Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.6 - Elatha
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.6
A A A
Bawię się bronią Alexandra, gdy ktoś cicho puka. Philippe otwiera drzwi, ale nie wchodzi.
- Słucham? – nie mam ochoty na towarzystwo żadnego wampira.
- Effie, za kilka dni mamy wyruszyć, – zaczyna spokojnie niezrażony moim oschłym tonem – ale wydaje nam się, że wcześniej musimy się poznać.
- No tak – wzdycham ciężko. – Co wymyśliliście, piknik?
- Niezupełnie. Jako pierwszy spędzę z tobą kilka godzin – spogląda na zegar stojący na szafce. – Mamy czas do czwartku, do ósmej rano. Potem inny Strażnik dotrzyma ci towarzystwa. Jeśli chcesz najpierw spotkać się z kimś innym, to nie widzę przeszkód. Ustal tylko, kto będzie następny.
- Wyruszamy w sobotę, tak? – pytam.
- Tak. Ostatni z nas spędzi z tobą czas w sobotę rano – odpowiada. – Potem opuszczamy Wyndham.
- Dobrze – odpowiadam zgadzając się na takie rozwiązanie. – Chcę najpierw spędzić czas z tobą Philippie. Potem Edan, Lenn, Samuel i Fredrik.
- Dziękuję – skłania lekko głowę. – Pozostali przeprowadzą się do domku dla gości. W Strażnicy zostaniesz zawsze tylko ty i wybrany Strażnik. Przez te godziny nie będziesz spotykać się z innymi. To nasze warunki. Wszyscy zobaczymy się w sobotę rano.
- Jeśli taka jest wasza wola, to nie mam nic przeciwko – wzruszam ramionami. – Przekażesz im moje słowa?
- Tak. Zaraz wracam.

Wampir nie każe na siebie zbyt długo czekać. Ponownie puka i otwiera drzwi. Nie przestępuje jednak progu sypialni.
- Jeśli chcesz, żebym został za drzwiami to nie widzę problemu, – mówi lekko się uśmiechając – ale jeśli chcesz żebym wszedł musisz mi na to pozwolić.
- Wejdź, proszę – zapraszam go nie zmieniając siedzącej pozycji na łóżku. – Zapomniałam, że tak należy zrobić. Usiądź, gdzie tylko chcesz.
Wampir przysuwa sobie krzesło i siada przy łóżku. Obserwuje mnie i leżącą z boku broń.
- Dziękuję, że uratowałeś mnie dzisiaj dwa razy – przerywam milczenie. – I przepraszam za to, że zostałeś ranny.
- To dla mnie zaszczyt, że mogłem pomóc – pochyla głowę. – Ale jeśli zamierzasz użyć tej broni, to będę ratował cię kolejny raz.
- Nie, nie trzeba – uśmiecham się. – Nie zamierzam strzelać do siebie.
- Kula spowolni wampira tylko na chwilę, – bierze ode mnie pistolet i dokładnie go ogląda – ale ta spowolniłaby go na dłuższy moment. Alex chyba zna się na broni.
- Chyba tak.
- Effie, niezmiernie się cieszę, że najpierw wybrałaś moje towarzystwo. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że to na mnie spadną wszystkie gromy – wzdycha. – Nie wiem, czy słowa przeprosin zmienią cokolwiek w twoim nastawieniu do nas.
- Szczerze?
- Tak.
- Gdyby zamiast ciebie przyszedł Fredrik, pewnie byłoby trzeba odbudować fragment domu – posyłam mu wymowne spojrzenie. – Dlatego wybrałam go na końcu. Nie oczekuję przeprosin, bo niewiele zmienią. Sama muszę wszystko sobie poukładać. Tylko, że dzisiaj sprawy znowu bardziej się skomplikowały.
- Dlaczego bardziej?
- Czy wampiry, Strażnicy mają przed sobą tajemnice? – pytam niepewnie.
- Bardzo osobiste sekrety zachowujemy dla siebie tak, jak ludzie, ale rozmawiamy ze sobą i dzielimy się wątpliwościami – tłumaczy spokojnym, chłodnym głosem. – Wysłucham cię, Effie, jeśli zechcesz mi powierzyć swoje myśli.
- Nie znam tu nikogo, z kim mogłabym szczerze porozmawiać – szepczę przypominając sobie wszystko na nowo. – Nie oczekuję, że mnie zrozumiesz. Nie w tym przypadku.
- A Edwina? To twoja krewna.
- Mam nadzieję, że ciocia Edwina szybko opuści Wyndham – rzucam nieco zbyt ostro. – To ona dołożyła mi kolejnych myśli do tego kłębowiska, które już miałam...
Wampir milczy rozważając moje słowa. Nie odzywa się. Philippe Cass jawi się, jako bardzo cierpliwy i taktowny wampir.
- Wiesz, kim był dla mnie Alexander? – zaczynam cicho.
- Wiem – potwierdza. – Chyba nadal jest ci bardzo bliski.
- Masz rację, jest – uspokajam emocje. – Alex był mi bliski, jest nadal, ale odeszłam od niego mając dość ekscesów, awantur i zdrad...
- Przykro mi – mówi dotykając mojej dłoni, której nie cofam.
- No cóż, dziękuję za troskę – wzdycham. – Widzisz, jest tylko jeden szkopuł. To ciocia Edwina kazała Alexowi tak się zachowywać. Nie chciała, żebym przyjechała tutaj zakochana w nim. Podejrzewała, że wtedy nie zdecydowałabym się podjąć tej misji. Nie zostałabym Strażniczką, nie rozmawialibyśmy teraz. Jednak jej intryga zniszczyła nasz związek.
- Z jednej strony potępiam Edwinę, – odpowiednio dobiera słowa – zrobiła coś, co trudno wybaczyć. Z drugiej strony...
- Wiem – nie chcę, żeby kończył. – Wiem. Tylko, że teraz czuję się opuszczona, zraniona i zdruzgotana po tym, co mi powiedziała. Z Alexem nie mogę się skontaktować. Nie odbiera telefonów ode mnie.
- Poleciałabyś z nim, gdyby wrócił?
- Nie wiem – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Jeśli nie pomogę wam zniszczyć tego zła, to czy będę miała szanse, by cieszyć się chwilami spędzonymi z Alexem?
- Trudno cokolwiek teraz przewidzieć – jego spojrzenie staje się posępne. – Nie wiem, jak zakończy się nasza misja i czy wrócimy. Ale rzeczywiście, mogłabyś mieć zbyt mało czasu, by nacieszyć się tym związkiem. Pomagając nam ta szansa wzrasta.
- Ty, jako wampir, Strażnik, ktoś, z kim mam zawrzeć przymierze krwi, mówisz mi, że po naszym ewentualnym sukcesie mogłabym zacząć ten związek na nowo? – przyglądam mu się próbując znaleźć gdzieś maleńką choćby drwinę, ale nigdzie jej nie dostrzegam. – Zadziwiasz mnie.
- Kochasz Alexandra Bryce’a? – pyta niespodziewanie.
- Nie wiem – przyznaję szczerze. – Kiedyś go kochałam. Teraz chciałabym z nim porozmawiać i usłyszeć to wszystko z jego ust, ale to niemożliwe.
- Wybacz mi szczerość. Możesz mnie znienawidzić za to.
- Lepiej nie.
- Effie, jeśli go nadal kochasz, to zapewniam cię, że będzie ci bardzo ciężko poradzić sobie z tym wszystkim, co nas czeka – gładzi mnie po policzku. – Przykro mi, że zabrano wszystko, na czym ci zależało. My nie mieliśmy o tym pojęcia. Gdybyś odmówiła pomocy, nie usłyszałabyś ani słowa potępienia z naszej strony.
- Dziękuję, że mnie wysłuchałeś – rozważam jego słowa. – Proszę, byś zachował tę rozmowę tylko dla siebie.
- Dobrze – kiwa głową. – Tak się stanie.
- Możesz opowiedzieć mi coś o sobie? – szybko zmieniam temat. – Jeśli oczywiście chcesz.
- Opowiedzenie ci mojego siedmiuset letniego życia zajęłoby mi dużo więcej czasu, niż mamy, – uroczo się uśmiecha spoglądając na zegarek – ale spróbuję chociaż przybliżyć ci siebie.
Kiwam głową i czekam na dalsze słowa. Jestem pewna, że Philippe wiele mi o sobie powie. Z drugiej strony zastanawiam się, co będziemy robić przez całą noc.
- Nie znałem swoich rodziców. Zostałem przygarnięty przez ubogiego wieśniaka, który nie pozwolił mi umrzeć w tamtą ulewną noc – zaczyna cofając się do swoich wspomnień. – Zaopiekował się mną. Był mi ojcem i matką. Nauczył pracy na roli. Nie kształcił mnie, ponieważ nie miał na to pieniędzy. Taką szansę dała mi dopiero przemiana. Jako człowiek żyłem chyba trzydzieści dwa lata. Potem rozpocząłem nowe życie, jako wampir. Mój ojciec nie doczekał tego, ponieważ w tym czasie zabrała go epidemia. Mnie też spotkałby ten los, ale wampirzyca, której chyba się spodobałem uratowała mnie...
- Co się z nią stało?
- Nie wiem – odpowiada spokojnie. – Nauczyła mnie wszystkiego, a potem odeszła. Wcześniej uwolniła mnie.
- Co to znaczy?
- Ten, kto stwarza cię jako wampira ma nad tobą władzę – tłumaczy. – Odpowiadasz przed nim i wykonujesz jego polecenia. Ona okazała się szlachetna i zwolniła mnie z tej tradycji.
- A co potem się z tobą działo?
- No cóż. Walczyłem, bo to umiałem robić najlepiej. Cały czas ukrywałem swoją tożsamość. Kiedy miałem dość pieniędzy zacząłem się uczyć wszystkiego, co mnie interesowało. Tylko wiedza mogła dać mi odpowiedź na wiele pytań.
- I dała?
- Wtedy tak. A potem z kolejnymi wiekami nadchodziły nowe informacje. Stare okazywały się błędne, nieaktualne, niemodne, nieodpowiednie albo niebezpieczne, czy niewygodne. Moje myślenie się zmieniało. Istnienie również. Wiele podróżowałem. Długi czas zajmowałem się rzeźbiarstwem.
- Stąd twoje zdolności – myślę o tych wszystkich meblach i drzwiach, które zrobił. - Byłeś szczęśliwy?
- Bywałem – wzdycha. – Epidemia zabrała mi ukochaną, którą miałem poślubić. Potem nie związałem się z nikim. Kobiety w tamtych czasach były inne. Gdyby któraś zorientowała się, kim jestem, skończyłbym na stosie.
- Przecież to by cię nie zabiło – czuję się dziwnie mówiąc w ten sposób o istnieniu, które jest dla mnie nieco inną formą życia. – Mówiliście, że tylko Czarny Płomień jest dla was realnym zagrożeniem.
- Owszem, jak również miny, broń atomowa, a także trucizny, które uniemożliwiają regenerację - uśmiecha się złowieszczo. – Współczesność jest bardziej niebezpieczna, niż wcześniejsze epoki. Wtedy po prostu siekano delikwenta na cienkie plasterki, przesypywano różnymi tajemnymi miksturami i było po wszystkim. Rozsypywano potem prochy w najdziwniejszych miejscach na całym świecie. I jak ten biedny wampir miał się poskładać w całość? Jeśli oczywiście miał pecha zostać schwytanym.
- No tak – przeszywa mnie dreszcz strachu na myśl o tak wymyślnych torturach. – Miał wtedy problem.
- Z takich problemów wynikała moja samotność. Uprzedzając twoje pytanie, wampiry rzadko tworzą związki ze sobą – siada wygodniej w fotelu. – Po prostu nic nie wnoszą one do ich życia. Nie to, co obcowanie z człowiekiem.
- Żałowałeś kiedyś tego, że jesteś wampirem?
- Teraz żałuję – mówi cicho wprawiając mnie tym wyznaniem w zdumienie. – Po raz pierwszy żałuję, że nie jestem człowiekiem i nie mogę ci dorównać...
- Ty mi? – Philippe zaskakuje mnie cały czas. – To raczej ja nigdy wam nie sprostam! Ale dla mnie wciąż pozostajesz człowiekiem. Urodziłeś się nim i zawsze nim pozostaniesz pod warunkiem, że nie odejdziesz od człowieczeństwa...
Philippe niespodziewanie siada na łóżku. Nachyla się ku mojej twarzy i delikatnie całuje.
- Dziękuję, Effie – uśmiecha się z czułością. – Jesteś darem, który będę chronił za cenę swego istnienia.
- Chyba mnie przeceniasz – szepczę gładząc go po twarzy. – Sprawiam wam tylko problemy.
Nie mogę powiedzieć nic więcej, ponieważ Philippe zaczyna mnie znowu całować. Nie spieszy się. Smakuje każde muśnięcie warg. Spija ze mnie namiętność chwili i delektuje się nią. Czuję jego zaangażowanie i napięcie. Jest nawet gotowy przyjąć odrzucenie. Moje dłonie wędrują po jego plecach. Wsuwam je pod koszulę i gładzę. Drży, gdy wbijam mu paznokcie w skórę. Czuje to, bo spogląda na mnie pytająco. Uśmiecham się. Pozwalam zdjąć z siebie ubranie i przyjmuję z zachwytem pocałunki składane na całym ciele. Philippe jest czuły i delikatny. Jego pieszczoty koją ból i smutek. Gryzę namiętnie płatek jego ucha. Wampir odsuwa się ode mnie i szczerzy swoje piękne kły w uśmiechu.
- Proszę, bez gryzienia – śmieje się. – To bardzo zmysłowe. Mogę się nie opanować.
- Wybacz – posyłam mu pełne sugestii spojrzenie i w oka mgnieniu zdzieram z niego ubranie rozkoszując się widokiem pięknego ciała.
Z uśmiechem przyjmuje moje pomruki zachwytu. Kładzie się na boku tuż przy mnie. Smukłe palce suną po mojej twarzy, skubie wargi, dotyka szyi. Moje piersi go fascynują, ponieważ poświęca im wiele uwagi muskając je ustami. Jego chłodny język sunie po mojej rozgrzanej skórze. Kilka jęków rozkoszy wyrywa się z moich ust. Wampir opiera się o mnie swym ciałem i patrzy głęboko w oczy.
- Effie, nie jesteś dziewicą, prawda? – pyta poważnie, a ja z trudem powstrzymuję śmiech.
- Nie, nie jestem – odpowiadam zgodnie z prawdą. – A dlaczego pytasz?
- Nie chciałbym cię skrzywdzić – jego głos przepełnia troska.
- Nigdy nie byłam tak blisko z wampirem. Właściwie jesteś pierwszy – wtulam się w niego chowając twarz przed zmysłowym spojrzeniem. – Powiedz mi, proszę. Jest tak, jak z człowiekiem?
- O, nie! – śmieje się. – Jest znacznie lepiej!

Philippe nie kłamie. Emocje, jakie towarzyszą nam, gdy się kochamy są nie do opisania. Zatracam się w rzeczywistości. Pozwalam mu na wszystko, a on rewanżuje się tym samym. Nie zapomina jednak być delikatnym i czułym kochankiem. Ekstaza niemal uwalnia moją moc, ale wampir pomaga mi ją okiełznać pocałunkiem. Cudownie jest słyszeć jego przyśpieszony oddech, choć wiem, że w jego ciele nie ma bijącego serca. Nie przeszkadza mi to. Czuję, że ten chłód jest tylko pozorny.
- Jak się czujesz? – pyta mnie, gdy szaleństwo zmysłów powoli cichnie, a ja wygodnie kładę się na brzuchu. – Wszystko dobrze?
- Mhmmm... – mruczę wtulając twarz w poduszkę. – Cudownie...
- Miło mi to słyszeć – śmieje się cicho przytulając do moich pleców.
- Philippie – nagle się odwracam coś sobie przypominając. – Powiesz innym o tym, co się stało między nami?
- Sami się domyślą – całuje mnie czule. – Nic nie będę musiał im mówić.
- Czy wy będziecie o tym rozmawiać? – trochę krępuje mnie ta myśl.
- Nie – zapewnia. – Nie będziemy poruszać tego tematu.
- Wiem, że mogę ci zadać te wszystkie dziwne pytania – spoglądam mu w oczy i znowu czuję się jak motyl, który spotyka górę na swej drodze. – Po prostu się boję...
- Żaden z nas cię nie skrzywdzi – jego spojrzenie twardnieje. – Nikt, nawet Fredrik.
- A gdybym sypiała tylko z tobą?
- Effie... – wampir wpatruje się we mnie takim wzrokiem, że zaczynam czuć się nieswojo. – Nie musisz tego robić z innymi, ale doskonale wiem, że oni również nie są ci obojętni. Gdybyś wybrała tylko mnie byłbym zaszczycony. Wiem jednak, że stanie się inaczej. Nie przekreślaj ich.
- Mówisz to tak spokojnie – analizuję jego słowa. – Nie czujecie zazdrości? Nie rywalizujecie ze sobą? A gdyby któryś z was się zakochał?
- Effie, obawiam się, że w tobie każdy się zakocha – próbuje się uśmiechnąć, ale dostrzegam w kącikach oczu nieokreślony ból. – Zazdrość nie jest nam obca, ale nie możemy z tego powodu tracić rozsądku. Jeśli sama zdecydujesz to, co innego. Reszta musi się z tym zgodzić i dalej wspólnie działać.
- Boję się Fredrika, choć staram się postępować tak, jak on – szepczę. – Samuel swym dwutysięcznym istnieniem sprawia, że czuję się nikim. Tylko Lenn, Edan i ty jesteście...
- Nie kończ – przerywa mi. – Nie obawiaj się Samuela. Kiedy spędzisz z nim czas zobaczysz nieprzemijające człowieczeństwo. A co do Fredrika, nie przyzna się, że zależy mu na tobie. Po za tym odegrałaś się na nim.
- Jak?
- Wybrałaś go na końcu – Philippe chichocze. – To dla niego policzek. Możesz użyć wobec niego mocy, jeśli cię do tego zmusi.
- Wolałabym nie – śmieję się razem z nim. – A jeśli odniesie jakieś rany? Nigdy by mi tego nie wybaczył.
- Nie wiem, czy twoja moc może nam zaszkodzić. Samuel pewnie będzie rozmawiał z tobą o tym – zastanawia się przez moment. – On wiele widział.
- Nie żałujesz, że ten czas, który wspólnie spędzamy przypadł na wieczór i noc? – pytam opanowując ziewnięcie. – W dzień byłabym bardziej wypoczęta, a tak...
- Nie żałuję niczego – przyciąga mnie do siebie i okrywa wełnianym pledem. – Wiem, że jesteś zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia i powinnaś już spać.
- Jest jeszcze wcześnie – pierwsza w nocy to nie jest jednak wczesna godzina. – No, niezupełnie.
- Jako starszy od ciebie...
Śmieję się i mierzwię mu kruczoczarne włosy. W odwecie Philippe zaczyna mnie znowu całować, ale nie tak, by obudzić we mnie namiętną kochankę. Nie pamiętam, kiedy zasypiam. Przez sen czuję jednak obecność wampira, który przytulony do mnie drzemie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Elatha · dnia 29.04.2011 08:36 · Czytań: 707 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
gitesik
10/04/2024 18:38
przeczytać tego wiersza i pozostawić bez komentarza. Bardzo… »
gitesik
10/04/2024 18:32
Trochę ironiczny wydźwięk ma ten tekst, jak na mój gust to… »
valeria
06/04/2024 19:51
Na pamiątkę:) niepozorna książka :) »
mike17
06/04/2024 19:03
Piękne gratulacje ślę :) »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:29
Najnowszy:kononsuchodolski