"Miejsce początku" - Miladora
Publicystyka » Recenzje » "Miejsce początku"
A A A

Autor: Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber)
Tytuł oryginalny: The Beginning Place
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść

 

Kiedy znasz odpowiedź, nie ma pytania,
kiedy nie ma odpowiedzi, nigdy nie było pytania.
Ursula K. Le Guin – Miejsce początku

       Jest coraz więcej czytelników fantastyki. Coraz więcej autorów bierze ten temat na warsztat. Ale są także ci, już sprawdzeni, znani, po których książki sięga się niemal automatycznie. Do takich twórców należy Ursula K. Le Guin, urodzona w 1929 roku amerykańska pisarka SF i fantasy. Wiele jej powieści, przede wszystkim cykl „Ziemio-morze” i „Ekumena” weszło do klasyki gatunku. Od czasu swojej pierwszej publikacji otrzymała już kilkadziesiąt różnych prestiżowych  nagród, w tym wiele nagród Hugo i Nebula, znanych wszystkim miłośnikom science fiction.

       Akcja większości jej powieści toczy się w wymyślonym przez nią świecie, który dopracowuje do ostatniego szczegółu. Jako córka znanego antropologa i sama wykształcona w tej dziedzinie, często buduje go pod tym właśnie kątem – antropologii kulturowej i socjologii. Nie unika także wątków ekologicznych.

       To sprawiło, że twórczość jej określono mianem soft SF. Natomiast wiele z jej krótkich opowiadań osadzonych zostało w naszym świecie i w jego teraźniejszości lub bliskiej przyszłości.

       Taka jest też wydana w 1980 roku powieść „Miejsce początku”. Tu pozwolę sobie na zacytowanie notki wydawniczej z tyłu okładki:
Kolejna powieść Ursuli K. Le Guin jest trochę inna niż proza tej autorki znana polskiemu czytelnikowi z przekładów. Świat fantastyczny i realny współistnieją tutaj, przenikając się nawzajem. Baśniowy świat miejsca początku to tło romantycznej historii dwojga młodych, którzy w ucieczce od koszmaru świata realnego spotykają się tutaj i wiążą uczuciem.

W gruncie rzeczy ta mądra i piękna książka amerykańskiej pisarki mówi o samotności człowieka we współczesnym świecie, o trudności wzajemnego porozumienia i frustracjach, wprowadzając czytelnika w subtelny świat wnętrza psychiki ludzkiej, którą ukazuje jako jedną z możliwych dróg „ucieczki”.

       Wbrew temu, co napisano powyżej, nie jest to romantyczna historia. Nie mogę się z tym zgodzić, bo takie ujęcie sprowadzałoby potraktowanie tematu do pewnego rodzaju banału. Wspomniane spotkanie bohaterów tej opowieści jest rezultatem ich poszukiwań i ucieczki od realnego, niedającego im satysfakcji świata i jeżeli nawet konsekwencją tego staje się nieokreślone jeszcze do końca uczucie, to dzieje się tak pod wpływem ich przeżyć w „miejscu początku” – świecie równoległym i zupełnie innym, do którego oboje trafiają w zasadzie przez przypadek.

       Czym właściwie jest „miejsce początku”? Realnie, to pewien zakątek w lesie, przepływający przez niego strumień, zatrzymane w fazie zmierzchu niebo nad głową. Cisza. I ukojenie, jakie miejsce to przynosi przebywającym tu dwojgu ludziom. A także pewnego rodzaju nieobecność czasu, ponieważ wszystko tutaj dzieje się zupełnie inaczej. Zegarki przestają chodzić, gdyż ich maszyneria nie jest w stanie uchwycić tak dalece zwolnionego rytmu.

       Do tego miejsca można trafić tylko przypadkiem. Uciekając przed światem lub przed sobą. I to właśnie zdarza się bohaterom tej opowieści.

Ale zacznijmy od początku…

       Peryferie amerykańskiego miasta, jakich wiele. Młody mężczyzna marzący o studiach bibliotekarskich na które nie może sobie pozwolić wobec nieustannych przeprowadzek jego matki, opuszczonej przez męża, sfrustrowanej, zaborczej kobiety. Jego praca w ogromnym supermarkecie, w czasie której chwile przeciekają mu przez palce z szybkością nabijanych w kasie pozycji. A potem pusty dom, nienawidząca go w gruncie rzeczy kobieta, która na niego przeniosła odpowiedzialność za odejście męża, bezczynność i samotność… Niezadowolenie z własnego wyglądu, z własnego masywnego ciała i niezdarności… To wszystko sprawia, że pewnego popołudnia ów młody człowiek zaczyna się dusić w ciasnym mieszkaniu, nie wytrzymuje presji swoich odczuć i… ucieka. Biegnąc na oślep przez wyludnione, osiedlowe uliczki trafia na pusty, zarośnięty wyschłą trawą ugór, znajdując bezwiednie ścieżkę wśród drzew, która doprowadza go nad brzeg strumienia. Nie mogąc złapać tchu – upada…

       Tak zaczyna się jego historia. Dziewczyna trafia w podobny sposób, choć znacznie wcześniej. I uważając to miejsce za swoją własność, próbuje zniechęcić intruza. Zanim jednak się spotkają, minie sporo czasu, w trakcie którego Hugh zdąży pokochać ten zakątek, zadomowić się w nim i odnaleźć spokój. Lecz ten punkt, to zaledwie miejsce początku, ponieważ za strumieniem rozpościera się niezbadany świat. Górzysty, bezludny, milczący, bo nie śpiewają w nim ptaki, nie ma także pór roku czy dnia. Panuje w nim ciągle ta sama bezsłoneczna pogoda, typowa dla szarości nadchodzącego zmierzchu. Dziewczyna zna już ten świat. Zdecydowała się kiedyś na wędrówkę w głąb niego po ledwo widocznej ścieżce i natrafiła na wioskę. Ludzie zmierzchu mówią innym językiem, prowadzą proste, skromne życie przy świecach, zasłaniając okna na „wieczór”, żyją z hodowli owiec i uprawy zbóż. Ale dzieje się coś złego, czego dziewczyna, mimo pewnej znajomości języka, nie może zrozumieć, gdyż mieszkańcy niechętnie o tym mówią. Jednocześnie zdają się czekać na czyjeś przybycie. Na ratunek, jak można domniemywać…

       Pewnego dnia i Hugh decyduje się na wędrówkę. Znajduje wioskę, a w niej ową dziewczynę, która próbowała go przepłoszyć znad strumienia „miejsca początku”. Od tej pory, mimo zazdrości Ireny, która nie może zrozumieć, dlaczego obcy przybysz zostaje tak przychylnie przyjęty przez mieszkańców, ich losy nierozerwalnie splatają się ze sobą.

       Wioska tymczasem podupada. Zaczyna brakować podstawowych rzeczy, gospoda świeci pustkami, gdyż kupcy od jakiegoś czasu przestali już przyjeżdżać na wymianę, a w oczach mieszkańców czai się lęk. Drogi zostały zamknięte niewidzialną barierą strachu, której nie można przekroczyć, gdyż za nią istnieje jedynie odbierająca rozum panika. Tylko Hugh i Irena jej nie ulegają, i tylko oni mogą przezwyciężyć to, co skrywa się wysoko w górach, przy pewnym kamieniu. A właściwie tylko Hugh. To na niego czekali mieszkańcy wioski. I tylko Irena może zostać jego przewodniczką.

       Decydując się na wyruszenie tam, wysoko w góry, zmieniają nieodwracalnie swoje życie, choć nie są tego świadomi aż do powrotu w rzeczywistość. Przeżycia stwarzają więź między nimi znacznie silniejszą, niż mogłoby to zrobić dopiero rodzące się uczucie. I to staje się ich „miejscem początku”, a zarazem końcem opowieści.

       W książce jest specyficzny klimat niedopowiedzeń i zagadki, które nie zostają wyjaśnione do końca. Czytelnik nie rozumie mieszkańców krainy zmierzchu, ich zwyczajów, strachu i języka, jakim się posługują. Tak, jak nie potrafiłby zrozumieć każdej innej zamkniętej społeczności spoza jego własnej kultury. I to przydaje nie tylko znamion prawdy opisywanemu światu, lecz także wyposaża go w tajemnicę, nad którą zastanawiamy się jeszcze długo po przeczytaniu.

       Gdybym musiała podsumować „Miejsce początku” jednym zdaniem, brzmiałoby ono: Żałuję, że to nie ja ją napisałam.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 26.01.2010 09:42 · Czytań: 9783 · Średnia ocena: 3,75 · Komentarzy: 24
Komentarze
julanda dnia 26.01.2010 15:15 Ocena: Świetne!
:)I magicznie zaprowadziłaś mnie do bramy niewyjaśnionej tajemnicy... Zachęciłaś do lektury. Zdarza mi się czasem doświadczyć dziwnego uczucia - jest to dreszcz przez duszę, chwilowe zawirowanie czasoprzestrzeni, gdy podczas wizyty w księgarni kartkuję książki zapoznając się z recenzjami, notą autora, wybranym fragnemtami i, tu się przyznam, ostatnią stroną z zakończeniem. Czytając tę recenzję, byłam przez chwilę nieobecna - to zawirowanie czasoprzestrzeni?:D Pozdrawiam!
Polter13 dnia 26.01.2010 15:46 Ocena: Dobre
Niepotrzebnie zdradziłaś ogólny zarys fabuły. Książki miło się czyta, gdy nie wiadomo jak się skończą. Nie kupiłbym tego raczej, a w bibliotece też nie byłaby pierwszą lekturą, po którą sięgam.
Poza tym całkiem nieźle opisałaś urok książki, bo sama fabuła to oryginalnych za bardzo nie należy.
Cytat:
nie ma w nim żadnych ptaków i zwierząt [...] żyją z hodowli owiec
Od kiedy ptaki i owce to nie zwierzęta? :)
julanda dnia 26.01.2010 16:05 Ocena: Świetne!
:)Siła iluzji i wyobraźnia! Dla mnie zwierzę ma futrko;), a owca jest hodowlana, więc też mi to wcale nie przeszkadzało - ale fakt, jedno jest to królestwo zwierząt.
Wydaje mi się, że z tekstu nie wynika, jak się skończy książka, raczej sugeruje on, że tam się dzieje coś szczególnego na innym zupełnie poziomie, właśnie to jest dla mnie intrygujące.;)
Tirieel dnia 26.01.2010 16:32 Ocena: Dobre
Ursula K. Le Guin należy do moich ulubionych autorów fantasy, dlatego jak tylko będę miała okazję, to natychmiast "Miejsce Początku" pochwycę w swoje łapska, a potem... B)
Miladora dnia 26.01.2010 23:21
Dziękuję za odwiedziny w "miejscu początku"... :D

Polter13 - masz rację, powinnam napisać, że nie ma żadnych dzikich zwierząt - poprawiam. ;)
Natomiast z fabuły zdradziłam tylko to, co mogłam, nie ujawniając najważniejszego, czyli tego, co stanowi clou tej powieści - tajemnicy i całej przemiany psychicznej bohaterów.
To nie jest streszczenie książki, tylko wprowadzenie w jej atmosferę i zarys akcji. Czymś trzeba bowiem zachęcić do przeczytania i recenzja powinna to uwzględniać. Ręczę, że zagadek zostało wystarczająco wiele, by nikt, mimo przeczytania tego tekstu, nie był rozczarowany i że fabuła wbrew pozorom bynajmniej do banalnych nie należy... ;)

Julandko - masz rację, tam dzieje się coś szczególnego na zupełnie innym poziomie. :D

Tirieel - przypuszczam, że nie będziesz rozczarowana. To mądra książka. :D
Wiktor Orzel dnia 27.01.2010 09:19 Ocena: Bardzo dobre
Świetna recenzja. Czytałem kiedyś trylogię Ursuli i byłem zachwycony światem, który kreuje. To jest własnie ten zmysł dobrego pisarza, który umie dozować "fantastyczne" wyobrażenia, żeby w ogólnym wydźwięku nie jawiły się jako kiczowata bajeczka. Po sesji - zdanej czy nie - na pewno sięgnę po tę książkę :)
Usunięty dnia 27.01.2010 10:00
To ja sobie stanę w opozycji. Przyznam się, że to do tej pory jedyna książka tej autorki, którą przeczytałam. Na mnie nie zrobiła takiego wrażenia, a nawet wprost przeciwnie. Mimo że jest cieniutka, męczyłam ją prawie tydzień.

Jak dla mnie, warstwa psychologiczna tak góruję nad tą fabularną, że całkowicie ją przytłacza. Do tego nie dałam rady polubić bohaterów. On - typowa pierdoła życiowa, ona - introwertyczka po przejściach. Nic specjalnego. No i amerykańska atmosfera, czyli coś, co mnie odrzuciło najbardziej.

Na półce mam "Czarnoksiężnika z Archipelagu", więc ta książka do autorki mnie nie zraziła, ale, na miłość boską, Miladora, przecież Ty piszesz dużo lepiej.
Miladora dnia 27.01.2010 13:40
Dziękuję, Sagitku i polecam... :D

Oczko - to, co piszesz o bohaterach, to jedna z zalet tej książki, a nie wada.
To są ludzie tacy jak my. Nie cudowni i magiczni nadludzie świata fantasy, którzy bez wysiłku dokonują wspaniałych czynów i nie ima się ich w zasadzie żaden lęk i zwątpienie.
Możemy nie lubić ich na początku, możemy nie lubić ich do samego końca, ale to właśnie przydaje im autentyzmu. Bo takich ludzi, z kompleksami wynikającymi z ich jałowego życia, spotkać możemy na każdym kroku.
A samotność jest czymś, co potrafi dotknąć każdego.
Amerykańska atmosfera? Oczywiście. Bo takie są realia i do takich czytelników, zagubionych często na peryferiach miasta i życia jest ta książka adresowana.
I dzięki Bogu, że warstwa psychologiczna jest tu tak potraktowana przez autorkę, ponieważ przez to książka nie staje się magiczną bajeczką, jakich wiele, lecz piękną i mądrą opowieścią o poszukiwaniu samego siebie, zrozumieniu i przemianach psychicznych, które pozwalają w końcu na dokonanie wyboru i wejścia w swój własny świat pragnień.
A oto cytat:
"Kiedy znasz odpowiedź, nie ma pytania, kiedy nie ma odpowiedzi, nigdy nie było pytania" (Miejsce początku - U.K.Le Guin)

I nie mów, błagam, że ja piszę lepiej... :D
W porównaniu z tą książką, ja nie piszę jeszcze w ogóle. :lol:
Usunięty dnia 27.01.2010 14:04
Ja tam swoje wiem i zdania nie zmienię :]

Nie wypowiadam się na temat stylu, bo z tłumaczeniami to różnie bywa, ale co do samej fabuły, to naprawdę nie widzę w tej książce nic, o czym warto by napisać albo przeczytać. Historia jakich wiele.
Nova dnia 08.02.2010 15:13 Ocena: Bardzo dobre
Miladoro, "niepoprawna romantyczko"! :smilewinkgrin:

Przeczytałam całość, jak po maśle, ale utknęłam przy romantycznym opisie "miejsca początku".

Odniosłam wrażenie, że pisząc ten fragment "duchem i ciałem" byłaś tam, tracąc /na chwilę/ tempo i literacką samodyscyplinę.
Jak dla mnie wystarczyłoby w zupełności
/ skracając fragment od: "Cisza. I ukojenie... "
do "... zwolnionego rytmu."/,
posługując sie Twoimi słowami, coś w rodzaju:
Cisza i ukojenie, a także pewnego rodzaju nieobecność czasu.
/ Koniec, kropka./ Do tego miejsca można trafić ... itd.

PS. "Pewnie recenzja lepsza od książki..." tak sobie pomyślałam na końcówce, stąd posyłam oczko do "Oczko":lol:
Miladora dnia 08.02.2010 18:49
Akurat - wcale nie lepsza... :lol:

Nie zdradziłam wszystkiego, oczywiście... ;)

Dziękuję, Noviutka... :D
I zastanowię się, czy nie trzeba tego skrócić.
Pietsch Halina dnia 14.02.2010 12:06 Ocena: Bardzo dobre
Udało Ci się, skutecznie zachęciłaś mnie do lektury"Miejsce pocz ątku" pogadugadamy na temat Twojego pisania :)
Miladora dnia 14.02.2010 18:13
Witaj, Halinko - cieszę się, że zawitałaś do mnie. :D
I myślę, że do Twojej duszy poetki przemówiłaby ta książka.
Dziękuję, Kochana...
buziaki :D
Pietsch Halina dnia 15.02.2010 10:32 Ocena: Bardzo dobre
ktoś nazwał Cie niepoprawną romantyczką mnie też tak nazywaja przyjaciele i znajomi....przesyłam zimowe buziaki:D
Usunięty dnia 22.02.2010 16:19 Ocena: Dobre
Droga Miladoro!

Marnujesz wzrok, nie mówiąc o talencie do układania recenzji. Piszesz o czymś, co istnieje na niby, a co Ty nazywasz literaturą fantasy. Od Tolkiena, genialnego wirtuoza wyobraźni, nie ma oryginalnych teksów w tej materii, mamy za to nędzną (i krzykliwą) grupę jego naśladowców. Zgoda, jest moda na tego typu utwory, ale zauważ, że jak nie idzie napisać lepiej od Joyce`a, tak choćby przyszło tysiąc Sapkowskich, to nie prześcigną Mistrza.

POZDRAWIAM
Miladora dnia 22.02.2010 17:35
Drogi Owsianko

To nie ja wymyśliłam i nazwałam ten odłam literatury mianem - fantasy.
Ta akurat książka nie jest "fantasy", lecz należy do fantastyki.

Le Guin jest inteligentną pisarką, poza tym.
Czy przyszło Ci kiedyś na myśl, jaki ładunek psychologii, filozofii i różnych prawd o ludziach zawiera science fiction?
Weź na przykład Lema... ;)

Widzisz, pisarze (i nie tylko) zawsze grzebali w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. To normalne, że chce się wiedzieć, co było kiedyś, oceniać to, co jest teraz i myśleć o tym, co będzie kiedyś...

Pewnych rzeczy nie uświadamiamy sobie tak, na co dzień.
Czasem nie wiemy w ogóle, że istnieją pewne problemy.
Dlatego wszystko to, co pozwala nam odkryć je, przemyśleć i być może zrozumieć - jest cenne.
Do tego służą książki... ;)
Im więcej wiesz, tym bardziej jesteś człowiekiem, prawda?

Poważni pisarze starają się nie naśladować nikogo i wykształcać swój własny styl.
Nie jesteśmy poważnymi pisarzami - Ty czy ja - nie jesteśmy jeszcze w ogóle chyba nimi, a jednak pracujemy nad swoim stylem.
Tak, drogi Mareczku - masz już swój styl, swój sposób ujmowania myśli i przekazywania ich.
Czy mam wyszukać do czyjego pisarstwa on jest podobny?
I jeżeli znajdę podobieństwo, mówić Ci - daj sobie spokój, Owsianko i tak jesteś tylko naśladowcą, więc nie wysilaj się? :D

Otóż nie. Dlatego, że wszyscy należymy do społeczności ludzi piszących i mamy prawo do poszukiwania swojej drogi.
Obojętnie, jaka by ona nie była. :D

Pozdrawiam z sympatią i dziękuję za wizytę. ;)
buziak tradycyjny
Usunięty dnia 22.02.2010 23:19 Ocena: Dobre
Droga Miladoro!

Jak najbardziej zgadzam się z Twoją myślą o naśladownictwie w tak zwanej twórczości. Oczywiście, rzec można, iż na skutek jej dzisiejszego umasowienia (np. żywiołowego rozprzestrzeniania w mediach), osobowość oryginalna zdarza się wyjątkowo rzadko. W tym sensie powiedzieć można, że jakkolwiek mamy twórców wielu, to są oni powielatorami myśli nielicznych; tworzą sztukę odblaskową. A są nimi, bo w dzisiejszych czasach przeładowanych informacjami, niesłychanie trudno powiedzieć coś, czego nie powiedziano w przeszłości. Mamy wiek XXI, ale już w połowie XX bohater ksiązki Cortazara („Gra w klasy”), Horacy Oliveira utyskiwał na czytanie „jeszcze jednej książki”. Bo też istotnie, coraz częściej odnoszę wrażenie, że „już to kiedyś czytałem”. Mówisz o podziwianym przeze mnie Lemie, pozwól zatem, że go zacytuję: ” jeśli mamy tysiące Szekspirów, to nikt nie jest Szekspirem.

ps

sama w powyższej recenzji napisałaś: Gatunek: fantasy

pozdrawiam klasycznie
Usunięty dnia 22.02.2010 23:47 Ocena: Dobre
Miladora

Z uporem naiwnego maniaka zadaję sobie ciągle aktualne pytanie: czy mając zasób wiedzy i doświadczeń porównywalny z wiedzą i doświadczeniami wyniesionymi z przedszkola lub żłobka, mam wystarczające powody do zadzierania nosa i mogę czuć się pyszałkiem, wiedząc o istnieniu Saroyana, Dostojewskiego, Bunina, Czechowa, Maupassanta?

Kiedy czytam Białoszewskiego, Faulknera, Joyce‘a, Updike‘a, Leśmiana, Balzaka, Baudleaire‘a, Słowackiego, Różewicza, Twardowskiego lub Herberta, jak mogę, z aroganckim czołem, przeciwstawiać tym ludziom niezdawkowej myśli, swoją mizerotę?
Miladora dnia 23.02.2010 00:41
Mareczku - gatunek "fantasy" dodał administrator razem z okładką.
Ja osobiście nie klasyfikowałabym w ogóle tej książki. Nie jest mi potrzebna do szczęścia świadomość, czy jest to fantastyka czy realizm magiczny.

Mówiąc o Lemie, pozwól, że zacytuję:
"Nie wiedziałem nic, trwając w niewzruszonej wierze, że nie minął czas okrutnych cudów."
Nie wiem nic, lecz wierzę, że ciągle jeszcze będą pojawiać się ludzie, którzy wywołają zachwyt swym kunsztem pisarskim. Okrutne cuda, bo niestety niektórzy wielcy odchodzą w cień - takie są prawa rozwoju.
Nie zostaną zapomniani, tak jak nie został zapomniany Homer, ale ilu ludzi dzisiaj sięga po niego?

Jeżeli wziąć pod uwagę liczbę słów, jakimi posługują się ludzie, to wymawiane one były już nieskończoną ilość razy. W prawie nieskończonej liczbie różnych konfiguracji.
Ale czy przez to zostały zdewaluowane?

I czy z tego powodu, my, zdając sobie nawet sprawę ze swojej niedoskonałości, powinniśmy przestać pisać?
Zdając sobie sprawę, nie stajemy się pyszałkami, prawda?
Zresztą, jedną z najbardziej cennych zalet jest skromność.
To i pewna doza pokory w stosunku do własnej ułomności jest cechą światłych umysłów.

Zresztą otworzyłeś temat - "Piszemy..." i zadałeś pytanie - dlaczego.
Tam odpowiedziałam, dlaczego piszę.
I będę nadal to robić, bo każdy z nas ma prawo przeżywać swoje życie w tej pełni, jaką wybierze. Z szacunkiem dla tych, którym nigdy nie dorównam, a którzy pozostaną wzorem.
Usunięty dnia 23.02.2010 01:25 Ocena: Dobre
Droga Miladoro!

Nie o przestanie pisania w ogóle, tylko o uświadomienie sobie, że niejednokrotnie odkrywamy Amerykę po raz milionowy. Heine ujął to tak: „pierwszy, który przyrównał kobietę do róży, był poetą. Ale następny był już tylko cymbałem.”

Ps

Tu masz większy fragment wywiadu z Lemem: o inflacji:„ w pierwszym wydaniu Summy ostatni rozdział dotyczył losów sztuki w wieku technologicznej eksplozji. Pisałem tam wówczas, w co głęboko wierzyłem, że sama proliferacja utworów we wszystkich dziedzinach literatury, muzyki i plastyki jest czynnikiem niszczącym, gdyż jeśli mamy tysiące Szekspirów, to nikt nie jest Szekspirem. Twierdzenie to spotkało się z surową oceną Leszka Kołakowskiego. Polemizowałem z nim po niemiecku, ale to było już po czternastu latach, gdy w wielu partiach książka ta przestawała być fantastyczna, zwłaszcza we fragmentach dotyczących inżynierii genowej. Niestety jednak swoją kategoryczną negacją zniechęcił mnie tak bardzo, że ostatni rozdział wyrzuciłem z następnych wydań. Dzisiaj jednak widzę, że miałem sporo racji. Kiedy ostatnio we Frankfurcie odbywały się targi książki i sześćdziesiąt cztery tysiące wydawców przedstawiło dwieście osiemdziesiąt osiem tysięcy nowych tytułów, ktoś obliczył, że gdyby przez cały czas trwania wielodniowej wystawy chcieć zajrzeć do każdej książki, to wystarczyłoby na każdą książkę tylko cztery dziesiąte sekundy. O przeczytaniu tego w trakcie jednego życia ludzkiego nie ma nawet co marzyć. Jest tutaj jakaś samozagrażalność, bo nie trzeba już żadnych cenzur i politycznych interwencji, gdyż sztuka, która ukazuje się w takich ilościach, podlega nieuchronnie samozgubnej inflacji. (o "SUMMA TECHNOLOGIAE";)

Pozdrawiam

WESOŁY DZIADEK
Miladora dnia 23.02.2010 01:40
Ale nie przestał pisać, prawda? ;)

Buźka, Sekwojo. :D
Nawet milionowa buźka może mieć swój urok... ;)
Usunięty dnia 23.02.2010 03:03 Ocena: Dobre
Miladora

nie przestał, bo miało sens

pozdrawiam, uparciuchu
Szuirad dnia 25.02.2010 13:48 Ocena: Bardzo dobre
Kiedyś miałem czas, w ktroym czytałem wlaściwie tylko fantastykę - mówię tu ogółnie o wszystkim od horrorów po fantasy, i pamietam Urszulę jako autora, który zapadł mi w pamięć swego rodzaju onirycznością, której slady, lub raczej przebłyski dostrzegam w Twojej recenzji. Lubie, acz zastrzegam, ze nie jestem fanem, klimat amerykańskich filmów obyczajowych, zwlaszcza rozgrywajacych sie w stanach południowych. wiec bohaterowie jak najbardziej trafiaja w mój gust. Ogólnie biorąc Twoja recenzja poruszyła więc struny, które zadźwięczały i poprowadzą w strone tej książki. Patrząc jednak na kolejke do czytania - nie wiem kiedy to bedzie:(
Miladora dnia 25.02.2010 15:34
Witaj, Szu - miło Cię znowu zobaczyć pod tekstem. :D

Czy wiesz, że ostatnio Ursula wydała książkę zupełnie inną?
"Lawinia."
Lawinia to postać z Eneidy Wergiliusza. Postać milcząca. I w końcu, po tylu wiekach, do głosu dopuściła ją właśnie Le Guin.
Możliwe, że ją zrecenzuję po skończeniu...

Dziękuję, Szu, za wizytę i komentarz. :D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty