Ona i on. Cudem wyleźli z taksówki.
Ona - dziewczyna z prospektu, on - odmieniony.
Stali naprzeciwko siebie.
Szeptali:
- Nie mogę znaleźć kluczy.
W gustownej torebce brzmiały drogie kosmetyki.
- Zrobimy to tu.
- Wariat!
Śmiech - nieprzyzwoity, beztroski.
"Rachunki za prąd, gaz, TV, wywóz śmieci, kredyt, `mamo, co dziś na obiad?`, skarpety, harówa od ósmej do osiemnastej..." - Pojęcia dla niej obce. Za młoda, by je znać. On - za stary, by zapomnieć.
Dotknął jej uda. Lekko, jakby musnął je piórkiem.
"Dobrze, że nikt nie widzi." - myśleli.
A może wcale nie myśleli.
Zrobiło się cicho i duszno. Noc wstrzymała oddech i tylko świerszcz wciąż grał na skrzypcach -
"Arię magiczną znad stawu."
Wtedy błysnęły pośladki - jak drugi księżyc. Torebka upadła na chodnik...
*
Świerszcz zakończył, ropucha zarechotała.
**
"`Wrócę dziś później. Mam masę roboty.`, `Ty znowu zrzędzisz!`, `Jadę w delegację`..."
Wtedy zrozumiałam.
"Co nie zabije, to wzmocni." - Mądre słowa?
"Do wesela się zagoi." - pocieszają.
***
Zagoi.
Ale kogo zechcę z taką blizną?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
valdens · dnia 19.01.2008 14:49 · Czytań: 832 · Średnia ocena: 4,17 · Komentarzy: 13
Inne artykuły tego autora: