we wrześniu, tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego roku,
dziadek Bronek wyszedł z domu i udał się na wojnę.
daleko nie miał, bo tkwiła tuż za rogiem: nosiła czerwone gwiazdy
na czapkach i hakenkreuze na prawym ramieniu. niby było blisko
a jednak dziadek już nie wrócił.
rodzinna legenda głosi, że pojawił się w Malborku,
gdzie po wojnie osiadła babcia, ale ciotki, które mieszkały
razem z nią i moim ojcem, nie pozwoliły mu zostać.
babcia nie potrafiła się przeciwstawić szczególnie, że plotkowano
o dezercji dziadka.
ojciec nigdy nie darował tego ciotkom.
kiedyś, gdy wypił więcej wódki, powiedział:
„a na pogrzeb tych starych wron nie przyjdę” i słowa dotrzymał,
bo zmarł wcześniej od nich.
z opowieści mamy wiem, że czasami płakał za swoim ojcem,
chociaż prawie go nie znał. zresztą, może właśnie dlatego płakał?
wychowałem się więc bez jednego dziadka.
drugi był bardzo surowy. pamiętam tylko, że miał twardy zarost
na twarzy i kiedy mnie witał czułem, jak jego broda rozdziera moje policzki.
dziadek rozwiódł się babcią. został wtedy wrogiem publicznym
i w domu nie mówiło się o nim dobrze. na kilka dni przed śmiercią
poprosił mamę, by pozwoliła mu na spotkanie z nami.
pojechałem razem z siostrą. obcy człowiek, jakim stał się po latach,
patrzył na nas i próbował nawiązać rozmowę, ale nic z tego nie wyszło.
jedyne co pamiętam, to ponownie podrażnione policzki.
babcie, Franciszka i Julia, były silnymi kobietami.
każda z nich, po części, wychowywała mnie i siostrę.
jedna przeżyła dwie rewolucje i obie wojny. na starość straciła tylko słuch.
w swoje dziewięćdziesiąte piąte urodziny, po wypiciu dwóch kieliszków wina,
zrobiła dziesięć przysiadów, co ojciec skwitował:
„muśka, ty przeżyjesz nas wszystkich”, lecz tym razem się pomylił,
bo babcia odeszła pierwsza.
tacie było chyba wstyd za tę pomyłkę, bo niedługo
pospieszył za nią. zresztą, możliwe, że bardzo tęsknił.
Julia podczas wojny mieszkała na wsi, pod Kwidzynem.
w ich domu kwaterował niemiecki porucznik, ale nie przeszkadzało jej to
przemycać jedzenie i handlować szpekiem. gdy do wsi weszli ruscy
chcieli spalić chatę, w której stacjonował faszysta,
jakby babcia sama zaprosiła wroga na wczasy agroturystyczne.
nie puścili chałupy z dymem tylko dlatego, że babcia nie chciała go opuścić.
w wieku sześćdziesięciu lat otrzymała dar od boga w postaci alzheimera.
ostatni raz kiedy ją widziałem nie tyle nie rozpoznała mnie,
co nie skojarzyła z nikim kogo kiedykolwiek znała. czułem się wtedy tak,
jakbym stracił tożsamość. w trumnie wyglądała jak chucherko i aż dziw,
że zaszła tak daleko.
miałem kiedyś babcie: Franciszkę i Julię, dziadków: Bronka i Edwarda.
chcę się z nimi pożegnać, nie myśląc o tym, co zrobili w swoim życiu
i jak bardzo zaplątali swoją historię. teraz robię to w ten sposób,
kiedyś, być może, powiem im to osobiście.
bez korzeni drzewa po prostu usychają
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt