Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.7 - Elatha
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.7
A A A
Budzą mnie promienie słońca, które wpadają do sypialni. Wieczorem zapomniałam zasłonić okno roletą. Philippe krząta się cicho po pokoju. Ma na sobie świeże ubranie. Kiedy dostrzega, że nie śpię podchodzi i całuje mnie.
- Wstawaj, śpiochu – ściąga ze mnie kołdrę. – Zaraz przyjdzie Edan. Nie zrobiłem ci śniadania, ponieważ nie chciałem odbierać mu tej przyjemności.
- Musisz już iść? – pytam przeciągając się zmysłowo, co nie uchodzi uwadze wampira.
- Tak, Effie – całuje mnie żarliwiej. – Dziękuję za niezapomnianą noc. Do zobaczenia za kilka dni.
- Do zobaczenia.
Philippe szybko wychodzi. Nie jest mu łatwo. Wcześniej byłam pewna, że to niemożliwe, żeby tak szybko zaangażować się w bardzo bliskie relacje z kimkolwiek. A tym bardziej z wampirem. Teraz mam pewność, że Strażnicy staną się ważnymi istotami w moim życiu.

Biorę kąpiel i ubieram się swobodnie. Dzisiaj nie muszę zakładać stroju Strażniczki i patrolować Południowej Drogi. Schodzę na dół, skąd napływają już smakowite zapachy. Broń od Alexa mam ukrytą pod bluzą. Nie chcę się z nią rozstawać.
- Dzień dobry, Effie – Edan uśmiecha się do mnie znacząco. – Jesteś głodna?
- Nawet bardzo – przypominam sobie, że w Wyndham je się niewiele. – Czeka nas trening?
- Nie – spogląda na mnie rozbawiony. – Chcesz nasłać na mnie swoje moce, czy może spróbujesz mnie zauroczyć?
- Jeszcze nie wiem – droczę się. – Chyba wolę rzucać uroki, jak prawdziwa wiedźma.
- Wiedźma Effie – skrzeczy teatralnie. – Podoba mi się.
- Będziesz mnie tak nazywał? – pytam pałaszując ciepłą bułeczką z masłem i konfiturą. – Zresztą nic nowego. Fredrik przecież tak o mnie myśli.
- Nieee – Edan macha ścierką i siada przy mnie. – On używa jakiegoś starożytnego określenia na ciebie, ale nie umiem powtórzyć.
- No i dobrze – mruczę upijając łyk herbaty. – Masz jakiś plan dnia?
- Owszem – uśmiecha się szeroko. Kły ma schowane. – Przygotowałem nam jedzenie na cały dzień.
- Wybieramy się gdzieś?
- Tak – mruga zaczepnie, co lekko mnie niepokoi. – Nie bój się. To nic zakazanego.
- Z pewnością – uśmiecham się wstając od stołu. – Zabieramy miecze?
- Ja się nigdy z nimi nie rozstaję – wskazuje komodę, na której leży broń. - Jesteś gotowa?
- Chwileczkę... – pędzę do sypialni, by zabrać kilka drobiazgów i swoje miecze.

Edan to zwariowany wampirem. Może jest taki z racji młodego wieku? Nie wiem. Nie spodziewałam się też, że będziemy pędzić przez Wyndham terenowym samochodem, nie zważając na jakiekolwiek przepisy. Zgorszone spojrzenia mieszkańców tylko migają nam po drodze. Jedziemy w stronę lądowiska i przez moment myślę, że zabierze mnie na jakiś krajoznawczy lot. Nie jestem pewna, czy wsiadłabym z nim do śmigłowca. Zamiast kierować się prosto, wampir nagle skręca w ledwie widoczną drogę, która wiedzie przez gęsty las. Finn nawet nie słucha moich protestów, by zwolnić na wybojach. Właściwie to nawet jeszcze bardziej przyspiesza. Ta szalona jazda trwa kwadrans. A potem nagle las się kończy i moim oczom ukazuje się piękny widok. Wtulone w podnóże gór jezioro iskrzy się jakby obsypano je klejnotami. Niczym niezmąconą ciszę przerywa tylko śpiew ptaków. Wampir parkuje pod starą sosną. Z bagażnika wyciąga koc, torbę i kosz piknikowy.
- Zejdziemy niżej? – pyta rozkoszując się widokiem. – A może wolisz zostać tutaj?
- Zejdźmy – biegnę w dół po płaskich kamieniach. Jednak, gdy docieram na piaszczystą łachę, wampir już tam jest i rozkłada pled.
- Lubię to miejsce – sadowi się na kocu. Szybko zdejmuje buty i ubranie. – Co powiesz na kąpiel?
- W jeziorze? – głupie pytanie wyrywa mi się na głos. – Woda pewnie jest lodowata!
- Nic ci nie będzie – chichocze. – Doktor Amargein zafunduje ci wieczorem jakieś leki.
- Lenn jest lekarzem? – dziwię się.
- Był... – Edan staje przede mną całkiem nagi nie przejmując się tym faktem. – Już nie praktykuje, ale wiedzę ma ogromną.
- Domyślam się – obracam twarz ku słońcu, które przyjemnie grzeje skórę. – Idź popływaj sam. Ja nie zabrałam stroju.
- A po co ci on? – wampir śmieje się łobuzersko. – Już cię widziałem nago.
- No tak – wzdycham przeklinając tamtą chwilę. Powoli zdejmuję ubranie. – Ale nie musisz się tak na mnie gapić!
Rzucam w niego bluzą. Na szczęście łapie ją tuż nad taflą wody. Odwraca się nieznacznie, choć widzę, że i tak spogląda na mnie kątem oka.
- Gotowa?
- Nie! – protestuję, gdy pociąga mnie za sobą do wody. – Zwariowałeś?! Woda jest lodowata!
- Zapomniałem! – wampir nie przejmuje się moim krzykiem, tylko wyskakuje na piasek i zaczyna grzebać w torbie. – Mam!
- Co to jest? – nie mogę niczego wywnioskować patrząc na małą buteleczkę, którą mi podaje. – Alkohol?
- Nie! Coś lepszego! Rozgrzeje cię! Spróbuj, ale tylko kilka łyczków!
Bez większego entuzjazmu odkręcam butelkę. Zapach, który się z niej wydobywa mógłby ocucić umarłego! Zawartość syczy, ale po chwili wszystko cichnie.
- Nie wypiję tego! – oddaję mu miksturę. – Eksperymentuj na kimś innym!
- To nie jest trucizna – zapewnia mnie upijając łyk. – To taki rozgrzewacz. Lenn to wymyślił.
- Dla kogo?
- Dla ludzi mieszkających w Wyndham – wyjaśnia. – Tutaj panują srogie zimy, a czasem trzeba się zabawić i wyjść z domu. Nam zimno nie przeszkadza, ale ludziom tak. Lenn stworzył miksturę, która rozgrzewa i nie ma żadnych efektów ubocznych!
- Lenn ci to dał? – staję się jeszcze bardziej podejrzliwa.
- Jasne – Edan wchodzi znów do wody. – Stało na półce, więc wziąłem.
- Zabranie bez zgody właściciela, a zabranie za jego przyzwoleniem to dwie różne kwestie! – wrzeszczę, ale wypijam kilka łyków. Edan właśnie nurkuje, a ja nie chcę zostać sama na brzegu. – Zaczekaj na mnie!
Chwilę później czuję błogie ciepło, które rozlewa się po moim ciele i wypełnia każdy jego zakamarek. W pewnym momencie to odczucie stało się dosyć uciążliwe, dlatego wskakuję do jeziora szukając ochłody. Zimna woda otula mnie niemal doprowadzając do błogiej ekstazy. Studzi zmysły, ale przyjemne ciepło pozostaje.
- Edanie, powinnam cię potraktować moimi tajnymi mocami! – parskam w stronę nadpływającego wampira. – Tego chyba powinno się wypić odrobinę, a nie kilka łyków!
- Poważnie? – niepokoi się oglądając mnie uważnie. – Wyglądasz normalnie! Nic ci nie wyrosło, ani nie odpadło!
Ochlapuję go wodą, ale zaraz tego żałuję. Edan łapie mnie za dłonie i przyciąga do siebie szczerząc kły w uśmiechu zdobywcy.
- I co teraz? – przygląda mi się wyczekująco. – Jak się wyswobodzisz?
- Nijak – nieruchomieję udając całkowitą obojętność. – Ofiara, która nie wykazuje aktywności jest nudna dla drapieżcy. W końcu mnie puścisz.
- Zobaczymy...
Wampir robi groźną minę myśliwego i pewniej chwyta mnie tuż powyżej nadgarstka. Jeszcze nigdy w życiu nie płynęłam z tak ogromną prędkością. Nawet delfiny nie szaleją tak, jak Edan Finn. Strażnik mocno mnie trzymał, gdy przemierzamy kolejny raz jezioro, nurkując i wpatrując się w zdziwione oczy podwodnych żyjątek. Kiedy mam dość, zatrzymujemy się i odpoczywamy chwilę. Jednak wtedy Edan zaczyna udawać rekina i musimy przerywać, bo śmiejąc się pochłaniam spore ilości wody. Nie wiem ile czasu minęło odkąd weszliśmy do jeziora. Zawracamy, gdy czuję głód.
- To było niesamowite! – stoję na drżących nogach czekając, aż wampir wyplącze mi z włosów wodne rośliny. – Ile czasu pływaliśmy?!
- Jest po drugiej – spogląda na słońce. – Jeszcze mamy dużo czasu!
- Mój żołądek chyba zaczął sam siebie trawić! – śmieję się siadając na kocu. Otulam się ręcznikiem, choć nadal czuję rozleniwiające ciepło. – A ty nie czujesz się zmęczony?
- Nie, – podaje mi kubek parującej herbaty i bułeczkę ze śniadania – ale zjem razem z tobą.
Zaspokojenie mojego głodu trwa bardzo długo. Najedzona opadam na koc i patrzę w błękitne niebo. Edan łaskocze mnie po ramieniu źdźbłem trawy.
- Jesteś szalony! – śmieję się odganiając go jak muchę.
- Chciałbym zauważyć, że ty też działasz niekonwencjonalnie, – przysuwa się bliżej, tak, że czuję dotyk jego ciała – ale jesteś urocza.
- Uznam te słowa za komplement – obracam się wystawiając plecy do słońca. – Nie obraź się, ale jakoś nie pasujesz mi do ponurej wizji poważnego wampira.
- Wiem – jego palce przesuwają się od karku w dół. – Ty też jesteś miłą wiedźmą.
Chichoczę i wygodniej układam czerpiąc przyjemność z dotyku. Chcę, żeby Edan coś mi o sobie opowiedział. Typowe, ale ja naprawdę niewiele wiem o wampirach.
- Staniesz się kiedyś tak ponury, jak Fredrik?
- Fredrik?! – śmieje się tak głośno, że aż spoglądam speszona. – Fredrik jest poważny, powściągliwy, wredny, ironiczny, ale nie ponury. Ma osobliwe poczucie humoru. Ponury to bywa Samuel, albo sir Gilleabart.
- Nie powiedziałabym, ale ty znasz ich lepiej – kwituję opierając głowę z powrotem na dłoniach. – A ty jaki jesteś?
- Normalny – Edan wysuwa kły i zaczyna udawać zombie. – Jestem najmłodszym ze Strażników, ale nie oznacza to, że jestem mniej mądry, czy mniej odważny. Miałem dwadzieścia osiem lat, gdy zostałem przemieniony. Pochodziłem z zamożnej rodziny. Niczego mi nie brakowało. Uczyłem się, bawiłem, poznawałem świat, ale ciągle czułem niedosyt.
- Dlatego zostałeś wampirem?
- Tak – wraca do wspomnień. – Fascynował mnie ich świat. Oni mogli wszystko. Ja byłem ograniczony, jako człowiek. Tak wtedy myślałem. Byłem młody i niedoświadczony. Przemieniła mnie piękna wampirzyca, która potem skończyła na stosie. Dokładnie posiekana. Nawet nie wiem, gdzie rozsypano jej prochy. Jak zapewne wiesz nie wiązała mnie już tradycja posłuszeństwa wobec stwórcy, więc mogłem jeszcze więcej.
- I skorzystałeś z tego?
- Tak – przyznaje szczerze. – Nie zawsze moje działania były dobre. Uwodziłem kobiety, bawiłem się miesiącami nie przejmując nikim i niczym. A potem poznałem Samuela i zacząłem się zmieniać. On zresztą też.
- Czym się zajmowałeś przez te lata?
- Walczyłem – cień przebiega po jego twarzy. – Ale nie chcę o tym rozmawiać. Mój ród dawno wyginął. A ja mimo istnienia nie odbuduję go. To jest najgorsze w byciu wampirem...
Przytulam się do niego. Nie chcę, żeby ogarnął go tego rodzaju smutek. Wiem, że pustka, jaką odczuwa nie wypełni się.
- Jesteś najweselszym wampirem, jakiego poznałam – uśmiecham się zalotnie. – Popływamy jeszcze?
- Jasne!
Pociąga mnie w stronę jeziora. Nadal czuję w sobie ciepło, więc śmiało wskakuję do wody. Edan znowu staje się niewyobrażalnie szybkim wampirem. Pokonanie całego jeziora zajmuje nam kilka minut. W pewnym momencie Finn puszcza moją dłoń i znika gdzieś w głębinach. Nie sądzę, żeby się utopił, ale kiedy nie wraca przez kolejne minuty zaczynam odczuwać niepokój. Nagle wyłonia się tuż za mną trzymając w dłoni wodną lilię. Podaje mi ją z szelmowskim uśmiechem i całuje.
- Czy to próba przekupstwa? – obejmuję go za szyję jedną ręką.
- Nieee – przyciąga mnie do siebie. – To inna próba...
- Chcesz mnie uwieść? – chlapię go wodą.
- Owszem – zbliża swoją twarz do mojej. – Choć właściwie nie wiem, kto tu kogo uwodzi.
- Czyżby? – oplatam go nogami w pasie i poddaję jego namiętności.

Edan mimo swej zwariowanej i brawurowej natury jest dla mnie bardzo czuły. Kochamy się dzieląc emocje z jeziorem, a ono kołysze nas i czule łaskocze falami. Gdyby nie silne ramiona wampira mogłabym się osunąć w głębiny, tuż po wybuchu ekscytujących doznań i chyba nawet nie zauważyłabym tego. Na szczęście jest ktoś, kto troszczy się o mnie i chroni. Przez te kilkanaście godzin zżyłam się z Finnem. Znalazłam z nim wiele wspólnych cech i wiem, że w jego towarzystwie nigdy nie będę się nudzić. Jesteśmy podobni do siebie.

Mrok zasnuwa już ziemię, gdy zbieramy rzeczy z plaży i pakujemy je do samochodu. Jestem odrobinę zmęczona, ale szalona jazda z Edanem ożywia mnie. Nie jest nam dane wrócić spokojnie do Wyndham. Przez nieostrożną jazdę łapiemy gumę. Finn staje się markotny, ponieważ zdaje sobie sprawę, że Lenn będzie miał mniej czasu, by się mną nacieszyć. Wampir czuje się winny. Na szczęście tracimy tylko dwa kwadranse z cennego czasu Amargeina. Mimo to oboje czujemy się źle.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Elatha · dnia 01.05.2011 10:12 · Czytań: 708 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty