La Estrella Solitaria - Vanillivi
Proza » Obyczajowe » La Estrella Solitaria
A A A
Siedziała przy stoliku, kołysząc się lekko w rytm kubańskiej muzyki i popijając San Francisco. Właściwie to zamówiła daiquiri a San Francisco wzięła jej ciocia, jednak wybierały w ciemno, żadna z nie wiedziała bowiem zbyt dużo o drinkach. Kiedy spróbowały napojów postanowiły się zamienić. Annę Farlito, mimo że miała prawie dziewiętnaście lat, wciąż jeszcze cechowała nieco dziecinna niechęć do mocnych trunków. Zdecydowanie bardziej odpowiadało jej San Francisco, składające się z soków pomarańczowego, bananowego i syropu grenadine z dodatkiem cynamonu i jedynie odrobiną rumu.
"Dyskoteka", na którą miały pójść tego wieczoru, okazała się w istocie wyposażoną w duży bar restauracją. Stoliki zsunięto na bok i ustawiono w długim rzędzie, robiąc w ten sposób miejsce parze czarnoskórych tancerzy. Kobieta miała mnóstwo ciemnych, kręconych włosów i duże, wydatne wargi. Ubrana była w obcisłą różową sukienkę i legginsy, które podkreślały jej bujne kształty. Mężczyzna w białej koszuli, spodniach od garnituru i kapeluszu wyglądał jak aktor ze starego filmu.
Ta cała konwencja przypominała trochę atmosferę filmów sprzed lat - kolonialna zabudowa Hawany która niszczała coraz bardziej, brak McDonnaldsów i kolorowych billboardów, przystojni Latynosi... Farlito, gdyby chciała, mogłaby z powodzeniem pełnić funkcję gwiazdy filmowej, tyle że nie bardzo jakoś miała ochotę.
Choć była przecież jeszcze bardzo młoda, miała wrażenie, że jej bajka już się zakończyła, a te wszystkie wydarzenia, które nastąpiły później, nawet jeśli atrakcyjne, były jedynie pisanym już bez żadnego pomysłu sequelem.

Wszystko to skończyło się niecałe dwa miesiące temu, kiedy przedawkowała tabletki nasenne. Czuła to dobrze w momencie, gdy obudziła się w szpitalnej sali. Oczywiście nigdy tak na prawdę nie planowała odebrać sobie życia. Wiedziała, że to co zrobiła było krokiem bardzo lekkomyślnym, chwilowym krzykiem rozpaczy. Tamtego ranka jednak miała wrażenie, że to wszystko nie ma żadnego sensu. Lekarze niepotrzebnie starali się, by ją odratować, kiedy i tak nie ma już przed nią żadnych perspektyw.
Minął jakiś czas, odpoczęła sobie mieszkając u babci, potem wróciła do domu i próbowała ułożyć sobie życie na nowo. Jakoś to się potoczyło, wiele spraw ją zajęło, odciągnęło od rozmyślania. Dużo pisała, czytała. Początkowo unikała przyjaciół, stopniowo zaczęła spędzać z nimi coraz więcej czasu. Odżyły dawne żarty, wygłupy, stare problemy. Poza jej rodziną, tylko Roksana wiedziała o tym, co się stało. Kiedy Farlito opowiedziała jej o wszystkim, pokiwała tylko głową i z pełną rozsądku miną rzekła:
- Nic się na szczęście nie stało, tylko nie rób tak więcej. A faceci to wiesz, nie ten, to inny będzie.

Łatwo jej mówić, nie chcę innego, pomyślała wtedy Anna, ale w duchu przyznała, że przyjaciółka odrobiła lekcję. W zeszłym roku podczas szkolnej wycieczki Gośka przebywająca na silnych środkach antydepresyjnych wypiła na spółkę z koleżanką ćwiartkę wódki i tylko dzięki błyskawicznemu płukaniu żołądka udało się ją uratować. Wtedy Roksanę interesowało głównie to, jak uchronić materac od zarzygania.
Anna strasznie wstydziła się wtedy za przyjaciółkę, więcej - miała ciągle wyrzuty sumienia, że sama nic nie zrobiła, chociaż przecież nie było jej przy tym i nikt od niej niczego nie oczekiwał. Ostatecznie być może nie miało to wielkiego znaczenia, Gosia i tak zmarła kilka miesięcy później, zamordowana przez Eiselberga.
Anna utkwiła wzrok w tańczących i próbowała o nim nie myśleć. Starała się odciąć od bolesnych wspomnień, ale nie było to możliwe, przywarły do niej tak mocno, że rozdzielenie musiałoby oznaczać śmierć.

W sierpniu okazało się, że koleżanka cioci, z którą ta miała lecieć na Kubę złamała nogę, a wpłaconych pieniędzy nie można już odzyskać. Kiedy Anna dowiedziała się, że może jechać, początkowo nie przejawiała entuzjazmu. Tak było zresztą ze wszystkim, co ją teraz spotykało.
Potrzebowała czasu by zrozumieć, jaka to okazja. Większość jej koleżanek mogła tylko pomarzyć o takim wyjeździe, były szczęśliwe, gdy mogły jechać do Włoch lub Hiszpanii, a wiele z nich musiało się zadowolić jedynie pobytem nad Bałtykiem.
Przeglądając foldery z biura podróży Anna przypomniała sobie, jak kiedyś fascynowała się historią Ameryki Łacińskiej, jak z zainteresowaniem czytała o rewolucji kubańskiej. Ciekawość stopniowo w niej odżywała. Początkowo jej wyobrażania o tych wakacjach były bardzo odległe, nierealne, jakby dotyczyły tego, co miało miejsce na innej planecie. Wciąż jeszcze uparcie wlókł się za nią cień Eiselberga, prawie czuła jego oddech na skórze. Nie mogła go tak po prostu odsunąć na bok. Czasami jego wspomnienie znikało na kilka dni, przysłonięte przez prozę życia, by znienacka pojawić się na zakupach albo podczas spotkania z przyjaciółkami.
Tak mijał czas, a codzienna rzeczywistość coraz bardziej pochłaniała Annę. Nie dało się ciągle żyć przeszłością. Nie można było o niej całkowicie zapomnieć, ale codzienność tak bardzo angażowała, wymagała, by się nią zająć.

Czarnoskórzy tancerze zniknęli za barem, na parkiet wyszło mnóstwo innych par, z których większość stanowili turyści z Polski. Było wśród nich kilka par nowożeńców. Poza tym zdecydowanie błyszczała Zośka, dwudziestoletnia studentka medycyny. Była ona, co prawda, zbyt niska i tęga, ale świetnie opanowała kroki salsy. Sprawiało to, że znajdowała się w centrum zainteresowania. Z resztą Anna też na brak powodzenia nie mogła narzekać, jednak kiedy zaczęła spławiać chłopaków zostawiono ją w spokoju. Teraz siedziała przy stoliku oddając się smętnym rozmyślaniom i powoli popijając drinka. Obok niej ciocia dyskutowała z parą, która była tu w podróży poślubnej, na temat żeglowania po greckich wyspach.
Obok Farlito siedział ośmioletni chłopiec i wyraźnie znudzony rozgrzebywał widelcem ryż i bawił się krewetkami, które zamówili mu rodzice.
- Ach, więc nie tylko mnie nie bawi ta impreza - pomyślała Anna.
A jednak było w tym coś takiego niesamowitego, czuła to podświadomie. Tęsknota w Hawanie wyglądała zupełnie inaczej niż w Polsce, nawet jeśli zasadniczo nic się nie zmieniło. Nadal brakowało jej tego sukinsyna. Wiedziała dobrze, że nie jest to typ człowieka, za którym powinno się tęsknić, nie potrafiła jednak zmienić swoich uczuć.
Miała ochotę, by teraz po prostu był przy niej, obejmował ją. Tkwiliby tak razem przytuleni i nic więcej nie miałoby już żadnego znaczenia. Pary nowożeńców cały czas tańczyłyby wkoło, chłopiec grzebałby widelcem w ryżu, a zespół wciąż grał tę samą piosenkę. Nie musieliby się nigdzie śpieszyć, nie oni, mający przed sobą całą wieczność.
W końcu oderwaliby się od siebie, wstali od stolika, zapłacili za drinki i wyszli na zewnątrz. Z daleka widać byłoby kopułę Kapitolu, prawie takiego samego jak amerykański, tyle że wyższego o dwa metry. Odwróciliby się do niego tyłem i ruszyli w przeciwnym kierunku, jedną z głównych ulic miasta. Wiedzieliby dobrze, że prowadzi na Malecon, nad morze.

Szliby razem aleją osłoniętą drzewami i nie zwracaliby wcale uwagi na życie, które toczyłoby się wokół. A o tej porze jak co dzień pełno byłoby tu hałaśliwej młodzieży, która spotykała się tutaj nie mając pieniędzy by pójść do jakiegoś lokalu. Szczupłe dziewczyny o pociągłych twarzach zanosiłyby się ze śmiechu i przechadzały w około w skąpych strojach, przyciągając wzrok przystojnych Latynosów. Mówiłyby do siebie dużo, szybko, donośnym głosem. Pozwalałyby sobie na frywolne gesty, spojrzenia. Dawno już nie byłyby dziewicami - na Kubie współżycie seksualne rozpoczyna się bardzo wcześnie, zwykle w wieku dwunastu, trzynastu lat. Często Kubanki w wieku Anny miewają już dwójkę dzieci i musza się teraz poświęcić przede wszystkim ich wychowaniu i zapewnić im godne życie. Jakże inne to doświadczenia od tych, które były udziałem Farlito i jej przyjaciółek…
W mroku nocy stare kamienice w neoklasycystycznym stylu wyglądały naprawdę elegancko. Bliższe spojrzenie na ich fasady ujawniało jednak odpadający tynk i pozdrapywane farby, kiedyś tak pełne koloru. Mieszkania na Kubie były małe i ciasne, a otwarte okna i balkony ujawniały całe ich ubóstwo. Nikt się specjalnie z nim nie krył, wszyscy tutaj dzielili tę samą nędzę. Ponieważ wnętrza zdecydowanie nie zachęcały do tego, by w nich przebywać, starano się spędzać tam jak najmniej czasu. Ciepły klimat sprzyjał temu, by długo przebywać na zewnątrz, dlatego też na ulicach zawsze było gwarno.

Dla Anny i Eiselberga kierujących się w stronę Maleconu ten barwny, nienasycony świat zostałby jednak zredukowany do roli nic nieznaczącego tła. Szliby powoli, trzymając się za ręce, niczym dwie zjawy w tętniącym życiem mieście. Z daleka coraz wyraźniej słychać byłoby szum fal uderzających o nadbrzeże.
W końcu doszliby do morza. Zatrzymaliby się przy betonowym murku, utrudniającym wpadnięcie do wody nieroztropnym turystom. Eiselberg pomógłby dziewczynie stanąć na nim, następnie wszedłby sam. Staliby tam tak naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Fale uderzające o brzeg stawałyby się coraz intensywniejsze, kropelki unosiłyby się w powietrzu, czyniąc je jeszcze bardziej wilgotnym. Farlito prawie czułaby, jak jej bawełniana sukienka coraz bardziej nasiąka wodą i zaczyna kleić się do ciała.
Atmosfera gęstniałaby z minuty na minutę. Z każdą kolejna falą coraz więcej wody przelewałoby się przez murek, a oni mokliby coraz bardziej, chociaż zapatrzeni w swoje spojrzenia zupełnie nie dostrzegaliby tego.
W końcu zjawiłaby się fala tak potężna, że zalałaby ich całkowicie i pochłonęłoby ich morze, najpierw chłopaka, później trzymającą go kurczowo Annę.

***

- Powinnyśmy już wracać – dziewczyna usłyszała głos ciotki. – Autokar odjeżdża za pół godziny.
Anna spojrzała jeszcze raz na spokojną toń wody. Choć zdarzało się, że fale na Maleconie pokonywały murek i moczyły spacerujących po nadbrzeżu, tego akurat dnia tafla wody była idealnie gładka i przejrzysta, tak że można było zobaczyć w niej wyraźnie swoje odbicie.
- Tak, chodźmy - odparła.
Jeszcze raz popatrzyła smętnie na wodę, wrzuciła doń znaleziony przed chwilą kamyk i odwróciła się, by zeskoczyć z murku.
Powoli ruszyły brzegiem morza z powrotem w stronę restauracji. Miały się tam spotkać o wpół do pierwszej przy autokarze z innymi polskimi turystami i wrócić nim do hotelu. Zostało jeszcze dwadzieścia minut.
Ciocia kilkakrotnie próbowała nawiązać konwersację, ale Anna nie była zbyt rozmowna. W końcu wytłumaczyła się zmęczeniem spowodowanym zmianą czasu. Było to oczywiste kłamstwo, w Polsce Anna często zasypiała przed samym świtem i wstawała przed południem, także po przestawieniu czasu o sześć godzin czuła się znakomicie. Mimo to ciocia najwyraźniej uznała to za prawdę i nie nalegała na rozmowę.
Po kilku minutach drogi ich oczom powoli zaczęło ukazywać się wzgórze po drugiej stronie jezdni, gdzie znajdował się jeden z najbardziej reprezentatywnych hoteli w Hawanie. Anna była tam rano, siedziała na ławeczce wpatrując się w morze i karmiła muesli ptaki, które trochę przypominały bażanty.
W tej chwili jednak tym, co najbardziej przykuwało jej wzrok była znajdująca się na wzgórzu flaga kraju. Nie było wiatru, także nie chciała demonstracyjnie załopotać, a wzór był ledwie dostrzegalny w ciemności. Farlito wiedziała jednak, że kubańska flaga swoim wyglądem nawiązuje do amerykańskiej, ale znajdowała się na niej tylko jedna, samotna gwiazda… La Estrella Solitaria.
Już dawno przestała podążać za innymi i ruszyła własną drogą . Szła nią uparcie, chociaż wiedziała, że może prowadzić na skraj przepaści, że nawet Dominikana rozwija się szybciej, a PKB Portoryko zbliża się już do szesnastu tysięcy dolarów na osobę. Ostatecznie miała prawo dokonać tego wyboru, nawet jeśli to wydawało się głupie i prawdopodobnie właśnie takie było.



* * *

- Ta jedna, szczuplejsza, no, ta w dżinsowej spódniczce, to nawet, nawet coś po angielsku umiała, ale zbyt rozmowna to ona nie była…
Po drugiej stronie autobusu rozległy się śmiechy. Krzysztof, trzydziestoparoletni mężczyzna z Bydgoszczy opowiadał o swojej nieudanej próbie podrywu kubańskich nastolatek. Ktoś coś mu odpowiedział, czego Farlito już nie dosłyszała, po czym salwy śmiechu nasiliły się.
- Ta druga była bardziej otwarta, ale po angielsku to ona nie bardzo…
Połowa ludzi w autobusie wydawała się być zainteresowana tą historią. Farlito miała nadzieję, że może chociaż jej ciocia jest mądrzejsza, ale po chwili i ta włączyła się do dyskusji pytając, gdzie owe dziewczyny się uczą.
- Ta bardziej rozmowna mówiła, że chodzi do szkoły tańca, tutaj, w Hawanie, a tamta…
Farlito przestała słuchać. Rozmowy tej grupki nie wydawały jej się jakoś szczególnie wciągające. Takie typowe, umiarkowanie śmieszne żarciki, jakie można właściwie opowiadać w każdym towarzystwie, niezależnie od okazji.
Tymczasem autokar zatrzymał się na światłach. Farlito wyjrzała za okno.
Byli właśnie na małej uliczce. Ciemny zaułek jakich pełno w Hawanie. Gdzieś tam migotało niepewnie nikłe światełko latarni.
- No pewnie, reżim oszczędza na elektryczności – pomyślała.
Jej uwagę przykuła jednak postawiona tam ławeczka. Była bardzo ładnie wyrzeźbiona, swoim kształtem przywodziła na myśl romantyczne spotkania. Farlito zastanowiło trochę, czemu ktoś postawił ją w takim miejscu. Obok zatrzymał się samochód, o charakterystycznych, zaokrąglonych kształtach, pamiętający jeszcze za pewne lata pięćdziesiąte. Po Hawanie krążyło mnóstwo takich starych samochodów.
Gdyby to był film, pomyślała Farlito, siedziałaby pewnie na tej ławeczce a z samochodu wysiadłby przystojny, elegancki mężczyzna, o rysach twarzy podobnych do Eiselberga i usiadłby koło niej. W rzeczywistości po chwili zapaliło się zielone światło i autokar ruszył dalej.
Międzyczasie płyta z kubańskimi przebojami dobiegła końca, włączono muzykę klasyczną. Rozległy się dźwięki pianina. To był bardzo znany utwór, ale w tamtej chwili Farlito zupełnie nie mogła sobie przypomnieć, kto go skomponował. Pomyślała, że kiedy wróci do Polski, będzie musiała to sprawdzić. Wsłuchała się jeszcze w muzykę i stwierdziła, że bardzo lubi dźwięki pianina. Wcześniej nie często słuchała tego typu muzyki, ale w tej chwili bardzo przypadła jej ona do gustu. Dobrze oddawała nastrój i…

W jednej chwili wszystko zrozumiała. Przypomniała sobie tamto leniwe sobotnie popołudnie, jedno z wielu, które w czerwcu 2007 roku spędziła razem z Karlem von Eiselbergiem we Freiburgu. Pamiętała dobrze, jak leżąc na kanapie czytała „Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafona, a chłopak grał na pianinie. Robił to naprawdę dobrze. Muzyka pięknie wpasowywała się w klimat w powieści, sprawiając, że Anna czuła, jakby za chwilę miała przenieść się do jakiegoś innego, nierzeczywistego świata. To było piękne i odrobinę surrealistyczne. Sama nie zauważyła, kiedy jej powieki opadły i zmorzył ją sen.
Gdy otworzyła oczy, Eiselberg był przy niej. Siedział niepokojąco blisko. Kiedy zauważył, że dziewczyna przebudziła się, spojrzał na nią i powiedział tym swoim oschłym głosem:
- Wstawaj. Jesteśmy umówieni z innymi na dziewiątą. Arno dzwonił, żeby powiedzieć, że spotykamy się w pubie z irlandzką muzyką na Muensterplatz.

Anna wyrwała się z zamyślenia. Jeszcze jedno głupie wspomnienie. Nigdy w życiu nie przyznała by się, jak dobrze pamięta każdą chwilę z nim spędzoną. Nie chciała, by uważał ją za sentymentalną idiotkę. Próbowała przekonać samą siebie, że wcale jej nie zależało.

Tymczasem autokar przejechał przez lasek i po chwili zatrzymał się przy hotelu. Turyści wysiedli i na moment zrobiło się gwarno. Kilkadziesiąt stóp weszło środka po betonowych schodach, cudem unikając rozdeptania jaszczurki, która tam siedziała. Po chwili większość osób udała się na górę do swoich pokoi i zgaszono światło w recepcji. Jakiś czas później zgasło ono także w barze.
I tylko mała jaszczurka tkwiła nadal nieruchomo na schodach, nie mogąc wejść do środka, nie chciała także zawrócić.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Vanillivi · dnia 30.08.2009 10:51 · Czytań: 1684 · Średnia ocena: 2,67 · Komentarzy: 6
Komentarze
Sonia dnia 31.08.2009 16:04 Ocena: Bardzo dobre
Przyznam, że fajnie napisane i spodobało mi się. Szkoda, że nie zakończyłaś tego inaczej... może jakoś romantycznie :) ale w końcu to twoje opowiadanie, ty jesteś autorką. Dam ci ocenę bardzo dobrą, były jakieś słowne potknięcia, ale sama to wyczujesz jak przeczytasz jeszcze raz.
Skomentowałam twoje dzieło, bo zauważyłam twoją smutną minkę obok, a przede wszystkim złączyło nas jedno. Nikt jakoś za bardzo nie komentuję z pasją moich dzieł. :)
kersi dnia 31.08.2009 16:35 Ocena: Przeciętne
obiecuje że jeszcze dzisiaj zajrzę i wstawię recenzje, wieczorkiem:smilewinkgrin:
Almari dnia 31.08.2009 17:53 Ocena: Przeciętne
Buenas tardes


Cytat:
żadna z nich nie znała się bowiem na drinkach. Kiedy spróbowały swoich napojów postanowiły się zamienić.


~ 2x się.

Cytat:
"Dyskoteka", do której miały udać się tego wieczoru, okazała się w istocie


~ mówi się iść na dyskotekę, chyba że jest to jakaś nazwa klubu ;)
~ 2x się.

Cytat:
W ogóle ta cała konwencja


~ " w ogóle" bym wycięła.

Cytat:
stopniowo uczyła się żyć na nowo. Jakoś to się potoczyło,


~ 2 się.

Cytat:
Ciągle dużo pisała, czytała.


~ Ciągle - zbędne.

Cytat:
ćwiartkę wódki i tylko dzięki błyskawicznemu płukaniu żołądka udało się ją uratować.


~ po ćwiartce wódki takie efekty ;)?

Cytat:
Gosia i tak zmarła w kilka miesięcy później,


~ bez "w"

Cytat:
o działo się na innej planecie. Wciąż jeszcze uparcie wlókł się za nią cień Eiselberga, prawie czuła jego oddech na skórze. Nie dało się


~ 3x się.

Cytat:
która spotykała się tutaj nie mając pieniędzy by udać się do jakiegoś lokalu.


~ 2x się. Poza tym niezgrabne zdanie.

Cytat:
Mówiłyby do siebie dużo, szybko, donośnym głosem.


~ Znów niezgrabnie.

Cytat:
Często Kubanki w wieku Anny miewają już dwójkę dzieci i musiały się teraz poświęcić


~ i muszą - pisz w tym samym czasie.

Cytat:
inne były to doświadczenia od tych, które były


~ 2x były.

Cytat:
tutaj dzieli tę samą nędzę.


~ Dzielili.

Cytat:
tawałyby się coraz intensywniejsze, kropelki unosiłyby się w powietrzu,


~ 2x się.

Cytat:
Fale uderzające o brzeg stawałyby się coraz intensywniejsze, kropelki unosiłyby się w powietrzu, czyniąc je jeszcze bardziej wilgotnym.


~ wilgotnymi. Nie wiem za bardzo co ma być wilgotniejsze? Fale?

Cytat:
stanąć na nim, następnie wszedłby sam. Staliby


~ Stanąć, staliby.

Cytat:
wody przelewałoby się przez murek, a oni stawaliby się


~ 2x się.

Cytat:
Z każdą kolejna falą coraz więcej wody przelewałoby się przez murek, a oni stawaliby się coraz bardziej mokrzy, chociaż zapatrzeni w swoje wzajemnie w swoje spojrzenia zupełnie nie dostrzegaliby tego.


~ Sugestia: Z każdą kolejna falą coraz więcej wody przelewałoby się przez murek, a oni w siebie zapatrzeni, stawaliby się coraz to mokrzy od pryskających kropelek.

Cytat:
odwróciła się, by zeskoczyć z murku.
Skierowały się z powrotem w stronę restauracji. Miały się tam


~ 3x się.

Cytat:
przy autokarze z innymi turystami z Polski


~ Sugestia: Z innymi polskimi turystami.

Cytat:
Po kilku minutach drogi ich oczom powoli zaczęło ukazywać się po drugiej stronie jezdni wzgórze,


~ Zły szyk: Po kilku minutach drogi ich oczom powoli zaczęło ukazywać się wzgórze po drugiej stronie jezdni.

Cytat:
jeden z najbardziej reprezentacyjnych hoteli w Hawanie


~ Nie jestem pewna, ale czy nie powinno być reprezentatywnych?

Cytat:
ta włączyła się do dyskusji pytając, gdzie owe dziewczyny się uczą.


~ 2x się.

Cytat:
zatrzymał się na światłach. Farlito wyjrzała za okno. Znajdowali się


~ 2x się.

Cytat:
była postawiona tam ławeczka. Była


~ 2x była.

Cytat:
Zastanowiło ją trochę, czemu ktoś postawił ją


~ 2x ją.

Cytat:
przysiadłby się do niej. W rzeczywistości po chwili zapaliło się zielone


~ 2x się.

Cytat:
Międzyczasie skończyła się płyta z kubańskimi przebojami, włączono muzykę klasyczną. Rozległy się


~ 2x się.

Cytat:
Wsłuchała się jeszcze w muzykę i stwierdziła, że bardzo lubi dźwięki pianina. Wcześniej się nad tym specjalnie nie zastanawiała, ale w tej chwili ta muzyka bardzo jej się podobała. Dobrze oddawała nastrój i...


~ 3x się.

Cytat:
pięknie wpasowywała się w klimat w powieści, sprawiając, że Anna czuła się, jakby za chwilę miała przenieść się do


~ 3x się.

Cytat:
po chwili zatrzymał się przy hotelu. Turyści wysypali się z autokaru i na moment zrobiło się gwarno.


~ 3x się.
~ Wyszli lub opuścili ;)

Przeczytałam... i nic. Dla mnie ten tekst nic nie wnosi niestety. Jest o niczym, a właściwie miałam wrażenie, że przybliża tylko realia życia na Kubie i opis budynków, barów i takich tam. A po co mi to?
Przykro mi, ale już zapomniałam o czym czytałam.
kersi dnia 31.08.2009 19:48 Ocena: Przeciętne
Zaznaczone [wyrazy] są zbędne.

żadna z nich nie znała się [bowiem] na drinkach. Kiedy spróbowały [swoich] napojów postanowiły się zamienić. Anna Farlito miała prawie dziewiętnaście lat i wciąż jeszcze cechowała ją nieco dziecinna niechęć do mocnych trunków. – Według mnie należałoby wstawić „pomimo 19-stu lat” lub coś podobnego.

"Dyskoteka", do której miały udać się tego wieczoru, okazała się [w istocie] wyposażoną w duży bar restauracją.
.
W ogóle [ta cała konwencja – Zdanie nie powiązane ze wcześniejszym zaznaczasz „ta konwencja” i pierwsze co przychodzi na myśl to wnętrze sali, a dalej piszesz już o całej Hawanie] przypominała trochę atmosferę filmów sprzed lat - kolonialna zabudowa Hawany która niszczała coraz bardziej, brak McDonnaldsów i kolorowych billboardów, przystojni Latynosi... Farlito, gdyby chciała, (...) pomysłu sequelem. – A ten fragment mi się podoba

Wszystko to skończyło się niecałe dwa miesiące temu, kiedy przedawkowała tabletki nasenne. Czuła to dobrze w momencie, gdy obudziła się w szpitalnej sali. Oczywiście, nigdy tak na prawdę nie planowała odebrać sobie życia. Wiedziała, że to co zrobiła było krokiem bardzo lekkomyślnym, chwilowym krzykiem rozpaczy. – Ten kawałek jest mało wiarygodny. Jeśli ktoś przedawkuje tabletki to raczej z zamiarem popełnienia samobójstwa. Chyba że wcześniej zadzwoni do kogoś bliskiego, wtedy to krzyk „zwróćcie na mnie uwagę” .

Łatwo jej mówić, nie chcę innego, pomyślała wtedy Anna, ale w duchu przyznała, że [przyjaciółka odrobiła lekcję – Nie bardzo rozumiem co to ma oznaczać? Mimo rozwinięcia w dalszym fragmencie sytuacji, ten komentarz jest mało klarowny].

W zeszłym roku (...)zamordowana przez Eiselberga. – Ten wątek zdecydowanie należy rozwinąć.


W sierpniu okazało się, że koleżanka cioci z firmy, z którą ta miała lecieć – Totalne pomieszanie przyimków, wychodzi na to, że ciocia jest z firmy i z tą firmą miała lecieć

Potrzebowała czasu by zrozumieć, jaka trafiła się jej okazja. Większość jej [koleżanek – powtórzenie]mogła tylko pomarzyć o takim wyjeździe,

Ciekawość stopniowo w niej odżywała. Początkowo jej [wyobrażania – wyobrażenia]

o tych wakacjach były bardzo odległe, (...)angażowała, wymagała, by się nią zająć. – ten fragment też mi się podoba :)

[Brakuje mi tu Mimo że lub podobnego zaakcentowania.]Była ona zbyt niska i tęga, ale świetnie opanowała kroki salsy.

[Obok – powtórzenie] Farlito siedział ośmioletni chłopiec i wyraźnie znudzony rozgrzebywał widelcem ryż i bawił się krewetkami, które zamówili mu rodzice.
- Ach, więc nie tylko mnie nie bawi ta impreza – [pomyślała – Powtórzenie, wcześniej było smętnym myślom] Anna.

A jednak było (...) że prowadzi na Malecon, nad morze. – Znowu bardzo klimatyczny kawałek

Eiselberg pomógłby dziewczynie [stanąć] na nim, następnie wszedłby sam. [Staliby] tam (...). Farlito prawie [czułaby – bez by], (...) a oni [stawaliby się coraz bardziej mokrzy, chociaż zapatrzeni w swoje wzajemnie w swoje spojrzenia zupełnie nie dostrzegaliby tego. – Tu popieram Almari zdanie źle skonstruowane, mokry jest stopniowalne tylko potocznie. Ponadto „zapatrzeni w swoje wzajemnie w swoje spojrzenia” spróbuj przeczytać na głos ;)
W końcu zjawiłaby się fala tak potężna, że zalałaby ich całkowicie i pochłonęłoby [ich] morze, najpierw chłopaka, później trzymającą [się] go kurczowo Annę.

W tej chwili jednak tym, co najbardziej przykuwało jej wzrok była znajdująca się na wzgórzu flaga kraju. Nie było wiatru, także nie chciała demonstracyjnie załopotać, a [jej] wzór był ledwie dostrzegalny w ciemności. Farlito wiedziała jednak, że kubańska flaga swoim wyglądem nawiązuje do amerykańskiej, ale znajdowała się na niej tylko jedna, samotna gwiazda... La Estrella Solitaria.

Już dawno (...)Ostatecznie miała prawo dokonać tego wyboru, nawet jeśli to wydawało się głupie i prawdopodobnie właśnie takie było. – W tym fragmencie jak rozumiem mówisz o Kubie, ale jest to niewyraźnie zaznaczone, czuć brak podmiotu

Połowa ludzi w autobusie wydawała się być zainteresowana tą historią. Farlito miała nadzieję, że może chociaż jej ciocia jest mądrzejsza, ale po chwili i [ta – ona] włączyła się do dyskusji pytając, gdzie owe dziewczyny się uczą.

Gdyby to był film, [pomyślała – powtórzenia] Farlito, siedziałaby pewnie na tej ławeczce a z samochodu wysiadłby przystojny, elegancki mężczyzna, o rysach twarzy podobnych do Eiselberga i przysiadłby się do niej. [Przydałby się jakiś akcent „Niestety” itp.]W rzeczywistości po chwili zapaliło się zielone światło i autokar ruszył dalej.
[M - W m] iędzyczasie skończyła się płyta z kubańskimi przebojami, włączono muzykę klasyczną.

Tymczasem autokar przejechał przez lasek i po chwili zatrzymał się przy hotelu. Turyści wysypali się z [autokaru – powtórzenie] i na moment zrobiło się gwarno.

Opowiadanie ma w sobie to coś. Jest sporo klimatycznych i dobrze poprowadzonych opisów, ale...
Nadużywasz czasownika być, miał i zaimków.
Tryb przypuszczający w opisie „jak fajnie mogło być w Hawanie” strasznie kłuje w oczy.
W niektórych fragmentach wybitnie brakuje podmiotu, a przy podmiocie domyślnym trzeba bardzo uważać, bo wstawiając zaimki łatwo zmienić sens zdania.
Popraw powtórzenia.

Jeśli chodzi o fabułę, jest trochę klarowna. Niektóre rzeczy przydałoby się bardziej rozwinąć, np. co dokładnie zrobił Eiselberg , inne mocniej zaakcentować. Całość po poprawkach będzie na dobry. Na razie przeciętny.

PS. Czy nazwiska mają jakieś dodatkowe znaczenia?
Vanillivi dnia 02.09.2009 03:22
Sonia, Kersi, Almari - dziękuję bardzo za komentarze. Pracuję nad wprowadzeniem poprawek. Jak skończę to odpowiem na wszystkie wątpliwości. Pozdrawiam.
Vanillivi dnia 09.09.2009 02:22
Poprawiłam tam gdzie się to dało i miało sens.
Sonia, zakończenie nie mogłoby być bardziej romantyczne, bo wtedy cały ten tekst nie miałby sensu. Może innym razem.
Almari - Cóż, skoro dla Ciebie ten tekst jest o niczym, to przykro mi. Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia, o czym mogłabym napisać, by dla Ciebie było to "o czymś" więc nie jestem pewna, czy inne moje teksty przypadną Ci do gustu. Chyba nic na to nie poradzę, no trudno. Niemniej jednak dzięki za opinię.

Cytat:
ćwiartkę wódki i tylko dzięki błyskawicznemu płukaniu żołądka udało się ją uratować.


~ po ćwiartce wódki takie efekty smiley?

Napisałam wcześniej, że Gosia znajdowała się wtedy na silnych środkach antydepresyjnych.

Cytat:
Fale uderzające o brzeg stawałyby się coraz intensywniejsze, kropelki unosiłyby się w powietrzu, czyniąc je jeszcze bardziej wilgotnym.


~ wilgotnymi. Nie wiem za bardzo co ma być wilgotniejsze? Fale?

Powietrze.

Kersi - bardzo dziękuję Ci za długi i dokładny komentarz. tekst ten traktuję jako fragment większej całości, nad którą ciągle pracuję. Jeśli uda mi się ją dokończyć, czytelnicy na pewno dowiedzą się, co dokładniej zrobił Eiselberg. Wyjaśnią się wszystkie aluzje, które tutaj były nie do końca jasne.

Cytat:

Już dawno (...)Ostatecznie miała prawo dokonać tego wyboru, nawet jeśli to wydawało się głupie i prawdopodobnie właśnie takie było. – W tym fragmencie jak rozumiem mówisz o Kubie, ale jest to niewyraźnie zaznaczone, czuć brak podmiotu

Specjalnie w tym miejscu nie dałam podmiotu, aby powstała pewna dwuznaczność.

Ps. Nazwiska to... cóż, każdy jakieś ma, a te w pewnym sensie już mocno przylgnęły do moich bohaterów i myślę, że pasują do nich. W prostszej historii można by było pisać bez nich, ale tutaj wprowadziłoby to zbyt dużo zamieszania.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty