.eskimo.com/~jessamyn/.../baby.html
moffiss, Twój komentarz, zwłaszcza ostatni jego akapit, dał mi do myślenia. Oczywiście chcę pisać dla innych. Ale jako student filologii angielskiej ze specjalizacją tłumaczeniową czasem muszę się sprawdzić jako tłumacz. W tym przypadku na swoje wytłumaczenie mam to, że ten tekst w oryginale jest właśnie tak napisany, więc odpowiedzialność za "fatalną budowę zdań" itp. muszę częściowo zrzucić na śp. Donalda Barthelme, a Ty, moffissie, podobnie jak inni ewentualni komentatorzy, powinieneś zwrócić uwagę, że to jest tłumaczenie właśnie i że w takim razie fatalnie tłumaczę, zamiast tego "nie pisz tak więcej". Ale fakt, tłumaczenie jest jeszcze do porządnej korekty, w co najmniej jednym punkcie za Chiny nie mogę skumać, co autor miał na myśli, a poza tym dużo powtarza, i nie wiem, czy nie zrobić jednak wersji mniej dosłownej. Tak czy owak, obiecuję poprawę
ginger: no właśnie, co do tych stu dolców też nie wiem, o co mu chodziło i to jest ten drugi punkt "zaczepny". Ale to już chyba zostawię, jak jest, przeniesienie wszystkich subtelnych znaczeń z jednego języka na drugi jest niemożliwe
Rok chyba zapiszę słownie
Nie do końca się zgodzę, że tłumaczenie sprawiło mi przyjemność, choć akurat do tego autora przymierzałem się dość długo. Szukałem opowiadania w miarę krótkiego i dość prostego językowo, ale zawsze kiedy już wydawało się, że takie znalazłem, zawsze trafiał się jakiś gwóźdź. Tak było i w tym przypadku, choć i tak cieszę się, że wyszło w miarę zrozumiałe. Mam tu naprawdę kilka poważnych wątpliwości, z których - jak już wspomniałem - część postaram się rozwiać. Zatem, ginger, dziękuję za pozytywną opinię, aczkolwiek uważam ją też za nieco przesadzoną (w odwrotną stronę, niż u moffissa), ale oczywiście pretensyj nie zgłaszam
A autor - owszem - lubił długie zdania, a wspomniane przez Gaię "Zdanie (Sentence)" stanowiło dla mnie jedną z głównych inspiracji do "Przykładowego...". Jak ktoś ciekawy, a przy tym cierpliwy i w miarę dobrze zna angielski (lub ma pod ręką szybki słownik), to niech się delektuje (dla wzmocnienia efektu radzę wcześniej skorzystać z pomocy alkoholu w ulubionej postaci
):
http://www.eskimo.com/~jessamyn/.../sentence.html
Ale TEGO tłumaczyć nie zamierzam, zwłaszcza że ktoś już to zrobił (pewnie i polska wersja gdzieś wisi w sieci, ale nie chciało mi się szukać).
A w ogóle, Gaiu, muszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie tym swoim komentarzem, bo widzę Cię po raz pierwszy na pp (nie udzielasz się zbytnio), a tu od razu się okazuje, że mam do czynienia ze znawczynią i/lub fanką twórczości Barthelme'a! Co do "win", cóż, tu znowu nie wiem, co on przez to rozumiał, więc cóż mi pozostaje, jak nie zostawić tego takim, jakie jest.