Nowy Początek - Część I: Nadchodzi Mrok - AmIam
Proza » Inne » Nowy Początek - Część I: Nadchodzi Mrok
A A A
1.

Na skraju lasu stoi chata. Wśród drzew jawi się niczym samotny pielgrzym w drodze ku nieznanemu. Tej wiekowej budowli nikt już nie zamieszkuje. Drewno zbutwiało, Dach przecieka, a ostatnie szyby dawno poznikały z okien. Mimo to, od czasu do czasu zdarza jej się mieć gości. To młodzież z pobliskiego miasteczka co pewien czas zbiera się tu i najczęściej urządza popijawy, lub zabawy. Z dala od zamieszkanych domostw mają pewność, że nikt ich nie będzie niepokoił. I dziś właśnie chata znowu przyjmie gości. Jednak nie będzie to zwyczajna impreza z alkoholem. Tej nocy będzie świadkiem czegoś specjalnego. Młodzi goście wpadli na pomysł, aby się oryginalnie zabawić i urządzają seans spirystyczny.

Słońce już dawno zaszło, a księżyc świecił pełnią swego blasku na niebie, gdy w akompaniamencie grzmiącego w oddali nieba wkroczyli do środka starego domostwa. Było ich dziewięciu: sześciu chłopaków i trzy dziewczyny. Nie była to ich pierwsza wizyta tutaj, więc czuli się swobodnie i pewnie. Przynieśli ze sobą parę rzeczy, jak sądzili pomocnych przy wywoływaniu duchów, i starannie ustawili je na rozpadającym się od nadmiaru wilgoci stole, a następnie usadowili się wokoło na równie solidnych, miejscowych krzesłach. Mieli plansze z literami, cyframi i odpowiednimi Komedami. Za wskaźnik miała posłużyć szklanka. Oprócz tego znalazło się trochę świec, kadzidło i odrobina ziół. Nie wiedzieli, czy się im przydadzą, ale wzięli je na wszelki wypadek. Ostatecznie kto wie co się może przydać przy duchach, czy co tam jeszcze miało być, no nie?

- Marek, kiedy zaczynamy? – Spytał jeden ze zgromadzonych. Pytanie było skierowane do wysokiego bruneta w kraciastej koszuli. To on miał przewodzić seansowi. Ze wszystkich zgromadzonych wydawał się najstarszy.
- Do mnie gadasz!? Nie widzisz, że jestem gotowy? – Odburkną Marek. – To pytanie raczej do was. A może chce się ktoś wycofać? – Odpowiedział mu jedynie cichy chichot.
- Na pewno znasz się na wywoływaniu duchów? – Spytała nagle siedząca po jego prawej stronie dziewczyna.
- Pewnie, że tak! Przecież przeczytałem książkę! – ostro zripostował - To możemy zaczynać? - Zebrani pojednawczo pokiwali głowami – No, zaczynamy! To będzie świetna i niezapomniana zabawa! - Wtedy nie wiedzieli jeszcze jak bardzo niezapomniane przeżycia ich czekają.

2.

O siódmej wieczorem Michał Manklowski wracał do domu ze szkoły. Nienawidził tak późno kończyć lekcji, zwłaszcza w piątek. Początek weekendu, a on już jest padnięty i jedyne o czym marzy to pójść się wyspać. Na dodatek jakiś geniusz , który układał plan zajęć dowalił mu w ten dzień dwie godziny wychowania fizycznego. Tak, na miły koniec tygodnia.
Z pochyloną głową ospale posuwał się chodnikiem, pod jego stopami szeleściły świeżo opadłe z drzew liście, a chłodny wiatr wiał prosto w jego twarz. Nagle poczuł strzyknięcie bólu w lewym boku. Aż się skurczył. Przed godziną grając w piłę dorobił się tam siniaka, który tak brutalnie o sobie przypomniał. Jednocześnie usłyszał cichy, lekki chichot. Spojrzał w jego stronę i ujrzał szeroko uśmiechniętą dziewczynę o kasztanowych włosach. To ona podeszła go i dała mu kuksańca trafiając prosto w świeżego siniaka. Jej dokonanie niewątpliwie ją rozpromieniło. Była to Agnieszka, koleżanka Michała. „Cholera, jak ona mnie podeszła?” – Zaklną w duchu.

- Cześć, łajzo! – Przywitała go Agnieszka.
- Witaj, ty wredna lisico. – odpowiedział Michał. Ona zaśmiała się cicho na te słowa. – Co tu robisz o tej porze?
- Wracam z lekcji gry na fortepianie. A ty?
- Szkoła.
- Acha, cóż za ból.
- No.
Szli tak w ciszy obok siebie przez chwilę, gdy w oddali rozległy się pierwsze przeraźliwe grzmoty.
- Zapowiada się na deszcz – ożywił na nowo rozmowę Michał.
- Widzisz, a dziś rano zapowiadali piękną i słoneczną pogodę przez cały dzień.
- No proszę, pomylili się? Co za niespodzianka. – Skomentował Michał powodując tym uśmiech na twarzy Agnieszki. W tym momencie doszli do skrzyżowania.
- Ja tu idę w lewo, a ty jak mniemam w prawo.
- A może cię odprowadzić. – Zaoferował się Michał.
- Kto, ty?
- No ja. Będziesz się czuła bezpieczniej.
- Bezpieczniej? Jak nawet taka mała kobitka jak ja mogła cię znokautować?
- A bo jestem zmęczony.
- Ta jasne! – Odparła mu przeciągle z ironicznym wyrazem twarzy Agnieszka. – Ty idź lepiej odpocznij, a ja sobie sama radę dam.
- No dobra. To cześć.
- Cześć!

Rozeszli się w swoje strony. Michał patrzył jeszcze przez chwilę na oddalającą się w rzednącym świetle Agnieszkę. Wtedy widział ją po raz ostatni.

3.

Inspektor Katarak obmywał twarz zimną wodą. Była Sobota, siódma rano i dopiero co komendant Amntel, kierujący policją w miasteczku Skalt wezwał go na miejsce zbrodni. Wiedział tylko, że w jednym z otaczających miasteczko lasów popełniono morderstwo, nic więcej. Komendant Amntel, jego dobry znajomy, był wyraźnie zaaferowany, gdy przekazywał mu tę wiadomość. W taki oto nienadzwyczajny dla wydziału zabójstw sposób dostał następną sprawę. Wyrwany ze świata snów i marzeń , a wyposażony tylko w informację o popełnionej zbrodni śpieszył do Skalt, aby jak najszybciej zapoznać się z dowodami. Podróż na miejscowy komisariat zajęła mu niecałe półtorej godziny szybkiej jazdy. Tam dostał dokładną informację o położeniu miejsca zbrodni. Okazało Się, że musiał cofnąć się parę kilometrów drogą, którą przyjechał, a następnie skręcić w odpowiednim miejscu. Dalej poszło już łatwo. Po paruset metrach ukazało się już pierwsze skupisko radiowozów i policjantów. Zaparkował, a następne dwa kilometry przeszedł pieszo. Na miejscu przywitał go komendant Amntel.

- Witaj Piotrze. Cieszę się, że tak szybko tu dotarłeś.
- Wiesz przecież, że zawsze możesz na mnie liczyć Pawle! Gdzie masz to ciało?
- Chodź za mną. Właściwie powinienem już przez telefon dodać, że to dość niecodzienna zbrodnia…
- Co takiego jest niecodziennego w zabójstwie – Przerwał komisarzowi Katarak. – Czyżbyś podczas pracy w Skalt dawno nie miał takich spraw?
- W istocie, ale to zobacz lepiej sam.

W tej chwili znaleźli się na polanie. Była to idealna równina, ale wyglądała, jakby dopiero co przeszedł tędy pożar. Cały obszar był spopielony do czarności, nie zachował się ani centymetr zieleni. Na środku leżało nagie ciało młodej kobiety. Leżała na plecach z rozłożonymi rękami, oraz rozkroczonymi nogami, a otaczał je krąg z białych, jeszcze palących się, świec. W miejscu gdzie była kiedyś lewa pierś znajdowała się teraz dziura w której spokojnie zmieściłaby się ludzka pięść. Gdy Katarak podszedł bliżej zobaczył, że nie jest to ciało kobiety, a jeszcze młodej dziewczyny, ledwie nastolatki. Przebiegł wzrokiem po jej ciele. Od stóp, przez ranę, aż zatrzymał się na twarzy, która nie wyrażała już absolutnie niczego. Zobaczył nienaturalnie pogrubione, lekko rozchylone wargi, ślepo patrzące oczy i rozłożone po ziemi, podobnie jak ręce i nogi, długie, kasztanowe włosy. Już wyciągał dłoń, by pogładzić ją po policzku, gdy z tego otępienia wybudził go komendant Amntel.

- Bardzo dziwna sprawa. Znaleziono ją około szóstej rano. Jeszcze nie zidentyfikowaliśmy kto to. Na ciele nie ma śladów walki. Tylko ta rana na lewej piersi – Zaczął zdawać relację z dotychczasowych wyników śledztwa. - Cały teren zabezpieczony, a wokół jeszcze szukamy jakiś śladów, czy dowodów. Jeszcze nie mamy motywu.
- Wygląda mi to na zabójstwo rytualne.
- No tak, ale tutaj?
- Nie spotkałem się jeszcze z taką sprawą, ale też i nigdy nie widziałem czegoś takiego.
- Ale skąd tu u nas?
- Nie wiem Pawle. Zupełnie nie mam pojęcia. Ale ta poza, ten okrąg ze świec. Dziwne, że wciąż się palą.
Dyskusję przerwał im jeden z funkcjonariuszy, którzy zajmowali się przeczesywaniem lasu. Zawiadomił ich o tym, że właśnie przeszukują opuszczone domostwo w pobliżu i prosił o pomoc.
- Zapomniałem o tej starej ruderze. - Głośno zastanawiał się Amntel. – Od dawna nikt tam nie mieszka, ale ogólnie wiadomo, że miejscowa młodzież często urządza tam różne libacje alkoholowe. Nie musimy tam jeździć, bo nie ma wezwań. Nie przypuszczam, aby było tam coś naprawdę ciekawego.
- Mimo wszystko nie zaszkodzi zbadać sprawy. Kto wie, może naprawdę znajdziemy tam coś ciekawego?

4.

Gdy już zabezpieczyli wszystkie dowody, odesłali ciało do kostnicy, a jednostki policyjne wezwane na pomoc z sąsiednich miasteczek mogły spokojnie wrócić zająć się swoimi sprawami komisarz Amntel i inspektor Katarak mieli czas udać się na oględziny starej chaty. Na miejscu zauważyli, że i tu może się czaić coś ciekawego. Niewielki kawałek ściółki leśnej przed ruderą – Tak Katarak nazwał w myślach tę budowlę, gdy ujrzał ją po raz pierwszy – był równie spopielały co polana na której znaleziono zwłoki dziewczyny. Drzwi, które wydawały się być najsolidniejszym fragmentem tej wiekowej budowli, leżały na ziemi, jakby ktoś solidnym kopniakiem wywalił je od środka. Gdy tylko zbliżyli się na parę kroków ich nozdrza zaatakował okrutny odór. Woń była tak silna, że aż plątała zmysły i potężniała z każdym krokiem przybliżającym ich do środka.

- Co za straszliwy smród! – Wykrzykną w końcu Amntel.
- W życiu czegoś takiego nie czułem. – Dodał Katarak.
- Panie komendancie. – Głos dobiegł z wnętrza chaty i po chwili wyłonili się z niej dwaj policjanci. Twarze zasłaniali chustami. Twarze ich były blade i ciężko dyszeli. – Sprawdziliśmy środek i niczego specjalnego nie znaleźliśmy. Wszystkie pomieszczenia zabałaganione, nic po za tym.
- Dobrze szeregowi. Możecie wracać do reszty. Odpocznijcie. – Odpowiedział im Amntel. – A, i pożyczcie nam te chustki. Przydadzą się nam. Co tu tak śmierdzi?
- Nie mamy pojęcia. Nie znaleźliśmy żadnego źródła tego syfu.

W środku smród był jeszcze większy, ale co do reszty to było dokładnie tak jak to opisali posterunkowi. Wszędzie bezwładnie walały się stare nadgniłe meble, kąty obrosły grubą pajęczyną a kurz miejscami narastał ponad wszelkie normy. Jedynym pomieszczeniem wartym uwagi był salon. Butwiejące komody i szafy stanowiły skromną pamiątkę po dawnej świetlności domostwa. Pod nimi walały się krzesła i taborety. Na środku znajdował się tylko stół. Jego blat, w przeciwieństwie do reszty, był spopielony. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie spopielała ziemia, którą dziś widzieli na miejscu zbrodni.

- Widać, że twoi ludzie przegapili jeden drobny szczegół. – Zażartował w charakterystyczny dla funkcjonariuszy wydziału zabójstw sposób Katarak. – Czy czegoś ci to nie przypomina?
- W is… w istocie. – Wysapał Amntel. Wszędobylski odór wyraźnie dawał mu się we znaki. – Przyślemy tu fotografów i może zabierzemy tego grata do zbadania. A teraz chodźmy stąd.
- Wszystko to bardzo ciekawe. – Zastanawiał się na głos Katarak. Jemu także smród dawał się we znaki. Był to odór tym dziwniejszy, że nie znali jego źródła. Inspektor Piotr Katarak nie potrafił tego nazwać, ale zdawało mu się, że gdyby był w innym miejscu i położeniu wiedziałby jakby nazwać ten zapach. Za to już teraz wiedział, że nie chciałby się znaleźć w takim położeniu. Za żadne skarby świata. Już mieli wychodzić, gdy nagle poczuł w głowie leciutkie strzyknięcie. Był to jego szósty zmysł. Ten sam dzięki któremu rozwiązał już niejedną sprawę. Całkiem nieświadomie podniósł wzrok i zobaczył coś co w najbliższych dniach jeszcze bardziej miało skomplikować prowadzone śledztwo – Paweł, zobacz! – Wskazał Amntelowi na sufit i on również ujrzał to niezwykłe znalezisko. Centralnie nad stołem znajdowały się dwie ryciny. Pierwsza przedstawiała ludzkie oko. Druga natomiast dziwny kształt w obwódce. Ten kształt mógłby przedstawiać bezwładnie leżące na ziemi ludzkie ciało. A może nawet zwłoki młodej dziewczyny?

5.

Niedziela, za kwadrans południe. Michał Manklowski wraz z rodziną wracał do domu po mszy. Choć pogoda była nie specjalna to dzień i tak zapowiadał się udanie. Najpierw pogra w piłkę, potem poogląda telewizję, może obejrzy jakiś film, lub poczyta książkę, a wieczorem może uda mu się spotkać z przyjaciółmi. Nic bardziej mylnego. Już najbliższy kwadrans miał przynieść mu pierwszą tego dnia niemiłą niespodziankę. Ledwie parę minut po tym jak znaleźli się w domu rozległ się odgłos dzwonku do drzwi. Otworzyła Matka Michała, gośćmi okazali się policjanci. Michał był wtedy w swoim pokoju na piętrze. Mimo to słyszał wyraźnie odgłosy rozmowy z parteru.

- Pani Manklowska? – Odezwał się męski głos. – Jestem porucznik Hist, a to porucznik Matar. Przyszliśmy po pani syna - Michała. Ma zostać przesłuchany w charakterze świadka.
- Mój syn? – Pani Manklowskiej chwilę zajęło dojście do siebie i umiejętności składania zdań. – Co przeskrobał mój syn, panie władzo?
- Chcemy go przesłuchać.
- Ale co zrobił?
- Spokojnie pani Manklowska. – Odezwał się drugi męski głos.- Pani syn będzie przesłuchany jako świadek, a nie podejrzany. Proszę się nie martwić. To nie zajmie dużo czasu.
- Czy będę mogła z nim pojechać.
- Nie, ale będzie mogła pani odebrać go z komendy.

Droga na komendę nie zajęła zbyt wiele czasu, zresztą w miasteczku takim jak Skalt nigdzie nie jest daleko. Na posterunku pół godziny przytrzymali go w poczekalni, a następnie wprowadzono go do gabinetu komendanta. Siedząc tam i wpatrując tępym wzorkiem w blat biurka zastanawiał się o co będą go pytać. Przecież ostatnio nie był świadkiem niczego złego, a tym bardziej niczego co by mogło zainteresować policję. Więc o co chodzi? W końcu, po kolejnej długiej chwili oczekiwania drzwi gabinetu otworzyły się i do środka weszło dwóch mężczyzn. Jednym z nich bez wątpienia był komendant Amntel. Michał znał go nieco z widzenia. Drugiego widział pierwszy raz w życiu. Siedli obydwaj naprzeciwko niego, wyciągnęli jakieś papiery i Komendant zaczął przesłuchanie.

- Witaj Michale, Ja jestem Komendant Paweł Amntel, a to Inspektor Piotr Katarak. Przepraszamy, że musiałeś tyle czekać, ale mieliśmy ważną naradę. Przechodząc do rzeczy: Mamy kilka pytań. Na początek: Co robiłeś w nocy z ostatniego piątku na sobotę?
- Byłem w domu z rodziną.
- A W piątek wieczorem?
- Miałem lekcję do późna i jak wróciłem do domu było po siódmej.
- Po szkole udałeś się prosto do domu?
- Tak.
- A kiedy po raz ostatni widziałeś Agnieszkę Orten?
- W piątek po lekcjach. Szliśmy razem przez chwilę.
- Dokąd doszliście?
- Do skrzyżowania Dębowej i Szkolnej – Michał zauważył, że inspektor Katarak cały czas notuje coś w swym notatniku. – Czy coś się stało? Czy z Agnieszką wszystko w porządku? – Amntel i Katarak spojrzeli na siebie, wydawali się zdziwieni. Widocznie nie zdawali sobie sprawy, że ich rozmówca nie wie w jakiej sprawie go przesłuchują. Wtedy po raz pierwszy odezwał się Katarak.
- Agnieszkę Orten wczoraj odnaleziono martwą.
- Nie… nie żyje? – Michał poczuł się jakby ktoś wbił mu w prosto w brzuch lodowate ostrze.
- Została zamordowana w nocy z piątku na sobotę. – Michał poczuł jakby ktoś parę razy okręcił to wbite w jego żołądek ostrze.
- Czy Agnieszka miała jakiś wrogów? – Kontynuował przesłuchanie komendant Amntel. – Może zauważyłeś u niej ostatnio jakieś dziwne zachowania?
-Ale… Nie! Przecież ona byłą przez wszystkich lubiana. Ona… przecież… - Coraz trudniej było mu racjonalnie myśleć i formułować myśli, a żołądek podszedł mu do gardła.

Amntel i Katarak zadali mu jeszcze parę pytań, ale nie widząc sensu dalszego przesłuchania wypuścili go do domu. Gdy tylko wyszedł z gabinetu komendanta dobiegła do niego matka. Widocznie, ktoś ją już uprzedził o zaistniałej sytuacji, ponieważ z miejsca zaczęła go pocieszać. W drodze do domu zadała mu jeszcze z tysiąc pytań. Czy dobrze się czuje? Czy czegoś nie potrzebuje? Michał jednak nie potrafił na nie odpowiedzieć, wszystkie słowa zatrzymywały mu się w gardle. Ograniczył się tylko do kiwania głową. W domu do tłumu pocieszycieli dołączyli ojciec, oraz młodsze rodzeństwo, braciszek i siostrzyczka. Oczywiście zamiast poprawić mu nastrój sprawili, że wpadł w jeszcze większego doła. Mimo to wreszcie zdołał coś z siebie wykrztusić. - Muszę do toalety. – To wszystko co zdołał powiedzieć. Nikt go nie zatrzymywał. Pani Manklowska doskonale znała swoje dzieci i wiedziała, że ta wizyta potrwa przynajmniej pół godziny. Michał poszedł do ubikacji na piętrze i zamkną za sobą drzwi na klucz. Usiadł na sedesie, schował twarz w dłonie, oparł ramiona o kolana i zaczął płakać.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
AmIam · dnia 19.10.2009 17:24 · Czytań: 798 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Usunięty dnia 19.10.2009 21:09
Myslę, że powinieneś zredukować... mysli.
Usunięty dnia 20.10.2009 10:31 Ocena: Dobre
Nie jest źle, ale...

Po pierwsze: dajesz swoim bohaterom normalne polskie imiona, a do tego wzięte z kosmosu nazwiska, niektórych nie da się nawet przeczytać. To strasznie przeszkadza.

Po drugie: narracja jest zbyt potoczna, a dialogi zbyt sztywne i oficjalne. Powinieneś zrobić na odwrót.

Ogólnie wrażenie takie bardziej na plus. Czuć tu trochę "Twin Peaks". Nawet udało Ci się mnie zainteresować.
Hyper dnia 25.10.2009 00:40 Ocena: Dobre
Cytat:
Dach przecieka
dach z małej litery
Cytat:
co pewien czas zbiera się tu
zbiera sie tu co pewien czas
Cytat:
oryginalnie zabawić i urządzają seans spirystyczny
lepiej wyglądałoby z obydwoma bezokolicznikami, zabawić i urządzić
Cytat:
Komedami
komendami
Cytat:
Ostatecznie kto wie co się może przydać przy duchach, czy co tam jeszcze miało być, no nie?
zbyt potoczne słownictwo, zwłaszcza zagajenie zwrotne
Cytat:
w kraciastej koszuli. To on miał przewodzić seansowi
który miał przewodzić seansowi. Za dużo używasz zaimków, nie tylko w powyższym fragmencie
Cytat:
Odburkną Marek.
odburknął
Cytat:
Spytała nagle siedząca po jego prawej stronie dziewczyna.
wystarczy po samej prawej, informacja, że po jego, jest zbędna i pozwala uniknąć kolejnego zaimka
Cytat:
a on już jest padnięty
a już jest padnięty - i tak używasz tu potocznego języka
Cytat:
na dodatek jakiś geniusz , który układał plan zajęć dowalił mu w ten dzień dwie godziny wychowania fizycznego
przecinek po "zajęć", po "który" usuń spację
Cytat:
jej dokonanie niewątpliwie ją rozpromieniło
kolejne zdanie do zmiany (jej, ją)
Cytat:
A może cię odprowadzić
znak zapytania
Cytat:
No ja
również przecinek, lub myślnik
Cytat:
i dopiero co komendant Amntel, kierujący policją w miasteczku Skalt wezwał go na miejsce zbrodni.
...i kierujący policją w miasteczku Skalt komendant Amntel, dopiero co wezwał go na miejsce zbrodni (nie jestem pewna przecinka po Skalt, pytanie do reszty)
Cytat:
kazało Się, że musiał cofnąć się
mała litera, poza tym powtórzenie
Cytat:
Po paruset metrach ukazało się już pierwsze skupisko radiowozów i policjantów.
Pierwsze skupisko radiowozów i policjantów ukazało się już po paruset metrach. (Ale to zdanie w ogóle mi dziwnie brzmi)
Cytat:
ale to zobacz lepiej sam.
zobacz to - chyba, że chciałeś podkreślić TO, ale zdanie tego nie pokazuje
Cytat:
Była to idealna równina, ale wyglądała, jakby dopiero co przeszedł tędy pożar.
to zdanie jest zaplątane
Cytat:
spopielony do czarności
w naszym języku istnieje określenie "spalony na węgiel", natomiast spopielony do czarności brzmi podejrzanie, chociażby ze względu na naturalną barwę popiołu, która nigdy nie jest czarna
Cytat:
rozkroczonymi
rozkraczonymi, ewentualnie z rozwartymi, żeby chociaż momentami uniknąć potocznego języka. Możesz też zmienić całe zdanie, spróbować opisać pozycję ciała w inny sposób (np. rozrzucone kończyny). Z dużym powodzeniem całość zdania można rozbić na dwa odrębne.
Cytat:
rozłożone po ziemi, podobnie jak ręce i nogi, długie, kasztanowe włosy
ponownie o rozłożeniu, odnośnie włosów - może lepiej by było "rozsypane (wokół, na ziemi) włosy"?
Cytat:
Jeszcze nie zidentyfikowaliśmy kto to
Jeszcze nie zidentyfikowano ciała
Cytat:
Cały teren zabezpieczony, a wokół jeszcze szukamy jakiś śladów, czy dowodów. Jeszcze nie mamy motywu.
te zdania powinny być bardziej rzeczowe. ślady czy dowody - jęz. potoczny. Komisarz powinien wiedzieć czego szuka.
Cytat:
Ale ta poza, ten okrąg ze świec
co to w ogóle jest za zdanie?
Cytat:
jeden z funkcjonariuszy, którzy zajmowali się przeczesywaniem lasu
zajmujący się przeczesywaniem lasu.
Cytat:
Zawiadomił ich o tym, że właśnie przeszukują
Zawiadomił, że właśnie przeszukują. (Tyle wystarczy).
Cytat:
zbadać sprawy
zbadać teren, okolicę, ewentualnie sprawę w liczbie pojedynczej

Na resztę rozbioru nie mam w tej chwili siły. Oczywiście, są to tylko wskazówki, których nie musisz brać pod uwagę, aczkolwiek korekta tekstu byłaby wskazana. Zrobiłam to dlatego, że tekst mi się spodobał. Czytałoby się znacznie przyjemniej bez tych drobnych potknięć. Przydałaby się jeszcze korekta przecinków oraz hm... zaimków, zwłaszcza rzeczownych. Faktycznie, opowiadanie budzi skojarzenia z Twin Peaks :) Brawo Oke!
Treść oceniam na bardzo dobrą, jednakże stylistykę na dobry, dla zachęty. Masz dobrą rękę i wzbudzasz zainteresowanie. Warto podszlifować warsztat.
A ja mam jeszcze nadzieję, że sama nie zrobiłam literówek, mam z lekka przeforsowaną klawiaturę...
AmIam dnia 27.10.2009 15:32
Bardzo się cieszę, że mój tekst was zainteresował i podobał przynajmniej pod względem treści. Nie ukrywam,, że na tym bardzo mi zależało.
Z inspiracją "Twin Peaks" wiąże się taka historia, że na początku nie zdawałem sobie z tego sprawy.:p Dopiero w trakcie pisania nagle uświadomiłem sobie, że sporo czerpię z dzieła Lyncha. Chyba jeszcze taka "podświadoma inspiracja" mi się nie zdarzyła.

Mam nadzieję, że uda mi się poprawić wytknięte tu błędy. Część z nich przegapiłem, ale przynajmniej połowy pewnie i tak bym nie zauważył. No i w przyszłości będę wymyślał bardziej przystępne nazwiska.;)

Cytat:
Myslę, że powinieneś zredukować... mysli.


A konkretniej?
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty