Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.10 - Elatha
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.10
A A A
Strażnik odprowadza mnie pod drzwi domu przed upływem swojego czasu. Nie całuje mnie na pożegnanie, tylko mocno przytula. Czekam, aż odejdzie. Gdy znika za domem odwracam się. W oka mgnieniu wyciągam miecze gotowa stanąć do walki.
- Przestraszyłeś mnie! – krzyczę do rozbawionego Fredrika. – Śmieszy cię to?
- Trochę – wampir stoi oparty o kolumnę podtrzymującą dach werandy i uśmiecha się do mnie znacząco. – Dobrze reagujesz. Nie ważne, kto stoi za twoimi plecami, najistotniejsze, żeby mieć, czym zaatakować, jeśli to wróg. A teraz możesz schować broń.
- Czyżby? – posyłam mu wredne spojrzenie i przechodzę obok nie spełniając jego prośby.

Już w sypialni dociera do mnie, że w wannie nadal pływa lilia od Edana. A ja nawet nie mam wazonu, do którego mogłabym ją wstawić, żeby wreszcie móc się wykąpać.
- Skorzystaj z mojej łazienki – de Bran znowu mnie zaskakuje niespodziewanie pojawiając się w pokoju.
- Nie lepiej poszukać wazonu? – mówię, gdy udaje mi się uspokoić. - Mogę skorzystać z gościnnej łazienki?
- Możesz skorzystać z mojej – kusi dalej. – Obiecuję, że nie będę ci przeszkadzał.
Zrezygnowana przystaję na propozycję Fredrika. Wiem, że jeśli będę się upierać przy swoim, to nie da mi spokoju. Przebieram się w ciepły szlafrok, pod którym ukrywam coś niezwykłego. Mam zamiar zrobić psikusa wampirowi. On też przygotował dla mnie niespodziankę. Łazienka tonie w blasku świec, a ciepła, aromatyczna kąpiel już czeka. Z przyjemnością zmywam z siebie zmęczenie po wyczerpującym dniu i odświeżona przeglądam się w lustrze. Suszę włosy, ale pozostawiam je rozpuszczone. Zmysłowa koszulka sięgająca kostek, którą wkładam poruszyłaby nawet zombie, nie mówiąc o wampirze. Odrobina perfum i jestem gotowa stawić czoła krwiopijcy.
Sypialnia Fredrika jest niemal pusta. Od mojej ostatniej wizyty nic się w niej nie zmieniło. W kominku pali się ogień. Przed nim położono bardzo puszysty dywan z kilkoma poduszkami. Narożne okna sypialni są zasłonięte. Wampir siedzi wsparty o wezgłowie łóżka i czyta. Podchodzę do kominka. Zmysłowo przeciągam się, a potem siadam wygodnie na miękkiej sofie. Fredrik obserwuje mnie od chwili, gdy wyszłam z łazienki. Chyba mój strój robi na nim wrażenie, bo nic nie mówi.
- Co będziemy robić? – podciągam jedną nogę wyżej, a koszulka zsuwa się aż do uda. – Na pewno zaplanowałeś dla mnie jakieś atrakcje.
- Piękna i wredna – mruczy wampir kładąc się na łóżku i wspierając głowę na dłoni. – Prowokujesz mnie.
- Niemożliwe – chichoczę posyłając mu zadziorne spojrzenie, bawiąc się przy tym mocą, która nagle ujawnia swą obecność. – Chcesz sprawdzić?
- Podejdę, a ty potraktujesz mnie swoimi sztuczkami – śmieje się wskazując na falujące powietrze. – Zostanę lepiej tutaj.
- Jak chcesz – ciskam kulę mocy w płomienie, które rozbłyskują snopem iskier. Na szczęście osłona kominka nie pozwala żadnej przeniknąć i uszkodzić dywanu. – Dziwne, że tylko przy tobie moja moc pojawia się od razu.
- Może jestem taki uroczy?
- Jesteś wrednym wampirem – prycham jak kotka.
- No to jest nas dwoje – wampir wstaje i z szafki wbudowanej w ścianę, której dotąd nawet nie zauważyłam wyciąga dwa kieliszki. – Czego się napijesz?
- Twojej krwi...
Spogląda w moją stronę zastanawiając się nad czymś, ale zaraz odgania od siebie te myśli i nalewa mi czerwonego wina. Biorę od niego kieliszek i próbuję. Smakuje wyśmienicie. Nie obawiam się, że chce mnie otruć. Może jedynie spróbować z jakimś środkiem odurzającym. Na razie czuję się bardzo dobrze. Zresztą, on też sączy to samo wino.
- Opowiedz mi o swojej mocy – niemal prosi. – Jestem ciekawy, co możesz zrobić.
Zaskakuje mnie tym, ale uznaję, że jego prośba brzmi szczerze. Nie mam oporów, żeby mu się zwierzyć. Bardzo mnie to dziwi.
- Pojawiła się, gdy byłam dziewczynką... – przypominam sobie tamte trudne chwile. – Moi rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Byłam przerażona i potwornie smutna. Miałam w sobie tyle emocji, że niemal czułam, jak moje ciało samo się niszczy. I wtedy ujawniła się moc. Wywołałam mały huragan na pogrzebie...
- Przykro mi z powodu twoich rodziców. Spotkałem ich może raz, gdy byli tutaj z Edwiną – nadal mówi szczerze. – Czy ty używasz jakichś zaklęć?
- Nie. Myślę tylko o tym, co chcę, żeby się stało i jaką ma to mieć formę. Teraz właściwie dzieje się to automatycznie – wzdycham przywołując małą trąbę powietrzną, która szarpie długie włoski dywanu unosząc je do góry. Chwilę później wszystko znika bez śladu.
- Interesujące – Fredrik z uwagą lustruje dywan. – Dysponujesz magią żywiołów.
- Tak – odpowiadam. – Najłatwiej manipulować powietrzem i ogniem. To moje ulubione żywioły. Woda też jest ciekawa, ale czasami nie umiem wyczuć granicy, którą mogę przekroczyć, gdy ją przyzywam. Z ziemią jest najtrudniej. Używam jej niezwykle rzadko.
- No tak – uśmiecha się. – Nie potrzeba nam trzęsienia ziemi w Wyndham.
- Bardzo śmieszne.
- Próbowałaś wyobrażać sobie coś, co nie jest związane z żywiołami? – pyta po chwili namysłu. – Umiesz manipulować nawet wampirzymi umysłami, ale czy umiesz zadawać ból?
- To ten rodzaj umiejętności, których nie rozwijam i nie używam – niechętnie przypominam sobie kilka sytuacji, które mnie do tego zmusiły. – W swojej obronie zastosowałam kilka razy odepchnięcie. Nie lubię sprawiać nikomu cierpienia.
- Obrona nie jest złem. A bardziej krwawe zdolności...?
- Nie! – przerywam mu zdecydowanie. – Mogę się bronić, ale nie dręczyć!
- Zabiłaś kogoś?
- Tak... Broniłam kogoś, ale wtedy użyłam zwykłej broni. A ty?
- Przecież wiesz – wampir wygląda, jak gradowa chmura. Szary, smutny, ale nadal groźny. – Nie jestem święty, ale nie zabijałem dla przyjemności.
- Jak zostałeś wampirem? – w końcu zadaję to pytanie, choć przez moment oczy Fredrika jaśnieją złowrogim blaskiem. – Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić.
- Opowiem ci, ale pod warunkiem, że spróbujesz na mnie swoich umiejętności – wiem, że jeśli odmówię, on nic nie powie. – Nie bój się, że zrobisz mi krzywdę. Tak łatwo się nie dam.
- Dobrze – zgadzam się, choć jestem pełna obaw. – Zgadzam się. Zrobię to, o co mnie prosisz.
Fredrik wstaje i dokłada kilka drew do kominka. Siada na dywanie i wpatruje się w ogień.
- Zostałem wampirem mając trzydzieści dwa lata – zaczyna cicho. – Wcześniej żyłem z rolnictwa i z lasu tak, jak reszta rodziny. Moja żona, dziecko i najmłodsza siostra zmarły w czasie epidemii. Zostałem z rodzicami i bratem... Pewnego roku zima nie odpuszczała, choć dawno powinna była już przyjść wiosna. Głodowaliśmy. Poszedłem z ojcem do lasu. Mieliśmy nadzieję, że coś upolujemy, ale zwierzęta również ucierpiały. Nie pokazywały się. Tylko wilki pchały się na podwórza. W wiosce brakowało nawet psów.
- To straszne – nie mogę sobie nawet wyobrazić tak okrutnych czasów, ale wiem, że wieki temu ludziom było bardzo ciężko żyć. – Przykro mi.
- Takie mieliśmy życie. Innego nie znaliśmy, więc nie tęskniliśmy – wzdycha. – Było mi żal młodszego brata i matki, która nie wiedziała, co nam dać do jedzenia. Wszystko się skończyło. Nawet polewka z suszonych ziół nie oszukiwała głodu. Polowanie było ostatnią szansą. Tropiliśmy zająca, ale ślad się urwał. I wtedy poczułem, że nie jesteśmy sami... Coś czaiło się wśród drzew. Ojciec też to wyczuł. Kazał mi uciekać, ale nie mogłem ruszyć się z miejsca. Nagle coś go zaatakowało. Wiedziałem, co to było. Matka często snuła wieczorami opowieści o wampirach. I nie tylko po to, by straszyć dzieciaki. Każdy się ich bał. Zdołałem się odezwać do niego i błagałem, by mną się pożywił, a oszczędził ojca. Nie posłuchał. Ojca zabił, a mnie dla zabawy przemienił, żebym żył z tym wspomnieniem do końca swoich dni. Wiedział, jak zadać cierpienie. Poprzysiągłem zemstę, ale musiałem być posłuszny stwórcy. Wybłagałem go, żeby pozwolił mi zanieść ciało ojca do wioski. Upolowałem też dla rodziny jelenia.
- Postąpiłeś szlachetnie – szepczę wstrząśnięta szczerą i bardzo osobistą opowieścią wampira. – Twoja rodzina przeżyła?
- Tak. Potem nie widziałem ich już przez wiele lat. Wróciłem dopiero, gdy dokonałem zemsty. Zabiłem swojego stwórcę. Osobiście wykonałem wyrok. Byłem inkwizytorem.
- Żartujesz? – nie mogę uwierzyć, że Fredrik dręczył niewinnych ludzi i skazywał ich na cierpienie. – Przecież mówiłeś... Ale jak to możliwe? Wampir inkwizytor?
- Zostałem nim tylko po to, żeby się zemścić. Potem odszedłem. Nie skazywałem niewinnych ludzi. Wysłałem na tortury, albo stos tych, którzy na to zasłużyli. Przy takich, jak oni musiałabyś ciągle zabijać, żeby przeżyć. Uwierz mi.
- Nie oceniam cię, ale dla mnie samo słowo inkwizytor brzmi przerażająco – spoglądam mu w oczy i zamieram.
Fredrik w mgnieniu oka znajduje się przy mnie. Opiera dłonie na kanapie. Nachyla swoją twarz do mojej, całkowicie mnie osaczając. Jego kły błyszczą złowrogo w słabym świetle. Przez spojrzenie przebija się huragan emocji.
- Czy porównałabyś mnie do Czarnego Płomienia? – szepcze złowieszczo. – Odpowiedz, Effie.
Milczę. Nie wykonuję żadnego ruchu. Nie spuszczam z niego wzroku. Myślę nad odpowiedzią, która będzie oczywista. Chcę jednak, żeby mi uwierzył, a nie myślał, że mówię tak, ponieważ mnie przestraszył.
- Nie jesteś Czarnym Płomieniem – odzywam się spokojnym głosem, choć de Bran doskonale wie, że aż tak opanowana nie jestem. – Nie możesz być tak zły, jak on.
- Uważasz, że jestem zły?
- Uważam, że jesteś niebezpieczny, Fredriku – łagodnie się uśmiecham. – Zamierzasz usiąść na moich kolanach?
Wampir szybko pojmuje aluzję i wraca przed kominek. Dopija szybko wino i dolewa sobie więcej niż poprzednio.
- Co się stało z twoją rodziną? – kontynuuję interesujący mnie tematu.
- Wróciłem do domu tuż przed śmiercią mamy – odwraca twarz do ognia. Nie chce zdradzić swoich uczuć. – Cieszyła się. Wiedziała, kim się stałem. Nie miała do mnie żalu. Po jej śmierci pomagałem bratu i jego rodzinie, ale oni też w końcu umarli. Jestem ostatnim z rodu.
- Nikt się nie domyślił, że zabiłeś swojego stwórcę?
- Nie. Wiesz o tym tylko ty i Samuel – mówi spokojnie – Nikt więcej. I chciałbym, żeby tak pozostało.
- Oczywiście. Zachowam to dla siebie – Fredrik de Bran dzieli się ze mną swoją wielką tajemnicą, czym wprawia mnie w osłupienie. – Co robiłeś przez te setki lat?
- Walczyłem – wiem, że więcej mi już nie powie. – Chyba nie chcesz, żebym ci streścił każdy dzień, który przeżyłem?
- Hmmm – zamyślam się na chwilę. – A mógłbyś?
- Nie! – prycha, ale widząc mój uśmiech łagodnieje. – Teraz twoja kolej.
- Moje życie w porównaniu z twoim jest mało ciekawe – żartuję, choć mój głos brzmi bardzo poważnie. – Nazywam się...
- Effie! – przerywa mi z błyskiem w oku. – Wiem, że uwielbiasz mnie dręczyć, ale daruj sobie tym razem.
Wzruszam ramionami i wstaję. Znowu się przeciągam. Powoli podchodzę do Fredrika, który robi mi miejsce obok siebie. Siadam. Ciepło bijące od kominka jest bardzo przyjemne.
- Od czego chcesz zacząć? – pytam obserwując uważnie jego twarz.
- Nie wiem.
Nie waham się ani chwili. Niespodziewanie atakuję de Brana. Odpycham go, aż pod okno. Nie mogę jednak oderwać jego ciała choćby centymetr od podłogi. Wampir jest zaskoczony, ale szybko wraca na miejsce.
- Nieźle – śmieje się. – Gdybym miał się tak ślizgać po kamieniach byłoby ostro.
- Obawiam się, że nic więcej nie zdziałam z wami – wzdycham dla niepoznaki, ale nie przerywam więzi z mocą. – Lubisz ten t-shirt?
- Owszem, a co?
- Nic – trochę się martwię w tej chwili. – Palisz się...
- Jasna cholera! – Fredrik momentalnie gasi tlący się dół podkoszulka. – Mogłaś mnie uprzedzić!
- A ty uprzedzasz, kiedy zadajesz cios?! – prycham obrażona. – Najpierw chcesz, żebym eksperymentowała na tobie, a potem marudzisz!
- Ale nie chcę zostać podpalony!
- To, co mam ci zrobić? – posyłam mu wymowne spojrzenie. – Mam cię topić w wannie, czy otworzyć pod tobą czeluść? A może mały huragan we włosach?!
- To już wolę huragan! – przezornie rozgląda się wokół, ale w tej chwili nie mam ochoty go atakować. – Przejdźmy lepiej do rzucania uroków.
- Skąd mam wiedzieć, czy akurat zadziała to na ciebie? – staję się podejrzliwa. – Jesteś mistrzem manipulacji.
- Nie wierzysz, że możesz mnie zauroczyć?
- Właśnie. Nie jesteś taki, jak tamte wampirzyce – przyznaję szczerze. – Przeżyłeś kilka wieków. Jesteś inteligentny i przebiegły. Twoim atutem jest siła ciała i umysłu. To się nie może udać, Fredriku!
- Nawet nie spróbujesz? – wampir jest wyraźnie zawiedziony.
- Spróbuję – nie chcę, żeby pomyślał, że się boję. – Obiecałam przecież, że to zrobię.
- Dziękuję – jego głos brzmi szczerze. – Co mam robić?
- Połóż się przy mnie na plecach – ja robię to samo podkładając sobie pod głowę małą poduszkę. – Zamknij oczy i zrelaksuj się.
- Czy tobie może coś grozić? – pyta niespodziewanie.
- Nie wiem – teraz nie jestem pewna niczego. – Gdyby cokolwiek się stało, nie gryź mnie i nie pij mojej krwi. A po za tym możesz robić chyba wszystko...
- A mogę cię całować? – uśmiecha się próbując ukryć zdenerwowanie.
- Tego też nie rób. Wolę być świadoma – biorę jego dłoń w swoją i nie wypuszczam. – Zaczynam. Nic już nie mów.
Zamykam oczy i powoli wyrównuję oddech. Moje ciało robi się coraz cięższe. Czuję, jak wampir się rozluźnia. Nie oddycha, jak zwykły człowiek, choć pozostał mu ten nawyk. Tylko mięśnie mogą mi zdradzić jego prawdziwy stan. Moja moc się zbliża. Nie zjawia się gwałtownie i nagle. Leniwie spływa, a ja czerpię z tego przyjemność. Jest jak płynny miód, słodka i lepka. Łaskocze moje ciało i umysł. Kieruję powolny strumień w stronę dłoni, żeby przelał się przez most stworzony z naszych rąk. Nie chcę wejść bezpośrednio przez umysł Fredrika, o ile jest to w ogóle możliwe. Boję się konsekwencji. Wolę zrobić to w łagodniejszy sposób. Moc dociera do opuszków moich palców i zatrzymuje się, jakby wahając nad kolejnym ruchem. Ponaglam ją jak małe dziecko, które ociąga się z powrotem do domu. Delikatnie popycham, by nie przestraszyć i nie wywołać odwrotnej reakcji – ucieczki. Przepływa, choć nadal leniwie. Kiedy już wiem, gdzie jestem, zamieram. Razem z mocą jakaś część mnie wnika w ciało Fredrika. Ogarnia mnie dziki strach. Duszę się z nadmiaru emocji, którymi jestem otoczona. Chcą we mnie wniknąć. Nie mam zamiaru dopuścić do tego. Nie znam konsekwencji. Wędrując dalej powoli uspokajam się, choć brkuje mi sił. Próbuję nawiązać kontakt z Fredrikiem, ale odpowiada mi tylko głucha cisza. Boję się, że wszystkie wampiry są tylko zlepkiem emocji i wspomnień, które gromadzą przez wieki istnienia, że nie ma w nich nic z dawnego istnienia. Nic, co byłoby ludzkie. Przeraża mnie ta pustka. Całą sobą pragnę, żeby było inaczej, bo wiem, że w innym przypadku nigdy nie dojdzie do przymierza krwi. Nie zniosłabym w sobie takiej nicości człowieczeństwa. Czuję, że moje ciało płacze. Nagle ogarnia mnie dziwne uczucie - nie jestem sama. Coś jest przy mnie i czeka. Dotarłam do umysłu wampira, a może do duszy, bo ta jest przecież wiecznie i niezmiennie żywa. A to jest żywe i dobre...
Próbuję wstać, ale coś mocno mnie trzyma. Miotam się, ale nie jestem w stanie wyswobodzić rąk.
- Effie, otwórz oczy! – słyszę głos, w którym strach miesza się ze złością. – Słyszysz mnie?!
- Tak – szepczę kierując wzrok tam, skąd napływają słowa. – Słyszę.
- Jak się czujesz? – głos Fredrika drży. – Przestraszyłem się, że coś ci się stało. Płakałaś i nie mogłem cię ocucić. Gdzie byłaś, Effie?
- W tobie – pomaga mi usiąść, ale nadal przytrzymuje mnie za ramiona. – Czułeś coś?
- Tak.
- Nie zdążyłam sprawdzić, czy mogę cię zauroczyć. Przepraszam. Nie wiem, co się stało – zamykam oczy, bo nagle pokój zaczyna wirować. – Kręci mi się w głowie.
- Połóż się – pomaga mi się wygodnie ułożyć. Przynosi pled, żeby mnie okryć, choć nie czuję chłodu. – Jestem głupi, że w ogóle poprosiłam o coś takiego! Gdyby coś ci się stało Strażnicy rozszarpaliby mnie na strzępy!
- Nie ma w tym niczyjej winy – patrzę na niespokojną twarz wampira. – Sama tego chciałam.
- Wymogłem na tobie obietnicę – czuję, że jest wściekły na siebie. – Jestem cholernym egoistą!
- Daj spokój – chwytam jego dłoń. – Nic mi nie jest. Naprawdę.
- Dobrze – niespodziewanie gładzi mnie po policzku. – Dość eksperymentów. Przynieść ci coś?
- Nie trzeba, dziękuję – uśmiecham się lekko. – Nie sądzę, bym mogła cię zauroczyć. Jesteś zbyt potężny, by posłuchać moich rozkazów.
- Skąd ta pewność, skoro nie spróbowałaś? – dziwi się kładąc na boku i obserwując mnie. – Wiem, że wniknęła we mnie nie tylko moc, ale również część ciebie.
- Tak – przyznaję czując ulgę. – Też miałam tego świadomość.
- Dlaczego płakałaś?
- Chyba nie chcę o tym mówić – odwracam się, żeby nie widział moich oczu. Jednak on delikatnie odwraca moją twarz w swoją stronę. – Nie pytaj mnie o to.
- Dobrze – szepcze. – Dzisiaj nie zapytam, ale kiedyś na pewno to zrobię. Wtedy też opowiem ci, co się działo ze mną.
- Bałeś się?
- Tak, ale nie mocy. Bałem się tylko ciebie.
Nie mówi nic więcej, tylko ostrożnie mnie całuje. Nie jest pewien mojej reakcji, ale gdy pozwalam, jego pocałunki stają się bardziej żarliwe. Fredrik daje upust swej namiętności i podsyca moją, doprowadzając mnie na skraj szaleństwa. Chwilami jest dzikim kochankiem, by nagle stać się czułym i delikatnym wampirem. Kochając się z nim czuję jego siłę, ale nie sprawia mi żadnego bólu. Pieści moje ciało, sam czerpiąc z tego ogromną radość. Jego oczy błyszczą, jak rozgwieżdżona noc. Nigdy nie widziałam, by błękitny kolor oczu zmieniał się nagle w ciemny granat. U Fredrika tak właśnie się dzieje. Moja moc pojawia się nagle nie wzywana. Czuję, że pragnie teraz wniknąć w wampira, ale wzbraniam się. Boję się, że będzie, jak poprzednim razem. W końcu ulegam widząc uspokajające spojrzenie Fredrika. Wiem, że nie pozwoli, by stało mi się coś złego. Z chwilą, gdy tylko czuję, że jestem znów w ciele wampira moje zmysły szaleją. Ciało, umysł i dusza rozsypują się w pył. Każdą cząstką przeżywam rozkosz, w której się zatracam. Nie jestem w tym sama. Fredrik de Bran dzieli to wszystko ze mną...

Upływa chyba godzina, nim jestem w stanie wydobyć głos. Nie wiem, co się wcześniej ze mną działo. Na pewno nie było to coś złego. Spoglądam w bok. Fredrik leży z zamkniętymi oczami. Obserwuję go długi czas, ale nie reaguje. Oddycha spokojnie, ale wiem, że tego nie potrzebuje do istnienia. W końcu dociera do mnie, że po prostu zasnął. Okrywam nas pledem i przytulam się do jego ciała. Nie wiem, kiedy zasypiam.

Budzą mnie delikatne pocałunki. Powoli otwieram oczy i dostrzegam Fredrika. Wygląda inaczej. Coś zmieniło się w jego twarzy, ale nie umiem tego sprecyzować. Wampir uśmiecha się, ale jego kły nie wysuwają się. Nie przerywa pieszczot i najwyraźniej ma ochotę kochać się ponownie.
- Czy możemy? – mruczę otrząsając się z resztek krótkiego snu i poddając się czułościom.
- A chcesz? – pyta głębokim, spokojnym głosem, który mnie podnieca.
- Chcę.
- Więc możemy.
Tym razem wszystko jest inaczej. Fredrik ukazuje mi swoją spokojną naturę z przebłyskami romantyzmu. Bliskość jego ciała i świadomości uskrzydla mnie. Coś dziwnego dzieje się ze mną. Czuję się niezwykle, ale gdzieś w głębi serca boję się, że rankiem wszystko będzie, jak dawniej. Wróci dawny Fredrik i dawna ja. Nagła rozkosz łączy nas w jedno istnienie i koił na jakiś czas wszystkie obawy.

- Co teraz będzie? – szepczę cicho nie chcąc płoszyć nastrojowej chwili.
- Coś się zmieniło, – całuje mnie – ale to nie czas, by o tym rozmawiać, Effie.
- Jestem niespokojna.
- Niepotrzebnie – siada przyciągając mnie do siebie. – Nie skrzywdzę cię i nie pozwolę, żeby ktokolwiek lub cokolwiek chciało sprawić ci ból. Wierzysz mi?
- Tak – odwzajemniam pocałunek. – A to, co się zdarzyło? Powiesz innym?
- Domyślą się – zamyśla się na moment. – Ale nie bój się, nikt tego nie osądzi. To niczego nie zmieni.
- Będziemy skakać sobie do oczu?
- Jasne – śmieje się. – Przecież oboje to lubimy.
- Która godzina?
- Pora wstawać i przygotować się do drogi – rozsuwa zasłony i światło wpada do pokoju wnikając w każdy kąt. – Spakuj się. My zajmiemy się resztą. O jedenastej spotykamy się z sir Gillem.
- Co ja mam właściwie zabrać? – w jednej chwili dociera do mnie, że skończył się czas spokoju, a zaczyna prawdziwe niebezpieczeństwo.
- W szafie znajdziesz plecak, a na dolnej półce wszystko, co powinnaś zabrać. Dorzuć swoje osobiste i potrzebne ci przedmioty – uśmiecha się łagodnie. – I nie smuć się tak. Nie zapomnimy o jedzeniu dla ciebie.
- Nie tym się martwię – szepczę siadając na krawędzi łóżka. – Boję się, że nie zdołam wam pomóc.
- Kiedy będzie trzeba walczyć wszystko się wyjaśni – pociesza mnie. – A teraz zacznij się pakować. Zadzwoń również tam, gdzie czujesz, że powinnaś zadzwonić. Potem może nie być okazji.

Moja wanna jest pusta. Lilia od Edana została wstawiona do wazonu, który postawiono na komodzie. Biorę długą i ciepłą kąpiel rozmyślając o tym, co wydarzyło się w nocy. Nie mogę się jednak na tym skupić. Zakładam strój Strażniczki i wyciągam plecak z szafy wbudowanej w ścianę. Na półce znajduję dwa zapasowe komplety stroju. Pakuję je i dorzucam swoje rzeczy. Nie wiem, co tak naprawdę może być mi potrzebne. Pamiętam o lekach, opatrunkach i najpotrzebniejszych kosmetykach. Swoich ubrań nie biorę. Nagle ogarnia mnie poczucie bezsilności. Siadam mając ochotę się rozpłakać. Po co biorę te wszystkie rzeczy, skoro prawdopodobieństwo powrotu jest znikome?! Uświadamiam sobie ulotność samej siebie w obliczu czegoś niepojętego i śmiertelnie niebezpiecznego. Nie odkładam jednak żadnej rzeczy z plecaka, jakbym nie chciała odcinać się od powrotu do świata, który znam i który jest mi bliski. Przypinam broń Alexa do paska i dopiero wtedy jestem gotowa zadzwonić. Rozmowa z ciocią Edwiną jest krótka. Żadna z nas nie chce jej przeciągać wiedząc, że i tak niczego to nie zmieni. Żegnamy się mając nadzieję na ponowne spotkanie. Numer Alexa nie istnieje. Czuję się odtrącona. Teraz mam tylko wampiry.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Elatha · dnia 08.06.2011 20:03 · Czytań: 808 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 7
Komentarze
Azazella dnia 08.06.2011 21:32
Cytat:
Strażnik odprowadza mnie pod drzwi domu przed upływem swojego czasu. Nie całuje mnie na pożegnanie,

Cytat:
Nie pokazywały się. Tylko wilki pchały się na podwórza


Masz trochę innych powtórzeń, głównie się i "mnie" na samym początku tekstu. Sama treść jest taka sobie. Ale to odczucie może jest spowodowane tym, ze nie przepadam za tego typu narracją:rol:... Długość tekstu też nie zachęca... zauważyłam, że masz mało komentarzy, nie wiem czym to jest spowodowane, ale możliwe, że to właśnie chodzi o przydługie opowiadania, trudno się takie czyta, a komentuje już całkiem źle. Pomyśl o tym na przyszłość. Pozdrawiam;)
julass dnia 08.06.2011 22:13
prowadzenie narracji w czasie teraźniejszym nie jest najlepszym pomysłem gdyż czasem prowadzi do powstawania dziwnie brzmiących zdań jak np:
Cytat:
Fredrik de Bran dzieli się ze mną swoją wielką tajemnicą, czym wprawia mnie w osłupienie.


jak fanatyczny wyznawca kanonu wampirzego wg Anny Rice całkowicie nie przekonują mnie takie opowiastki o wampirach... ale pomijając to to nawet jest jakieś... nie że dobre ale całkiem słabe tez nie...
MaximumRide dnia 08.06.2011 22:39
No proszę. Późna już dosyć godzina a ja czytałam z zaciekawieniem. Uwielbiam fantasykę. Twoje opowiadanie jest naprawdę dobre. Podoba mi się. Ten klimat. Ta tajemniczość. Magia. Naprawdę zachęca, żeby przeczytać wcześniejsze teksty. Ale dzisiaj nie mam już sił. Może w weekend. Tekst jest napisany dobrze. Lubię wampirki i inne stworki:) Podoba mi się narracja. I nawet sceny seksu są subtelne i takie plastyczne. Jestem jak najbardziej na tak. Długość mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie: aż szkoda, że tak któtko:) Trochę przeszkadza fakt, że nie czytałam poprzednich części. Ale przeczytam. Czekam na kolejne części. Pozdrawiam wieczorową porą:)
Elatha dnia 09.06.2011 10:37
Dziękuję Wam wszystkim za komentarze :). Zawsze są mile widziane.

Azazello, zajmę się powtórzeniami. Zostaną poprawione. Pisałam tę powieść w trzeciej osobie, ale wydała mi się wtedy całkowicie pozbawiona głębi przeżyć głównej bohaterki. Spędziłam wiele dni analizując obie narracje i wybrałam tę, którą uważam za najlepszą. Nie wiem, dlaczego mam mało komentarzy. Nie każdy lubi takie teksty. Staram się tak dzielić powieść, by nie rozrywać ważnych zdarzeń na dwie części. Każdy fragment to cząstka z całości. Ale może faktycznie, niektórym źle się coś takiego czyta. Przemyślę tę kwestię. Nie jestem pewna, czy przeczytałaś wcześniejsze fragmenty, ale zapraszam do tych starszych i tych, które dopiero się pojawią :). Może któryś Ci się spodoba.
Pozdrawiam :).

Julass, o prowadzeniu narracji napisałam powyżej. Anne Rice stworzyła swój własny świat wampirów, a ja mam swój :). Zresztą każdy, kto samodzielnie tworzy postępuje w ten sposób. Rozumiem to, że nie jesteś przekonany do mojego tekstu :). Może kiedyś trafisz na fragment, który Cię zafascynuje.
Pozdrawiam.

MaximumRide, dziękuję za miłe słowa :). Ciesze się, że Ci się podobało :). Zachęcam do przeczytania wcześniejszych fragmentów i tych, które dopiero zostaną dodane. Życzę miłej lektury i proszę o komentarze.
Pozdrawiam.
Wasinka dnia 09.06.2011 11:17
Całkiem dobrze napisane, chociaż są potknięcia. Niepotrzebne powtórzenia czy nadmiar zaimków w niektórych fragmentach. Interpunkcja też nieco szwankuje, np.
Gdy znika za domem(,) odwracam się
żeby mieć, czym zaatakować - tutaj przecinek niepotrzebny
przechodzę obok(,) nie spełniając jego prośby
de Bran znowu mnie zaskakuje(,) niespodziewanie pojawiając się w pokoju (zerknij na zasady przecinkowe z imiesłowami przysłówkowymi)

Małe przykłady innego typu:

Nie ważne, kto stoi - Nieważne

Już w sypialni dociera do mnie, że w wannie nadal pływa lilia od Edana. A ja nawet nie mam wazonu, do którego mogłabym ją wstawić, żeby wreszcie móc się wykąpać. - naprawdę to jest taka przeszkoda??? (co prawda nie wiem, co to za lilia, bo nie czytałam poprzedniej części...)

Myślę nad odpowiedzią, która będzie oczywista - raczej "jest oczywista" chyba...

Cieszyła się. Wiedziała, kim się stałem. - może lepiej dla sensu: Cieszyła się, choć wiedziała, kim się stałem.

została wstawiona do wazonu, który postawiono na komodzie - wstawiona/postawiono

Nie czułam się znużona czytaniem.
Pozdrowienia słoneczne.
julanda dnia 09.06.2011 17:20
Ponieważ mi się wampiry nie przejadły, bo nie jestem z tego pokolenia, to powiem, że podoba mi się bardzo, tylko, uwaga:
Autorka powinna mieć nicka "mnie" - spójrz tylko z ilu "mnie" w najróżniejszych odmianach znajduje się w tekście!
Poza tym, czytała z ogromnym zaciekawieniem! Pozdrawiam!
Elatha dnia 10.06.2011 09:56
Dziękuję za Wasze spostrzeżenia. Poprawiłam błędy :).

Wasinko, wcześniejsze fragmenty wyjaśniają pochodzenie lilii wodnej. Ona naprawdę musi być w tej wannie dla rozwoju akcji :). Ciesze się, że Cię nie zanudziłam.
Pozdrawiam ciepło.

Julando, dziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam serdecznie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty