Nie przypadła mi do gustu patetyczność pierwszego wersu. Poza tym gubię się nieco w tekście bo w każdej strofie pojawia się inna osoba najpierw ktoś (może Bóg) zwraca się per Ty do kogoś. Potem pojawia się jakaś ona i na końcu z perspektywy ja. Warto by chyba jednak przemyśleć tę konstrukcję. Poza tym spójrzmy:
ale przywloką zapach domu
łąki na której spoczywała
jej pierś falująca wzburzeniem
i ona
jak drżąca struna tknięta opuszkami
spłyńcie na mnie kłęby
otoczcie pocałunkiem Boga moje myśli
by poczuć się odrobinę lepszym
i jeszcze raz oszukać siebie
Trochę się namnożyło tych zaimków a one naprawdę nie służą wierszom.
Ogólnie jakaś myśl w tekście się błąka, ale wymaga w moim odczuciu zapisania od nowa. Pozdrawiam.