Oczekiwanie - bosski_diabel
Proza » Obyczajowe » Oczekiwanie
A A A



„Takaś mała, a łzy takie ogromne
takie ciężkie, że aż głowa się chyli
opadają te łzy twoje w dół pionem
tak najprościej ku głębokim dnom chwili
takaś mała , a łzy takie ogromne
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
stoisz mi w oczach jak łzy
Andrzej Trzebiński „tak najprościej”


Czas - to niewidoczne otoczenie, w którym ludzie zjawiają się, poruszają i znikają...


*

Moje życie jest ciągłym czekaniem. Czekaniem na autobus, spóźniony o dziesięć minut, na kochanka, który co noc wraca pijany, na kota ganiającego myszy na strychu, który nie wraca, na telefon od niedoszłego pracodawcy, na list z pieniędzmi zza oceanu od starej bogatej ciotki, ewentualnie na spadek po jej śmierci. Czekaniem na szczęście, które jeszcze nie nadeszło, na podróż do dalekiej Azji, czekaniem aż spełnią się inne marzenia. Takie czekanie na czekanie.
Moje życie zawsze było czekaniem! Czekaniem na wiecznie spóźniającą się nauczycielkę od fortepianu, czekaniem na matkę wracającą z pracy, na prezenty wkładane pod choinkę przez ojca, na śnieg, na wakacje, na gorący chleb z piekarni, na jagodzianki posypane cukrem, pieczone przez babcię co niedziela. Czekaniem na pełnoletność, na miłość, na pierwszą miesiączkę, na większe piersi, na nową sukienkę z butiku, na wyniki z egzaminów, na niego w pustym mieszkaniu, na sen.
Tkwię w czekaniu jak w poplątanej sieci, im mocniej próbuję się z niej wydostać, tym bardziej się motam. Czekanie niezależnie od woli stało się sensem mojego życia, jedynym celem, osiągalnym każdego dnia, o każdej porze, zimą, wiosną, we śnie, w domu, wśród ludzi, tych obcych i tych znajomych mijanych na ulicy. Czekając czekam na czekanie, w czekaniu po czekaniu.

- Masz czasem wrażenie, że wszystkie zdarzenia są jakoś dziwnie ułożone, zaplanowane, że kiedy szukasz natchnienia ono samo przychodzi wprost do wnętrza, nie pytając cię o zdanie?

- Co masz na myśli? Tworzenie czy życie, a może jedno i drugie, naraz lub po kolei?

- Utrudniasz mi przekazanie myśli, tego co dla mnie ważne, co zmieniło kiedyś moje życie. Chcę opowiedzieć ci historię , moją historię...

- Przecież znamy się tyle lat myślałem, że wiem o tobie prawie wszystko !

Basia zapaliła cienkiego papierosa, którego od dłuższego czasu obracała w dłoniach, zaciągnęła się mocno i długo, zapatrzona w stary kredens, stojący tuż przy drzwiach.

- To, co chcę opowiedzieć, wydarzyło się osiem lat temu. Byłeś wtedy w Szkocji, pamiętasz? Zbierałeś jakieś owoce...

- Poziomki chyba...nie trzeźwiałem wtedy, pamiętam.

- Karol codziennie karmił mnie truskawkami, jego babcia sprzedawała owoce na osiedlowym bazarku. To, czego nie zdołała sprzedać lądowało w naszych żołądkach.

Zaciągnęła się po raz kolejny, poprawiła chustkę na głowie, ruchem jakby chciała odgarnąć spadające włosy.

- Był dla mnie dobry, jak brat, jak przyjaciel. Niczego nie oczekiwał, na nic nie nalegał, to co dla mnie robił było całkowicie bezinteresowne, szczere. Ale mnie to nie wystarczało, czegoś ciągle szukałam. Brakowało tej odrobiny egoizmu, który sprawia, że zawsze zachowujemy odrobinę „ja” tylko dla siebie. Wiesz co to znaczy znać kogoś na wylot, rozumieć każde drgnienie najdrobniejszych mięśni na tej znajomej twarzy?

- Znam na przykład... ciebie. Kiedy na ciebie patrzę włącza mi się taki mały aparacik wysyłający promienie rentgena.

Artur dostał kopniaka w łydkę, ale to nie powstrzymało wybuchu śmiechu. Chichotał jak dziecko, trząsł się, co jakiś czas zakrywał sobie ręką usta otoczone bujnym zarostem.
Basia pozwoliła mu na to krótkie odprężenie, sama jednak trwała tam przy wiklinowym, okrągłym stoliku, spięta, skupiona, nieświadomie poddająca się hipnotycznemu szmerowi splątanych głosów i rozmów ludzi siedzących wokoło. Znała Artura od dziecka, to nie brak szacunku, czy lekceważenie przejawiało się w tym śmiechu. Na tym polegała jego siła, osobowość, tak radził sobie ze światem.

- Przepraszam, poczekaj... A więc, stało się tak jak przewidziałaś. Filip nie przyszedł. Siedziałaś samotnie przy stole, pochylona nad niebieskim półmiskiem z zielona sałatą, oliwkami i drobnymi różowymi kwiatkami fuksji. W wazonie stał maleńki bukiet floksów, które co jakiś czas zrywałaś i kładłaś na języku. Kropla wina (czerwone, tylko takie pijasz) ściekała nieśpiesznie wzdłuż zielonej szyjki butelki. „Kocha mnie” - pomyślałaś - „ jeśli kropla zsunie się na stół zanim wybije dwunasta". Dziecinko, żeby to było takie proste! Wybiła dwunasta, a ty wytarłaś kroplę, zatrzymała się w jednej trzeciej, wskazującym palcem prawej ręki. Na dworze cykały świerszcze.
Godzinę później wypiłaś ostatnią już lampkę wina i zasłaniając usta dłonią pobiegłaś do łazienki.

- Więc gdzie poznałaś, tego Filipa?

Kelner, wysoki, dość przystojny, dumny brunet przyniósł kolejną butelkę Bordeaux. Obok stolika, przy którym siedzieli stanął połykacz ognia i odwróciwszy się do nich profilem buchnął płomieniem.

- Dopiero teraz, kiedy przyszedł ten człowiek z ogniem, poczułam jak jest zimno.

Basia narzuciła na ramiona jasną, sztruksową marynarkę.

- Żeby zrozumieć nasze pragnienia i potrzeby potrzebujemy kontrastów. Nasze pierwsze spotkanie było mało romantyczne. Pracowałam wtedy w restauracji, właściwie kawiarni, a on przyszedł na kawę.

- Rzeczywiście, to brzmi trochę banalnie, powinno być bardziej dramatycznie, tak jak uczą nas amerykańscy producenci wysokobudżetowych filmów.

- Następnego dnia przyszedł znowu, kochaliśmy się na zapleczu. Potem przychodził już codziennie.

Artur rozejrzał się i powiedział.

- Weźmy wino i chodźmy przejść się nad Wisłę. Denerwuje mnie ten kelner, cały czas nas obserwuje. Jakiś szpieg, czy co?

Noc była wyjątkowo jasna. Podświetlone przez światło lamp ulicznych ćmy i drobne muszki wirowały w mlecznej poświacie. Były jak maleńkie planety, świecące odbitym, nie własnym światłem.

- Na początku nie musiałam czekać na Filipa. Zjawiał się, kiedy tylko pomyślałam o nim. Był blisko, na wyciągnięcie dłoni. Właściwie to on czekał na mnie, w ciasnym pokoju na tyłach kawiarni, gdzie nikt nam nigdy nie przeszkadzał. Trwał zamyślony, podniecony, cieniami głaszczącymi go po ciemnej twarzy. Kiedy wchodziłam do kryjówki, która gościła nas jak jaskinia rozbitków spragnionych ciepła i suchości. Filip nie podnosił się z krzesła, to ja podchodziłam do niego, wyciągałam ręce, oplatałam jego długie, czarne kosmyki włosów wokół palców, wpatrywałam się w jego brązowe oczy ukryte w zamyślonej, nieprzeniknionej twarzy. Nigdy nie pytałam o czym myśli, wolałam łudzić się, że myśli tylko o mnie, o mnie klęczącej na zimnej posadzce, nachylonej nad rozpanoszoną rozkoszą, wszechobecnym pragnieniem, wygłodniałym kochankiem...Zgniatał w uścisku moje nadgarstki i przyciągał do swej twarzy. Wsysał się w moje usta, targał włosy, a ja trwałam tak, uwieszona u jego warg, z załzawionymi oczami, zimnymi palcami i stopami. Dalekie, rozedrgane dźwięki dochodzące do nas z kawiarni stapiały się z naszymi oddechami, splatały ze zmęczonymi szczęściem ciałami. Teraźniejszość rozpływała się na skórze, ściekała po ramionach i plecach. Surowa cierpliwość rzeźbiła na jego twarzy prawie dziecinne grymasy. A ja śmiałam się, z odchyloną głową, śmiałam się do świata, do ludzkiego wstydu, kopałam pruderię, dusiłam krzyk i dzikie wycie całego wilczego stada. Uciekałam, pędziłam gdzieś wśród stepów, w trawie chłoszczącej mi twarz i szyję, on mnie ścigał, i zawsze doganiał. Przestrzennie zamykał w silnej, szorstkiej dłoni, i gładził moje lśniące od potu czoło. Nocą podążaliśmy gwarnymi ulicami, znikaliśmy w mroku swoich smutnych, szarych mieszkań.

- Oj Baśka, romantyczka z ciebie! Nigdy bym cię o to nie podejrzewał...Masz coś, czego ja zawsze szukałem w kobietach – prostotę charakteru. Jesteś złożeniem tylko, powtarzam, tylko dwóch osób – silnej, czasem szorstkiej, wulgarnej baby i delikatnej, kruchej dziewczyny. Pielęgnuj je w sobie, to twoje skarby!

- No nie, teraz mi wmawiasz rozdwojenie jaźni!

- Nie. Przemyśl to co powiedziałem, a zrozumiesz. Ja nigdy nie spotkałem takiej kobiety, dlatego zwątpiłem i przestałem szukać.

- To dobrze, przynajmniej mam się przed kim wyspowiadać.

- Tylko nie powtarzaj tego nikomu, bo wyrzucą mnie z zakonu, muszę jeszcze sprostować – to nie był jedyny powód.

Rzeka, którą widzieli z oddali zatopiła księżyc. Na kilka chwil zrobiło się całkiem ciemno. Papieros Basi dziurawił noc. Obok przeszła jakaś para śmiejąc się głośno. Podmuch wiatru zaniósł ich rozbawione głosy tuż nad rzekę i znowu zapadła cisza.

- Adam nic o tym nie wie i chyba nigdy się już nie dowie. Teraz wybaczyłby mi na pewno, ale tylko z litości, bo wie, że niedługo mnie straci. Widzę jak czasami z ukrycia patrzy na moją głowę skrytą pod chustką, na twarz bez brwi i rzęs. Nie chcę aby wybaczał. Wolałabym zobaczyć jego żal do mnie, złość, nienawiść. Nie zniosę litości zmieszanej ze smutkiem, wybaczenia pełnego rozpaczy.

- Nie czekaj na śmierć, bo możesz się mocno rozczarować! Ona lubi zaskakiwać, pomyśl, że gdy się jutro obudzisz jej już obok ciebie nie będzie. Ucieknie jak tchórzliwy kochanek, bez pożegnania.

Na niebie ponownie pojawił się metaliczny księżyc, który uwolnił się z uścisku zachłannej rzeki. Swym blaskiem obudził skryte w sitowiu ptaki.

- To nie ja odeszłam od Filipa, to on zostawił mnie, ukarał w imieniu Adama, choć nigdy się nie spotkali, nie poznali, nawet nie wiedzieli o swoim istnieniu. Wiem, że moja choroba to pokuta za tamte grzechy.

- Żeby to było takie proste...Lekarstwa przestałyby być nam potrzebne i księża też.

- Wiem, wiem...czasem muszę sobie to tłumaczyć jak dziecku, tak jest po prostu łatwiej.

- Zostawmy to przejdźmy do konkretów.

- Co masz na myśli?

- Zostałaś przecież z Adamem. To on wygrał bój o twoje serce!

- To, że nie możesz, nie chcesz i nie będziesz miał baby nie usprawiedliwia drwin!

- Przepraszam, dzięki, że mnie hamujesz, jesteś moim dobrym duchem, czuwasz nad moim niewyparzonym językiem. A mówią, iż to diabeł zesłał kobietę. No już dobrze, opowiadaj dalej.

Cichutko szeleszcząc przetoczyły się po chodniku zeschłe liście, spalone czerwcowym słońcem i sponiewierane lipcowymi wichrami niezliczonych burz. Księżyc wychylił się zza kolejnej chmury chyba tylko po to , aby oświetlić ostatni ze smutnych liści, najmniejszy. Nad rzeką znowu odezwały się ptaki.

- One też lubią noc...

- Kto Basiu?

Artur nie usłyszał odpowiedzi. Obok nich, na kościstych palcach przebiegła śmierć. Zakrywała usta tak jakby chciała ukryć śmiech. Nie miała kosy.

- Filip zapraszał mnie do swojego mieszkania. Właściwie w pewnym momencie naszego, miałam swoje klucze. Postanowiliśmy spotykać się u niego, kiedy straciłam pracę. To był błąd. Nasze schadzki na zapleczu kawiarni były istotą tego związku, gdy ich zabrakło, cienkie nitki między nami zaczęły pękać. Zapanowała rutyna. Filip pił nocami gdzieś i z kimś, u kogoś, przez kogoś. Nie wiedziałam którędy chadzał, kto go dotykał. Ja znowu tylko czekałam, że opowie co się z nim dzieje, że odpowie mi dlaczego tak potoczyły się nasze losy. Adam był wtedy na stażu w Warszawie. Nie wiedziałam za kim tęsknić...


Droga Przyjaciółko!

Jakiej rady ode mnie wtedy oczekiwałaś? Jakiegoś lania? A może po prostu chciałaś dostać rozgrzeszenie. Pamiętaj, że tłukłem cię tylko kiedy byliśmy dziećmi, gdy podkradałaś mi procę. Nie jestem damskim bokserem w szarym habicie. Wybacz, ale byłby to szczyt perwersji!
Na szczęście nadal żyjesz ( i pewnie nadal będziesz mnie zamęczać swoimi problemami), przynajmniej nie będę zmuszony marnować pieniędzy na kwiatki i znicze. Wolę wręczać kwiaty żywym damom i to do rąk własnych. Chyba nigdy już nie uwolnię się od opinii, że jestem miłym, pulchnym i trochę rubasznym ojczulkiem, ale cóż, jak widać sam sobie jestem winien.
Przyjadę do Was w następną sobotę. Prawdopodobnie będę jechał tym samym pociągiem, którym zawsze do Was przyjeżdżam.
Tylko proszę, pamiętaj, że nie chcę żądnego wystawnego przyjęcia na moją cześć! Żadnych ciężkostrawnych mięs, ani sosów. No i na Boga nie kupuj już tego śmierdzącego sera, który kosztuje tyle, co trzy kilogramy schabu. Lepiej kup córce te buty, które sobie upatrzyła, gdy włóczyliśmy się razem po Krakowie.
Ostatnio powróciłem myślami do naszej rozmowy...
Wiesz dlaczego wciąż na coś czekamy? Czekamy, ponieważ już dawno pogodziliśmy się z myślą że nie ma teraźniejszości. To wydaje się takie banalne...czekamy na konkretnych i zupełnie nieznanych nam, wymyślonych, wymarzonych ludzi, czekamy aż nadejdą dni, o których od dawna myślimy, oczekujemy też, iż wydarzy się coś niespodziewanego. Nie jesteśmy, jak widzisz wytrwali w naszym czekaniu, złościmy się, gdy ktoś lub coś nas zaskoczy, nie znosimy również rutyny i nudy. Czy uważasz, że istnieje czekanie idealne, oczekiwanie pełne równowagi, wprowadzające w nasze życie pewien swoisty porządek, harmonię? Przypomnij sobie, o czym myślałaś, czekając na Filipa? Na pewno nie wyobrażałaś sobie przyszłego życia z Adamem. Mógłbym na pocieszenie stwierdzić, iż jesteśmy słabi, ulegamy namiętnościom, kochamy, a potem nie wiadomo dlaczego zdradzamy. Niech jednak ludzką naturą zajmą się znawcy, mądrzy, aczkolwiek za bardzo odizolowani od życia specjaliści. Ja nie czuję się kompetentny. Wystarczy chyba jeśli powiem, że popełniamy błędy, niezależnie od przyczyn. I zostawmy wreszcie Wszystkich Świętych i samego Mefistofelesa w spokoju. Oczekiwanie lubi nas zaskakiwać, często zmienia fronty. Dziś my czekamy na kogoś, jutro ktoś na nas. Rozumiesz Basiu co mam na myśli? Kiedy ty czekałaś na Filipa na ciebie czekał... Adam. Czekał, ale nie wiem skąd o was wiedział. Człowiek czekał na czekającego. Niekończące się łańcuchy oczekiwań. To sieci, w które wszyscy jesteśmy uwikłani i dzięki którym stajemy się braćmi, siostrami. W tym miejscu jednoczy się cała natura,królestwa roślin i zwierząt. Bywa przecież, że i ty i te nieszczęsne floksy, które sadzisz teraz w ogrodzie, a które kiedyś znalazły się w misce z sałatą, a także sama sałata i twój pies, który zjada jej resztki czekacie na deszcz.
Nasze czekanie jest uświęcone, to jedyna cześć sacrum, do której mamy jako taki dostęp, która jest nam dana bez żadnych ograniczeń. Ciesz się, że możesz wciąż jeszcze na coś czekać.
Pamiętasz jak czekałaś na narodziny swego dziecka, na miłość takiego mężczyzny, jakim jest Adam?
Co rok przecież czekasz aż nadejdzie wiosna i drzewa obrosną w dziko zielone liście, czekasz aż dojrzeją pomidory w szklarni, zakwitną astry i róże. A teraz koniec banałów, to przecież oczywiste. Chyba dziadzieję na stare lata! Jedyną ludzką cechą, która przeszkadza nieustannie w celebracji czekania, w rozmyślaniu o niedoszłych wydarzeniach, ludziach zza oceanu przyszłości jest...
brak cierpliwości.
Artur.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bosski_diabel · dnia 21.05.2010 09:45 · Czytań: 1142 · Średnia ocena: 3,75 · Komentarzy: 16
Komentarze
baazyl dnia 21.05.2010 14:03
Pierwsze zdanie jest najzwyczajniej w świecie śmieszne. Prośba o usunięcie 'moje' i stanie się ozdobnikiem. Dalej powinien być dwukropek, unikniesz irytujących powtórzeń, które wcale nie wzmacniają przekazu, tylko denerwują czytelnika. Znowu 'czekanie' jak upiór straszy nasz ulubiony ciąg dalszy. Oprócz tego są 'literówki', co niezbyt pochlebnie świadczy o autorze, o jego niechlujstwie.

Czytam dalej i brnę w tzw. filozofię krawężnikową, niby miało byc po bandzie, ale wyszło śmiertelnie za poważnie. Brak mi dystansu, oderwania się od tego niedorobionego bohatera.
Lukas Wolf dnia 21.05.2010 15:23
Faktycznie pełno literówek, przez co czasem robi się nawet śmiesznie np. "czkaniem na kota ganiającego myszy" :lol: Ale ogólnie brak mi czegoś, czym mógłoby mnie zainteresować. Czyta się jednak dość płynnie i za to plusik.
Pozdrawiam
bosski_diabel dnia 21.05.2010 17:43
imć baazyli ...sorry, że zdenerwowałem czytelnika ;) ale nie miałem zamiaru, jeśli obudziłem "upiory" przepraszam :) to nie jest fantastyka, to nie jest sensacja, to jest po prostu życie. Myślę, że to nie jest tekst dla wszystkich odbiorcow :)
niemniej dzięki serdeczne podziękowanie za ogólne zainteresowanie tekstem. Czekanie jest czekaniem niezależnie jak na to patrzymy:) pozdrawiam (dodam,że literówki to moja przyoadłość ale jeśli tylko na tekst spojrzymy przez pryzmat literówek...) ajęsi chodzi o prozę to jestem na początku drogi :)
Poke Kieszonka dnia 21.05.2010 18:34
:)jestem tu i choć to poczatek Twojej drogi w prozie to myslę, ze z powodzeniem możesz sobie polowe tej drogi zaliczyc na bdb, ale jeszcze czytam, czytam i troche tu pobede za nim opisze swoje odczucia po przeczytaniu i zrozumieni.Serdeczności z mojej kieszonki:)
Poke Kieszonka dnia 21.05.2010 18:54
i jeszcze dodam tyko, że po pierwszym czytaniu, mam cheć zacytować:
"Prawdziwe wydarzenia są czasami bardziej zadziwiające niż najśmielsza fantazja."
Baird T.
Spalding:yes:
Elwira dnia 21.05.2010 21:28
Cytat:
spóźniony o 10 minut,

dziesięć - zapisujemy literami

Cytat:
czekaniem. Czekaniem na autobus, spóźniony o 10 minut, czekaniem na kochanka, który co noc wraca pijany, czkaniem na kota ganiającego myszy na strychu, który nie wraca, czekaniem na telefon od niedoszłego pracodawcy, czekaniem na list z pieniędzmi zza oceanu od starej bogatej ciotki, ewentualnie na spadek po jej śmierci. Czekaniem na szczęście, które jeszcze nie nadeszło, czekaniem na podróż do dalekiej Azji, czekaniem aż spełnią się inne marzenia,...czekanie na czekanie.


Pogrubiłam dziwny znak interpunkcyjny. Co to jest?
Zdania niezjadliwe. Chyba jednak lepiej tak:
czekaniem. Na autobus, spóźniony o dziesięć minut, na kochanka, który co noc wraca pijany, na kota ganiającego myszy na strychu, który nie wraca, na telefon od niedoszłego pracodawcy, na list z pieniędzmi zza oceanu od starej bogatej ciotki, ewentualnie na spadek po jej śmierci. Czekaniem na szczęście, które jeszcze nie nadeszło, na podróż do dalekiej Azji, czekaniem aż spełnią się inne marzenia... czekanie na czekanie.

Tak samo popraw następny akapit

Cytat:
ci historię(bez spacji) , moją historię...

- Przecież znamy się tyle lat myślałem, że wiem o tobie prawie wszystko(bez spacji) !


Cytat:
się mocno i długo. Potem zapatrzyła się w stary kredens(,) stojący

2 razy się i brak przecinka

Cytat:
co chcę opowiedzieć(,) wydarzyło


Cytat:
poprawiła cienkie kosmyki jasnych włosów, które spadały jej na twarz.

poprawiła spadające na twarz cienkie kosmyki jasnych włosów. - chyba ładniej

Cytat:
promienie roentgena

jeśli promienie, to rentgena


Cytat:
Artur dostał kopniaka w łydkę, który jednak nie powstrzymał wybuchu śmiechu.


Artur dostał kopniaka w łydkę, ale to nie powstrzymało wybuchu śmiechu.

Cytat:
które co jakiś cza zrywałaś

czas

Cytat:
wysoki(,) dość przystojny


Cytat:
ognia i odwróciwszy się do nich profilem buchnął ogniem.

może buchnąć płomieniem

Cytat:
jasną(,) sztruksową marynarkę


Cytat:
Noc była wyjątkowa jasna.

albo "wyjątkowo jasna", albo "wyjątkowa, jasna"

Cytat:
Podświetlone przez światła lamp


Cytat:
kiedy tylko pomyślałam o nim. Był blisko(,) na wyciągnięcie

kiedy tylko o nim pomyślałam

Cytat:
Kiedy wchodziłam do naszej kryjówki, która gościła nas jak jaskinia rozbitków(,) spragnionych

naszej zbędne

Cytat:
pędziłam gdzieś śród stepów,


wśród

Cytat:
Tylko nie powtarzaj tego nikomu, bo wyrzucą mnie z zakonu, muszą jeszcze sprostować – to nie był jedyny powód.

muszę?

Cytat:
wychylił się zza kolejnej chmury tylko po to chyba,

szyk:chyba tylko po to

Cytat:
Zakrywała usta tak(,) jakby chciała ukryć śmiech. Nie miała kostuchy.

chyba kosy nie miała, bo kostucha = śmierć

Cytat:
zupełnie nie znanych nam,

nieznanych
Cytat:
o czym myślałaś(,) czekając na Filipa.



Cytat:
kochamy(,) a potem nie wiadomo


Obejrzyj jeszcze interpunkcję i spacje, nie zawsze wszystko gra.

Jedno chyba jakoś umknęła albo mi albo Tobie. Odgarniała włosy, a była po chemii i miała chustkę na głowie?

Tekst raczej do kontemplacji niż do zachwytu. Zrozumieć go może tylko ten, kto potrafi wczuć się w drugą osobę, postawić w jej sytuacji. Jest trochę monotonnie, ale chyba celowo, bo tu nie chodziło o szybką akcję. Podziwiam odwagę, ja dawno zrezygnowałam z publikowania tego typu tekstów, bo na PP są nierozumiane. Na mnie zrobił wrażenie lisa Artura. Czuć z niego taką prawdziwą przyjaźń. Bo w przyjaźni nie chodzi o dobre rady, nagadanie, tylko o danie możliwości powiedzenia tego, co leży na duszy.
Pozdrawiam.
Wasinka dnia 21.05.2010 21:59
Witaj.
Sytuacja, jaką przedstawiłeś, opowiada o życiu, a czy teksty o życiu mogą być złe, jeśli chodzi o tematykę? Sądzę, że warto całość trochę dopracować, skorzystać z rad Elwiry i nie przejmować się negatywnymi komentarzami - myślę o tych, które nie wnoszą nic konstruktywnego. Ale niektórzy wskazują błędy po to, żeby później było lepiej :)
Życzę powodzenia na początku drogi :) i wytrwałości :)
Pozdrawiam :)
Elwira dnia 21.05.2010 22:12
O rany, ależ tego dużo wyszło. Najmocniej przepraszam, nawet nie wiedziałam. ;)
bosski_diabel dnia 21.05.2010 22:36
Poke :) serdeczności, tak, co do drugiego, komentarza:)

no nazbierao się :) ale dzięki za to :) Elwiro wdzięcznośći :)

Wasinko :) ja się nie przejmuję a odpowiedziałem jedynie na:

Czytam dalej i brnę w tzw. filozofię krawężnikową, niby miało byc po bandzie, ale wyszło śmiertelnie za poważnie. Brak mi dystansu, oderwania się od tego niedorobionego bohatera.

I sama powiesz, że chyba jest różnica pomiędzy komentarzem Elwiry a bazzylem? ;) dzięki i pozdrawiam.
zajacanka dnia 21.05.2010 23:57 Ocena: Dobre
Przyznam, ze zaczelam czytac calosc zaciekawiona pierwsza linijka zamieszczonego tekstu. Taka mala, a lzy takie ogromne... Bardzo lubilam wykonanie Magdy Umer. A dalej juz polecialo samo. Wiele waznych tematow poruszasz w tym krotkim tekscie: zdrade, przyjazn, czekanie na milosc, zaufanie, choroba, itd. A i sam pomysl za listem na koncu tez ciekawy. Wszystko bez goraczki, wielkich emocji, moze nawet z nich odarte. Bledow nadal duzo, proponuje poprawki zgodne z wczesniejszymi sugestiami. Jedno tylko mi nie pasuje. Okreslasz Artura najpierw jako zakonnika, pozniej piszesz o nim jako o ksiedzu. Wiem, ze mozna przejsc z zakonu do seminarium, a i list pisany duzo pozniej, ale chyba niepotrzebna ta wstawka o zakonie. To tylko takie spostrzezenie.
db poki co, czekajac na poprawki:)
Wasinka dnia 22.05.2010 00:01
I właśnie to miałam na myśli, bosski diable, właśnie to :)
Pozdrawiam :)
kamyczek dnia 22.05.2010 14:16 Ocena: Bardzo dobre
Na początek troszeczkę pomarudzę, jeśli pozwolisz:

poprawiła hustkę na głowie - chustkę

Lekarstwa przestałby być nam potrzebne – Lekarstwa przestałyby

To, że nie możesz, nie chcesz, i nie będziesz miał baby nie usprawiedliwia drwin!- nie stawia się przecinka przed spójnikami łącznymi (i)
Spacje w niektórych miejscach kuleją - sprawdź, proszę i popraw

Tekst mówiący o życiu, stonowany, refleksyjny. Rozmowa Barbary z Arturem jest swoistym rachunkiem sumienia tej pierwszej, próbą usprawiedliwienia (przed samą sobą?) związku z Filipem i oczekiwaniem na ciche rozgrzeszenie (od powiernika) - tak to sobie interpretuję.
Największe wrażenie zrobił na mnie list od Artura.
Ogólny odbiór – bardzo dobry.
Pozdrawiam
JaneE dnia 24.05.2010 13:50 Ocena: Bardzo dobre
Zabierałam się do czytania twojego tekstu kilka razy, i zawsze coś mi w tym przeszkadzało. Nie pododawałam się jednak, bo już po pierwszych kilku linijkach wiedziałam, że to co napisałeś długo we mnie pozostanie.
Opisałeś ludzkie słabości i próbę podniesienia się z nich. To poszukiwanie rozgrzeszenia... chyba każdy z nas, miał w życiu chwile, w której właśnie tego potrzebował najbardziej.

Potrafisz wnikać w duszę twoich bohaterów.

Bardzo mi się podobało.

pozdrawiam:)
Arkady dnia 27.05.2010 00:50 Ocena: Bardzo dobre
A ja nie będę niczego wytykał... Nie czytałem jeszcze Twoich tekstów prozą i przyznam jestem pod wrażeniem. Sprawy techniczne: oj, rozebrano już wszystko na części pierwsze:D, a że ja się na tym nie znam, nie będę marudził. Dialog sprawnie poprowadzony, taki naturalny, nie wymuszony i list, który robi największe wrażenie... Chciałoby się mieć takiego przyjaciela... Na szczęście mam takich... nno, prawie:D
bosski_diabel dnia 29.05.2010 22:58
Zajacanko, Kamyczku, JaneE, Cze Przyjacielu, podziękowania serdeczne i pozdrowienia :)
WholeTruth dnia 29.10.2011 20:16
przeczytałam. porozmawiamy sobie o tym? ;)
pozdrawiam. Whole :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty