Niewidzialna - Izolda
Proza » Obyczajowe » Niewidzialna
A A A
(…) żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy do niej strzelać z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza – wie, jak przeżyć. Potrafi znaleźć sobie drogę do wolności i zaskoczyć nas, pojawiając się, kiedy jesteśmy już cholernie pewni, że umarła albo że przynajmniej leży bezpiecznie schowana pod stertami innych spraw (…) – Jonathan Carroll

Mężczyzna prowadził pod rękę elegancką kobietę. Szatniarka pomyślała o nich, że są jeszcze młodymi ludźmi, kelner, który pokazał stolik, że to staruszkowie. Gdy szli w kierunku wskazanego miejsca, Irenie przyszło do głowy, że Edward znów, jak zawsze, wyprzedzi ją o kilka kroków, żeby odsuwanie krzesła odbyło się z namaszczeniem. Przytrzymał jej smukłą dłoń i puścił dopiero wtedy, gdy siedziała z nogą założoną na nogę. Mężczyzna rozpiął marynarkę i usiadł tak, by mieć w zasięgu ręki kobiece kolano, połyskujące miodowym kolorem. Irena wiedziała, że za chwilę szpakowaty towarzysz powie coś, co nie będzie się nadawało na początek rozmowy.
– Nie wierzę w miłość – wycedził, uciekając wzrokiem.
Nie zawiódł jej. Ukryła satysfakcję i popatrzyła z politowaniem. Pozwoliła kontynuować. Edward zachęcony nietuzinkowym spojrzeniem oparł się wygodnie, rozluźnił krawat i zaserwował:
– Jeśli nawet istnieje, to wiąże się tylko ze śmiercią. Przez tyle lat nie umiałaś mnie przekonać, że jest inaczej.
Teraz nastała pora na ruch, który zawsze był wyzwaniem i dawał pole do popisu. Rozwiązała apaszkę, zdjęła z szyi i przewiesiła przez uchwyt torebki. W kawiarni nie było okien, jedyne światło pochodziło z lampek stojących na stolikach. Nastrój wzmagała rozbrzmiewająca w pomieszczeniu muzyka. Spokojne ballady zapewniały klimat, odpowiedni nie tylko do intymnych rozmów, ale również do głębokich zwierzeń. Irena pomyślała nawet, że temat podjęty przez Edwarda musi mieć z tym związek.
Kelner skłonił się, złożyli zamówienie. Irena poprosiła herbatę pigwową, Edward czarną kawę.
– Masz rację, miłość jest umieraniem dla świata, w którym czekają wszystkie nasze potencjalne zakochania, ale pamiętaj, kiedy przestajemy być widoczni dla wszystkich, możemy być bardziej zauważalni dla wybranych – podjęła rozmowę. Jeszcze nie wiedziała, czy trafiła celnie i czy riposta, na którą zdobędzie się Edward, utrudni rozwinięcie myśli. Po tym, jak gładził powierzchnię lśniącego kolana, poznała, że jest zadowolony z obrotu sytuacji. Uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową.
– Pojmuję to całkiem inaczej. Wiarygodne było dla mnie zawsze tylko zakochanie. Jedynie początkowa fascynacja miała w sobie tyle życia, by popychać do działania. Każda inna, długofalowa opcja była zastojem i pogrzebaniem wolności – tymi słowami wywołał grymas na twarzy Ireny.
– Przez długi czas miałam wrażenie, że chociaż jesteśmy równolatkami, wyglądam przy tobie zbyt dojrzale. Dzisiaj wiem, że rozpuściłeś swoją młodość i zestarzałeś się zbyt gwałtownie.
Kelner podał do stolika zamówione napoje. Irena posłodziła herbatę. Oglądając krzywe odbicie w łyżeczce i poprawiając podwinięte końce włosów, powiedziała:
– Pokochać to uwierzyć, że można życiu pozwolić nas nieść bez strachu o to, co będzie za rok, za dziesięć lat. Po prostu nauczyć się być martwym dla pokus, które zaczajone wokół mamią nowymi związkami. – Słowa kobiety brzmiały dla Edwarda jak zawsze niezrozumiale.
– Tak łatwo skazałaś się na śmierć?
– Ten rodzaj śmierci dał mi pełnię życia.
Chciał coś odpowiedzieć, ale położyła mu dwa palce na ustach, potem na uchu. Uniosła dłoń i w powietrzu zataczała kręgi niczym dyrygent. Wśród szumu rozmów z głośników niósł się liryczny śpiew krakowskiego barda:

Nawet jeśli tam nie będzie spodziewanych braw
Nawet jeśli nas nie czeka dionizyjski bal
Nawet jeśli w piekła-nieba tle
Ani dobrze będzie ani źle
Sen o życiu będzie życiem w śnie
Nawet jeśli się okaże że tam nie ma mnie

Nawet jeśli marnie się zasłuży anioł stróż
Nawet jeśli Psychopompos nie przeniesie dusz
Nawet jeśli tam się skończy czas
I nie będzie ostatecznych spraw
Sny o życiu będą życiem w snach
Nawet jeśli się okaże że tam nie ma nas

Będę zawsze kochał cię*



Słuchając, patrzyli sobie w oczy, Edward gładził kolano Ireny, która trzymała filiżankę przy ustach. Nabrał powietrza i odrobinę za głośno powiedział:
– Całe życie oszukiwałem się, że nie wiesz, jakim jestem tchórzem. Gdybym choć raz założył, że wiesz... – Zdjął z torebki apaszkę i obracał nerwowo w rękach kolorowy tiul. – Zawsze brakowało mi wiary, że następnego dnia można się obudzić z tym samym uczuciem.
– Uczucia odchodzą i wracają, są jak fala. Byłeś zimny jak trup, chociaż wmawiałeś sobie, że zostałeś panem życia. Ja postanowiłam być uczciwa w wyborze, jakiego dokonałam i to pozwoliło mi być szczęśliwą – powiedziała szeptem i zaczęła delikatnie gładzić szorstką, męską dłoń, żeby złagodzić efekt wypowiedzianych słów.
Wyjęła mu z rąk apaszkę i przełożyła znów przez ucho torebki wiszącej na oparciu krzesła.
Siedziała przy stoliku wyprostowana, pewna siebie, jednocześnie spokojna i pogodna. Uśmiech dokładał pod oczami dodatkowe zmarszczki i pogłębiał bruzdy mimiczne. Promieniowała wewnętrzną siłą. On, pochylony nad stolikiem, wyglądał jak garbaty, smutny, porzucony człowiek. Zmarszczył brwi i wydawało się, że coś szepcze pod nosem.
– Za to, że nie umiałem uwierzyć, że mógłbym cię kochać przez całe życie, ponoszę teraz karę. Zgadza się, trzydzieści lat temu to ja umarłem, by hulać i szukać nowych fascynacji.
Spojrzeli na siebie z czułością i smutkiem.
– Może to dlatego nie mogłeś zostać moim mężem – powiedziała, pocierając opuszkami palców koniec nosa. – I pewnie z tego powodu po wyjściu za mąż postanowiłam być niewidzialna dla wszystkich zagrażających mi mężczyzn.
– Więc dlaczego spotykałaś się ze mną przez te wszystkie lata?
Przez dłuższą chwilę Irena milczała. Zanim zdecydowała się odpowiedzieć, dopiła herbatę, włożyła łyżeczkę do filiżanki i zawiązała apaszkę na szyi.
– Bo widzisz, nie osiągnęłam perfekcji w umieraniu lub, jak wolisz, w twoim wypadku umieranie mnie przerosło. Jest późno, chcę już wracać.
Zapłacił rachunek, w szatni podał płaszcz i wyszli z kawiarni pod rękę, nie zamieniając już ani słowa. Kelner pomyślał, że to bardzo dystyngowana i dobrana para, a szatniarka, że szkoda tak pięknej kobiety dla starca.



* Nawet – Grzegorz Turnau

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Izolda · dnia 11.05.2011 07:30 · Czytań: 1623 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 35
Komentarze
bury_wilk dnia 11.05.2011 09:09
Niom...
Tu jest i co poczytać i nad czym pomyśleć. Treść opakowana bardzo ładnie i zgrabnie i w środku, w tym opakowaniu też coś stuka zachęcajaco. Dział "psychologiczne" i w sumie tak jest, więc nie powinienem się czepiać, ale gdzieś w tym filozofowaniu zabrakło tego, co sprawia, że rozważania są sensowne - realności. Nie widzę takiej rozmowy, nie wyobrażam sobie, by mogła mieć miejsce, sytuacja niby możliwa, a jednak przez nadmierne "wydumanie" stała się abstrakcyjna i zabrzmiała nieprawdziwie.

p.s. ale jeśli myślisz, że teraz oddam Ci duszę, to zapomnij :p
julanda dnia 11.05.2011 09:12
Ślicznie Izuś dokończyłaś moją Plażę. To może być jedna, naprawdę prawdziwa wersja dalszego ciągu tamtej historii. Napisana, jak lubię, sprawnie, bez zbędnych słów, dynamicznie, logicznie i zawartością niegłupiej filozofii, pasującej bohaterom. Jedno, co mi się zdecydowanie nie podoba, to imiona: Irena i Edward! Co do tego, protestuję. Ani Irena, ani Edward, nie byliby zdolni kochać romantycznie, to zwyczajne postaci i to mi psuje całość, powoduje niepotrzebne napuszenie tekstu i odbiera im naturalność, że akcja dzieje się aktualnie, a przecież krakowski bard jest tu i teraz...
Super mi się czytało, to dziś na dobry początek! Pozdrawiam!
Usunięty dnia 11.05.2011 09:27
– Tak łatwo skazałaś się na śmierć?
– Ten rodzaj śmierci dał mi pełnię życia.

Pięknie.

A teraz o całości;) Stworzyłaś przepiękny obraz. Widzę i czuje klimat tej kawiarni. Przy tym opowiadaniu nie jestem czytelnikiem, a widzem. Nie ma żadnych zbędnych informacji, to na co należy zwrócić uwagę delikatnie zaznaczyłaś, nie pokazując na tacy a nakierowując. Motyw Edwarda bawiącego się jej apaszką dla przykładu. Za Turnaua plus ogromny. Idealnie dobrany podkład muzyczny w moim widzeniu. BRAWO
link a dnia 11.05.2011 09:30
Cytat:
Mężczyzna rozpiął marynarkę i usiadł tak, by kobiece kolano, połyskujące miodowym kolorem, mieć w zasięgu ręki.


Mężczyzna rozpiął marynarkę i usiadł tak, by mieć w zasięgu ręki kobiece kolano, połyskujące miodowym kolorem.
?

Cytat:
– Masz rację, miłość jest umieraniem dla świata, w którym czekają wszystkie nasze potencjalne zakochania, ale pamiętaj, kiedy przestajemy być widoczni dla wszystkich, możemy być bardziej zauważalni dla wybranych – podjęła rozmowę.


Zwłaszcza, gdy wypowiadam głośno w próbie wejścia w rolę bohaterki, nie wierzę fragmentowi. Deklamuje. Nie przekonuje jako część kawiarnianej rozmowy.
W ogóle partie dialogowe raczej teatralizują. Jeśli świadomie, okej, ale jeśli miały brzmieć realistycznie, zawodzą, nawet gdy przyjąć, że ludziom zdarzają się wzniosłe chwile.

Cytat:
Jeszcze nie wiedziała, czy trafienie było celne


Jeszcze nie wiedziała, czy trafiła celnie
?

Tak się też zastanawiałam, o czym oni rozmawiali przez trzydzieści lat. O pogodzie, skoro objaśniają się sobie nawzajem, jakby poznali się wczoraj i karmią się aforyzmami, brzmiącymi dość oficjalnie. Wydaje się, że nawet ukrywana za wszelką cenę miłość i tak daje taki bardzo charakterystyczny, łatwo rozpoznawalny bez względu na pozory, posmak serdeczności, poufności - nie widzę ich tutaj.
Z mottem się zgadzam, niewidzialność rozumiem i też myślę, że ma sens. Natomiast rozwinięcie myśli wydaje mi się mało wiarygodne/wykoncypowane.

Dobrego.
p.s.
Fajna klamra z kelnerem i szatniarką.
p.p.s.
cytat z piosenki nie jest za długi?
Izolda dnia 11.05.2011 09:51
Napisałam to dwa lata temu, więc dziś traktuję jak ramotkę i jest coś w tym, co piszesz Bury, zbyt to wydumałam.
PS. A to się jeszcze okaże...

A wiesz, Julando, że jak czytałam Plażę to pomyślałam jak Ty, że to podobna historia. A co do imion to nie grymaś tak, bo klucz jest tu:
Irena – Stała w swoich poglądach. Posiada wiele idei, ale ograniczają się one tylko do sfery jej wyobraźni. Nieraz buja w obłokach.
Edward - Edward chodzi własnymi drogami; jest bardzo wrażliwy i czuły, czym zdobywa sobie względy kobiet. Nie stroni od zabaw i dobrze zakrapianych przyjęć.
Ot Edek – rozrabiaka

MamaMuchomorka – cieszę się, że podkład muzyczny Tobie też gra.

Link a, dzięki, dzięki, uwagi całkiem mi pasują. Zastanawiałam się jak by to zagrać na scenie kameralnej, więc z teatralnością mogłam poszaleć za bardzo. Nie jest łatwo podkreślić staroświeckość, stąd ta aforyzmowość, więc może coś nie wyszło? Może dziś napisałabym to całkiem inaczej niż wtedy? Dlatego zależało mi na sprawdzeniu Waszego odbioru.
PS. Kompletnie nie wiedziałam, którą zwrotkę wybrać, a którą wyrzucić, dlatego mam tyle.
julanda dnia 11.05.2011 10:07
:) Rozumiem, ale czytelnik tego nie wie! Poza tym trzydzieści lat temu już takie imiona były rzadkością - to raczej pokolenie lat trzydziestych... Dlatego mi to jakoś nie zgrało! Miłego dnia - trzymam kciuki za komentarze!
Elwira dnia 11.05.2011 10:12
Cytat:
Szatniarka pomyślała o nich, że są jeszcze młodymi ludźmi, kelner, który pokazał stolik, że to staruszkowie. Gdy szli w kierunku wskazanego miejsca, Irenie przyszło do głowy, że Edward znów,


Nie dałoby się tak skonstruować zdań, żeby wyrzucić te że? Chociaż jedno, a byłoby super.
Cytat:
Teraz była pora na ruch, który zawsze był wyzwaniem


Była, był.

Cytat:
Nastrój wzmagała muzyka rozbrzmiewająca w pomieszczeniu.


Szyk: rozbrzmiewająca w pomieszczeniu muzyka.
Cytat:
nie wiesz(,) jakim jestem tchórzem.


Cytat:
On(,) pochylony nad stolikiem(,) wyglądał jak garbaty


Cytat:
powiedziała, pocierała opuszkami palców koniec nosa.


Czasownik niedokonany jakoś mi tu nie pasuje. Albo potarła, albo pocierając.

Cytat:
perfekcji w umieraniu lub(,) jak wolisz, w twoim


Opowiadanie z cyklu „do pomyślenia”. Nastrojowe, trochę patetyczne, bez zbędnych słów. Wszystko pozostaje w domysłach. Podoba mi się też owa dysproporcja wieku widzianego i prawdziwego. Bo co czyni z człowieka człowieka? Dlaczego jeden ma twarz pooraną zmarszczkami, a inny gładziutką? Dlaczego jeden się uśmiecha, inny jest smutny, a jeszcze inny ma w oczach coś, co zastanawia? I kiedy jest czas na miłość i dojrzewanie? Ważne pytania stawiasz w tekście, chociaż pozornie nic się w nim nie dzieje.
I bardzo ciekawy klimat zbudowałaś. Taki sentymentalno refleksyjny, a później… wszystko pryska jak mydlana bańka.
Przeczytałam z przyjemnością.
Tjereszkowa dnia 11.05.2011 10:37
Włączyłam sobie Grzesia do posłuchania, kiedy doszłam do cytowanego tekstu piosenki. Myślałam, że będę oryginalna w swoich odczuciach, ale po przeczytaniu komentarzy już wiem, że się myliłam. Moje pierwsze skojarzenie - „Plaża” Julandy :). Zgadzam się także z Burym, że nieco nierealnie, ale nie traktuję tego na minus, bo wyobraziłam sobie, że rozmowa ma miejsce gdzieś na granicy snu i wspomnień. I w tej wersji ją kupuję. Padło kilka myśli do zastanowienia i zapamiętania. Gładziuchny, dopieszczony język. Tekst do zatrzymania. Pozdrawiam :)
Wasinka dnia 11.05.2011 10:41
Zaczęłam czytać i myślę sobie... skądś to znam... No tak... jasne - J. Carroll. Kiedyś byłam na spotkaniu z nim i także o tym mówił, zdaje się... Ech, dawno to było... Poproszę tylko jeszcze o info, skąd pochodzi cytat (formalność).

Urzekłaś mnie szatniarką i kelnerem! Wybacz wykrzyknik, ale zaprawdę! I tak trafne pokazanie różnicy, jaka nastąpiła w parze po rozmowie (dzięki postrzeganiu z boku).
Nie przeszkadza mi sposób ich rozmawiania; tak bardzo pasuje mi do klimatu ogólnego, trochę nierealnego, ulotnego, że nie obchodzi mnie, czy to patetycznie i wydumanie... (w sumie wcale tak tego nie odebrałam). I wiem, że ludzie potrafią tak rozmawiać... nie musząc być sztywnymi w ogólnym rozrachunku...
Bardzo dużo tu padło mądrych słów, skojarzeń. Czytelnik może sobie je przetransformować dla siebie, może się zgodzić lub nie, ale na pewno ma chęć sprawę przemyśleć. I ostateczna rozgrywka - kobieta jednak ma w sobie ową nieokiełznaną pętelkę, której rozsupłać i wyprostować nie potrafi, by stała się linią prostą, prostym (celowo podkreślam to słowo ;)) wyznacznikiem i odpowiednikiem dla własnych zapatrywań.
Ja się zanurzyłam. Wiem, truizm, ale naprawdę wleciałam w środek i czułam.
I rekwizyty, ruchy... dopełnienie.
Ech, i ta klamra!

Podrzucam uśmiechy.
Miladora dnia 11.05.2011 13:03
Bardzo ładna klamra, Izuś. Dająca wiele do myślenia. Natomiast całość jak urywek z jakiejś sztuki – zbytnio wyinscenizowany. Wyreżyserowany do granic możliwości, przez co zabrakło w nim autentyzmu. Życia i klimatu.
I faktycznie, skoro przez tyle lat się spotykali, to nigdy wcześniej nie wytłumaczyli sobie niczego? Ale rozumiem, że to gra. W argumenty i kontrargumenty. Substytut związku.
Tym niemniej ta konwencja trąci pewnego rodzaju sztucznością. I chociaż rozważania na temat miłości są dobre, to zwykłym, ludzkim językiem zabrzmiałyby bardziej przekonująco.
Z innych – trochę powtórzeń do ścięcia, trochę stylistycznego wygładzenia. ;)
Buźka góralska.
Wiktor Orzel dnia 11.05.2011 13:17
Czyta się dobrze, materiał dydaktyczny aż kipi z tego tekstu ;-) Mimo, że realizm nie jest do końca dopracowany to widzę ten fragment jako część spektaklu, czy to teatralnego, czy filmowego. Stworzyłaś ciekawy i plastyczny obraz. Gratuluję :-)
Azazella dnia 11.05.2011 13:28
Cytat:
Bo widzisz, nie osiągnęłam perfekcji w umieraniu lub jak wolisz, w twoim wypadku umieranie mnie przerosło
to zdanie bardzo mi się podoba. Jest piękne:)
Cały tekst daje do myślenia, dialog bohaterów może i jest napuszony, ale pasuje do całego obrazka. Bardzo plastycznie napisana historia do tego spięta elegancką klamrą:) Bardzo mi się podobało
link a dnia 11.05.2011 13:48
PS. Kompletnie nie wiedziałam, którą zwrotkę wybrać, a którą wyrzucić, dlatego mam tyle.
Yhm. Rozumiem.
Jeśli proza sceniczna, można by np. próbować antologii w bardziej dynamicznym dialogu z bohaterami:

Wśród szumu rozmów z głośników niósł się liryczny śpiew krakowskiego barda:

Nawet jeśli tam nie będzie spodziewanych braw
Nawet jeśli nas nie czeka dionizyjski bal


Słuchając, patrzyli sobie w oczy, Edward gładził kolano Ireny, która trzymała filiżankę przy ustach. Nabrał powietrza i odrobinę za głośno powiedział:
– Całe życie oszukiwałem się, że nie wiesz, jakim jestem tchórzem. Gdybym choć raz założył, że wiesz... – Zdjął z torebki apaszkę i obracał nerwowo w rękach kolorowy tiul.

Nawet jeśli marnie się zasłuży anioł stróż
Nawet jeśli Psychopompos nie przeniesie dusz


– Zawsze brakowało mi wiary, że następnego dnia można się obudzić z tym samym uczuciem.
– Uczucia odchodzą i wracają, są jak fala. Byłeś zimny jak trup, chociaż wmawiałeś sobie, że zostałeś panem życia. Ja postanowiłam być uczciwa w wyborze, jakiego dokonałam i to pozwoliło mi być szczęśliwą – powiedziała szeptem i zaczęła delikatnie gładzić szorstką, męską dłoń, żeby złagodzić efekt wypowiedzianych słów.

Sny o życiu będą życiem w snach
Nawet jeśli się okaże że tam nie ma nas

Będę zawsze kochał cię*


Wyjęła mu z rąk apaszkę i przełożyła znów przez ucho torebki wiszącej na oparciu krzesła.
Siedziała przy stoliku wyprostowana, pewna siebie, jednocześnie spokojna i pogodna.

Czy jakoś tak.
zawsze dnia 11.05.2011 14:50
Pierwszy plus, jaki masz, to za cytat Jonathana Carrolla.
Cytat:

– Pokochać to uwierzyć, że można życiu pozwolić nas nieść bez strachu o to, co będzie za rok, za dziesięć lat. Po prostu nauczyć się być martwym dla pokus, które zaczajone wokół mamią nowymi związkami – słowa kobiety brzmiały dla Edwarda jak zawsze niezrozumiale.
Zapisałabym to tak:
– Pokochać to uwierzyć, że można życiu pozwolić nas nieść bez strachu o to, co będzie za rok, za dziesięć lat. Po prostu nauczyć się być martwym dla pokus, które zaczajone wokół mamią nowymi związkami(.) – (S)łowa kobiety brzmiały dla Edwarda jak zawsze niezrozumiale.
Cytat:
Całe życie oszukiwałem się, że nie wiesz(,) jakim jestem tchórzem.


Nie widzę tego na scenie, głównie ze względu na tę piękną klamrę. Również nie jestem oryginalne ze skojarzeniem z "Plażą". Miód.
Wszystko bardzo ładnie gra - akurat mnie przy Grechucie. Jestem wielbicielką i cytatów, i tekstów, które żyją w czytelniku. Postacie nie wydają mi się nierealne, może dlatego, że ciągle jestemmłodaigłupia, ciągle wierzę w świat ludzi żyjących... pięknie.
Nie widzę minusów. Naprawdę. Pięknie.
Krystyna Habrat dnia 11.05.2011 15:37
Otwierając ten tekst, wiedziałam z góry, że będzie mi sie podobać, gdyż znam dotychczasowe teksty Izoldy.
Pomyślałam, że jeśli mamy wybierać najlepsze teksty, to może autorzy powinni być ukryci, żeby się niczym nie sugerować. Ale istnieje też prawdopodobieństwo, że w komentatorze odezwie się nutka zazdrości, że sam tak nie potrafi i nieświadomie oceni znanego sobie autora niżej. Mnie raczej zazdrość jest obca, bo po pierwsze liczę, że na Parnasie jest dużo miejsca dla wszystkich, a po drugie, jako zamiłowany czytelnik chce poznawać jak najwięcej utalentowanych autorów. Zatem bez żadnych uprzedzeń powiem, że
i tym razem się na Izoldzie nie zawiodłam. Opowiadanie jest subtelnie psychologiczne z podtekstem filozoficznym, podbudowanym piękną piosenką Turnaua. Kobiety lubią coś takiego czytać. A ja szczególnie. Narracja prowadzona po mistrzowsku pośród niuansów i niedomówień, gdzie tego i owego można się domyślać.
zajacanka dnia 11.05.2011 16:55
Bardzo to refleksyjny tekst, do przystanięcia i pomyślenia o mijającym czasie. Świetnia obserwacja zachowań ludzkich, zarówno głównych bohaterów, jak i migających w tle pracowników kawiarni. Hmm, i tytuł też niezły: Niewidzialna, ale nie dla wszystkich?
Przeczytałam z przyjemnością.
MaximumRide dnia 11.05.2011 17:59
Ok fajny tekst, choć jak dla mnie... Imiona! Błagam. Jakieś takie dziwne, pospolite. Sama nie wiem. Psychologiczny... jest nad czym myśleć. Np. po co oni się ze sobą spotkają?? Skoro sie nie kochają, nie obdarzają uczuciem a flirtują, Edward gładzi jej kolano. Rozmawiają o tym, że nie ma miłości a zachowują się troche jak nastolatkowie na randce. ?? Poza tym jak dobrze zrozumiałam Irena ma chyba męża. No ale cóż. Tekst napisany dobrze. Ale na psychologa i tak się nie nadaję:) Może kiedyś, jak będę starsza:) Zrozumiem o co chodzi. Choć musze przyznać, że myśli pracowników kawiarni bardzo dobre. Obrazuj.ą doskonale jak innych ludzi postrzegają mężczyźni, a jak kobiety. Najfajniejsze cytaty:
– Tak łatwo skazałaś się na śmierć?
– Ten rodzaj śmierci dał mi pełnię życia.


– Pokochać to uwierzyć, że można życiu pozwolić nas nieść bez strachu o to, co będzie za rok, za dziesięć lat. Po prostu nauczyć się być martwym dla pokus, które zaczajone wokół mamią nowymi związkami

Za to plus. Ładnie sformułowane. Pozdrawiam
liliium dnia 11.05.2011 18:12
Przypomina mi to nieco 'muchę' kossakowskiej. PRzypomina z kilku względów: po pierwsze, dialogi są poprowadzone tak, że nie da się ich przelecieć haustem. Po drugie, tematyka śmierci zdaje się tu wychodzić na pierwszy plan.

Chociaż ja poszedłem o krok dalej, tak modny przecież ostatnimi czasy.

Zostałem wampirem.

Tak, salam alejkum!
MaximumRide dnia 11.05.2011 18:15
Hm.. Po dodaniu komentarza przeczytałam komentarze powyżej i już wiem dlaczego takie imiona. Teraz już rozumiem. Pozdrawiam:)
Mic dnia 11.05.2011 20:01
Tekst daje do myślenia. Ma klimat. Zawiera mądre myśli. Sprawnie napisany. Podsumowując: świetne! Choć końcówka trochę mnie zawiodła. Irena tak pięknie mówiła o miłości, a tu...

Pozdrawiam
Usunięty dnia 11.05.2011 20:37
Cytat:
Przez długi czas miałam wrażenie, że chociaż jesteśmy równolatkami, wyglądam przy tobie zbyt dojrzale. Dzisiaj wiem, że rozpuściłeś swoją młodość i zestarzałeś się zbyt gwałtownie.

Hmmm... Alb nie rozumiem sensu, albo te zdania sobie przeczą.

Samo życie. Podejrzewam, ze oni prowadzą tą samą rozmowę przez trzydzieści lat. I on jest głupi, i ona jest głupia. Nie ma innego wyjścia. Kidy mogli być ze sobą - nie byli, bo się nie kochali, po prostu. A teraz próbują być romantyczni i wmawiają sobie nawzajem, że sie kochają i strasznie żałują, że nie mogą być razem. Ale to bujda, bo gdyby ze sobą byli, już dawno niczego by miedzy nimi nie było. I tak źle, i tak niedobrze. Wydaje mi się, że tylko wybrani ludzie potrafią kochać kogoś, z kim tworzą związek, kogoś, komu ograniczają wolność i kto im ogranicza wolność. Bo przecież taki ktoś, to właściwie wróg. Dlatego złudzenie miłości może żyć tylko wtedy, kiedy się ją odpowiednio wcześnie zabije. Tak jak u H. i C. :) Złudzenie, bo to też nie jest miłość. To zbiorek stricte negatywnych uczuć, który wynosimy na ołtarze, bo wydaje nam się, że cierpienie uszlachetnia...

Siem rozgadałam...

Co mogę powiedzieć na temat tekstu? Wpieniła mnie myśl, że za dwadzieścia pięć lat (podejrzewam, że wtedy już zacznę być dorosła) prawdopodobnie nadal będę prowadzić z facetami takie dziecinne rozmowy...

No i jeszcze: mi się wydaje, że to nie ona powinna być niewidoczna dla wszystkich, tylko wszyscy niewidoczni dla niej. Chyba, ze chciałaś powiedzieć, ze kobieta musiała być niewidzialna, bo skorzystałaby z każdej nadarzającej się pokusy :)

Popsioczyłam, popsioczyłam, ale tak ogólnie, to oprócz tego wymienionego zdania, to nie mam się do czego przyczepić :)
julass dnia 11.05.2011 21:19
ależ się tu ludzie porozpisywali...:)

kiedyś ktoś gdzieś powiedział że jak ktoś kogoś kocha to mu lat ubywa... tak mi się skojarzyło z tym tekstem że rzeczywiście..

ten fragment co wskazała Oke też mi się wydaje trochę nie bardzo... chyba że chodzi o to że to on zawsze młodziej wyglądał a potem nagle szybko się zestarzał...

w sumie trochę daje do myślenia...
Izolda dnia 11.05.2011 21:20
Mam zwyczaj odpowiadać wszystkim z osobna, ale maraton rozmnożył mi tu tyle komentarzy, że chyba nie podołam.

Wszystkim dziękuję. :)
Kolejny raz przekonuję się, że tekst bez czytelnika jest płaską płachtą, zaczyna żyć dopiero, gdy zagości w Waszych umysłach. Za dzielenie się tym życiem jestem wdzięczna.

Link o – pomysł jest godny wykorzystania, intensywnie go przemyślę.
Wasinko – odpowiadam: to chyba najbardziej znany cytat z "Poza ciszą".
green dnia 11.05.2011 21:40
Zostawiłam sobie Ciebie na deser. Deser misternie zrobiony z wrażliwości, spostrzegawczości z domieszką muzyki i pięknego tekstu.
Urzekła mnie klamra, świetnie to rozegrałaś. Cytat z Carolla przywołał myślenie o tych miłościach, których nie ma i o moim własnym umieraniu...
O niewidzialności, która spotyka każdą z nas.

A za przeglądanie w łyżeczce, o którym mi przypomniałaś dzięki wielkie :)

Pozdrawiam :)
Jack the Nipper dnia 11.05.2011 22:17
Do tego miejsca jest wszystko pieknie, ładnie, wręcz poetycko:

Cytat:
– Więc dlaczego spotykałaś się ze mną przez te wszystkie lata?


Od tego miejsca powinno byc juz trzeźwo i realistycznie, ale niestety ciągniesz bajkę.

Prawidłowa odpowiedź: Bo chciałam ci zrobić na złość, mój drogi.

I taka jest prawda, choćby nikt sie do niej nie chciał przyznać.
Wasinka dnia 11.05.2011 22:22
Izoldo, chodziło mi o to, żeby podać źródło przy cytacie.
Tak, wiem, cytat znany mi bez wątpienia.
Izolda dnia 11.05.2011 22:24
Zieleninko - znasz odruch łyżeczkowy? Jak miło.

Nipper, przenikliwy jak zazwyczaj.
Oczywista oczywistość, że to jest gra. Zabawa w podchody, wymądrzanie się przed sobą i udawanie.
I to nie je bajka ino jeszcze insza inszość :D

Wasinko - A bez źródełka to niedobrze?
green dnia 11.05.2011 22:27
A no miło;)
Wasinka dnia 11.05.2011 22:36
A nie wiem, czy aż konieczne... Jakoś tak mi się nasunęła myśl o przypisie źródłowym (może to jakieś zboczenie mi zostało jeszcze po studiach i podyplomówce, gdzie cytatów pochodzenia wymagano ścisłego...).
Almari dnia 12.05.2011 11:28
Cytat:
szli w kierunku wskazanego miejsca, Irenie przyszło


~ szli i szło, tak mi jakoś zgrzytnęło.


Właściwie to nie lubię rozmów o miłości, bo to coś absurdalnego i nie dającego się wyjaśnić. No, ale wiadomo, że można próbować, ty spróbowałaś i wyszło całkiem nieźle, interesującą. Trochę patosu się jednak wdarło, ale trudno go uniknąć, kiedy serduszka latają w powietrzu. ;) Rzeczywiście, kompozycja ramowa wyszła ci genialnie. Zauważyłam pewną zależność. Początek i koniec suchy, prosty, bez zbędnych upiększaczy, za to środek delikatny i lekko metaforyczny. Nie wiem czy te moje wypociny na coś ci się przydadzą.
Jak zwykle dobrze cię było czytać, Izoldo.

Pozdrawiam
Zafrina15 dnia 12.05.2011 19:11
Nie za bardzo przepadam za psychologicznymi opowiadaniami, więc nie jestem w stanie obiektywnie go ocenić. Dlatego nie ocenię twojego opowiadania, żeby cię nie urazić
TomaszObluda dnia 12.05.2011 19:46
Ale ciota, ten facet. Masakra, jak kobiety mogą kochać takich przychlastów? Niestety, wiem, że tacy ludzie żyją. Me, me, me, me, me - to jest ich dialog. Aż mnie brzuch bolał jak to czytałem. Laska fajna, z klasą, a z takim pierdołą się zadaje. Ja już bym się nią zajął :shy: krew mnie zalewa. Pociaszam się, że owa postać, on. Był dobry w łóżku, chociaż tyle z tego związku mieć powinna. Ah tak, Edward. Nawet imię godne zniewieściałego pierdoły o pięknych szpakowatych włosach i ściśniętym pośladku, bo boi się, że ktoś go przeczyści.

Izoldo gratulację, twój tekst wzbudził we mnie emocje i to prawdziwe, chyba też o to chodzi w pisaniu? Prawda?
Poza tym napisane bardzo sprawnie i na swój sposób klimatycznie. Niezdrowy klimat :D
Izolda dnia 12.05.2011 21:29
Amari, bardzo dziękuję za spostrzeżenia, wszystkie się przydają, zwłaszcza jak są trafne, dzięki za szczegółowe docenienie kompozycji.

Zafrina, wolę zostać urażona niż niczego się nie dowiedzieć, taki komentarz to trochę wykręt, żeby nie trudzić się pisaniem. Ja np. za fantastyką nie przepadam, ale komentarz w niej jestem w stanie napisać.

Tomaszu, śmiałam się na głos, czytając Twój komentarz. Jest wściekle świetny, gratuluję odbioru, mnie też się Twoje wejrzenie w tekst podoba.
Szuirad dnia 15.08.2011 13:33
Witaj
On umarł trzydzieści lat temu dla hulanek? Czy rzeczywiście? Otóż nie, gdyby tak właśnie było nie spotykali by się już. Ona nie umarła do końca dla niego – to jest to, że wielka miłość nie umiera.. Taką musiała być kiedyś, taką musiała dojrzeć jako kolejny etap zakochania ( o tym niżej) . A dziś? Dziś to karykatura tamtego uczucia, karykatura wyrzeźbiona przez decyzje i posunięcia OBOJGA. To kim jest ON i kim jest ONA w tym opowiadaniu to wynik trzydziestu lat kształtowania – w tym wzajemnego. Kim byłby Edward, jakim byłby Edward, gdyby 3o lat temu podjął inną decyzję, gdyby przez dziesięciolecia nie żałował tamtych decyzji. Z tekstu jak dobrze wyczytałem to On pozostał niezamężny, to ON czekał, to On przyznaje się do tchórzostwa, przez które dziś zbiera takie owoce. A ona? Cóż nie miała sił, by podjąć wyzwanie, walkę o niego? Wyszła za innego, ale wciąż trzyma na uwięzi Edwarda. Dlaczego? Czy rzeczywiście jest szczęśliwa, gdy potrzebuje wciąż wracać do uczucia sprzed lat, a właściwie do jego cienia, do czego też się przyczyniła. Przecież to nieludzkie przez wszystkie lata mamić, dawać nadzieję i ją zabijać, konsekwentnie, spotkanie po spotkaniu. bawi się cynicznie w każdym momencie, podsuwa kolano, jakieś spojrzenia.
„Ja postanowiłam być uczciwa w wyborze, jakiego dokonałam i to pozwoliło mi być szczęśliwą – powiedziała szeptem i zaczęła delikatnie gładzić szorstką, męską dłoń, żeby złagodzić efekt wypowiedzianych słów” –
porażający cynizm… po tym jak Edward przyznaje się do tchórzostwa, po tym jak mówi, ze gdyby chociaż raz założył, że ona wie, jakim jest tchórzem – co to oznacza? Dla mnie to to, ze gość nie miał w niej wsparcia trzydzieści lat temu, Dlaczego brakowało mu wiary, że może się następnego dnia obudzić z tym samym uczuciem? Co się pomiędzy nimi naprawdę działo, że nie miał takiej pewności.
A teraz gość się przyznaje, rozdrapuje rany a ta wali go po oczach, że to ona jest uczciwa i pociesza go głaskaniem ręki !!!! Piękne zdołowanie

A co dalej ? Teatralnie zarzuca apaszkę na szyję i twierdzi, ze jest późno i musi wracać – Czyżby przez cały czas karała go za własną słabość sprzed lat?

„– Nie wierzę w miłość – wycedził, uciekając wzrokiem.” – a dlaczego ma wierzyć. Skoro miłość tak z nim postępuje? Zakochanie…jasne to pamięta, to rozumie, to pchało go do działania, błądził, (rzecz ludzka i ponosi tego konsekwencje), zbyt późno dojrzał do uświadomienia sobie kim dla niego jest Irena. Jego miłość dojrzewała wolniej. Ale to On z tą miłością został naprawdę. W pewnym sensie stał się wrakiem, przy znacznym wkładzie Ireny. I czyż mam się dziwić, że facet wygląda staro?!

HM chyba trochę inaczej odebrałem ten tekst niż inni komentujący;)
Izolda dnia 06.09.2011 22:19
Tym razem zaskoczyłeś mnie zupełnie odmienną od mojej interpretacją. Jakbyś zdrapał warstwę farby, pod którą widać coś czego nie było.
HM :O
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty