Krzyczący tytuł, jak nagłówek w szmatławcu, abstrakcyjna śmierć wpleciona w codzienną banalność i aż chce się zapytać: "A co ja mam z tym wspólnego?" Zegarek Wostok i suczka Kopiejka.
Szara beznadziejność...
Też bym powiedziała
słodkich snów w tej fałszywej próżni.
Coś mi się jeszcze nasuwa odnośnie szczytnych idei empatii i własnego egocentryzmu, zamykającego nas w otoczce szarego życia, gdzie tak zwany "los człowieka" przestaje robić wrażenie, ale pal to licho.
Za daleko, za wysoko i na własne życzenie.
Są stany, gdy nie obchodzą nas sprawy tak odległe. A śmierć?
Wszyscy jesteśmy śmiertelni.
I oby nam też ktoś kiedyś życzył słodkich snów. Spokoju.