Szafrancia - na to jest prosty sposób.
Zostawiasz oryginał, a pod nim pracujesz na kopii. Jeżeli trzeba, to robisz następną i znowu coś zmieniasz. A potem porównujesz.
Poznasz, gdy wszystko wskoczy na swoje miejsce, bo wtedy odczujesz tę samą radość, która stała się inspiracją.
Dopracowywanie wiersza wcale nie musi jej zabić.
Żongluj słowami, zmieniaj, przestawiaj. Na koniec wychodzi coś lepszego.
Tak mi przyszło do głowy:
Chyba zejdę do ogrodu teraz
cała jestem radośnie trajkoczącym dzwoneczkiem
czerwoniutkim jak najzdrowsze rumieńce.
Wracam do domu z kobiałką nowych myśli - tu lepiej pasuje czas teraźniejszy (konsekwencja czasów).
Nawet mi się ten trajkoczący dzwoneczek zaczął podobać.
No to sobie trajkocz radośnie dalej.
Buźka.