Przychodzi noc.
Czuję obecność samotności. Przytula zimnem i, znajdując najmniejszą szczelinę w myślach, mówi pustką wyrażającą się w piskliwym jęku. Przypomina, że pozostał cień chowający się w starej szafie, która skrzypi wspomnieniami. Wydobywam z niej zakurzony czasem album. Przykładam ucho do chropowatej powierzchni okładki. Jeszcze słychać tykanie sekundnika odmierzającego ostatnie westchnienie. Wybrzuszenie o zarysach serca potwierdza, równomierny kiedyś, rytm organu.
Nie otwieram przeszłości. Znajduję siłę, by pozostawić ją uśpioną w ciszy - niech milczy dalej. Pomiędzy zastygłymi wydarzeniami pozostaje zasuszona czerwień przyodziana w kolczastość. Rani, nie pozwalając uczuciom na ponowne narodziny. Gasną tak, jak gwiazda, którą strąciło przeznaczenie. Teraz jedynie słychać tupot powracającej na nieboskłon jasności. Otoczy się nowym blaskiem. Już nie zaświeci dla nas.
Odkładam przedmiot tam, skąd go wyjęłam. Czuję, że jestem silniejsza o nowe jutro. Kształt pary zyskuje kolejne pęknięcia i coraz wyraźniej istnieję bez ciebie.
Wstaje dzień.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
wodniczka · dnia 24.04.2011 16:10 · Czytań: 1106 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: