Zielony Anioł - green
Publicystyka » Recenzje » Zielony Anioł
A A A
Zielony Anioł

zielona.jpgRecenzja książki „Zielona Wyspa”

Tytuł – „Zielona Wyspa"
Autor – Mariusz Wieteska
Kategoria – literatura piękna
Gatunek - powieść
Wydawnictwo Anagram
Rok wydania - 2009


Mariusz Wieteska - absolwent socjologii na Uniwersytecie Szczecińskim, od 2006 roku przebywał na emigracji w Irlandii i tam powstał jego debiut literacki: "Zielona Wyspa". Niedługo ukaże się następna jego książka "Ołowiany Żołnierzyk".

„Zielona Wyspa”, powieść o przebywającej w Irlandii trójce bohaterów - Kubie, Danielu i Poli – kobiecie Aniele. Rys problemu społecznego, na którego tle krzyżują się i splatają losy głównych postaci - emigracji. Autor ukazuje oswajanie do nowych warunków, samotność ludzi wyrwanych ze swojego środowiska naturalnego, jakim jest ojczyzna, rodzina. Mariusz Wieteska perfekcyjnie opowiada o świecie iluzji, ucieczce wyalienowanych, słabych. O destrukcji, do jakiej to prowadzi w normalnym życiu i zniszczeniach, które ze sobą niesie.

Ta książka to wielobarwna opowieść o uczuciach. Nie tylko o nadziei, choć tytuł mógłby to sugerować.

Na Wyspie Jakub spotyka Daniela. Zaprzyjaźniają się. Daniel, znajdując w Kubie dobrego słuchacza, opowiada mu o sobie, a także o kobiecie, której odejścia nie potrafi przeboleć, mimo że sam się do tego przyczynił. Kuba zafascynowany tym, co usłyszał o Poli, postanawia odszukać Anioła z opowieści przyjaciela…


bez drapaczy tamten świat
prostotą doznań wyszarpany
oni - gdzieś - całkiem naprawdę



Chciałabym opowiedzieć o tej książce z zupełnie innej perspektywy.

Byłam przy narodzinach Poli, bohaterki książki Mariusza Wieteski. Jestem Aniołem z Zielonej Wyspy, który urodził się w 2007 roku w Dublinie. W gruncie rzeczy przyszłam na świat dużo wcześniej, jednak musiałam poczekać, żeby objawić się w prozatorskim debiucie.

Kiedy już zaczęłam istnieć, oczarował mnie język, jakim autor pisał tę książkę. Kołysał słowami na granicy prozy i poezji. W tekście czułam coś magicznego. Może to sprawka dotknięcia Anioła, a może styl twórcy.

Moje myśli znalazły wtedy wyraz w jednym z ulubionych cytatów z „Małego księcia” Antoine'a de Saint-Exupéry'ego:

"Zastanawiam się - rzekł - czy gwiazdy świecą po to, żeby każdy mógł pewnego dnia znaleźć swoją?”

Parafrazując – czy Pola miała być gwiazdą? Nie, nie takie było zamierzenie autora, był zdecydowanie bardziej wyrafinowany w zawiązaniu akcji.

Jak widział Polę?

Anioły nie są zabawkami. Nie spadają z nieba bez powodu i byle gdzie. I nieprawdą jest, że każdy ma swojego anioła. Jest ich wprawdzie bardzo dużo, lecz nie ma ich wszędzie. Są miejsca, gdzie zawsze przebywają, ale wychodzą z ukrycia tylko wówczas, kiedy ktoś je znajdzie. Żeby do nich trafić, nie wystarczy chcieć, trzeba mieć jeszcze mapę z wyrysowaną drogą, ukrytą w sercu, do którego trzeba zajrzeć i po nią sięgnąć. A potem, kiedy już się odnajdzie Ptaka Wiary i poda mu rękę, nie wystarczy go do siebie przytulić, trzeba kochać. One są wyjątkowo kapryśne. Niecierpliwe, i szybko odlatują.

Miłość u Wieteski nie jest lukrowana. Pokazuje ją całą - od fascynacji do rozczarowania. Miłość - podróż. Miłość - poszukiwanie czegoś utraconego.

Miłość – emigracja. Tak można nazwać śmiało to uczucie. Przyznaję, że nieraz jako Anioł nie zgadzałam się z autorem, woląc, żeby bardziej rozszerzył wątek problemu emigracyjnego, zrobił dokładniejszą analizę. Jednak autor uparcie postawił na uczucia.

Czy zyskał tym sympatię czytelników? Nie wiem.

Dziś, kiedy po raz kolejny przewracam kartki tej książki, dociera do mnie, że miłość jest emigracją w głąb siebie, w drugiego człowieka. Może to właśnie było przesłanką Mariusza Wieteski, kiedy ukazywał trudne relacje między Polą a Danielem.

Myślę, że autor szkicuje postacie Polaków na obczyźnie zbyt cienką kreską. Skupia się jedynie na odczuciach głównego bohatera - Kuby. Mówi o jego wyobcowaniu w środowisku, w którym przyszło mu żyć. Pokazuje mechaniczną pracę. Robotę, dającą jedynie satysfakcję finansową. Jak dla mnie, zbyt powierzchownie ukazane zostało emigracyjne getto.

Wierzę w przeznaczenie i wierzę, że bohaterowie musieli wyjechać do Irlandii, żeby mogło zrodzić się coś tak pozytywnego - jak przyjaźń Kuby i Daniela. Dwóch tak skrajnie różnych jednostek, opartych na przeciwnościach: bohatera dobrego i złego.

Kiedy pisał rozdział pod tytułem: Mężczyzna, byłam rozczarowana. Nie takiego losu oczekiwałam dla bohaterki. To zadanie okazało się trudne do udźwignięcia nawet dla Anioła, ponieważ perfekcyjnie przedstawił świat mechanizmów rządzących ludźmi uzależnionymi.

Taki był Daniel.

W rozdziale Kobieta przeglądam się czasem jak w lustrze. Wieteska pokazuje wszystkie odcienie uczuć, od szczęścia do cierpienia. Empatycznie wczuwa się w bohaterkę. Myślę, że udało mu się pokazać zarówno kobietę, jak i Anioła.

W „Zielonej Wyspie” można znaleźć i takie myśli, że widzenie nie oznacza zobaczenia.
Trzeba się wgłębić, uwierzyć, poczuć. I znów posłużę się „Małym księciem”:

„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.”

W swojej przypowieści o Malarzu i jego pragnieniu posiadania kogoś bliskiego, Wieteska nawiązuje do Daniela, który nie potrafił docenić tego, co ofiarował mu Los.

- Był właśnie jak ten malarz, który widział i odczuwał, przelewając to wszystko maźnięciem pędzla na szare płótno. Pewnego razu namalował wyjątkowy obraz. Był hołdem dla kobiet, bo uważał, że jedynie one mają percepcję, ten wyjątkowy sposób reagowania i odbierania zdarzeń, to czego nie posiada żaden mężczyzna.
- Ponieważ był samotnym człowiekiem, mimo tego że okazywano mu miłość i przyjaźń – raptem ściszyła głos – postanowił, że jeśli znajdzie się taka kobieta, która prawidłowo zinterpretuje jego dzieło, ożeni się z nią. Chciał połączyć jabłko, które przeciął psotny los, dzieląc na pół jawę i sen. No cóż, wymagania miał wygórowane i nie grzeszył też brakiem pewności siebie.(…)
Mijały lata, malarz zestarzał się, zgorzkniał, coraz mniej widział i słyszał. Stracił nadzieję na znalezienie prawdziwej miłości. Wiedział już, że nie odnajdzie kobiety, która powie mu, co do cholery, namalował!
Pewnego razu przyszła pewna kobieta. (…)
- Wiem, co namalowałeś.
- Jakim cudem udało ci się to odgadnąć? Tobie - młodej, która wyciąga wnioski z przekazu uczuć powstałych na muśnięciach rzeczywistości! – rzekł zaskoczony.
- To proste. Ponieważ nie jestem człowiekiem. – Następnie zamknęła mu palcami oczy, by mógł wreszcie wiecznie śnić o tym, czego pragnął, a nigdy nie dostał.



Można by pewnie zarzucić Wietesce, że anioł w literaturze to motyw banalny, dotykający literackiego kiczu. Z mojego punktu widzenia autor broni się jednak doskonale, ponieważ jego Anioł okazuje się jak najbardziej ludzki w swej postaci. Niewolny od porażek i nieszczęść, po prostu prawdziwy.

Myślę, że Mariusz Wieteska chciał pokazać w swojej książce, że istotą życia na emigracji nie powinna być pogoń za zdobyciem dóbr materialnych, lecz pozostanie człowiekiem.

Czy to się udało bohaterom?

Nie polecam tej powieści tym, którzy szukają odkryć na miarę przeistoczenia świata. Nie polecam także ludziom małej wiary, gdyż wiara to miłość, i o niej właśnie książka opowiada.

Polecam natomiast tym wszystkim, którzy znają słowo: wrażliwość. Którzy potykając się, pragną jednak odnaleźć to coś, co nie jest proste do odnalezienia. Ci docenią niedosłowność oraz piękno poetyckiej metafory.

Rzadko zdarzają się recenzję książek, które piszą ich bohaterowie. Nie wszyscy ożywają z zapisanych kart, ale to książka o Aniele. Tu wszystko jest możliwe.

Myślę, że pięknie oddaje zmagania bohaterów fragment z wiersza A. Osieckiej Jeżeli jest. Może też pobudzić do głębszego zastanowienia nie tylko nad literackim utworem, lecz i własnym życiem.

Na ludzką podłość i małość,
na oschły Boży chłód.
Na to, że nic się nie stało,
a zdarzyć miał się cud.
Na szary mysi strach,
bliźniego drogi gest,
ratunkiem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest,
jeżeli jest możliwa.


M. K. – C. październik 2010
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
green · dnia 19.10.2010 17:47 · Czytań: 2460 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 43
Komentarze
Izolda dnia 19.10.2010 21:41
Dumam tak nad Twoją recenzją i dochodzę do wniosku, że ktoś kto nigdy nie doświadczył jak to jest być muzą może Cię posądzić o zarozumiałość. Ja, harda góralica daleka jestem od tego. Tym bardziej może ktoś krzywo spojrzeć na Ciebie, że nasza polska cnota - skromność, z przyznawaniem się do bycia czyimś natchnieniem nijak nie współgra. Jeśli dodać do tego jeszcze bardzo rozrośniętą u artystów - zawiść, to powinnaś zebrać cięgi.
Ale mam nadzieję, że ich nie zbierzesz, bo dla mnie to porywająca recenzja i gdybym w przegródce Zielona Wyspa miała carte blanche, to sięgnęłabym po tę książkę. A że już to zrobiłam, to wiem, że trudno jest napisać Zielonej recenzję, bo to "inna od innych" książka.
To co odczuwa się po przekazie jaki tu zawarłaś, to jak dowiedzieć się, że "Na całych jeziorach ty" Osiecka napisała dla Jeremiego, a "Podłą" Przybora pisał z myślą o Agnieszce. Pokosztować tych smaczków jest dla czytelnika zaszczytem i gratuluję Ci poetko, że odważyłaś się odsłonić.
Dla mnie to czarująca i subtelna recenzja, taka z pogranicza nierealnych światów, których możemy dotknąć tylko wtedy, gdy ktoś wpuści nas za zamknięte drzwi. Cieszę się, że je uchyliłaś. :)
Miladora dnia 19.10.2010 22:10
Obawiam się, Green, że nawet anioły nie mają u mnie taryfy ulgowej. :shy:

No to najpierw podetnę Ci trochę skrzydła. :D

Pierwsze trzy zdania wstępu są znacznie słabsze stylistycznie od reszty, przez co tracą spójność.
Sugeruję dwa zdania połączyć ze sobą, bo pierwsze jest stanowczo za suche i właściwie jakby urwane:

- „Zielona Wyspa” - powieść traktująca o przebywającej w Irlandii trójce bohaterów - Kubie, Danielu i Poli – kobiecie Aniele. - ???

Drugie zdanie:
- Jest to także rys problemu społecznego - na tle, którego krzyżują się i splatają losy głównych postaci – emigracji. - niejasne w sumie. Na tle problemu społecznego krzyżują się losy? Tu brak logiki i konsekwentnego dokończenia myśli.

Połączenie:
- „Zielona Wyspa” - powieść traktująca o przebywającej w Irlandii trójce bohaterów - Kubie, Danielu i Poli – kobiecie Aniele, to także rys problemu społecznego, jakim jest emigracja, na tle której krzyżują się i splatają losy głównych postaci.

Mogę prosić o drugie skrzydło? ;)

- Autor ukazuje, na przykładzie głównego bohatera, oswajanie do nowych warunków, - bez przecinków. Poza tym "oswajanie do nowych warunków" nie jest poprawnym sformułowaniem. Oswajamy się z czymś, nie do czegoś. Sugerowałabym tu "proces adaptacji".

- życiu i zniszczeniach, które ze sobą niesie.
Ta książka to wielobarwna opowieść - sugeruję odstęp pomiędzy tymi dwoma zdaniami, żeby nowa myśl bardziej się odznaczała.

- to sugerować.
Po jakimś czasie od przyjazdu - tu też zaczynasz nową myśl. Daj odstęp.

Potem opowieść zaczyna się już toczyć bardziej płynnie. A biorąc pod uwagę fakt, że stałaś się pierwowzorem jednej z postaci powieści, naprawdę zaciekawia.

Piszesz:
- był zdecydowanie bardziej przebiegły w zawiązaniu akcji. - dla mnie "przebiegłość" kojarzy się z czymś wyspekulowanym na zimno i raczej pejoratywnym. Co miałaś na myśli? Bo w tekście nie ma potem żadnego nawiązania do owej "przebiegłości". Żadnego jej wytłumaczenia.

- zainteresuje – niech sięgnie po książkę,
Można by pewnie zarzucić Wietesce, - sugeruję przedzielenie linijką odstępu tych części.

Gdybym nie czytała wcześniej książki, to sięgnęłabym po nią chociażby po to, żeby Ciebie poznać.
Masz rację - rzadko zdarzają się recenzje pisane przez którąś z postaci literackich. To na pewno podwyższa wartość i tak dobrej recenzji.
Ale mam pytanie.
Skąd się wzięło imię: Pola?
Niestety dla mnie to jedno z najmniej wdzięcznych kobiecych imion. Może kwestia tego, że kiedyś znałam osobę o tym imieniu i niestety nie wzbudzała mojej sympatii, a może po prostu nie podoba mi się to brzmienie?
Za co przepraszam. :shy:
Szczerość za szczerość recenzji, Aniołku. ;)

I buźka. :D
green dnia 19.10.2010 22:35
Izolda, dziękuję, Cieszę się, że tak to widzisz. Niełatwo uchyla się drzwi, gdy nie ma pewności, kto za nimi stoi, zwłaszcza w takim świecie artystycznym... gdzie najważniejszy jest sukces własny.

Milu, dziękuję za uwagi, przemyślę je sobie, choć wydają mi się nazbyt wyśrubowane, każdy pisze recenzję po swojemu, jedni zachwycają się bez końca, inni patrzą krytycznie a moja recenzja jest napisana z innej perspektywy i będę się tego trzymać.
Co do imienia to Pola dla mnie jest jednym z najpiękniejszych imion.
A o gustach się nie dyskutuje, zresztą czy imię ma dyskredytować bohaterkę w Twoich oczach?


Patrzmy sercem, więcej zobaczymy ;)
Miladora dnia 19.10.2010 23:02
Nie wiem, czy są wyśrubowane. ;)

Jako czytelniczka odczułam je tak, jakby nie były zgrane dobrze z resztą recenzji. To kwestia logiki zdań także.
A nieprawidłowa forma gramatyczna to jeszcze inna sprawa.

Imię nie dyskredytuje bohaterki, oczywiście. Ale każdy ma jakieś swoje ulubione brzmienia, dlatego zapytałam.

A tak na marginesie, gdy masz do czynienia z czyimś wierszem i widzisz ewidentne w nim potknięcia autora, to czy nie mówisz mu o tym w komentarzu? ;)
A jeżeli on odpowie, że to wiersz z innej perspektywy i na rymy częstochowskie trzeba patrzeć sercem, to co powiesz? ;)

Dla mnie dążenie do stylistycznej poprawności jest czymś normalnym i naturalnym. Dlatego wygłupiam się pod czyimiś tekstami, narażając głowę czy to na ciupaskę, czy to na walnięcie skrzydłem. :D
A teraz, Anioł, rób jak chcesz. :D
Przepraszam, anioły też chyba mają wolną wolę, czy nie? :D

Patrzmy sercem przez rozum - więcej się nauczymy. ;)
zajacanka dnia 19.10.2010 23:31
Witaj green:)
zastanawiam sie na tym, co napisalas i, szczerze mowiac, mam mieszane uczucia.
Piszac recenzje ksiazki, na pierwszy plan wplotlas siebie. Moze to tylko moje odczucie, bo ksiazke czytalam jakis czas temu, ale dzis jestem zaskoczona recenzja "bohaterki". Jakby od wewnatrz podajesz nam uczucia, z ktorymi nie koniecznie sie identyfikuje. Mam na karku wiecej lat zycia na emigracji niz autor i czasem zbywam leniwym usmiechem szukanie "dziury w calym", watpliwosci - czasem niedojrzalego autora. (Nie mowie pisarza). Jednak po przeczytaniu twojej recenzji, chyba wroce do tej pozycji, bo w kilku momentach mnie zaskoczylas i musze odniesc sie do tekstu.
Co do imienia Pola - piekne! Bo nie Paulina, Paula - tylko Pola. Z Polski:) Tez mam takiego rodzinnego Aniolka w Irlandii :)
Poza tym, green - jak na poczatku napisalam - to ty w tej recenzji stalas sie no 1! Nie wiem, czy swiadomie, i czy Autor nie bedzie mial czegos do powiedzenia, ale poczytam Twoje teksty uwazniej. Niezla autoreklama:)
green dnia 19.10.2010 23:38
Dziękuję Milu za poświęcony czytelniczy czas i perfekcję jaką wkładasz w teksty.

Mam wrażenie i ono wręcz wydaje mi się dziwne, że przy Twoim obyciu i oczytaniu, nie wyłapałaś tego niuansu, że wstęp miał się oddzielać od reszty.

Bo najważniejsza jest część, w której zwierają się myśli i odczucia związane z Zieloną wyspą. Może niełatwe do odczytania dla wszystkich, dlatego ta książka sprawia taką trudność w recenzowaniu.

Perfekcjonizm jest bardzo chwalebny, ale życie jest pełne potknięć i wygładzenie tekstu nie zawsze jest wskazane. Może zabić to co ulotne, coś co ma sugerować wrażliwemu czytelnikowi.

Ja zawszę będę szukać właśnie takiej ulotności i wrażliwości, bo wolę się skupić na tekście niż wyłapywać błędy. Łapiąc je może coś umknąć...
green dnia 19.10.2010 23:42
Dzięki zajacanko, to że wrócisz do książki to jest właśnie ta reklama ;)

Pozdrawiam serdecznie
JaneE dnia 19.10.2010 23:53
Izolda napisała, że tą recenzją uchyliłaś drzwi, ja odniosłam wrażenie, że otworzyłaś je zbyt szeroko.
To oczywiście moje subiektywne odczucie, ale lubię, gdy pomiędzy mną- czytelnikiem, a światem autora jest magiczna granica, której nigdy nie zdołam przekroczyć.
Dla mnie bohaterowie książek, rodzą się i żyją jedynie w wyobraźni, nie chciałabym ich poznawać w żaden inny sposób. Takie zderzenie dwóch światów mogłoby być bardzo bolesne.

Abstrahując od powyższego, recenzja napisana dobrze, pewnie skłoni do przeczytania Zielonej Wyspy kilka portalowych niedobitków, które nie miały jeszcze okazji po tą książkę sięgnąć.

Pozdrawiam ciepło
green dnia 19.10.2010 23:59
JaneE dziękuję,

Zielona wyspa, ma w sobie tyle ukrytych tajemnic i kluczyków, że gdybym chciała o nich wszystkich opowiedzieć musiałabym napisać książkę do książki.

Mogłam tę recenzję napisać oczywiście, z punktu widzenia zwykłego czytelnika, ale wtedy odczucia, które w bym w niej zawarła byłyby opatrzone fałszem, którego z zasady unikam :)
Miladora dnia 20.10.2010 00:39
"Mam wrażenie i ono wręcz wydaje mi się dziwne, że przy Twoim obyciu i oczytaniu, nie wyłapałaś tego niuansu, że wstęp miał się oddzielać od reszty."

Oczywiście, przepraszam. Jeżeli napisanie słabszego stylistycznie wstępu było świadomym zabiegiem literackim, to faktycznie popełniłam nietakt. ;)

Nie zgodzę się natomiast, że dopracowanie tekstu zabija klimat ulotności. Wystarczy spojrzeć na perfekcję Nabokova chociażby.
Uważam, że odwrotnie wręcz, opanowanie stylistyki i form gramatycznych potrafi subtelności te jeszcze uwypuklić.
Ale każdy ma prawo do własnego zdania, więc to w sumie nie ma znaczenia i dyskusja jest w zasadzie bezpodstawna.

Buźki prozatorskie i nie bądź taka drażliwa, bo ja Ci tekstu nie ścinam. ;)
green dnia 20.10.2010 11:15
Po pierwsze Milu nie jestem drażliwa, ale mam prawo się bronić przed ścinką
Ba! To jest wyrywanie lotek Aniołowi, nie tak łatwo ze mną.

Ale tak poważnie.
Robisz ścinkę, szukasz perfekcji nie szanując autora, jak ktoś to lubi to fajnie.
Wiesz i może nie byłoby tej dyskusji, ale nie podoba mi się ton w jakim to zrobiłaś.
A gdzie wrażenia czytelnicze? Obiektywizm recenzji, tego w ogóle tu nie ma? Przecież mogłaś ze mną polemizować co do aspektów w jakim tę książkę pokazałam. Mogłaś się nie zgodzić z moimi odczuciami, bo przecież każdy ma własne.
Krytykujesz imię bohaterki, to mi się w głowie nie mieści.
Poza tym skoro ta recenzja się ukazała w czasie konkursowym i wygląda na to, że obie w nim startujemy, to jak mam to odebrać?
Jestem za doskonaleniem warsztatu, jednak moim zdaniem bezdyskusyjna jest interpunkcja i ortografia, styl to już niekoniecznie.
Dlatego, uważam, że zamiast ścinać teksty autorów czasami warto coś przemilczeć, bo można komuś odebrać coś, co dla niego jest cenne. To nic, że dla innych bezwartościowe. Szanujmy uczucia innych.

Pozdrawiam :)
link a dnia 20.10.2010 11:19
Wrócę w sposobniejszym czasie, żeby rozejrzeć się uważniej. I powiem coś więcej.
Dobrego.
green dnia 20.10.2010 11:22
Dzięki link o:) będę czekać.

Dobrego.
Wasinka dnia 20.10.2010 11:41
Piszę ten komentarz już trzeci raz, bo wciąż walczę z wyłączaniem się ciagłym i niespodziwanym komputera. Zanim więc wyłączy się ponownie, napiszę szybko (ach, żebyś wiedziała, jak długi komentarz stworzyłam wcześciej...!): Świetnie, że zrezygnowałaś z konewncji, w jakiej recenzje najczęściej pływają. Pisałaś wrażliwością i uczuciem.
Warto dopieszczać teksty, ale w granicach własnego odczuwania słowa. Pooglądać ze wszystkich stron, bo sposób napisania dodaje treści do treści (już to gdzieś napisałam...).
To tak pokrótce. Bo nie wiem, ile komputer mi dał tym razem czasu...
Aha, drugie zdanie, wg mnie, można uładnić (w sensie poprawności i sensu): "Jest to także rys problemu społecznego - na tle, którego krzyżują się i splatają losy głównych postaci – emigracji", np. To także rys problemu społecznego, jakim jest emigracja, na tle którego krzyżują się i splatają losy głównych postaci. (kwestia emigracji itp). Oczywiście można po swojemu i inaczej (to najprostsza zmiana; w poprzednim zdaniu też masz myślniki, więc warto tu było je pominąć przyjaźnie dla tekstu).
Posyłam uśmiechy :)
Miladora dnia 20.10.2010 12:16
Jeszcze raz powtórzę:
Ja nie ścinam tekstów, lecz daję sugestie.
Autor korzysta albo nie.
Jeżeli dopracowuje tekst - jest on niewątpliwie lepszy, bo nie sądzę, żeby błędna forma gramatyczna dodawała mu uroku (mówię ogólnie).

Nie daję wskazówek więc po to, by zdeprecjonować czyjś tekst.
Lepszy tekst ma większe szanse. Nie tylko w konkursie.
I dziwię się, że tego nie widzisz.

Co do imienia - zapytałam, bo byłam ciekawa. Nie krytykuję - powiedziałam tylko szczerze, że nie przepadam za tym imieniem. To subiektywny odbiór, za co przeprosiłam.

Staram się nie urażać autorów. Ale czasem ktoś bywa nadwrażliwy i trudno to przewidzieć.
Za to też przepraszam.

I to tyle.
green dnia 20.10.2010 13:14
Wasinko pięknie dziękuję. Ja sobie wszystko biorę do serca i przeanalizuję w wolnej chwili. :)


Milu,

nadwrażliwość to cnota, którą trzeba ochraniać, bo z niej czasami coś wyjątkowego może powstać. Sęk w tym, że nie wszyscy to widzą.

I ja powiem też: to tyle.

Pozdrawiam all.
bassooner dnia 20.10.2010 14:02
pomimo, że to pewnie trzydziesta piąta przeczytana przeze mnie recenzja tej książki ta mnie zachęciła najbardziej... ;-)))
green dnia 20.10.2010 15:34
Dzięki i uff bass:)

jak przeczytasz zapraszam, bo może będziesz miał zupełnie zdanie na pewne kwestie niż ja.

Chętnie o tym porozmawiam. :)

Pozdrawiam serdecznie!
link a dnia 20.10.2010 15:43
:) Jestem.

Od razu mówię, że mam niezłego bzika na punkcie zwięzłości, więc w lekturze spostrzeżeń uprasza się Szanowną Autorkę o wzięcie potężnej poprawki na to wariactwo czytelniczki:)

Przede wszystkim, niezwykle urzekł mnie pomysł, żeby recenzję zrobiła jedna z postaci z powieści. Bo jak mam kota na punkcie zwięzłości, tak też - inaczej niż JaneE:) – fascynują mnie rozmaite połączenia, pogranicza między fikcją literacką a rzeczywistością spoza okładek. I świadomość, że realnie istnieją, uwiarygodnia dla mnie twórczość, przemienia ją w prawdziwą magię, zamiast przeszkadzać.

Ale te więzi, przenikania, wydają mi się nieoczywiste. Intrygująco, dziko zawiłe. U mnie – pełne, uświadamianych sobie, sprzeczności.

Z jednej strony jestem antybiografistką (z przemyślanego i raz po raz renegocjowanego dla względnej pewności, ale i ukorzenionego przekonania), jeśli chodzi o interpretacje literackie, i z żelaznej zasady nie utożsamiam człowieka z słów z człowiekiem z krwi i kości.

Z drugiej – właśnie – to żadną miarą nie oznacza, że odrzucam jakiekolwiek związki żywych ludzi z tekstami lub uznaję je za całkowicie nieważne. Bo taki pogląd byłby przecież bzdurą, fałszem. I wg mnie odbierałby twórczości sens.

Zatem, sama obecność połączeń tekst-żywy człowiek jest dla mnie oczywista i oczekiwana. Rozmawiać natomiast pożytecznie wg mnie można o jej odmianach, jakościach, sensach.

Dlatego, wracając do głównego nurtu, uff:D, zachwyca mnie, że taka magicznie pograniczna Istota pisze recenzję, mimo że green i bohater powieści nie są dla mnie identycznością.

I tyle wstępu, i teraz w szczegółach, pytaniach, wątpliwościach, wahaniach, drobiazgach redakcyjnych etc. etc. I, rzecz jasna, moje patrzenie w intencjach to tylko możliwości do rozejrzenia się, bez najmniejszej chęci przyciskania pazurka Autorce. Żadnego, uchowajcie bogowie, "wiem lepiej". Bo nie wiem. Mówię tylko, jak sama widzę. Może się do czegoś moje spojrzenie przyda.

Cytat:
„Zielona Wyspa” - powieść traktująca o przebywającej w Irlandii trójce bohaterów - Kubie, Danielu i Poli – kobiecie Aniele. Jest to także rys problemu społecznego - na tle, którego krzyżują się i splatają losy głównych postaci – emigracji. Autor ukazuje, na przykładzie głównego bohatera, oswajanie do nowych warunków, samotność, towarzyszącą ludziom, którzy są wyrwani ze swojego środowiska naturalnego, jakim jest ojczyzna, rodzina. Mariusz Wieteska perfekcyjnie opowiada o świecie iluzji, w który uciekają wyalienowane, słabe jednostki. O destrukcji, do jakiej to prowadzi w normalnym życiu i zniszczeniach, które ze sobą niesie.


Nic nie mam przeciw równoważnikom zdań tutaj. Może jedynie warto przyjrzeć się niektórym z słów raz jeszcze i potwierdzić trafność wyboru. No bo tak:
- traktująca – wydaje się, że może wyglądać nieco zbyt ciężko, przytłaczająco w spotkaniu z delikatnością emocji, jakie są wg Ciebie ważne w powieści, green:) Nie wiem.
- którzy są wyrwani – strona bierna: sama, we własnych tekstach, obchodzę się z nią jak kura z jajem, heh. Z różnych powodów. Po pierwsze dlatego, że dość mocno kojarzy się ze stylem naukowym. Po drugie, zgodnie z nazwą, potrafi odbierać energię/dynamikę temu, o czym mówi. Innymi słowy, bardziej po ludzku, umie podstępnie sflaczać, niekoniecznie tam, gdzie by się tego chciało. Jest też po trzecie, czwarte, piąte etc., ale to może kiedy indziej, w miejscu, które bardziej będzie sprzyjać wchodzeniu w szczegóły.
- który/jaki – dość sporo w cytowanym akapicie zdań przydawkowych, co daje wrażenie monotonii składniowej. Jeśli zamierzone, okej. Jeśli nie, może warto mu dać nieco uwagi i popieścić tekst czule w tym miejscu, żeby jeszcze bardziej od pieszczot wypiękniało:)
- na tle, którego krzyżują się – wg słownika poprawnej polszczyzny korzystniej: *na którego tle krzyżują się...

Między innymi z przyczyn wyliczonych wyżej + wariactwo zwięzłości:D, początek u mnie mógłby brzmieć np. tak, jakoś tędy?:

-> „Zielona Wyspa”, powieść o przebywającej w Irlandii trójce bohaterów - Kubie, Danielu i Poli – kobiecie Aniele. Rys problemu społecznego, na którego tle krzyżują się i splatają losy głównych postaci [na] emigracji. Autor ukazuje oswajanie do nowych warunków, samotność ludzi wyrwanych ze swojego środowiska naturalnego, jakim jest ojczyzna, rodzina. Mariusz Wieteska perfekcyjnie opowiada o świecie iluzji, ucieczce wyalienowanych, słabych. O destrukcji, do jakiej to prowadzi w normalnym życiu i zniszczeniach, które ze sobą niesie.

Cytat:
Po jakimś czasie od przyjazdu na Wyspę Kuba spotyka Daniela. Rodzi się między nimi przyjaźń.


-> np. [ponownie z bzika zwięzłości:)] Na Wyspie Kuba spotyka Daniela. Rodzi się między nimi przyjaźń. [lub: Zaprzyjaźniają się].
?

Cytat:
Byłam przy narodzinach Poli, bohaterki książki Mariusza Wieteski. Jestem Aniołem z Zielonej Wyspy, który urodził się w 2007 roku w Dublinie. W gruncie rzeczy przyszłam na świat dużo wcześniej, jednak musiałam poczekać, żeby objawić się w prozatorskim debiucie.


Mnie takie zdania uwodzą nieodmiennie, heh. Piękne:) To jest między innymi ta magia, o jakiej wspominałam na początku.

Cytat:
Jednak autor uparcie postawił na uczucia.


-> postawił na uczucia – wrażenie trochę jak przy określeniu traktująca; zwrot jakiś taki z posmakiem gry hazardowej wprawdzie, więc niby fajnie. Z drugiej jednak strony [linka przechodzi na drugą:)] w miejscowych kontekstach może zgrzytać dość mocnymi skojarzeniami z forsą czy po prostu zakładami, w których najmisterniejsze uczucia nie mają nic do rzeczy. Nie wiem. Może tak miało być. Jeśli nie, sens może warto zostawić, lecz szukać dla niego innych słów.

Cytat:
Mówi o jego alienacji w środowisku, w którym przyszło mu żyć.


Ponieważ wcześniej jest "wyalienowane, słabe jednostki", to może tutaj warto dać "wyobcowanie"?

Cytat:
Nie opowiem do końca historii Poli – jest zapisana na kartach powieści. Jeżeli kogoś zainteresuje – niech sięgnie po książkę,


Dla mnie to zdania niekonieczne.

Cytat:
Zakończę fragmentem wiersza A. Osieckiej, „Jeżeli jest”. Myślę, że pięknie oddaje zmagania bohaterów. Może też pobudzić do głębszego zastanowienia nie tylko nad literackim utworem, lecz i własnym życiem.


Może sprzyjałaby zakończeniu rezygnacja ze wstawki autorskiej? I kursywa zamiast cudzysłowu? Nie wiem. Spojrzeć testowo może nie zaszkodzi:)

-> Myślę, że pięknie oddaje zmagania bohaterów fragment z wiersza A. Osieckiej Jeżeli jest. Może też pobudzić do głębszego zastanowienia nie tylko nad literackim utworem, lecz i własnym życiem.

Było mi wielce zaszczytnie pogadać literacko z Zielonym Aniołem:) Dziękuję za podróż.
Pozdrawiam linkowo.
link a dnia 20.10.2010 17:57
p.s. tak zerknęłam kontrolnie i jeszcze, żeby uniknąć zbędnej gry słów (wyspa/Kuba), można skorygować tutaj:
Na Wyspie Kuba spotyka Daniela. Rodzi się między nimi przyjaźń. [lub: Zaprzyjaźniają się].

na, fortunniejsze może:
Na Wyspie Jakub spotyka Daniela. Rodzi się między nimi przyjaźń. [lub: Zaprzyjaźniają się].

Sama zresztą, najbliżej tekstu, wyczujesz, jakie chce być to zdanie tak naprawdę:), greenka.

Teraz znikam na razie.
green dnia 21.10.2010 08:20
Link a dziękuję, że znalazłaś tu magię, bo to dla mnie ważne. Może ważniejsze niż wszystko inne, bo ja tej magii nieustannie szukam. Ona mnie niezmiennie urzeka, kiedy mogę się zbliżyć i poczuć coś odczuwalnego tylko dla mnie.

Jakże się cieszę z tego:

Cytat:
zachwyca mnie, że taka magicznie pograniczna Istota pisze recenzję, mimo że green i bohater powieści nie są dla mnie identycznością.


Słusznie, przecież nie są :)


Dziękuję za sugestie, bo one są mi bliskie ponieważ, ja sama lubię zwięzłość, a tu niepotrzebnie się rozgadałam.

Pozwoliłam sobie z nich skorzystać, żeby uładzić wstęp. Wyrzuciłam też

Cytat:
Nie opowiem do końca historii Poli – jest zapisana na kartach powieści. Jeżeli kogoś zainteresuje – niech sięgnie po książkę,


Zgadzam się, że to zbędny przerywnik rozważań.

Chętnie też pozbyłam się wstawki autorskiej ;) właściwie nic do tekstu ciekawego nie wnosiła.

Słowo postawił zaś nawiązuje do treści książki, było użyte celowo.


Cytat:
Było mi wielce zaszczytnie pogadać literacko z Zielonym Aniołem:) Dziękuję za podróż.


i ja linko dziękuję. Cieszy mnie ta podróż :)


Pozdrawiam greenkowo.
link a dnia 21.10.2010 10:13
:)
Krystyna Habrat dnia 21.10.2010 17:46
No to jest prawdziwa recenzja. I gdzie ja się pcham ze swoją? Gwoli mojej zasady: niech autor wie... że to mi się podoba. A mam tu na myśli obu autorów: i OŻ i Grren.
julanda dnia 21.10.2010 20:25
A mnie prysła cała magia książki! Raczej nie czytuję powieści, na ogół dłużą się i nudzą. Zielona Wyspa napisana krótko a treściwie, dała się połknąć i sobą zauroczyć. Myślałam, że autorka recenzji, pisząc, że jest bohaterką, wybrała taką formę wypowiedzi, w której się wczuwa w rolę, ale z komentarzy wynika, że jest faktycznie Polą. Trudno mi w to uwierzyć, gdyż Pola, tak wyrysowana w książce, nigdy nie zamieniłaby się już w zwyczajną dziewczynę. Nie była nią w powieści: od połowy książki przenika już bowiem niewidoczne światy.
Szkoda, jak dla mnie już po książce. Ale jeśli Pola się znalazła, niech opisze swoje losy. Jak czuję się po powrocie do zdrowia? Wypadek, który się przydarzył nie był zwyczajny, jak i cudowne ozdrowienie? Czekam na pamiętnik Poli. Pozdrawiam!
P.S. Jak dla mnie recenzja za długa, napisana trochę zawile, w połowie już się zniechęciłam. :((Wybacz moje kaprysy;)
green dnia 21.10.2010 21:34
Sokółko dziękuję. Ja do Ciebie wpadnę wolniejszej chwili podzielić się wrażeniami :)


No cóż Julando, bywa, tylko że ja odnoszę wrażenie, że nie zrozumiałaś nic z tej recenzji.
Ba, nawet nie doczytałaś komentarzy, bo w jednym z nich jest napisane, że bohaterka i green nie są tożsame.
Zwłaszcza, że ja nigdzie nie napisałam, że jestem Polą. Ja napisałam, że jestem Aniołem. To różnica :) One są nieśmiertelne i na wiele przymykają oko ;)

Pozdrawiam
julanda dnia 21.10.2010 23:16
Rety, Green, to już widzę, że może źle zrozumiałam powieść! Dla mnie Pola i Anioł to te same postaci! :( Serdeczności dla Anioła! :)
green dnia 21.10.2010 23:36
Pola jest Polą i Aniołem.

Tylko Ty potraktowałaś mnie, jak Polę :) a ja nią nie jestem.

To o czym pisała link a w swoim komentarzu, nie można i trzeba tego w ten sposób utożsamiać :)

Książka, choć niewielka jest nietuzinkowa, zasługiwała na niebanalną recenzję. Nie można było w moim mniemaniu (nie jestem zadufana) napisać o niej zwyczajnie.

Myślę, że za każdym razem ją czytając można znów coś nowego dla siebie odkryć, na tym polega jej urok.

Stąd moje nawiązanie do Małego księcia.

W tej recenzji, żaden cytat nie znalazł się przypadkiem.

Cytat:
Wg mnie było tak: Pola miała chłopaka, którego rzuciła; szukał jej potem bohater i odnalazł po wypadku, odmienioną duchowo? Tak było? Czyli Anioła?)


to bardzo duże uproszczenie. To nie tak. Nawet we wstępie mojej recenzji jest podpowiedź:)


Skoro czytałaś książkę to nie będę pisała erraty, żeby nie opowiadać całej treści tym, którzy mają szansę odkryć ją po swojemu.

Dziękuję Julando, że wróciłaś i za rozmowę.

Pozdrawiam
green dnia 22.10.2010 00:02
Julando, zmieniłaś swój komentarz w międzyczasie kiedy pisałam odpowiedź na poprzedni.

No nic,

Cytat:
Rety, Green, to już widzę, że może źle zrozumiałam powieść! Dla mnie Pola i Anioł to te same postaci! smiley Serdeczności dla Anioła! smiley


ale na ten też znajdziesz odpowiedź w moim komentarzu powyżej.
julanda dnia 22.10.2010 06:51
Masz Greenuś rację, jest nietuzinkowa (przecież doczytałam do końca! A nawet powieść przyjaciółki skończyłam na pierwszym rozdziale, gdy już wyszły jej dwie następne ;) Koment zmieniałam, bo jestem gadułą i potem mi "głupio", bo jak to bywa, cenimy cechy, których mam często brakuje.
Co do recenzji, to pokazała mi, że sposób odbioru, czyli to słynne w szkołach "rozumienie treści" jest tak odmienne jak nasze szare komórki. Inaczej karmione i gimnastykowane, a nad każdym mają władzę, płatając czasem figle. Niech już moje "blondynkowate" rozumienie ZW takie zostanie. :( Pomyślałam teraz, że mogą być i tacy, którzy nic a nic nie by nie zrozumieli. A to zauważyłam na przykładzie naprawdę dobrych wierszy z Portalu - techniczna "gawiedź", z którą mam do czynienia pytała: "co za bełkot" o co chodzi?" i to dotyczyło naprawdę dobrego wiersza.
Myślę, że słowo "nietuzinkowa" świetnie dobrałaś. Zgadzam się! Przecież ono powinno użyte być w recenzji! ;)
Osieckiej bym tu nie cytowała - wiersze w książce są cudne! Jeśli jesteś ich autorką, bo tak by teraz pasowało, to zaniemówię! Pozdrawiam!
Esy Floresy dnia 22.10.2010 11:46
W związku z prośbą Ołowianego Żołnierzyka, przekazaną mi z drugiej ręki, poniżej wklejam treść jego komentarza do powyższej recenzji:


Myślę, że nie jest to recenzja, tylko produkt pod nazwą: "Ja - Anioł, ja - inspiracja".
Jestem zażenowany, że Autorka recenzji wykorzystała "Zieloną Wyspę" do osiągnięcia prywatnych celów.
Ba! Ta recenzja, pomijając, że nieźle została napisana, jest publicznym obnażaniem się.
Nie mogę zaakceptować faktu, że Autorka recenzji promuje siebie, wykorzystując cudze dzieło.

Pani Green!
Fakt. Byłaś moim natchnieniem. Moim aniołem, który odleciał
z "Zielonej Wyspy" i... suszy skrzydła po podróży.
link a dnia 22.10.2010 15:03
Zastanawiałam się, czy skomentować wypowiedź autorską. Lub czy może ograniczyć się do pw u green. I ostatecznie uznałam, że na priw powiem, co mam do powiedzenia prywatnie, a tutaj to, co mam do powiedzenia publicznie.
Będzie zwięźle:

Cytat:
Myślę, że nie jest to recenzja, tylko produkt pod nazwą: "Ja - Anioł, ja - inspiracja".


Natomiast ja ośmielę się myśleć - i z pełnym przekonaniem napisać otwarcie, co myślę - że właśnie oto w cytacie przeczytałam jedynie czyjeś info o nieuzasadnionym przeświadczeniu, że się myśli czy, ściślej, pomyślało.
I jeśli cokolwiek mnie zniesmacza, to z pewnością nie tekst green. W paskudnie złym smaku wg mnie jest tutaj raczej ołów, jaki Ołowiany autor miał w darze dla green.

Poza tym, na szczęście, nie ma na tym najpiękniejszym ze światów tak, że autor "musi" zaakceptować recenzję, jakby przybijał na niej piecząteczkę "Cenzura Pana Wytwórcy przyjęła tekst". Otóż, wedle cywilizowanych, przytomnych obyczajów literackich jest dokładnie przeciwnie: autor nie "musi". Jeszcze tego by brakowało, żeby autorzy dyktowali recenzentom, co i jak mają pisać. I recenzowali recenzje. No też mi coś.

Dobrego, green.
Izolda dnia 22.10.2010 18:29
Uuuu.
Podpisuję się pod spostrzeżeniami linki.
Dodam jeszcze, że coś wyraźnie naszej portalowej gwieździe (ups, przepraszam, przecież Pana już z nami nie ma), w tej recenzji musiało być nie na rękę, że pokusił się o taki komentarz.
Recenzja jest na tyle zachęcająca do przeczytania książki (widzę, że takie głosy pod nią się pojawiają) że działanie na swoją niekorzyść, obnaża tu całe spektrum emocji autora, a przecież na obnażanie tak się oburzył. Jeśli wszyscy mężczyźni w ten sposób zaczną traktować swoje natchnienia (tak, przyznałeś sam) to pora nam już miłe Panie opuszczać ten, jak to linko napisałaś – najpiękniejszy ze światów.
Dziewczyny, nie dajmy się zwariować.
green dnia 22.10.2010 18:57
Łomatko co się tu dzieje:)

Julando, bozszze skąd taki pomysł. Książka jest autorstwa Mariusza Wieteski. Jak wyżej w temacie co jest recenzowane.

Link o, dziękuję.

I napisze tylko tak:)

Kulki ołowiane, którymi strzela nieistniejący już user, mają czasami taką właściwość, że
zamiast trafić w cel, odbijają się rykoszetem w strzelającego. Ot taka przewrotność losu ;)

Izoldo, no cóż więcej dodać. Dziękuję.

Esko, czy na pewno rolą administratora jest przekazywanie informacji z drugiej ręki od nie zarejestrowanych użytkowników? Tak pytam, bo to trochę dziwne…

Szanowny Autorze,

dziękuję za ten pełen emocji i sprzeczności komentarz, bo raz to jest recenzja, raz nie jest, więc albo Autor nie czytał recenzji, albo przeczytał bez zrozumienia.
Poza tym sądzę, że Szanownego Autora poniosły emocje po komentarzu Julandy, która przypisywała mi współautorstwo.

Co do obnażania, najprościej chyba zacytować fragment notki wydawniczej:

Zielona Wyspa - utracony raj czy piekło na ziemi? Współczesna opowieść społeczno-obyczajowa o losie polskiego emigranta w Irlandii, usnuta na tle autentycznych spostrzeżeń autora.

I jeśli ktoś się publicznie obnażał to nie ja, a Autor, bo przecież to Twoja książka, Autorze.
O tym wszystkim pewnie wielu czytających wie, i nie jest to żadną tajemnicą.

Niezaprzeczalnym faktem jest to, że moje nazwisko jest związane z Zieloną Wyspą, o czym w recenzji nie pisałam, ale teraz jestem zmuszona.
Po pierwsze jest to książka dedykowana mnie, cytuję:


Ta powieść nie zostałaby napisana,
gdyby nie wiara anioła w człowieka

Małgorzacie Cyprysiak


Po drugie na wstępie książki został umieszczony mój wiersz, podpisany zresztą moim nazwiskiem.


Szanowny Autorze, może publika PP przyzwyczaiła Cię do tego, że Ty decydujesz, ale ja nie podlegam pod to TWA. I jak zawsze zrobię jak uważam za słuszne.

A Twój komentarz świadczy tylko o Twojej kulturze i klasie, której nie masz.

Z poważaniem

Anioł z pięknie rozpiętymi skrzydłami.
Esy Floresy dnia 22.10.2010 19:09
Cytat:
Esko, czy na pewno rolą administratora jest przekazywanie informacji z drugiej ręki od nie zarejestrowanych użytkowników? Tak pytam, bo to trochę dziwne…


Ustosunkuję się via pw, bo komentarze, to nie miejsce na takie dyskusje. Na przyszłość również mam prośbę, by tego typu pytania kierować do zainteresowanego.;)

Pozostałych również proszę o odnoszenie się do skądinąd świetnej recenzji, nie zaś do komentarzy pod nią. Green myślę sama sobie świetnie poradzi w polemice z komentatorami.;)
julanda dnia 22.10.2010 20:00
Ojej, jednak green, mam rację! Jesteś autorką wiersza z pierwszej strony! Trzeba było tak od razu! Jak się cieszę! Te perełki w środeczku zapewne z Twojego natchnienia, są cudne! Tu uznanie dla Autora! :) Teraz to właściwie widzę tę recenzję do napisania od nowa, tak, żeby już nikt niczego nie zarzucił Aniołowi Małgorzacie!
P. S. Izolda ma rację! ;) Myślę, że Muza (oficjalnie potwierdzona, na piśmie!) może czuć się fluidalnie "współtworzycielką" w każdej dziedzinie sztuki od pisma, przez muzykę, do malarstwa i konstrukcji mostów! ;) Pozdrawiam! Z Autorem podajcie sobie łapki na zgodę, a bo jest tu o co pazury tępić?
green dnia 22.10.2010 20:55
Julando,

dlaczego ja mam pisać tę recenzję od nowa?

bozsze, no nie mam zamiaru :)


dziękuję, ale może już nie przeceniajmy roli Muzy, bo znów Pan Autor, się będzie niepotrzebnie emocjonował. To niezdrowe i dzieło może ucierpieć ;)

Link o, jak ja lubię jak wracasz. ;)

Pozdrawiam wszystkich w ten piękny piątkowy wieczór :)
Esy Floresy dnia 22.10.2010 21:03
Komentarze niezwiązane z recenzją zostały usunięte i wszystkie kolejne również spotka podobny los.

Spersonalizowane wiadomości proszę kierować na pw.

Czy się to komuś podoba czy nie wszystkich obowiązuje ten sam Regulamin niezależnie, czy pisze prozę, czy poezję.
Tomek i Agatka dnia 23.10.2010 00:18 Ocena: Świetne!
Green, recenzja jest naprawdę świetna! Nie mogę się pohamować, żeby Ci o tym nie napisać. To dzięki takiej właśnie recenzji, wiem, że na pewno z przyjemnością sięgnę po tę książkę. I nie zrobię tego z powodu okładki, ani z powodu przeczytanych, czy zasłyszanych opinii. Przeczytam ją, właśnie ze względu na tę, a nie inną recenzję. Dlaczego? Bo zaciekawia, bo zaskakuje, bo takich się nie spotyka, bo zapowiedź treści jest podana w intrygujący sposób, niebanalnie, odważnie i z pomysłem, a do tego niesamowicie wciąga i podsyca ciekawość. Myślę, że w dzisiejszych czasach, taka właśnie recenzja jest bardzo potrzebna, to prawdziwy skarb, zwraca na siebie uwagę - niesłychanie przenosząc zainteresowanie w stronę książki. Ponadto wyczuwa się szczerość recenzentki, nie wszystko przecież podaje w kolorowych barwach, ma wątpliwości, spostrzeżenia, uwagi, pisze o tym, co ją rozczarowuje. Taki sposób poprowadzenia czytelnika, daje do myślenia i zachęca do rzeczywistej konfrontacji z treścią książki. A, uchylenie rąbka tajemnicy, w tym przypadku to dodatkowy magnes, który w żadnym stopniu nie umniejsza, a dodaje tej książce szczególnej wartości, uwiarygodnia ją w oczach czytelnika. I myślę, że nic tak nie ekscytuje czytelnika jak właśnie świadomość, iż czytając książkę będzie uczestniczył w odkrywaniu tej tajemnicy, co na pewno przyczyni się do jeszcze dokładniejszego wczytania się w treści zawarte również pomiędzy wersami.

Ps. Jedna mała uwaga, po – „Zaprzyjaźniają się” powinna być kropka.

Na Wyspie Jakub spotyka Daniela. Zaprzyjaźniają się(.) Daniel, znajdując w Kubie dobrego słuchacza, opowiada mu o sobie, a także o kobiecie, której odejścia nie potrafi przeboleć, mimo że sam się do tego przyczynił. Kuba zafascynowany tym, co usłyszał o Poli, postanawia odszukać Anioła z opowieści przyjaciela…


To tyle z mojej strony. Gratuluję i serdecznie pozdrawiam:)
green dnia 23.10.2010 14:18
Agatko, Tomku dziękuję za piękny i podnoszący na duchu komentarz.

Kropkę już dostawiłam uważny Czytelniku.

Pozdrawiam serdecznie :)
JaneE dnia 25.10.2010 12:50
A ja myślę, że Ołowiany miał prawo do takie reakcji.
Czy autor naprawdę musi sprzedawać się cały? Nie może pozostawić tylko sobie pewnych tajemnic/uczuć związanych z procesem tworzenia?

Wykrzyczenie całemu światu "To ja byłam aniołem, to ja byłam muzą"
jest co najmniej mało delikatne.
anna nawrocka dnia 25.10.2010 19:00
A ja myślę, że Ołowiany strzelił sobie gola do własnej bramki reagując w ten a nie inny sposób na recenzję Zielonej Wyspy napisaną przez green-kę.
Autor pisząc musi liczyć się z różnym podejściem do tego co i w jaki sposób napisał, a już dedykując swoje dzieło tak jak zrobił to Mariusz - z tym, że Muza może kiedyś zwyczajnie zapragnąć ujawnić się szerszemu gronu czytelników. Pamiętam czas równoległy do powstawania książki Zielona Wyspa, pamiętam wiersze i prozę Mariusza, pamiętam też wiersze Gosi.

JaneE - każdy piszący jest w pewnej mierze ekshibicjonistą... obnaża się przed czytelnikiem, baaaa! wkłada do głowy czytelnika fragmenty siebie, swoje myśli, spostrzeżenia.
Po pierwsze JaneE - Portal Pisarski to nie cały świat, a z tego co wiem, greenka umieściła recenzję Zielonej Wyspy tylko tutaj :)

Uważam, że przyznanie się do bycia Aniołem jest odważne, nie widzę w tym niczego niedelikatnego... Gosia nie wspomina w recenzji o tym, że była muzą. O tym kto był natchnieniem dowiedziałam się z wypowiedzi Ołowianego...

Zresztą, nie słyszę krzyku w recenzji greenki - używanie dużych liter w netetykiecie jest krzykiem :) kto więc krzyczy najgłośniej?

Odniosłam się do komentarza - jeżeli naruszyłam zasady forum to sorry, ale inaczej nie potrafiłam - ponieważ komentarz Jane! nie dotyczy recenzji, a reakcji Ołowianego na recenzję :)

Wracając do samej recenzji, mogę się tylko domyślać ile Anioł wyrwał piórek ze skrzydeł i jak przekrzywiał aureolkę na głowie pisząc te wszystkie słowa i dzieląc się z czytelnikiem sobą. Tak - dzieląc się sobą, swoimi przemyśleniami, wątpilowściami. Pozwalając nam, czytelnikom - na spojrzenie na historię opisaną w książce z innej perspektywy.
Przeczytałam książkę wcześniej, nie trzeba mnie zachęcać do lektury, jednak kiedy analizuję słowa greenki - dochodzę do wniosku, że powinnam przeczytać jeszcze raz. Myślę, że nie wyłapałam wszystkich niuansów, powiązań, smaczków. Strasznie lubię czytać prozę (a wcześniej wiersze) Mariusza. Zawsze się głośno do tego przyznawałam :)

Przeczytałam kilka razy samą recenzję, zaglądałam do komentarzy i uwag, w końcu znalazłam chwilę na napisanie czegoś od siebie.

Greenko - gratuluję niekonwencjalnego podejścia do tematu, pomysłu na napisanie recenzji w ten sposób, języka jakim operujesz i tego, że słuchasz uwag czytelników :) Wybierasz rozsądne rozwiązania, wprowadzenie jest teraz super.

Jeżeli książka po recenzji trafi w ręce kolejnego czytelnika - to sukces piszącego recenzję i korzyść dla autora...
green dnia 25.10.2010 20:33
Zacznę od Ani.
Dziękuję. Wiesz, że zawsze liczę się z Twoim zdaniem i jest mi niezmiernie miło gościć Cię tutaj.
Cieszę się, że tak to widzisz.
Ps. Kto wie gdzie ta recenzja po konkursie zawędruje ;)


JaneE z jednej strony rozumiem Twoją postawę, próbujesz bronić zaprzyjaźnionego autora, z drugiej strony - nie mogę tolerować braku kultury owego.

Autor dedykując książkę w taki sposób, a nie inny sam odsłonił kulisy jej powstawania.
I czy mi się to podoba czy nie, jestem w tej książce tak jak jestem.

To właśnie autor, a nie ja napisał to, co napisałaś kapitalikiem. Nawiasem mówiąc ja, przeciwieństwie do niektórych, czytam z uwagą i zrozumieniem co do mnie skierowane.

Autor został przyzwyczajony do tego, że przychodzi i deprecjonuje tekst, który dotyczy jego książki. Lepszy, gorszy to już nieistotne. To się nie mieści w obyczajach literackich i stawia znak zapytania w odniesieniu do kultury osobistej.

Czy w życiu osobistym JaneE też przyzwalasz tak łatwo na zwyczajny brak kultury? Czy to Cię nie razi? Czy tylko tu i pod każdą recenzją dzieła owego autora to jest dopuszczalne?

I pozwolę sobie zacytować kawałek komentarza linki, którego już nie ma, a jakimś szczęśliwym trafem ocalał. Tak odbierają zachowanie autora Ci, którzy nie są z nim związani.

link a dnia październik 22 2010 20:49:50
„I ani mi też w głowie prowadzenie wojen. Jedynie wydaje mi się, że bywają w życiu sytuacje, kiedy milczeć - zdecydowanie nie jest okej. Tutejsza do nich należy wg mnie. Moja polemika w intencjach jest pozapersonalna. Jedynie jasno ma wyrażać niezgodę na deprecjonowanie autora i tekstu w stylu, na jaki nie zasługują. I niezgodę na dziczenie obyczajów literackich.”



Widzę, że ta recenzja budzi kontrowersje. I dobrze, takie było jej założenie, bo to zdecydowanie lepsza reklama niż wyprzedaż książki. Ta książka naprawdę zasłużyła na coś więcej.

Mam nadzieję, że spór który tu się objawił nie będzie rzutował na to, że jeśli będę chciała się spotkać z użytkownikami PP na jakimś zlocie, nie zostanę z zazdrości obrzucona pomidorami. Dla mnie jest to i wyłącznie polemika pod recenzją. Nie wychodzi personalnie poza jej ramy.

Pozdrawiam zwolenników i przeciwników :)
JaneE dnia 25.10.2010 20:46
Green, pozwolę sobie odpowiedzieć na PW.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty