Drzewo - Miladora
Proza » Miniatura » Drzewo
A A A

Patrzysz na drzewo i widzisz siebie.
Pień to twoje życie, gałęzie - lata, a liście - dni.
Potem drzewo usycha, a ty odchodzisz.

Drzewo

    Mieszkałam kiedyś spokojnie w starej, dwupiętrowej kamienicy.
Na podwórzu rosło dzikie wino, oplatając płot i wspinając się po ścianach. Rok po roku patrzyłam, jak sięga coraz wyżej, bujną zielenią spowijając dom. A potem przez okna otoczone ażurem liści zaczęło przesączać się zielonkawe światło. I wtedy pokój wyglądał jak akwarium, w którym w smugach słonecznego blasku pływały rybki przedmiotów.

    Jesienią fioletowe grona otaczały framugi i balkon. Zrywałam je po pierwszych rannych przymrozkach, a ich sok granatową barwą plamił dłonie. Po paru miesiącach dojrzewało wino. Miało ciemnorubinowy kolor i bukiet wszystkich odcieni lata, a jego smaku nie można było z niczym porównać.

    Z biegiem czasu pędy rozrastały się i gęstniały, zgrubiałe łodygi zaczęły przypominać gałęzie, a po tych gałęziach wspinały się na balkon koty. Któregoś dnia nawet mała myszka zawitała do mojego okna i zjechawszy przewodem nocnej lampki jak po linie, buszowała pod meblami.

    A później, piętro niżej, wprowadziła się Baba. Nie była jeszcze stara, najwyżej podstarzała, za to kłótliwa i pełna pretensji. Wszystko jej przeszkadzało. Wino, koty, wilgoć na podwórku, sąsiedzi, a o myszach nie ma nawet co wspominać. Kochankowie opuszczali ją jeden po drugim i Baba wyładowywała złość na lokatorach. Tamtego pamiętnego dnia pokłóciła się z kimś, a potem chwyciła za siekierę i zbiegła na podwórze...

    Z godziny na godzinę patrzyłam na obumierające wino. Na tracące sprężystość pędy i zwieszające się bezsilnie liście. Nie mogłam nic zrobić i było mi ciężko na sercu. Po miesiącu dom otaczała plecionka uschłych brunatnych gałęzi, jak stara rybacka sieć nienadająca się już do niczego. I wszystko zaczęło kruszeć.

    W jakiś czas potem przyszła wichura. Wtargnęła w uliczkę, przy której stał dom, uderzyła z łoskotem w szyby i zatrzęsła konarami starych drzew, rosnących naprzeciwko. Jeden z nich, zwieszony wysoko nad chodnikiem, nie wytrzymał naporu. Odłamał się od pnia i poszybował z szumem w dół. Wprost na samochód. Samochód Baby.

    Nie mieszkam już w tamtym domu. To było dawno temu. Teraz przed moim blokiem rośnie brzoza. Rok po roku patrzę, jak wspina się do okna, coraz wyższa i piękniejsza, i jak dziecku zaznaczam jej wzrost kreską na framudze. A kiedy przechodzę chodnikiem, głaszczę pień. Niedawno na parter wprowadziła się Baba. Nie, nie tamta. Zupełnie inna, chociaż taka sama. Wszystko jej przeszkadza. Brzoza, cień, krzaki i drzewa przed oknem. Z miejsca odpiłowała moją ulubioną gałąź. A potem wycięła drzewa. Pewnego dnia wróciłam do domu i zamarłam. Brzoza świeciła gołym pniem do wysokości piętra. Podniosłam wzrok wyżej...

    Już nie patrzę przez okno. Nie zaznaczam kresek na framudze. Przed moim blokiem nadal rośnie brzoza. I nadal głaszczę jej pień, jak głaszcze się okaleczone, ukochane dziecko. Nie wiem, czy długo jeszcze. Baba chce mnie podać do sądu za napaść, a drzewo wyciąć. Podobno zagraża bezpieczeństwu domu, korzenie rozsadzają ścianę, niszczą chodnik...

Jest jesień. Spoglądam na żółknące liście i zraniony wierzchołek.
Mam czas. Poczekam.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 18.10.2009 09:36 · Czytań: 1661 · Średnia ocena: 4,58 · Komentarzy: 57
Komentarze
Jack the Nipper dnia 18.10.2009 10:18 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
oplatając płot i wspinając się po ścianach. Rok po roku patrzyłam jak sięga coraz wyżej, bujną zielenią oplatając


2 x oplatając

Cytat:
po tych gałęziach wspinały się na balkon koty. Któregoś dnia nawet mała myszka zawitała do mojego okna i zjechawszy po przewodzie nocnej lampki jak po linie, buszowała po


4 x po

Gdyby to rozpatrywać dosłownie, to Baba mialaby więcej problemów (administracyjnych) ze ścięciem drzewa, niż ślepy z ułożeniem kostki Rubika. Takie przepisy i pro-ekologiczny terror.
Ale jak rozumiem nie należy tekstu brać dosłownie :) Jeśli drzewa i winorośl to nie drzewa i winorośl, ale bardzo konkretne osoby, to potwierdza się, że Baby są zakałą tego świata ;)
Miladora dnia 18.10.2009 12:04
Dziękuję, de Nipper... ;)
Jak zwykle byłam ślepa na własne powtórzenia... :D
Cóż, za wycięcie winorośli nie ma sankcji... Za wycięcie drzewa, owszem, w tej chwili są kary rzędu paru tysięcy złotych... ale to było kiedyś i sporo ludzi robiło, co chciało.
A tekst można odbierać, rzecz jasna, dowolnie... :D
PS. Poprawione, dzięki...
Usunięty dnia 18.10.2009 12:12 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Na podwórzu rosło dzikie wino, oplatając płot i wspinając się po ścianach.

nie pasuje mi, że dzikie wino jest jednocześnie na podwórzu, na płocie i na ścianach, nie mogę sobie tego w ogóle wyobrazić...

Cytat:
A potem(...). I wtedy

jakoś mi to zgrzytnęło...

Smutne. Bardzo smutne. Dopatrzyłam się co najmniej dwóch znaczeń i nie wiem, które boli bardziej.

Eh, zmusiłyście mnie z Elwirą do uruchomienia mózgu w niedzielny poranek ;) Myślę, że to alegoryczne znaczenie bardzo prawdopodobnie dopasowałam sobie do swojego życia, ale to chyba nie szkodzi, prawda? :)

ps. Jak to możliwe, że Jack był tu przede mną? :confused:
I właśnie widzę, że on inaczej zinterpretował tekst :)
Krystyna Habrat dnia 18.10.2009 12:18 Ocena: Świetne!
Hej, to bardzo w moim guście! Wychowałam się na skraju lasu, nawet puszczy, i ogromne sosny wchodziły mi do okien. To wpłynęło na moje widzenie świata i ludzi.
Moja koleżanka takie baby, jakie opiszesz, nazywała ślicznie: "babuny". Sąsiadek takich nie mam, no może jedną, ale szefowe -dyrektorki...wypisz, wymaluj takie.
bassooner dnia 18.10.2009 12:47 Ocena: Bardzo dobre
ładnie. tak poetycko, a babie co to jej wszystko przeszkadza najchętniej zrobiłbym kosi - kosi - łapki kosą.
Elwira dnia 18.10.2009 12:53 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
patrzyłam jak sięga


ja bym jednak dala przecinek przed jak

Cytat:
przez okna otoczone ażurem liści, zaczęło przesączać się


nie może się zwyczajnie sączyć?

Cytat:
przypominać gałęzie, a po tych gałęziach


nie mogłoby być:
przypominać gałęzie, a po nich

Cytat:
wyładowywała się na lokatorach. Tamtego pamiętnego dnia pokłóciła się


Cytat:
Z godziny na godzinę patrzyłam na obumierające wino.


anie na odwrót było?
Patrzyłam na obumierające z godziny na godzinę wino.

Cytat:
patrzę(,) jak wspina się do okna


Babom precz! :) Podoba mi się to opowiadanie, bo lekkim, kolokwialnym niekiedy stylem mówisz o rzeczach ważnych. Zawsze trafi się jakaś Baba, która nam podetnie skrzydełka. Ważne żeby nie wyrwała korzeni, nie zniszczyła duszy.

A to zabawne, wiesz, bo wczoraj rozmawiałam z koleżanką, której sąsiadka ciągle pryska żywopłot jakimiś preparatami, mówiąc, że zielsko do niej przechodzi. :)

Pozdrawiam ciepło i o więcej podobnych tekstów proszę.
Miladora dnia 18.10.2009 12:57
Dziękuję, Kochani... :D
Oke, skarbeńku - widziałaś kiedyś takie stare domy pozarastane winem od dołu do góry? Winorośl rozrasta się na wszystkie strony w bardzo szybkim tempie i oplata wszystko, co napotyka po drodze - stąd i płot i dom... Jej pędy po wielu latach są grubości sporej gałęzi... ;)
Sokolko - widzę, że kochasz drzewa, więc witaj w klubie kochających inaczej... :D
Dzięki Bassoonio... ;)
Miladora dnia 18.10.2009 13:07
Dziękuję Elwirko - jednocześnie komentarze nam się wpisywały... ;)
Sama się zastanawiałam nad tym przecinkiem (1)... Światło się przesączało przez liście, zabarwiając na zielonkawo, dlatego dałam to określenie (2)... Myślę, że "po tych gałęziach", żeby zaakcentować pewnego rodzaju zdziwienie, iż jest to możliwe (3)... Sięjączka utłukę zaraz (4)... Taki szyk mi się wpisał w rytm, przepraszam (5)...
Przecinek dowalę (6)... :D
Dziękuję, Kochana - masz rację - nie pozwólmy podciąć sobie ani korzeni ani skrzydeł...
PS. poprawione... :)
Poke Kieszonka dnia 18.10.2009 18:21 Ocena: Świetne!
Tak mądre słowa tu padają:)warto ten tekst przemyśleć zestawiając z tym wstępem :
,,Patrzysz na drzewo i widzisz siebie.
Pień to twoje życie, gałęzie - lata, a liście - dni.
Potem drzewo usycha, a ty odchodzisz.'':)
A takie baby się zdarzają;)
Hyper dnia 18.10.2009 18:59 Ocena: Bardzo dobre
A niech szlag Babę! Aż mnie zatelepało, miałam kiedyś taką sąsiadkę. Wszystko, dosłownie wszystko jej przeszkadzało, wrrr. Dlatego tekst mną zatrząsł, chociaż snujesz go powolnym tempem, z lekka leniwie, w zamyśleniu i bardzo "wspomnieniowo". Lubię takie teksty. Przyznam, że przyciągnął mnie sam tytuł. Ostatnio mało który nagłówek przyciąga mój wzrok, wydają mi się takie pospolite, już z założenia. Drzewo... hm... wyśmienicie!
Miladora dnia 18.10.2009 19:21
Dziękuję, Kochane - Kieszonko i Hypciu... :D
Niestety, te wycinane drzewa wloką się za mną przez całe życie...
I wycięte wino także...
Izolda dnia 18.10.2009 22:14 Ocena: Bardzo dobre
Ja, jako kolekcjonerka zdjęć przytulonych do drzew, nic innego nie mogę Ci odpowiedzieć jak tylko: tak, tak, tak.

Natomiast Baby u nas zwą babsztylami i babiszonami, ale mam jakoś dużo szczęścia, bo ostatnią to spotkałam na PP, a potem już żadnej nie.
freya dnia 19.10.2009 19:17 Ocena: Świetne!
Świetne! Naprawdę chwyciło mnie za serce, a zwłaszcza ostatnio łatwo się rozczulam (stan błogosławiony) tak więc prawie uroniłam łzę :(
Zwłaszcza te dzikie wino kojarzy mi się z niewyobrażalnym spokojem, który został utracony przez tą wstrętną "Babę". Wrrr aż mnie złość ogarnia, bo nie znoszę takich ludzi.
Miladora dnia 19.10.2009 19:34
Dzięki, Izolda - oby jak najmniej "Bab" w naszym życiu... :lol:
Dziękuję, Freya - masz rację, takie dzikie wino może napawać spokojem... szkoda, że niektóre "Baby" tego nie rozumieją... ;)
Szuirad dnia 19.10.2009 20:12 Ocena: Bardzo dobre
Lubię Twoje teksty ze względu na klimat. Tuitaj przede wszystkim ująl mnie dom z winoroslą. Moim zdaniem dom porośnięty winoroślą nie może być zwykłym domem. Musi kryć w sobie jaeś tajemnice. Jeśli t5ylko mogę to przy takich domach zatrzymuję się i zastanawiam co kryje się pod maską winorośli. A Baby coż doskonałych rzeczy nie ma, więc zawsze jakaś Baba się pojawi, jak kąkol w pszenicy.
Po ponad miesiącu zaglądania na portal jedynie na dosłownie pięć minut ruszam na poszuykiwanie podobnych tekstów. I myślę,że się nie zawiodę, sięgając po kolejne Twoje kawałki
Anaris dnia 19.10.2009 20:40 Ocena: Świetne!
Niesamowity klimat. Słodko-gorzki, a jednak kiedy ogarnie się go całym sercem, to jakoś tak przyjemniej. Bardzo realistycznie - widziałam wszystko, moja wyobraźnia sama pokazywała obrazy, które namalowałaś. Lubię takie teksty.
Bardzo, bardzo mi się podobało. Nie za długo, nie za krótko. W sam raz. :yes:

I pamiętaj, następnym razem trzeba ukraść siekierę ;)
Miladora dnia 19.10.2009 20:51
Dziękuję Wam bardzo - Anaris i Szuirad... :D
Niestety w moim życiu pojawiła się następna Baba i wycięła następne wino, które przez kilka lat zdążyło opleść tarasowiec na osiedlu do wysokości 4 pietra... Na szczęście wyprowadziłam się, zanim dokonałam zabójstwa... ;)
Na pohybel wszystkim "Babom" świata - mówimy od tamtego czasu... ;)
JaneE dnia 20.10.2009 09:36 Ocena: Świetne!
Piękne :)
Poetyckie i takie ...delikatne. Opisałaś to tak malownicze, że dosłownie widziałam i dom z dzikim winem i brzozę i nawet babę.
Miladora dnia 20.10.2009 10:41
Dziękuję, Jane kochana... :D
Usunięty dnia 20.10.2009 11:50 Ocena: Świetne!
wydaję mi się, że powinnas już podpisywac się prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Podobnie jak z Elwirą. Pracujcie na swoje nazwiska.
ocena max.
Miladora dnia 20.10.2009 12:05
Dziękuję, Moffisku... :D
Tak się składa, że ja bardzo lubię swój nick... ;)
Ale niedługo będzie już coś więcej... ;)
Samuel Niemirowski dnia 21.10.2009 00:19 Ocena: Świetne!
Hahaha :D I w końcu napisałaś o tym :lol:
Miladora dnia 21.10.2009 00:38
No jasne, Niemirowski... :D
Dobre historie są po to, żeby je opowiedzieć... ;)
szczypioreczek123 dnia 21.10.2009 20:32 Ocena: Świetne!
To dobre, trzeba wyłuskać to, co najlepsze !
Miladora dnia 21.10.2009 20:52
Witaj kochany Szczypioreczku - dawno Cię u nas nie było... :D
Nie znikaj ponownie tak bez uprzedzenia - jak widzisz, dobrze Cię pamiętam (i dobrze wspominam)... ;)
Dziękuję, że mnie odwiedziłaś... :D
Kiedy ja będę mogła odwiedzić Ciebie?
ginger dnia 23.10.2009 10:27 Ocena: Bardzo dobre
Hmpf... Też znam tak jedną babę. Wzbudza we mnie mordercze instynkty - a to już nie lada wyczyn ;)
Na szczęście teraz mieszkam na środku pola, nie mam sąsiadów i jest mi dobrze... :D

Tekst bardzo dobry - bo przyjemnie metaforyczny, a jednak zrozumiały. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ja znalazłam :yes:
Miladora dnia 23.10.2009 11:02
Dzięki, Kaczuszko - skoro mieszkasz na środku pola, to przynajmniej nikt Ci drzew nie wycina... :D
buziak
Marco Petrus dnia 25.10.2009 02:45 Ocena: Świetne!
Dziękuję za tekst i klimat.
Poczułem bratnią duszę, sam poznałem kiedyś ten ból…
Uderzyła mnie zbieżność tematów – bo gdzieś w swoich szufladach mam niedokończoną rzecz o podobnie tragicznym zakończeniu, a sprawa dotyczyła kasztanowca… (może do tego tekstu powrócę?). "Baby" istnieją! „Baba” u mnie na piętrze była całkiem młoda, często przez okno coś wyrzucała, nawet dość cierpliwie to znosiłem, ale…:(
:)Serdeczności!:)
Miladora dnia 25.10.2009 11:15
Dziękuję, Marco - miło się przekonać, że tylu ludzi rozumie ten temat... że wiedzą, jak łatwo jest ściąć coś, co żyło i rosło przez wiele lat, upiększając nam życie, a co czyjaś bezmyślność potrafiła zniszczyć w jednej chwili. To gwarancja, że sami tego nigdy nie zrobią... ;)
Serdeczności wzajemne... :D
Iweta dnia 25.10.2009 16:55 Ocena: Świetne!
Twoje słowa namalowały obraz w mojej wyobraźnie, odczułam klimat podwórza, gderliwą babę burzącą nastrój. Popłynęłam z Tobą w świat nostalgii i spokoju przyrody :)
Miladora dnia 25.10.2009 17:06
Dziękuję, Iwetko - takie rzeczy zawsze wracają w pamięci... ;)
duży buziak
Bajdurzysta dnia 27.10.2009 21:55 Ocena: Świetne!
Powiem jedno: kupię Twoją książkę. Mistrzostwo plastyki, kunszt słowa i bogactwo nakreślonego świata - masz ogromny talent i wspaniałe wyczucie stylu. A także niesamowity warsztat, w którego rozwój włożyłaś z całą pewnością wiele wysiłku. Ale warto było. Gratuluję, kłaniając się nisko, a także dziękuję, bo Twoje utwory zmieniają mój sposób patrzenia na własne pisanie. Pozdrawiam Bajdurek :yes:
Miladora dnia 27.10.2009 22:27
Bajdurku, na litość - w głowie mi się do reszty poprzewraca! :bigeek:
Nie uważam osobiście, żebym miała Bóg wie jaki talent i nie wiem, czy aż tak pracowałam kiedykolwiek nad rozwojem warsztatu - mówię teraz zupełnie szczerze i bez kokieterii.
Nigdy nie miałam specjalnych kłopotów z pisaniem, listów na przykład, dziennika w dawniejszych czasach, ale tak naprawdę opowiadania zaczęłam tworzyć stosunkowo niedawno i przez przypadek właściwie. Spodobało mi się, miałam motywację, bo większość humoresek pisałam dla córki studiującej za granicą, żeby poprawić jej samopoczucie. No a potem zaczęłam wymyślać następne już dla samej przyjemności pisania. Wszystko szło do szuflady i gdybym nie trafiła tu, na portal, pewnie by w tej szufladzie siedziało do dzisiaj... ;)
A książka będzie - już niedługo... ;) Jest w trakcie realizacji w wydawnictwie i potem zobaczysz ją na portalu, chociaż to zabawna książka, nie poważna, uprzedzam... :D
Dziękuję, Bajdurku... ;) serdecznym buziakiem...
Bajdurzysta dnia 27.10.2009 22:52 Ocena: Świetne!
Pozwolę sobie na jeszcze małe wtrącenie dotyczące Twojej twórczości. Tym, co mnie zadziwia u Ciebie szczególnie, jest to, że potrafisz stworzyć piękną pod względem literackim, ale i bardzo zrozumiałą historię. U mnie, a mówię to z prawdziwym żalem, potoczystość języka otula sens wypowiedzi, by koniec końców zadusić i zakryć nadmiarem słów ogólne znaczenie. Nie potrafię tego jeszcze rozgryźć. Pracując metodycznie - zgodnie z wyznaczonym planem historii, tworzę co prawda coś składnego i sensownego, niestety często pozbawionego uczuć i emocji. Kiedy natomiast przychodzi wena, to ona zaczyna dyktować. Ręka staję się wykonawcą podszeptów, a zdania wystukują się same, nawet nie zahaczając o mózg. Powstaje coś ciekawego - przynajmiej ja uważam powstałe pod wpływem weny utwory za interesujące - cóż jednak z tego, skoro nikt tego nie zrozumie! Pomocy! Myślę, że to brak umiejętności warsztatowych i chyba ciut za mało pewności siebie. Wybacz, że w miejscu na komentarze pod Twoim tekstem zachowuję się tak, jakbym znajdował się właśnie u psychologa, ale może taka wizyta byłaby mi potrzebna. Któż wie?
W każdym razie, tak jak napisałem wcześniej, książkę z dziką chęcią kupię i dołączę do mojej biblioteczki. A co do treści uprzedzać nie musi, przeczytałbym nawet harlequina, gdyby tylko wyszedł spod Twojego pióra. Pozdrawiam gorąco.
Miladora dnia 28.10.2009 01:36
To ciekawe, Bajdurku, bo często coś pisze mi się samo, po prostu... tak, jakby ktoś w głowie dyktował mi co mam pisać, a bohaterowie takich historii zaczynają żyć własnym życiem i robić, co im się żywnie podoba. I muszę przyznać, że taki stan jest niezmiernie miły.
Ale potem zaczynam to poprawiać, poprawiać i poprawiać... usuwać nadmiar słów i rozjaśniać, a nie zaciemniać. I za każdym razem, gdy do tego wracam, znajduję jeszcze coś do poprawienia. A potem, gdy wpuszczam na portal, znajdują jeszcze błędy inni i znowu poprawiam... :lol:
Tak prawdę mówiąc, nie wiem na czym polega tak zwany warsztat.
Ale wiem, że te ileś tam tysięcy przeczytanych książek zaowocowało u mnie pewnego rodzaju wyczuciem języka. Stanowczo opłaca się jednak czytać... ;)
Ciekawa jestem, czy też widzisz to, o czym piszesz? Przesuwa Ci się przed oczyma? W tym się można wprawić. Jeżeli umie się zobaczyć to, o czym piszą inni, widzi się także własne, tworzone przez siebie obrazy.
No i na koniec - poszukaj sobie królika doświadczalnego, który będzie testował Twoje teksty. To pomaga... :D
Duży buziak z uśmiechem
Bajdurzysta dnia 28.10.2009 15:00 Ocena: Świetne!
Widzę droga Miladoro, ze nocny marek z Ciebie. Ja również lubię pisać o tej porze dnia, albo nocy. Niestety - praca nieco mnie ogranicza jeżeli chodzi o czas. Dziękuję za dobre rady: królika doświadczalnego juz znalazłem. Szkoda tylko, że jest to osoba, która bardzo lubi slodzić, więc nie wiem, czy jej opinię mogę brać za przejaw szczerości, czy też chęć poprawienia mi nastroju.
Oj z czytaniem książek zgadzam się w stu procentach. I chociaż namiętnym czytelnikiem stałem sie dopiero jakies dwa lata temu - poprawa w posługiwaniu się językiem jest już bardzo widoczna.

Na Twoją ciekawość odpowiadam twierdząco. W trakcie pisania, przed moimi oczyma przetaczają się fragmenty historii - zwykle są tylko mętne obrazy, urywki, chwilami jednak dostrzegam całą scenę - ułożone w sekwencje kadry. Dostrzegam je ostro i wyraźnie - tak było w przypadku pisania ,,Matki".
No i na koniec chciałbym sie jeszcze ustosunkować do Twojej opinii dotyczącej poprawiania tekstów.
Piszę, jak już wspominałem pod wpływem impulsu. Z korektą jest jednak niezbyt dobrze - żal mi bowiem zmieniać fajnie brzmiące zdania. I chociaż to tylko młodzieńczy sentymentalizm, wyzbycie się go jest bardzo trudne. Aha i jeszcze jedno pytanie z mojej strony: siadając do pisania jak mocno masz już zarysowaną w swojej głowie fabułę? I czy potrafisz uiąć jej przesłanie w krótkim zdaniu.
Również pozdrawiam gorąco.:D
Miladora dnia 28.10.2009 15:26
Bajdurku - najczęściej nie mam w ogóle fabuły... :lol:
Wiele moich opowiadań powstało jakby ad hoc - czasem wystarczył tytuł, czasem pierwsze zdanie, a czasem ostatnie, a jeszcze kiedy indziej postać, czy coś ze środka... I wtedy nie zastanawiałam się, co z tym zrobić, tylko siadałam i pisałam, żeby złapać tę chwilę i licząc, że w trakcie pisania problem sam się rozwiąże... :D
No i rozwiązywał się, chociaż gdy zaczynałam od Adama i Ewy, chcąc zrobić jakąś tam wizję ich powstania i to całkiem serio, to Adam odwinął taką woltę, że po prostu nie mogłam go już zawrócić z drogi i powstała humoreska... :D
Czyszcząc dywan odkurzaczem powiedziałam do siebie "Pewnego dnia zwyczajnie zwariował mi komputer...", po czym usiadłam i "Shit story" napisała mi się sama... Tak było wiele razy... Spodobał mi się tytuł "Stypa po Cezarze" i dorobiłam do niego treść (pewnie się ukaże w pisemku portalowym). Owszem, czasem specjalnie szukam pomysłu, obracam go na wszystkie strony jak szop pracz i mając go zaczynam pisać, licząc w swej naiwności ducha, że jakoś to będzie. Jakoś to bywa... :D
Ale czasem nic mi nie przychodzi do głowy albo wszystko uznaję za mało ciekawe i wtedy klops. :D
W zasadzie piszę wszystko, co mi się nasuwa pod pióro, gdy już zaczynam. A raczej pod ołówek, bo lubię bazgrać ołówkiem na starych arkuszach papieru. Potem wklepuję to do komputera i już wstępnie mam pierwszą korektę. No a potem odkładam, wracam, sprawdzam, poprawiam, odkładam, wracam, sprawdzam i tak w nieskończoność... :lol: A przede wszystkim, w korekcie, usuwam nadmiar słów, które mogą zaciemniać obraz tak długo, aż przekaz będzie zwięzły i jasny... ;)
Wiesz, zmień królika doświadczalnego... :D Najlepszy jest królik malkontent i królik czepialski, a także króliki dociekliwe i takie, których nie da się zbyć byle czym, bo wiercą dziurę w brzuchu... :lol:
Następny buziak... :D
Bajdurzysta dnia 28.10.2009 22:38 Ocena: Świetne!
Bóg zapłać za garś cennych rad. Już z nich korzystam! Wyobraź sobie, że dosłownie przed chwilą mignął mi tu gdzieś puszysty ogonek mojego królika. Ach, niech kica słodka istotka jeszcze te kilka minutek, niech sobie pożyje w błogiej nieświadomości w cieple przytulnego mieszkanka, do czasu aż nie skończę pisać wiadomości. Wtedy bowiem przyjdzie kryska na matyska.:upset:
Za włazidupstwo i landrynkowość - na ziąb z nim i jesienną zawieruchę. Za czułe komentarze i przesłodzone opinie - prochem nabić strzelbę, by rozjaśnić mu drogę do lasu, zawszony sierściuch. :smilewinkgrin::smilewinkgrin:
Niech żyję malkotenctwo i nieustanne wytyki - jutro rozpoczynam rekrutację na nowego królika! :p
Twoje komentarze podnosza mnie na duchu. Dzięki nim uświadamiam sobie, że ścisłe przygotowywanie planów każdej sceny nie musi być przykrym obowiązkiem - choć wiele poradników dla piszących właśnie taką tezę głosi.
Mój główny problem tkwi jednak w nieumiejętności ograniczania się w pomysłach. Zaczynając pisać wpadam w trans, który czasem bardzo trudno jest mi okiełznać. Historia piszę się sama - historia, która nijak nie chcę zmieścić się na dziesięciu, czy piętnastu stronach. Mam zaczęte cztery pracę, które doprowadziłem do osiemdziesięciu, dziewiędziesięciu stron każdą. A najgorsze z tego wszystkiego jest to, że zapytany o to, jaką historię opisuję, miotam się szalenie, nie umiejąc ubrać myśli w słowa. W pisaniu wszystko wydaje się być klarowniejsze. Klarowniejsze, jeżeli liczy -ileśdziesiąt stron. Kto mi jednak przeczyta te ,,ileśdziesiąt" stron?
Nie nawykłem do takiej ilości buziaków, za całujesz mnie na śmierć:p Również odpowiadam buziakiem i pozdrawiam cieplutko.
Miladora dnia 29.10.2009 03:01
To ja Ci zazdroszczę... :lol:
Nie umiem pisać tak długich tekstów, bo cholernie się przy tym nudzę, a skoro ja się nudzę, to strach mnie ogarnia na myśl, jak nudzić się będą moi czytelnicy, co oczywiście natychmiast wytrąca mi ołówek z ręki... :lol:
Jeżeli nie wiesz, jaką historię opisujesz, zapytaj królika malkontenta - powinien Ci ją opowiedzieć na zasadzie, co zrobiłeś źle, a co miałeś zrobić, żeby sens, który oczywiście natychmiast Ci poda, został w należyty sposób uwypuklony. Poza tym, to musi być wspaniałe mieć w zapasie tyle stron tekstu do obcinania... :D
Ja, kiedy zaczynam prześwietlać swoje, obawiam się zawsze, że w rezultacie zostaną mi trzy zdania... z tego dwa, to motto... :lol:
Wiesz, ale zawsze jeszcze możemy założyć spółkę autorską - ja Ci będę skracać teksty, a Ty rozpiszesz moje... :D
Na dobrą sprawę wyszłaby z tego bardzo przyzwoita średnia... ;)
No, dobrze... powyżej średniej. :D
Przyznam Ci się jeszcze po cichu, że nigdy w życiu nie czytałam żadnego poradnika dla piszących... :lol:
Unikam ich jak ognia, a jeżeli chcesz wiedzieć dlaczego, odsyłam Cię do felietonu "Braciom po piórze"... :lol:
A na koniec, Bajdurku - oczywiście duża buźka (czy można zagłaskać kota?)
PS. To przywykniesz... ;)
Bajdurzysta dnia 29.10.2009 23:42 Ocena: Świetne!
Ach Miladoro, jak zwykle ku pokrzepieniu serc. Ledwie czytam Twój komentarz, a tu dusza mi śpiewa. Królika nadal szukam, ale jak juz znajdę to najbardziej wnikliwego i najwybredniejszego.

Propozycja ze spółką autorską z Twojej strony to dla mnie zaszczyt. Wyobraź sobie! Toż to pisarska bogini schodzi z piedestału, by zaoferować coś takiego mi, kmiotkowi zwykłemu. Recz jasna żartuję, ale miło coś takiego przeczytać. Myślę, że moglibyśmy razem zawojować rynek. :lol:

Poradniki dla piszących czytałem przy okazji przygotowań do egzaminów na Łódzkiej Filmówce - tam było to wymagane. I musze przyznać, że napełniły mnie lękiem - każda scena opisana w szczególikach, zanim się tak na dobrą sprawę usiądzie i zacznie pisac właściwy tekst. Nieco przerażający obraz dla kogoś, kto słucha podszeptów weny.

A o co z tym kotem chodziło, to kurczę nie wiem.
Buziaka wielkiego posyłam. Pa :yes::yes:
Miladora dnia 30.10.2009 01:41
Kochany - jeżeli nie można zagłaskać kota na śmierć (podobno), to faceta też chyba nie można zacałować (mam nadzieję)... :lol:
Chciałam Cię pocieszyć, po prostu... :D
Co do królika, to zawsze możesz liczyć na mnie... :D
Inni tak robią i jakoś żyją jeszcze... :lol:
W razie czego zgłaszaj się na pw.
Buziak, a jakże... ;)
Bajdurzysta dnia 30.10.2009 10:53 Ocena: Świetne!
Miladoro droga,
pracuję aktualnie nad pewnym utworem - na razie wszystko jest w powijakach, ale odważę się przedstawić zarys na PW. Dziękuję za taką możliwość. Mam nadzieję, a raczej pewność, że będziesz wnikliwym królikiem. Obym tylko nie zanudził Cię na śmierć.

P.S. Wiadomość napiszę w weekend, albo w poniedziałek - właśnie się przeprowadzam, a moje biurko tonie pod stertą szpargałów. Ledwie dostrzegam klawiaturę.

Co do zacałowywania: mam kilka ciotek - szczypawic. Takich z gatunku mdląco landrynkowych. Więc spokojnie buziak w te lub we w tę zaszkodzić nie może, a na duchu podniesie.
Słodka buźka. :D
Miladora dnia 30.10.2009 18:13
Drogi Bajdurku - już wiesz, że najczęściej bywam wielce upierdliwym królikiem, ale skoro nie zdołało Cię to odstraszyć - to nie ma sprawy... :D
Nie będziesz jedynym moim delikwentem, pociesz się... ;)
buźka z uśmiechem
:D
Usunięty dnia 08.11.2009 14:56 Ocena: Świetne!
Ach ta Baba... ktoś wreszcie powinien ją ściąć, nawet jeśli Bab było dwie. Ludzie komplikują życie innym. Mnie oczarowałaś... dla mnie to poezja :*
Miladora dnia 08.11.2009 15:05
Kochana MoniTko - dziękuję serdecznie... :D
Arkady dnia 08.11.2009 15:18 Ocena: Świetne!
Takie jest życie w społeczności. Wciąż się coś komu nie podoba...Napisałaś to co wszyscy przeżywają, o czym wszyscy wiedzą w sposób niemalże poetycki, dotykając jednocześnie bardzo ludzlich, przyziemnych spraw. Zazdroszczę Ci tej łatwości wysławiania siebie... Pięknie:D
Miladora dnia 08.11.2009 15:25
Kreciku - nie zazdrość, tylko łap za pióro i pisz życie... :D
Zresztą i tak robisz to w swoich wierszach... ;)
Dziękuję, Mileńki...
Esy Floresy dnia 12.02.2010 02:13 Ocena: Świetne!
Baby zamienić w Baobaby! - zakrzyknęła Floreska - cicho, już cicho - uspokajała ją Eska - daj coś powiedzieć - dodała. - Floreska naburmuszyła się, ale zamilkła, patrzyła tylko spode łba na Esy. Ekhem - odchrząknęła Esy - czuję to opowiadanie wszystkimi swoimi gałązkami i listkami. Ty nie piszesz, Ty po prostu czarujesz literkami. - Szturchnęła Floreskę - powiedz coś mądrego w końcu! - Floreska podekscytowana już chciała coś rzec, ale uznała, że nic mądrzejszego nie wymyśli więc dodała - Esy ma rację, to prawda! - i zamilkła.

Tak to się Miluś wprawiam w dialogach pod Twoimi opowiadankami;) Co prawda zgadzam się i z jedną i z drugą;) A opowiadanie ocenię na świetne. Pozdrawiam.
Miladora dnia 12.02.2010 02:27
Floreska - jak tylko znajdę więcej czasu, to poćwiczymy obie... :D

Cholera, te ścięte drzewa chodzą za mną od wielu lat.
I ciągle ktoś coś wycina przed moimi oknami.
Przypadek czy przeznaczenie? ;)

Buźka esofloresowa :D z podziękowaniami...
Esy Floresy dnia 12.02.2010 02:35 Ocena: Świetne!
Jeśli coś się zdarza raz to przypadek, jeśli dwa razy to zbieg okoliczności, trzy i więcej to już wrogie działanie i co z tym zrobisz droga Fate? ;) Buziak. Hihihi.
Miladora dnia 12.02.2010 03:15
Wezmę po prostu większą poprawkę na różnych tego rodzaju drani wycinających drzewa i poczekam na ich Przeznaczenie. :D
Prędzej czy później Los ich zbilansuje. :lol:
Manna dnia 03.04.2010 01:56 Ocena: Bardzo dobre
Pierwszy Twój tekst, jaki przeczytałam. Masz talent. Na pewno kiedyś coś jeszcze przeczytam.
Miladora dnia 03.04.2010 12:00
Dziękuję, Manno z Nieba... :D
Zawsze do usług. ;)
Wasinka dnia 15.05.2012 11:53
Wijący się nostalgicznie gorzko klimacik tutaj pobrzmiewa i wciąga czytelnika w smętek jakowyś... Lub we wkurzenie zwyczajne. Bo też miałam takiego sąsiada (zatem nie Baba, ale Chłop). Podlewał czymś paskudnym drzewa, które usychały pod oknem, bo nie miał zgody na wycięcie... Wycięto też cudowną ulicę kasztanową albo ostatnio sto dwadzieścia drzew runęło w parku, w tym olbrzymie, stare, piękne wierzby płaczące...
Ech, wybacz osobisty wtręt, ale od razu mi się przypomniało...

Wzięłam sekator, bo skoro masz wydawać... choć nie wiem, czy "Drzewo" akurat się znajdzie w zbiorku...
No to się czepiam (jednakowoż to w zasadzie takie już naprawdę czepialstwo) :

w którym w smugach - zatknęło mnie

z niczym porównać / Z biegiem czasu - wskoczyło mi na siebie

Wtargnęła w uliczkę(,) przy której

coraz wyższa i piękniejsza(,) i jak dziecku

głaszczę jej pień - może tutaj bez "jej", bo wcześniej też masz i wiadomo o czyj pień chodzi; może tylko dodać np. "biały" lub inny wyrazik (głaszczę biały pień)

Wiesz, to jest tekst w sam raz do jakiegoś pisma ekologicznego ;).
Kursywa na początku dodaje wydźwięku i ciągnie za rękę sens głębszy.

Pozdrawiam słonecznie (choć maj coś się ochłodził ostatnio...) :)
Miladora dnia 31.05.2012 14:08
Dzięki, Wasineczko - jeszcze nie wiem, jakie będzie przeznaczenie tego tekstu, ale i tak pójdzie do poprawki - ostatnio zaczęłam sprawdzać wszystkie opowiadania i łapię się za głowę, że tylu rzeczy nie zauważyłam wcześniej. Pewnie się dopiero rozwijam. ;)

Serdeczności :D
Usunięty dnia 28.10.2013 20:35 Ocena: Bardzo dobre
Potrafisz stworzyć klimat i jesteś perfekcjonistką. Poruszać wyobraźnię czytelnika i malujesz w niej obrazy idealne. To wiemy nie od dzisiaj. Ale ta historia nie ma końca. Przynajmniej ja nie widzę.
Widzę za to początek pięknej powieści.
A to mój ulubiony fragment:
Cytat:
A póź­niej, pię­tro niżej, wpro­wa­dzi­ła się Baba. Nie była jesz­cze stara, naj­wy­żej pod­sta­rza­ła, za to kłó­tli­wa i pełna pre­ten­sji.
Miladora dnia 28.10.2013 20:55
Nie ma końca, bo takie rzeczy niestety nie kończą się i czasem na sprawiedliwość trzeba długo, długo czekać. ;)
Zamieszkałam potem w innym domu i tam też przed oknami wycięto drzewa. A potem w jeszcze innym i znowu musiałam patrzeć na to samo. Ale nadal mnie szlag trafia i nie mam zamiaru rezygnować z szansy na jakąś dziejową satysfakcję. :)

Miło, że zajrzałaś, Morfka.
Dzięki i serdeczności. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty