Hiacynt - anna nawrocka
Proza » Miniatura » Hiacynt
A A A
Palety z doniczkami były ustawione przy wejściu, zaraz za bramkami, między działem warzywno-owocowym a makaronami. Porażały feerią barw, kusiły zapachem i krzykliwą tabliczką z napisem „wiosenna promocja – 6,99”. Lekko pchnięty wózek, potoczył się po szaro-brudnych kaflach, przeskakując nad fugami, zapiszczał i znieruchomiał. Ramię uzbrojone w dłoń zakończoną haczykowatymi palcami chwyciło doniczkę z falliczną zawartością. Zawstydzony niedojrzałością i nieuwagą selekcjonera pakującego doniczki na palety, tracił nadzieję na to, że ktoś go kupi. Nie łudził się, że zdąży dojrzeć przed świętami, nie wierzył też w zapobiegliwość pracowników hipermarketu. W pierwszy dzień po przerwie zmienią tabliczkę na „wyprzedaż” i nikt nie będzie zawracał sobie głowy podlewaniem. W końcu to, co się nie sprzeda trafi na wysypisko. Naturalna selekcja, kolej rzeczy, twarde prawa rynku.

Z rezygnacją przyglądał się klientce. Kobieta trochę po pięćdziesiątce, szczupła, by nie powiedzieć sucha (nie lubił tego określenia), modnie ubrana, staranny makijaż i dobrze ostrzyżone włosy. Przez krótką chwilę mierzyli się wzrokiem, szacując wartość. Rachunek wyszedł in plus i palce przeniosły doniczkę z kwiatem do wózka. Dumnie rozglądając się na wszystkie strony, rzucił pełne triumfu spojrzenie w stronę regału z kwiatami. Jednak ktoś go chce! Dostrzeżono drzemiący w nim potencjał i siłę uśpioną pod warstwą ziemi. Chybotliwie przemieszczał się w rytm kroków kobiety i pajęczyny fug między kaflami, w końcu ukołysany monotonnością jazdy zasnął. Obudził się na taśmie do kasy, przeciągając się po krótkiej drzemce, przyglądał się przesuwanym przez kasjerkę towarom, wysyłały sygnały zapisane w kodzie kreskowym. Kod kreskowy jest dla takich jak my bardzo ważny, pomyślał – jest jak DNA u ludzi i jak wzór chemiczny pierwiastków z których i my i oni się składamy . Kolejno witały się z terminalem: bochenek wieloziarnistego chleba, dwie butelki wody mineralnej, dziesięciopak jajek, papeteria, sznur do bielizny, słoik ćwikły, szynka z pieca, odświeżacz powietrza.

Skromnie jak na przedświąteczne zakupy – pomyślał. Miękkie dłonie harcerzyka zbierającego ze swoim hufcem datki do puszek (pewnie na letni obóz pod żaglami), wrzuciły go razem z chlebem do cienkiej zrywki. Nie wierzył plastikowi, udawał twardziela i siłacza. W rzeczywistości był słaby i kruchy. Liczył na coś lepszego, aparycja klientki wskazywała raczej na bawełnianą torbę, w ostateczności papierową, jakkolwiek - ekologiczną. Ucieszył się, kiedy kobieta grzecznie odprawiła harcerza, dziękując mu za pomoc. Wyciągnęła z folii chleb i doniczkę. Przez ceramiczną ściankę poczuł chłód jej palców. Zapłaciła widoczną na czytniku kwotę, resztę wspaniałomyślnie wrzuciła do stojącej przy kasie puszki. Kobieta przełożyła kupione rzeczy do toreb w biało-beżowe pasy. Przestał widzieć cokolwiek, czuł zapach świeżego chleba wymieszany z odświeżaczem, słyszał tekturowy pogłos wytłoczki na jajka, wciśniętej między butelki wody mineralnej.

Mieszkanie było eleganckie jak jego właścicielka, wymuskane jak włosy na głowie, zimne jak jej palce. W kuchni na stole leżały wypakowane zakupy, kobieta nalała wody do czajnika, wrzuciła torebkę herbaty do kubka. Czekając, sięgnęła po konewkę i delikatnie zwilżyła ziemię w doniczce. Sprawiła mu przyjemność. Wilgoć spływała, łechcząc cebulkę, budziła do życia, dawała nadzieję na lepsze, barwniejsze jutro.

Ze stołu widział jak farbuje jajka (w łupinach cebuli), później widział jak pakuje do koszyka chleb, sól, wędlinę, baranka z cukru, ćwikłę, zapałki. Tradycjonalistka, pomyślał i dalej przyglądał się rytuałom.

W kuchennym oknie odbijał się fragment jadalni, duży stół nakryty dla czterech osób, po środku koszyk ze święconką. Serwetki ze starannie wyhaftowanymi kurczaczkami. Żółte, puszyste i radosne. Jaskrawożółte, zbyt puszyste, wyzywająco martwe na wykrochmalonym płótnie.
W niedzielę siadła do śniadania. Sięgnęła po symbol życia i stukając srebrną łyżeczką rozbiła skorupkę. W pancerzu jajka musiało być mikropęknięcie, po białku wiła się brązowa rzeka, barwnik przeniknął do środka odbierając apetyt.

Posprzątała ze stołu w jadalni, przeniosła się do kuchni i zaparzyła kubek herbaty. Sięgnęła po pióro i papeterię. Pisała, przerywała w połowie zdania i upijała łyk. Zauważył, że nie słodzi. Metodycznie zapełniała kolejne kartki równymi rzędami liter, opisała kopertę i zwilżała klej na brzegach. Zaklejając, przytrzymała przez chwilę przy ustach, oparła sztywny papier o ścianę i sprzątnęła ze stołu. Wychodząc z kuchni, przekręciła doniczkę – ha! – będzie mi tu dobrze, kobieta zna się na ogrodnictwie. Wie, jak ważne jest dla nas równomierne nasłonecznienie. Zgasło światło, czuł odświeżacz, czerstwiejący chleb, zmierzch. Słyszał bąbelki w otwartej butelce wody mineralnej. Odrywały się, szybując ku powierzchni, rozpływały w powietrzu, pękając wydawały agonalne „pyk, pyk” i znikały.

Z wnętrza domu wracało echo kroków, podłogi skrzypiały pod ciężarem starczych kroków, kołysały się w rytm tańczących par, klepki parkietu podskakiwały dziecięcą radością. Nocą dom wydawał mu się dziwny. Strzępy rozmów i perlisty śmiech z salonu, szelest kartek z biblioteki, gaworzenie z pokoju, który musiał kiedyś należeć do dziecka. Z sypialni wyraźnie słyszał postękiwanie z domieszką dławionego w poduszkę krzyku. W kolejce czekało pochrapywanie i szmer spływających po policzkach łez.

O świcie wszystko wracało do normy. Cisza i spokój. Cisza bębniąca w głowie, i nienaturalny spokój. W lany poniedziałek dostał kolejną porcję wody. Raj – pomyślał – raj!
Przyglądał się kobiecie. Metodycznie sprawdzała wszystkie kąty w domu, przystając przez chwilę w każdym z pomieszczeń, zatrzymywała wzrok na szczegółach – zegar w rogu salonu, kolekcja zdjęć nad kominkiem, grzbiety książek na półkach biblioteczki. Poprawiła poduszkę leżącą na sofie, poskładała serwetki z kurczaczkami i zaniosła je do pralni. Wszystko było gotowe.

W kuchni usiadła na chwilę przy stole, wygładziła obrus, dotknęła doniczki. Wyciągnęła z szuflady sznurek, odmierzyła długość, odcięła. Spadając zaczepiła o nogę od stołu. Hiacynt zatoczył się i razem z doniczką roztrzaskał o kafle, fugi wypełniły się brązowym płynem.
Piekło – pomyślał – piekło!

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
anna nawrocka · dnia 05.10.2010 09:08 · Czytań: 1217 · Średnia ocena: 4,2 · Komentarzy: 14
Komentarze
SzalonaJulka dnia 05.10.2010 10:26
- " jest jak dna u ludzi " - DNA, chyba że chodzi o chorobę

Co dla jednych jest rajem, dla drugich bywa piekłem, a człowiek potrzebuje nie tylko wody i słońca.
Pięknie to opowiedziałaś.

Przy pierwszym czytaniu łyknęłam całość z przejęciem, potykając się o końcówkę - może to z powodu mojego porannego otępienia, ale dla ułatwienia sugerowałabym wstawienie nowego akapitu od: "Spadając zaczepiła...", aby dać czytelnikowi czas na wyobrażenie sobie, co kobieta zrobiła ze sznurem

Przy drugim czytaniu zaczęła mi haczyć monotonia form gramatycznych w siódmym akapicie: posprzątała, przeniosła, zaparzyła, sięgnęła... itd - być może chciałaś właśnie uzyskać efekt znużenia, ale nie wiem, czy to najlepszy sposób.

Ot, takie moje marudzenie. Niemniej opowiadanie baaardzo mi się podoba. Pozdrawiam :D
Usunięty dnia 05.10.2010 11:42 Ocena: Świetne!
Cytat:
Z wnętrza domu wracało echo kroków, podłogi skrzypiały pod ciężarem starczych kroków


To jedyne, co mi zazgrzytało.

Od samego początku czytało się jak bajkę, więc domyślałam się tragicznej końcówki, bo bajki zazwyczaj kończą się tragicznie. Przynajmniej ja takie zapamiętałam. Opowiadanie robi wrażenie, gra na emocjach w bardzo subtelnym stylu. Gdybym nie siedziała w pracy, pewnie bym się popłakała (dobra, kłamię, popłakałam się, mimo że siedzę w pracy).

Jedyne, do czego mam sprzeczne uczucia, to ostatnie zdanie. Z jednej strony jest jak zbyt intensywna smuga na pastelowym obrazie, a z drugiej stanowi idealne podsumowanie...
Miladora dnia 05.10.2010 12:47
Witaj, Aniu. ;)

- Lekko pchnięty wózek, potoczył się - bez przecinka

- nad fugami/haczykowatymi palcami - przypadkowy rym

- zawartością. Zawstydzony niedojrzałością - przypadkowy rym

- chwyciło doniczkę z falliczną zawartością. Zawstydzony niedojrzałością i nieuwagą selekcjonera pakującego doniczki na palety, tracił nadzieję na to, że ktoś go kupi. - falliczna zawartość, a potem (on) zawstydzony itd - w domyśle to kwiat, ale ten przeskok jest za duży

- W końcu to, co się nie sprzeda(,) trafi na wysypisko.

- Przez krótką chwilę mierzyli się wzrokiem, szacując (swoją)wartość.

- w końcu(,) ukołysany monotonnością jazdy(,) zasnął.

- Obudził się na taśmie do kasy, przeciągając się po krótkiej drzemce, przyglądał się przesuwanym przez kasjerkę towarom, wysyłały sygnały zapisane w kodzie kreskowym. - do poprawki stylistycznej ;)

- jest jak dna u ludzi - fakt, DNA

- oni się składamy . Kolejno - przysuń kropkę do "składamy"

- widział jak farbuje jajka (w łupinach cebuli), później widział jak

- po środku koszyk ze święconką. - pośrodku

- Serwetki ze starannie wyhaftowanymi kurczaczkami. Żółte, puszyste i radosne. - brzmi, jakby chodziło o serwetki

Zgadzam się z Szalonką i z tym, że to może być efekt zamierzony, celowe wprowadzenie pewnej monotonii, ale pomyślałabym jednak nad lekkim urozmaiceniem form gramatycznych.

Bardzo dobra miniatura, Anno. Obrazowa i dająca do myślenia. Zwłaszcza podobał mi się opis przeszłości domu.

A na zakończenie stary przepis na jajka wielkanocne istniejący od dziesiątków lat w mojej rodzinie. ;)
Jajka gotuje się przez ponad godzinę w wodzie z dodatkiem łupin cebuli, garstki soli i kminku. Po wystygnięciu nadtłukuje się skorupki jajek i zalewa przecedzonym wywarem. Wstawia do lodówki. Na drugi, trzeci dzień (Wielkanoc) zjada w następujący sposób - z przekrojonego wzdłuż lub wszerz jajka wyjmuje się żółtko, do dziurki nakłada trochę musztardy, majonezu, chrzanu, daje się kroplę octu i oliwy, przykrywa wyjętym żółtkiem i... do buzi. W całości. :D
Aha - po zdjęciu skorupki, białko jajka otacza pajęczynka barwnika, co daje bardzo ciekawy widok.
Takie jajka można trzymać w lodowce nawet przez tydzień. Nie leżą na żołądku poza tym, nawet gdy się zje kilka na raz. ;)
Smacznego. :D
Elwira dnia 05.10.2010 14:22 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Obudził się na taśmie do kasy, przeciągając się po krótkiej drzemce, przyglądał się przesuwanym przez

3 razy się i pogrubiłam aliterację

Cytat:
Kobieta przełożyła kupione rzeczy do toreb

kobieta zbędne, cały czas mówisz o tej samej osobie, dopowiedzenie niepotrzebne

Cytat:
przyglądał się rytuałom.

W kuchennym oknie odbijał się fragment

2 razy się

Cytat:
klej na brzegach. Zaklejając, przytrzymała przez

powtórka

Cytat:
Wyciągnęła z szuflady sznurek, odmierzyła długość, odcięła. Spadając zaczepiła o nogę od stołu.

w drugim zdaniu chyba nie ma podmiotu? Kto spadał?

Monotonne formy czasowników, wciąż takie same. Proponowałabym jakoś urozmaicić.
Interpunkcja do poprawy.

Tekst bardzo wdzięczny w odbiorze. Małe dramaty czasem są wielkimi, wystarczy się wczuć. Bardzo ładnie to pokazałaś. Można przenieść na płaszczyznę dziecko, dorosły. To, co dla dziecka ważne, dla dorosłego jest pikusiem. Może dlatego często nie potrafimy zrozumieć pewnych problemów.

Pozdrawiam.
Usunięty dnia 05.10.2010 18:31 Ocena: Bardzo dobre
dawno temu W. Wharton napisał "Rubio". Opowieść smutną i monotonną, lecz mająca tzw. klimat i zaskakujące sceny, przy których czytelnik się zatrzymuje. Zaczyna myśleć. Myślę, że warto porównać Twoje opowiadanie do w/w powieści. Ja - oczywiście mu(W.W) nigdy nie dorównam, lecz TY - masz ku temu mozliwość.

Musisz jednak popracować nad pisownią.
Krzysztof Suchomski dnia 05.10.2010 18:32
Świat według hiacynta. Ciekawa perspektywa. Spodobało mi się.
Pozdrawiam :)
anna nawrocka dnia 05.10.2010 21:00
Jesteście wspaniali :) dziękuję Wam wszystkim za tak konstruktywne komentarze - mam odwieczny problem z powtórzeniami oraz z interpunkcją.
Fascynujące - jak uważnymi czytelnikami jesteście - prawdę powiedziawszy/napisawszy większość błędów zauważyłam dopiero po lekturze komentarzy.
Ustosunkuję się do nich i poprawię tekst.

Zdradzam, ze to moja najdłuższa wprawka prozatorska, napisana pod wpływem pewnej opowieści zasłyszanej u fryzjerki. Fabularyzowane fakty - można tak napisać.

Szalona - oczywiście DNA!! Jak mogałam <zawstydzona>

Oke - wzruszyłam się komentarzem - też czasem płaczę podczas czytania...

Miladoro - uwagi bezcenne :) skorzystam z porad.

Elwiro - dziękuję za spostrzeżenia - nie zauważyłam tej aliteracji i powtórzenia z klejem. dziękuję

Ołowiany - zawstydzasz mnie, pamiętam jak na jednym z portali czytałam prozę Twojego autorstwa, zresztą... nie tylko prozę ;)

Krzysztofie - dziękuję :)
Jack the Nipper dnia 05.10.2010 21:17
Przeczytałem pierwszy raz i mialem napisać w komentarzu, ze bardzo mi sie podoba ten groteskowy tekst i że mnie rozbawił.

Ale po tym jak to napisalem spojrzałem na opowiadanie jeszcze raz i dostrzegłem więcej szczegółów. Już zupełnie nie zabawnych, ale nadających zupełnie innego sensu tej historii.
Dzięki temu jednak, tekst spodobał mi sie jeszcze bardziej. Ten opis domu nocą - rewelacja.

Z nieba do piekła jest blisko, tyle co ze stołu na podłogę - a nawet troche bliżej.
link a dnia 06.10.2010 08:51
Jeśli spostrzeżenia będę powtarzać po poprzednikach, proszę o wybaczenie - nie czytałam komentarzy.

a - dla mnie wstęp krzykliwie przebarwiony, nieco szkolnie egzaltowany technicolor, połączony z nadmierną pedanterią. Wydaje się, że mogłaby tekstowi pożytecznie sprzyjać powściągliwość na początku.

Cytat:
Palety z doniczkami były ustawione przy wejściu, zaraz za bramkami, między działem warzywno-owocowym a makaronami. Porażały feerią barw, kusiły zapachem i krzykliwą tabliczką z napisem „wiosenna promocja – 6,99”.

Np.:
-> Palety z doniczkami, zaraz przy wejściu, między działem warzywno-owocowym a makaronami, miały tabliczkę: „wiosenna promocja – 6,99”.

b - zdarzają się słowa i połączenia słów stylistycznie chyba dość odległe od całości. Np.:
Cytat:
Liczył na coś lepszego, aparycja klientki wskazywała raczej na bawełnianą torbę, w ostateczności papierową, jakkolwiek - ekologiczną.

Niby z jednej strony można uzasadnić wybór ironizującą kontynuacją motywów marketingowych, nawiązywaniem do terminalu, "tworzenia wizerunku" itp. historii rynku. Z drugiej strony (przebiega na drugą, żeby popatrzeć stamtąd;) można myśleć, że pospolitszy "wygląd" jednak w tym miejscu może brzmieć trafniej. Podczas gdy np. sensowność wyrazu "metodycznie" tutaj:
Cytat:
Metodycznie zapełniała (kolejne) kartki równymi rzędami liter

jest dla mnie jak najbardziej celna.

(w tym zdaniu można się z kolei zastanawiać nad potrzebnością słowa "kolejne";).

b' -
Cytat:
Metodycznie sprawdzała wszystkie kąty w domu

Ze względu na pierwsze "metodycznie", tutaj może warto rozważać bliskoznaczny zamiennik.

c -
Cytat:
Miękkie dłonie harcerzyka zbierającego ze swoim hufcem datki do puszek


-> Miękkie dłonie harcerzyka z hufca zbierającego datki do puszek
?

d -
Cytat:
Zapłaciła widoczną na czytniku kwotę, resztę wspaniałomyślnie wrzuciła do stojącej przy kasie puszki.

Tu, gdzie indziej też dostrzegalna, a wspomniana wyżej, przesadna drobiazgowość. Mnie wystarczyłoby:
-> Zapłaciła, resztę wrzuciła do stojącej przy kasie puszki.

e -
Cytat:
Kobieta trochę po pięćdziesiątce, szczupła, by nie powiedzieć sucha (nie lubił tego określenia),

Heh. Podoba mi się gra znaczeń we fragmencie.

f - Czyli, ogólnie rzecz biorąc, są miejsca bardzo fajnie obrazowe, i są też takie, którym przydałoby się dopielęgnowanie. Z pewnością natomiast lektura nie była stratą czasu:)

Dobrego.

p.s. Zastanowiła mnie jeszcze końcówka. Czy jeśli, powiedzmy, zakołysałby się nagle most, tak że zaczęłabym lecieć do rzeki, tak jak hiacynt runął na podłogę, byłabym w stanie myśleć jak z offu, komentatorsko, spadając lub wpadłszy : "piekło, piekło"? Reakcja wydaje się mało prawdopodobna/niewiarygodna. No, ale w końcu, sytuacja mi się nie zdarzyła, więc mogę tylko gdybać z prawdopodobieństwem, a poza tym, nie jestem hiacyntem;) Albo np. może podkreślanie konwencjonalności języka jest kwiatowi lub tekstowej kobiecie przydatne do czegoś, nie wiem do czego akurat w puencie. Wątpliwość odnotowuję dla porządku. Może się przyda, nie teraz, to kiedy indziej.
Izolda dnia 07.10.2010 20:02 Ocena: Bardzo dobre
Podoba mi się styl tego opowiadania. Jest klarowny, słowa precyzyjnie prowadzą mnie do celu, tworzą zapowiedź finału opowiadania. Nie muszę wracać, szukać po omacku, wszystko widać i nie trzeba rozgrzebywać. Historia opowiedziana z perspektywy prostej filozofii jednego tchnienia kwiata. Bardzo dzięki temu zabiegowi przekonująca i poruszająca.
green dnia 08.10.2010 14:35
Nie było mnie jeszcze u Ciebie nancy :), ale ja już to opowiadanie czytałam i ono niezmiennie robi na mnie wrażenie i porusza.
mahuss dnia 11.10.2010 15:11 Ocena: Bardzo dobre
Ja jak zwykle na szarym końcu i jak zwykle nie mam już nic mądrego do dodania, poza podpisaniem się pod pozytywnymi opiniami:) Bardzo przyjemnie się czytało - nasuwa się podobieństwo do baśni Andersena, które kiedyś czytywali mi rodzice. Tym bardziej miło było poczuć "smaczek" z dzieciństwa. Jack zwrócił uwagę na niezwykły opis dźwięków, które bohater słyszał w nocy, aż żal że tego mrocznego wątku troszkę nie rozwinęłaś. Moim zdaniem te "głosy" powinny nadawać klimat całemu tekstowi a nie występować tylko epizodycznie. No ale to Twoje opowiadanie :) Co jeszcze - zakończenie niestety przewidywalne, jakby ucięte nożem. To moim zdaniem minus opowiadania. Poza tym super.
Szuirad dnia 12.12.2010 20:52
Witaj

Ludzkie dramaty dzieja się za ścianą, po drugiej stronie ulicy. często je dotykamy omioatając wzrokiem i nie spostrzegając odwracamy głowę. Hiacynt też nie zauwałył zbliżającej się tragedii. Za to doskonale był wyczulony na to co bezpośrednuio dotykało jego samego. Wlaściwe podlewanie, odwracanie do słońca _ RAJ !
Jak bardzo jesteśmy w tym podobni do doniczkowych hiacyntów.

pozdrawiam
Sz
anna nawrocka dnia 29.12.2010 23:39
dziękuję zarumieniona tak poztytwnym (i zgodnym z zamierzeniami autorki) odbiorem :) to strasznie miłe w okresie posuchy...
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty