Zadziwiające jak łatwo jest stracić osobę, którą się kocha. Czasem robi się to nie świadomie, a czasem z pełną premedytacją. Zaliczam się do osób, które zrobiły to pierwsze. Nie widząc swoich wad i własnego postępowania, psułem więź, która łączyła mnie z wspaniałą kobietą. Wiecie jak to jest z imprezami, można na nich się świetnie bawić i zapomnieć o dużej ilości zmartwień. Akurat ja nie miałem żadnych, a zapomniałem o bardzo ważnej osobie, która mnie kochała.
Od zerwania minęły prawie cztery lata. Próbowałem zapomnieć, na różne sposoby, od alkoholu po brak czasu na cokolwiek, i wiecie co? Nic to nie dało. Bardzo żałuje, że nie byłem wtedy ogarnięty, no wiecie stała praca i dobre zarobki. Tyle czasu musiało minąć, żebym się zmienił. Teraz mam wytyczone cele, które po mału realizuje. Etap gnoja, który myślał jak tu skombinować kasę na picie, mam już za sobą. Byłem ogromnym dupkiem. Wystarczyło wsiąść do autobusu i walczyć, zmienić swoje dotychczasowe życie na lepsze. Wtedy tego nie umiałem, nie wiem dlaczego. Myślę, że teraz za to pokutuje, jesteście ciekawi jak? Myśląc o niej każdego dnia, w każdej godzinie mam ją przed oczami, trochę banalne co? ale to szczera prawda i powiem wam, że bardzo się meczę. Niektórym pewnie na usta ciśnie się coś w stylu” stary na co czekasz, jak kochasz ją to jedź i walcz”, a ja odpowiem wam, że chyba swoją szansę zmarnowałem, ona ma już kogoś i próba rozbicia jej związku byłaby samolubnym czynem.
Pewnie teraz jest z nim i patrzy mu czule w oczy, a ja siedzę przed komputerem i pisze ten „ list otwarty” czy „felieton” nie wiedząc do kogo.
Trzasek
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
trzasek · dnia 08.04.2011 20:22 · Czytań: 856 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: