Witaj, Brzoska - dobrze, że zasilasz szeregi borykających się z tym tematem...
Od razu, żeby Cię nie stresować, powiem - podoba mi się. Dobrze napisane.
A teraz parę uwag, ponieważ, gdybym tego nie zrobiła, inni słusznie by zapytali, dlaczego im się dobrałam do skóry, a Tobie nie...
Początek:
- to spokojnie rozpoczynająca się historia grupy chłopców, ocalałych po katastrofie samolotu,
Otóż nie. Ta historia nie zaczyna się spokojnie, bo jak mogą być spokojne dzieci, które przeżyły katastrofę samolotu i znalazły się w zupełnie obcych dla nich warunkach bez opieki dorosłych, bez jedzenia i dachu nad głową. Ich pozorny spokój jest wynikiem szoku.
- To książka o stosunkach międzyludzkich, rozwijających się w sytuacji głodu, strachu, zagrożenia. To także spojrzenie w głąb ludzkich serc, gdzie czają się rozmaite uczucia i pragnienia.
To książka o grupie dzieci i ich instynkcie przetrwania, który powoduje u jednych jednostek wzrost sił i poczucie bezkarności, u innych zaś chęć podporządkowania się w imię przeżycia. Ale są też tacy, którzy wpadają w pewnego rodzaju stupor.
Oczywiście, stosunki w tej grupie można przełożyć także na relacje ogólnoludzkie, ale stosowanie tego terminu na początku recenzji daje mylne wyobrażenie o tym, co się tam dzieje, ponieważ nie chodzi tu o "ludzi" kojarzących się nam wyłącznie z dorosłymi, lecz o grupę małych chłopców. Ujęłabym to inaczej i dodała od samego początku, że miejsce katastrofy to bezludna wyspa.
- mający 12 lat i kilka miesięcy chłopiec - uprość "nieco ponad dwunastoletni chłopiec"
- To on ustala zasady, stara się rozdzielać zadania tak, by móc przeżyć i ocaleć. - to brzmi, jakby tylko on chciał przeżyć i ocaleć. Może:
To on ustala zasady, stara się rozdzielać zadania tak, by grupa mogła przeżyć i ocaleć.
- a starsi boją się „zwierza”, który nie istnieje. - nie jest powiedziane, że nie istnieje, w każdym razie oni tego nie wiedzą, a atmosfera zagrożenia niewiadomym udziela się czytelnikowi.
- Silniejszy zwycięża, a jedzenie mięsa i obietnica zabawy zamiast ciągłych obowiązków związanych z pilnowaniem ogniska jest dla nich o wiele bardziej kusząca. - niezbyt ścisłe, ponieważ można odnieść wrażenie, że jedli to mięso na surowo - podział ról musiał istnieć, bo ktoś musiał pilnować ognia.
- Wchodzą więc w rolę dzikich, malują się jak dzicy i zachowują się jak dzicy. - usunęłabym jedno z tych powtórzeń "dzicy"
- Cel grupy staje się celem tworzących ją jednostek, - odwrotnie chyba. Cel silniejszych jednostek staje się celem grupy.
- Warto tutaj przyjrzeć się bliżej postaci Jacka, chłopca, który zostaje dyktatorem. Silnej jednostki, której wewnętrzna przemiana - połącz może trochę bardziej płynnie te dwa zdania...
- Pierwsza próba zabicia świni przez Jacka była bardzo trudna. - sugeruję:
- Pierwsza próba zabicia świni była bardzo trudna dla Jacka.
- Kiedy chłopcy wiedzą już, że będą ocaleni, wpadają w szloch nad światem, który sobie stworzyli. - niezręczne to zdanie. W czasie ostatnich dramatycznych zdarzeń niemal nie spostrzegli przybycia statku.
Zjawiający się dorośli sprowadzają ich ponownie do świata dzieci, które wprawdzie mają poczucie winy za to, co robili, lecz nie wszyscy do końca potrafią uświadomić sobie, dlaczego i co się właściwie stało.
- Książka pozwala śledzić stopniowy rozwój rozprzestrzeniającego się coraz bardziej zła. - nie nazwałabym tego "złem". Oni nie bardzo potrafią to odróżnić i zdefiniować do końca. To poczucie braku opieki i bezkarności spowodowało zanik hamulców. W tym wieku nie ma się jeszcze aż tak wpojonych i uświadomionych norm moralnych. Te dzieci były przede wszystkim zagubione i przestraszone - instynkt zaś samozachowawczy wyzwolił w nich różne reakcje i zachowania.
- Zła, którego siła była w stanie zawładnąć wieloma umysłami ludzkimi. - mówisz w dalszym ciągu o dzieciach, więc nie "ludzkimi" - ujmij to inaczej.
- jak bardzo zmienili się zamieszkujący ją ludzie, - wyspa była bezludna, ujmij to inaczej, mów o grupie dzieci - rozbitków, przebywających na niej.
- zamieniły swe funkcjonowanie w dziką pogoń za śmiercią, a stworzony przez siebie świat – w ziemskie piekło.
Ci chłopcy starali się uchronić przed śmiercią, przeżyć. I nie tworzyli tego świata. Starali się do niego przystosować. To ten świat bez opieki i bezpieczeństwa był dla nich ziemskim piekłem i zaadaptowali się do niego na zasadzie - silniejsi przetrwają. Takie są prawa natury, niestety.
Ich psychiczne przeobrażenie jest logiczną tego konsekwencją.
Nie wspominasz nic o tytule książki. Może trzeba byłoby, oczywiście nie zdradzając niczego z treści, nadmienić, że tytuł ten ma swoje logiczne uzasadnienie?
Dobrym stylem napisana recenzja jednak, czyta się ją płynnie, lecz myślę, że jeżeli ktoś tej książki nie czytał, może mieć nieco mylne wyobrażenie o jej treści.
Dla mnie "dobre", z plusem za wykonanie. Ale przemyśl sugestie...
I pisz następne recenzje, nie rezygnuj.
Pozdrawiam