Czasami zabawy w archeologa, poszukiwacza skarbów pozwalają na odnalezienie rzeczy, spraw, historii, które się działy jakby obok. Czy nam się to podoba czy też nie. I bez względu na to czy ktoś je dostrzega. Są jednak tacy, co to ich spojrzeniu nic nie umknie. Żaden nawet najdrobniejszy szczegół, koci włos, nazwiska, okruchy, pojawiająca się tu i ówdzie pleśń. Upalne lata przeradzają się w chłodne jesienie kłujące mrozem. Naturalna kolej rzeczy, niby wszystko przebiega tak samo, jak zwykle.
Mówisz, że tytuł wiąże się z pierwszym wersem i komponuje z całością. Ośmielam się powiedzieć, że nie tylko z pierwszym wersem się wiąże. Może się zdawać, jakby wiersz posiadał kilka początków i równocześnie zakończeń. Dodatkowo dostrzegam, że tworzy również piękną klamrę z ostatnim, co nadaje nowych znaczeń, zmienia klimat, naprowadza na nowe tropy, maluje nowe obrazy i sposób postrzegania. Warstwy. One zawsze intrygują. Nawet, jeśli nie było zamiarem autora, to jednak ten sposób pisania, kreślenia obrazów daje czytelnikowi możliwość odnajdywania warstw.
I jeszcze na pamiątkę ze strony głównej:
Codziennie zadajemy sobie pytania, próbujemy na nie odpowiedzieć lub znaleźć odpowiedź gdziekolwiek. Czy warto? A jeśli tak, to co warto? Czy łatwiej zamknąć się w sobie czy może otworzyć? A może sprawić, żeby to inni się otwierali? Jak daleko można się posunąć w odkrywaniu? Co jesteśmy w stanie przewidzieć? Jaki jest nasz wpływ na to, co dzieje się wokół? Czy jest jakiś?
Na ile pytań jesteś w stanie odpowiedzieć? Na które z nich?
Z nadzieją, że jeszcze zajrzysz do poezjowego ogrodu, zostawiam ślady
Pozdrowienia