Mój mąż - tulipanowka
Proza » Obyczajowe » Mój mąż
A A A
Od kiedy sięgnę pamięcią zawsze lubiłam gejów. Inteligentni, oczytani, elokwentni, z licznymi zainteresowaniami, intrygujący, oryginalni, zadbani, czyści, dobrze ubrani, przystojni... Żeby nie przedłużać podsumuję krótko: są po prostu bardzo fajni. Nic dziwnego, że w toku ewolucji gatunku ludzkiego nie zostali wyeliminowani. Są tak wartościowi, że pomimo ich orientacji, otaczają ich kobiety i od czasu do czasu któreś się udaje zdobyć trochę nasienia. Każdy chyba zdaje sobie sprawę z faktu, że wśród ludzi kultury i sztuki, piosenkarzy, projektantów, artystów wszelkiej maści statystycznie homoseksualistów jest zdecydowanie więcej niż w innych grupach społecznych. Są zdolniejsi, bardziej utalentowani i wrażliwsi niż mężczyźni heteroseksualni.

Pierwsze spotkania z Donaldem wypadły niefortunnie. Myślałam, że on jest tym zwyczajnym, zezwierzęciałym, wulgarnym facecikiem stylizującym się na macho. Dlatego i ja weszłam w rolę uległej sierotki Marysi. Ale potem sprawa się wyjaśniła. On zaczął być sobą i ja też. Donald po czwartym piwie wyznał, że jest gejem i tak naprawdę podniecają go tylko faceci. Spytałam: „A ty jesteś gejem w roli męskiej, czy...”. Przerwał mi nie dając dokończyć: „Wszyscy tylko o tym, a w uczuciach nie o to przecież chodzi”. Zrobiło mi się głupio i wstyd za prostackie zachowanie. On opowiedział mi o Zygfrydzie, swojej ostatniej miłości. Wiele dla niego znaczył i boleśnie przeżył rozstanie. Potem, w ramach rewanżu na tajemnice, mnie naszedł nastrój na zwierzenia. Powiedziałam: „Chociaż wyglądam jak kobieta, to nią nie jestem”. „Taaak? Zmieniłaś płeć?” - zainteresował się. Żeby zrobić na nim wstrząsające wrażenie kiwnęłam przytakująco głową. Jednak po chwili roześmiałam się: „Aż taka głupia nie jestem, żeby dać się pokroić w imię jakiejkolwiek wartości”. Donald trochę się rozczarował. Zaczęłam wywody w stylu: „Zgodnie z definicjami nauk przyrodniczych o płci decydują organy rozrodcze, a ja ich nie mam. Nie jestem więc kobietą. Mężczyzną też nie. Nie jestem również obojnakiem, hermafrodytą, bo oni posiadają narządy do wytwarzania zarówno plemników, jak i komórek jajowych”. Donald podrapał się w głowę z zakłopotania. Po sporej dawce alkoholu to zupełnie zrozumiałe, nawet w przypadku tak rozumnych istot jakimi są geje. „Jestem nikim” - mruknęłam na koniec. To go zaciekawiło, dlatego umówił się ze mną raz jeszcze. Na kolejnym spotkaniu zaproponował mi małżeństwo. „Widzisz w mojej branży wypada nosić złotą obrączkę, to wzbudza zaufanie u kontrahentów. W dobrym tonie jest bywać na bankietach, balach w towarzystwie małżonki. Liderami i dyrektorami zostają żonaci. To dyskryminacja, ale co zrobić? Taki jest świat”. Westchnęłam współczująco: „Hmmm, no dobrze, ale przypominam ci, że ja nie mogę mieć dzieci”. Machnął ręką „Eee tam. To nie problem. W gazetach piszą, że teraz wszyscy mają problemy z płodnością. Zawsze możemy adoptować”. Odpowiedziałam: „Jeśli o mnie chodzi to nie jestem na tyle zdeterminowana, żeby niańczyć dziecko alkoholika i niepełnosprawnej umysłowo prostytutki”. Mam na imię Roma, ale wtedy po raz pierwszy Donald zwrócił się do mnie w te słowa: „Romek nie bądź cyniczny” i karcąco szturchnął w ramię.

Wzięliśmy ślub, a jakże kościelny – jak tradycja i powszechny obyczaj każe. Szkoda mi było pieniędzy na białą kieckę jednorazówkę, ale Donald stwierdził: „życie zgodne ze społecznymi normami wymaga poświęcenia i wyrzeczeń”. Mimo tego pomógł mi znaleźć coś taniego, ale dobrze wyglądającego na allegro. Po ślubie dostał w pracy podwyżkę i awans, dlatego wspaniałomyślnie zwrócił mi pieniądze, które zmarnowałam na sukienkę. Za to właśnie uwielbiam Donalda. Nie jest chytry i wszelkie przykrości potrafi mi zrekompensować.
Ja jako kobieta rzecz jasna nie dostałam w pracy niczego poza przykrymi zapytaniami przełożonego, kiedy wybieram się na wole z powodu ciąży. Tak to już jest, że lepiej urodzić się gejem, iż kobietą – ale podobno czasy się zmieniają i idzie ku lepszemu.
Jednak nie jest tylko tak, że na małżeństwie zyskał tylko Donald. Ja skorzystałam również dużo, bo mogłam wyprowadzić się od rodziców i zamieszkać z mężem. Lubię swoich rodziców, ale mieszkając z nimi musiałam do firmy dojeżdżać prawie godzinę autobusem. Mój pech polegał na tym, że tym samym autobusem jeździła moja koleżanka z pracy Agata. Rany boskie, co to za postać. Gada, gada, ciągle gada i nic nie może jej powstrzymać. Mało tego. Ona nie gada, ale jęczy i marudzi tak okropnie, że szok i jeszcze codziennie o tym samym, że żyć się odechciewa. Próbowałam wszelkich metod, które mieszczą się w konwenansie, ale nic z tego. Mogłam milczeć i gapić się w okno, a Agata i tak przez całą drogę jęczała mi do ucha. Zrzędziła głównie o tym, że mało zarabia, a podwyżki dostają tylko przydupasy szefa. I tak w koło Macieju - przez prawie trzy lata zatruwała mi życie. Głupia baba. Sprawa jest przecież prosta. Albo niech się podlizuje i szmaci, albo ma szacunek do siebie i gówno zarabia. Trzeba wybierać, a nie biadolić. Teraz jest super. Uwolniłam się od jej męczącego i toksycznego towarzystwa. To wielki plus.

Za to Donald daje mi czasem popalić. Różnica jest taka, że on narzeka z fantazją. Miewa fochy, złe nastroje, boli go głowa, płacze bez powodu, ale nie jest nudny. Najgorsze, gdy trzeba coś konkretnie postanowić, na przykład jakie kupić meble. Raz chce takie, po chwili inne. Wieczorem ma inną koncepcję niż rano tego samego dnia. Zapala się z zachwytu, a po godzinie krytykuje i wmawia mi, że zmuszam go do wyboru totalnego bubla pozbawionego elementarnej estetyki. Ostateczną decyzję rozwleka w czasie do granic wytrzymałości, przynajmniej moich. Jest mi już wszystko jedno i na wszystko się zgadzam bez dyskusji. Wtedy Donald wyskakuje z nostalgicznym tekstem, że na niczym mi nie zależy, nawet na szczęściu mojego męża, czyli jego samego. Robi mi wodę z mózgu, przestawia kota ogonem i nazywa brutalnym Romkiem. Doprowadza mnie do furii i zaczynam wrzeszczeć: „Uspokój się do cholery jasnej. Masz piętnaście minut, żeby zdecydować, które meble chcesz. Jak nie, to niczego nie kupujemy. Zrozumiałeś?”. Wychodzę z pokoju, wtedy on zaczyna ryczeć. Po piętnastu minutach słyszę, że Donald nadal zawodzi. Serce mi mięknie. Jest mi strasznie przykro. Idę do niego i przepraszam za krzyki, przytulam, głaszczę po zapłakanych policzkach i przysięgam, że nigdy więcej go nie skrzywdzę. Donald ma taką kobiecą, delikatną naturę, że robi mi się go naprawdę żal. To nie jego wina, że lubi się nad wszystkim tak długo zastanawiać, analizować i przyglądać pod wszystkimi kątami. Szuka wad ukrytych i słabych stron. Tyle w nim wahania i niepewności. Kiedy nareszcie mówi „przebaczam ci Romek twoją porywczość” czuję jakby kamień mi spadł z serca, wielką ulgę.

Donald często wyjeżdża za granicę na tydzień lub dwa. Poznaje ludzi i ciągle w kimś bywa zauroczony. Muszę szczerze przyznać, że ma świetny gust (taki jak mój). Podobają mu się naprawdę przystojni faceci. Niektórych miałam okazję poznać na bankietach. Jego faworyci wyróżniają się ujmującą i ciekawą osobowością. Świetnie się czuję w ich towarzystwie, są dla mnie uprzejmi i mili.
Mimo wszystkich zalet Donalda, uważam, że robi karierę przez łóżko. Sypia z dyrektorami, prezesami, albo z ich kochankami. Mąż oczywiście ma inne zdanie. Zawsze twierdzi, że był zakochany, zafascynowany, pod wrażeniem. Według niego akt zbliżenia ciał musi łączyć się z uczuciem i emocjami. On uważa, że to ja jestem wyrachowana, bo zaspokajam tylko swój popęd seksualny.
Chociaż nie mam płci biologicznej, czyli jajników – mam cipkę, dlatego podnieca mnie jak coś tam szura. Dlatego właśnie podrywam i przyjmuję zaloty inkasentów od prądu, gazu, listonoszy, kurierów, hydraulików, naprawiaczy telewizorów, mężów sąsiadek. Oni są chętni i wszyscy jesteśmy zadowoleni. No może ich żony niekoniecznie. Ale czy to moja wina, że one nie akceptują swoich mężów w pełni? Że ich nie znają? Powinny ich w dostatecznym stopniu zaspokajać, a jeżeli oni pragną mimo wszystko odmiany – to albo się rozwieść, albo zrozumieć ich seksualne potrzeby.

Donald zaproponował raz, że chciałby spróbować ze mną. Nawet się ucieszyłam, ale gdy doprecyzował, że od tyłu i analnie – przeszła mi ochota. Powiedziałam: „No wiesz? Jeszcze mi potem będzie kupa z dupy wypadać”. Obraził się i zamknął w łazience. Rzecz jasna potem musiałam stać pod drzwiami i żarliwie przepraszać. Mąż jest tak zawzięty i drażliwy na swoim punkcie, że w ramach protestu mógłby cały wieczór i noc przesiedzieć w łazience, a później przez miesiąc wypominać jak to przeze mnie musiał cierpieć. Ostatecznie dał się przebłagać i wyszedł z łazienki. „Wybaczam ci Romek, ale proszę nie bądź więcej wulgarny. To mnie strasznie rani i czuję się okropnie” - stwierdził i pozwolił się przytulić. Obiecałam, że będę się pilnować i wyjaśniłam, że tak mi się niechcący wymsknęło.
Ja kocham jego wrażliwość. Ona mnie ubogaca wewnętrznie i czuję, że staję się lepsza.
Kiedy zwraca się do mnie jak do mężczyzny per Romku, wtedy wiem, że mnie docenia. Nie jestem już tylko przyjacielem, towarzyszem życia, ale kimś dużo więcej. W jego oczach urastam do rangi pedała, czyli człowieka, którego on może kochać. To niezwykłe zjawisko.

Donald twierdzi, że nasze małżeństwo jest inne niż tych przeciętnych heteroseksualnych, w których partnerzy bawią się w ciuciubabkę. My jesteśmy uczciwi względem siebie, nie mamy przed sobą tajemnic i rozumiemy swoje potrzeby.
Uwielbiam go słuchać, bowiem jest niezwykle mądry. Cieszę się, że mój mąż jest gejem. Wszystkim kobietom, które lubię, życzę życia z homoseksualnym mężczyzną. Hetero nadają się co najwyżej na kochanków i dawców nasienia, a nie na mężów, z którymi chciałoby się spędzić całe życie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 10.09.2010 09:17 · Czytań: 791 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Komentarze
Usunięty dnia 10.09.2010 10:20
Super się czyta. Bardzo fajnie i tak na wesoło. Zwłaszcza podobało mi się ostatnie zdanie o tych dawcach nasieniach i kochankach. Takie z życia wzięte. Fajnie.
tulipanowka dnia 10.09.2010 18:08
cieszę, że się podoba ardo

gdyby nie fakt, że na portal zaglądają tylko tolerancyjni ludzie, byłaby jatka ;)
bassooner dnia 10.09.2010 21:35
podoba mi się nawet, jednak wypadająca kupa, w tym dość powściągliwym tekście razi... ;-)))
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:60
Najnowszy:emilikaom