Heh, sisey, ostatnia część nadal jest jak dla mnie nazbyt rozpustnie tragiczna, nożesz
I dlatego, nasączona przez wiersz tak niegodziwie
, po linkowe kokardki miejscową goryczą korkującą, pozwolę sobie, dla przywrócenia proporcji rzeczom i na pociechę czatującym kochankom, bezczelnie zacytować samą siebie
w dziele przesmutnym, co to je niegdyś napisałam w porywie dzikiej egzystencjalnej rozpaczy:
gadka łysa bez Odysa
W mórz bezkresie - jak wieść niesie –
Odys kona w pekaesie.
Szczeciniasty Demon z Puszki
czule kąsa go w opuszki.
Nicość zjadła mu kanapkę.
I Itakę – na dokładkę.
Całuj, całuj ośmiornicę
w mackę na Odysa grdyce!
Inni też pasażerowie
giną w wielkiej katastrofie,
Lecz o jednym tylko powiem,
żal mi gardło ściska bowiem.
W splotach boa ze spaghetti
Mrze niewinnie W Kwiatki Yeti!
Przytul, przytul Yeti, bracie,
co jest na dnie morza w gracie!
Płaczą wierzby oraz nacie
na etatach w tym dramacie.
--
Ech, sisey, sisey, Ty
nożesz, czy może być w życiu coś piękniejszego od życia, sam powiedz
dobrego w drodze -
ta od nie wiadomo czego