Autor: Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber)
Tytuł oryginalny: The Beginning Place
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Kiedy znasz odpowiedź, nie ma pytania,
kiedy nie ma odpowiedzi, nigdy nie było pytania.
Ursula K. Le Guin – Miejsce początku
Jest coraz więcej czytelników fantastyki. Coraz więcej autorów bierze ten temat na warsztat. Ale są także ci, już sprawdzeni, znani, po których książki sięga się niemal automatycznie. Do takich twórców należy Ursula K. Le Guin, urodzona w 1929 roku amerykańska pisarka SF i fantasy. Wiele jej powieści, przede wszystkim cykl „Ziemio-morze” i „Ekumena” weszło do klasyki gatunku. Od czasu swojej pierwszej publikacji otrzymała już kilkadziesiąt różnych prestiżowych nagród, w tym wiele nagród Hugo i Nebula, znanych wszystkim miłośnikom science fiction.
Akcja większości jej powieści toczy się w wymyślonym przez nią świecie, który dopracowuje do ostatniego szczegółu. Jako córka znanego antropologa i sama wykształcona w tej dziedzinie, często buduje go pod tym właśnie kątem – antropologii kulturowej i socjologii. Nie unika także wątków ekologicznych.
To sprawiło, że twórczość jej określono mianem soft SF. Natomiast wiele z jej krótkich opowiadań osadzonych zostało w naszym świecie i w jego teraźniejszości lub bliskiej przyszłości.
Taka jest też wydana w 1980 roku powieść „Miejsce początku”. Tu pozwolę sobie na zacytowanie notki wydawniczej z tyłu okładki:
Kolejna powieść Ursuli K. Le Guin jest trochę inna niż proza tej autorki znana polskiemu czytelnikowi z przekładów. Świat fantastyczny i realny współistnieją tutaj, przenikając się nawzajem. Baśniowy świat miejsca początku to tło romantycznej historii dwojga młodych, którzy w ucieczce od koszmaru świata realnego spotykają się tutaj i wiążą uczuciem.
W gruncie rzeczy ta mądra i piękna książka amerykańskiej pisarki mówi o samotności człowieka we współczesnym świecie, o trudności wzajemnego porozumienia i frustracjach, wprowadzając czytelnika w subtelny świat wnętrza psychiki ludzkiej, którą ukazuje jako jedną z możliwych dróg „ucieczki”.
Wbrew temu, co napisano powyżej, nie jest to romantyczna historia. Nie mogę się z tym zgodzić, bo takie ujęcie sprowadzałoby potraktowanie tematu do pewnego rodzaju banału. Wspomniane spotkanie bohaterów tej opowieści jest rezultatem ich poszukiwań i ucieczki od realnego, niedającego im satysfakcji świata i jeżeli nawet konsekwencją tego staje się nieokreślone jeszcze do końca uczucie, to dzieje się tak pod wpływem ich przeżyć w „miejscu początku” – świecie równoległym i zupełnie innym, do którego oboje trafiają w zasadzie przez przypadek.
Czym właściwie jest „miejsce początku”? Realnie, to pewien zakątek w lesie, przepływający przez niego strumień, zatrzymane w fazie zmierzchu niebo nad głową. Cisza. I ukojenie, jakie miejsce to przynosi przebywającym tu dwojgu ludziom. A także pewnego rodzaju nieobecność czasu, ponieważ wszystko tutaj dzieje się zupełnie inaczej. Zegarki przestają chodzić, gdyż ich maszyneria nie jest w stanie uchwycić tak dalece zwolnionego rytmu.
Do tego miejsca można trafić tylko przypadkiem. Uciekając przed światem lub przed sobą. I to właśnie zdarza się bohaterom tej opowieści.
Ale zacznijmy od początku…
Peryferie amerykańskiego miasta, jakich wiele. Młody mężczyzna marzący o studiach bibliotekarskich na które nie może sobie pozwolić wobec nieustannych przeprowadzek jego matki, opuszczonej przez męża, sfrustrowanej, zaborczej kobiety. Jego praca w ogromnym supermarkecie, w czasie której chwile przeciekają mu przez palce z szybkością nabijanych w kasie pozycji. A potem pusty dom, nienawidząca go w gruncie rzeczy kobieta, która na niego przeniosła odpowiedzialność za odejście męża, bezczynność i samotność… Niezadowolenie z własnego wyglądu, z własnego masywnego ciała i niezdarności… To wszystko sprawia, że pewnego popołudnia ów młody człowiek zaczyna się dusić w ciasnym mieszkaniu, nie wytrzymuje presji swoich odczuć i… ucieka. Biegnąc na oślep przez wyludnione, osiedlowe uliczki trafia na pusty, zarośnięty wyschłą trawą ugór, znajdując bezwiednie ścieżkę wśród drzew, która doprowadza go nad brzeg strumienia. Nie mogąc złapać tchu – upada…
Tak zaczyna się jego historia. Dziewczyna trafia w podobny sposób, choć znacznie wcześniej. I uważając to miejsce za swoją własność, próbuje zniechęcić intruza. Zanim jednak się spotkają, minie sporo czasu, w trakcie którego Hugh zdąży pokochać ten zakątek, zadomowić się w nim i odnaleźć spokój. Lecz ten punkt, to zaledwie miejsce początku, ponieważ za strumieniem rozpościera się niezbadany świat. Górzysty, bezludny, milczący, bo nie śpiewają w nim ptaki, nie ma także pór roku czy dnia. Panuje w nim ciągle ta sama bezsłoneczna pogoda, typowa dla szarości nadchodzącego zmierzchu. Dziewczyna zna już ten świat. Zdecydowała się kiedyś na wędrówkę w głąb niego po ledwo widocznej ścieżce i natrafiła na wioskę. Ludzie zmierzchu mówią innym językiem, prowadzą proste, skromne życie przy świecach, zasłaniając okna na „wieczór”, żyją z hodowli owiec i uprawy zbóż. Ale dzieje się coś złego, czego dziewczyna, mimo pewnej znajomości języka, nie może zrozumieć, gdyż mieszkańcy niechętnie o tym mówią. Jednocześnie zdają się czekać na czyjeś przybycie. Na ratunek, jak można domniemywać…
Pewnego dnia i Hugh decyduje się na wędrówkę. Znajduje wioskę, a w niej ową dziewczynę, która próbowała go przepłoszyć znad strumienia „miejsca początku”. Od tej pory, mimo zazdrości Ireny, która nie może zrozumieć, dlaczego obcy przybysz zostaje tak przychylnie przyjęty przez mieszkańców, ich losy nierozerwalnie splatają się ze sobą.
Wioska tymczasem podupada. Zaczyna brakować podstawowych rzeczy, gospoda świeci pustkami, gdyż kupcy od jakiegoś czasu przestali już przyjeżdżać na wymianę, a w oczach mieszkańców czai się lęk. Drogi zostały zamknięte niewidzialną barierą strachu, której nie można przekroczyć, gdyż za nią istnieje jedynie odbierająca rozum panika. Tylko Hugh i Irena jej nie ulegają, i tylko oni mogą przezwyciężyć to, co skrywa się wysoko w górach, przy pewnym kamieniu. A właściwie tylko Hugh. To na niego czekali mieszkańcy wioski. I tylko Irena może zostać jego przewodniczką.
Decydując się na wyruszenie tam, wysoko w góry, zmieniają nieodwracalnie swoje życie, choć nie są tego świadomi aż do powrotu w rzeczywistość. Przeżycia stwarzają więź między nimi znacznie silniejszą, niż mogłoby to zrobić dopiero rodzące się uczucie. I to staje się ich „miejscem początku”, a zarazem końcem opowieści.
W książce jest specyficzny klimat niedopowiedzeń i zagadki, które nie zostają wyjaśnione do końca. Czytelnik nie rozumie mieszkańców krainy zmierzchu, ich zwyczajów, strachu i języka, jakim się posługują. Tak, jak nie potrafiłby zrozumieć każdej innej zamkniętej społeczności spoza jego własnej kultury. I to przydaje nie tylko znamion prawdy opisywanemu światu, lecz także wyposaża go w tajemnicę, nad którą zastanawiamy się jeszcze długo po przeczytaniu.
Gdybym musiała podsumować „Miejsce początku” jednym zdaniem, brzmiałoby ono: Żałuję, że to nie ja ją napisałam.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt