Tata Adasia wolałby snuć swe opowieści w nastrojowej scenerii, na przykład przy letnim ognisku wokół którego gromadzi się wianuszek zasłuchanych postaci. Najlepsi byliby harcerze – nawykli do słuchania gawęd, poza tym są przy ognisku służbowo i bez pozwoleństwa druha drużynowego rozłazić się nie mogą.
Kiedy Tata Adasia zabiera się do opowiadania w domu, Adaś mruczy do Mamy Adasia: Oho, Bill Cosby znów zaczyna. Rzucają sobie porozumiewawcze spojrzenie. Adaś zawsze ma pod ręką parę pożytecznych zajęć, może więc słuchać, prawą ręką obsługując Gadu-Gadu, lewą pilota i inne gadżety, ktorych nazw Tata Adasia woli nie wymieniać, żeby się nie zbłaźnić. Mama Adasia, uzbrojona w zdrowy rozsądek, zatemperowany ołówek i zbiór sudoku, krzyżówek tudzież innych, godnych panny Marple rozrywek, w takich momentach zachowuje stoicki spokój.
Mama Adasia jest istotą zjawiskową i, jako taka, zjawiła się pewnego dnia w życiu Taty Adasia. By w nim pozostać (do dziś opowiada wszystkim znajomym, że to ona musiała pierwsza do niego zadzwonić, żeby się z nią umówił). I ani się Tata Adasia obejrzał, jak została jego kochanką, przyjaciółką, spowiednikiem, pielęgniarką, boginią, telefonem zaufania, gorącym kompresem, muzą, hamulcem bezpieczeństwa, adwokatem, gejszą, cobysiem(1) i wiadrem zimnej wody. Co zostało urzędowo potwierdzone zawarciem związku malżeńskiego.
Istnieje siedem dowodów świadczących o tym, że Mama Adasia jest żoną idealną. Wszystkie one zostały odkryte, sprawdzone i skatalogowane przez Tatę Adasia.
Dowód pierwszy. Tylko idealna żona mogłaby wytrzymać ponad trzydzieści lat z rozpieszczonym i rozkapryszonym chłopcem, jakim jest Tata Adasia. Co więcej, tylko idealna żona potrafiłaby tak konsekwentnie rozpieścić mężczyznę, by po trzydziestu latach stał się tak rozkapryszonym chłopcem.
Po drugie, Mama Adasia, wciąż jest tą samą małą , spragnioną męskiej opieki, dziewczynką. Jest przy tym, jak to małe dziewczynki, sprytna, ustawiając poprzeczkę na takiej wysokości, że Tata Adasia zawsze może ją przeskoczyć. Ale musi się postarać. To utrzymuje go w świetnej kondycji psychicznej i nie pozwala przybrać na wadze.
Tertio, tylko Mama Adasia potrafi mówić Tacie Adasia, że jest przystojnym i atrakcyjnym mężczyzną w taki sposób. Mówi to tak przekonująco, że Tata Adasia zastanawia się, czy nie zrobiłaby kariery w sprzedaży ubezpieczeń. Mama Adasia potrafi przy tym prawie idealnie zatuszować swoje wewnętrzne przekonanie, że jej mąż, mimo wszystko, nie jest tak przystojny jak Richard Gere. W związku z tym Tata Adasia wcale nie jest zazdrosny o tego całego Richarda Gere, nie robi Mamie Adasia wymówek czy scen i, co najwyżej, wyraża się z przekąsem o owym Richardzie Gere, wymawiając jego imię i nazwisko tak, jak się pisze, co na pewno zdołowałoby wspomnianego Richarda Gere, gdyby mógł to usłyszeć. A przynajmniej w oczach Taty Adasia sprawia to, że ten przereklamowany Richard Gere (czytaj: richard gere) jest jeszcze mniej przystojny. Od Taty Adasia, ma się rozumieć.
Po czwarte, Mama Adasia ma bardzo bogate życie wewnętrzne. Często, będąc w domu, przebywa duchem w rejonach położonych wysoko i trudno dostępnych. A ponieważ jej kierowane zdalnie ciało może znajdować się wtedy akurat w kuchni, potrafi wysypać pół torebki przyprawy meksykańskiej do jajecznicy z dwóch jajek. Potrafi też niewinnie (po 33 latach!) zdziwić się: naprawdę nie lubisz dżemu z truskawek, kochanie? Dzięki temu życie z nią jest pasmem nieustających przygód.
Dowód piąty. Mama Adasia potrafi najlepiej na świecie słuchać, zwłaszcza kiedy mówi, opowiada, czyta Tata Adasia. Jest słuchaczem po mistrzowsku zasłuchanym, wdzięcznym i bardzo zdyscyplinowanym. W tym przedmiocie (słuchanie ze zrozumieniem) wszystkie małe dzieci, i to nawet te grzeczne, mogłyby się od Mamy Adasia jeszcze wiele nauczyć.
Dowód numer sześć. Mama Adasia najlepiej zna się na ludziach. Nie musiała w tym celu studiować psychologii. Po prostu ma dar. Jest jak Wyrocznia z Matrixa, a nawet lepsza. Bo Wyrocznia musiała delikwenta zobaczyć, czy też nawet za rękę ułapić, a Mama Adasia może wydać wyrok zaocznie. Opowiada, na przykład, Tata Adasia o jakimś nowym znajomym, raz i drugi, a Mama Adasia rzuca tylko spojrzenie znad swojego sudoku i mówi: on cię wykorzysta. A to się potem sprawdza. I tak to działa, właśnie.
Last but not least, Stwórca, tworząc Mamę Adasia, musiał użyć najlepszych surowców, dlatego Mama Adasia jest wciąż jak nowa. Na przykład, waży tyle samo, co w dniu ślubu. Mniej więcej. I nadal jest tą samą superlaską przyciągającą męskie spojrzenia. Tata Adasia zastanawiał się czasem, czy nie jest kosmitką, albo zrobioną z syntetyków kopią podrzuconą przez Obcych, którzy niepostrzeżenie ukradli oryginał. Ale zawsze, po gruntownym i dogłębnym zbadaniu, okazywało się, że to jednak oryginał leży u boku Taty Adasia, a Obcy mają falsyfikat. Albo mają sztuczne ... te ... o ile w ogóle coś mają ... I skąd Wam takie rzeczy do głowy przychodzą, co?
Mama Adasia istnieje naprawdę. Tata Adasia uważa, że jest ucieleśnieniem marzenia pod tytułem „kobieta jego życia”. Tak mówi się o kobietach, które wywarły tak zwane niezatarte piętno na tak zwanym życiu i dziele mężczyzn. Historycznie patrząc, występują pojedynczo, jak w przypadku pierwszego lokatora pensjonatu "Raj", lub hurtowo, jak w życiu Picassa. Z reguły pojawiają się u boku statystycznego mężczyzny jako bezimienne bohaterki i najczęściej pozostają nimi do końca jego egzystencji. Chyba, że on staje się Onym. Wtedy otrzymują imiona: Beatrycze, Saskia, Yoko, Dorunia …
_____________________________
(1) od słów: co byś ty beze mnie zrobił?
Suplement. Wyłącznie dla mężczyzn (po okazaniu dowodu osobistego i pomyślnym zaliczeniu zestawu testów nr 1C).
Jak obchodzić się z kobietami
Instrukcja obsługi kobiety jest absurdalnie prosta: 1. przytulać, 2. przytulać, 3. przytulać.
One tego pragną, oczekują (nawet jeśli o tym słowem nie wspominają, już takie są) i - co może nas śmieszyć, ale to nie zmienia faktu, iż tak właśnie jest – one uważają to za dowód naszej męskości, ważniejszy niż owłosiona klatka piersiowa, mięśnie ze stali lub zabójcze spojrzenie a la Clint Eastwood.
Oczywiście możecie to zlekceważyć, bo Wam się nie chce, albo wydaje się Wam, że to zbędne, albo, co najgłupsze, uważacie, że to nie w Waszym stylu. Robicie to na własne ryzyko. Prędzej czy później Wasza kobieta trafi na takiego, który nie ma takich głupich oporów i ją przytuli, a wtedy ona zobaczy różnicę. I nie będzie miało dla niej wielkiego znaczenia, że facet do pielęgnacji głowy używa szmatki zamiast grzebienia, albo mu się mięsień brzuszny wylewa poza pasek. Dla niej będzie on Bondem i Don Juanem w pakiecie promocyjnym. Oczywiście, zrobicie, co zechcecie. Ale nie powiecie, że nie zostaliście formalnie ostrzeżeni.
I niech Wam się nie myli przytulanie z pójściem do łóżka. To drugie też powinniście ćwiczyć z ogólnie znanych powodów, ale samo przytulanie jest czynnością aseksualną (to dlatego kobiety mogą bez oporów przytulać się między sobą) i w żadnym przypadku nie może być mylone z obmacywaniem. Przytulcie ją i pogłaszczcie po głowie, tak czule i niewinnie, jak zrobilibyście to z małą dziewczynką. Bo one czasem chcą być takimi małymi dziewczynkami, zwłaszcza kiedy są zestresowane, odczuwają zagrożenie, lub wiedzą, że nie mają racji. Wtedy uciekają pamięcią do czasów, kiedy czuły się takie bezpieczne i szczęśliwe w ramionach tatusia.
Nie zaszkodzi, jak coś miłego przy tym powiecie. Nie musi to być zaraz sonet miłosny, nie każdy z nas ma szczęście być Petrarką. Wystarczy parę ciepłych słów i, nawet jeśli będą banalne, bardziej liczy się sposób w jaki zostaną powiedziane niż ich treść. Nie czekajcie z tym na specjalną okazję, to powinno być spontaniczne. Najlepiej, zróbcie to zaraz.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Inne artykuły tego autora: