Ona.
Jaka duchota. Dobrze, że nie ma dużo ludzi i jest wolne krzesło. Stawy kolanowe mam chyba do niczego. chociaż tego nie widać gołym okiem. Jezu, czemu to dziecko tak się drze? Nie mogą mu czegoś zrobić? Zmienić pieluchę lub pokołysać. A może jest chore? No bo właściwie po co rodzice by je tutaj przynieśli. Będą je gimnastykować, masować albo może naświetlać czymś? Już chyba bym nie mogła mieć małego dziecka. Zwariowałabym od tego wrzasku. A Małgosi nic to nie przeszkadza. Nawet okiem nie mrugnie. Czyta i nikt nie jest w stanie jej przerwać. No może jak zawołają na gimnastykę to bez pośpiechu zamknie książkę, wsadzając jednocześnie zakładkę w odpowiednie miejsce, odda mi ją i pójdzie na salę ćwiczeń. Zawsze taka spokojna i grzeczna. Jak była mała to zupełnie nie wrzeszczała. Jak dobrze, że już wychodzą z dzieckiem, okazało się, że zabiegi mają na innym piętrze. No i co zrobię, jeżeli jestem w ciąży? W moim wieku to koszmar. Nawet mamie nie powiem, że drugi miesiąc nie mam okresu. Podobno tak może być, gdy się przekwita. Lepiej nic nie mówić, bo będzie tak, jak ostatnim razem, gdy miałam tak samo. Codziennie telefon zaczynający się od wiadomego pytania. A potem podgadywanie na temat ewentualnych podstaw do obaw. Co jej teraz mogę powiedzieć? Że mnie własny mąż zgwałcił w łazience bez gumy? A czy to był gwałt? No bo nie wrzeszczałam i nie wyrywałam się. No bo jakby mała się czuła? Ona jest taka delikatna. No i nikt by mi nie uwierzył, że mam głupiego chłopa. A może po prostu wisi mu, czy będę rodzić w wieku czterdziestu pięciu lat i czy przeżyję tę imprezę. Czasem mówię mamie o jego odchyłach, ale ona zawsze sprawia wrażenie jakby niezupełnie mi wierzyła. Kurcze, jakieś trzy lata i spieprzam gdzieś z Gośką. Jeszcze nie wiem gdzie, ale mam trochę czasu na plany. Będzie pełnoletnia i on mi jej nie odbierze. Ciekawe, czy ten mężczyzna, który tam siedzi, wymusza seks na swojej małżonce. Wygląda jak zwykły, normalny facet. Ma taki inteligentny wyraz twarzy. Pewnie jego kobieta się z nim dogaduje. Pozazdrościć.
Na Gosię już czas. Może wstanę i wyprostuję kości, kończyny mi zdrętwiały. Oj, on chyba na mnie patrzy, czuję to. A teraz wchodzi na zabieg.
………
Jakoś krótko tam był. Teraz znów klapnął i grzebie w papierach. Oj, złapał mnie na gapieniu się, dobrze, że ta baba mnie zasłoniła. Współczuję jej, tyle cielska dźwigać. Wiem jak to jest, dwa lata temu wyglądałam podobnie. Z tego wszystkiego zostały mi tylko nadwyrężone stawy kolanowe. Czasem bolą. A może by załatwić sobie jakieś zabiegi? Muszę zapytać lekarza. W końcu wszyscy się leczą, tylko ja krępuję się narzucać medykom. Ale najpierw wizyta u ginekologa. Albo chociaż test ciążowy kupię. Dobrze się składa, bo w naszej aptece jest „Wakacyjna promocja testów ciążowych! z 16,49 na 7,49”. Wakacyjna, ha, ha, ha, bo padnę.
O! Wychodzi już. Wysoki, przystojny i ten błysk w oczach… A może to jego urok, a może tylko okulary…
- Do widzenia.
- Do widzenia.
On.
O rany, takie małe dziecko i już chore. Teraz te dzieciaki jakieś słabe… Chociaż pamiętam, że Marcin też często wrzeszczał. Ta lekarka miała wtedy rację. Problemy jelitowe miały ustać między trzecim a czwartym miesiącem i tak się też stało. Dlaczego dziś nie ma takich lekarzy? Halinka nie chciała mieć więcej dzieci. Do tej pory nie wiem dlaczego. Raczej na pewno już się nie dowiem. Mogliśmy zrobić sobie jeszcze córeczkę. Taką piękną jak ta tutaj. Wygląda jak klon swojej matki. No i chyba mądra jest bo oczytana. Dzisiaj młodzież wcale nie czyta. Marcin przez całe liceum czytał tylko streszczenia lektur. Jak mu się udawało? Za moich czasów takie rzeczy były nie do pomyślenia. Polonistka zadała jedno pytanie i od razu wiadomo było czy czytałeś, czy też oglądałeś ekranizację, a może jeszcze ktoś opowiedział ci na przerwie.
Z jaką czułością matka nastolatki patrzy na niemowlę. Pewnie mu współczuje. Ma miłą, dobrą twarz. Na pewno jest zwykłą, normalną, ciepłą kobietą. Na taką wygląda. Pewnie w domu czeka fajny mąż, może jeszcze podobny do niego syn. Ona poda im obiad, będą gadać o wszystkim i o niczym. Na niedzielę upiecze im ciasto a oni będą zajadać jeszcze ciepłe doprowadzając ją do małej, nieszkodliwej irytacji, całej na pokaz. No bo na pewno lubi, jak wszyscy pałaszują ze smakiem jej wypieki.
Dziewczyna podała matce książkę i poszła ćwiczyć. O, moje nazwisko, wchodzę. Jeszcze tylko rzucę okiem na kobietę, bo właśnie wstała, wygląda na to, że chce rozprostować kości. Ma dobrą figurę i ładny biust. Oj, złożyłbym na nim swoją skołowaną głowę. Zazdroszczę jej facetowi.
………
Dzisiaj było jakoś krócej, nie popatrzyłem na zegarek. Marcin na obozie studenckim, więc do nikogo mi się nie śpieszy. Na cmentarzu byłem rano, a poza tym ten dzień taki duszny. Ciekawe czy te naświetlania mi coś pomagają? Niby trochę lepiej ale może tak miało być? W końcu niedługo minie dwa lata od wypadku…
Teraz ona czyta. Wygląda na całkowicie pochłoniętą. Posiedzę jeszcze chwilę, niby patrząc w papiery. Ciekawe co to za autor? Duże litery: M u r a k... i jeszcze dwa albo trzy znaki, zasłonięte dłonią. To jakiś Turek czy co? Sprawdzę, mam pięć pierwszych liter, Google wyrzuci resztę. Zawsze to coś o niej powie. Oh, złapała mnie na gapieniu się… jakie piękne, zielone oczy. Nawet nie wiem czy się zmieszała, bo ta duża kobieta ja zasłoniła. Boże, jak można się doprowadzić do takiego stanu. Nic dziwnego, że stawy w końcu nie wytrzymują. Ona też na nią patrzy, ale bez tej mieszaniny pogardy i obrzydzenia z jaką zwykle zgrabne damy patrzą na mniej doskonałe siostry. Jest dobra. Na pewno. No i ma klasę. Oj, mam nadzieję, że nie skrytykuje w myślach moich skarpet założonych do sandałów. Nie chcę pokazywać moich uciętych w połowie palców, a dziś taki upał. No, trzeba wreszcie się ruszyć tyłek do wyjścia. Jeszcze na chwilę oderwała się od książki, popatrzyła krótko i zaraz uciekła z oczami. Jakie to słodkie.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
herbatka · dnia 19.08.2010 08:46 · Czytań: 1262 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: