„Ciche piękno”
o malarstwie na szkle zakopiańskiego artysty Władysława Walczaka Banieckiego
Zanim poznałam malarstwo na szkle Władysława Walczaka Banieckiego, najpierw miałam okazję poznać twórcę, podczas odbywających się uroczystości na Zakopiańskiej Starówce. Wtedy jeszcze nie widziałam w oryginale jego obrazów tylko znałam je z opowiadań osób, które były zauroczone twórczością artysty, w odniesieniu do malarstwa Pana Władysława, pojawiały się określenia: wyjątkowa kolorystyka, indywidualny charakter przedstawień tematycznych, urzekająco piękne. Z tych pierwszych spotkań zapamiętałam pogodną twarz artysty - górala, życzliwe spojrzenie oczu, w których migotały radosne iskierki światła. W trakcie spotkań zazwyczaj sam mówił niewiele, ale wnikliwie patrzył i słuchał, jakby chciał utrwalić słowa, gesty, wyraz oczu rozmówcy.
W marcu 2008 r., zostałam zaproszona przez żonę artysty, na uroczystość, która zamykała wystawę zorganizowaną przez Muzeum Tatrzańskie z okazji jubileuszu czterdziestolecia publicznego debiutu artystycznego, podczas której twórca został odznaczony przez Ministra kultury i dziedzictwa narodowego, srebrnym medalem „Gloria Artis”. Ekspozycja w zakopiańskiej Galerii Hasiora, ponad 45 lat pracy twórczej, na ścianach zawieszone obrazy. Stałam i patrzyłam. Mimo obecności tak wielu osób, cicho stało się, gwar rozmów odpłyną w dal, byłam tylko ja i obrazy. Widzenie świata oczami artysty, na szkło kolorami i linią przelane. Stałam urzeczona i miałam wrażenie, że z obrazów spoglądają na mnie pogodne twarze, w rysach jakby znajome, i delikatnie uśmiechają się. Barwne postacie sprawiały wrażenie jakby na tych szkłach swoim życiem żyły. To właśnie wtedy po raz pierwszy zobaczyłam obrazy na szkle malowane Władysława Walczaka Banieckiego.
Minęły miesiące. Podczas kolejnego spotkania zapytałam Panią Zofię, żonę artysty: - Jak rodzą się tej wyjątkowej urody obrazy. Opowiadała mi, że najpierw ona czyta na głos tekst z Biblii, wspólnie omawiają sposób przedstawieniu tematu, układ postaci, tonację kolorystyczną obrazu. Potem zostałam zaproszona do zabytkowego domu Państwa Walczak Banieckich, na ulicy Kościeliskiej, i w Izbie Twórczej oglądałam obrazy. „Wiosenne Madonny” na szkle namalowane, tak je nazwałam, do dzisiaj pamiętam dominujący w obrazie, świetlisty zielony kolor, przenikający przez różne nasycenia i odcienie, wiosenny walor zieleni, co kolorem tatrzańskich łąk przed pierwszym koszeniem jest. Już nie w pracowni, a w pokoju Pani Zofia pokazała mi rzeźby autorstwa Pana Władysława, w tym dwie płaskorzeźby, na jednej góral, na drugim góralka. Kobieta i mężczyzna w strojach regionalnych, uchwyceni w ruchu, jakby tylko na chwilkę w płyciny ram wrzeźbili się. Artysta wskazując na piękną góralkę z długim warkoczem, powiedział : - To Zosia jest, i iskierki mu w oczach rozbłysły.- A ten góral to ja. Zofia i Władysław Walczak Boniecki, w tym roku Artysta wraz żona obchodzili jubileusz 50-lecia małżeństwa.
Na Podhalu, na Zakopiańskiej Starówce spędziłam 10 lat. Po pradziadku Szymonie Samku cząstkę krwi góralskiej w sobie mam. Żyjąc pod wierchami Tatr, każdego dnia, uczyłam się słuchać gór. Po drugiej stronie grani, nagły poryw wiatru halnego, zabłąkane pasma mgły, spoglądam ku wierchom. Śpiew hal co w duszy gra.
Lata mijały, kolejne wystawy w Zakopanym i kolejne wernisaże, a na nich prezentowane obrazy na szkle różnych autorów, bo na podhalu twórców co na szkle malują dużo jest. Oglądałam ekspozycje znanych artystów ludowych i tych młodych, dopiero zaczynających. W przekazie zazwyczaj prezentacje były podobne do siebie, choć w poziomie artystycznym i ujęciu tematycznym różne. Bywały obrazy bardzo proste, w swojej naiwności ujmujące, a czasami wręcz odwrotnie nadmiernie przeładowane nagromadzeniem postaci i symboli, ozdobione zbyt rozbudowaną ornamentyką i oprawione w pretensjonalne ramy. Bywało, że szybko wychodziłam z wystawy i zapominałam o oglądanych obrazach.
I pytałam siebie: - Co sprawia, że wśród tak wielu artystów ludowych tworzących na szkle, obrazy Władysława Walczaka Banieckiego są tak wyjątkowe.
Kiedyś Władysław Walczak Baniecki, powiedział o swoim malowaniu: - Szkło prostoty potrzebuje. Prostota. Szukałam słów, jak wyrazić ciepło dobroci, życzliwość spojrzenia co na obrazach na szkle malowanych artysty, górala z ulicy Kościeliskiej jest.
Władysław Walczak Baniecki, góral urodzony w 1934 roku w Kościelisku, twórca ludowy . Maluje od 1962 roku. Dziś jego obrazy znajdują się w wielu zbiorach muzealnych w Polsce i zagranica w tym w : Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem, Muzeum Etnograficznym w Krakowie, Muzeum Etnograficznym w Warszawie, Muzeum, Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi, Muzeum Sztuki Naiwnej w Rio de Janeiro, w kolekcjach prywatnych i zagranicznych.
„- Szkło prostoty potrzebuje.” Artysta przedstawia na obrazach sceny, przy użyciu prostych środków warsztatowych a mimo to potrafi sprawi, że są bogate w treść, a jednocześnie czytelne w przekazie tematu i odbiorze intencji. W malarstwie czerpie inspiracje z tekstów Biblijnych, jak i sięga do tematów podhalańskich. I tak w jego niezmiernie bogatym dorobku twórczym, zdecydowana większość to obrazy o tematyce religijnej, sceny figuralne opowiadające o narodzinach Chrystusa, Zwiastowanie, ciche Madonny, aniołki skrzydlate, a obok sceny rodzajowe, pasterskie, tańczący przy ognisku zbójnicy. Sylwetki postaci są nakreślone miękką linią, za pomocą konturowego malowania i wypełnień bogatą gamą odcieni kolorów. Obrazy zazwyczaj są symetryczne w kompozycji, przedstawienia figuralne namalowane frontalnie lub profilem, rzadko od tyłu. Istotnym elementem, nadającym indywidualny charakter każdemu obrazowi jest sposób namalowania twarzy postaci. Na monochromatycznej, zbliżonej w walorze do naturalnego koloru twarzy apli , artysta cienką kreską maluje kontury oczy, linie brwi, przechodzące w zarys nosa, usta, nie wprowadzając koloru. W takim linearnym rysunku, nawet najdrobniejsze wygięcie linii, rzutuje na cechy indywidualne wyrazu twarzy postaci. Przy skromnych środkach wyrazu, artysta potrafi sprawić, że postacie na jego obrazach mają niezmiernie wyraziste, sugestywne twarze. Łagodne spojrzenie świętych, z obrazów o tematyce religijnej przywodzi na myśl figuralne przedstawienia z kapliczek przydrożnych. W dobrotliwym wyrazie oczu, lekkim uśmiechu, obrazy sprawiają że powracają wspomnienia chwil szczęśliwych, troskliwy uśmiech matki gdy jeszcze dzieckiem się było. W obrazach Władysław Walczak Baniecki operuje indywidualnie wypracowanym warsztatem zestawienia kolorów, jak i niezmiernie szeroką gamą odcieni. Świadczy to o wyjątkowej wrażliwości artysty na spektrum kolorów. Na jego szkłach często pojawiają się delikatnie fioletowe tonacje, wiosenno – zielone zestawienia, nasycone czerwienie łączone z rudo – brązami, te zestawienia barwne przywodzą na myśl, że artysta w swojej twórczości szuka inspiracji w bogactwie zmienność zachodzącej wraz z porami roku w barwach tatrzańskiej przyrody. Górski świat roślinności na obrazach obecny jest też w formie wijących się, motywów kwiatowych. Postaciom w malarstwie artysty nieodłącznie towarzyszą stylizowane kwiaty; róże, lilie, tulipany. Dużych rozmiarów rośliny, często w proporcjach porównywalne są ze skalą człowieka, jak w zaczarowanym ogrodzie, gdzie kwiaty wielkością i urodą równe ludziom są. Bywa też, że malarz z elementów kwiatowych tworzy ograniczenia przestrzeni wnętrz dla scen rodzajowych. Przedstawienia figuralne i elementy kwiatowe w malarstwie Władysława Walczaka Banieckiego tworzą spójną, harmonijną całość, i są charakterystyczne dla jego widzenia świata przełożonego na obraz na szkle.
Dorobek artystyczny Władysława Walczaka Bonieckiego świadczy o wielkiej wrażliwości jako artysty i jako człowieka. W jego obrazach malowanych na szkle jest niezwykle subtelnie uchwycone piękno. Słowa to zbyt mało aby opisać wyjątkową kolorystykę, urzekająco ciepło emanujące z jego obrazów. Aby poczuć „genius loci” artysty, górala samouka, trzeba jego obrazy zobaczyć w oryginale i w ciszy pobyć z nimi.
Słowa Artysty –„Szkło prostoty potrzebuje”. Tak wiec prosto, obrazy na szkle malowane Władysława Walczaka Bonieckiego są szczere i ludzką dobroć w sobie mają. Ciszę spełnienia w serce wnoszą.
Elżbieta Samek- Sadkowski XII 2010
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Ela Samek · dnia 07.01.2011 22:57 · Czytań: 1932 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora: