Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.3 - Elatha
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.3
A A A
Noc otula już Wydham, gdy opuszczam posiadłość sir Gilleabarta. Nie czuję chłodu, choć z moich ust wydobywa się para. Tutaj, majowe noce wcale nie są takie ciepłe, o czym zapomniałam. Wysoko w górach widziałam leżący śnieg. Podejrzewam, że nigdy nie topnieje. A ciocia Edwina kazała mi zaopatrzyć się w seksowną bieliznę. Ciekawe, który wampir doceniłby takie poświęcenie? Uśmiecham się do swoich myśli, ale zaraz uświadamiam sobie, że nawet nie minął dzień od mojego przyjazdu do tego miasta, a moje życie już zostało wywrócone do góry nogami. Bardziej niepokoję się tym, jak będzie wyglądało samo przymierze z piątką Strażników, kiedy nastąpi i czy ugryzienie bardzo boli. Nie wiem, czego mam się spodziewać? Porwania połączonego z rytualnym paleniem ognia, a może po prostu zaciągną mnie do piwnicy i zaczną traktować jak butelkę z krwią. Brrr. Głupie myśli. Przyrzekam sobie, że tak łatwo im nie pójdzie ze mną. Nie mam ochoty chodzić cała pogryziona i oblepiona krwią. Każę im to zrobić jakoś bardziej po ludzku. Pytanie, czy znowu nie poczują się urażeni? Dzisiaj wyprowadziłam przynajmniej dwóch z równowagi. Trudno. Intuicja podpowiada mi, że wspólne więzy krwi mogą nam pomóc. Mam nadzieję, że wytłumaczą mi wszystkie niejasności, bo niepewność bardzo utrudnia mi racjonalne myślenie.

Wchodzę na jasno oświetlony plac. Rosną tu cztery Drzewa Pamięci, czytam na tablicy informacyjnej. Posadził je Ferris Ryann dla swojej żony i trzech córek. Jego samego umieszczono pośrodku. Posąg jak żywy stoi na cokole, dumnie spoglądając na południe. Siadam na ławce i rozkoszuję się aromatem górskiego powietrza. Jest przyjemnie chłodne i orzeźwiające. Miasto spodobało mi się od początku. Mieszkańcy również są bardzo mili, jak na wampiry. A nieliczni ludzie, którzy tu pozostali również okazali mi życzliwość. Moje myśli wędrują swobodnie niczym niezmącone. Chcę poczuć klimat tego miejsca i zapamiętać go na długi czas. Gdy tylko czuję chłód postanawiam wracać do domu, w którym nas zakwaterowano. Zastanawiam się, gdzie mieszkają Strażnicy i czy będę musiała się do nich przenieść. Zdecydowanie nie mam zamiaru sypiać w jakiejś piwnicy i rozpadającej się trumnie. Mój obecny pokój bardzo przypadł mi do gustu.

Alexa dostrzegam przy samochodzie. Wrzuca coś do bagażnika samochodu. Jest wściekły. Podchodzę zastanawiając się, co wyprawia w środku nocy.
- Co robisz? – pytam tak cicho, że przyprawiam go niemal o zawał.
- Rany! Effie! – wrzeszczy jeszcze bardziej zły i na dodatek przestraszony. – Chcesz mnie wysłać na tamten świat?!
- A co? Ten ci się już nie podoba? – chichoczę. – Powiesz mi w końcu, co robisz?
- Wyprowadzam się!
- Po co? Nie przeszkadza mi, że tutaj mieszkasz.
- Bardzo dziękuję, – prycha – ale jakoś ci nie wierzę!
- Daj spokój. Ja naprawdę nie chcę, żebyś się przenosił. A właściwie, dokąd pójdziesz?
- Do domu tego starego wampira, sir Mac Clamera! – rzuca ze złością pakując ostatnie walizki. – Twoja ciotka też się przenosi!
- Słucham? – tracę na moment głos. – A moje rzeczy gdzie są?
- Ty zostajesz tutaj, z wampirami! – posyła mi ironiczne spojrzenie. – Gratuluję, masz ich aż pięciu. Możesz wybrać sobie któregoś na resztę tej nocy! My wam nie będziemy przeszkadzać!
- Oszalałeś? – warczę. – Nic o tym nie wiem!
- Trzeba było się nie włóczyć po nocy! – podchodzi tak blisko, że wyczuwam jego wodę kolońską i alkohol. – Baw się dobrze, Effie. I ostrożnie, choć z tego, co wiem, ciąża ci nie grozi...
- Jak śmiesz?! – wymierzam mu policzek, ale natychmiast tego żałuję. – Nie chciałam...
- Przynajmniej wiem, że się obronisz – mówi dotykając twarzy. – Nie powinienem był tak mówić.
- Naprawdę się przenosicie? – pytam uspokajając nerwy. – Wiesz dlaczego?
- Effie, wiem o tobie i wampirach. Edwina mi powiedziała – Alex zwiesza głowę nie patrząc na mnie. – Powinienem ci chyba pogratulować, ale uważam, że nie ma czego. Żałuję, że musiałem to usłyszeć, żałuję, że tu przyleciałem, ale zrobiłem to dla was. Nie pomogę Edwinie w badaniach. Odlecę jak tylko będzie to możliwe.
- Ja nie miałam o niczym pojęcia – odpowiadam cicho wiedząc, że ostatnia nić łącząca mnie z tamtym światem właśnie się drze.
- Wiem i tym bardziej mi przykro – chce mnie dotknąć, ale rezygnuje. – Weź to. Nie zabije ich, ale może poczujesz się pewniej.
- Broń? – biorę do ręki ulubiony pistolet Alexa, niewielki, choć czyniący olbrzymie szkody. – A ty?
- Znajdę coś w walizce – macha ręką wsiadając do samochodu. – Do zobaczenia, Effie.
- Nie powinieneś jechać w takim stanie – próbuję go powstrzymać, ale nie słucha odjeżdżając z piskiem opon.
Odwracam się szybko wiedząc, że nie jestem sama. Strażnicy bacznie mi się przyglądają.
- Broń ci się nie przyda – Fredrik de Bran uśmiecha się tak, jakby nic się nie wydarzyło. – Właściwie to nawet lepiej, że zostaliśmy sami.
- Mów za siebie! – rzucam wściekła mierząc prosto w niego. – Nigdy nie strzelałam do wampira, więc może właśnie nadszedł ten moment!
- Nie ośmielisz się! – warczy złowrogo odsłaniając lśniące kły i przygotowując się do ataku.
- Jeszcze jedno twoje słowo, a przekonasz się, czy strzelę i gdzie trafię – znacznie obniżam lufę posyłając mu jadowity uśmiech. – Ciekawe, co tam może być?
- Rozszarpię ją, jeśli do mnie strzeli! Obiecuję! – Fredrik syczy, jak wąż, ale nie porusza się – Samuelu, może się wykażesz?
- Effie? – najstarszy ze Strażników nie wygląda na przejętego tą sytuacją. – Możemy wejść do środka i porozmawiać? Ten dom, to nasza Strażnica. Mieszkamy tutaj, ale jeśli chcesz nadal zostaniemy w domku dla gości na tyłach ogrodu.
- Kazaliście opuścić to miejsce cioci Edwinie i Alexowi? – pytam nie spuszczając bezczelnego spojrzenia z Fredrika.
- Nie, nie zrobiliśmy tego – odpowiada, a ja ufam jego słowom. – Edwina sama uznała, że tak będzie lepiej. Chce, żebyśmy się poznali.
- Kiepsko to idzie – patrzę na niego i czuję, że bardzo zależy mu na porozumieniu.
- Przykro nam, że tak wyszło – Philippe skłania głowę, a ja znów poddaję się jego głosowi, który mnie upaja.
- Mnie nie jest przykro – Fredrik wykorzystuje chwilę mojej nieuwagi i błyskawicznie znajduje się tuż za mną.
- Fredriku! – Lenn doskakuje do nas i lekko mnie odpycha tak, że kryję się za jego plecami. – Nie pogarszaj sytuacji.
- Jesteście nudni – Edan macha ręką i kieruje się w stronę drzwi wejściowych. – Ktoś ma ochotę na drinka?
- Ja! – zabezpieczam broń i pędzę za wampirem. – Tylko mocnego!
- Ja też się napiję – słyszę jeszcze szept Philippa. – Samuelu, ja naprawdę chciałem zostać Strażnikiem?
- Tak – odpowiada wampir.

Po dwóch mocnych drinkach, które przygotował Edan, mój dobry nastrój wraca. Nadal jednak zachowuję czujność. Philippe i Lenn ustawiają fotele z obu stron mojej kanapy, na której siedzę samotnie. Fredrik rozsiadł się na sofie, tuż przede mną. Dzieli nas od siebie tylko niski stolik. Samuel i Edan dotrzymują mu towarzystwa.
- Chciałam wam powiedzieć, że jeśli mnie zaatakujecie, to będę się bronić – mówię spokojnie sącząc dalej drinka. – Nie pomoże wam nawet to, że jesteście Strażnikami.
- Miło, że nas ostrzegasz – Edan podnosi szklaneczkę nieco wyżej i kieruje ją w moją stronę. – Twoje zdrowie, droga Effie.
- Dziękuję – uśmiecham się szeroko. – Od razu zrobiło się milej, prawda Fredriku?
- Nie prowokuj mnie – wampir niemal warczy kończąc chyba szóstego już drinka i widzę, że nie zamierza poprzestać na tym.
- Alkohol na was działa? – pytam z ciekawości.
- Nie tak, jak na ludzi – odzywa się Lenn, który nadal sączy pierwszy kieliszek białego wina – Lubimy jego smak.
- A narkotyki, nikotyna, inne używki?
- Słabsze wampiry mogą być bardziej podatne na ich działanie, ale nie można ich nimi zabić – tłumaczy. – Do tej pory tylko Czarny Płomień mógł nas unicestwić.
- To dlaczego wampiry nie zasiedliły całej planety?
- Nie wiem. O to powinnaś zapytać Samuela. Jest z nas najstarszy.
- Gdyby na ziemi zostały tylko wampiry zginęłyby bardzo szybko – zaczyna najstarszy Strażnik. – Potrzebujemy od czasu do czasu krwi. Obecnie niektórzy piją sztuczną, inni pożywiają się krwią zwierząt, ale pozostali wolą ludzką, w rozsądnych ilościach oczywiście.
- Czyli już nie organizujecie krwawych polowań?
- A chciałabyś w takim uczestniczyć? – teraz to Fredrik prowokuje, co mnie bawi. – Mogę ci pokazać.
- Będziesz na nim głównym kąskiem? – rzucam zadziornie. – Jeśli tak, to chętnie się przyłączę.
- Myślę, że pora udać się na spoczynek – Samuel nie pozwala odpowiedzieć de Branowi .– Philippe i ja udamy się jeszcze na patrol. Wy odpocznijcie. Fredriku, ufam ci.
- Nie zacznę rytuału bez was – wampir prycha złowrogo. – Nie obawiaj się.
- Nie obawiam – odpowiada spokojnie. – Effie, było nam bardzo miło cię poznać i spędzić z tobą trochę czasu. Odpocznij. Od jutra zaczniemy szkolenie.
- Będziecie mnie szkolić w...?
- Każdy Strażnik włada dwoma mieczami. To wszechstronna broń, przekonasz się.
- Świetnie – w tej chwili mam tylko ochotę wziąć gorący prysznic i położyć się spać. – Mnie również było bardzo miło. Spokojnej nocy.
Strażnicy wstają, gdy podnoszę się z kanapy. Kłaniają się i odprowadzają mnie wzrokiem aż do schodów.
- Fredriku, pod naszą nieobecność ty, jako najstarszy odpowiadasz za dom i za Effie – Samuel mocuje do pleców broń i rusza do wyjścia za Philippem. – Niedługo wrócimy.

Z ulgą zdejmuję suknię i pantofle na wysokim obcasie. Biorę gorącą kąpiel i z pomrukiem zadowolenia kładę się do łóżka. Niemal już zasypiam, ale dziwny hałas każe wrócić mi do rzeczywistości. Przez chwilę próbuję zlokalizować źródło dźwięku i dochodzę do wniosku, że to za ścianą. Ciche skrobanie nie daje mi spokoju. Stukam w ścianę, ale nie przynosi to rezultatu. Wściekła zwlekam się z łóżka i wychodzę na korytarz. Pukam do drzwi obok. Po chwili staje przede mną Fredrik. Nagi.
- Słucham? – taksuje mnie spojrzeniem i widok chyba przypada mu do gustu, bo nawet się uśmiecha.
- Nie mogę zasnąć, bo coś głośno skrobie w twojej sypialni – mówię niewzruszona widokiem, choć trudno mi oderwać wzrok od jego muskularnego ciała. – Mógłbyś coś na siebie założyć?
- Po co? – wzrusza ramionami. – Wszyscy chodzimy nago, więc przywyknij. A co do skrobania, to nie wiem, o czym mówisz.
- Jak to? – dziwię się. – Nic nie słyszysz u siebie?
- Nie. Może nie powinnaś była tyle pić. Dobranoc.
Zamyka mi drzwi przed nosem, więc zdezorientowana wracam do siebie. Nie wypiłam dużo, by mieć jakieś halucynacje. Czuję się dobrze. Wsuwam się szybko pod kołdrę, ale zaraz znowu słyszę chrobot. Tym razem jest głośniejszy. Zrywam się z łóżka i wybiegam na hol. Przyznaję, nie pukam spokojnie w drzwi, ale wiem, że Fredrik nie śpi i ma coś wspólnego z tym hałasem.
- Co znowu? – wampir nadal jest nagi i na dodatek przeciąga się zmysłowo.
- W twoim pokoju coś hałasuje! – rzucam wściekła. – Ucisz to, bo chcę spać!
- Nie wiem, co ty słyszysz, ale u mnie nic takiego nie ma – posyła mi spojrzenie niewiniątka. – Jeśli nie wierzysz, to sama sprawdź.
- Tak zrobię – odsuwam go i wchodzę do środka. – Ale jeśli coś znajdę...
W pokoju oprócz olbrzymiego łóżka, kominka i sofy nie ma nic. Światło daje tylko płonący ogień. Okna zasunięto ciężkimi zasłonami. Zbita z tropu mamroczę jakieś przekleństwo i wychodzę zrezygnowana. Drzwi zamykają się za mną z trzaskiem.
Siadam na łóżku i nasłuchuję. Po pięciu minutach wykończona opadam na poduszki, ale w tej samej chwili przeraźliwe skrobanie znów daje o sobie znać. Błyskawicznie dopadam drzwi Fredrika i otwieram je bez pukania. Wampir leży na łóżku i coś czyta. Tym razem ma na sobie szlafrok. Podchodzę do niego i uważnie mu się przyglądam. Spogląda na mnie wyczekująco i odkłada książkę napisaną w nieznanym mi języku.
- Mam tego dość! Zrób coś z tym! – mój głos brzmi zbyt rozpaczliwie, ale nie mam już siły. – Zwariuję od tego skrobania! Chodź i posłuchaj!
Takiej reakcji nie spodziewałam się po Fredriku. W okamgnieniu docieramy do mojego pokoju. Mam wrażenie, że ani razu nie dotknęłam podłogi. Wampir zamyka drzwi bez najmniejszego hałasu.
- Nic nie słyszę – mówi po chwili rozglądając się wokoło. – Może to myszy.
- Myszy? – nie mam nic przeciwko myszom, ale nie chcę słuchać ich zabaw przez nędzną resztkę nocy. – Nie sądziłam, że w tak zadbanym domu mogą być myszy.
- No cóż, – uśmiecha się słodko – czasami pozwalamy im przenocować w domu. Zwłaszcza, jeśli ma w nocy padać.
- Przecież nie pada... – chwilę później słyszę szum ulewy. Podchodzę do okna, by się upewnić, że to prawda. Rzeczywiście, leje jak z cebra.
- Sama widzisz – już chce wyjść, ale chwytam go za rękę. – Coś jeszcze?
- Możesz uspokoić te myszy? – jestem zdesperowana. – Nie przeszkadza mi, że tu są, ale nie wytrzymam dłużej tego chrobotu! Proszę!
- Ok.
- Tak po prostu? – patrzę podejrzliwie. – Zrobisz to?
- Tak, ale pod jednym warunkiem – Fredrik de Bran wie, jak mnie rozzłościć.
- Jakim? – cedzę nie pozwalając sobie na słabość.
- Pocałuj mnie.
- Co? – posyłam mu niedowierzające spojrzenie, ale jego wyczekująca mina potwierdza to, co powiedział. Ma nade mną przewagę. - Tylko pocałunek?
- Tak.
- Bez gryzienia? – upewniam się.
- Bez gryzienia i krwi. Zwykły całus.
- Dobrze...
Fredrik nie czeka na nic więcej. Chwyta mnie za ramiona i przyciska do ściany. Pochyla się i zaczyna namiętnie całować. Jego dłonie wsuwają się pod mój szlafrok. Nieśmiało protestuję, ale on nie reaguje. Całuje mnie za to z jeszcze większą żarliwością. Uwalniam ręce, które przytrzymuje mi nad głową i próbuję go z całej siły odepchnąć. Udaje mi się tylko odsunąć de Brana od swoich ust.
- To jest według ciebie zwykły pocałunek? – dyszę łapiąc oddech. – To jak wygląda seks?!
- Chcesz sprawdzić? – śmieje się cicho całując moją szyję, czym niemal doprowadza mnie do ekstazy.
- Nie! – staram się wyswobodzić, ale Fredrik jest jak góra. Zbyt potężny, żebym mogła go łatwo przesunąć. – Dość!
- Na pewno? – spogląda na mnie z zainteresowaniem. – Mogę kontynuować.
- Wynocha! – wykorzystuję moment nieuwagi wampira i przemykam pod jego ramieniem. Teraz dzieli nas łóżko. – Zajmij się tymi cholernymi myszami!
- No dobrze – wzdycha otwierając drzwi. – Wolałabym zostać u ciebie na noc, ale skoro nie chcesz...
- Nie chcę! Idź!
- Jak wolisz.
Wychodzi zamykając za sobą drzwi. Zaraz jednak otwiera je znowu i wsuwa do pokoju tylko głowę z bezczelnym uśmiechem.
- Przypomniałem sobie coś.
- Co?! – warczę starając się opanować drżenie ciała.
- W tym domu rzeczywiście nie ma myszy!
Nie wytrzymuję. Posyłam w jego stronę skoncentrowaną moc, która trafia w drzwi i roznosi je na drzazgi. Opadam na łóżko i długo dochodzę do siebie. Lenn, który przechodzi korytarzem chce coś powiedzieć, ale widząc moje spojrzenie rezygnuje. Edan nawet nie patrzy w moją stronę. Zasypiam z milionem wrednych pomysłów, które zamierzam wdrożyć w życie, byle tylko uprzykrzyć życie temu krwiopijcy za ścianą. Nawet odczuwam ulgę.

- Założę się, że Fredrik nie przepuści takiej okazji. Na pewno znajdzie sposób, by odpowiednio umilić Effie noc – Philippe sprawdził już wcześniej ostatni odcinek Południowej Drogi i razem z Samuelem wraca do Strażnicy. – Jak myślisz, co tym razem zrobił?
- To, co zwykle – wampir marszczy nos, gdy pierwsze krople deszczu dotykają jego skóry. – Użył swojego osobistego uroku i zapewne zdążył ją pocałować.
- Taki już jest – Philippe wzdycha. – Nie mam mu tego za złe. Widać, że przypadła mu do gustu.
- A tobie nie?
- No cóż...
- Nie okłamujmy się, Philippie – Samuel posyła mu wesoły uśmiech. – Nie dość, że dołączył do nas Strażnik, to na dodatek jest to kobieta z krwi i kości. Prawdziwy dar. Effie zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Jest urocza, inteligentna i przebiegła. Z każdym z nas stworzy więź.
- Właśnie to mnie martwi.
- Dlaczego?
- Będziemy z nią związani – Cass mówi cicho. – Każdy z nas będzie jej bliski, a ona jest tylko jedna.
- Zatem albo ktoś z nas zrezygnuje, albo dojdziemy do porozumienia. Osobiście całym swym istnieniem jestem za tą drugą opcją i zrobię wszystko, by taki dar nie przepadł.
- Mam pewien pomysł, jak możemy ją poznać i przygotować do rytuału – spojrzenie wampira nabiera blasku. – Niech każdy spędzi z nią trochę czasu. W samotności, bez udziału innych.
- Pomysł świetny, – Samuel chwilę rozmyśla – ale istnieje jednak ryzyko, że któryś z nas podda się chwili i zawrze przymierze bez innych.
- Ufam wszystkim, nawet Fredrikowi – Philippe się uśmiecha. – Nie zrobi tego, bo wie, kogo wszyscy możemy stracić. Bezpowrotnie.
- Przedstawimy ten pomysł pozostałym. Myślę, że zaakceptują go bez zastrzeżeń. Wracajmy już. Deszcz przybiera na sile, a jutro czeka nas dzień ćwiczeń. Podejrzewam, że Effie i Fredrik będą najbardziej narzekać na pogodę.
- No tak – Strażnik śmieje się cicho. – My urodziliśmy się w chwili, gdy padał deszcz i jesteśmy z nim związani. Nawet, jako wampiry.

Lenn wzdycha siadając w ulubionym fotelu. Chciał zareagować, gdy zobaczył to, co stało się z drzwiami w pokoju Effie. Jednak widząc furię w oczach Strażniczki wolał nie ryzykować. Dziewczyna ma temperament, a to oznacza, że nie będą się z nią nudzić. Wampir ma pewność, że w razie potrzeby użyje przeciwko nim swej mocy. Interesują go jej umiejętności, ich poziom i siła. Chciałby je bliżej poznać. Z delikatnym uśmiechem, który gości w kącikach jego ust zapada w lekki sen. Strażniczka jest dla niego zagadką, którą pragnie zgłębiać, choćby przez wieki.
Edan rozmyśla o mocy, jaką dysponuje Effie i o tym, jak ją wykorzystała przeciwko Fredrikowi. Jego akurat nie żałuje, ale resztki drzwi nadają się tylko do spalenia. Finn nie jest w dobrym humorze, zwłaszcza, że od rana czeka ich trening w deszczu. Wie, że będzie trwał do momentu, aż nowa Strażniczka straci siły. Wampir ma lepszy pomysł, jak wykorzystać jej wytrzymałość. Jest pewien, że wkrótce przekona się, jak jest w rzeczywistości. Postanawia poćwiczyć przed porannym treningiem i przygotować się do niego, skoro nie może zmrużyć oka.
Philippe również nie śpi tej nocy. Widząc, co stało się w sypialni Strażniczki woli rozpocząć prace nad nowymi drzwiami. Pracując bez wytchnienia w typowym wampirzym tempie zdoła je skończyć nim blady świt przedrze się przez strugi zimnego deszczu. Jego myśli kierują się do sypialni na piętrze, gdzie spokojnym snem śpi nowa Strażniczka. Uśmiecha się do siebie wiedząc, że jej pojawienie bardzo wiele zmieni. Nie ma pojęcia, czy akurat na lepsze, ale wampiry każdą zmianę, która wkracza w ich istnienie traktują z wielką radością i nadzieją.
Samuel nie odpoczywa, mimo, iż do świtu pozostają trzy godziny. W zbrojowni, którą Strażnicy urządzili w piwnicach domu szuka odpowiedniej broni dla Effie. Nie jest to łatwe, bowiem dziewczyna jest od nich niższa i bardziej delikatna. Nie może kazać jej walczyć zwykłą bronią. Innej i tak nie ma. Miecze Strażników spoczywają ze swoimi właścicielami. To niezmienny obyczaj, którego historia sięga daleko w przeszłość. Broń należy tylko do tego, kto jej używa w walce. Wampir postanowia w końcu zbudzić innych, by pomogli mu stworzyć coś odpowiedniego dla Strażniczki. Ma pewność, że Effie nie zawiedzie jego nadziei.
Fredrik nie żałuje tego, że jego relacja z Effie doszła już do fazy prezentacji mocy. Właściwie to jest bardzo zadowolony z tego faktu. Umykając przed falą uderzeniową odczuł coś, co sprawiło mu przyjemność. Było to jak mrowienie połączone ze szczypaniem. Zastanawia się, czy pozostali Strażnicy też będą mieć takie odczucia i jak reagują na moc zwykli ludzie. Mimo, iż nowa Strażniczka rzuciła im tak zdumiewające wyzwanie, a potem go zaatakowała to polubił ją od razu. Potrafi zawalczyć o swoje i nie boi się ich. De Bran dostrzega też jej urodę i jest pewien, że całą szóstkę czekają ekscytujące chwile. Na myśl o tym nie czuje zazdrości. Effie jest darem dla każdego z nich. Docenia to. Kiedy niemal o świcie Samuel prosi go o pomoc przy wykonaniu broni dla niej, nie waha się ani chwili. Temat drzwi nie zostaje poruszony. Strażnicy dobrze go znają i wiedzą, że dziewczynie nic nie groziło.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Elatha · dnia 13.04.2011 20:58 · Czytań: 797 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
Usunięty dnia 14.04.2011 14:32
jak możemy ją poznać - to brzmi tak, jakby jeszcze jej nie znali osobiście...

przeciwko nim swej mocy - bardziej pasowałoby chyba swojej, ale może się mylę.

wytchnienia w typowym wampirzym - a jaki on jest???

Nie może kazać jej walczyć zwykłą bronią. Innej i tak nie ma. - trochę nielogiczne.

postanowia - literówka...

zaatakowała to polubił - pozbyłabym się i wstawiła przecinek.
Za dużo tej Strażniczki zaczęło być w zdaniach, poza tym, miałam wrażenie, że ona jest kandydatką, funkcję obejmie dopiero po tym, czekającym ją rytuale. Być może, że źle zrozumiałam.
Mam też wątpliwości, co do narracji ostatniego fragmentu. Chyba, że zamierzeniem był styl sprawozdania, co też porabiają wampiry. Przyznaję, że źle mi się to czytało. Ale historia jest interesująca, wciąga i czekam, co dalej.
Pozdrawiam:DB)
Elatha dnia 14.04.2011 18:19
Jak możemy ją poznać? - Strażnicy wiedzieli o jej istnieniu, ale nic po za tym. Chcą po prostu poznać jej zwyczaje itp.

przeciwko nim swej mocy - poprawiłam :)

wytchnienia w typowym wampirzym - chodziło mi o to, że wampiry są niewiarygodnie szybkie, silne i sprawne :). Poprawiłam.

Nie może kazać jej walczyć zwykłą bronią. Innej i tak nie ma. - Trochę nielogiczne, to prawda. Tutaj chodziło mi o to, że zło, które im zagraża nie boi się zwykłej, ludzkiej broni. Poprawię to.

Literówkę też poprawiłam, a przecinek już wstawiony.

Effie nie jest kandydatką. Posiadając moc automatycznie staje się Strażniczką, chyba, że zdecydowanie odmówi. Rytuał dotyczy innej kwestii.
Stosując pierwszoosobową narrację w czasie teraźniejszym dołożyłam sobie wiele pracy ;), ale tak powinno być. Skupiam się przede wszystkim na głównej bohaterce, zwłaszcza na początku. Potem to się zmieni.

Cieszę się, że dalej chcesz czytać. Część czwarta już jest w poczekalni.
Pozdrawiam :).
Usunięty dnia 14.04.2011 19:45
Czekam z niecierpliwością -:)
MaximumRide dnia 31.07.2011 14:09
,,woli rozpocząć prace nad nowymi drzwiami.,,

pracę

Hahaha no proszę. Nawet się uśmiałam trochę.
Jaki ten Fredrik potrafi być przebiegły.:)
Ale i Effie nie jest gorsza.
Dobrze wiedzieć jak wyglądały początki znajomości;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty