czasem mam myśli poukładane jak czekoladki wedla. każda
w swojej przegródce, grzecznie, zgodnie z przeznaczeniem.
wtedy wszystko jest piękne, nawet pisklę wypadające z gniazda,
wyszczerbiona filiżanka, zmechacony sweter po dziadku. czasem
myśli rozsypują się jak hippisowskie koraliki. toczą się, każdy
w swoją stronę. giną w zakamarkach, ukrywają za nogą fotela,
w szczelinie wypaczonych desek. boli głowa i pęka w niej krzyk
jak złota struna. dłonie zaciskają mocno niewypowiedzianą
modlitwę. jestem lalką w niemodnym ubranku z falbankami.
nieustannie uczę się mrugać i wypowiadać słowo: „mama”.
nie wiem, kiedy wyniosą mnie na strych i pogrzebią w tumanach
księżycowego kurzu. prowadzi mnie nitka z niebieskiego kłębka.
zapach maciejki wyzwala film. delikatna celuloza dzieciństwa,
przetarta miejscami jak kilim nad starym, dębowym łóżkiem.
jeszcze unosi się zapach lekarstw i smutku. odchylam firankę
z pajęczej przędzy. budzi mnie powiew zimowego wiatru.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Figurka · dnia 19.07.2010 11:11 · Czytań: 806 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: