Sprzedawca - Dobra Cobra
Proza » Inne » Sprzedawca
A A A




Opowiadanie polecane przez redaktorów Portalu Pisarskiego:

Redaktor PP Jack the Nipper poleca tekst "Sprzedawca" Dobrej Cobry: "Nie jest to kolejny poradnik, jak spławić domokrążcę. Nie jest to poradnik jak omotać klienta. To sami sprawdźcie o czym to jest. Polecam zwolennikom specyficznego, absurdalnego humoru. "

===============================================



Dobra Cobra prezentuje opowiastkę odkrywczą pt

Sprzedawca



Owego spokojnego, letniego popołudnia siedziałem sobie na kibelku czytając gazetę. Jednak jakoś nie udawało mi się skoncentrować na tekście pisanym przez światłych i mądrych redaktorów z dużego miasta. Moje myśli krążyły wokół czarnowłosej wiolonczelistki spotkanej poprzedniego dnia w miejskim autobusie. Nie mogłem od niej oderwać oczu. Zgrabnie obejmowała instrument swoimi długimi ramionami a jej piersi rozkosznie podskakiwały na każdej nierówności, po której przejeżdżał pojazd. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia, jednak przez moją wrodzoną nieśmiałość nie poczyniłem kolejnego kroku. Zresztą zanim się obejrzałem piękna dziewczyna wysiadła i poszła w swoją stronę a ja zostałem w autobusie jak ten przysłowowy palec.

Mój członek, pobudzony wspomnieniem dnia wczorajszego, rozpoczął powolną erekcję, gdy niespodziewanie zadzwonił dzwonek u drzwi. Szybko się oporządziłem, spuściłem wodę i otworzyłem zamki. Przed sobą zobaczyłem młodego człowieka, ubranego w nieco niemodny garnitur. Widok nietypowy w letni dzień. Może kto umarł albo się hajtnął…? Jego twarz pokrywały pryszcze a u nóg stała wielka, czarna torba. Przybyły uśmiechnął się odsłaniając tym samym tragiczny stan swojego uzębieniu.

- Czy pan lubi Elvisa? - spytał konfidencjonalnie bez zbędnego powitania. No tak, znów kolejny akwizytor będzie mi chciał ożenić zestaw płyt króla popu…
- Presleya? Lubię go do dziś. Mój gość przestąpił z nogi na nogę:
- Ale Presley nie może być w żadnym wypadku tematem naszej dzisiejszej rozmowy - oświadczył. Zaintrygował mnie swoim nietypowym rozpoczęciem rozmowy. Domokrążcy tak nie gadali. Młody człowiek otworzył dużą torbę i ostrożnie wyjął z niej wieszak na ubranie.

- Wieszak ubraniowy - wypowiedział z uwagą. Nie odzywałem się tak przez dziesięc sekund, bo przyznam, że lekko mnie zamurowało.
- No i? - uniosłem brwi. Czyżby szykowała mi się rozmowa z inteligentnym inaczej?
- Ładny kolor - przybyły pogładził krawędź wieszaka z nieukrywaną lubością.
- No… zgadza się. Taki… nietypowy?
- Chciałby może szanowny pan mieć taki wieszak na własność? - jego krzywe zęby wyszczerzyły się w przyjaznym uśmiechu.
- Wie pan, nawet ładny jest…

Młody człowiek obserwował mnie z dużą uwagą. Po chwili pochylił się w moją stronę i spytał cicho:
- Pan wierzy?
- W Elvisa czy w wieszaki? - odparowałem. Może trochę zbyt głupio?
- No nie… Pytam, czy pan wierzy w jakąś formułę religijną?
- Co?
- No… Chodzi mi o to, czy w Boga pan wierzy? Jeszcze raz obrzuciłem go wzrokiem. Zadaje nietypowe pytania, intryguje… Postanowiłem w to wejść:
- Wierzę. W tym bloku każdy wierzy. Z ust domokrążcy wydobył się oddech ulgi:
- Bo ja sprzedaję wieszaki. „Co ma wiara wspólnego z wieszakami?“ - przebiegło mi przez myśl.
- Ale ja nie potrzebuję wieszaka. Wszystko mam powieszone a nawet kilka sztuk mam w zapasie…
- Moje są w ładnym i niespotykanym kolorze - przerwał.
- Nie przeczę.
- I kręci im się haczyk. O tak, proszę spojrzeć. - mężczyzna zaczął kręcić nim w obie strony.
- Mimo wszystko nie potrzebuję - stwierdziłem stanowczo.

Nasza rozmowa urwała się na chwilę. Akwizytor lekko zaczerwienił się na twarzy a po chwili pierdnął.
- Oj, przepraszam! - wachlował dłońmi powietrze. - To z powodu mojej wysoce sojowej, zdrowej diecie wegetariańskiej - przez chwilę drapał się po głowie. - Ale to nie są zwyczajne wieszaki, wie pan?
- Nie może być! - powiedziałem lekko kpiąc.
- Bo to są wieszaki dla ludzi wierzących!
- Co? - wyrwało mi się z gardła.
- Ma pan Biblię w domu?
- Biblię? - udałem niedouczonego prostaczka.
- No… Pismo Święte - wyjaśnił cierpliwie.
- A! Wie pan… nie mam. Wystarczy mi chodzenie do kościoła. Tam czytają na głos słowa w niej zawarte i wystarczy tylko słuchać, co…
- No to kupując taki jeden wieszak ode mnie za cenę umowną już pan ją będzie miał! Robiło się coraz weselej. Nigdy dotąd nie spotkałem podobnego oryginała.
- Jak to? - brnąłem dalej.
- Widzi pan ten obracający się w obie strony haczyk?
- No.
- No to trzeba stwierdzić, że ten haczyk obraca się w obie strony…
- I…?
- Ale jak się go pokręci siedem razy w kierunku odwrotnym do kierunku siły grawitacji, to ten wieszak się zmieni.
- Zmieni?
- Zmieni! „ O, kurka“ - pomyślałem sobie. - „Ale świr.“

- Zmieni się w co? - dociekałem.
- W Biblię! To jest w Pismo Święte w rzeczy samej - wyjaśnił. Popatrzyłem w jego oczy. Biło z nich pełne przekonanie do tego co mówił.
- A jak już wcześniej sobie ustaliliśmy Pisma Świętego nie mam, prawda?
- No właśnie! - ucieszył się. - Dlatego też powinien kupić pan ode mnie ten wieszak!
- Ale ja wieszaków nie potrzebuję. Wszystko, co powinno wisiec wisi a jak sobie kupię coś nowego to mam zapas wieszaków i na jednym z tych zapasowych sobie to powieszę. Jak coś kupię oczywiście… Zresztą nie wszystkie rzeczy da się powiesić. - dokończyłem enigmatycznie.

Młody człowiek jakby przestał za mną nadążać. Nie każdemu dane jest być inteligentnym. Zrobiło mi się jednak go szkoda:
- Przepraszam, ale oszukałem pana. Otóż prawda jest taka, iż mam Biblię w swoim księgozbiorze. Stoi o tam, na trzeciej półce od góry i zaglądam do niej systematycznie raz na tydzień. Czy jakoś tak…
- Nieważne! - wszedł mi w słowo. - Czy się ją posiada czy nie to i tak powinno się ją ode mnie kupić razem z wieszakiem.

- „Może powinienem go pogonić?“ - przebiegło mi przez myśl.
- Proszę pana, oto moja oferta: kupi pan jeden taki wieszak za cenę trzech i rozstaniemy się w pokoju.
- A nie na korytarzu? - zadrwiłem. Nie zrozumiał żartu. Zobaczyłem to w jego zdezorientowanym spojrzeniu.
- Znam te słowne zabawy, drogi panie. A co pan powie na to: „Zabili naszego przywódce“
- Przywodcę?
- A dlaczego nie przy piwie tylko przy wódce? Rozumie pan? Hehe… - ucieszył się szczerząc zęby. Zagiął mnie. Może i nie był taki głupi jak myślałem?

- Wracając do naszej rozmowy: to wyjątkowa okazja, drogi panie. Nigdzie pan takich wieszaków nie kupi. A u mnie wraz z dostawą do domu otrzyma pan jeden wieszak za cenę trzech.
- Za cenę trzech? To znaczy za ile?
- Tysiąc złotych licząc bez podatku, opłat lotniskowych, taryfy klimatycznej, ale za to z niższym, siedmioprocentowym vat-em…
- Co też pan…
- … na książki. Do tego dochodzi stuletnia gwarancja na sam wieszak oraz bezpłatne członkostwo w ogólnopolskim programie lojalnościowym „Tęcza“ - rozkręcał się przybyły. - Dodatkowo za tę niewygórowaną cenę otrzyma pan kartę uprawniającą do zakupów psiej karmy z dużą zniżką w sieci sklepów z produktami dla zwierząt „Czmyś“. Kolejne zamówienia wieszaków nie będą pana nic kosztować, jeśli nie liczyć opłaty manipulacyjnej tysiąc czterysta złotych bez podatku a dodatkowo będą premiowane rozlicznymi zniżkowymi kuponami w sieci miejskich resaturacjach wegańskich dla frutarian „Marchewa“. Tylko trzeba tam uważać - ściszył głos - bo frutarianie są szczególnie uwrażliwieni na kwestie swojej diety. Jeśli więc się do tego doda, że już przy zakupie drugiego wieszaka jego cena będzie niższa o te wszystkie wyżej wymienione bonusy i do tego towar będzie dostępny za zupełne darmo, to wydaje mi się, że przedstawiłem teraz panu satysfakcjonującą, pełną i wyczerpującą ofertę.

- Wie pan - wycedziłem - tylko świr zakupiłby ten drugi wieszak za tysiąc czterysta bez podatku…
- Dlatego powinien pan go kupić teraz w cenie promocyjnej tysiąca złotych plus wymagane przez prawo podatki, po to, aby nie narażać się w przyszłości na wydatek o wiele większy. Przygryzłem wargę. Jak się gada z nawiedzonymi sprzedawcami?
- Dobra. Jak pan wie, obecnie wcale nie potrzebuję wieszaka. I jeśli nie ma pan innych propozycji to… Młody człowiek szybko pochylił się nad swoją dużą czarną torbą stojącą u jego nogi.
- Mam - wyszeptał z nabożeństwem i wyciągnął z niej… kolejny wieszak. Identyczny jak poprzedni tylko w innym kolorze. - Mam panu do zaoferowania zakup wieszaka o bardzo atrakcyjnym wyglądzie…
- Ale to jest chyba to samo, co przed chwilą chciał pan mi wcisnąć?

Sprzedawca wydawał się urażony:
- Wcisnąć? Czy myśli pan, że śmiałbym po naszej całej rozmowie proponować panu znów to samo? - spytał. - To tylko fizyczne podobieństwo do poprzedniego modelu. Proszę przyjrzeć się uważniej. Ten kryje w sobie bestsellerową książkę natchnionej pisarki pod tytułem „Życie Cyrusa“ i dodatkowo zawiera zestaw kuponów modlitewnych. Wydziera szanowny pan taki kupon i już modlitwa jest wysłuchana! To się nazywa nowoczesność, drogi panie! Nawet lepsza od internetu, bo nie potrzeba zasięgu sieci wi-fi czy jakoś tak.
- Nie widzę żadnej książki… - przerwałem.
- Bo trzeba pokręcić siedem razy haczykiem, nie pamięta pan? - uśmiechnął się szeroko.

I co tu z tym facetem zrobić?

- Nie potrzebuję wieszaka, jak pan już wie - zacząłem zniechęcającą śpiewkę.
- Proszę zwrócić swoją uwagę na cenę promocyjną tysiąc czerysta złotych.
- Co? - zaperzyłem się. - Przecież to jest identyczny wieszak jak ten, który pokazywał pan przed chwilą w cenie tysiąc złotych za sztukę.
- Nieprawda! - młody człowiek podniósł głos. - Tamten był innego koloru i nie zawierał w sobie tej jakże bezcennej pozycji książkowej!
- Wariat - wyrwało mi się z ust.
- Proszę mnie nie obrażać. Jestem licencjonowanym akwizytorem - kolporterem i nie życzę sobie takich osobistych wycieczek. Potrafię sobie wyobrazić, że moja oferta spotyka się z pańskim pełnym niedowierzaniem, ale przecież w prosty sposób może pan skonfrontować moje słowa z zawartością wieszaka.
- Mogę?
- No pewnie. Tyle, że dopiero po zakupie…
- Po zakupie?
- Tak, po zakupie. Proszę spojrzeć. Dla bezpieczeństwa wieszak jest oklejony specjalnym hologramem autentyczności wydawanym przez odpowiedni organ legislacyjny a jego zerwanie przez zakupem nie jest wskazane i grozi utratą gwarancji nowości i autentyczności. Za to satysfakcja gwarantowana albo wymiana towaru na inny!
- Coś pan pierdolisz, jak potłuczony - wyrwało mi się. - Za przeproszeniem oczywiście.
- Które moje słowa wywołują w panu gniew, drogi panie? - nasrożył się sprzedawca.

Co zrobić? Jak zareagować na tę ofertę? Przecież wcale mi nie potrzebny ten cały wieszak. I jak by tu się pozbyć tego upartego kolesia?

Eureka!

- Nie podoba mi się jego kolor!
- A jakie kolory się panu podobają? Tu mnie nie zagnie!
- Cytrynowo-zółto-pomarańczowo-sraczkowy! - wypaliłem cedząc słowa z rozkoszą.

- Proszę bardzo. Oto wieszak w pożądanym przez pana kolorze - zawsze przygotowany akwizytor uśmiechnął się od ucha do ucha, a właściwie od pryszcza do pryszcza, i wyjął ze swojej nieprzepastnej torby wieszak w takim właśnie kolorze. Produkt istotnie miał kolor cytrynowo-zółto-pomarańczowo-sraczkowy i pięknie mienił się swoimi barwami w świetle korytarza - nie można było temu zaprzeczyć. Miałem coraz bardziej dość tego kolesia. Zostałem przez niego pokonany jego szeroką ofertą. Postanowiłem jednak zawalczyć ostatni raz:
- Panie, nie potrzebuję tego wieszaka ani żadnego innego! Rozumiesz pan, jak mówię po polsku?
- Ależ pan w tej chwili nie wie, że go potrzebuje… Rzuciłem się na niego z pięściami.
- Zachowujmy się jak europejczycy i chrześcijanie dwudziestego pierwszego wieku! - starał się powstrzymać bójkę akwizytor.

Z drzwi obok wyjrzała sąsiadka i z surową miną przyłożyła palec do ust:
- Ciii. Uśmiechnęliśmy się do niej przepraszająco.

Pierwszy odezwał się sprzedawca:
- Dobra. Wieszak w tym cytrynowo-zółto-pomarańczowo-sraczkowym kolorze zawiera w sobie zapas pewnego produktu spożywczego.
- I chce pan za niego tysiąc czterysta… - stwierdziłem z rezygnacją. Akwizytor z pewnością zauważył moje zawahanie się. Przecież uczą ich na specjalnych kursach, jak wywierać wpływ na ludzi, jak rozpoznawać emocje i wreszcie jak skutecznie sprzedawać.
- Ależ nie, drogi panie - odparł z wyższością. - Ten unikalny model kosztuje tysiąc osiemset złotych, oczywiście ze względu na swoją unikalną zawartość. Dodatkowo zmuszony jestem doliczyć pięćset złotych za konsultację.
- Za konsultację?
- Tak, za konsultację. Proszę spojrzeć: po pierwsze - pomogłem panu wybrać właściwy wieszak, o jakim pan skrycie marzył, choć być może o tym nie wiedział, dopóki pan mnie nie spotkał na swojej drodze. Po drugie - cierpliwie wyjaśniałem wszystkie zawiłości z nim związane. Proszę zauważyć, że w nowej cenie tysiąca ośmiuset złotych plus konsultacja dostaje pan zapas ryżu na miesiąc i niezawodny wieszak w jednym. I po trzecie: ten idealny pakiet zawiera dodatkowo ubezpieczenie na życie i dożycie w najlepszej firmie ubezpieczeniowej na naszym rynku! Można więc spokojnie powiedzieć: to wymarzony pakiet dla mężczyzny, który praktycznie podchodzi do życia! I do jedzenia i do powieszenia ubrania!
- A skąd mam wiedzieć, że w tym wieszaku oryginalnej budowy znajduje się ten rzeczony ryż?

Mężczyzna wyjął swoją legitymację:
- Proszę spojrzeć. Zgodność towaru z opisem gwarantuje moja osobista rzetelność akwizycyjna oraz firma marketingu bezpośredniego, dla której pracuję. Legitymacja ze zdjęciem ostemplowana była różnymi kolorowymi pieczątkami wyglądała trochę jak zeszyt do zbierania sprawności harcerskich.
- Trudno mi jednak uwierzyć, że po przekręceniu haczyka pojawi się jego zawartość… jeśli wogóle.
- Nie wiem, czy nadmieniłem, że wieszak ten zawiera zapas ryżu na miesiąc znanej i szanowanej firmy Suong Tsao. Jest to absolutny ryżowy rarytas wyprodukowany w limitowanej, numerowanej liczbie półkilowych torebek z okazji okrągłego jubileuszu firmy. Specjalny smak produktu został zarezerwowany dla koneserów. Rzec można: biały kruk wśród ryży, mój panie!

Nie wierzyłem własnym uszom. Gdzieś już czytałem o tym ekskluzywnym ryżu. Mężczyzna powiesił wieszak na klamce od moich drzwi.
- Jednak się nie zdecyduję - zdecydowałem.
- A to dlaczego?
- Cena…
- Może pan wziąć w kredycie. Przyjmuję też płatności kartami - mówiąc to wyciągnął z kieszeni podręczny elektroniczny terminal.

Westchnąłem. Musiałem mu to powiedzieć i tym samym zakończyć tą całą gadkę:
- Drogi panie. Szanuję pański czas mi poświęcony i wogóle. Jednak cena ta wydaje mi się zbyt wysoka i…
- Powinien pan kupić ten wieszak - przerwał.
- Powinienem?
- Tak, powinien pan. Z czterech jasnych powodów: pierwszy - któregoś dnia znów pojawię się u pańskich drzwi i wtedy nie będzie już przeproś. Po drugie: przy naszym następnym spotkaniu cena nie będzie już tak okazyjna. Po trzecie: wycofując się teraz straci pan w moich i swoich oczach godność, wizerunek i prestiż. Bo przecież już doszliśmy prawie do finału naszej transakcji a pan stara się wymigać. I wreszcie po czwarte: przy dzisiejszym zakupie cytrynowo-zółto-pomarańczowo-sraczkowego wieszaka z limitowanej serii otrzyma pan kupon na spędzenie absolutnie darmowego wieczora ze smukłą, młodą i jednocześnie utalentowaną wiolonczelistką o czarnych włosach.


Wyjąłem portfel, sprzedawca sprawnie autoryzował kartę kredytową i po krótkiej chwili oczekiwania na połączenie z bankiem podpisałem podsunięty druczek. Bez słowa wziąłem do ręki wieszak i starannie zamknąłem drzwi wejściowe. Przez kilka minut trwałem w pełnym oszołomieniu. Wreszcie odważyłem się zerwać hologramową naklejkę i przekręciłem haczyk wieszaka siedem razy. Przed moimi oczami wydarzył się mały cud: wieszak zamienił się w równo poustawiany miesięczny zapas ryżu. Usiadłem w fotelu i otworzyłem pierwszą torebkę. Cały ryż był czarnego koloru a na samym dole torebki ktoś przybił pieczątkę: „Produkt spożywczy nie nadający się do spożycia. Nie do sprzedaży“. W drugiej ręce wciąż trzymałem własnoręcznie przeze mnie podpisany wydruk transakcji na kwotę trzy tysiące dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć złotych.

Wyjrzałem przez okno. Ulica była pusta. Nie ma zlituj.



DobraCobra
05, 07, 2010
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Dobra Cobra · dnia 06.07.2010 09:27 · Czytań: 3685 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 31
Komentarze
mandragoraa dnia 06.07.2010 16:11 Ocena: Bardzo dobre
Podobało mi się. Na początku byłam dość sceptycznie do owego tekstu nastawiona, ale później wciągnął mnie coraz bardziej. Spodobała mi się Twoja ironia, groteska i absurd. Jestem jak najbardziej na tak. A teraz kilka błędów:

Cytat:
- No… Chodzi mi o to, czy w Boga pan wierzy? Jeszcze raz obrzuciłem go wzrokiem.

Powinien być myślnik, by oddzielić wypowiedź bohatera, jak to zawsze robisz, tylko czasami zdarza Ci się zapomnieć.

Cytat:
- Jednak się nie zdecyduję - zdecydowałem.

Myślę, że to drugie "zdecydowałem" można by zamienić innym słowem.

Poza tym zdarzają Ci się jakieś małe potknięcia czy literówki.
No i to by było na tyle. Zostawiam bdb. Pozdrawiam.
mandragoraa dnia 06.07.2010 16:12 Ocena: Bardzo dobre
O, zapomniałam ocenić.
zajacanka dnia 07.07.2010 00:13 Ocena: Dobre
Paranoja do kwadratu:) Powinno byc w grotesce lub humoresce, choc koncowka malo humorystyczna i troche mnie rozczarowala. Juz mialam nadzieje, ze bohater zrzuci sprzedawce ze schodow, albo co, zeby nadac troche tempa akcji :D Ale czyta sie niezle:)
Pozdrawiam
Wasinka dnia 07.07.2010 20:32 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo gładko się czyta, przemknęłam z zainteresowniem. Odpowiada mi takie krzywe zwierciadło i sposób ukazania sytuacji.
Spodziewałam się tylko trochę mocniejszego, zaskakującego zakończenia.

Błędy są, więc przyjrzyj się jeszcze tekstowi.

Lubię absurd, który przebija przez dyskusję ze sprzedawcą. Naprawdę umiejętnie poprowadziłeś pod tym kątem dialog, z przyjemnością byłam "świadkiem" owej sceny :)

Pozdrawiam.
Jack the Nipper dnia 10.07.2010 13:34 Ocena: Bardzo dobre
No i bardzo dobre. A teraz proszę o dalszy ciąg - spotkanie bohatera z wiolonczelistką.

Sprawnie napisane i czyta się z przyjemnością. Zastanawiałem się jak zakończysz, bo możliwych rozwiązań było wiele i jestem usatysfakcjonowany. Z tym, ze alternatyw jest jeszcze kilka :)

Akwizytorzy to podstępni ludzie, nie da się ukryć.
Dobra Cobra dnia 17.07.2010 21:13
Dziękuję za Wasze opinie. Doceniam je. Pozdrawiam gorąco (oj, gorąco...)
Dobra Cobra dnia 17.07.2010 21:16
Jack the Nipper - nie planowany był ciąg dalszy. Ale kto tam wie. W najbliższym razie pewnie nie, bo jest kilka innych ciekawych pomysłów.

Pozdrawiam z wakacji!
Usunięty dnia 14.01.2011 13:51
Dwie uwagi:

1. Momentami dialogi zlewają Ci się z narracją (kwestia kosmetyki)
2. Na końcu dałabym "Produkt kolekcjonerski, nie do spożycia" ;) Ale to już takie tam... :)

Całkiem sympatyczne, choć wydaje mi się, że lekko przydługawe :) Ale to moje osobiste zdanie :)
przyroda dnia 02.02.2011 16:04
Ty Cobra...Dobre to... nie zmienia to jednak faktu...że lecisz w długość...w zasadzie mogę zrozumieć...że to dojście do finału musi być poprzedzone narastającym absurdem...:smilewinkgrin:

Cytat:
Nie ma zlituj.


Nie ma zmiłuj...jakoś bardziej mi pasuje...

Pozdro!
Nova dnia 04.02.2011 11:38
Zręcznie napisane, absurd goni absurd, dialogi wyważone, a zakończenie... "z podwójnym dnem".
Czyta się z przyjemnością i rozbawieniem.:D
Dobra Cobra dnia 04.02.2011 12:46
Dziękuję za ocenę!
Adela dnia 10.02.2011 20:56
Kawał dobrej prozy:) gratuluję
Pozdrawiam,
A.
Adela dnia 10.02.2011 20:56
Kawał dobrej prozy:) gratuluję
Pozdrawiam,
A.
Dobra Cobra dnia 11.02.2011 16:06
Podziękowanie i ukłony.
Usunięty dnia 17.02.2011 18:45
Podoba mi się tego typu poczucie humoru. Lekko napisane.
Jedynie scena z kibla, jak dla mnie zbyt sugestywna, w dodatku w połączeniu z erekcją, trochę zniesmacza
The best: ostatnia kwestia sprzedawcy, cztery powody...
Mnie też by przekonał :)
Gratuluję i pozdrawiam.
Dobra Cobra dnia 18.02.2011 10:09
blaszko... tacy są wszak mężczyźni. Samo życie.

Pozdrawiam
Usunięty dnia 18.02.2011 17:13
No to gratuluję podwójnie. Już wiem skąd taki nick.
Pozdrawiam
Dobra Cobra dnia 19.02.2011 23:33
Czy ja wiem, czy Ty wiesz, że ja wiem skąd taki nick...

Pozdrawiam
Usunięty dnia 19.02.2011 23:49
To wiedz, że ja nie wiem, ale sobie wyobrażam.
Wyobrażnia jest moją wolnością.
Pozdrawiam.
Dobra Cobra dnia 22.02.2011 21:05
Ukłony.
DamianMorfeusz dnia 23.02.2011 13:07 Ocena: Bardzo dobre
Dobry kawałek prozy na poprawienie humoru. Umiejętnie poprowadzony dialog i wyważony humor. Boże, chroń nas przed akwizytorami!
DamianMorfeusz dnia 23.02.2011 13:07 Ocena: Bardzo dobre
Dobra Cobra dnia 24.02.2011 21:20
Pozdrawiam DamianaMorfeusza
Usunięty dnia 24.07.2013 20:42
Zabił mnie początek...nie no świetne, a co do kolorów, to było wziąć wasilkowy, na pewno nie miał :D świetne
Dobra Cobra dnia 24.07.2013 22:17
Nie wierzysz w męską erekcję czy co?

Ukłony,


DoCo


Ps. Co to jest za kolor ten wasilkowy?
Usunięty dnia 18.12.2013 13:02 Ocena: Bardzo dobre
Cudownie absurdalne. Mnóstwo zdań perełek, którymi przemalowujesz i przejaskrawiasz rzeczywistość, tworząc bardzo ciekawe postacie.

Najlepsze, według mnie, to te spokojnie oburzone wejścia akwizytora po kolejnych wybuchach potencjalnego klienta. One też sprawiają, że tekst się nie dłuży, tylko sprawia wrażenie unoszenia i opadania. Zupełnie jak w zduszonej erekcji na wejściu.

Jedyne, co mi doskwiera, to elementy fantastyczne, ale to już moje kompleksy.

No i nie byłabym sobą:

Cytat:
do­szli­śmy pra­wie do fi­na­łu na­szej trans­ak­cji(,) a pan stara się wy­mi­gać

Cytat:
Cały ryż był czar­ne­go ko­lo­ru(,) a na samym dole to­reb­k

Cytat:
wy­co­fu­jąc się teraz(,) stra­ci pan w moich i swo­ich oczach

Cytat:
Sza­nu­ję pań­ski czas mi po­świę­co­ny i wo­gó­le
w ogóle

Cytat:
mó­wiąc to(,) wy­cią­gnął z kie­sze­ni pod­ręcz­ny elek­tro­nicz­ny ter­mi­nal.

Cytat:
że po prze­krę­ce­niu ha­czy­ka po­ja­wi się jego za­war­tość… jeśli wo­gó­le.

w ogóle

Cytat:
oraz firma mar­ke­tin­gu bez­po­śred­nie­go, dla któ­rej pra­cu­ję. (nowy akapit)
Le­gi­ty­ma­cja ze zdję­ciem ostem­plo­wa­na była róż­ny­mi ko­lo­ro­wy­mi pie­cząt­ka­mi (i) wy­glą­da­ła tro­chę jak ze­szyt


Cytat:
- Ciii. (nowy akapit)
Uśmiech­nę­li­śmy się do niej prze­pra­sza­ją­co.


Cytat:
- Ależ pan w tej chwi­li nie wie, że go po­trze­bu­je… (nowy akapit)
Rzu­ci­łem się na niego z pię­ścia­mi.


Cytat:
(nowy akapit) Mia­łem coraz bar­dziej dość tego ko­le­sia. Zo­sta­łem przez niego po­ko­na­ny jego sze­ro­ką ofer­tą. Po­sta­no­wi­łem jed­nak za­wal­czyć ostat­ni raz:

Cytat:
Oto wie­szak w po­żą­da­nym przez pana ko­lo­rze(.) - (Z)a­wsze przy­go­to­wa­ny akwi­zy­tor uśmiech­nął się od ucha do ucha

Cytat:
wy­pa­li­łem(,) ce­dząc słowa z roz­ko­szą.


Cytat:
- A jakie ko­lo­ry się panu po­do­ba­ją? (nowy akapit)
Tu mnie nie za­gnie!

Cytat:
- Coś pan pier­do­lisz, jak po­tłu­czo­ny

bez przecinka

Cytat:
nie pa­mię­ta pan? - (U)śmiech­nął się sze­ro­ko.

Cytat:
bo nie po­trze­ba za­się­gu sieci wi-fi(,) czy jakoś tak.

Cytat:
wy­da­wa­nym przez od­po­wied­ni organ le­gi­sla­cyj­ny(,) a jego ze­rwa­nie przez za­ku­pem

Cytat:
I jeśli nie ma pan in­nych pro­po­zy­cji(,) to… (nowy akapit)
Młody czło­wiek szyb­ko po­chy­lił się nad swoją dużą czar­ną torbą(,) sto­ją­cą u jego nogi.


Cytat:
aby nie na­ra­żać się w przy­szło­ści na wy­da­tek o wiele więk­szy. (nowy akapit)
Przy­gry­złem wargę.

Cytat:
są szcze­gól­nie uwraż­li­wie­ni na kwe­stie swo­jej diety.

w kwestii swojej diety

Cytat:
ty­siąc czte­ry­sta zło­tych bez po­dat­ku(,) a do­dat­ko­wo będą pre­mio­wa­ne roz­licz­ny­mi zniż­ko­wy­mi ku­po­na­mi

Cytat:
- Ty­siąc zło­tych(,) li­cząc bez po­dat­ku,

Cytat:
ucie­szył się(,) szcze­rząc zęby. Za­giął mnie. Może i nie był taki głupi(,) jak my­śla­łem?

Cytat:
„Za­bi­li na­sze­go przy­wód­ce“(?)

Cytat:
- „Może po­wi­nie­nem go po­go­nić?“ - prze­bie­gło mi przez myśl.

bez pierwszego myślnika

Cytat:
Czy się ją po­sia­da(,) czy nie(,) to i tak po­win­no się

Cytat:
Zresz­tą nie wszyst­kie rze­czy da się po­wie­sić.

bez kropki

Cytat:
co po­win­no wisieć(,) wisi(,) a jak sobie kupię coś no­we­go(,) to mam zapas wie­sza­ków

Cytat:
Biło z nich pełne prze­ko­na­nie do tego(,) co mówił.

Cytat:
w Pismo Świę­te w rze­czy samej - wy­ja­śnił. (nowy akapit)
Po­pa­trzy­łem w jego oczy.

Cytat:
- Zmie­ni! (nowy akapit)
„ O, kurka“ - po­my­śla­łem sobie. - „Ale świr.“

zbędna spacja przed "O, kurka"

Cytat:
- No to ku­pu­jąc taki jeden wie­szak ode mnie za cenę umow­ną(,) już pan ją bę­dzie miał! (nowy akapit)
Ro­bi­ło się coraz we­se­lej.

Cytat:
- Nie może być! - po­wie­dzia­łem(,) lekko kpiąc.

Cytat:
- Oj, prze­pra­szam! - (W)a­chlo­wał dłoń­mi po­wie­trze. - To z po­wo­du mojej wy­so­ce so­jo­wej, zdro­wej die­cie we­ge­ta­riań­skiej(.) - (P)rzez chwi­lę dra­pał się po gło­wie.
- diety wegetariańskiej

Cytat:
za­czer­wie­nił się na twa­rzy(,) a po chwi­li pierd­nął.

Cytat:
O tak, pro­szę spoj­rzeć. - (M)ęż­czy­zna za­czął krę­cić nim

Cytat:
Wszyst­ko mam po­wie­szo­ne(,) a nawet kilka sztuk

Cytat:
- Bo ja sprze­da­ję wie­sza­ki. (nowy akapit)
„Co ma wiara wspól­ne­go z wie­sza­ka­mi?“

Cytat:
- Wie­rzę. W tym bloku każdy wie­rzy. (nowy akapit)
Z ust do­mo­krąż­cy wy­do­był się od­dech ulgi:

Cytat:
- No… Cho­dzi mi o to, czy w Boga pan wie­rzy? (nowy akapit)
Jesz­cze raz ob­rzu­ci­łem go wzro­kiem.

Cytat:
- W Elvi­sa(,) czy w wie­sza­ki?

Cytat:
- Ładny kolor(.) - (P)rzy­by­ły po­gła­dził kra­wędź wie­sza­ka

Cytat:
- No i? - (U)nio­słem brwi.

Cytat:
- Wie­szak ubra­nio­wy - wy­po­wie­dział z uwagą. (nowy akapit)
Nie od­zy­wa­łem się tak przez dzie­sięc se­kund, bo przy­znam, że lekko mnie za­mu­ro­wa­ło.

wypowiedział z powagą; dziesięć

Cytat:
- Chciał­by może sza­now­ny pan mieć taki wie­szak na wła­sność? - (J)ego krzy­we zęby wy­szcze­rzy­ły się

Cytat:
roz­mo­wy - oświad­czył. Za­in­try­go­wał mnie swoim nie­ty­po­wym roz­po­czę­ciem roz­mo­wy

Cytat:
- Pre­sleya? Lubię go do dziś. (nowy akapit)
Mój gość prze­stą­pił z nogi na nogę:

Cytat:
bę­dzie mi chciał oże­nić ze­staw płyt króla popu…

wżenić

Cytat:
Przy­by­ły uśmiech­nął się(,) od­sła­nia­jąc tym samym

Cytat:
Jego twarz po­kry­wa­ły prysz­cze(,) a u nóg stała wiel­ka

Cytat:
Zresz­tą zanim się obej­rza­łem(,) pięk­na dziew­czy­na wy­sia­dła i po­szła w swoją stro­nę(,) a ja zo­sta­łem w au­to­bu­sie

Cytat:
sie­dzia­łem sobie na ki­bel­ku(,) czy­ta­jąc ga­ze­tę.

Cytat:
Dobra Cobra pre­zen­tu­je opo­wiast­kę od­kryw­czą pt(.)

Cytat:
Nie jest to po­rad­nik(,) jak omo­tać klien­ta.
Dobra Cobra dnia 18.12.2013 15:08
morfino,

Tuszę, że jesteś polonistką i na boga Poprawność stawiasz akcenty! To dobrze. Ale i źle, bo jeśli przypadkiem obowiązek oczyszczania języka zaburza wspaniały odbiór dzieł, zamieszczanych na PP, to gra nie warta wyprawki. Skórka nie warta wyprawki?

Tak, w tej opwieści jest troszkę rzeczy zbliżonych do sajens fikszyn, gatunku, z którego zawsze się nabijałem. A todlatego, że tam bohaterowie zawsze tacy sztywni i jednoliniowi. Jak dobry to dobry a jak zły to, kurde, zły. I już!

Zduszona erakcja to przykra sprawa, ale idzie z taką żyć. Bo czymże inaczej odróżnialibyśmy sie od małp?

Wezmę Twoje celne uwagi na warsztat i dokonam przeglądu tekstu pod katem Twojego niezawodnego hobbi!


Starśnie miło było Cię zobaczyć pod tym tekstem, który zapewne przypadkiem został kiedyś jednym z tekstów polecanych przez Redkację PP!

Pozdrawiam,

Dobra Cobra
niewidoczna dnia 26.12.2013 16:00
Następnym razem niech Twój bohater poudaje geja, to jest niezawodny sposób dla mężczyzn w takich sytuacjach.
Dobra Cobra dnia 27.12.2013 08:44
Mówisz?

Gdybym to wiedział wcześniej! Całe libretto mogłoby się zmienić diametralnie. Choć w gruncie rzeczy chodziłoby o to samo: ożenić jak najwięcej towaru z klientem.

Bardzom rad ugościć Cię pod tym dawnym opowiadaniem!


Pozdrawiam,

DoCo
Ten_Smiertelny dnia 23.03.2018 11:44 Ocena: Świetne!
DoCo, powiem wprost: podobało mi się!

No, bardzo ciekawie to i ładnie napisałeś. Opowiadanie ma rytm i dobrze w nim wszystko współgra. Ja też uznaję, że mądrości w nim nie brak, choć początek nieco zniechęca.

Genialne wydaje mi się to w jaki sposób sprzedawca przekonał w końcu bohatera. Cudowne to! :)

Tak właśnie jest, że pośrednicy sprzedaży starają się przede wszystkim wykorzystać to na czym nam zależy. Dla jednych to będzie Biblia, dla drugich Elvis, dla jeszcze innych, wiolonczelistka. Grunt to odgadnąć, co danego człowieka kręci i już można – hop siup! – wcisnąć mu jakiś szmelc.

Nie wiem czy wielu zdaje sobie z tego sprawę, ale jeden i ten sam produkt zwykle zupełnie różnie się zachwala. Odwiedzając salon samochodowy, jeden usłyszy, że to samochód bardzo wygody, rodzinny i przeznaczony do użytku w mieście. Druga osoba zaś, rozważająca zakup tego samego modelu, „dowie się”, że to samochód specjalnie skonstruowany do samotnych wypraw w nieznane, że to terenowa bryka, której mottem jest niezawodność.

Tak jest i u ciebie, jeden produkt – wieszak – a tyle różnych haczyków (hy, hy, hy) które się kręci i które służą do wkręcania człowieka.

Czytałem nawet, że niektórzy radzą, by zrobić najpierw cały wywiad. Choćby w internecie, wybadać gościa i poznać czym można by go o bujać. Net daje pod tym względem pole niemal nieograniczone. Podobno więc, dzięki sieci, w USA każdy wyborca dostał spersonalizowaną reklamę, specjalnie dla niego przygotowaną.

Jesteś wyborcą – świetnie! Najpierw dowiemy się czego pragniesz, a potem obiecamy ci to. Rzecz jasna, gdy już nas wybierzesz, o obietnicach (często przecież sprzecznych) nie będziemy pamiętać…

//
Również podoba mi się spokój akwizytora. Większość ludzi jest przekonanych, że zły jest ten człowiek który się pieni, który krzyczy i wymachuje siekierą. Ja sądzę wręcz przeciwnie, że prawdziwe zło, zawsze ukrywa się pod płaszczykiem spokoju i cywilizowanej postawy.

Człowiek oszukany, łatwo ma wpaść we wściekłość. Gdyby sytuacja potoczyła się inaczej i twój bohater mógłby w końcu sięgnąć po siekierę. Oszust zaś nie ma czemu się złościć. Jad, ten jad który sączy się na spokojnie, jest moim zdaniem najbardziej niebezpieczny i szkodliwy.

//
Co zastanawia to może jedynie to, że sądzę, że akwizytorzy już (podobnie jak i inni sprzedawcy) odchodzą trochę od tego modelu: „oszukać za wszelką cenę i zwiać”. Teraz panuje pojęcie „ekologii”.

Nie chodzi tutaj jednak o drzewa i ptaszki, manipulanci mają inną definicję „ekologi”. Niektórzy z nich twierdzą nawet, że Hitler (!) byłby w porządku (sic!), gdyby był władcą ekologicznym!

Jak oni pojmują tą ekologię? A no tak, że należy tak wykorzystywać ludzi by się nie zużyli. „Cygan raz przez wieś przejdzie” – jak mówi to mądre polskie przysłowie. Teraz więc stara się ludzi tak oszukiwać, by ich nie zrazić i nie zamknąć sobie furtki – by móc wykorzystać ich raz jeszcze.

Toć właśnie prawdziwa diabelska sztuczka: tak człowieka oszkapić by jeszcze tego nie zauważył i był zadowolonym klientem!

Mi raz zdarzyło się być oszukanym przez takiego akwizytora. I jeszcze potem przez lata byłem mu wdzięczny i miałem go za świetnego gościa. A to zwykły drań był…

///
Trzeba ludzi ostrzegać. Twoje opowiadanie jest więc bez wątpienia potrzebne, a na dodatek świetne i zabawne. :)

Dobra Cobra napisał:
Cały ryż był czarnego koloru a na samym dole torebki ktoś przybił pieczątkę: „Produkt spożywczy nie nadający się do spożycia. Nie do sprzedaży“.


Bardzo fajnie, że tak to właśnie rozegrałeś!

Mam tu tylko takie spostrzeżenie, że ta pieczątka kojarzy mi się z napisami na lekach homeopatycznych; na których znajdziemy: „Produkt leczniczy, bez wskazań leczniczych”, ale one (podobno) działają. Ja do homeopatii nie jestem uprzedzony, ale – jak mówię – to tylko takie luźne skojarzenie.

Dobra Cobra napisał:
Wyjrzałem przez okno. Ulica była pusta.


Ja to tak zrozumiałem, że sprzedawca zrobił go w balona i czarnowłosej wiolonczelistki, ani widu, ani słychu. Sądziłem, że zwyczajnie spotkania nie będzie.

A tutaj piszą, że ciąg dalszy i spotkanie… Nic, może tylko ja tak jakoś, źle to odebrałem. :)

Dobra Cobra napisał:
Nie ma zlituj.


„Nie ma zlituj” faktycznie brzmi dziwniej niż „Nie ma zmiłuj”, ale z drugiej strony zwraca też większą uwagę. I tak zastanawiam, się, czy nie jest to nawiązanie do tego niezłego polskiego filmu „Nie ma zmiłuj”, który co prawda, mówił przede wszystkim o korporacjach, lecz i o sprzedaży było w nim niemało.

Nawiązanie to, czy też nie? :)

///
W każdym razie podobało mi się, przezacnie było. Do następnego zatem!

Pozdrawiam serdecznie,
Ten Śmiertelny
Dobra Cobra dnia 24.03.2018 19:48
Piękny rozbiór opowieści i to na na wiele czynników. Myślę. że w podstawówce musiałeś mieć pionę z polaka. Albo i jeszcze wyżej! Albowiem sięgasz po tak słodkie opowiadania :)


Ten_Niesmiertelny,

Marketing teraz rządzi, nie ma dwóch zdań. Trzeba sprzedawać, bo to mus i obowiązek moralny każdego pracującego w sprzedaży oraz sales. Żeby tylko ludność zarabiała w naszym pięknym kraju więcej... to by se mogła coraz więcej kupować róznych rzeczy. Zapewne coraz mniej potrzebnych :(


Fajnie, że znalazłeś czas na skorbnięcie tak wypassssionego komenta! Szacunek pełen!


Pozdrawiam i zapraszam w przyszłości :)

DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty