Oczy - andro
Proza » Miniatura » Oczy
A A A
Wracałem późnym wieczorem z popołudniowej zmiany. Prom odbił kilka minut przed czasem, połykając jęczącą z bólu karetkę pogotowia. W jej wnętrzu jarzyło się zimne światło, w którym, być może, ktoś walczył o życie. Facet z podniesionym kołnierzem płaszcza ćmił ukradkiem papierosa, chowając go w muszli dłoni. Śmieszka przysnęła na relingu, schowała jedną z rabarbarowych nóżek w białym puchu. Motor promu mruczał przez siedem minut, a potem zawyły stery strumieniowe i klapa zjazdowa z hukiem opuściła się na drugiej stronie kanału. Karetka, wznowiwszy swoje jęki, pomknęła przez wilgoć nocy w stronę szpitala na Jana z Kolna, garstka zmęczonych ludzi rozsypała się w niewyraźnej przestrzeni jak szklane kulki.
Ruszyłem przed siebie ulicą Armii Krajowej, świetliste jęzory latarni lizały ze smakiem mokry asfalt. Byłem zmęczony, lecz szedłem dość szybkim krokiem, marząc o wannie z gorącą wodą. Wystawy sklepów przesuwały się jak jasne okna wagonu toczonego wzdłuż peronu. Było cicho, bezwietrznie ale mroźno. Połowa listopada, jakby nie patrzeć. Pusty plac po zburzonym kinie drzemał, śniąc najbardziej kolorowe sceny z poranków bajkowych, wzdychając zagruzowaną piersią. Przeciąłem Plac Wolności i skręciłem w Grunwaldzką, jak zwykle zadzierając w tym miejscu głowę i, po raz nie wiem który, podziwiając oświetloną iglicę kościoła Chrystusa Króla. Minąłem róg Marynarzy i usłyszałem za sobą skrzypienie zawiasów, ktoś wyszedł z bramy starej, poniemieckiej kamienicy. Po chwili rozległo się stukanie obcasów.
Kobieta - pomyślałem automatycznie. Na pewno te modne teraz kozaczki z wywiniętą pod kolanem cholewką. Ładnie prezentują się na nogach, szczególnie na zgrabnych. Dochodząc do strzelistych kominów ciepłowni zastanowiłem się nad kształtem nóg tej, która szła za moimi plecami. Rozkwitło we mnie przekonanie, że są to piękne nogi. Smukłe i silne - ich właścicielka lubi długie spacery, dokładnie jak ja. Może ma psa, który musi dużo biegać? Tak, to pewne: ma psa i wychodzi z nim codziennie na długi spacer, bez względu na pogodę - tak, jak ja. Przechodząc obok "zielonego rynku" pomyślałem: jak miło byłoby wziąć nasze czworonogi i przejść razem przez całą plażę, od falochronu do granicy. Gdyby to jeszcze było pogodne, sobotnie popołudnie... Moglibyśmy potem napić się na rozgrzewkę malinowej herbaty, rozmawiając o zagmatwanych teoriach filozoficznych i o ostatnim odcinku brazylijskiego serialu, słuchając piosenek Gershwina. Odbijając przed supermarketem w Wilków Morskich nabrałem przekonania, że ona pasjonuje się dziełami Sorena Kierkegaarda, Barucha Spinozy i Awicenny.
Wciąż słyszałem za sobą stukot obcasów, odbijał się cichym echem od balkonów i trafiał w sam środek kłębowiska moich myśli. Neon sklepu medycznego przenikał błękitem wilgoć wiszącą w powietrzu. Westchnąłem, wciągając w płuca ten chłodny blask i poczułem nagle jakąś więź z tą dziewczyną idącą z tyłu. Przecież ona wdycha teraz to samo powietrze, patrzymy na tę samą anielską poświatę neonu. I może, tak jak ja, myśli przy tym o błękicie ciepłej zatoki, w której wodach pływamy razem leniwie, powiedzmy - rok po tym, jak się poznaliśmy.
To są nasze pierwsze wspólne wakacje. Spędzamy je włócząc się po wybrzeżu Morza Śródziemnego, zaczynając na Bałkanach i posuwając się bez pośpiechu w stronę Atlantyku. Dobrze mi się z nią podróżuje, nie upiera się przy swoim, wszystko jej się podoba, ze wszystkiego jest zadowolona i potrafi zawsze znajdować dobre strony rzeczy. Błądzimy w wąskich ulicach miasteczek rozsypanych na skałach, chłoniemy półmrok małych kafejek, zapachy przypraw na straganach, słońce i siebie nawzajem.

Na Kołłątaja, w okolicach rzeźni, przypomniał mi się wiersz o ulicy pachnącej cynamonem i ciepłej jak szarlotka. W tym wierszu dwoje zamyślonych ludzi idzie wzdłuż muru, tak jak my teraz. Różnica polega na tym, że oni szli razem. Poza tym teraz jest zimno i mokro, kojarzy się to bardziej z galaretą albo śledziem niż z jabłecznikiem.
"Jej włosy na pewno są złote" – pomyślałem, przysłuchując się krokom za plecami. – Jak promienie zachodzącego słońca, pachną łąką i lasem. – I potrafi upiec pyszną szarlotkę. – Czułem to każdym atomem ciała.
Takie świeże, dopiero co wyjęte z piekarnika ciasto, łagodzi złość, gasi płomyki irytacji. Ale my nie będziemy się kłócić – ona jest przecież wyrozumiała, zgadza się z uśmiechem na wszystko, nie robi niepotrzebnych wyrzutów, nie potrafi się dąsać. Nasze jabłeczniki będą wolne od obowiązków mediatora, jedynym ich zadaniem będzie wspaniale pachnieć i smakować.
Czasem, przy śniadaniu w pracy, znajdę w kawałku ciasta długi, złocisty włos. Przyjrzę mu się pod światło trzymając w dwóch palcach i uśmiechnę do siebie.

Za rzeźnią skręciłem w Poznańską, moja dziewczyna za mną. Po obu stronach kamienice z czerwonej cegły. Dużo oświetlonych okien, nie było jeszcze bardzo późno. W jednym z nich stała kobieta z dzieckiem na ręku. Pokazywała palcem czarne niebo, mówiąc mu coś do ucha. Dzieciak cieszył się i machał zaciśniętą w dłoni grzechotką. Zwolniłem, przyglądając się temu. Stukot obcasów również zmniejszył częstotliwość. - Widocznie zauważyła to dziecko w oknie, obudził się w niej instynkt macierzyński. Tak, dojrzała już do tego, coraz częściej czuje tę potrzebę. Tylko, że jeszcze nie spotkała nikogo, o kim mogłaby pomyśleć: „On będzie ojcem naszego dziecka, moim mężczyzną”.
- Tu jestem! Idę przed tobą! – krzyczałem w myślach. – Czy nie widzisz, że pasujemy do siebie jak cynamon do szarlotki? Nie czujesz tego w każdym z miliona złotych włosów? Nie widzisz mnie, wilka wyjącego pod twoim oknem przez całą noc?
Za skrzyżowaniem z Kujawską miałem już w głowie trzykołowy rowerek mknący parkową alejką i nas, wpatrzonych w małego cyklistę dumnym wzrokiem, trzymających się za ręce – po prostu szczęśliwych. Listopadowa noc stała się jakby odrobinę cieplejsza, czarne niebo wydawało się zaróżowić, jak przed wschodem słońca. Zastanawiałem się, kiedy kroki tej boskiej istoty ucichną, przerwane ponownym skrzypieniem drzwi klatki schodowej. I co mam wtedy zrobić? Zapomnieć, pogodzić się z tym, że od teraz będzie ona dla mnie wiecznym rozpamiętywaniem? Wytatuować sobie na piersi napis „A co by było gdyby” i rozdrapywać go paznokciami każdego poranka przed lustrem w łazience? Nie! Na to nie mogłem pozwolić!
Skręciwszy w Gdyńską pomyślałem: „Teraz albo nigdy!”. Zatrzymałem się i odwróciłem.
Od tamtej chwili każdy listopad ma zielone oczy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
andro · dnia 18.11.2010 08:37 · Czytań: 3696 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 29
Komentarze
Usunięty dnia 18.11.2010 08:53
Co tu dużo gadać: tekst mnie rozczulił :) A zakończenie zaskoczyło, bo cały czas dopatrywałam się jakiegoś haczyka, że to będzie facet albo coś jeszcze innego...
SzalonaJulka dnia 18.11.2010 09:00 Ocena: Świetne!
Czytałam - ciesząc się świadomością, że jednak istnieją mężczyźni, dla których szarlotka z cynamonem ma wartość, ale jednak ciągle w napięciu, z mitem o Orfeuszu i Eurydyce brzęczącym za uchem.
Można powiedzieć, że właśnie to szczęśliwe zakończenie jest zaskakujące. A może moim problemem jest to, że boję się odwrócić?

Pozdrawiam :)
green dnia 18.11.2010 09:12 Ocena: Świetne!
Napiszę, że przeczytałam z przyjemnością a w końcu miniatury utonęłam:), bo moje oczy też bywają zielone przy zmiennym świetle :)

Pozdrawiam :)
mahuss dnia 18.11.2010 09:38
Taaak, raz się na chwilę odwrócisz, a potem płacisz za to przez długie lata... Oto los mężczyzny...
Wasinka dnia 18.11.2010 10:13
Listopad o zielonych oczach...
Miniatura wciąga, świetny zabieg narzucania pięknymi wizjami bohatera niepokoju w czytelniku... Dlatego zakończenie pozytywnie zaskakuje (chociaż przecież nie jest wszystko do końca dopowiedziane... wszystko się zdarzyć może ;-)). Już chyba tak mamy (asekuracja, żeby się nie rozczarować?), że czytając o czyichś tak pozytywnych przypuszczeniach/marzeniach, czekamy podświadomie na wielkie bum rozczarowująco-przygnębiające.
Dobrze napisane, czyta się z przyjemnością. Jest klimat, są emocje.
Pozdrawiam słonecznie.
Miladora dnia 18.11.2010 11:51
Bardzo piękne opowiadanie, Andro.
Jak dobrze jest umieć zachować w sobie marzenia i nadzieje. Przecież w każdej chwili mogą zacząć się sprawdzać, prawda?
A może nawet potrafią determinować zdarzenia? Kto wie... ;)

Właściwie to mogę przyczepić się tylko do jednego - niekonsekwencji w zapisie myśli:
Jej włosy na pewno są złote – pomyślałem,
... pomyślałem: „Teraz albo nigdy!”

Buźka z cynamonem :D
A jeżeli to prawda - gratuluję. :D
bosski_diabel dnia 18.11.2010 11:58
Andro wiesz rzadko mam tak, że coś dociera głęboko, a Twoje opowiadanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie, zielony listopad, ten kolor zielony dla mnie z różnych powodów bardzo wspomnieniowy i cenny, i nie zniknie. Gratuluję świetnego opowiadanie,pozdrawiam
Usunięty dnia 18.11.2010 12:33
A nie lepiej by brzmiało:w której wodach płyniemy leniwie, zamiast "wodach pływamy razem leniwie"...? Zakończenie świetne. Co do reszty to dla mnie za mało mroku, i niby był lekki klimat tajemnicy ale jak dla mnie wszystko za słodkie. Zrekompensowało zakończenie:)
Krzysztof Suchomski dnia 18.11.2010 12:59
Jubilerska robótka :D. Lubię ten styl narracji, komunikatywny lecz niebanalny, precyzyjnie kształtujący obraz w myślach czytelnika. Pomyślałem sobie, że gdybym był "starym kawalerem", to zapewne w podobny sposób wyrażałbym tęsknoty za szczęśliwym związkiem. :)
A zakończenie? Jest bardziej "otwarte na interpretacje" niż wynikałoby z pierwszego wrażenia.
Pozdrawiam :)
Usunięty dnia 18.11.2010 13:14
TWA polega na tym, że choćbym tkwiła w nielichym listopadowym dole, do pewnych tekstów zajrzę i tak. ;)
Zajrzałam i trochę się rozchmurzyłam, głównie dzięki zakończeniu. :D
Klimat też zresztą budujesz świetnie, miło się w nim tonie.
Do kolekcji Twoich perełek - rolki krajobrazu, mazgaje na szybie itd - dorzucam sobie ludzi rozsypujących się jak szklane kulki.
Włos w szarlotce jednocześnie brzydzi i rozczula. W jakimś filmie pada zdanie o mierze miłości, którą jest wydłubywanie robali z psiego odbytu. Ten włos jest o wiele subtelniejszą miarą, w myśl powiedzenia, że miłość do osoby obejmuje wronę siedzącą na jej dachu. :yes:
Mogę pomarudzić? Początek jakoś źle mi się czytało, przeszkadzały mi nagromadzone przymiotniki. Ale niewykluczone, że to nie wada tekstu, a moja.
Coś nie gra z zagramanicznymi imionami. Georga to imho dopełniacz od Georg, a to był George. George'a z kolei wygląda idiotycznie. Zostawiłabym samo nazwisko, jest wystarczająco znane bez imienia. A Barucha kojarzę raczej przez ch.
Pozdrawiam.
Elwira dnia 18.11.2010 17:19
Bardzo ładnie prowadzisz akcję, mieszając myśli z teraźniejszymi wydarzeniami. O ile prom mi się dłużył, to następująca po nim wędrówka oraz opowieść wciągnęły bez reszty. Nie mogłam się oderwać. Zadziwiające, jak stukot obcasów potrafi podziałać i jakie myśli przywołać. A finał - świetny. Spodziewałam się czegoś, co zburzy tę sielankę, babci, faceta, kogoś, kto po dziewczynę wyjdzie i okaże się, że ona ma już rodzinę, albo nawet, że to jej edziecko jest w oknie z opiekunką. A tu nie...
Podobało się :)
Pozdrawiam.
Almari dnia 18.11.2010 18:26
Cóż mogę zrobić jak nie dołączyć się do poprzednich komentatorów z gratulacjami. Stworzyłeś naprawdę genialny klimat, a on istnieje dzięki twoim słowom. W niezwykły sposób malujesz nam tutaj obrazy. Końcówka jest taka jaka powinna być w tym przypadku. Nie przesadzona, nie poszedłeś również w komizm tylko utrzymałeś tą atmosferę tajemniczości i rozczulenia do końca.

Pozdrawiam.
andro dnia 18.11.2010 19:15
Dziękuję wszystkim za poczytanie i za uwagi - zarówno krytyczne, jak i te , które (mimo zarzekań) słodzą serce każdego wytwórcy gryzmołów ;)

- Ipi - poprawiłem Spinozę, skasowałem Georga :)
- Milka - naprawione konsekwentnie :)
- Elwira - ten prom każdemu się dłuży na naszej wyspie ;)
- Almari - to klimat listopada... Czasem bywa genialny...
- Krzysztof - masz rację. Zakończenie jest baaardzo otwarte ;)
- ardo - po większą dawkę mroku zapraszam do rzeczy poprzedniej, tj. "Paszczęki wieczornej"
- bosski - jesteś boski :)
- Wasinka - początkowo chodziło mi po łbie takie zakończenie, o jakim wspominasz. Ale tekst był pisany na dwa razy - z przerwą sześciomiesięczną - i przez ten czas dużo wody upłynęło... :)
- mahuss - ryzyk fizyk!
- green - dawanie przyjemności jest tym, co tygryski lubią najbardziej ;)
- Oke - rozczulona??? Buahahaha! :lol:
- Szalona Julko - właściwie Twoje przywołanie mitu o Orfeuszu i Eurydyce jest genialne i zasługuje na więcej pochwał, niż całe te moje wypocinki. Rzeczywiście - bohater ryzykował wszystko. Jednak mimo wszystko było to ryzyko, a nie świadomość pewnej porażki.

Pozdrowionka dla wszystkich ! B)
Usunięty dnia 18.11.2010 19:23
No sorry :bigrazz: ;)
Izolda dnia 18.11.2010 22:20
Mistrzusiu,
jeszcze ja doleciałam zdyszana. Na Ciebie się czeka i ponieważ nie rozczarowujesz to się TA zakłada, „W” wyrzuciłam z zestawu, bo nie obserwuję szczególnie, ale to właściwie na korzyść omawianego.
Przyznaję że miałam tak, jak Krzysztof i nie wiem czemu się większość uparła, że to jest szczęśliwe zakończenie. Chociaż właściwie wiem: w skrytości ducha zawsze pragniemy szczęśliwych zakończeń, są takie uspokajające.
Doskonałe zdanie na finał. Mistrzowskie.
Każdy listopad przypomina te zielone oczy, bo coś się wtedy wydarzyło i odcisnęło w pamięci. Mam nadzieję, że więcej, niż to, co w jego głowie podczas podróży. Ale nie napisałeś, że wszystkie pory roku są zielonooczne i chociaż moim pobożnym życzeniem jest myśleć happy endem, nie ufam narratorowi do końca. Zasiany mam jednak niepokój. Bo to w końcu listopad, cholernie czarny miesiąc.

Pozwolę sobie podzielić się skojarzeniem muzycznym, które do oczu, w dodatku jesienną porą, przyszło i nie mogę się uwolnić (śpiewała M. Umer i G. Turnau i AMJ i ja całe popołudnie dzięki autorowi Oczu).

Mówisz, że oczy mam przezroczyste
Krople dwie, które blask mają wewnątrz
Prosisz mnie świeć mi te
Światła czyste
Zostań ze mną, zostań ze mną, zostań

Oczy mam, mówisz mi, przezroczyste
Szybki dwie, które dzień sączą w ciemność
Prosisz mnie, choć na złe pory mgliste
Zostań ze mną
Zostań ze mną, zostań ze mną, zostań...
Krzysztof Suchomski dnia 18.11.2010 22:26
He, he. A może bardziej pasuje:

Czi te oczi mogą kłamać?

:D :D :D
Usunięty dnia 18.11.2010 23:03
A ja wracam z wieścią, że sprawdziłam palcem na mapie - niczego sobie ten spacerek. :smilewinkgrin:
Anaris dnia 18.11.2010 23:27 Ocena: Świetne!
Przeczytałam z ogromną wręcz przyjemnością. Mimo tego, że ostatnio niewiele mnie na PP, to zdaje się, że od dawna nie czytałam tekstu, który by mnie w pewien dziwny sposób tak zachwycił. Ja również spodziewałam się jakiegoś haczyka, ale szczęśliwe zakończenie pasowało mi tu jeszcze bardziej - do tego
klimatu i tajemniczego nastroju świetnie się wpasowało.
Podobał mi się też język - te luźne myśli, tak dziwne, a przecież wcale niezupełnie obce.
Bardzo, bardzo mi się podobało. :)

Pozdrawiam i zostawiam po sobie świetne.

I znam Jana z Kolana :D
zajacanka dnia 18.11.2010 23:56 Ocena: Świetne!
Co ja mam Ci wiecej pisac, gdy w Dobie Niewystawiania Ocen na PP masz juz trzy najwyzsze?
Bardzo dobrze napisane, delikatnie, ale emocje wyczuc mozna na mile. Przeszlam sie Jana z Kolna, Armii Krajowej... jakos dziwnie bliskie wszystkie, zeby nie powiedziec, ze bardzo...
peggy dnia 19.11.2010 08:32
bardzo mnie urzeklo, oj bardzo, a najbardziej chyba ta rabarbarowa nozka mewy grzejaca sie miedzy piorkami. no i powtorze to co reszta (ale co mi tam): zaskoczyles mnie zakonczeniem. ja tez myslalam, ze to bedzie facet...
pozdro
andro dnia 19.11.2010 19:32
Izoldo Pięknowłosa - pamiętam tę piosenkę. I nabrałem strasznej ochoty, żeby jej posłuchać. Dziękuję Ci za przypomnienie tej perełki :)

Ipi - zapraszam na wyspę, spacery lepiej wychodzą bucikami po ziemi niż palcem po mapie ;)

Anaris - zaczynam czuć małe zakłopotanie... To od nadmiaru zachwytów chyba. Ale cieszę się, że sprawiło Ci przyjemnośc czytanie tego tekstu.

zajacanka - świat jest wszędzie taki sam, dotyka nas paluszkami i chucha do ucha :smilewinkgrin:

peggy - rabarbarowa nóżka mewy niech będzie z Tobą!

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za poświęcenie cennego czasu na czytanie i pisanie komentarzy. Doceniam, obiecuję poprawić się i zacząć troszkę istnieć znów na PP.

See You!
Eugeniusz Znaczygienek dnia 26.11.2010 09:52
o, wena przyszła :)
pochwaliłbym, ale nie chcę cię wprawiać w zakłopotanie
szpilka dnia 05.12.2010 23:45 Ocena: Świetne!
tak też chciałam pochwalić, ale nie będę wpuszczać takiej maszyny w zakłopotanie, jeszcze się rozreguluje ;)
:lol::lol::lol::lol::lol::lol:

więc rzucam ocenę :)

tylko spoko!

serdeczności :)
szpilka dnia 05.12.2010 23:46 Ocena: Świetne!
i jak się czujesz?
andro dnia 08.12.2010 21:47
Czuję się dobrze. Właśnie zjadłem naleśnik z pianką do golenia, a za chwilę idę się opalać do kościoła. :)
Nova dnia 21.01.2011 11:32
Andro,
duży buziak! Niestety już zimowo mroźny, ale za to z malowniczymi soplami... lodu:lol:
Tekst jest świetny, więc tym bardziej "nalegam" na poprawkę:
"... wciąż słyszałem za sobą stukot obcasów..." - lepiej "ten stukot", a unikniesz (nic nie wnoszącej) powtórki,
"... wciągając w płuca ten chłodny blask... z ..."-
wywal "ten"
A za zakończenie - jeszcze jeden buziak:D
eelin dnia 29.06.2013 23:44
Świetny tekst! Czytając, cały czas wyobrażałam sobie, że dziewczyną o złotych włosach jestem ja i że kiedyś spotkam przypadkiem kogoś takiego jak ten bohater. :)
pozdrawiam!
Niczyja dnia 22.09.2016 08:35 Ocena: Świetne!
Piękna miniatura. Opisy, uczucia, wszystko.
Chylę czoła... Napisane pierwsza klasa!
Uśmiechnęłam się dziś rano w drodze do pracy, czytając Twój tekst:)

Pozdrawiam mimo wszystko,
Niczyja
andro dnia 23.09.2016 08:42
Uśmiech w drodze do pracy cenniejszy niż ocena. Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty