Spirala Czasów IX - valdens
Proza » Długie Opowiadania » Spirala Czasów IX
A A A
Profesor Wilczak wyciągał z teczki dokumenty. Było tam kilka "kart choroby" z różnych szpitali psychiatrycznych - na wierzchu aktualna, którą sam prowadził, a pod nią starsze - innych lekarzy.
Wyciągał je kolejno, rzucał okiem na daty i pieczątki, odkładał na bok i brał się za następne. Im głębiej - tym one stawały się bardziej żółte, ale za to pismo staranniejsze.
Starszym drukom doktor przyglądał się dużo uważniej, choć i przy nich nie zatrzymywał się na dłużej, bo najbardziej interesowały go te z samego spodu. Wreszcie dokopał się do ostatniego dokumentu - niemieckiego formularza z sierpnia tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego roku. Odnotowano w nim doprowadzenie przez policję młodej kobiety: "Ostra psychoza. Podejrzewana o podwójne morderstwo."
Na odwrocie kartki - zalecenie lekarza prowadzącego: "izolatka, pasy i dwadzieścia miligramów morfiny, co cztery godziny."
- Alisa... - zamruczał pod nosem doktor i uśmiechnął się.
W tym momencie zapukał ktoś dwukrotnie i uchyliły się drzwi. W progu stanęła młoda dziewczyna w wojskowych butach.
- Już? - zapytała z wyrzutem.
- Już, już skarbie. Tylko pozbieram manatki - odparł psychiatra i zaczął z powrotem wkładać dokumenty do teczki.
Dziewczyna weszła do środka, zamknęła za sobą drzwi i usiadła naprzeciwko biurka. Oparła się, wyrzuciła przed siebie nogi i głośno wypuściła powietrze zakładając ręce na piersiach.
Lekarz już kończył. Wstał, rzucił na biurko swoją skórzaną aktówkę, zaciągnął gumkę na białej teczce i włożył ją do aktówki.
- Alicja Fleischmann.
- Hmm? - mruknęła dziewczyna.
- Nic, nic.


***


Przed szpitalem był spory ruch. Młoda kobieta w długim, czarnym płaszczu z kołnierzem z karakułów i szarym, filcowym berecikiem na boku głowy, szła pod mankiet z nieco starszym mężczyzną. Ten miał na sobie płaszcz ciemno-brązowy, a na głowie stylowy, beżowy kapelusz. Całości stroju dopełniały białe rękawiczki - u niego i u niej.
Nastoletni chłopiec, w szerokich spodniach odsłaniających łydki, z podziwem przyglądał się nowiutkiemu, czarnemu mercedesowi z szprychowym kołem zawieszonym na bagażniku. Automobil właśnie odjeżdżał, pozostawiając za sobą miejsce wypełnione czarnym dymem. Natychmiast, aczkolwiek z niemałym oporem weszły na to miejsce dwa kare konie ciągnące dorożkę.

Z lewej strony rozległo się głośnie rżerenie, tak donośne jakby koń przystawił policjantowi paszczę do samego ucha! Grzegorz aż podskoczył i automatycznie obrócił głowę w tym kierunku.

O dziwo, zamiast konia zobaczył żółtego Fiata Sienę, którego kierowca właśnie uruchomił silnik.
Grzegorz spojrzał przed siebie. Przed szpitalem nie było już ani dorożki, ani dżentelmenów w kapeluszach, ani chłopców w przykrótkich spodniach. Spojrzał ponownie na żółte auto, jakby czując na sobie czyjś wzrok. Nie mylił się. Z fotela pasażera przyglądała mu się niebieskooka dziewczyna - ta sama, którą spotkał przed gabinetem doktora Wilczaka.

Siena właśnie ruszała. Powoli toczyła się przed maską Passata, a oczy dziewczyny i Grzegorza nie rozstawały się ani na chwilę. Patrzeli na siebie tak długo, jak było to możliwe.
Dopiero wtedy, w tylnej szybie Fiata, komisarz dostrzegł kierowcę - jego siwą czuprynę, charakterystycznie potarganą w artystycznym nieładzie. Bez dwóch zdań był to Wilczak.
"Niech to szlag!" - zaklął w myślach, już wyobrażając sobie, jak dziewczyna pyta doktora:
- Co to za facet?
- Jaki facet? - pyta psychiatra.
- Ten ostatni pacjent. Ciągle stoi na parkingu.
W tym momencie chytry, jak lis, doktorek wraca do szpitala i cały plan bierze w łeb!

Tak, to był problem i właściwie w normalnych okolicznościach rozsądniej byłoby odpuścić sobie i wrócić tu innego dnia. Okoliczności były jednak ultra-nienormalne! Wymykały się spod kontroli i to bez żadnych ostrzeżeń. Chwilę wcześniej widział przecież konie! Ba, nawet teraz czuł ich zapach!
"Nie ma czasu do stracenia." - Z tą myślą wysiadł z auta i skierował się ku "zamczysku".


Przed wejściem ustąpił krótkowłosej dziewczynie, która wpychała sobie słuchawki iPoda do uszu. Nie ustąpił natomiast wysokiemu mężczyźnie, którego zwyczajnie nie dostrzegł i zderzył się z nim barkiem.
- Pan wybaczy. - Skłonił się facet w kapeluszu i ruszył dalej.
"Wybaczy"

W holu panował półmrok, duchota i mieszanina szpitalnych zapachów. Grzegorz poczuł się słabo i zawirowało mu w głowie. "To nic. Pewnie senność albo głód." - pomyślał, bo właśnie się zorientował, że nawet nie pamięta, kiedy ostatni raz jadł.
W tej samej chwili w mieszaninie gazów odkrył zapach nieco innej natury, a mianowicie zapach stołówki. Bez zastanowienia ruszył więc ku temu miejscu, wiedziony wonią parujących, ugniecionych ziemniaków i mielonego.
Chwilę później stał już przed ladą, gdzie rzeczywiście w metalowych pojemnikach, zanurzonych w ciepłej wodzie, dostrzegł mielone kotlety i "potrampane" ziemniaczki. Wyglądało to na "danie dnia" - jedyne zresztą, gdyż nic innego nie było w garach.
Właśnie z kuchni nadchodziła ekspedientka. Wysoka, około trzydziestoletnia kobieta o twarzy niemiłosiernie wysypanej pryszczami, ale całkiem niezłych nogach.
- Co dla pana? - zapytała.
Grzegorz wskazał palcem mielone, nie widząc jakby sensu precyzować, skoro wybór był silnie ograniczony.
- Drożdżówkę? - zgadywała ekspedientka, co lekko zaskoczyło policjanta. Nie widział drożdżówek! Spojrzał jeszcze raz i o dziwo teraz, w miejscu, na które ciągle wskazywał palcem, jednak były drożdżówki. Zresztą nie tylko one, bo i eklery, i ciasta francuskie... Cała blacha z ciastkami stała bezpośrednio na kuchni, a spod niej wydostawały się opary obiadu.
- Nie. Ziemniaki i mielony poproszę.
- Nie prowadzimy - oznajmiła kobieta.
W Grzegorzu aż się zagotowało. Ruszył ostro:
- Nie interesuje mnie... - I tu spuścił z tonu, a w sumie przerwał, bo stało się coś, co odebrało mu głos.
Od zaplecza, szybkim krokiem, nadchodziła malutka siostra zakonna w szarej sutannie. Zatrzymała się przy samej ladzie, tak że jej ręce przebiły biało-czerwony fartuch pryszczatej, a jej głowa wyłoniła się, jakby spod wody, dokładnie między jej niewielkimi piersiami. Ten widok, o mało nie powalił policjanta na ziemię, zwłaszcza, że wysoka niczego nie zauważyła i jakby nigdy nic, obie głowy zaczęły jednocześnie mówić:
- Ja? Was wollen Sie? - zapytała siostra.
- Niech się pan decyduje. I proszę się tak nie gapić! - krzyknęła ekspedientka. Założyła ręce na piersiach przykrywając nimi twarz siostry!
Grzegorz chwycił pryszczatą za ramię...
i oberwał z płaskiej dłoni w policzek.
- No wypraszam sobie! - krzyknęła przy tym kobieta i odsunęła się od lady.
Małej siostry już nie było. Nie było już też ziemniaków i mielonego.
"Trudno, lepsze to niż obłęd." - pomyślał.
- Dziękuję. - Uśmiechnął się.
- Proszę bardzo - odparła oburzona ekspedientka. - Czy zamawia pan coś, czy "do widzenia"? - spytała po chwili.
- Tak, tak! Przepraszam bardzo. Poproszę eklera i cztery kawy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
valdens · dnia 31.10.2007 15:36 · Czytań: 1001 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 6
Komentarze
MarcinD dnia 01.11.2007 08:34
Obłęd? Możliwe... Aż żal Grześka ;). A ja przyznaję, że troszkę się pogubiłem... Troszkę... I zaczynam tęsknić do (happy) endu ;).
Kabuki dnia 01.11.2007 12:58 Ocena: Świetne!
Ja również śledzę od początku poczynania Grzesia... i naprawdę jestem zachwycona pomysłowością...wielki ukłon w stronę valdensa :)
Faktycznie z każdym rozdziałem zaczyna być coraz bardziej "pokręcenie", ale właśnie takie ksiązki i filmy lubię najbardziej. :)

To typowo psychologiczny "kryminało-horror" ;) no bo jak to ująć, dlatego najlepszym wyjściem w takim przypadku, byłoby przeczytanie powieści od deski do deski...a nie w częściach.
Wtedy każda taka dodatkowa niewyjaśniona sytuacja, jest świetnym elementem i łamigłówką, i z ciekawością czyta się dalej...by natrafić na choćby trop jej rozwiązania. A, że tutaj zamieszczane są rozdziały raz na tydzień i to w sumie w niewielkich porcjach, to też psuje to trochę efekt .
Wierzę jednak, że masz w tym swój cel, bo pewnie chcesz na bierząco widzieć reakcję i komentarze odbiorców. Jednak valdens komentarze w takiej formie będą wyglądać trochę jak "w krzywym zwierciadle"...dlaczego? Napisałam powyżej.

Ocenić tak naprawdę będzie można, gdy pod pewnym rozdziałem dostrzeżemy : "the end" :)
Ja właśnie na niego poczekam i dopiero wtedy będę czuła się kompetentna podsumować Spiralę. :)

Na chwilę obecną, jestem naprawdę pod wrażeniem, wstawiam ocenę za dotychczasowy całokształt, no i pozostaje mi czekać . :)
valdens dnia 01.11.2007 18:32
No, na pewno rozczłonkowanie nie pomaga w zrozumieniu, a i w przyjemności czytania raczej nie sprzyja (ten drugi wniosek, to z obserwacji męczarni MarcinaD ;) )
No ale wszystko już teraz będzie zmierzać do końca. A czy ten end będzie happy, czy un-happy to nie zdradzę :)

Dziękuję za komcie.
MarcinD dnia 02.11.2007 00:29
No właśnie... Tak to wygląda... Powoli czuję się lekko zanudzony (sorry... ) częściami, które zamiast rozwiązywać, bardziej jeszcze zaciemniają. Jeżeli Ty tego nie zrobisz, to ja na swoim komputerku połączę wszystkie części w całość i przeczytam raz jeszcze. Prawda jest taka, że niestety, ale by być w miarę na bieżąco, trzeba zerknąć do poprzedniej... Zdaję sobie sprawę, że gdybyś wrzucił tutaj długą "kobyłę" która będzie połączeniem wszystkich części, to pewnie nie wielu by chciało przeczytać do końca... Ale tutaj te kolejne części, z której każda jest bardziej gmatwająca od poprzedniej ;) działają raczej na minus. Czekam na kolejne, ale już tylko dlatego, by "wiedzieć". Naiwnie sądzę, że w ostatniej wszystko pięknie "podasz na talerzu" i wyjaśnisz, co by można było powiedzieć gromkie "aha". Mam nadzieję, że mnie w tej kwestii nie zawiedziesz ;).
Usunięty dnia 01.07.2008 22:29 Ocena: Bardzo dobre
Dobry Wieczór.

Przeczytałem wszystkie części "Spirali Czasów", a czytać zacząłem z Twojej strony - valdens.eblog.pl
Wciągająca historia, klimatem przypomina mi twórczość Andrzeja Pilipiuka. Bardzo lubię tematykę wędrówek w czasie, a i atmosfera "gotycka", "poniemiecka", "pomorska" bardzo jest pociągająca. Chciałbym zapytać, czy dopiszesz kiedyś ciąg dalszy..? Bo wydaje mi się, że na części IX. historia, póki co i niestety, się zatrzymała...

Jeżeli chodzi o technikę - język całkiem zgrabny, sytuacje opisane szczegółowo i precyzyjnie; Jest kilka wpadek i opowiadanie (powieść) z pewnością wymaga korekty, ale ogólnie - wpadki te nie są rażące, nie są liczne, więc całość czyta się z zainteresowaniem i bez większych "zgrzytów".

Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy! :)

Moja ocena odnosi się do całości dzieła, tzn. wszystkich dostępnych jak dotąd części (I-IX).
valdens dnia 02.07.2008 14:27
zbigniew_n, z tą "Spiralą.." to jest tak, że właśnie zacząłem ją poprawiać. Lecę kolejno od początku do tego miejsca, gdzie się zatrzymałem, a jak już tam dojdę, to z rozpędu będę pisać dalej.
Mówisz o kilku wpadkach i błędach, i masz rację. Jest ich pełno. Wiem, bo właśnie z nimi walczę :) Szkoda, że nie pokazujesz mi wprost i konkretnie, co upolowałeś, bo sam mogę przeoczyć szkodnika. No ale rozumiem, to czasochłonne , więc nie będę nalegać.
Dzięki za przeczytanie :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty