Zofia - katrinasr2
A A A
Siadam przed lustrem, patrzę sobie w oczy i na twarz bez wyrazu. Moje rude włosy spływają swobodnie po pulchnych policzkach. Emocje już dawno schowałam pod kamienną maską, żeby nie dać oprawcom satysfakcji ujrzenia lęku w moich oczach. To wcale nie takie trudne, gdy stracisz już wszelką nadzieję na to, że spotka cię w życiu coś dobrego. Chwytam za plecak i w przedpokoju ubieram stare adidasy. Dostałam je pod choinkę 2 lata temu, kto wie, może za rok dostanę nowe, o ile ojciec się ruszy w końcu do roboty. Już chcę wychodzić , ale matka coś do mnie krzyczy!
- Jeśli jeszcze raz dostaniesz pałę za bazgranie po zeszytach, to w pizdu oddam cię do poprawczaka!
Nie wiem, co ona tam się wydziera, słyszę tylko bełkot, nie potrafię zrozumieć zdań, które wykrzykuje. Jak małe dziecko nad którym mama wylewa kolejny potok słów, których i tak ono nie rozumie. Z tą różnicą, że ono będzie się ich uczyć, a ja... ja chcę zapomnieć o mowie, która potrafi tak bardzo ranić. Wychodząc trzaskam drzwiami i nie specjalnie, nie ze złości - sama nie wiem, czemu to robię.


Idąc ulicą do szkoły, mijam grupkę rozbawionej młodzieży i nie muszę się nawet zastanawiać, co ich tak śmieszy. To jasne!
- Patrzcie! To gruba Zocha, nawet adidasy niewytrzymały jej ciężaru i spłaszczyły się, jak placki!
- Ty Zocha ależ ty się, kurwa, spasłaś!
- Borys patrz! Jebana ma dziury między nogami he he!
- A co ty się dziwisz? Ma takie potężne uda to i spodnie się przetarły, ja w ogóle się zastanawiam na jaki chuj oni jeszcze produkują takie rozmiary!
Idę dalej, patrze niewzruszonym wzrokiem przed siebie. Nie chcę rozumieć tych slow, nie chcę widzieć ich twarzy. Po drodze mijam jeszcze kościół, jakiś ministrant rozdaje na ulicy ogłoszenia parafialne, również wręczył mi jedno do reki - Boga niema! - pomyślałam i wyrzucam świstek na ziemie. Dochodzę w końcu do szkoły.


Na boisku panuje gwar, dzieciaki grają w kosza, zbijaka, a jakieś damulki siedząc na ławce, chwalą się kolejną nową parą jeansów. Przechodząc holem, zauważam sprzątaczkę zamiatającą korytarz, która spojrzawszy na mnie kiwa głową z niezadowoleniem. Nie przywiązując do tego wagi, ruszam schodami ku mojej klasie.
Sala nr cztery, pierwsza lekcja to religia - bosko! Nie ma to, jak stek bzdur i gówno wartych morałów na początek dnia - mówię w myślach i otwieram drzwi. Już na wstępie obrywam gumką w czoło. Nic sobie z tego nie robiąc, zajmuje swoje miejsce w ostatniej ławce naszej, pomalowanej na pomarańczowo, klasy. Katechetka zaczyna "Ojcze nasz" i wszyscy wstają, ja też, choć nie odmawiam modlitwy już od dawna. Spoglądam do przodu na Edytę, tak zwaną koleżankę z klasy, która siedzi w pierwszej ławce. Zawsze jest ładnie ubrana, dziś ma turkusową spódniczkę do kolan i białą bluzkę z jakimś angielskim napisem "kiss my ass"
- Zosia! Czemu nie odmawiasz modlitwy? Nie znasz słów?
- Nie, ona wpatruje się, jak zawsze, we mnie, proszę pani, bo zazdrości mi ciuchów!
- Zosiu, zazdrość i ciekawość to jedne ze stopni do piekła. Nie wolno tak robić!
Rzuciła do mnie katechetka, a cała klasa wybucha śmiechem - O jakim, kurwa, piekle ona bredzi - myślę sobie -ja mam piekło na ziemi i podejrzewam, że straszniejsze piekło nie istnieje. Dzwonek rozbrzmiał w całej szkole, a dzieciaki ruszyły na przerwę przepychając się miedzy sobą jak chmara rozwścieczonych pszczół, lecących do obrony ula. Wiem, co zaraz się zdarzy, wszystko w moim życiu jest do przewidzenia. I już leżę z twarzą wlepioną w gumoleum szkolnego korytarza, bo jakiś "życzliwy" gnój podstawił mi nogę. Po kilku lekcjach w końcu idę do domu - Dziś nie było najgorzej - pomyślałam - Zaliczyłam tylko gumkę, haka oraz jogurtem na przerwie. Bywało gorzej - Właśnie w ten sposób sama się pocieszam, choć nie wiem po co, bo nie przynosi mi to ulgi.


W drodze powrotnej, pod sklepem, monopolowym widzę grupkę pijaków, jeden z nich jest mi jakoś dziwnie znajomy i nic dziwnego, bo to mój ojciec znów zachlewa pałę.
- Zosiu có... córeczko! Nie mów matce, że mnie widziałaś, bo, bo znów zrobi awanturę.
Co on sobie w ogóle myśli? Przecież ja i tak od dawna nie rozmawiam z mamą, chyba że te jej krzyki, można nazwać rozmową. Skinęłam tylko dla świętego spokoju głową i idę dalej.


Zawsze po szkole chodzę do ruiny starego szpitala koło mojego domu, by chwilę odetchnąć po pierwszym koszmarze, zanim przeżyję drugi. Wchodzę jak zawsze przez dziurę w ścianie. Pomieszczenia na dole okryte są kompletną ciemnością, ponieważ okna zostały zamurowane zaraz po pożarze, ale znam to miejsce na pamięć więc korytarzem idę do starych, ledwo trzymających się schodów, a teraz na piętro, gdzie jest duża dziura w dachu i widać niebo nad lasem przy którym mieszkam. Biorę stary worek po ziemniakach, który kiedyś tu przyniosłam i siadam wpatrując się w obłoki, nie myślę o niczym, nic mi nie przychodzi do głowy, po prostu tak sobie trwam. Na kawałku odkrytej skóry między skarpetką, a końcem nogawki czuje dziwne ciepło, oglądam się na bok i ku memu zdziwieniu widzę szczeniaka, który tuli się do mojej nogi. Śliczny cały czarny z białą łatką koło nosa kulał na prawą nogę. Biedak widocznie wlazł tu i wpadł w jakąś dziurę, a teraz nie może zejść po schodach.


Wezmę go ze sobą, ale nie zapytam o pozwolenie rodziców, bo znam odpowiedź. Zabieram go do garażu z którego już nikt nie korzysta, zrobię mu miejsce ze starych gazet i szmat. Po chwili wahania przytulam roztrzęsionego szczeniaka do siebie, a on dziwnie się uspokaja. Nie wiem czemu, ale łzy samoistnie spływają mi po policzkach. Nie potrafię nawet nazwać tego co teraz czuję. Dam mu na imię Łatka. Spędzam w garażu jeszcze cztery godziny zwierzając się z moich rozterek, a Łatka jak nikt inny słucha, wpatrując się we mnie swoimi małymi, brązowymi ślepiami, jest ona teraz mi najbliższą istotą na świecie, jedyną do której się odzywam i która mnie nie zbeszta, nie skrytykuje, nie wyśmieje i nie upokorzy. Już wieczór, muszę wrócić do domu, ale nie dlatego, że ktoś zauważy moją nieobecność, po prostu robi się chłodno. Zanoszę jeszcze po kryjomu Łatce coś do jedzenia i wracam do domu.


Zazwyczaj kładę się na łóżku nie myśląc o niczym, zasypiam. Dziś jest, jednak inaczej uśmiecham się nawet sama do siebie hmm... dawno tego nie robiłam. Wyciągam z szafy wstążki, które kiedyś kupił mi brat i zrobię łatce kokardkę na szyje. Kiedyś z bratem robiliśmy z nich bransoletki, zanim umarł potrącony przez pijanego kierowcę. Po jego śmierci wszystko się zmieniło, tata zaczął pić, mama popadła w nerwicę i nikogo już nie obchodziło co ja czuje. Z za drzwi zaczęły dobiegać krzyki, pewnie ojciec wrócił pijany
- Zośka! Chodź tu natychmiast!
Dziwi mnie to, mama nigdy mnie nie wołała wieczorem, ale wychodzę sprawdzić o co chodzi.
- Co ty se wyobrażasz gówniaro? Za mało mamy wydatków? Nie dość, że ty pochłaniasz tyle jedzenia, co my wszyscy razem wzięci, to jeszcze mi tu kundla sprowadzasz?
Nie zdążyłam nic mamie wyjaśnić, gdy ojciec zaczął się śmiać
- Elu, nie ma się czym martwic, yc... już po problemie zrzuciłem kundla w worku z cegłą z mostu yc...
Zamarłam na chwile, a łzy cisną mi się do oczu, nienawidzę ich, odebrali mi jedynego przyjaciela. Czuję jak wypełnia mnie dziwna fala gorąca i coś we mnie pęka, chwyciłam za nóż, chcę zabić tego okropnego człowieka, którym stał się mój ojciec, tak jak on zabił Łatkę!, ale nie mogę upuszczam nóż na podłogę, wybiegam z domu.


W nadmiarze emocji nawet nie założyłam butów i ludzie spoglądają na mnie jak na idiotkę, choć mało mnie to obchodzi. Biegnę przed siebie, byle dobiec nad rzekę. Po kilkunastu minutach widzę już małą plażę i wycieńczona siadam przy brzegu. Coś się zmieniło, wszystkie skrywane dotąd uczucia i emocje wylewają się teraz w nadmiarze i zaczynam głośno zanosić się w płaczu. Nie mam już siły, spoglądam w rozgwieżdżone niebo, po chwili wbiegam do wody, płynę po za wyrastającą przy brzegu trzcinę... i jeszcze kawałek póki starcza mi sił, ale czuje jak nasiąknięte wodą ubrania ciągną mnie w dół ciemnej głębi. Już się nie bronię, czując jak woda napływa mi do płuc, myślę o najszczęśliwszych dniach od śmierci brata, a właściwie jednym dniu spędzonym z łatką, która była mi jedyną przyjaciółką w tej szarej rzeczywistości. Mam na imię Zosia, mam 14 lat i odpływam...


W mediach zrobiło się głośno o samobójstwie nastolatki. O przyczyny tego nieszczęścia posądzane jest najbliższe otoczenie, prokurator twierdzi, że można było zapobiec tej tragedii, gdyby ktoś w porę zauważył jakiekolwiek oznaki dziwnego zachowania małoletniej dziewczyny...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
katrinasr2 · dnia 07.02.2011 08:26 · Czytań: 792 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 18
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Wasinka dnia 07.02.2011 14:03
Oj, oj, Katrinko, popraw sobie błędy ortograficzne, np. pał(ę), chc(ę), cie(ę) i inne ogonkowe potknięcia, duł- dół, puki - póki, oprawcą - oprawcom (masz tu liczbę mnogą) itd.

Przejrzyj tekst również pod kątem interpunkcji - nie tylko chodzi mi o przecinki, zdarza Ci się dość często zaczynać nowe zdanie małą literą. Zwróć też uwagę na powtórzenia i niepotrzebne zaimki.
Imię psa zawsze dużą literą.

Popraw, co Ci się uda, tekst będzie się przyjemniej czytać ;)
Tymczasem muszę zmykać.
Darksio dnia 07.02.2011 14:33
Witaj, Katrina.
Na początek skupmy się na błędach, dobrze? Masz ich tak wielka ilość, że nie sposób przejść obojętnie.

Cytat:
Siadam przed lustrem, patrze sobie w oczy i na twarz bez wyrazu

Patrzę

Cytat:
Już dawno zaklęłam pod kamienną maską, swe emocje.

Tu użyłbym jednak "swoje". "Swe" wnosi niepotrzebny patos, poza tym w ogóle to jest niepotrzebne. Ponadto coś z szykiem tego zdania jest nie tak. Połączyłbym je z następnym, ale najpierw pokażę Ci co z nim jest źle.

Cytat:
By nie dać swym oprawcą satysfakcji, ujrzenia lęku w mych oczach.

Oprawcom. "Mych" do wyrzucenia.
Proponuję zbudować to tak:
"Emocje już dawno schowałam pod kamienną maską, żeby nie dać oprawcom satysfakcji ujrzenia lęku w moich oczach.

Cytat:
Jeśli jeszcze raz dostaniesz pałe za bazgranie po zeszytach, to w pizdu oddam cie do poprawczaka!

Pałę i cię.

Cytat:
Nie wiem, co ona tam się wydziera, słyszę tylko bełkot, nie potrafię zrozumieć słów, które wykrzykuje. Jak małe dziecko nad którym mama wylewa kolejny potok słów, których i tak ono nie rozumie. Z tą różnicą, że ono będzie się ich uczyć, a ja... ja chce zapomnieć o mowie, która potrafi tak bardzo ranić.

Powtórki. Chcę.

Cytat:
Wychodząc trzaskam drzwiami i nie specjalnie nie ze złości, sama nie wiem czemu to robię.

Zła interpunkcja. Ja bym to zapisał tak:
"Wychodząc trzaskam drzwiami i nie specjalnie, nie ze złości - sama nie wiem, czemu to robię.

Cytat:
Idąc ulicą do szkoły(,) mijam grupkę rozbawionej młodzieży i nie muszę się nawet zastanawiać(,) co ich tak śmieszy. To jasne!

Interpunkcja.

Cytat:
Ty Zocha ależ ty się(,) kurwa(,) spasłaś!

Wtrącenia separujemy przecinkami.

Cytat:
Idę dalej, wlepiam niewzruszony wzrok przed siebie.

Jeżeli już się pisze o "wlepianiu" wzroku to raczej w coś lub kogoś. Przed siebie raczej można skierować wzrok.

Cytat:
Nie chce rozumieć tych slow, nie chce widzieć ich twarzy.

Chcę

Cytat:
Po drodze mijam jeszcze kościół, jakiś ministrant rozdaje na ulicy ogłoszenia parafialne, również wręczył mi jedno do reki - Boga niema! - pomyślałam i wyrzucam świstek na ziemie.

Ręki, nie ma, ziemię. Poza tym szyk. Ja to widzę tak:
"Po drodze mijam jeszcze kościół. Jakiś ministrant rozdaje na ulicy ogłoszenia parafialne, mnie również wręczył jedno. - Boga nie ma! - Pomyślałam i wyrzuciłam świstek na ziemię.
Nie mieszaj czasów. Jak pomyślała, to wyrzuciła.

Cytat:
Na boisku panuje gwar, dzieciaki graja w kosza, zbijaka, a jakieś damulki siedząc na ławce, chwalą się kolejną nową parą jeans.

grają. Możesz napisać "jeansów" lub "dżinsów", ale nie "jeans".

Cytat:
Przechodząc holem(,) zauważam sprzątaczkę zamiatającą korytarz, która spojrzawszy na mnie kiwa głową z niezadowoleniem. Nie przywiązując do tego wagi(,) ruszam schodami ku mojej klasie.


Cytat:
Sala nr 4,(.) (P)pierwsza lekcja to religia - (b )Bosko! Niema to, jak stek bzdur i gówno wartych morałów na początek dnia - mówię w myślach i otwieram drzwi.

Nie ma i podkreślony przecinek do wyrzucenia.

Cytat:
Już na wstępie obrywam gumką w czoło, nie robiąc sobie z tego nic, zajmuje swoje miejsce w ostatniej ławce naszej pomalowanej na pomarańczowo klasy.

Zajmuję. Szyk do zmiany:
"Już na wstępie obrywam gumką w czoło. Nic sobie z tego nie robiąc, zajmuję swoje miejsce w ostatniej ławce naszej, pomalowanej na pomarańczowo, klasy".

Cytat:
Zosia! Czemu nie odmawiasz modlitwy?(N) nie znasz słów?


Cytat:
Nie(,) ona wpatruje się(,) jak zawsze(,) we mnie(,) proszę pani, bo zazdrości mi ciuchów!


Cytat:
- Zosiu, zazdrość i ciekawość to jedne ze stopni do piekła(.) (N)nie wolno tak robić!


Cytat:
Rzuciła do mnie katechetka, a cała klasa bucha śmiechem - O jakim(,) kurwa(,) piekle ona bredzi - sobie myślę

Wybucha, myślę sobie.

Cytat:
Dzwonek rozbrzmiał po całej szkole, a dzieciaki ruszyły na przerwę przepychając się miedzy sobą jak chmara rozwścieczonych pszczół lgnących do miodu.

W całej szkole. Nie widziałem rozwścieczonych pszczół lgnących do miodu! Użyłaś związku frazeologicznego. Ale to było o muchach a nie pszczołach.

Cytat:
Wiem(,) co zaraz się zdarzy,


Cytat:
I już leżę (z) twarzą wlepioną w gumoleum szkolnego korytarza, bo jakiś życzliwy gnój podstawił mi nogę.

"Życzliwy" w cudzysłowie, bo przecież to sarkazm, on wcale nie był życzliwy.

Cytat:
Właśnie w ten sposób sam(a) się pocieszam


Cytat:
W drodze powrotnej(,) pod sklepem monopolowym(,) widzę grupkę pijaków, jeden z nich jest mi jakoś dziwnie znajomy i nic dziwnego, bo to mój ojciec znów zachlewa pałę.

powtórka

Cytat:
Niemów matce, że mnie widziałaś, bo... bo znów zrobi awanturę.

nie mów

Cytat:
Co on sobie w ogóle myśli przecież ja i tak od dawna nie rozmawiam z mamą, chyba że te jej krzyki, by można nazwać było rozmową.

Budowa zdania i szyk:
"Co on sobie w ogóle myśli? Przecież ja i tak od dawna nie rozmawiam z mamą, chyba że te jej krzyki można nazwać rozmową".

Cytat:
Zawsze po szkole chodzę na ruiny starego szpitala

do ruin

Cytat:
by chwilę odetchnąć po pierwszym koszmarze, zanim wejdę do drugiego

W koszmar się nie wchodzi, koszmar się przeżywa.

Cytat:
Po chwili wahania przytulam roztrzęsionego szczeniaka do swoich ramion, a on dziwnie się uspokaja.

Nie można przytulać do ramion. Można otulić ramionami, wziąć w ramiona, albo... przytulić do siebie.

Cytat:
Nie wiem czemu, ale samoistnie łzy spływają mi po policzkach.

Szyk:
"Nie wiem czemu, ale łzy samoistnie spływają mi po policzkach.

Cytat:
Nie potrafię nawet nazwać tego co teraz czuję,(.) (D)dam mu na imię Łatka.


Cytat:
Spędzam w garażu jeszcze 4 godziny

liczebniki słownie

Cytat:
Już wieczór(,) muszę wrócić do domu,


Cytat:
Zazwyczaj kładę się na łóżko(,) nie myśląc o niczym, zasypiam.

kładę się do łóżka, albo na łóżku.

Cytat:
Dziś jest, jednak inaczej(,) uśmiecham się nawet sama do siebie hmm... dawno tego nie robiłam.

Pierwszy przecinek zbędny.

Cytat:
przez pijanego kierowce

Kierowcę

Cytat:
tata zaczął pić, mama popadła w nerwice i nikogo już nie obchodziło co ja czuje

nerwicę, czuję

Cytat:
- Zośka! Choć tu natychmiast!

Chodź

Cytat:
Za mało mamy wydatków? (N)nie dość, że ty pochłaniasz tyle jedzenia(,) co my wszyscy razem wzięci, to jeszcze mi tu kundla sprowadzasz?


Cytat:
Elu(,) niema się czym martwic yc..

nie ma, martwić

Cytat:
nienawidzę ich(,) odebrali mi jedynego przyjaciela.


Cytat:
Czuje jak wypełnia mnie dziwna fala gorąca i coś we mnie pęka, chwyciłam za nóż(,) chce go zabić, tak jak on zbił łatkę!, ale nie mogę(,) upuszczam nóż na podłogę, wybiegam z domu.

Czuję, chcę, zabił. W tym zdaniu podmiotem jest nóż, więc ona chce zabić nóż?

Cytat:
choć mało mnie, to obchodzi. (B )biegnę przed siebie, byle dobiec nad rzekę.


Cytat:
Po kilkunastu minutach widzę już mala plażę

małą

Cytat:
zaczynam głośno się zanosić w płaczu.

zanosić się płaczem.

Cytat:
płynę po za grunt...

poza. Co to znaczy poza grunt?

Cytat:
i jeszcze kawałek puki starcza mi sił, ale czuje jak nasiąknięte wodą ubrania ciągną mnie w duł ciemnej głębi

Póki! Dół!

Cytat:
Już się nie bronie,

bronię

Cytat:
prokurator twierdzi, że można było, by zapobiec

Przecinek zbędny i "by" także do wyrzucenia.

Małe podsumowanie. Błędów jest tak dużo, że śmiem twierdzić - nie wyłapałem wszystkich. Nie dziwię się, że redaktor wrzucił Twój tekst do piekła. Jeśli chcesz pisać i wystawiać teksty, nie ma siły, musisz podciągnąć ortografię i gramatykę.
Samo opowiadanie napisane jest w nużącym stylu. Opisujesz krok po kroku czynności wykonywane przez bohaterkę, zupełnie jakby była automatem, a nie żywym człowiekiem. A gdzie podziały się jej uczucia? Skupiłaś się na zagęszczaniu nieszczęść spadających na jej głowę, ale ja nie odczuwałem przejęcia nad jej niedolą bardziej, niż nad losem kartofla. Nie tchnęłaś w nią życia, to jakiś chodzący Robocop. I ostatnie zdanie zaprzecza wręcz Twojemu opowiadaniu: "że można było, by zapobiec tej tragedii, gdyby ktoś w porę zareagował na sygnały wysyłane przez małoletnią dziewczynę...". To ja pytam gdzie te sygnały? Przez cały tekst biega jakiś Frankenstein, niczego do nikogo nie mówiąc, ani nie czyniąc niczego, co za takie sygnały mogłoby być odebrane. Nie wzruszył mnie ten tekst zupełnie. Ale widzę u Ciebie pewne cechy, które dobrze wróżą na przyszłość. Pragniesz pisać o rzeczach ważnych. I dobrze, tylko, na Boga, podciągnij się z polskiego. Dużo czytaj, a przede wszystkim poprawiaj tekst zanim udostępnisz go czytelnikom.
Pozdrawiam.
Wasinka dnia 07.02.2011 16:04
O, wpadłam znowu z sugestiami i poprawkami, ale widzę, że Darksio już się tym zajął.

Co do samej treści... Rozumiem, że chciałaś ukazać Zosię jako osobę zamkniętą w sobie i w sobie wszystko duszącą. Dlatego nie reaguje niemal na nic (pozornie, bo jednak gdzieś w środku kumuluje się żal, złość i rozgoryczenie), dopiero sytuacja z psem powoduje wybuch (o jeden "kamień" za dużo, lawina uczuć ruszyła) i tragiczne konsekwencje.
Piszesz o sprawach istotnych, o zagubieniu, niezrozumieniu, alienacji, okrucieństwie, złośliwości, nietolerancji, przytłaczających relacjach międzyludzkich - o brutalnej rzeczywistości jednym słowem. Jednak musisz jeszcze czasem przemyśleć sposób, w jaki pokazujesz nam świat swoich bohaterów. Myślę, że gdy przyjrzysz się tekstowi i poprawisz niezgrabności, już wówczas będzie wyglądać dużo lepiej.
Powodzenia :)
Pozdrawiam słonecznie.
Elwira dnia 07.02.2011 16:08
Paskudnie się to czyta. Nawet mj nowy, ładny monitor Ci nie pomógł B) Tekst nudny jak wykład gramatyki opisowej albo nawet nudniejszy. Styl monotonny, niemal wszystkie zdania takie same. Stosowanie podobnych konstrukcji składniowych paskudnie nuży. Niemal wszystkie czasowniki w takiej samej formie. Do tego dochodzą błędy. Nie wypisuję, bo nawet nie miałaś czasu poprawić tych już wskazanych, a nie chcę się powtarzać. Czy Ty używasz klawiatury, na której nie ma polskich znaków? Warto w edytorze tekstów włączyć opcję zaznaczania błędów, większość podkreśliłby na czerwono, oszczędzając Ci wstydu.Cóż, tekst zdecydowanie nieudany.
Pozdrawiam.
katrinasr2 dnia 07.02.2011 20:22
Dziękuję za wytkniecie błędów:) Już za moment biorę się do poprawiania:) Tekst sama zdecydowałam się wrzucić do piekła, iż zdawałam sobie sprawę, że będzie masa byków. Niestety nie posiadam polskiej klawiatury i każde "ó", "ł", "ś" itd. wklejam za pomocą ctrl-c, ctrl-v i tak w kółko. Dlatego też chyba sama byłam już na tyle zmęczona tekstem, że nie zauważyłam większości błędów. Co do interpunkcji niema zmiłuj i wiem, że to wyłącznie moje lekceważące w przeszłości podejście do niej;) Zdawałam sobie sprawę, iż tekst może się nie spodobać i ryzykowałam używając takiego stylu, ale napisałam go pod wpływem chwili, gdy zobaczyłam jak Irlandzkie dzieciaki potrafią być potworne i znęcać się psychicznie nad innymi. Bardzo wam kochani dziękuje jeszcze raz za zaznaczenie błędów. Biorę się ostro za poprawki i postaram się żeby to jakoś przyzwoicie wyglądało;)
nicekk dnia 07.02.2011 21:51
Pierwsza rada heheh nie tłumacz się! Piszesz na dobrą sprawę jak chcesz i kiedy chcesz. Błędy są bez wątpienia. Dużo ich. Tak samo jak masz problem podobny do mojego, czyli nie umiesz kończyć zdania znaczy się piszesz i piszesz i przecinek i następny. zamiast prosto kropka kropka. no, ale tego trzeba się nauczyć ja się uczę. nie będę pisał ci o czasownikach i układzie zdań, bo się na tym nie znam. wiem jednak jedno by pisać dobrze to przeba czytać i pisać i tak się wyrabia "pióro"

sam tekst jest głęboki choć w innej znów strony nieco banalny, ale czasem właśnie czegoś takiego się potrzebuje szczególnie kiedy się pisze pod wpływem chwili. czy wszystko zawsze jest tylko czarne? nawet piesek? co do bycia grubym to wiesz hmm to jest rzecz, która można zmienić. tego, że się nie ma nogi już niestety nie....


no dobra brnę za daleko sorry...

tak czy siak pisz! i publikuj! zawsze ktoś coś mądrego ci powie i będzie mogła się poprawiać...
pozdrawiam!
Olowiany Zolnierzyk dnia 07.02.2011 21:53
Trudno napisać komentarz, gdy tekst - zamiast być opowiadaniem, przypomina smsa.
katrinasr2 dnia 07.02.2011 22:14
Staram się uczyć;) Na szczęście trafiłam tutaj. Jest wiele do poprawiania, ale nie dam się i będę ćwiczyła, aż wklepie do główki zasady ortografii, interpunkcji itp.
Nicekk
W tekście nie chodziło mi o to by pokazać tylko grubą dziewczynkę. Wiadomo, że można schudnąć. Miałam raczej zamiar pokazać skutki braku zrozumienia. Łatwo jest powiedzieć - możesz schudnąć jeśli chcesz! - Trudniej jest zrozumieć to co taka osoba przezywa, tego co dzieje się w jej głowie. To była tylko 14 letnia dziewczynka i w jaki sposób miała ona sama sobie poradzić z przytłaczającymi ją problemami? Najczęściej właśnie tak reagujemy. Mówimy jak jest gruba to jej wina, musi się odchudzać i tyle. Ile nas kosztuje zadanie sobie pytania? - Jakie kłopoty ma w tej chwili? A jeszcze ciężej zaproponować pomoc i to jest jak dla mnie bardzo ważna kwestia.
Darksio dnia 07.02.2011 22:56
Katrino.
To nie jest zły debiut. Widać Twoje zaangażowanie. Jednakże takie błędy, jak u Ciebie nie mają racji bytu. To lekceważenie czytelnika. Nie jest wytłumaczeniem klawiatura (ja piszę na niemieckiej, bo mieszkam w Niemczech), nie mów mi, że nie można tego obejść. A najważniejsze, że niektórych Twoich błędów nie można usprawiedliwić klawiaturą. Być może (z racji wieku) nie miałaś, będąc poza krajem, możliwości szlifowania języka polskiego. W takiej sytuacji zawsze możesz się zwrócić na pw do kogoś o wstępną korektę. Myślę, że niewiele osób Ci odmówi.
JaneE dnia 08.02.2011 14:40
Pomijając błędy, które już ci wytknięto, a część z nich chyba poprawiłaś, tekst jest całkiem dobry.

Dużo w nim emocji, a to ważne. Historia toczy się płynnie, wszystko jest ze sobą logicznie powiązane.

Pisz, staraj się pracować nad stylem i ortografią.
Będzie coraz lepiej.:)

Pozdrawiam ciepło.
Krzysztof Suchomski dnia 09.02.2011 02:12
Katrino, zastanów się, czy nie lepiej zrezygnować z ostatniego akapitu. Czytelnik sam powinien wyciągnąć wnioski z Twojej opowieści.
Życzę powodzenia :)
nicekk dnia 10.02.2011 10:35
katrinasr2 - no ja rozumię o co chodziło. Rozumię co to odrtącenie i hmm bycie nieco innym, niż reszta, ale właśnie może wstraczyło napisać, że dziewczyna ma problem, bo rodzice, bo myśli inaczej, bo po prostu ma trudność z dopasowaniem się do świata. Może nie musi być gruba co? znaczy się ehhhh nie ma nic w tym złego, ale ja bym się skoncentrował na uczuciach, a nie na wyglądzie. Może spróbuj np opisać to w taki sposób, żeby była odtrącona nie dlatego, że jest brzydka, ale dlatego, że myśli inaczej, niż cała szarość i przeciętność wokół???

ja to piszę tak pod rozwagę..
wygląd to nie wszystko....
An-Elenel dnia 10.02.2011 12:44
Faktycznie były błędy, ale inne osoby już je wyłuszczyły. Samo przesłanie tekstu jest porządku, chociaż mam wrażenie, jakby opowiadanie było za krótkie. Ostatni akapit zaczyna się dobrze, jednak ostatnie słowa zbyt moralistyczne. Nie jestem specjalistką, lecz według mnie przedstawienie emocji było dobre.
Tytuł "Zofia" skojarzył mi się ze "Światem Zofii" i od razu pomyślałam, że to będzie filozoficzne.
Generalnie czytało mi się całkiem nieźle, ale mogłoby być trochę lepiej.
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu!
katrinasr2 dnia 11.02.2011 07:54
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za komentarze;)
Nicekk:
Całość tekstu nie opiera się jedynie na tym, że ona jest gruba. Może łatwiej będzie mi to wytłumaczyć przedstawiając nieco sytuację, która mnie natchnęła. Gdy wracałam ze sklepu do domu, zaważyłam dziewczynkę stojącą pod pralnią chemiczną. Zapewne nie miała na imię "Zofia" oraz była raczej młodsza od bohaterki, którą opisuje. Pomimo swojej tuszy była bardzo śliczna, urzekły mnie jej rude loki;) Dopadła mnie frustracja jak zboczyłam, że grupka chłopców mniej więcej w jej wieku, zaczęła ją zaczepiać i wyśmiewać nie tylko jej posturę, ale także ubiór. Zaczęli szarpać ją za obdarty plecak, sama byłam gotowa już zareagować, ale jej matka wyszła z pralni, odstawiona jak jakaś prostytutka na autostradzie. Zamiast zrobić coś aby ulżyć córce tylko pociągnęła ją za rękę i krzyczała na nią. Zdziwił mnie fakt, że sama się zawstydziła, czuła się głupio w zaistniałej sytuacji. Wtedy właśnie sobie wyobraziłam jak ciężko musi być tej małej. Może i można było pominąć fakt jej tuszy w opowiadaniu, ale właśnie tak to zobaczyłam;) Pozdrawiam
nicekk dnia 12.02.2011 10:49
no dobrze dobrze jo to rozumię... i fakt to nie ładna sytuacja i nic dziwnego, że postanowiłaś o tym napisać. Z innej znów strony jaki brutalny jest świat co? Ale na szczęście są zasady, które mówią, że przetrwają nie najładniejsi, ale najsilniejsi! nie? a silnym jest się z kilku względów, a mała Zofia jeśli daje radę żyć tak jak przyszło jej żyć to musi być twarda i pewnie kiedyś ta twardość uratuję ją lub kogoś innego... :0)

jak coś to już na pv to w sumie po co wszyscy mają czytać naszą prywatną korespondencję?
Krystyna Habrat dnia 12.02.2011 11:06
Mnie się to opowiadanie podoba. Być może trafiłam już po jego korekcie.Uważam, że sama umiejętność zrobienia tekstu literackiego z tak oklepanego tematu dobrze świadczy o uzdolnieniach twórczych autorki. Ale mam pewne sugestie.
1) Temat i realia, jakie tu przedstawiasz, są mocno wyświechtane w często prezentowanych reportażach, filmach, więc żeby uniknąć powtarzania i zanudzania czytelnika, musisz go zafrapować czymś odmiennym, nieoczekiwanym. Czymś, co zaskoczy. Próbowałaś to zrobić za pomocą pieska, ale to też motyw mocno zużyty. Przemyśl to. Najlepiej w obmyślaniu kolejnego opowiadania.
2) Unikaj jednostajnej tonacji smutku i beznadziejności, bo to nie tylko nuży, ale i zniechęca czytelnika. U ciebie każda scena, każda postać, jest odpychająca, wulgarna, negatywna, głupia. Musi być choć jeden motyw odmienny. Brawo więc za pieska, ale wymyśl coś jeszcze. Chyba w życiu dobro miesza się ze złym, choć tu nadmiar zła jest usprawiedliwiony, bo prowadzi do zamierzonej puenty.
3) Unikaj nagromadzenia przysłówków, jak w opisie szkoły.
Życzę powodzenia! Myślę, że warto próbować dalej. Koniecznie!
Usunięty dnia 12.02.2011 11:18 Ocena: Dobre
Opowiadanko nie jest ani złe, ani rewelacyjne - jest poprawne, jeśli chodzi o poziom literacki (pamiętajmy, że pewna nieporadność językowa wynika z tego, że opowiada to mała dziewczyna), nieco gorzej z poziomem artystycznym - za mało bajerów i środków stylistycznych, podobne konstrukcje zdań, mało przymiotników i przysłówków (mistrz Hemingway by wrzasnął!).
Ale coś w tej opowiastce jest, co nie każe mi jej skreślać. Autentyk. Samo życie. Ból i jego konsekwencje.
Tomasz Gryga dnia 14.10.2012 02:00
Spróbowałbym zmienić sposób narracji na: (Tylko pierszy akapit)

Siadała przed lustrem i spoglądała sobie w twarz. Jej oczy wydawały się być bez wyrazu. Rude włosy spływały swobodnie po pulchnych policzkach. Emocje ukrywała pod kamienną maską. Nie chciała dać oprawcom satysfakcji. Nie chciała by ujrzeli lęk w jej oczach. To wcale nie było takie trudne. Gdy już straciła wszelką nadzieję na to, że w życiu spotka ją coś dobrego. Chwyciła za plecak i ubrała stare adidasy. Dostała je pod choinkę 2 lata temu. - Kto wie, może za rok dostanę nowe - pomyślała, - o ile ojciec się ruszy w końcu do roboty.
Chciała już wyjść, ale jej matka zaczęła coś do niej krzyczeć,
- Jeśli jeszcze raz dostaniesz pałę za bazgranie po zeszytach, to w pizdu oddam cię do poprawczaka!
Nie słuchała, słyszała tylko bełkot. Nie potrafiła zrozumieć zdań, które jej matka wykrzyczała. Była jak małe dziecko nad którym mama wylewała kolejny potok słów. Słów, których i tak nie mogła rozumieć. Z tą różnicą, że musiała się ich uczyć. A ona... ona chciała zapomnieć o mowie, która potrafiła tak bardzo ranić. Wychodząc postanowiła, że trzaśnie drzwiami. Nie specjalnie, nie ze złości. Sama nie wiedziała, czemu to robi.

Wydaje mi się, że w takiej formie mogłoby to lepiej wyglądać. Ale może się mylę. Narracja w pierwsze osobie daje duże pole do pipisu.
Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty