Proza »
Inne » Wymyśl sobie miłość, a potem uwierz
Jak się cieszę, kochany, że wreszcie to zrozumiałeś. Wszystko jest fantazją, stworzoną by ułatwić nam przetrwanie. Nie ma czerni, nie ma bieli, nie ma barw – to tylko ludzki odbiór fal elektromagnetycznych. Nie faktów, których by nie można opacznie zrozumieć. Wszystko jest względne. Wszystko jest w naszej głowie. Ułudy powstają w naszym umyśle. Człowiek, a właściwie jego duch to jakby przewodniczący wielgachnej armii współpracujących ze sobą komórek, a właściwie genów.
Mózg tworzy krainy nierzeczywiste, wirtualne jak te w komputerowych grach. Przetwarza dane fizyczne i kreuje. Nawet zwykłe drzewo powinniśmy widzieć do góry nogami, a tak nie jest. Ten nasz organ pod czaszką wszystko nam ułoży, dopowie, domyśli. Słyszenie, widzenie, dotykanie, emocje to wszystko wyobraźnia.
A jednak mało kto zdaje sobie z tego sprawię, gdyż odbiór świata wydaje się tak rzeczywisty, tak prawdziwy.
Podejrzewam, że całą masę rzeczy sobie nie uświadamiamy, ponieważ w ocenie naszych genów nie jest to dla nas istotne ani ze względu na przetrwanie, ani rozmnożenie się. „Nie ma potrzeby, by człowiek zaprzątał sobie tym myśli i tracił cenny czas” - myślą wespół zespół geny.
Jeśli chcesz kochać i być kochanym, musisz najpierw tę miłość sobie wymyślić. Bez twojego udziału nic samo z siebie nie powstanie, już rozumiesz, prawda?
Chciałam, żebyś uwierzył, że jestem piękna, idealna, doskonała. Powtarzałam to tysiące razy, aż twój mózg to przyswoił, nauczył się. I uwierzyłeś. Stanęłabym pośród tysięcy anielic w podartych rajstopach i zmoczonych deszczem włosach, a ty wskazałbyś mnie jako najpiękniejszą.
I oto chodzi. Tak trzeba sobie wyfantazjować miłość. Obiekt jest mniej ważny, niż moc memowych fraz, które powinny stale wibrować w twoim umyśle „kocham ją; ona jest najpiękniejsza”.
Ja chciałam, żebyś był moim królem, aniołem o lśniących czarnych skrzydłach, którego obecność mnie ukoi, uszczęśliwi, przy którym będę się czuć bezpieczna. Uwierzyłam i takim się stałeś. Jesteś najwspanialszym mężczyzną świata i nic tego nie zmieni. Wiara to dar, a ja w ciebie wierzę. (W religiach jest wiele ponadczasowej mądrości, tylko trzeba ją umiejętnie wysupłać – odróżnić otoczkę, nadbudowę grup interesów od głębokiego sensu. „Bądźcie jak dzieci”, bo dzieci potrafią we wszystko uwierzyć).
Miłość trzeba sobie najpierw wyobrazić, musi powstać jako fantazja. Potem słowo, myśl staje się ciałem. Mózg nakazuje wyłączyć hormony i machina rusza. Oto w tym chodzi. Mając wyobraźnię ma się wszystko. To nie poezja, w którą można wątpić, to nauka, którą należy zrozumieć, albo chociaż uznać.
I analogicznie. Kto sobie uroi, że miłość to bzdura, figura retoryczna bez znaczenia, i w to uwierzy, no cóż – w jego rzeczywistości z pewnością miłość nie wystąpi (zgodnie z oczekiwaniami).
Kiedy ludzie umierają, to im bliskim zdaje się jakby ciągle byli obok. Ci najbliżsi nawet wiedzą, ba prawie słyszą, co umarła osoba powiedziałaby w takiej, czy innej sytuacji. Awatary zmarłych zamieszkały w rzeczywistości wirtualnej żyjących.
My też to już potrafimy. My żyjący, ty i ja. To imaginacja, jej wielka siła. Ja czuję twoją obecność, ty znasz moje reakcje. Jesteśmy obok siebie, tylko inni tego nie widzą, ale zasadniczo dla naszego komfortu psychicznego to bez znaczenia.
Wirtualny świat jest bardziej realny niż się pozornie wydaje. Żyjemy w swoich własnych snach, wychodząc do realu tylko po to, by zarobić kasę na pożywienie i sprzęt do ochrony ciał przed czynnikami atmosferycznymi. Ten real też jest wirtualny tyle, że trochę inaczej, to już wiesz.
A teraz sedno, po co ci w ogóle to piszę. Teraz, kochanie, uważaj. Skup się. Ostry zakręt. Skręcamy gwałtownie w prawo. Gotowy? To już! Wprowadzam korektę myślową na mój awatar, na mnie. Myślę, że tak będzie lepiej.
Napisałam, że jestem piękna – bo pięknem łatwiej się zachwycić. Tej tezy trzymamy się nadal.
Napisałam też, że jestem rozpustna, bo to pobudza pożądanie i ciekawość. Kobieta, którą pragnie wielu, wydaje się warta zachodu, stąd moja kreacja. To teza doboru płciowego, genów, nie moja – ale na wszelki wypadek ją uwzględniłam, bo skąd mogłam, na początku znajomości, wiedzieć na jakim jesteś intelektualnym etapie rozwoju (ja nie wiem, to zakładam stereotypowe poglądy). Ale to było kłamstwo, które w obecnym stadium nie pasuje. Nie pasuje do „wielkiej miłości”.
Nigdy w nikim nie byłam zakochana, nigdy nikogo nie całowałam, nigdy niczyjego ciała nie pożądałam, za nim nie poznałam ciebie. Nigdy nie miałam idola, nigdy nikogo nie podziwiłam, nigdy o nikogo nie byłam zazdrosna, za nim nie poznałam ciebie. Nie wiedziałam, czym czym jest bliskość, czym czekanie, nie wiedziałam, czym jest szczęście, że mężczyzna po prostu jest, za nim nie poznałam ciebie. Jesteś dla mnie jedyny i niepowtarzalny, najwspanialszy i najcudowniejszy. Bo jesteś moim wymarzonym czarnym aniołem i białą bestią w jednym, jesteś dobrem i złem, bo jesteś wszystkim, całym moim wszechświatem.
Wiem, że nie wierzysz, że zawsze wiernie na ciebie czekałam, miesiącami, latami i zawsze tylko tobie wierna pozostanę. Jeszcze w to nie wierzysz, ale powtórzę to tysiąc razy, aż skorygujesz mój wirtualny wizerunek. A potem będziemy na zawsze szczęśliwi. Szczęśliwi na słodko, na ostro - to się jeszcze domyśli.
Proszę cię tylko, kochanie, dbaj o swoje ciało, nie krzywdź go używkami (i ja się postaram, chociaż tak uwielbiam czekoladę z orzechami).
Im dłużej fizycznie pożyjemy, tym większe prawdopodobieństwo doczekania czasów, gdy mózgi (pomimo śmierci reszty ciała) będą mogły żyć w mechanicznych urządzeniach, albo gdy naszą świadomość będzie można przeskanować do pamięci komputera.
Nie żeby mi zależało na życiu wiecznym, ale czy to nie byłoby miłe dostać parę dziesiątek lat gratis na wymyślanie naszej miłosnej krainy, gdzie oboje jesteśmy tacy szczęśliwi, gdzie możemy się tak uroczo, szaleńczo kłócić i obrażać, a nawet w afekcie zabijać, wiedząc na pewno, że i tak następnego dnia do siebie stęsknieni wrócimy i będziemy się kochać namiętnie?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
tulipanowka · dnia 13.11.2010 09:29 · Czytań: 742 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: