W mojej Jerozolimie bezrobotni czytają posegregowane marzenia, przypięte pinezkami do ściany płaczu.
W powietrzu unosi się nieokreślony, dwuznaczny smród, który - z własnego brudu, przy gorliwej pomocy leniwie szepczącej obsługi i tych potrąconych silnym łokciem zmiany systemu na lepsze - produkuje korytarz. Teraz jakoś praca się z nimi nie rymuje.
Boli mnie żebro.
Niezniszczalny fetor łączy mnie, chwilowego gościa, z młódką o nieokreślonych rysach twarzy. Pokryta grubym makijażem, toczy wojnę z upływającym czasem. Wrodzona powolność unika szybkiego myślenia. Ujawniają się potrzeby. Czujne oko, zza szklanej, zachlapanej poniżeniem szyby, podrywa moje znużone rzęsy i prostuje plecy. Krwawo skreślone usta szybko zmieniam w wyrocznię, lecz za chwilę gradowa chmura przesuwa moją czapkę, narzucając niedwuznacznie postawę trawy zgniecionej ciężkimi butami. Z każdym kolejnym słowem ciepłe światło niebieskich oczu gęstnieje w moim umyśle. Zlewam się szarością z otoczeniem.
Mierzę siebie w porównaniu z moimi tęsknotami. Marzenia, pozbawione szczegółów, pozostają tylko snem.
Bezrobotny i ona, samotna, nasze zabawki są martwe. Smród to nie produkt, lecz główny cel stosunku pomiędzy mną a niezgrabnie kreślącą notatki kobietą, wtłoczoną na zawsze w przestrzeń szarej lamperii i podstarzałego biurka. Współczucie zostawiam dla siebie, mam go tak mało. Wchłaniam klęskę, niesiony falą wzburzenia, racząc soczyste określenia świętą prawdą.
Ukarany ludzkim współczuciem, prześladowany przez los, nie wierzę doświadczeniu ani przewidzeniom.
Wychodzę. Na zewnątrz czuję, jak słońce rzyga brudnym światłem, rozjaśniając apostolską brodę i bose stopy, które niegdyś zuchwale stawiałem w środek chaosu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Wasyl · dnia 01.01.2011 10:50 · Czytań: 1321 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 17
Inne artykuły tego autora: