Skecz lekko blond
TO BYŁ KOT
Występują:
Helena- żona niewierna
Ziutek – mąż ociężały
Sąsiad – skory do konsumpcji
Pies – wcale nie pies
(Zwykła kuchnia w zwykłym mieszkaniu. Stół, dwa krzesła i reszta sprzętu kuchennego – w tym żona)
HELENA:
(przygotowując strawę nuci)
ZIUTEK:
(wchodząc)
Heleno jeść!
HELENA:
Witaj kochanie, już będzie obiad
ZIUTEK:
(siada przy stole i rozkłada gazetę)
HELENA:
(podając talerz z obiadem)
Proszę Cię mój drogi.
ZIUTEK:
(je)
PIES:
(przebiega)
ZIUTEK:
O! Pies!
SĄSIAD:
(wbiega za psem)
Dzień dobry, witaj Heleno.
ZIUTEK:
(podejrzliwie) T
o wy jesteście na „Ty”?
SĄSIAD:
Nie, oni na „my”.
ZIUTEK:
(myśli)
SĄSIAD:
(do Heleny)
Heleno, Ziutek myśli…
HELENA:
Mamy więc czas dla siebie…
SĄSIAD:
Ale czy on się nie domyśli?
HELENA:
(z zalotnym uśmiechem)
Przecież jest zajęty, myśli.
SĄSIAD:
Aha… (pauza)
Heleno!
HELENA: (nadal zalotnie)
Tak?
SĄSIAD:
Jeść!
(siada na drugim krześle)
HELENA:
( wzdycha z rezygnacją)
Znowu to samo…
(ANALIZA SYTUACJI: Ziutek myśli, sąsiad bierze gazetę i czyta, Helena podaje talerz.)
HELENA:
(podając talerz)
Proszę Cię mój drogi.
SĄSIAD:
(je)
PIES:
(przebiega)
HELENA:
O! Znowu pies!
SĄSIAD:
Nie, moja droga, jesteś w błędzie…
ZIUTEK:
(olśniony)
Wiem!
HELENA:
Jak to? Czego?
SĄSIAD:
To nie był pies
ZIUTEK:
(siada zrezygnowany)
Jednak nie wiem…
HELENA:
(zdziwiona)
Jak to? Czego?
SĄSIAD:
Zwyczajnie.
ZIUTEK:
Niczego…
HELENA:
(nie rozumie)
SĄSIAD:
Widzę moja droga, że nie rozumiesz, a to przecież takie oczywiste…
(wzdycha z politowaniem)
HELENA:
(nie rozumie bardziej)
SĄSIAD:
(do Ziutka z uśmiechem)
Ona nie rozumie.
ZIUTEK:
To dziwne, przecież nie blondynka…
SĄSIAD:
Faktycznie. Niech pomyślę…
ZIUTEK:
To teraz niech pan pomyśli, a ja zjem, bo zupa już prawie zimna.
(ANALIZA SYTUACJI: Ziutek je, Sąsiad myśli, Helena nie rozumie zupełnie. Przebiega
Pies)
SĄSIAD:
O! Niepies!
ZIUTEK:
O, czemu nie pies?
HELENA:
( z radością, że coś jednak wie)
No bo nasz sąsiad mówi, że to nie jest pies.
ZIUTEK:
No oczywiście, że to nie jest pies.
HELENA:
(zdziwiona)
A co?
ZIUTEK:
A jego spytaj
(powraca do obiadu)
HELENA:
(już naprawdę bardzo nie rozumie)
ZIUTEK:
( z totalną rezygnacją co do walorów umysłowych żony)
Niepies! Chodź no tu!
PIES: (ale niepies, wchodzi)
ZIUTEK:
Coś ty?
PIES:
Kot
(wychodzi)
ZIUTEK:
No widzisz, to był kot
(wychodzi)
HELENA:
( z płaczem)
Nie rozumiem.
SĄSIAD:
(olśniony, jak wcześniej Ziutek)
Wymyśliłem!
HELENA:
(jest na skraju załamania, bo już naprawdę nie rozumie)
SĄSIAD:
Musi być farbowana…
(wychodzi)
(ANALIZA SYTUACJI: Helena nie rozumie już całkowicie, co doprowadza ją do ostateczności. Bierze talerze i wychodzi.)
HELENA:
(będąc w ostateczności bierze talerze i wychodzi)
KONIEC
(on zawsze wychodzi najlepiej:) )
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
katka · dnia 15.01.2010 09:30 · Czytań: 1133 · Średnia ocena: 1,6 · Komentarzy: 17
Inne artykuły tego autora: