Bezruch dźwięku zmontowanego przez codzienność z samochodów, ludzi, drzew i
powietrza w uszach, idę do sklepu po
chleb, codziennieje, jak i wyblakłe krajobrazy przed oczami, które
widzą tylko cel podróży a
auto pilot omija przeszkody zastane na trasie.
Skrzypią stawy przymuszone do wolniejszej pracy niż
chciałyby gonione potrzebą osiągnięcia i
uniknięcia... zaspokojenia potrzeby na ulgę.
Skrzypnięcia wybudzają przytępiony wzrok, ogniskuje się na
granacie znaku z P.
Zaparkowałem na ulicy tylko na chwilę. Zdążyłem podnieść wzrok trochę
wyżej na parapety starego domu, nogi znów poniosły do
celu, w bezruch dźwięku i stłumione w pamięci kolory.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Fri · dnia 24.09.2009 00:01 · Czytań: 913 · Średnia ocena: 2,5 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: