Z życia wzięte - czarodziejka
Proza » Inne » Z życia wzięte
A A A
Dzień, w którym Regina urodziła syna, był najszczęśliwszą chwilą w jej życiu, od pierwszego wejrzenia wiedziała, że nic, ani nikt nie będzie dla niej ważniejszy.
Mijały szczęśliwe miesiące, pełne miłości i zabaw z dzieckiem. Podczas jednego z takich Marek stracił przytomność. Regina w wielkiej panice zadzwoniła po pomoc. W szpitalu przez kilka tygodni robiono dokładne badania, aż znaleziono przyczynę zasłabnięcia. U chłopca zdiagnozowano białaczkę.
Dla całej rodziny taka wiadomość była ciosem. Mama dwulatka miała nadzieję, że lekarze popełnili błąd, zmieniała specjalistów, kilkakrotnie sprawdzała wyniki i nie dowierzała własnym oczom, jednak diagnoza okazała się prawdziwa.
Od tego dnia zaczęła się trudna walka o życie chłopca.
Dla Marka oddział w Krakowie stał się drugim domem, ale nie takim, do którego chce się wracać, lecz który kojarzy się z ludźmi w białych fartuchach, dziesiątkami igieł i leżeniem na niewygodnym łóżku. Miejscem, którego nie można polubić, ale trzeba odwiedzać. Na początku nie rozumiał, dlaczego musi w nim być, lecz z wiekiem przyzwyczaił się do takiego trybu życia.

Częste pobyty w szpitalu, bolesne zastrzyki, badania, utrata włosów pod wpływem leków i ciągła tęsknota za domem - Marek znosił to wszystko bardzo odważnie, zaprzyjaźnił się z dziećmi z oddziału, ale pewnego razu zapytał.
- Mamusiu, dlaczego Michałek już do mnie nie przychodzi?
Matka słysząc pytanie poczuła straszny ból. Jak miała powiedzieć synowi, że jego kolega umarł i już nigdy go nie zobaczy, jak miała pocieszać skoro sama traciła nadzieję. Coraz więcej dzieci nie wracało na oddział, a i coraz więcej umierało w szpitalu. Bała się, że chłopak w końcu zauważy, że jego walka i tak skazana jest na klęskę.
Widząc białe, wychudzone ręce, na których widniały ciemne sińce po nieudanych ukłuciach, serce jej krwawiło. Jedyną szansą na przetrwanie tych chwil była tarcza, którą kobieta stworzyła, aby się bronić przed bólem, ale w takich momentach i osłona traciła na mocy.
- Mareczku, Michałek został wezwany do nieba, tam będzie miał nowy dom, nie będzie już chorował i będzie szczęśliwy…
Każde słowo wypowiadała drżącym głosem, w gardle czuła ucisk, a po policzkach spływały łzy.
- Mamusiu, a dlaczego nie mógł zostać tu ze mną, z kim ja się teraz będę bawił, on był moim najlepszym przyjacielem.
Chłopak nie rozumiał o czym mówiła mama, dlaczego Michałek opuścił swoich rodziców i jak dostał się do nieba, a najbardziej dlaczego płacze mama.
- Pan Bóg wzywa dzieci do nieba, bo potrzebuje aniołków, aby strzegły swoich rodziców, rodzeństwo, potrzebuje ich pomocy…
- A czy mnie też zabierze i zostanę aniołkiem?
Na to pytanie Regina nie potrafiła odpowiedzieć synowi, wybiegła na korytarz i płakała jak mała dziewczynka. W duszy obwiniała Boga, że zesłał chorobę na jej ukochanego syna, że potrafi być tak okrutny. Najpierw ofiarowuje dziecko, a gdy ona zaczyna kochać go całym sercem, on postanawia zabrać sens jej życia. Wystarczyło, że musi codziennie oglądać cierpienie małych istot, ale pytanie jakie zadał syn było ciosem, przed którym nie mogła się osłonić.
Marek zrozumiał, że zadając takie pytania rani mamę i przestał myśleć o Michałku, chociaż nadal wielu rzeczy nie rozumiał i pragnął otrzymać odpowiedzi na dręczące go zagadnienia. Lekarze, którzy polubili chłopca także unikali odpowiedzi, nie chcąc osłabić wiary dziecka.


Mijały lata, Marek w chwilach, gdy czuł się lepiej chodził do szkoły, bawił się z kolegami i wykorzystywał każdą chwilę, aby nacieszyć się normalnym życiem. Przestał przejmować się ciągłym brakiem włosów, a jego przyjaciele nie dochodzili przyczyn ich częstego zanikania.
Regina widząc zaczerwienione policzki syna, iskierki w oczach, uśmiech na twarzy, na chwilę zapominała o chorobie dziecka. W takich momentach wierzyła, że wszystko co złe to koszmar, który się skończył, ale gdy osłabienie chłopca wzrastało, normalne życie okazywało się krótkim snem.

Gdy Marek miał jedenaście lat jego stan zdrowia strasznie się pogorszył. W szpitalu lekarze robili co w ich mocy, aby uratować chłopca, medycyna zaczęła eksperymentować ze szpikiem i wszyscy mieli nadzieję, że Marek wytrzyma do dnia, kiedy będą mogli mu go zaproponować.
Jednak jego stan zdrowia nie uległ poprawie.
Gdy lekarze wypisywali Marka ze szpitala, z wielkim smutkiem stwierdzili.
- Pani Regino tak nam przykro, ale nie jesteśmy w stanie już nic poradzić. Organizm Marka jest słaby, nie walczy, jedynie co pani pozostało to czekać dnia w którym syn …
- Nie, nie... pan się myli, tak nie może być, tylko nie on - Regina wpadła w histerię nie mogąc pogodzić się z faktem, że synowi pozostało tak niewiele życia. Krzyczała, płakała, obwiniała medyków, że za mało się starali, a nawet i siebie, że nie może nic więcej zrobić, aby uratować Marka.
Długo trwało, zanim się uspokoiła i mogli wrócić do domu.
Każdy dzień był dla niej wyzwaniem, ale dawał nadzieję, że lekarze się pomylili, że syn będzie żył. Najmniejsza poprawa zdrowia dawała siłę do dalszej walki, nikt nie był w stanie ani pomóc, ani pocieszyć i chociaż dla całej rodziny były to trudne tygodnie, powoli oswajali się z myślą o stracie chłopca.
W styczniowy poranek Marek obudził się bardzo słaby, Regina jak zwykle podała mu śniadanie, ale chłopak nie jadł tylko powiedział.
- Mamuś, dziś miałem dziwny sen. W naszym domu było tak dużo ludzi, wszyscy ubrani na czarno i płakali, w dłoniach nieśli piękne kwiaty, najwięcej było tulipanów. Ciekawe dlaczego?
Regina nie odpowiedziała na pytanie syna, ale czuła, że niedługo nadejdzie najgorszy dzień w jej życiu, jednak nie spodziewała się, że ta chwila nastąpi tak szybko.
Wieczorem, gdy Regina cerowała spodnie usłyszała głośne sapnięcie syna, podbiegła do jego łóżka i usłyszała.
– Mamusiu, mamusiu…
To były ostatnie słowa chłopca. Regina poczuła jakby ktoś wyrwał jej serce, ogromny żal, smutek i nienawiść. Nie uroniła ani jednej łzy, która ulżyłaby w cierpieniu.


Bardzo dużo ludzi brało udział w uroczystym pożegnaniu chłopca, koledzy z klasy z wielkim smutkiem rozstawali się z przyjacielem. Obok białej trumny odznaczały się czerwone tulipany. Regina czuwając przy zimnym, białym i bez życia ciałku chłopca czuła pustkę, którą już nic nie mogło wypełnić.
W dniu pogrzebu kobieta nie widziała ludzi, nie czuła zimna, była obojętna na wszystko co się wokół działo, dopiero garść ziemi, którą rzuciła na białą trumnę swojego ukochanego dziecka, odbiła się takim echem w jej głowie, że zrozumiała, iż to już koniec, przełamała swój upór i zaczęła płakać, krzyczeć, prosić, aby wyjęli jej dziecko i nie zostawiali w ciemnej, zimnej ziemi.
Uczestnicy pogrzebu, widząc cierpienie kobiety, opuszczali cmentarz z bolącym sercem, współczuli chociaż sami nie mogli uwierzyć, że dziewięć lat walki na nic się zdało. Dziecko, które miało całe życie przed sobą, musiało odejść, zostawiając po sobie wielki smutek.


Jakiś czas po śmierci syna, Regina urodziła dwie córki, jednak nie potrafiła ich kochać tak mocno jak swoje pierwsze dziecko. Po prostu bała się, że Bóg kolejny raz odbierze to, na czym jej zależy. Do dnia dzisiejszego odczuwa ten sam lęk i chociaż córki są już dorosłe, najmniejsza choroba jednej z nich przepełnia ją paniką, nad którą nie jest w stanie zapanować.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
czarodziejka · dnia 10.04.2011 10:27 · Czytań: 1188 · Średnia ocena: 3,67 · Komentarzy: 16
Komentarze
Berserkerka dnia 10.04.2011 11:01
Temat bardzo smutny i powinnam była się wzruszyć, ale tego nie zrobiłam. Albo jestem z kamienia, albo tekst jest "za sucho" opisany. Piszesz niby co czuje matka, ale ja nie czuje tego razem z nią, wszystko przechodzi obok mnie. Nie zdążyłam polubić ani Marka, ani jego mamy. Może powinnaś to bardziej rozwinąć, bo historia jest bardzo krótka i opowiedziana troche w skrócie telegraficznym.
czarodziejka dnia 10.04.2011 11:26
Berserkerka - dziękuje za odwiedziny i komentarz.
W tym problem, że ta historia jest bardzo długa a portalowe pisanie niestety zmusza nas do pisania skróconych wersji. Spróbuje coś dodać.
pozdrawiam:)
Berserkerka dnia 10.04.2011 12:11
Jak wyjdzie za długie to zawsze możesz podzielić na kilka części:)
czarodziejka dnia 10.04.2011 12:35
Tak tylko,że końcowe części nie mają wielu czytelników, a w tej historii jest wiele do opisania( medycyna nie była jeszcze wtedy tak rozwinięta). Mam nadzieję, że kiedyś opiszę całą historię ze szczegółami, bo jest to bardzo smutne dziewięć lat i i później bohaterka nie miała łatwego życia.:|
wodniczka dnia 10.04.2011 15:36 Ocena: Bardzo dobre
Witaj

Bardzo smutne. Jednak takie prawdziwe - bo niestety to samo życie. Nieubarwione. Opisane tak, jakim bywa naprawdę.
Czasami jesteśmy bezsilni na los i nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Taka bezradność jest najgorsza. Również utrata - tego co kochamy, wprowadza pustkę niedającą się niczym zastąpić. Jakaś cząstka nas umiera na zawsze.
Podoba mi się to, w jaki sposób przedstawiłaś losy bohaterów.

Co do uwag - to mi podczas czytania nie przeszkadzają żadne zaimki i powótrzenia. Nie widziałam większych rażących błędów. Jedynie co rzuciło mi się w oczy to te fragmenciki.

Marek zrozumiał, że zadając takie pytania rani mamę i przestał myśleć o Michałku, chociaż nadal wiele rzeczy nie rozumiał i pragnął otrzymać odpowiedzi na dręczące pytania. Lekarze, którzy polubili chłopca także unikali odpowiedzi na trudne pytania

uroniła, ani - i tutaj bym raczej nie dawała przecinka

:)

pozdrawiam serdecznie!
czarodziejka dnia 10.04.2011 16:21
Dziękuje wodniczko za komentarz i wizytę.:)
Błędy już poprawiam.
Niestety, życie to nie same chwile szczęścia. Wydaje mi się, że więcej przeżywamy tych smutnych chwil niż radosnych.
Almari dnia 12.04.2011 13:43
Cytat:
Dzień, w którym Regina urodziła syna, był najszczęśliwszą chwilą w życiu,


~ Jednak bym dodała zaimek. W kogo życiu.

Cytat:
do dnia(,) kiedy


Cytat:
abaw z dzieckiem, do dnia kiedy Marek stracił przytomność podczas jednej z nich.


~ Chodzi zapewne o zabawę, ale ten podmiot gdzieś ucieka. Pokombinowałabym coś z szykiem.

Cytat:
W szpitalu robiono dokładne badania i gdy Marek miał skończyć dwa lata, zdiagnozowano u niego białaczkę.


~ Oj pomieszałaś wszystkie czasy :) Dokładnie też nie jestem w stanie zrozumieć, co chciałaś przekazać. Badali go przez dwa lata i po dwóch latach zdiagnozowali białaczkę?

Cytat:
jednak największy ból odczuła mama chłopca. Miała nadzieję, że lekarze popełnili błąd, zmieniała specjalistów, kilkakrotnie sprawdzała wyniki i nie dowierzała własnym oczom, jednak


~ 2x jednak dosyć blisko. Sądzę że to raczej logiczne, że matka odczuła największy ból, nie wygląda na chorą psychicznie ;)

Cytat:
dzieciątkami igieł


~ dziesiątkami

Cytat:
w gardle czuła uścisk


~ ucisk bardziej. Nie można ścisnąć środku gardła.

Cytat:
który ją dusił,


~ Hmm może podduszał. Ta czynność trwała dłużej i tak jest chyba bardziej dramatycznie.

Cytat:
a po policzkach spływały coraz większe łzy.


~ Czy łzy mogą być większe? Co najwyżej może ich być więcej.

Cytat:
on był moim najlepszym przyjacielem?


~ Bez pytajnika.

Cytat:
Chłopak nie rozumiał o czym mówiła mama, dlaczego opuścił swoich rodziców i jak dostał się do nieba, a najbardziej dlaczego płacze.


~ Tutaj zrobiłaś przeskok. Wychodzi na to, że Marek opuścił swoich rodziców i dostał się do nieba, a potem jeszcze mówisz o matce.

Cytat:
Wystarczyło, że musi codziennie oglądać cierpiące małych istot


~ cierpienie małych istot, albo cierpiące, małe istoty.

Cytat:
chociaż nadal wiele rzeczy nie rozumiał


~ wielu

Cytat:
pragnął otrzymać odpowiedzi na dręczące zagadnienia.


~ dręczące go.

Cytat:
jego przyjaciele nie poruszali przyczyn ich częstego zanikania.


~ Nie można poruszać przyczyn, raczej zagadnienie, ale to też brzydko brzmi. Może nie dociekali przyczyny braku włosów czy coś takiego.

Cytat:
Marek wytrzyma do dnia(,) kiedy


Cytat:
Jednak jego stan zdrowia nie ulegał poprawie.


~ bardziej nie uległ poprawie.

Cytat:
a nawet i siebie, że nie może zdjąć z niego tego krzyża.


~ Z medyka? Bo znowu gubisz podmiot a zapewne chodzi o Marka.

Cytat:
Każdy dzień był dla niej wezwaniem


~ wyzwaniem.

Cytat:
powoli oswajali w sobie myśl


~ oswajali się z myślą.

Cytat:
- Mamuś(,) dziś miałem dziwny sen


Cytat:
że ta chwila będzie tak szybko.


~ nastąpi bardziej.

Cytat:
a i nienawiść. Nie uroniła ani jednej łzy, która ulżyła by w cierpieniu.


~ To "a' bym wycięła, wadzi w czytaniu, ulżyłaby.

Cytat:
pożegnaniu chłopca, koledzy z klasy z wielkim żalem żegnali


~ pożegnaniu, żegnali, spróbuj znaleźć jakiś synonim, albo inne słowo.

Cytat:
pustkę, którą już nic nie mogło wypełnić.


~ której

Cytat:
dopiero garści ziemi,


~ garść

Wybacz za czepliwość :)

Miałam wrażenie, że początek szedł ci trochę opornie jak go pisałaś, tak też było ze mną kiedy go czytałam. Z czasem się jednak rozkręciłaś i było coraz lepiej. Momentami masz problemy z odmianą słów i styl troszeczkę szwankuje, ale wiadomo że to do wyrobienia jest. Mi też szwankuje gdzieniegdzie ;)

Podobało mi się, Przejmująca historia, pełna uczuć i emocji.

Pozdrawiam.
czarodziejka dnia 12.04.2011 14:00
Almari - bardzo dziękuje za komentarz i za błędy.
Już poprawiam.
Tak, nie wiedziałam jak zacząć z tym mam zawsze problem :upset:
Nie mam pojęcia dlaczego, nie zwróciłam uwagi na złą odmianę, mam nadzieję, że jakoś pokonam tą barierę.

pozdrawiam i dzięki z pomocny komentarz. :)
Nathien dnia 13.04.2011 17:27
Strasznie to smutne...
Od siebie tylko powiem, żebyś jeszcze raz przejrzała interpunkcję.
Jeśli chciałabyś konkretne wypisanie co, jak i gdzie to podeślij mi ten tekst na maila ;) Będzie łatwiej pozaznaczać.

PS.
Przejrzałam teraz pozostałe komentarze. Może Berserkerka ma rację, że tekst powinien być dłuższy. Nie wiem. Ja i tak mam ściśnięte gardło, chyba nie chciałabym bardziej wczuć się w ten tekst.
czarodziejka dnia 13.04.2011 17:30
Skorzystam z propozycji i dzięki za komentarz.
Krystyna Habrat dnia 14.04.2011 18:20 Ocena: Bardzo dobre
Ładnie piszesz i zdaje się musiałaś wyrzucić z siebie tę właśnie historię. Tu tylko zacytuję słowa z czytanej niedawno powieści W.Rymkiewicza:
"Zawsze być szczęśliwym i bez troski, to znaczy: nie znać drugiej połowy życia". (Pocieszenie słabe, ale cóż można więcej?)
Gdybyś dopracowywała swój tekst, to skup się bardziej na szczególe, czymś co nada indywidualny charakter tej opowieści. Chodzi tu o drobne wrażenia wzrokowe, słuchowe, jakieś nietypowe słowa dziecka. Albo jakoś usprawiedliw matkę, że jej relacja musi być trochę sucha jak sprawozdanie, bo inaczej jej serce by pękło.
Ja czasem protestuję przeciw smutnym opowieściom o dzieciach, ale czasem to potrzebne. Tu tak. (5)
czarodziejka dnia 14.04.2011 18:29
Dziękuje Sokole za komentarz i interesująca radę. Przy chwili wolniejszego czasu (po świętach) postaram się dopracować. korzystając z sugestii.
Cytat bardzo ciekawy.:)
pozdrawiam ciepło
JaneE dnia 16.04.2011 10:38
Ależ to smutne.
Uczucia i zachowania mamy bardzo rzeczywiste. Śmierć dziecka, to największa z możliwych tragedii.

Ładnie piszesz, pewnie poprawiłaś już błędy, bo ja żadnych nie zauważyłam.

Pozdrawiam ciepło.
czarodziejka dnia 16.04.2011 11:57
JaneE - dziękuje za komentarz i odwiedziny. W najbliższej przyszłości chce go jeszcze troszeczkę dopracować.

Nie lubię opisywać takich historia, ale tak jak zauważyła Sokół musiałam ją z siebie wyrzucić.
pozdrawiam :)
b-angel dnia 10.01.2012 22:03 Ocena: Dobre
Wzruszyła mnie Twoja historia, dziś moje sny bedą miały barwę smutku...
czarodziejka dnia 11.01.2012 22:03
b-angel dziękuje za komentarz i wizytę.
Niestety życie czasem takie jest, dlatego raczej gustuje w fantastyce, która jest ucieczką od takich zdarzeń.
pozdrawiam.:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:27
Najnowszy:emilikaom