Ballada o szczurach - Miladora
Proza » Humoreska » Ballada o szczurach
A A A

Ja i ty – jesteśmy jednej krwi.
R. Kipling – Księga dżungli


Ballada o szczurach

   Pewnego dnia (tak na marginesie, lubię zaczynać od słów pewnego dnia, ponieważ nadal uważam to za najbardziej intrygujące wprowadzenie w temat), a więc, pewnego dnia, zniknęło z łazienki mydło.
Mydła było już niewiele, w dodatku uznałam to za zbyt błahą sprawę, żeby wszczynać z tego powodu jakiekolwiek dochodzenie, wobec czego machnęłam na nie ręką, zwłaszcza że schylać i szukać nie bardzo mi się chciało, i po prostu wyłożyłam następny kawałek.
Nie minęło wiele czasu i mydło ponownie szlag trafił. Znalazłam je pod wanną, opłukałam z kurzu i umieściłam starannie w koszyczku
   – Pewnie Małej spadło – pomyślałam przelotnie, wracając do swoich spraw.

   W parę dni później znowu, tym razem lekko klnąc pod nosem, buszowałam pod wanną. Mydło owszem znalazłam, ale w najdalszym i najciemniejszym zakątku łazienki, co sprawiło, że przez długą chwilę zastanawiałam się, jakim cudem mogło aż tam trafić. Uznałam to wreszcie za jedną z tych tajemnic przyrody, które sprawiają, że życie staje się ciekawsze, i odłożyłam wszystko ad acta.

   Potem po domu zaczęły grasować duchy. Coś przemykało ciemnym korytarzem, pantofle rozchodziły się po całym mieszkaniu, a puste butelki po Pepsi nie mogły ustać spokojnie. W dodatku na mydle pojawiły się ślady zębów. I pewnie trwałoby tak w nieskończoność, bo nie jestem osobą podejrzliwą i nie lubię rzucać na nikogo nieuzasadnionych oskarżeń, gdyby nie czysty przypadek.
   Weszłam do łazienki i nagle usłyszałam jakiś szelest za zasłonką maskującą niezamurowany ciąg wodno-kanalizacyjny. Sięgnąwszy ostrożnie, odchyliłam brzeg materiału i... zamarłam z wrażenia. Na wysokości mojej głowy, uczepiony rury, tkwił równie jak ja zdziwiony szczur z dużym kawałkiem mydła w ząbkach. Patrzyliśmy tak na siebie przez dłuższą chwilę, po czym szczur uznał widocznie, że ceremonii zapoznania stało się zadość, bowiem szybko i tym razem już z lekkim przestrachem w ślepkach, wdrapał się ze zwinnością akrobaty pod sufit, po czym,  upuszczając mydło, zniknął w jakiejś szparze.
   Wbrew logice roześmiałam się głośno. Nie jego wina przecież, że ludzkie budownictwo mieszkaniowe, zwłaszcza w kwestii wykończenia, przypomina bardziej ser szwajcarski niż przyzwoitą siedzibę, stwarzając tym samym niezupełnie zamierzone warunki symbiozy także dla innych, oprócz człowieka, organizmów żywych.
   – No trudno, Maksencjusz – powiedziałam z rezygnacją. – Ale mydła mi nie ruszaj.
I umieściwszy między rurami kawałek deseczki, położyłam na niej skórkę od sera.

   Przez dłuższy czas miałam spokój. Maksencjusz okazał się współlokatorem dyskretnym i dobrze wychowanym. Zjawiał się cichutko, zadowalał poczęstunkiem i nie nadużywał przywileju gościnności. Ale do czasu, niestety. Nie przewidziałam jego licznych koligacji rodzinnych i towarzyskich. Przyszedł dzień, gdy wróciwszy do domu, złapałam się za głowę.
Pod naszą nieobecność Maksencjusz urządził balangę, a może był to jego wieczór kawalerski, dość że koleżkowie narozrabiali jak pijane zające i straciwszy rachubę czasu, nie ulotnili się w porę, co mojego Męża doprowadziło prawie do szału i podjęcia brzemiennej w skutki decyzji. Maksencjusz dostał eksmisję.
Mąż, przeklinając półgłosem, przygotował kupkę kamieni, rozrobił kubełek cementu, dorzucił parę stłuczonych butelek i zamknął się w łazience. Siedział tam przez parę godzin.
Nawet nie próbowałam sprawdzać, jak mu idzie, nie chcąc usłyszeć bardzo prawdopodobnego w tej sytuacji komentarza o współwinie. I dobrze zrobiłam, ponieważ beton okazał się bardziej "szwajcarski", niż można to było przewidzieć, wobec czego następne pół dnia Mąż spędził podwieszony do sufitu, co wprawdzie przyniosło zamierzony efekt, lecz w niczym nie poprawiło mu humoru.
A Maksencjusz? Cóż, po prostu przeniósł się z koleżkami do sąsiadów na górze i w jedną noc spustoszył im apteczkę.

   Wbrew pozorom nie ochłodziło to naszych sąsiedzkich stosunków, a raczej wręcz przeciwnie, utrwaliło je nawet, ponieważ w rezultacie tych wielu godzin spędzonych na przymusowym zaciekłym łataniu, wymiana poglądów na temat ekscesów Maksencjusza okazała się długa, ciekawa i niepozbawiona elementów humoru. Sąsiad zamurował, co się dało, i konflikt został zażegnany, nim zdążył się rozwinąć.
Ostatnim śladem działalności Maksencjusza były wciągnięte do dziury w przewodzie kanalizacyjnym rajtuzy córeczki lokatorów z parteru.
   – A jaki bezczelny! – skomentowała z oburzonym podziwem matka właścicielki owej części garderoby. – Ja tu patrzę na niego, a on nic – dalej wciąga!
   – Przecież macie psa – stwierdziłam zdziwiona. – I to dużego.
   – Psa?! – żachnęła się sąsiadka. – No to co, skoro on za Chiny nie chce wejść do łazienki!
   – Boi się? On? Taki ostry?!
   – Raczej woli się nie mieszać – skwitowała z przekąsem. – Pewnie! Nie jego rajtki.
W rezultacie następny sąsiad utkwił na jakiś czas w łazience i sprawa przycichła. To, na co szczurowi potrzebne były rajstopy, pozostało wyłącznie jego tajemnicą.

   Żyłam sobie spokojnie i tylko od czasu do czasu, jak echo, dochodziły do mnie sygnały o szczurach sporadycznie pojawiających się na korytarzu. Mnie już, na szczęście, to nie dotyczyło. Aż nagle, pewnego wieczoru, usłyszałam tumult za drzwiami. Jakieś wrzaski, tupot nóg, łomotanie... Wybiegłam na klatkę. Na schodach poniewierały się czyjeś buty, czapka i kilka ziemniaków, a wyżej, na podeście, miotał się przeciwległy sąsiad, waląc zaciekle kijem od szczotki w załomek muru, w którym utkwiło jakieś drobne stworzenie.
Niezależnie od tego, czy to był Maksencjusz, nie mogłam patrzeć bezczynnie, jak sąsiad usiłuje przygwoździć go końcem kija do ściany, bo szczur w dodatku krzyczał jak dziecko.
   – Zwariował pan?! – wrzasnęłam, odpychając faceta.
Sąsiada zamurowało.
   – Gonił nas – wykrztusił. – Szliśmy sobie spokojnie z bratem i teściową, a on leciał za nami aż na czwarte piętro!
Popatrzyłam na niego jak na idiotę i w myślach popukałam się w czoło.
   – Jasne – stwierdziłam zgryźliwie. – I chciał was zjeść.
   – Pilnuj go! – rzuciłam do Małej, a wyraz osłupienia, z jakim spojrzała na sąsiada, był chyba najbardziej dobitnym komentarzem do tej sytuacji.
Wbiegłszy do mieszkania, porwałam pierwszą z brzegu puszkę i zawróciłam na schody. Szczur z ulgą wpełznął do jej wnętrza. Zamknęłam wieczko i popędziłam na podwórze. Septony na szczęście stały wystarczająco blisko, by szczur się nie udusił, a w dodatku jeden był dziurawy. Delikatnie przechyliłam puszkę i szczur momentalnie schował się wśród śmieci.
   – W razie czego ma którędy uciec – wyjaśniłam dziecku po powrocie. – Jest na tyle mądry...

   A potem przyszło mi do głowy, czy to nie aby jego inteligencja właśnie stała się powodem zamieszania. Może po prostu tylko chciał wydostać się z zamkniętego budynku i widząc ludzi, poszedł za nimi w słusznym przeświadczeniu, że skoro idą, to widocznie musi tam być jakieś wyjście. A dwóch dorosłych facetów, nie licząc teściowej, wzięło go za tygrysa i obrzuciło czym popadnie.
     Nie do wiary – pomyślałam ze zdumieniem.
I jeżeli tliła się jeszcze we mnie jakaś iskra sympatii do owych sąsiadów, to wygasła wówczas ostatecznie.
   – Pewnie – powiedziałam z goryczą do Małej. – Najłatwiej jest zabić…

   Minęło nieco czasu, a potem któregoś dnia usłyszałam, jak zadźwięczał dzwonek.
   – Masz gościa – oznajmiła z miłym uśmiechem najbliższa sąsiadka. – Wróciłam z zakupów, patrzę, a na twojej wycieraczce siedzi szczur.
   – Naprawdę? – zdziwiłam się szczerze. – To gdzie on jest?
   – Tu obok. – Wskazała w dół schodów.
Wyjrzałam ostrożnie. Na podeście przycupnął niewielki szczur i mimo swojej niewątpliwej młodości nie wyglądał na przestraszonego. Przyglądając się spokojnie czarnymi, bystrymi oczkami, bez protestu wlazł do puszki. Tym razem powędrowałam prosto do piwnicy. Trudno, była zima i ja nie mogłam zawieść tak wyraźnie okazanego zaufania.
   – Jakim cudem on wiedział, na którą wycieraczkę trafić? – zastanowiło mnie tylko. – Do trzeciego piętra jest przecież jeszcze sześć innych mieszkań…

Powiecie, że to zbieg okoliczności. Czysty przypadek. Ale można też spojrzeć na to inaczej. Wiadomo, że szczury są inteligentne. Jeżeli wyglądało, jakby trafił celowo, to może istotnie tak było? To tylko w naszym pojęciu są przecież szkodnikami.

A co, jeśli kiedyś nam, Panom Świata, przydarzy się coś podobnego i Przybysze z Kosmosu, patrząc na zdewastowaną Ziemię, uznają nas również za szczury?

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 17.08.2009 09:10 · Czytań: 1916 · Średnia ocena: 4,52 · Komentarzy: 51
Komentarze
JaneE dnia 17.08.2009 10:04 Ocena: Świetne!
Świetne :) Lekki i dowcipny tekst przekazuje jednocześnie głębszą treść.

Ciekawa jestem, czy to fikcja literacka, czy też w przygodzie ze szczurem ukryte jest ziarenko prawdy ;)
SzalonaJulka dnia 17.08.2009 10:28 Ocena: Świetne!
Uśmiałam się serdecznie :D więcej takich opowiadań poproszę! (znów apeluję o coś w rodzaju autobiografii autorki)
Znając inteligencję szczurów, w całą historię święcie wierzę :D
Miladora dnia 17.08.2009 12:12
Dziękuję, Jane i Szalonka... :D
To całkowicie autentyczna historia - w każdym szczególe...
Do dzisiaj się zastanawiam, dlaczego ten cholerny szczurek przywędrował właśnie na moją wycieraczkę i w dodatku cierpliwie czekał, aż wyjrzę i go wypuszczę z zamkniętej klatki schodowej... :D
Może faktycznie dostał jakiś "cynk"?
milla dnia 17.08.2009 14:08 Ocena: Świetne!
Cytat:

Pewnego dnia, (tak na marginesie, lubię zaczynać od słów - pewnego dnia, ponieważ nadal uważam to za najbardziej intrygujące wprowadzenie w temat...), a więc, pewnego dnia, zniknęło mi z łazienki mydło.
tak, udało CI się pierwszym zdaniem sprawić, że koniecznie, lae to oniecznie trzeba przeczytać, cobyło dalej :)
NO, moja droga. sprawiłaś mi niezwykły prezent tym tekstem. jak ja uwielbiam takie kawałki! moz enawet bardziej niż jakieś metafizyczne bla-bla.
super. naprawdę. osobiście zakonczyłabym tekst po wizyty ustały. ale i tak dam Ci świetne. niżej po prostu nie mogę:) buzia
msh dnia 17.08.2009 14:11 Ocena: Świetne!
no, to teraz spać nie będę! akurat szczurów się brzydzę, chociaż, po przeczytaniu Twojego opowiadania, można nabrać do nich sympatii. generalnie nie cierpię tych stworzeń, więc temat brrr, ale wykonanie na duży plus - jak z wchodzeniem do ciemnego pokoju: boisz się, ale brniesz dalej, bo ciekawość zwycięża. tutaj moja ciekawość została wynagrodzona pozdrawiam serdecznie. msh ps myślę, że jeśli przybysze będą patrzeć na nas z góry, to nie będą nas porównywać do tak inteligentnych stworzeń jak szczury - do tego jeszcze nie dorośliśmy. msh
Miladora dnia 17.08.2009 15:33
Dziękuję, Millcia i Msh-siu... :D
Nie przypuszczałam, że ten tekst tak się Wam spodoba...
Miło mi... ;)
MarioPierro dnia 18.08.2009 12:23 Ocena: Świetne!
O, kur zapiał, a ja już napisałem początek krótszej humoreski (z pozoru horroru), gdzie najważniejsza scena rozgrywa się w łazience. No ale jak to teraz wrzucę, to zaraz posypią się zarzuty, że niby od Miladory kopiuję. Przypuszczam, że to prywatna zemsta za moje niedawne wybryki w temacie "Najdowcipniejsza wypowiedź miesiąca" :) Więc poczekam, aż tutejsze emocje opadną, co może stać się nieprędko, bo "Ballada o szczurach" jest naprawdę przednia! Przyznam, że kiedy przed czytaniem rzuciłem okiem na komentarze, jakoś nie chciałem uwierzyć, że to się tak dobrze będzie czytało, ale potem prawie odjęło mi mowę. Właściwie poza tym nie mam tu nic do dodania, poprzednicy rzekli już wszystko. No, może tylko ten początek "(tak na marginesie, lubię zaczynać od słów - pewnego dnia, ponieważ nadal uważam to za najbardziej intrygujące wprowadzenie w temat...)" wydaje się trochę pretensjonalny, ale już jakieś dwa akapity dalej i tak o nim zapomniałem. Wciąga!
ginger dnia 18.08.2009 12:50 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Ostatnim śladem działalności Maksencjusza były wciągnięte do dziury w przewodzie kanalizacyjnym dziecinne rajtki z garderoby mieszkańców parteru.
- A jaki bezczelny! - skomentowała z oburzonym podziwem właścicielka wspomnianej części ubioru.

Hmm... Jakoś mi te wypowiedzi do dziecka nie pasują... Ale może tylko mi ;)

Nie podoba mi się końcówka. Na moje powinnaś skończyć na szkodnikach, bo ostatni akapit jest - w moim odczuciu - jakby na siłę, i nie ma nic wspólnego z resztą. Taki trochę morał nie wiadomo po co.

Poza tym czytało się lekko, śmiałam się przy tym tekście, zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie.
No i potwierdzasz moją opinię, że historie z życia wzięte potrafią być najbardziej nieprawdopodobne... ;)
Hard dnia 18.08.2009 17:16 Ocena: Dobre
Zapewne to był szczur kamikadze i sprawdzał gdzie można sprowadzić rodzinę.
Miladora dnia 18.08.2009 17:17
Dziękuję, MarioPierro - absolutnie nie mam nic przeciwko temu, żebyś teraz Ty zaciągnął mnie do swojej łazienki... :D
Imbirku kochany - nie przyszło mi do głowy, że tę wypowiedź można zrozumieć jako kwestię dziecka, ale, żeby się już nikomu nie pomyliło, dopowiadam to zdanie.
Odnośnie zakończenia - zostawiam je, bo fajnie mi się wyobrażało najazd Kosmitów na Ziemię i rozbiegających się jak szczury ludzi... ;)
Tak, wiem, to perfidne, zwłaszcza, że mimo wszystko ludzi lubię... tylko wydaje mi się, że my, ludzie, zachowujemy się często gorzej niż zwierzęta i może warto czasem pomyśleć, że może trafić nam się coś, co zachwieje naszą megalomanią... ;)
Dziękuję za wizytę, Kaczuszko... (też je lubię)
Usunięty dnia 19.08.2009 09:17 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo przyjemnie się czyta tę szczurzą balladę. Duży plus za prostotę. Jedynie koniec wydaje mi się trochę oszukany - tym bardziej, że nie mówi niczego, czego w literaturze już by nie było. Ale w kontekst tego opowiadania wpisuje się dobrze. Piąteczka:smilewinkgrin:
sirmicho dnia 19.08.2009 09:23 Ocena: Bardzo dobre
Wszystko zostało już powiedziane. Od siebie dodam tylko, że podobało mi się i z chęcią wystawię bdb.
Miladora dnia 19.08.2009 10:54
Dziękuję, Kochani... :D
Kumcia - w literaturze już chyba wszystko było i nie sposób tego ogarnąć, więc naturalną koleją rzeczy trzeba się czasem powtarzać... mam nadzieję tylko, że innymi słowami... ;)
Jack the Nipper dnia 19.08.2009 21:46 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
jego wieczór kawalerski, dość, że jego


2 x jego

Cytat:
mnie sygnały o szczurach sporadycznie pojawiających się na korytarzu. Mnie


2 x mnie

Bardzo dobre, ale bez szczypty tego czegoś, co stawiałoby ten tekst ponad wszystkie inne.
Usunięty dnia 19.08.2009 22:15
Mam kilka pytań:
"Nie minęło wiele czasu i mydło ponownie szlag trafił. Znalazłam je pod wanną, opłukałam z kurzu i umieściłam starannie w koszyczku."
Jeśli znalazłaś i to szybko, jak wynika z tekstu, mydło pod wanną, to jak je szlag trafił?
"- Pewnie Małej spadło - pomyślałam pobieżnie, wracając do swoich spraw. "
Pobieznie pomyśleć, raczej niefortunne określenie. Pobieżnie np. mogę czytać Twój tekst. A jeśli tak zrobię, to jak o nim pomyslę?

"Mydło, owszem, znalazłam, choć w najdalszym i najciemniejszym zakątku łazienki (...)."
Przecież już je znalazłaś, to które to już mydło?

"Uznałam to wreszcie za jedną z tych tajemnic przyrody, które sprawiają, że życie staje się ciekawsze i odłożyłam wszystko ad acta."
Zagubione mydło to jedna z tajemnic przyrody?

"Męża doprowadziło do lekkiego szału ."
A Jak wygląda mocny szał?

Wybacz, nie przeczytałem do końca. Nie mam więc prawa ocenić.
Miladora dnia 19.08.2009 23:36
Dziękuję, de Nipper - poprawiłam... :D
Żołnierzyku - to humoreska i jeżeli mydło szlag trafił, to znaczy, że zniknęło. To, że zostało odnalezione i gdzie, jest odrębną sprawą.
Masz rację - użyłam niewłaściwego słowa - powinno być "pomyślałam przelotnie"...
Czytałeś jednak nieuważnie - "W parę dni później znowu, tym razem lekko klnąc pod nosem, buszowałam pod wanną. Mydło, owszem, znalazłam..." - to właśnie to następne mydło...
Napisałeś - "Zagubione mydło to jedna z tajemnic przyrody?
Nie - nie zagubione mydło, tylko to, że nie wiadomo jakim cudem znalazło się w najdalszym kącie łazienki - chyba ponownie przeczytałeś pobieżnie... ;)
A co do szału...
Żołnierzyku, czy nikt, nigdy nie doprowadził Cię do lekkiego szału?
A do szału w ogóle? Udało się to komuś? :D
Całkiem możliwe, że ten właśnie tekst doprowadził Cię do takiego zupełnie lekkiego szału, skoro nawet nie zdołałeś przeczytać go do końca... :D
No cóż... krytycy powinni być bardziej cierpliwi jednak, tak myślę...
Natomiast za swój osobisty sukces uważam sprowokowanie Cię tym tekstem do zamieszczenia, być może po raz pierwszy w dziejach portalu, szczegółowego komentarza pod czyimś utworem... :D
Nawet przy niedokończonym czytaniu jest to z całą pewnością Twój najdłuższy komentarz, więc pozwól, że złożę Ci gratulacje z tego, dla mnie prawie zaszczytnego, faktu... :D
I w dodatku napisałeś go niezwykle starannie, co również wprawiło mnie w zdumienie... :D
A więc czuję się zaszczycona i dziękuję, przepraszając, że zapewne ten tekst jest zbyt słaby i banalny, żeby był wart twojej uwagi do końca... :D
A za fatygę dostajesz buziaka... :D
Żebyś nie mówił, że jestem niewdzięczna... :D
Usunięty dnia 21.08.2009 14:01
Nigdy nie mówiłem o kobietach, które kocham, że są niewdzięczne.
Ps. komentarz jest lepszy niż tekst.
Miladora dnia 21.08.2009 15:24
Drogi Żołnierzyku - jeżeli Twoja wypowiedź znaczy, że kochasz kobiety z całym "dobrodziejstwem inwentarza", to jest to zaiste pocieszające i za to należy Ci się następny buziak... :D
PS.
Dziękuję za uznanie - od dzisiaj zaczynam pisać wyłącznie komentarze... :lol:
Usunięty dnia 21.08.2009 23:39
Dzięki Bogu.
Miladora dnia 22.08.2009 00:57
Nie wątpię, Kochany, że dziękujesz Bogu wyłącznie w dobrze pojętym własnym interesie... :lol:
Usunięty dnia 24.08.2009 18:34 Ocena: Bardzo dobre
Już po pierwszym akapicie przypomniała mi się nowelka Słoń - S. Mrożka. W przeciwieństwie do Twojej historii tamta była bajką o nadmuchiwanym słoniu. Ale w obu przypadkach zgodzę się co do jednego. Tak samo jak S. Mrożek tak i TY Miladora potrafisz wciągnąć w posłuchanie opowieści. A to moim skromnym zdaniem BARDZO dużo.
Pozdrawiam:)
Miladora dnia 24.08.2009 21:44
Dziękuję, Franki - ależ jesteś szybki... bo dopiero co rozmawialiśmy przecież zupełnie gdzieś indziej... ;)
Pozdrawiam serdecznie...
Elwira dnia 25.08.2009 20:18 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
I pewnie trwało by tak w nieskończoność


trwałoby

Cytat:
zapoznania stało się zadość, bowiem szybko i tym razem już z lekkim przestrachem w ślepkach, wdrapał się

;)

Cytat:
sąsiadów na górze i w jedną noc spustoszył im apteczkę.
Wbrew pozorom nie ochłodziło to naszych sąsiedzkich


Cytat:
tała się powodem całego zamieszania. Może on po prostu tylko chciał wydostać się


Historia z pozoru prosta, opisana lekko, z nutą humoru i zdrowego rozsądku. Refleksje narratora znacznie ubogacają tekst, a ostatni akapit wyróżnia go spośród innych, bo przecież można było skończyć wcześniej, a jednak...
Nie miałam pojęcia, że szczury jedzą mydło... E, i wiesz, pokazałaś mi je z innej strony, bo zawsze opowiadano o nich jako o wygłodniałych złośliwcach rzucających się na ludzi.

Cieszę się, że tekst przeczytałam. Pozdrawiam ciepło.
Miladora dnia 26.08.2009 17:36
Dziękuję, Elwirko... :D
Żywcem nie mam pojęcia, jak mogłam nie zauważyć tego błędu, co tylko potwierdza teorię, że najtrudniej zauważyć je u siebie... ;)
Lecę poprawiać... :D
Szuirad dnia 03.09.2009 13:56 Ocena: Bardzo dobre
Przyjemny tekst. Chyba jak większość nie mam sympatii do szczurów, spotkałem w życiu kilka i jakoś, być może z mojego powodu, mojej reakcji, bliższych stosunków, a tym bardziej przyjacielskich nie zawiązalem. :)
Ale jak tu mysleć pozytywnie o tych inteligentnych stzworzeniach, gdy obok, w polu "reklamy z google" widzę taki teksy
"Odstraszacz Szczurów
Ultradźwiękowe odstraszacz szczurów Duży Wybór - Atrakcyjne ceny !
www.odstraszacze.com" ?

Pozdrowienia dla Maksencjusza... Jak go spotkasz :)
australijka dnia 14.09.2009 15:31 Ocena: Świetne!
dla mnie ekstra, nie dosc, ze cala historyjka jest zabawna, to jakze dobre zakonczenie. Niby taki zartobliwy tekst, a jednak prowokuje do zastanowienia. Ktoz wie, co moze sie wydarzyc, a jak szczury sie rozmnoza, jak kroliki australijskie, to Ty bedziesz miala takiego, co Cie w razie czego wybroni . Zawsze warto zyc w zgodzie, nawet ze szkodnikami. Ale Ty to potrafisz, to widac i z tekstu i z komentarzy.
Miladora dnia 17.09.2009 00:36
Dziękuję, Szu - pozdrowię Maksencjusza na pewno... :D
Australijska Dziewczyno - masz rację. Zawsze i z każdym warto żyć w zgodzie... ;) Dziękuję, Kochana... :yes:
wiesiek1 dnia 17.09.2009 04:54 Ocena: Świetne!
Przepyszne są Twoje utworki, trafiają do mnie uśmiechem - to ten humor który lubię... dziękuję Moladorio - pozdrawiam:)
Usunięty dnia 17.09.2009 06:59 Ocena: Świetne!
Miladoro - świetny tekst, chyba się pokuszę zawiesić własny, oczywiście wiersz, tyle, że nieco kontrowersyjny jest:) Lubię poczytać dobry kawałek prozy:) Serdeczności:)
Miladora dnia 17.09.2009 09:56
Oj, dziękuję Wieśku i Daluniu - miło mi, że odwiedziliście moje szczury... :D
One naprawdę nie są takie straszne i dają się lubić... przy odrobinie dobrej woli, oczywiście... ;)
No to dawaj ten nieco kontrowersyjny wiersz, Dal... :yes: Już jestem ciekawa... ;)
Do licha, mam ochotę przerobić szczury na rzeczywistą balladę... :D
bosski_diabel dnia 17.09.2009 10:09 Ocena: Świetne!
jakże to proste opowiadanie, czuć lekkość i przede wszystkim humor, zresztą to czuć w wiekszości Twoich tekstów, a ponadto bardzo tekst zachęca do refleksji, przeczytałem z wielka p[rzyjemnością :) pozdrawiam
Usunięty dnia 30.11.2009 20:20
e2e71f8e08d83cc207fc3d8eb927607d Hi Guys, I am newbie in the internet stuff and I dont know if I am writing on correct board on this website. I
have got problem with activating my account. I received email but when I click on the link it was not working, is this link is correct? keyword,
Miladora dnia 30.11.2009 21:29
Yes, Cecilclu... :D
This is the main page - your "keyword"
http://www.portal-pisarski.pl/news.php
Nova dnia 11.02.2010 18:40 Ocena: Bardzo dobre
Wybacz, komentarzy nie przeczytam /zbyt wiele tego/.
Miladoro, dlaczego palisz / i to świadomie! / tak wspaniałą puentę?
"...może próbowały nawiązać łączność z inną, wyższą inteligencją?"
Koniec, koniec, koniec!
A jak ktoś nie zrozumie to niech Cię poprosi o ekstra wyjaśnienie:smilewinkgrin:
Uwielbiam /dobrze napisane/ historyjki "o niczym".
Miladora dnia 12.02.2010 02:14
Noviutka - cały kawał polega na tym, że jest to historia od początku do końca autentyczna. :D
Naprawdę to wszystko mi się zdarzyło i nawet dialogi zostały odtworzone co do słowa. Tak to jest, gdy się ma dobrą pamięć. :D

A końcówka? Rozbawiła mnie powstała na tej kanwie myśl, że ludzi też ktoś mógłby uznać za szczury... ;)
Bogiem a prawdą - szczury są bardziej niewinne.
Dziękuję, Kochana, za następną wizytę na moim strychu pełnym historyjek. ;)
Esy Floresy dnia 16.02.2010 04:14 Ocena: Świetne!
Floreska jeszcze długo chichotała po przeczytaniu tekstu nie mogąc się uspokoić. Odezwała się Eska też jeszcze się zaśmiewając - Mila ubawiłam się setnie zwłaszcza we fragmencie z imprezą, to absolutnie wpisuje się w moje abstrakcyjne poczucie humoru! Co nie znaczy, że nie dostrzegam w tym opowiadaniu drugiego dna. Floreska zamilkła i zaczęła słuchać Esy z uwagą. Drugie dno - kontynuowała Esy - ujawnia się już w przytoczonym cytacie i więcej dodawać nie muszę, tak myślę. Floreska potakiwała głową, udając, że coś z tego rozumie - dodała tylko - Miluś ja bardzo lubię Twoje opowiadania wszystkie, które dotychczas Esy mi przeczytała.:yes:

Zostawiamy świetne i buziaka :)
Miladora dnia 16.02.2010 04:56
No, patrz, Esko i Floresko - chyba zacznę pisać dla Was specjalnie takie historyjki. :D
Bo czemu nie, no nie? :D

Masz dużego buziaka od Maksencjusza. :D
Z podziękowaniami... ;)
Wasinka dnia 05.06.2010 00:31
Hmm... ludzie szczurami - mówisz... :D Całkiem możliwe ;)
Poczucie humoru i uroczy Makcencjusz w jednym. Całkiem sprawnie i lekko Ci to poszło, Miladorko, obrończynio uciśnionych istnień :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Miladora dnia 05.06.2010 01:10
Dziękuję, Wasinko - globtroterko tekstowa. :D
Doceniam, że mnie odwiedzasz.
Buziaki. ;)
Wasinka dnia 05.06.2010 01:19
Jutro zajrzę z sekatorem ;) Choć roboty będzie niewiele... :( ;)
Uśmiechy dla Ciebie :D
Miladora dnia 05.06.2010 02:39
Dziękuję, właśnie tak myślałam, że święto się skończyło. :D
Chyba zacznę już poprawiać sama... ;)
Wasinka dnia 05.06.2010 09:57
Witaj, witaj B)
Przytaszczyłam sekator, mając nadzieję, że się przyda, bo na darmo dźwigać nie lubię... Wczoraj spostrzegłam parę psikusów, jednak mogły mi się tylko przyśnić, bo noc była wokół... :)
Zatem... ;)

(tak na marginesie, lubię zaczynać od słów - pewnego dnia, ponieważ – to indywidualna sprawa, ale mnie bardziej pasuje cudzysłów: lubię zaczynać od słów „pewnego dnia”, ponieważ

to za najbardziej – że to najbardziej

a więc, pewnego dnia, - a tu z kolei myślnik lub wileokropek...
a więc – pewnego dnia / a więc... pewnego dnia

w całości:
Pewnego dnia (tak na marginesie, lubię zaczynać od słów „pewnego dnia”, ponieważ nadal uważam, że to najbardziej intrygujące wprowadzenie w temat), a więc.../ - pewnego dnia, zniknęło mi z łazienki mydło.

domowe dochodzenie - troszkę zaskrobało ;)

zwłaszcza, że schylać

zdziwiony szczur z dużym kawałkiem mydła w ząbkach. Patrzyliśmy tak na siebie przez dłuższą chwilę, po czym szczur uznał – może przybysz, gryzoń, gość (niespodziewany)

i (,) straciwszy rachubę czasu (,) nie ulotnili się w porę – zauważyłam, ze ten pierwszy przecinek (po „i”) nie jest popularny na PP, ale chyba prawidłowy? (jak jest zdanie wtrącone, to pomija się go w zasadzie gdy zderzają się koło siebie dwa spójniki, a tu siedzi imiesłów), ale ostatnio chwieję się w przekonaniach...

Nawet nie próbowałam sprawdzać (,) jak mu idzie,

okazał się bardziej "szwajcarski" (,) niż można to było przewidzieć (,) i następne pół dnia

raczej wręcz – może któryś wyrzucić?

nie pozbawiona – w obecnym czasie językowym „niepozbawiona”?

Sąsiad zamurował (,) co się dało (,) i konflikt

Osłupienia (,) z jakim spoglądała na sąsiada,

W razie czego, ma którędy uciec – chyba porzuciłabym niecnie ów przecinek, jednak... zależy od brzmienia wypowiedzi...

I (,) widząc ludzi, poszedł - ?? (wiem, że brzmi bez zatrzymania, ale...); jest więcej takich przypadków, lecz już nie wypisywałam ze względu na brak popularności, o czym skromnie wcześniej już wspomniałam...

Usłyszałam (,) jak zadźwięczał dzwonek

z inną, wyższą od swojej inteligencją (,) i nie wiedziały

To tylko w naszym pojęciu – chyba zamieniłabym na „Bo”

Chowam już sekator. Przycięłam tylko, ale od Ciebie zależy, czy dotniesz do końca ;)
Pozdrawiam słonecznie :D B)
Miladora dnia 05.06.2010 12:22
Dziękuję, Wasineczko-ogrodniczko... :D

Ja miałam zawsze tendencje do nadmiernego wstawiania przecinków, a teraz na odwrót, zaczęłam się ich bać chyba. :lol:
Masz rację - zabieram się do poprawek.

Bóg zapłać, dobra, porządna Kobieto Interpunkcyjna. :D
maak dnia 24.05.2017 09:05 Ocena: Świetne!
Milu, z dużą przyjemnością przeczytałem humoreskę, bo fajna i potwierdza moje wrażenie, że zwierzęta mają uczucia. Nie wiem czy wyższe, czy niższe, ale je mają i potrafią je okazać. Twój szczuruś (piszę Twój, bo nadałaś mu imię - Maksencjusz ) najwyraźniej uznał Cię za przyjaciela, a przyjaciel jest od pomagania. Jak uczucia, to i obowiązki. Tekst lekki, ciepły i żartobliwy. Trudno, żeby nie robił wrażenia.

Serdecznie pozdrawiam

Maak :)
Miladora dnia 24.05.2017 13:07
Dziękuję serdecznie, Maaczku, za odgrzebanie Maksencjusza. :)
Już prawie o nim zapomniałam, chociaż to autentyczna historia.

Miło było Cię gościć. :)
Dobrego dnia.
Hubert Z dnia 30.11.2018 10:14 Ocena: Świetne!
Witaj Milu. Bardzo miłe, ciekawe a przede wszystkim zabawne i mądre opowiadanie.
Już nie mogę się doczekać by przeczytać je moim dzieciom. (Staramy się im wpoić, jak ważny jest szacunek do wszystkiego co żyje. Tłumaczymy to co napisałaś na końcu opowiadania, że to my mamy największy wpływ na to jakie będzie jutro, że to my potrzebujemy natury a nie ona nas.)
Pozdrawiam ciepło. :)
Miladora dnia 30.11.2018 16:54
Dziękuję, Hubercie, za wizytę u Maksencjusza i spółki. :)
Czasem życie samo pisze opowiadania, ale to od nas zależy, jakie z nich wyciągamy wnioski.
Można dyskutować o szkodliwości szczurów i roznoszonych przez nie chorobach, lecz to człowiek zaburza równowagę w przyrodzie, a one - tak jak wszystko, co żyje, próbują przetrwać.
Patrząc na to, co się dzieje na świecie, ludzie są największymi szkodnikami.
Miłego wieczoru i serdeczności dla dzieci. :)
OWSIANKO dnia 21.04.2020 15:20
Milawiosna
Jako bzdyk z uprawnieniami do rozsądku pozwalam sobie zauważyć, iż jakiekolwiek zwierzęta są bardziej myślące od ludzi z fuzjami, kijami do przypalantowania i z mordobiciem w oku. Maksencjusz do takich należy, a o tym, że jest „ze wszech miar” inteligentnym stworzonkiem, świadczy fakt wyboru Ciebie na kumpelę.
Pozdrawiam ubawion setnie
Miladora dnia 21.04.2020 16:57
Drogi Marku - Maksencjusz dziękuje niskim ukłonem za zainteresowanie, jakim raczyłeś go obdarzyć, a ja dołączam wyrazy wdzięczności za komentarz. :)))
Obyśmy nigdy nie byli głupsi od szczurów.

Dobrego dnia. :)
Kazjuno dnia 20.06.2020 09:18
Tę pigułkę, Milu, przełknąłem wczoraj i smakowała wybornie. Rozpędziłem się w gadulstwie i nagle, ciach! Zerwało się połączenie z internetem. Spory kawałek moich wypocin zniknął.

(Coś mi się wydaje, że jakiś pajęczarz usiłował się nielegalnie podpiąć pod kabel online. Podejrzliwość to u mnie naturalna cecha, zresztą wyszydzana w przez trendy przekaziory jako typowy rys charakteru przedstawicieli ciemnogrodu. Mówi się trudno, niech sobie ze mnie szydzą).

Byłbym nieszczery, pisząc, że jestem fanem szczurów. Jednak lubią krzątać się w śmietnikach i zamieszkiwać kanalizacyjne ścieki, gdzie niemało ludzkich odchodów. Nawet trochę się ich boję. Jako chłopiec słuchałem strasznej opowieści jak to zagryzły radzieckiego żołnierza - pogromcę faszyzmu. Wszedł do zdobytego bunkra i zobaczył tłumek ucztujących szczurów, których przysmakiem okazały się zwłoki niemieckiego żołnierza. Był oburzony. (Mimo, że trudno go posądzać o sympatię do faszystów, zwłaszcza że Rosjanie nie słyną z empatii do zabitych, czego dowodem mógłby być ich stosunek do bezczeszczonych ofiar smoleńskich). Więc ów czerwonoarmista przeładował pepeszę i zaczął strzelać do zajadających doczesne resztki Niemca. Opróżnił liczący 72 pociski bęben magazynka pepeszy, zabijając kilkanaście gryzoni i pewnie parę poranił. Tego dla szczurzej społeczności było za wiele. Rzuciła się na niego rozwścieczona chmara i go żywcem zagryzła.

Nie mogę jednak zaprzeczyć, że pyszczki szczurów mają w sobie coś sympatycznego. Nieco przypominają pomniejszych kuzynów: myszy.
Kiedyś zaprzyjaźniłem się z myszą i nazwałem ją Aldona. Wtedy wstawałem o 5. rano, wchodziłem do kuchni i ryłem angielski. Nagle usłyszałem szurgotanie w plastikowym koszu na śmieci. Bezskutecznie chciała się wydobyć z niego malutka myszka. Pomogłem jej wyjść, a ona schowała się pod kredens i po jakimś czasie wysunęła się spod mebla. Pewnie żeby zaspokoić ciekawość, co to za jeden ten jej wybawca. Nie uciekła, gdy otworzyłem lodówkę i rzuciłem w jej stronę skrawek żółtego sera. Jadła z apetytem, jeszcze zerkając na mnie nieufnie. Dokarmianie mini przyjaciółki stało się moim codziennym nawykiem. Ona podjadała, ja się uczyłem.
Niepotrzebnie wiedzą o sympatycznej znajomej pochwaliłem się żoneczce.
- Chcesz mi założyć hodowlę myszy? - oburzyła się po mojej relacji.
W tajemnicy przede mną uknuła spisek z teściową, która w czasie regularnych odwiedzin niepostrzeżenie przemyciła do kuchni pułapkę.
Przeraziło mnie śmiertelne zatrzaśnięcie się potrzasku. Właśnie odkrawałem kawałeczek wędzonej słoninki, kiedy bezduszne niewiasty brutalnie zmasakrowały moją przyjaciółkę.

Anegdotę, opowiedziałem, bo świetnie rozumiem twą sympatię do Makseniusza. Prawie polubiłem szczury.

Pozdrawiam, Kaz
Miladora dnia 20.06.2020 20:35
Kazjuno napisał:
Byłbym nieszczery, pisząc, że jestem fanem szczurów.

Zapewne nikt nie jest, przynajmniej tych dzikich, bo potrafią jednak wyrządzać duże szkody, nie mówiąc o roznoszonych chorobach.
Ale co innego nie być fanem, a co innego zabijać je, prawda?
Bo przecież wszystkie stworzenia chcą żyć. I mają do tego prawo.
Szkoda mi Twojej myszki.

Dziękuję - jak zawsze - że czytasz moje opowieści.
Miłego wieczoru, Kaz. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty