Zimowy Chłód - Psychopath Version
Proza » Historie z dreszczykiem » Zimowy Chłód
A A A
ZIMOWY CHŁÓD

Pocierał dłonie o siebie próbując zatrzymać w nich ciepło. Przyłożył do ust, chuchnął kilka razy, i natrętnie wciskał trzy razy przycisk domofonu. Rozglądał się dookoła, powtarzając na głos:
- Dalej, dalej, dalej!
Już miał kolejny raz męczyć szary guzik, kiedy z siateczki odezwał się podenerwowany głos:
- Co jest?
- Otwieraj to ja! - Mówiąc to tupał nogami, chcąc tym razem rozgrzać dolne kończyny.
- Jaki ja?
- Twój kumpel najlepszy! Otwieraj!
- Aa ten ja...A masz kasę którą mi wisisz?
- No mam, otwieraj bo marznę! - Skłamał, nie miał pieniędzy, ale musiał użyć małego fałszu aby się dostać do środka. Pośpiesznie wszedł na klatkę schodową i szybkim krokiem pokonywał kolejne stopnie by dostać się na czwarte piętro.
- Zajęty jestem trochę... - Powiedział niechętnie około 22 letni chłopak, lekko przy kości. Przetarł krótkie blond włosy, rozejrzał się po mieszkaniu, zastanawiając się czy nie zostawił na wierzchu czegoś, czego widzieć nie powinien przybyły gość. Kiedy wszystko wydawało się w porządku, dokończył:
- Dobra właź.
- Ale fanie ciepło u ciebie.
- Taa, jak założyłeś tylko bluzę, bez czapki i rękawic, to nic dziwnego że ci pizgało na zewnątrz - Stwierdził przyglądając się koledze, ten miał tylko na sobie granatową bluzę i dżinsowe spodnie.
A czerwone uszy ozdabiały głowę.
- Mieszkam w bloku naprzeciwko, i nie chciało mi się ubierać warstwowo - Oznajmił.
- To co masz kasę do mnie? - Zapytał, podnosząc ze stolika telefon komórkowy by sprawdzić czy nie przyszedł ważny sms.
- Ty od razu o interesach... - Przeciągnął wypowiedź i rozsiadł się na kremowej kanapie wyciągając ręce, swobodnie opierając je o operacie wygodnego mebla.
- Najpierw dla rozgrzania, herbatki bym się napił... - Kontynuował.
- Mówiłem że nie mam czasu, czekam na ważny tel i spierdalam. Daj kasę, jutro pogadamy - Rzekł niechętnie do gościa, który zaczynał przyglądać się kupce zielonej zmielonej rośliny rozsypanej na stoliku.
- W sumie to mam małą prośbę... Bo ta kasa, no wiesz... W każdym razie wybieram się na imprezkę, i obiecałem zamotać co nieco zielska... I - W tej chwili blondyn przerwał wypowiedź kolegi.
- Czyli nie masz siana, i kurwa jeszcze chcesz w kredo!
- No... I widzę że jeszcze cosik tutaj masz... Słuchaj, wezmę ze 2 gramiki, dopiszesz mi to do rachunku i już mnie nie ma - Mrugnął okiem kończąc zdanie.

Blondyn westchnął głęboko i głośno, znów sprawdził komórkę chociaż żadnej wiadomości nie dostał, gdyż ani nie wydała dźwięku, ani wibracje nie zabuczały. I już zamierzał grzecznie wyprosić kolegę kiedy telefon zadzwonił, w jednej chwili odebrał połączenie, oddalając się w stronę kuchni.
- Tak...tak... No jest całość...Mhmm... Dobra...Dobra...Będę za hm... 15-20 minut... Wiem gdzie...
Rozłączył się i wrócił do pokoju gościnnego, lecz wzrok pokierował na zamknięte drzwi sypialni, a następnie na kumpla grzebiącego w zielsku na stolę.
- Kurwa! - Przeklął na głos, i niepewnie snuł dalej:
- Dobra słuchaj Maciek, ja muszę uciekać, ale jest sprawą, dam ci te dwa giety, ale musisz tu zostać i... - Nie wiedział jak to powiedzieć.
- Musisz tu zostać i popilnować kogoś... - Wydusił z siebie.
- Ooo, to mi się podoba! Piękne słowa „dasz mi” - Ożywił się chłopak w granatowej bluzie.
- Chodź, to pokaże ci co masz popilnować.
- Luz, ale wiesz impreza...Nie mogę tu siedzieć zbyt długo.
- Za mniej niż godzinę będę z powrotem!
- Dobra, pokaż te skarby...

Jakby zza mgły wyłaniała się postać skulonej w kącie dziewczynki, nic nie mówiła jedynie pochlipywała, co jakiś czas ocierając łzy spływające po policzkach. Wokoło dzieci w różnym wieku bawiły się swoje gry, młodsi biegali, goniąc się w berka. Grupa starszych chłopców w wieku od 9 do 14 lat, stała na drugim końcu sali, obmyślając jakiś szczwany plan. Pozostali zajmowali się swoimi sprawami, jedna z dziewczynek rysowała, parę osób oglądało kreskówki w telewizji.
A dwie dorosłe kobiety rozmawiały przy kawie siedząc przy biurku.
Czuję że zerkają na mnie, mówią coś szeptem do siebie, zapewne rozmawiają właśnie o mnie. Jestem tu nowa, ledwie kilka dni temu zostałam przywieziona do tego domu dziecka. Nie mam ochoty bawić się z pozostałymi dziećmi, nie chcę się z nimi kolegować. Ale oni przychodzą do mnie co jakiś czas, coś mówią i uśmiechają się, są tacy straszni! Gdzie są ich twarze? To tylko przedziwne grymasy, potworne miny! Muszę się odsunąć, zamknąć na wszystko, nie mogę patrzeć, nie mogę otwierać oczu, ta krew! Krew?! Proszę nie rób tego!
„Przeżyła jakiś dramat rodzinny, nie wiem co dokładnie bo...” - ten głos w uszach. Która z nich to mówi? Są za daleko, coraz dalej, ale słyszę ten szept w środku w sobie. Ale już...już nic nie mówi, przyszła do nas, do mnie niska krępa kobieta weszła do świetlicy. Skąd się tu wzięła? Taksuje mnie diabelskimi oczyma! One płoną! Czuję żar, spala mnie od wewnątrz! Czy nikt tego nie widzi, że ona jest zła... Kobiety z kawą ucichły i zaczęły obserwować bawiące się dzieci. Podeszła do mnie, a może tylko jej oczy przyszły... Łagodnie mówi bym wstała, ale jej usta tylko przybierają sarkastyczny kształt i śmieją się, coraz głośniej i głośniej! Moja głowa wypełnia się tym chichotem.
Jaa... ja nie chce wstać, lecz ona nie pozwala mi zostać tutaj, szarpie mnie za ramię i prowadzi w ciemność, gdzie są wszystkie dzieci? Proszę żeby mnie puściła, nie mogę chodzić! Otworzyła drzwi i wepchnęła mnie do swojego gabinetu, władczym głosem nie znoszącym sprzeciwu rozkazała:
„Rozbierz się i siedź tutaj!”

Był zdziwiony tym co zobaczył i co usłyszał od kumpla. Teraz siedział na kanapie jak wcześniej, nie dowierzając do końca temu co się wydarzyło. Rozkruszył jeden z zielonych pąków marihuany i wbił do szklanej fifki, śmiejąc się na głos powtarzał kilka razy.
- No nieźle...Całkiem nieźle...
Obszukał kieszenie w poszukiwaniu zapalniczki.
- Cholera! - Zaklął, nie znalazł ognia, oczyma wyobraźni przypominał sobie ostatnie minuty przed wyjściem z domu. „Telefon i zapalara na stolę, założyłem bluzę, wziąłem w łapy komóre, i no właśnie zapomniałem o ogniu”. Rozejrzał się dokładnie wokół siebie czy nie znajdzie innego źródła ognia, nie było niczego w pobliżu. Wszedł do kuchni i tam też nic nie znalazł, więc koniec końców odpalił kuchenkę gazową i z płomienia przypalił zielsko w fifce. Zaskwierczało, a on głęboko wciągnął dym, po kilkunastu sekundach wypuszczając i dławiąc się kaszlem.
- Mocna rzecz... - Raz jeszcze odkaszlnął, gdy wszystko w szklanej rurce zostało wypalone, usunął popiół do popielniczki oraz wyciągnął telefon komórkowy. Przez moment szukał w spisie kontaktów właściwego numeru. Znalazł, po kilku sygnałach ktoś odebrał w tlę słychać było odgłosy innych ludzi i głośną muzykę.
- Eej Radek, słuchaj przyjedź szybko do Grubego, nie pożałujesz!
- Coo?! A masz temat?
- Stary tematu tutaj jest tyle ile śniegu, nie przejaramy tego w dwudziestu! - Znów skłamał, na stole było może z 4,5 grama, nie więcej.
- To co tam jeszcze robisz? - Pytał zagłuszany przez imprezę głos.
- Co? Nie słyszę cię dobrze, nie mogę do was jechać, ale przyjedź tutaj sam...
- Albo weź Młodego i dobijcie jak najszybciej! Kurwa mówię wam, nie pożałujecie! A Młody będzie podjarany jakby samego papieża zobaczył!
- Kurwa, te twoje numery! Ale huj... Zaryzykuje.
- Czy ja cie kiedyś wykiwałem albo okłamałem? - Zapytał, a za odpowiedź dostał cichy sygnał rozłączonej rozmowy.
- Debil... - Skwitował.

„No rozbieraj się natychmiast!”. Gruba baba pogania mnie, nie jest już taka straszna, ale ciągle się boję! On tu jest, to na pewno on! Tam pod biurkiem wypływa z podłogi krew, widzę w niej chłopczyka, jego przerażoną twarz, patrzy na mnie, błaga mnie o pomoc. Nie mogę, przepraszam...
„Szybciej!”
„Co?!” - Już nie ma krwi, oddycham z ulgą, spokojniej to tylko dziwny obraz. Ta ręka, ale czemu?
„Aaał!” - Uderzyła mnie z otwartej dłoni w twarz, piecze! Czuję jak się czerwienie, jak gorąco rozlewa się po całej twarzy, to... To jest wstyd? Nie reaguje na moje protesty, szarpie i rozrywa koszulkę, ma takie czarne pazury, coraz większe i większe, zdziera ze mnie staniczek!
„Rozbieraj się do końca albo!” - I uniosła rękę, przez chwilę przyglądam się tłustej dłoni już nie ma brudnych pazurów, tylko śmierdzący tłuszcz z niej spływa, gęsty i obślizgły upada na ziemię. Spoglądam tam, roztapia podłogę... Muszę zrobić co mi każe, pocieram lewy czerwony policzek od uderzenia i posłusznie zdejmuje buty, potem spodnie, i skarpetki, stoję i patrze w ciemne jamy wysmażone od toksycznego tłuszczu.
„Na co czekasz! Majtki też!” - Pogania, nie chcę, ja nie chcę! Ignoruję moje słowa, pcha mnie na obrotowe krzesło, rozszerza wargi osłaniając żółte paskudne zęby, larwy robali wychodzą z jej ust, schodzą po brodzie i spadają na mnie, na moje kolana. Sięga do mych białych majteczek i siłą ściąga je ze mnie. Jestem taka bezbronna! Zabiera wszystkie ubrania, i znów staje się zwykła. Mniej się boję, może to już koniec?
„Poczekaj tu i nic nie rób.” - Powiedziała to tak delikatnie, tak łagodnie, serce spowalnia, bije normalnie, oddycham głęboko. Będzie dobrze, i larwy gdzieś zniknęły, muszę tylko znaleźć bezpieczne miejsce. Tak schowam się! W tamtym ciemnym kącie, nie ma tam światła, nikt mnie tam nie zauważy! Czemu tu tak zimno, tak lodowato, trzęsę się, i patrze na swoje nagie ciało, czemu tak mnie poniżasz, co ci zrobiłam demonie?!
Coś słyszę, ktoś tu wszedł, tak to ona! Ale ktoś jeszcze, to chyba nie... Nie to nie ojciec, on inaczej pachnie. Ale ten człowiek też nie jest dobry, mimo że się uśmiecha, ma eleganckie ubranie, marynarkę, białą koszulę i tak samo czarne spodnie jak garnitur. Lśniące buty, widzę w nich swoją twarz. Czy ja jestem ładna? Położył coś na stole, co to jest? O nie! Głowa! Wycieka z niej krew, jedna z kropel spada na but, moje odbicie rozmazało się.
„To ona?”
„Tak, tak, już ją pokazuje” - Wobec tego mężczyzny zachowywała spokój i potulność, mówiła delikatnym głosem, uśmiechała się, starała się robić jak najlepsze wrażenie. Dlaczego dla mnie jesteś taka okrutna! Niee, to nie tak, dla mnie jesteś sobą, jesteś potworem. Dla niego się ukrywasz pod łagodnością dobrej kobiety...
Szarpie i wyciąga mnie na środek pokoju, rozkazuje stać w miejscu, i opuścić ręce wzdłuż ciała. Robię to, stoję zawstydzona, z opuszczoną głową, znów te larwy, wychodzą spod jej nóg, może tam mają gniazdo?
„Chciałbym zostać z nią sam” - Oznajmił mężczyzna ściągając marynarkę i wieszając ją na oparciu krzesła. Jego koszula jest taka biała, aż bije od niej blask, ale to tylko przebranie..
„Tak, oczywiście, jeśli pan chcę kawy, herbaty, cokolwiek to ja...”
„Zawołam panią... „ - Opuściła pokój, raz jeszcze przed wyjściem patrzy na mnie z pogardą, po czym przerzuciła wzrok na neseser na jego widok uśmiechnęła się. Więc to jednak nie głowa? To tylko czarny neseser, co w nim jest? Chyba że...ale.. to niemożliwe! W nim jest moje życie!


- Włazić skurwysyny! - Powiedział do domofonu, wpuszczając kolegów którzy dość szybko się zjawili. Gdy weszli do środka, wskazał im kanapę, mówiąc by się rozgościli. Przyniósł z kuchni trzy herbaty i nabijał do lufki kolejną porcje konopi.
- A gdzie Gruby? - Zapytał młodszy z chłopaków, miał dopiero 16 lat, dlatego też ciągle był nazywany „Młodym”.
- Niedługo będzie, macie ogień?
Młody wyciągnął zapalniczkę i po kilku minutach pomieszczenie wypełniło się siwym duszącym dymem, a także kaszlem. Po kolejnej spalonej lufce, Radek nie wytrzymał i zapytał:
- Po co nas tu ściągnąłeś, tu jest nuda, towaru wcale nie ma dużo, i kurwa nic tu nie ma!
- Zaraz zobaczycie.
Zaprowadził ich do sypialni Grubego, tam na łóżku leżała prawie całkiem naga drobna dziewczyna. Miała na sobie jedynie białe stringi. Zza zamkniętych oczu źrenice poruszały się dość szybko, co świadczyło o burzliwych snach.

„Nie bój się” - Powiedział mężczyzna, unosząc mój podbródek by spojrzeć na twarz. Nie jestem wysoka, sięgam mu do klatki piersiowej. Uśmiechnął się otarł łzy przyglądając się mojemu drobnemu ciałku. Nie mam pojęcia co może we mnie widzieć, dopiero zaczynam dorastać, zmieniać się w dziewczynę. A on wiercił mnie swymi oczymi, jego ręce lekko drżały gdy gładził delikatnie ramiona i niewielkie piersi. Dotykał palcami ud i nóg posuwając dłoń w stronę krocza.
Chciałam zaprotestować, lecz znów nie mogłam mówić, choćby jedna sylaba nie mogła się wydostać z moich ust. Nie przestawał, sięgał dalej, gładząc włosy łonowe, i jego ręce stawały się coraz zimniejsze gdy zaczął dotykać mnie z tyłu. Proszę nie rób mi tego! Błagam w myślach, ale on nie zważa na to... Okno spowił szron, a zza niego wygląda obrzydliwa twarz, wytyka jęzor i oblizuje zimne szkło. Szeptał abym się rozluźniła, że nic złego nie zrobi. Ale ja wiem, że jest inaczej, że kłamie, czuje to w chłodzie który wypełnił cały pokój.
„Jestem lekarzem, chce tylko sprawdzić czy jesteś zdrowa, badam każde dziecko które tu przybywa.” A twarz za oknem coraz bardziej chucha w okno i otwiera ciemną gębę, oddycha coraz głośniej i szybciej, głośniej i szybciej. Słyszę tę jęki coraz wyraźniej, coraz bliżej.
„Ta kobieta, wiem że ona jest nieprzyjemna, że cię bije i poniża, ja taki nie będę, obiecuje!”. Dlaczego kłamiesz?! Wiem, wiem że żadne jego słowo nie jest prawdą, a jednak tak bardzo chcę komuś zaufać! Proszę bądź dla mnie dobry, nie krzywdź mnie, zabierz mnie od niej! Zimno zaczyna ustępować, twarz za oknem się oddala, moje ciało ulega, staje się rozluźnione. On... on nie przestaje, a jego palce robią się tak przyjemnie ciepłe, wkłada jeden z nich do ust i oblizuje, uśmiecha się. Wsuwa w moją dupcie, delikatnie zagłębia do połowy, wyciąga i znów wsuwa. Za każdym razem jest coraz cieplejszy, moje ciało wypełnia to błogie gorąco. Powoli wsuwa i wyciąga, twarz za oknem ponownie się pojawia, śmieje się i wkłada do ust palec. Wkłada i wyciąga, tak jak on, coraz cieplej. To jest złe! Ale tak bardzo tego pragnę, to zło jest tak przyjemne.
„Cii... ” Jego uspokajający głos mnie pociesza, pozwalam zrobić mu wszystko, jest mi ciepło i bezpiecznie... Wyciągnął palec, wstał i wyprostował się, natychmiast zrobiło się chłodniej. Z czoła spływa mi kropla zimnego potu. Coś mówi, nie słyszę wyraźnie, dopiero po chwili rozumiem sens słów: „Jest wszystko dobrze, a teraz powiedz jak masz na imię?”
„Julia...” Nieśmiało wycedziłam, przełykając ślinę, opuściłam wzrok, a oczy zaczęły wypełniać mi łzy. Pogładził moje blond włosy... Po czym zbliżył się do drzwi, otworzył je i zawołał tą straszną kobietę. Kiedy weszła kazała się ubrać iść do swojego pokoju, ale nie posłuchałam jej, stanęłam za drzwiami, i słucham co mówią.
„Podoba się panu?” - Zapytała, jej twarz pojawiła się przed moimi oczami odsłaniając w fałszywym uśmiechy pożółkłe zęby.
„Jest idealna, nie będzie z tym żadnych problemów?”
„Ależ nie, oficjalnie nawet jej nie ma u nas, więc nikt o nic nie będzie pytał, a nawet gdyby, to i tak nigdy jej tutaj nie było.”
„Czyli tak jak się umawialiśmy 50 tysięcy.”
„Tak 50, czy w tej walizeczce, czy tam są te.. pieniądze?”
„Tak, to już pani walizeczka, jeśli chce pani przeliczyć, sprawdzić to proszę.”
„Nie, nie, wieże panu... Pan weźmie ją już teraz czy....”
„Ustaliliśmy, że jeśli spodoba mi się, to wyślę jutro po nią samochód.”
„Ależ tak, tak oczywiście...”
„Jeszcze jedno.”
„Tak, słucham?”
„Zauważyłem na jej twarzy ślad po uderzeniu, byłbym wdzięczny gdyby do jutra nikt jej nic nie robił.” - Może jednak jest dobry, może się mylę, tyle złego mnie spotkało, że już nie potrafię dostrzec w kimś dobra? Więc dlaczego czuje, że jest potworem, to co mi robił... To... już sama nie wiem...
„Ależ, oczywiście, oczywiście...”

- Kto to jest? - Zapytał Radek, przyglądając się śpiącej dziewczynie, zwrócił uwagę na dość sporych rozmiarów siniak na jej udzie.
- Nie ważne - Rzekł chłopak w bluzie, zbliżył się do dziewczyny, i delikatnie obrócił na plecy, cały czas spała twardym snem nie reagując na to co się wokół niej dzieje. Powolnym ruchem zsunął z jej ud skąpe stringi, złapał za obie stopy i rozszerzył nogi mówiąc:
- Tylko spójrzcie na tą cipeczkę! Prawie nie używana! - Po czym zwrócił się do jednego z kolegów.
- Co Młody, ruchałeś kiedyś?
Speszony nastolatek zrobił krok w tył, lekko się zaczerwienił, i wycedził:
- Noo niee...
- To zaczynasz!
- Allee... Tak tutaj, jaa, ja jej nawet nie znam, ii.. i tak przy was mam... - Nie czuł się zbyt komfortowo w tej sytuacji, oczywiście miał ochotę na seks. Wiele razy o tym myślał, nawet dziś idąc na imprezę miał nadzieje na wyrwanie jakiejś panny. Ale co innego to sobie wyobrażać, a co innego stać przed nagą nieprzytomną dziewczyną.
- Łoo romantyk, dobra wyjdziemy, a ty rób z nią co chcesz, taka okazja może ci się więcej nie trafić! - Przekonywał kumpla, ten rozejrzał się, poczuł jak w spodniach twardnieję mu penis.
W końcu przytaknął, a kiedy koledzy wyszli pospiesznie się rozebrał. Zbliżył swoje ciało do ciała dziewczynki, najpierw dotykał jej piersi i lizał brzuch, ona nie reagowała, wydawała z siebie jedynie senne pomruki. Rozszerzył jej nogi i położył się na niej, nie wiedział co ma dalej dokładnie zrobić, próbował włożyć penisa do środka, lecz nie szło mu najlepiej. Zaczął się denerwować, aczkolwiek wziął kilka głębszych oddechów, następnie pomógł ręką wepchnąć członka w głąb ciepłej i wilgnej pochwy. Z początku czuł ucisk i niezbyt mu się podobało, było zbyt ciasno, ale po kilku następnych posunięciach zaczynał odczuwać coraz większą przyjemność. I posuwiste ruchy wykonywał coraz szybciej, precyzyjniej. Dziewczyna we śnie poczęła szybciej oddychać, wydając z siebie świszczące odgłosy.

„To jest ta twoja nowa zdobycz?”- Pytał mężczyznę w samochodzie drugi człowiek w mniej więcej tym samym wieku około 50 lat, również dobrze ubrany, wyglądał na biznesmena lub kogoś takiego. Ja siedziałam cicho, ubrana jedynie w lekką sukienkę pod którą byłam prawie całkiem naga.
„Tak” - Odparł ten drugi i włożył mi rękę za sukienkę pieszcząc piersi.
„Jest jeszcze trochę krnąbrna, gryzie i drapie, ale przyzwyczai się!” - Dodał, wyciągnął rękę i sięgnął po szampana nalewając sobie i przyjacielowi do kieliszków. Patrzyłam dookoła, szukając gdzieś pomocy, oni widzieli we mnie swoją zdobycz, dostrzegałem ten drapieżny wzrok, ten obojętny uśmiech, ślina spływała im z ust, a oni stawali się coraz grubsi.
„Chcesz pierwszy?” - Zapytał, a ten obśliniony podniecony wieprz natychmiast przytaknął.
Ich świńskie oczka łypały na mnie. On kazał mi się rozebrać, wiedziałam że nie jest dobry, że to wszystko fałsz, stawiłam opór. A on zrobił to samo co ona! Zdarł ze mnie sukienkę! Wtedy był taki delikatny i miły, teraz robił to w szalę! Ich usta zaślinione... zaczęli nimi kłapać i oblizywać się, znów te potwory, te ostre zęby i smród...
Zdjął marynarkę i rozpiął koszulę, opuścił spodnie i slipy do kolan, wygodnie rozsiadając się na skórzanych kanapach w eleganckim samochodzie. Był taki gruby że zajmował całe dwa miejsca.
„Zostaw ją, poradzę sobie dalej sam” - Zwrócił się do tamtego, śmiejąc się. Chwycił mnie za ręce wielkimi spoconymi łapami i siłą posadził na swoich kolanach, po czym chciał zdjąć majteczki. Nie mogłam na to pozwolić, już nie mogę wytrzymać więcej zła! Nie chcę tu być! Ścisnęłam go za kroczę, wydał z siebie jęk i ohydny fetor z ust! Zdążyłam drugą ręką otworzyć drzwi, a do wnętrza wleciał zimowy chłód i drobinki padającego śniegu. Auto stało na światłach, wyskoczyłam na ulicę na śnieg. Biegnę ile sił w nogach, przez zaspy, jest mi coraz zimniej! Nie odwracam się, wciąż uciekam przed siebie, płuca wypełniają się coraz mroźniejszym powietrzem, jestem już taka słaba. Coraz wolniejsza... Słyszę za sobą kroki, z każdą chwilą głośniejsze. Nie mogę już biec, tak zimno i ślisko. Nogi ciążą mi, nie mogę ich unieść, padam. Dobiegają do mnie, jeden z nich odwraca mnie na plecy, dyszą jak głodne psy. Ich twarze się zmieniają, to są psy! Nie wiem który jest który, stają się tacy włochaci, jeden z nich wchodzi we mnie brutalnie, i wpycha głębiej i głębiej, nachyla się i wącha mnie. To tak boli, jakby zwiększał się we mnie i rozrywał mnie od środka z każdym pchnięciem...
- Nieeeee!!!! - Krzyczała, i po chwili otworzyła spłoszone oczy, widząc obcą spoconą twarz, natychmiast wbiła w nią paznokcie. Chłopak zaczął krzyczeć i zaraz do pokoju wbiegło dwóch kolejnych młodych mężczyzn, jeden z nich przytrzymał jej ręce, a drugi wymierzył kilka ciosów w twarz, po chwili dziewczyna opadła bezwładnie na poduszkę. Nie straciła przytomności ale ogłuszona uderzeniami nie mogła nic zrobić.
- Kurwa Młody! Co ty, nie umiesz małolatki powstrzymać, tylko drzesz się jak ciota! - Śmiał się jeden z nich, wystraszony chłopak dotykał poranionej twarzy i natychmiast wybiegł z pokoju do łazienki, obejrzał się w lustrze miał kilka szram. Mimo wszystko czuł zadowolenie, chociaż nie doszedł w niej do końca, a nie mogąc się powstrzymać dokończył pracę ręką...
- To co Radzio, teraz ty chcesz się zabawić?
- A co mi tam! Tylko Maciek...
- No?
- Trzymaj ją, bo ostra jest hehe - Oboje zaczęli śmiać się z Młodego, że będzie miał pamiątkę po pierwszym razie. Odwrócili dziewczynę na brzuch, a Radek bez większych problemów wszedł w nią i kontynuował to co zaczął Młody. Gdy skończył zapytał:
- Tyy, a właściwie to skąd ona się znalazła u Grubego?
- Mówił że wybiegła mu przed maskę, ledwie ją zauważył, hamował, ale nie zdążył, dlatego trochę posiniaczona jest. Coś tam mówił, że myślał że nie żyje, i nie chciał jej tak zostawić na ulicy, to zabrał tutaj. Mówi że jutro weźmie ją do szpitala...
- Aaa...
- Dobra, teraz moja kolej, poradzę sobie sam, weź zanieś młodemu ciuchy.

Wyszedł z pokoju po kilkunastu minutach z rumieńcami na twarzy, wyraźnie zadowolony, chłopaki siedzieli na kanapie, jeden z nich skręcał jointa.
- Uuu Młody... Kot cię podrapał hehehe.
- Spierdalaj!
- Dobra, dobra... No ale co, podobało się?
- Noo w sumie tak!
- Jak chcesz to możesz dokończyć, wątpię żeby się drugi raz wyrywała.
- Jak zjaramy...
- Oo dobrze mówisz, zapalimy, pośmiejemy się i druga rundka - Maciek usiadł między kolegami, zadzwonił do Grubego, pytając kiedy będzie, ten powiedział, że za jakieś pół godziny.

Kilka minut później najmłodszy z chłopaków, wstał z kanapy, i powiedział że idzie do niej zajrzeć, i zaznaczył żeby mu nie przeszkadzać.
- KURWA!!!! Kurwa!!! Ja pierdolę!!! - Krzyczał po chwili z pokoju, chłopcy natychmiast poderwali się i wpadli tam w mgnieniu oka. Z początku nie wiedzieli co się stało, nie było nigdzie dziewczyny, a w pomieszczeniu zrobiło się strasznie zimno. Dopiero po paru sekundach jeden z nich zobaczył przywiązane prześcieradło do ramy okiennej. Maciek wyjrzał za okno, półtora metra niżej wisiało ciało dziewczyny powieszone na drugim końcu materiału.
- No kurwa pomóżcie mi, sam jej nie wciągnę!!! - Wrzeszczał na kumpli i razem wciągnęli nastolatkę do pokoju. Młody z przerażeniem na twarzy, chodził po pokoju i klął.
- Ja jebie, kurwa co my zrobimy, ja pierdole, to nie ja, jak już tu wszedłem to...
- Zamknij mordę! - Wydarł się Maciek, rozwiązując pętle na szyi dziewczyny i kładąc ją na łóżku, wokół karku miała siny pas. Wyjrzał przez okno, patrząc na ulice i bloki naprzeciw, nie wiedział pieszych, ani ciekawskich spojrzeń z okien. Była zima i dochodziła północ, więc ludzie raczej nie łazili po ulicach, jedynie czasem jakiś samochód przetoczył się przez jezdnie. Odwiązał prześcieradło z okna, zamknął je, zasłaniając firany.
- Ona chyba nie żyje... - Powiedział Radek, patrząc Maćkowi w oczy.
- Nikt chyba tego nie widział, musimy się jej pozbyć... Kurwa mać! Czym przyjechaliście?
- Moim samochodem - Rzekł Radek wciąż patrząc na dziewczynę, nie ruszała się.
- Dobra... Zrobimy tak, ty idziesz na dół do samochodu, czekasz tam i kurwa obserwujesz czy nie ma przypału! Ja z Młodym, kurwa nie wiem... Ubierzemy w coś... to ciało, i zniesiemy na dół, jak będziemy przy drzwiach wyjściowych, zadzwonię do ciebie i jak będzie czysto to wyniesiemy ją i wpakujemy do bagażnika. Więc kurwa idź i zaparkuj jak najbliżej!

Młody nie słuchał co mówi przyjaciel, stał sparaliżowany i patrzył na dziewczynę, myślał o tym co się stało, że nie żyje, że pójdzie do więzienia, że dziś wszystko się kończy. Uciekał myślami do imprezy, do tego iż mógł teraz tam być, chlać piwo, i myśleć jak poderwać jakąś laskę.
- Aał! - Dopiero uderzenie w głowę oprzytomniło go.
- Słyszysz mnie! Idź poszukać jakichś ciuchów, jakieś spodnie, bluza coś, kurwa no rusz się!
Maciek wziął nastolatkę i przeniósł do salonu, patrzył na nią przez parę minut, kręcił głową i zastanawiał się co zrobić, gdzie ją wywieźć, co powiedzieć Grubemu. Pojawił się Młody rzucając spodnie i bluzę oraz starą czapkę.
- Ale to za duże, to ubrania Grubego... - Tłumaczył niewyraźnie.
- Zamknij się, i znajdź jakiś pasek, albo sznurek.
- Alee po coo?
- Kurwa do spodni debilu! - Był wściekły, szybko ubrał dziewczynę, spodnie, bluzę, czapkę założył tak żeby nie było widać twarzy. Po kilku minutach wyjrzał na klatkę czy nikogo nie ma. Zachowywali się trochę głośno, więc jakiś sąsiad mógł być ciekawski...
- Nikogo nie ma, idziemy na dół, ty łap za nogi, ja za ramiona.
- Czysto na ulicy? - Pytał Radka przez telefon, ten rozejrzał się raz jeszcze dokładnie, ale nikogo nie było.
- Pusto...
Szybko wyszli, Radek uchylił bagażnik i włożyli do niego ciało dziewczyny, po czym szybko weszli do auta.
- Kurwa! - Zaklął Maciek, pozostali w jednej chwili zapytali „co” robiąc przerażone oczy.
- Nie zamknąłem mieszkania, zaraz będę!
Wrócił biegiem na górę, już chciał zamknąć mieszkanie, kiedy przypomniał sobie o resztce zielska na stolę. Pospiesznie je zawinął w kawałek kartki, zabrał zapalniczkę i fajki, schował wszystko do kieszeni. Zamknął drzwi, a klucz położył pod wycieraczkę, nie chciał zabierać go ze sobą, bo Gruby nie miałby jak wejść. Wystukał szybko smsa do niego, pisząc gdzie zostawił klucz i wyłączył telefon, w samochodzie kazał kumplom zrobić to samo, żeby nikt czasem nie dzwonił i nie przeszkadzał.

Samochód zatrzymał się przed posterunkiem, z policyjnego radiowozu dwóch policjantów wyprowadzało pijanego mężczyznę. Nie stawiał oporu, poddawał się trzymającym go funkcjonariuszom.
Wlekąc nogami zostawiał gdzieniegdzie ślady krwi, zakrwawione buty, spodnie jak koszula zostawiały wszędzie czerwone plamy.
- Zmieńcie mundury chłopaki - Zwrócił się do nich kolega którego mijali wchodząc na posterunek. Mijając policjantów zlustrował wzrokiem podejrzanego, po czym podszedł do mojego samochodu i mnie wyprowadził. Nie chciał żebym widziała jak prowadzą tego człowieka, jednak z okna dojrzałam wszystko. Całą drogę śledziłam krwawe ślady biegnące do komisariatu.
- Zaprowadź ją do psychologa - Powiedział do niego jakiś starszym stopniem inny policjant. Ja chciałam znaleźć się tylko w miejscu gdzie zapomniałabym o wszystkim.

- I co teraz? - Pytał Radek patrząc na kolegów, Maciek siedząc na miejscu pasażera stukał w szybę, a Młody z tyłu obgryzał paznokcie i co chwila wypluwał kawałek.
- Myślę kurwa! A ty zostaw te paluchy! - Zwrócił się do chłopaka obdarzając go złowrogim spojrzeniem, ten wyjął palec z ust i oparł głową o szybę patrząc na zasypane śniegiem chodniki i ulicę.
- Musimy się pozbyć ciała... - Zaczął Maciek, zrobił pauzę aby do wszystkich ta wiadomość dotarła.
- Nie możemy zostawić jej byle gdzie, trzeba usunąć ją tak żeby nikt jej nie znalazł.
- Więc co proponujesz? - Pytał Radek, przenosząc spojrzenie z Maćka na Młodego.
- Utopimy ją...
- Co?! - Wyrwał się Radek.
- Przecież wszędzie jest lód... - Kontynuował.
- Dlatego będą potrzebne narzędzia, jakiś sznur, siekiera, szpadel, jakieś obciążenie i trochę benzyny...
- Benzyna? - Zapytał zaskoczony Radek, robiąc zdziwioną minę.
- I skąd to wszystko weźmiemy niby?
- Mój brat... - Nieśmiało rozpoczął chłopak z tyłu.
- On będzie miał te... narzędzia...
- I co pójdziemy i powiemy mu żeby nam pożyczył bo chcemy utopić dziewczynę którą...
- Zamknij się! - Przerwał Maciek.
- Daj mu dokończyć!
- Mój brat, na pewno ma szpadel czy sznur... Jego teraz nie ma, z żoną wyjechał do Zakopanego, a ja mam w domu kluczę do jego chaty i garażu...
- To jedziemy! - Stwierdził Maciek.

- Zjadła coś, albo coś powiedziała? - Pytał wysoki policjant psychologa który siedział przy mnie. Od kilku godzin kręcili się wokół mnie różni ludzie, pytali czy chcę herbaty albo soku, nie chciałam nic, tylko żeby dali mi spokój! Położyłam nogi na krześle i wtuliłam twarz w kolana, nie miałam ochoty na nich wszystkich patrzeć! Wiem że się martwili, chcieli pomóc... Nic nie mogli zrobić!
- Julia ci na imię tak? - Zapytał policjant, podchodząc do mnie. Położył mi rękę na głowie chcąc ją pogłaskać, lecz wyszedł z tego tylko mechaniczny gest.
- Słuchaj mała... Wiem że nie jest ci łatwo, i nigdy może już nie będzie... „Co ty możesz wiedzieć!” pomyślałam...
- Raz.... - Wykrztusiłam przez łzy.
- Raz? - Powtórzył niepewnie zerkając na psychologa, ten wzruszył ramionami i usiadł naprzeciw mnie. Jeśli nic nie powiem to nie dadzą mi spokoju, usiadłam więc prosto, opuściłam nogi na ziemię, otarłam łzy w rękaw. Psycholog natychmiast wyszperał chusteczkę, skorzystałam z niej.
- Powiem...powiem raz i więcej nigdy już o tym nie wspomnę! - Krzyknęłam ostatnie słowo, aż policjant wzdrygnął się na jego głośne brzmienie. Widziałam jak wyciągnął telefon komórkowy i włączył nagrywanie, zrobił to niepewnie jakby obawiał się że przestanę mówić. Kiwnął głową, że mogę zacząć.


- Sznur jest - Rzekł Maciek zdejmując go ze ściany i wręczając Radkowi, kazał zanieść go do samochodu. Rozglądał się dalej i zauważył siekierę którą dał Młodemu, ten już trzymał w ręce szpadel.
- Dobra zanieś do samochodu - Zwrócił się do nastolatka, odwracając od niego wzrok i przenosząc na piłę spalinową ustawioną na jednej z dolnych półek.
- Piła.. piła... Musi być do niej jakieś paliwo... - Mówił na głos, gdy w tej samej chwili wszedł do garażu Radek , słysząc słowa kolegi również zaczął rozglądać się za jakąś butelką bądź kanistrem.
- Tu jest paliwo, ale mało tego - Uniósł do góry litrową butlę z ciemnym płynem na dnie.
-Wystarczy - Skwitował.
- Jeszcze tylko coś do obciążeniaa... - Mówił i wypatrywał czegoś po całym garażu, aczkolwiek niczego ciężkiego nie było, tylko różnego rodzaju narzędzia, jakieś stare klamoty.
- Za garażem jest kilka pustaków... - Odezwał się Młody stając w drzwiach.
- Pustaki... Mogą być.... Weźmiemy po jednym...
Nie było to takie proste, gdyż przymarzłe do ziemi nie chciały ruszyć się z miejsca, ale kilka mocnych kopniaków wystarczyło by zwolnić trzymający lód. Każdy z chłopaków wziął po jednym , układając je na tylnym siedzeniu auta. Tylko Radek był niespecjalnie zadowolony widząc jaki brud, resztki śniegu i piachu zostają na siedzeniach. Koniec końców wolał wyczyścić samochód niż iść do więzienia. Siedząc w pojeździe, Maciek wyciągnął fifkę i nabił do niej narkotyku, chłopacy spojrzeli po sobie, ale nic nie mówili. Rozpalił i podał Radkowi, ten Młodemu, w ciszy zjarali ją.
- To.. Nad jezioro - Oznajmił, Radek tylko kiwnął głową i ruszyli. Maciek jeszcze spytał Młodego czy wszystko pozamykał i wziął kluczę, ten przytaknął. Odjechali.

- Tata wrócił pijany, a mama siedziała w kuchni nakładając obiad... Wszedł do domu, zdjął przemoczoną kurtkę, i spojrzał na mnie, zajmowała się akurat najmłodszym braciszkiem. Miał dopiero półtora roku i wciąż większość czasu spędzał w wózeczku lub łóżeczku. Kołysałam go na rękach, tato sztucznie uśmiechnął się do mnie, zawsze tak robi, ale już dawno zauważyłam że nie jest to szczere... Zaszedł do kuchni. Mama przygotowała dobry obiad, co było trochę dziwne, bo rzadko jedliśmy takie obiady... A wtedy pachniało pieczonym mięsem i ziemniakami.
Słyszałam jak siada na swoim krześle, a mama podaje mu sztućce i nakłada jedzenie, przez kilka chwil nic nie robił, w końcu zaczął jeść. Mama też usiadła i bez żadnego wstępu powiedziała:
„Jestem w ciąży...” Mówiła to cicho, ale usłyszałam, Andrzejek już zasnął, więc usiadłam obok Moniki i oglądałem z nią ściszone kreskówki w telewizji. Tata chyba podniósł nóż do góry i z siłą wbił go w stół, po czym wstał zwalając ręką talerz z jedzeniem.
„Ty kurwo...”, „Ty jebana kurwo!” - Wrzeszczał na matkę. Ona chyba wiedziała, że zaraz ją pobije, nic nie mówiła i nie słyszałam żeby coś robiła. Chwilkę później uderzył ją, bardzo mocno bo aż spadła z krzesła. Było słychać jak podnosi mamę i wydaje mi się, że pchnął ją na szafki, bo słyszałam jak szklanki hałasują, a potem ona znów upadła. Wstałam i poszłam zerknąć co robi, bałam się o mamę, ona też nie była dobra, nie zajmowała się nami, ale nie chciałam żeby coś się jej stało. On dopadł do niej i zaczął ją kopać, nawet nie płakała, ani nie krzyczała. Wziął ją za włosy i ciągnął, przez pół mieszkania. Zatrzymał się przed drzwiami do piwnicy, wyszukał klucz w kieszeni i otworzył, po czym zepchnął ją ze schodków, a po chwili dochodziły z dołu odgłosy bicia i wyzwiska: „Czyj to bachor!”, „Zabiję kurwa ciebie i tego skurwiela!”, „Z kim, powiedz tylko z kim!” - Po kilku minutach wrócił na górę, miał zakrwawione pięści.
„Artur! Artur kurwa!” - Wołał najstarszego 15 letniego syna, ten zszedł z góry. Był wystraszony, wiedział że i on może zaraz oberwać. „Ta kurwa nie chcę się przyznać, zaraz jej pokażemy!” - Cały czas krzyczał i wyzywał mamę, obudził Andrzejka, więc pobiegłam do niego, by go uspokoić bo zaczął płakać. Tata mógł się wkurzyć na niego, i już się bałam bo wbiegł do dużego pokoju i potknął się o zabawki Łukasza, który się bawił na podłodze. Wściekł się na niego i szarpnięciem podniósł z podłogi.
„Chodź!” - Zwrócił się do Artura i razem z trzyletnim Łukaszem wyszli na zewnątrz, dzieciak zaczęło płakać i pewnie zrobiło mu się zimno, miał tylko koszulkę i majtki na sobie.
Jak wyszli to poszłam za nimi, musiałam zostawić braciszka. Poszli za dom do dużej beczki w której zbierała się woda deszczowa, była prawie pełna. Ojciec kazał Arturowi iść po szpadel i wykopać dół, a sam.... To było straszne co zrobił! Zanurzył go w zimnej wodzie, trzymał przez kilka chwil i wyciągnął. Spojrzał na okno w piwnicy czy mama patrzy. Słysząc płacz dziecka podeszła do okna, nie widziałam wyraźnie ale miała chyba zakrwawioną twarz i na jedno oko ledwie widziała. Pokazał synowi gdzie ma kopać dół, po czym znów włożył małego do beczki! Matka wpadała w histerie, waliła pięściami w szybę i krzyczała. Ale on nie przestawał, wyciągnął go dopiero po paru minutach... Nie ruszał się, a z ust i nosa wypływała mu woda! A ja... ja nic nie mogłam zrobić, tylko tępo patrzyłem co robi... Mama rozbiła okno pięściami, kawałki szkła poleciały na nią raniąc jej twarz i ręce. Nie zważała na to, próbowała wydostać się przez wąskie okno, a ojciec rzucił ciało dziecka do dołu wykopanego przed chwilą przez Artura! Zabrał mu szpadel i zaczął zakopywać. Mama... ona... zawiesiła się na oknie rozrywając szkłem brzuch.
„Idź do siebie!” - Rozkazał Arturowi, a sam zbliżał się w jej stronę.

Zatrzymali samochód na plaży, latem nie mogliby wjechać w to miejsce gdyż koła zakopałby się w piachu. Jednak zimą kiedy podłoże jest twarde można było wjechać całkiem blisko. Wyszli z auta, stanęli przy bagażniku, otwierając go. Tam wciąż leżało ciało dziewczyny w za dużym ubraniu, przez chwilę w ciszy patrzyli na nią. Po czym Maciek przedstawił swój plan:
- Rozbierzemy ją, bo to ciuchy Grubego, potem zrobimy dziurę w lodzie, ale nie za blisko brzegu, jakieś 100 metrów dalej żeby ciało poszło na dno. Obwiążemy ją sznurem, przywiążemy do niego pustaki i spuścimy do wody... Przez minimum kilka miechów mamy spokój, a jak na wiosnę ciało wypłynie to przez tyle czasu w wodzie wszystkie nasze ślady na pewno znikną... - Spojrzał na kolegów czy rozumieją plan, nie wyglądali na zachwyconych, ale nie mieli też wyboru.
- A ta bena... - Zaczął Radek.
- Eech... - Zanim cokolwiek powiedział wziął głęboki wdech.
- Musimy uciąć jej dłonie i głowę żeby w razie czego gliny nie mogły jej tak łatwo rozpoznać.
- Pojebało cię! - Krzyknął Młody, ale Maciek nie zwracał na niego uwagi i mówił dalej.
- Utniemy jej łeb i dłonie, owiniemy w bluzę Grubego, oblejemy benzyną i spalimy, a prochy gdzieś zakopiemy... - Chłopacy nie wiedzieli co powiedzieć, patrzyli się tylko dziwnie na siebie, ale Maciek tłumaczył że to jedyny sposób aby wszystko utrzymać w jak największej tajemnicy. Wyciągnął z samochodu siekierę, a Radek wyjął dziewczynę, zdjął z niej ubranie i wzdrygnął się, odsuwając od ciała. Po chwili znów nachylił się przy niej, i wyszeptał.
- O kurwa... - Po czym powtórzył to głośniej.
- Co jest? - Spytał Maciek.
- Kurwa człowieku, ona jest ciepła! Ona ciągle żyje, kurwa oddycha, patrz kurwa, rusza się jej klatka piersiowa! - Wskazywał na delikatny ruch, dziewczyna wciąż oddychała. Maciek zbliżył się do niej, podstawił palec pod jej nos, po czym wstał i odciągnął dziewczynkę od pojazdu.
- Nie możemy tego zrobić! - Krzyczał Radek, Młody wiedząc co się dzieje, natychmiast wszedł do samochodu, przekręcił kluczyk, i wyszukał jakąś głośną stacje radiową, dał na głośno po czym zakrył uszy rękoma i zamknął oczy. Nie chciał już wiedzieć co się stanie dalej.
- I co chcesz iść siedzieć za gwałt na nieletniej?! - Pytał.
- A mam iść kurwa siedzieć za gwałt i morderstwo? - Ripostował Radek.
- Nie mamy wyjścia... - Stwierdził i uniósł siekierę nad głowę.
- Nie chcę mieć z tym nic wspólnego!
- Już masz!
- To ty! To ty zadzwoniłeś do mnie! Weź Młodego, nie pożałujecie! Tak mówiłeś! Ja pierdole... - Radek chodził w kółko i ciągle coś mówił, coś wypominał, że Maciek zawsze sprowadza kłopoty.
- Pieprzyć to! - Krzyknął mocniej ściskając ostre narzędzie...

Nie mogłam patrzeć na to dłużej, to było straszne! Bałam się też, że i mnie może zrobić po chwili to samo. Pobiegłam do domu, do pokoju Artura, on miał telefon, chociaż tata zabronił nam mieć komórki.
Wiedziałam że chowa telefon pod bielizną w szafce, szybko wzięłam i zbiegłam na dół, na schodach minęłam Artura, spojrzał na mnie groźnie, lecz nic nie powiedział. Wzięłam Andrzejka i razem schowaliśmy się w schowku pod schodami prowadzącymi na górę, często tam się ukrywam... Ukrywałam kiedy tata się wściekał. Chciałam zabrań Monikę, ale ona się opierała, i nie zamierzała przestać oglądać bajek. To chyba nawet dobrze, że ona urodziła się głuchoniema, nie musiała nigdy wysłuchiwać awantur rodziców... Przytuliłam mocno do piersi Andrzeja, trochę ze strachu o siebie, trochę o niego, nie chciałam żeby zaczął płakać czy krzyczeć. I zaraz zadzwoniłam na policję, prosiłam żeby bardzo szybko przyjechali, nie zdążyłam wszystkiego powiedzieć bo usłyszałam jak wchodzi do domu. Podniósł z podłogi Monikę i wrzucił ją do piwnicy. Słyszałam jak spada po schodach, i krzyki mamy. Potem znów wołał Artura i razem weszli do piwnicy, słyszałam wyraźnie bo piwnica była pode mną. Robił coś z mamą, bo strasznie krzyczała i błagała żeby ją zostawił, i nie robił nic Monice. Potem mówił do Artura „Ty to zrób!”. Bałam się, ale chciałam wiedzieć co się tam dzieje, w schowku są dziury w podłodze, w te większe wepchnięty jest papier, wyciągnęłam jedną kulkę i patrzyłam...
Na ziemi leżała zakrwawiona mama, próbując ochraniać ciałem Monikę, ona próbowała wstać i machała nóżkami, ale mamą ją trzymała. Artur trzymał w rękach siekierę a ojciec kazał zabić mu matkę i siostrę. Opierał się, widziałam że ma wątpliwości i nie chcę tego robić, ale tata go przekonywał mówił: „Jak to zrobisz, to pozbędziemy się tej kurwy!”, „A potem pozbędziemy się szkodnika.” Tak mówił o Andrzejku, wystraszyłam się i jeszcze mocniej przycisnęłam go do siebie. Artur zapytał czy i mnie zabiją. „Julkę zostawimy, wiem że ci się podoba, widziałem jak na nią patrzysz, zostawimy Julkę i Baśkę, będą nasze! Wstawimy tu drugie łóżko, i będziesz mógł z nimi robić co zechcesz! Nie będę ci już niczego zakazywał!” Tata chciał zrobić ze mną to co z Basią... Basie zamknął w piwnicy 2 lata temu, zrobił jej tam łóżko i przywiązał do niego, czasem pozwalał jej chodzić i słuchać muzyki, ale i tak była skuta łańcuchem, że nie mogła uciec. Specjalnie powynosił z piwnicy wszystkie rzeczy... Często widziałam jak Artur przychodzi do schowka kiedy tato schodził do Baśki, siedział tu i patrzył co z nią robi. Kiedyś też zobaczyłam... Tato ją gwałcił i bił, a ona nic nie mogła zrobić, była związana i miała zaklejone usta. Czasem pozwalał mi do niej chodzić, ale potem zakazał bo chciałam jej pomóc...
„Już dzisiaj będziesz mógł się zabawić z którą zechcesz!” Namawiał Artura i on... On nie wytrzymał... Opuścił z całej siły siekierę na Monikę. Nie patrzył gdzie zadaje ciosy, uderzał na oślep. Zamknął oczy i walił coraz mocniej i szybciej. Patrzyłam jak krew rozbryzguję się po całej piwnicy, jak spływa z siekiery, rozlewa się po podłodze. Kilka kropel pochlapało mi twarz, ale patrzyłam dalej. Tata odsunął matkę i zmusił do oglądania jak metalowy koniec narzędzia wbija się w ciało Moni. Jak rozłupuje jej głowę, i rozcina korpus, jak kałuża krwi wypełnia całe pomieszczenie. Przeraźliwe krzyki nie pomogły. A kiedy przestała się ruszać, ojciec podszedł do Artura, położył rękę na jego ramieniu i kazał się uspokoić, i kazał usiąść na łóżku i wytrzeć twarz.
A wtedy on podniósł kawałek ostrego szkła i zawołał: „Widzisz ty kurwo! Już nie będziesz niszczyć mi życia!”. Odwrócił mamę na plecy i wbił szkło wprost w krtań, przez chwilę próbowała się bronić, jednak nadaremnie. Krew wypłynęła z jej ust a głowa bez życia odwróciła się...
Baśka też była świadkiem tego wszystkiego, i starała się krzyczeć przez zatkane usta, nie mogła, odwracała głowę i zamykała oczy, też przestałam patrzeć. Płakałam i skuliłam się z Andrzejkiem, prosiłam żeby policja już przyjechała... Bardzo prosiłam...
„Teraz idziemy poszukać Juli i małego.” Słyszałam zbliżające się kroki, zza drzwi ojciec mówił „Gdzie ta gówniara jest!”. A zaraz potem wołał „Julka! Pokaż się, nie bój się dziecko!”.
Artur mnie znalazł gdy kopnął drzwi do schowka, wyciągnął mnie siła z pomieszczenia, a ojciec jeszcze go ponaglał „Dawaj ją tu!”. Gryzłam go w ręce, chciałam się wyrwać, a jednocześnie chronić braciszka, ale on mnie uderzył w głowę i upadłam, upuściłam go... A ojciec do mnie podbiegł i kopnął mnie w brzuch, nie mogłam oddychać, ale słyszałam wszystko...
„Weź bachora i wjeb do beczki!”
„Ale on już się chyba nie rusza...” I podniósł małego potrząsając nim, nie wydawał żadnych dźwięków.
„Zadusiłaś go gówniaro!” powiedział ojciec... To była chyba prawda, zadusiłam go, tak bardzo chciałam aby żył, tak bardzo chciałam pomóc, a to ja go zabiłam! Zabiłam go!!!
Potem widziałam już jak przez mgłę jak wbiegł do domu policjant i krzyczał:
„Odłóż dziecko! Powtarzam odłóż dziecko, zanim stanie się coś złego!” Artur zdezorientowany rzucił Andrzejka i zaczął uciekać do góry, po chwili padły dwa strzały, i spadł ze schodów, upadł obok mnie, nie ruszał się. Nie wiem co było dalej, chyba straciłam przytomność...
Policjant patrzył mi w oczy, potem spojrzał na psychologa i wyłączył nagrywanie w telefonie.
- Z jej siostry nic już nie będzie, może tą małą da się uratować - Powiedział z smutkiem w głosie, a przynajmniej chciał żeby tak to zabrzmiało.
- Załatwię z komisarzem żeby media się o niej nie dowiedziały, bo wtedy do końca życia nie miałaby spokoju. A ty postaraj się o jakieś przyjazne miejsce dla niej - Psycholog przytaknął.

- Wyłaź! - Krzyknął Maciek waląc w szybę samochodu, spłoszony chłopak nie chętnie opuścił jego wnętrze, kolega podał mu zakrwawioną siekierę.
- Idź wykuj dziurę w lodzie... My zajmiemy się resztą - Chłopak kiwną głową, wlekąc siekierę spojrzał w stronę Radka, ten zbierał z ziemi dłonie i głowę, i owijał je w bluzę Grubego. Nie mógł się powstrzymać spojrzał na ciało. Leżało obficie krwawiąc, opuścił narzędzie wymiotując...
Po kilku minutach wstał wycierając śniegiem twarz, nie spoglądał więcej na dziewczynę, stanął na nogi i ze łzami w oczach odszedł kilkadziesiąt metrów po lodzie, gdzie z całych sił zaczął walić siekierą i rozbijać kilkucentymetrowy lód. Uderzał i płakał, pragnął pozbyć się tego co dziś zobaczył, błagał samego siebie o zapomnienie.

Zza drzwiami zdążyłam usłyszeć jeszcze rozmowę psychologa z kimś:
- Słuchaj, ciągle prowadzisz ten bidul? - Poczekał aż głos po drugiej stronie odpowie.
- To świetnie, jest sprawa, nieoficjalna sprawa, jak dobrze pomyślimy możemy na tym zarobić całkiem niezłą kasę - Damski głos po drugiej stronie wyraził zainteresowanie.
- Dobrze to spotkamy się tam za godzinę - Odłączył się, a mnie z pokoju przesłuchań wyprowadzało dwóch policjantów, psycholog spojrzał mi w oczy z łagodnym uśmiechem.
- Wszystko będzie dobrze - Oznajmił cały czas łagodnie się uśmiechając...


Psychopath Version
www.psychopath.neostrada.pl

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Psychopath Version · dnia 22.10.2009 04:55 · Czytań: 1087 · Średnia ocena: 3,75 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Usunięty dnia 22.10.2009 13:09 Ocena: Świetne!
Po pierwsze: opowiadanie powinno mieć jakieś oznaczenie, bo jest bardzo mocne.

Po drugie: jest trochę usterek, ale aż tak bardzo nie przeszkadzają w czytaniu.

Po trzecie: jak do tej pory tylko jedno opowiadanie na PP zrobiło na mnie takie wrażenie. Gratulacje.
gabstone dnia 22.10.2009 17:38
Zgadzam się z Oke, tekst jest "mocny". Parę literówek, troszkę błędów, interpunkcja.
Jeśli piszesz w ten sposób nie trudno będzie zdobyć Ci czytelnika. Tyle, że przyciąga sam tytuł, a właściwie podtytuł.
Jeśli kiedyś ten tekst będzie miał tyle czytań co "Ewangelia..." Valdensa, to ja składam broń. Dobrze, że się czyta, tylko czyta co?
Powiem tylko jeszcze, że opowiadanie nie jest łatwe. I nie jest pewnie prosto pisać w ten sposób. Ja tak nie potrafię.Granie na najniższych odczuciach i instynktach nie zawsze wychodzi na dobre. Czytałam inne Twoje opo. Nie takie. Ale równie niedopracowane.
Za przedstawienie tematu bdb, za warsztat dwója.. Pozdrawiam.
Jack the Nipper dnia 22.10.2009 18:21 Ocena: Dobre
Błędy ortograficzne.
Niechlujstwo literówek.

Patologia, ohyda i inne takie w stężeniu jak w Balladzie o Januszku. I efekt ten sam - jak przesadzasz z nieszczęściami to zamiast współczucia, zniesmaczenia wywołujesz śmiech. Za dużo gówna opisałeś i wychodzi groteska.
Izolda dnia 22.10.2009 22:21
Że ja dałam radę to do końca przeczytać, to sama siebie podziwiam. Mocne, niestety, nie równa się świetne. Epatować przemocą trzeba w konkretnym celu, jeśli się cel nie klaruje wystarczająco jasno, to jest wyłącznie efekciarstwo nastawione na wywołanie skrajnych emocji. Ale żeby z emocji czytelnika coś zbudować trzeba bardziej przemyśleć po co się je porusza.
Zbyt duże nagromadzenie brudu robi z tkaniny szmatę, z tekstu pokrakę.
Tylko jedno pochwalę - opis wizji dziewczynki, jako próba wejścia w (przerysowane) mechanizmy obronne.
Niestety czytelnik nie został zdobyty.
Usunięty dnia 23.10.2009 11:38 Ocena: Dobre
Takie skrzyżowanie Mesakry Piłą Mechaniczną z kiepską komedią. Jack mia rację, to raczej groteska niż horror. Czytałem to jak scenariusz bardzo nisko budget`owej amerykańskiej produkcji.
valdens dnia 23.10.2009 12:53 Ocena: Bardzo dobre
Najpierw przeczytałem komentarze i dopiero potem wziąłem byka za rogi... Myślałem, że on straszniejszy. Mógłbyś przecież opisywać szczegóły anatomiczne, płyny, odgłosy, rozsmakowywać się w tym (jak w "Karciarzu" )... i to dopiero byłoby chore. Ty wycofywałeś "kamerę" i chwała Ci za to. Nie jest źle, pod tym względem.

Nie jest też źle, gdy patrzeć na konstrukcję, ogólnie, ale dużo gorzej w szczegółach technicznych. Sporo drobiazgów trzeba by poprawić.

A czy istniał sens, żeby napisać taką historie? Hmm. Czegoś ten tekst jednak uczy - np. że jaranie rzuca się na dekiel (wydarzenia wymykają się spod kontroli), że istnieją patologie w rodzinach, że samobója trudno popełnić... Z bólem można to przyjąć.

Porównują to do mojej "Ewangelii Gwałtu" i chyba słusznie. Można oba opka postawić na jednej półce albo w zbiorze makabrycznych opowiadań :rip:

Albo w makabrycznym zbiorze opowiadań. ;P
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:55
Najnowszy:emilikaom