Powietrze przypominało tej nocy suchy piasek. Rafał wiercił się niemiłosiernie na pomiętej pościeli. Od niemal godziny próbował przywołać sen. Bezskutecznie. Matka już dawno zasnęła, więc opuścił w końcu wrzące łóżko i usiadł przed ekranem do lepszego świata. Komputer był dla niego niemalże wszystkim: kinem, salą koncertową, miejscem rozmów i kształcenia. Wydawało się, że nic nie wyciągnie go z tej dziwnej krainy. Są jednak cuda, których nie zastąpi kawałek szkła. Nie potrafił wypłynąć z urokliwego morza lazurowych oczu, choć widział je ledwie kilka razy, gdy mijała go przypadkiem na ulicy. Jej ciemnobrązowe włosy kręciły się lekko, jakby ucieszone posiadaniem tak cudownej właścicielki. Mimo pięknego ciała i skąpego stroju nikt nie bezcześcił Mileny obraźliwym słowem. Niewinny uśmiech i naturalny makijaż odbierały wszelkie negatywne skojarzenia. Wyrobiła w sobie coś niezwykle szlachetnego mimo ledwie siedemnastu wiosen czynnego życia w tej pięknej powłoce. Rafał był o rok młodszy. Mieszkał dokładnie dwa bloki obok. Często stał godzinami przy oknie z nadzieją, że ujrzy ją idącą do sklepu, czy na pogaduszki z koleżankami. Nigdy nie odważyłby się nawiązać znajomości w tym śmierdzącym świecie betonowych dróg. Nie bez powodu włączył tej nocy komputer. Pragnął znaleźć jakikolwiek ślad tego anioła w sieci zwanej Internetem. Często jej tam szukał, słuchając przy tym romantycznych pieśni, przy których zasypiał o trzeciej nad ranem z głową na klawiaturze. Tym razem los się do niego uśmiechnął. Odnalazł profil Mileny ze zdjęciem na jednym z portali społecznościowych. Dziwnie wyglądał uśmiechając się całą noc do szklanego ekranu. Nie miał jeszcze odwagi napisać. Ciągle układał pierwszą wiadomość, a potem wyobrażał sobie odpowiedź i dochodził najczęściej do ślubu, albo przynajmniej spotkania w prawdziwym świecie. Nie należał do wyklętego grona brzydali, więc nie bał się, że zostanie skreślony na samym początku. Raczej podobał się dziewczynom. Był wysokim blondynem o błękitnych oczach i dosyć atletycznej budowie ciała. Do tej pory nie znalazł jednak nikogo z powodu dużej nieśmiałości, która wynikała z domowych problemów minionych lat. Świetnie pamiętał powroty pijanego ojca i wieczne awantury, choć od dobrych paru wiosen mieszkał wyłącznie z matką. Przeszłość zostawiła blizny, lecz nie pozwalał im za często wychodzić poza podświadomość w postaci niemiłych wspomnień. Żył teraźniejszym szczęściem i wiarą w poznanie Mileny. Przez kilka dni zbierał odwagę, aż wreszcie przekroczył bramy do jej rajskiego ogrodu, pytając o jakiś pomnik, przy którym stała na zdjęciu. Długo odświeżał okno przeglądarki w oczekiwaniu na odpowiedź. Zmęczenie wyjechało wraz z głodem na chwilowy urlop, żeby nie zawracać mu głowy. Odpisała po dokładnie trzech godzinach i dwudziestu czterech minutach. Sekund nie liczył. Nic już właściwie nie liczył, bo przeniosła go do krainy wiecznej radości. Szybko przeszli do rozmów przez popularny komunikator tekstowy. Rafał był bystry, lecz nie miał żadnego doświadczenia w kontaktach z dziewczynami. Bardzo emocjonował się każdym wysłanym przez nią słowem. Znacznie przebudował swoją galaktykę, w której rozmowy z Mileną były słońcem pośród maleńkich planet. Nie chciał przenosić jeszcze tej znajomości do prawdziwego świata. Bał się spalenia w ogniu przesytu i nieodwracalnego nadejścia mroku. Wierzył w przychylność czasu i losu, choć ściskający ciało strach zdawał się rosnąć z każdym dniem, a nerwy wyjadały powoli początkowy spokój. Znajomi podpowiadali, żeby nasycił zmysły, traktując ją jak bramę do niezobowiązującej rozkoszy. Mówili dużo o zmienności kobiet i potrzebie szybkiego działania. Do tej pory Rafał uważał Milenę za kwiat, który rósł bezpiecznie w wirtualnym ogrodzie. Pielęgnował go ze wszystkich sił, lecz nie mógł uciszyć rosnącej potrzeby przenosin. Ziarno przeznaczenia domagało się zasadzenia w prawdziwej ziemi. Musiał zebrać w końcu odwagę i wyskoczyć z tej kałuży do rwącej rzeki.
Trudno znaleźć wartościowego chłopaka w okolicy, gdzie niemal wszyscy wpatrzeni są w plastikowe ideały z telewizji i zaczytani w bełkotliwe gazetki niespełnionych pisarzy. Rafał wydawał się żyć obok tej ogromnej pralni mózgów. Zaimponował jej tym. Pragnęła jak najszybciej doprowadzić do prawdziwego spotkania, lecz długo nie składał propozycji wyjścia z tej bardzo ograniczonej rzeczywistości. Może traktował ją, jako wyłącznie wirtualną znajomą dla zabicia czasu, a wszelkie komplementy były treningiem przed prawdziwymi łowami? Poznała już smak męskiego świństwa i nie chciała wchodzić w kolejne bagno, ale cały czas wydawał się inny niż większość prostackich samców. Po kilku miesiącach Internetowych rozmów zaproponował wreszcie wspólny wypad do pobliskiego kina. Okazał się zupełnie inny od tego błyskotliwego chłopaka z sieci. Mówił bardzo mało, a każde słowo wydawało się szorstkie i niechętne. Po jakiego grzyba się umawiał skoro wyraźnie nie miał ochoty na spotkanie i zdawał się myśleć wyłącznie o powrocie do domu? Milena nie potrafiła tego zrozumieć. Podczas kolejnych rozmów Internetowych na powrót stał się tym wrażliwym chłopakiem, którego tak bardzo polubiła. Tłumaczył, że tamtego dnia przegrał z chorobliwą nieśmiałością i następnym razem wszystko będzie już w porządku. Długo myślał jak zniwelować ten od dawna wypełniający go strach. Szukał porad na różnych forach i czatach, lecz nie znalazł niczego, co wzniosłoby umysł do lepszego stanu. Po drugiej randce była jeszcze bardziej rozczarowana. Potrzebowała osoby, która ją pocieszy i przytuli, a nie wpatrzonego w ziemię jąkały. Znajome doradzały jej szybkie zerwanie kontaktu, uznając Rafała za stukniętego manipulatora. Ludzie często gubią spełnienie w napływie pięknie brzmiących głosów. Milena nie chciała popełnić tego błędu. Umówiła się z nim jeszcze raz, żeby jasno porozmawiać o nieuchronnie zbliżającym się końcu. Chciała obudzić księcia, który zabije wszystkie monstra w postaci błędnych wyborów. Nie spodziewała się wybuchu gniewu i chorych oszczerstw, ale właśnie to spotkało ją pewnego ciepłego popołudnia w podmiejskim parku. Ślepa dziwka, bezmyślna idiotka – długo nie potrafiła uwierzyć, że właśnie z jego ust padły te słowa. Znienawidziła się za dawne nadzieje i na dobre usunęła Rafała z życia, chociaż ciągle przypominał o sobie wysyłając przez Internet dziesiątki przeprosin. Zignorowała te wszystkie słodkie słowa. Zbyt dobrze znała idealną maskę, którą przywdziewał w wirtualnym świecie.
Kolejne tygodnie przyniosły jej szczęście w postaci nowego chłopaka i wiele przyjemnych doznań z tym związanych. Tamten wariat nie przestawał przepraszać, choć wiele razy blokowała otrzymywanie wiadomości z jego kont. Twierdził, że dorósł, a ta młodzieńcza burza dawno minęła i jest jedynym, który zapewni jej szczęście. Czas mijał. Rafał nie zamierzał się poddać. Nauczył się wyrażania myśli w prawdziwym świecie i musiał udowodnić Milenie swoje racje. Uważała go za psychicznego wariata, ale po sześciu latach, czterech nieudanych związkach i ponad tysiącu wiadomościach, postanowiła ostatni raz go wysłuchać. Dawna ropucha na zawsze zamieniła się w prawdziwego księcia. Dobrze pamiętają, że to Internet pomógł im rozpocząć tę szczęśliwe zakończoną miłość.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
mumens · dnia 04.09.2010 11:43 · Czytań: 836 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: