Porywam się na wiatr,
nagimi,
bezbronnymi
dłońmi,
bez rękawiczek,
wyciągam całą siłą,
na przekór obyczajom,
na przekór czasom.
Mówię dość.
Krzyczę dość!
Ślepi ludzie,
głupie małpoludy,
w różowych okularach,
zapatrzone w swoje odbicie
na szklanych wieżach,
świat ku bezsensowi zmierza,
ten świat ku bezsensowi zmierza.
Czas,
już czas.
Zawracam rzekę,
usypując tamę z miękkiego piasku,
kawałka drewna
i szmacianej lalki, która zaplątała się
w trzcinie rosnącej nad brzegiem.
Arlekiny, czarne maski,
brudne twarze.
Jakiś rybak,
kłusownik,
harpunem rozbija szklaną taflę,
polując na przygłupie stada bawołów,
w swojej bezbronności
skłonnych oddać życie
w ręce boga
z małej litery.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
zar mar · dnia 08.08.2009 17:46 · Czytań: 666 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: