Chłodna noc, gwiazdy jak ususzone kwiaty, przytrzaśnięte stronicami deszczu. Księżyc, ten starszy pan, który nigdy nic dobrego nie powiedział. Kiedy przychodzi, bezczelnie puka do mojego okna, by narzekać na ludzi, tych, co chodzą po jego pomarszczonej twarzy i strasznie hałasują. Nie będę śnić o tym, jak wracam do siebie. Frustruje się moja dusza, ale stój! - każe przemilczeć.
Cynamonowy zapach wrzątku wplótł się pomiędzy zroszone kępy traw, aż uchylam drzwi i wypuszczam na powietrze całą złość, którą obdarował mnie ten nieznośny Księżyc. Czytam list od wiatru. Wszystkiego najlepszego. Ups, przepraszam, pomyłka. To dlatego, że ostatnio dużo myślę o Tobie.
To nie myśl tyle, proszę, nie wiej tak mocno, bo jak widzisz, dreszcze mam na skórze.
Zagłuszam rytm serca i patrzę na tęczę wyobraźni, zawieszoną nad ziemią. Powieki marzną, zamykają się drzwi. Dobranoc, śpij już, śpij. A stary plotkarz nie rozpowie tych snów.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Inne artykuły tego autora: