To na co zwracaliśmy uwagę? Na odwrócenie roli przede wszystkim: nie ja do Boga, tylko Bóg do mnie się modli. Ma to swój wyraz już w tytule. I widzę, ze odwróciłeś zakończenie - brzmi rzeczywiście lepiej. I teraz nie wydaje mi się, jakby to było niepotrzebne dopowiedzenie ("nikt nie wytłumaczy"
.
A pierwsza część - wg mojej hipotezy interpretacyjnej - to, że w przypadku takiego pewnego specyficznego rodzaju patrzenia, ma się wrażenie (wrażenie, albo tak rzeczywiście jest), że Bóg mnie zaprasza do siebie. W wydawałoby się zwyczajnych chwilach: gdzieś tam może wiatr na cmentarzu, czy swojskie sztrykowanie czapek. Bóg zaprasza, ale nie nachalnie. Bóg szepcze.
Oczywiście bdb.