Wróż (1/2) - Jack the Nipper
Proza » Długie Opowiadania » Wróż (1/2)
A A A
Początek tegorocznego lata nie zapowiadał się zbyt ciekawie. Siedziałem jak zwykle w mojej pracowni, czekając na klientów, ale ostatnio ruch był bardzo niewielki, zupełnie jakby ludzie przestali interesować się przyszłością. Coraz rzadziej ktoś przychodził, by prosić o wytłumaczenie snu, objaśnienie symboli, sporządzenie horoskopu czy postawienie wróżby z kart. Nie pojawiali się także zrozpaczeni rodzice poszukujący pomocy u jasnowidza w sprawie zaginionych dzieci, żony nie szukały swych mężów, a mężowie żon, jak gdyby nagle skończyły się ucieczki z domów, porwania i nieszczęśliwe wypadki. Oczywiście, brak ruchu w interesie mógł być spowodowany niecnymi praktykami konkurencji, która czasami rozpuszczała plotki, że ten wróż czy tamta wróżka to oszustka lub hochsztapler. Ponieważ jednak wszyscy w tej branży ściemnialiśmy ludziom tak samo i czasami oskarżaliśmy się wzajemnie o kłamstwa, to bilans wychodził na zero. Być może, na skutek kryzysu, ludzie nie mieli pieniędzy na takie bzdury, niemniej jednak zastój w interesach był niepokojący.

Znudzony bezczynnością zabrałem się za przygotowanie nowego szyldu, który zamierzałem wywiesić nad pracownią. Chciałem poszerzyć ofertę i jasno obwieścić światu, że nie jestem jedynie wróżem, ale sprawdzać się mogę w wielu dziedzinach. W końcu uważałem się za człowieka renesansu. Od czasów szkolnych przyświecało mi motto: "Nade mną przestrzeń, przede mną obszar, po bokach odległość, a za mną... za mną pójdą inni". I tak prowadziłem owych innych przez osiem lat zawodowego wróżenia, aż wreszcie nadeszło cholerne lato 2010 i nie było co robić. Postanowiłem więc spróbować nowych zajęć i na przygotowanym szyldzie napisałem:

WOJTEK SALOMON

wróż, jasnowidz, chiromanta, trubadur,
cyrulik, golibroda, balwierz, żongler,
sztukmistrz, rybałt, rataj folwarczny oraz katecheta

Pracownia czynna:
Pon. - Pt. - 12:28 - 19:37
Sobota - 9:11 - 13:43



Celowo wpisałem nierówne godziny, by przyciągały uwagę. Nie spodziewałem się, że już następnego dnia przybędzie długo wyczekiwany klient, a za nim kolejni i kolejni, aż nudne lato zamieni się w najbardziej niezwykły okres mojego dotychczasowego życia.

Pamiętnej środy, 7 lipca, równo w południe przyszedłem do mojej pracowni, znajdującej się w oficynie kamienicy stojącej przy głównej ulicy miasta. Minąłem swój nowy szyld, zawieszony przy wejściu do bramy. Przyjemny chłód uderzył spocone czoło. Skierowawszy się ku drzwiom, zacząłem jednocześnie szukać kluczy od zamka wejściowego. Wtedy zaskoczony zauważyłem, że przed pracownią stoi młoda, elegancko ubrana kobieta. Mimo upału miała na sobie brązową garsonkę w delikatne wzory, czarne buty na wysokim obcasie, a na głowie słomkowy kapelusz ozdobiony zieleniną. W pierwszym momencie pomyślałem, że przylepił się jej jakiś liść, jednak po chwili obserwacji okazał się to być koper włoski.

- Pani do mnie? – zapytałem.
- Tak. Czekam na pana już dłuższą chwilę. To sprawa niecierpiąca zwłoki, potrzebuję natychmiastowej porady...
- Zapraszam więc - zamaszystym gestem otworzyłem drzwi, wpuszczając damę do środka. Kobieta rozsiadła się wygodnie w starym fotelu przeznaczonym dla gości i spojrzała na mnie krytycznie.
- Pan się dobrze zna na swoim fachu?
- Proszę pani! Jestem w tej branży już wiele lat, a skuteczność moich wróżb, widzeń i przepowiedni sięga blisko 80%! To znacznie powyżej średniej - łgałem jak z nut.
- Niech będzie - posłała mi zalotny uśmiech. - Pan mi się podoba.
- Dziękuję... - Chciałem zrewanżować się komplementem, ale dama przerwała mi bezceremonialnie.
- Nie przyszłam tu flirtować. Mam poważny problem. A dokładniej, to moja kuzynka ma. Cała jej rodzina, cztery osoby, nie żyją. Policja twierdzi, że się zatruły. Nie wierzę w to. Pan mi powie prawdę, bo ja swoje wiem. To morderstwo z premedytacją.
- Jeśli tylko będę miał odpowiednie dane, z pewnością udzielę pani odpowiedzi - przytaknąłem skwapliwie. Takich klientów lubiłem najbardziej. Wystarczyło potwierdzić ich spiskowe teorie, a wychodzili z pracowni zachwyceni i polecali moje usługi znajomym, równie naiwnym i łatwowiernym. - Proszę mi opowiedzieć wszystko od początku.

Wyjąłem notatnik, by zapisywać ważniejsze punkty opowieści klientki.
- To, co powiem, wiem od Violi Bilskiej, tej mojej kuzynki. Jest skrajnie załamana, ale też nie wierzy w policyjną wersję. Sprawa wyglądała tak. Violka jechała pociągiem, zasnęła i wtedy morderca skradł jej telefon.
- Morderca... - powtórzyłem, zapisując słowo w notesie.
- No mówię. Proszę pisać ciszej! Skradł jej telefon w pociągu. Violka to zauważyła w domu. Zaraz zabrała Czukowi jego komórkę i zadzwoniła na swój numer.
- Czukowi... – zanotowałem.
- Czuk to jej zamordowany brat. Pan nie przerywa! Wzięła komórkę, zadzwoniła z pretensjami, a ten morderca zaczął przepraszać. Że nie chciał, że to jego praca, że jakby wiedział, że Violka taka fajna dziewczyna, to by nie ukradł. Ale już skasował wszystkie dane z telefonu, jednak będzie jej odsyłał esemesy, co na ten numer przyjdą. No, zbajerował dziewczynę. A parę dni później zamiast odesłać jej telefon, to wie pan, co przysłał pocztą?
- Kartkę z przeprosinami - starałem się, by w moim głosie nie dało się wyczuć pytania. Oczywiście, nie miałem pojęcia, co przysłał złodziej, ale kartka była tym, co ja sam bym przesłał, bo mam alergię na kwiaty.

Dama spojrzała na mnie z szacunkiem.
- O! Z pana to jednak prawdziwy fachowiec. Tak jest! Przysłał pocztówkę, przedstawiającą wesołego Mikołaja z workiem prezentów, brnącego przez śnieżne zaspy do majaczącego w oddali domku. Życzenia "Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku" były pięknie wykaligrafowane srebrnymi zgłoskami. Na odwrocie, zamiast kolejnych życzeń, znajdowało się tylko jedno słowo "Przepraszam". Pod spodem była zgrabnie odmalowana dłoń z palcami ułożonymi w geście V. Violka, głupia, nie zrozumiała, że to od tego bandyty. I zamiast wyrzucić plugastwo, zaniosła je do domu, a przy obiedzie pokazała rodzinie pytając, co to może znaczyć. Oni zaś, gdy zobaczyli tę kartkę, to takie miny mieli, jakby ducha ujrzeli. Unikali się wzajemnie wzrokiem, a atmosfera stała się bardzo przygnębiająca. Viola nie zwróciła jednak na to większej uwagi, musiała biec do pracy. I wie pan co dalej?
- Wiem, ale proszę mówić.
- Przepraszam, przecież pan jest jasnowidzem, a ja jak idiotka pytam. Więc poszła do pracy, a rodzina została przy stole. Te durnie z policji mówią, że się zatruli deserem, tylko Violka go nie jadła. Podobno był w nim jakiś narkotyk i stracili nad sobą kontrolę. Zwariowali i popełnili samobójstwa.
- Samobójstwa? - wyrwałem się zaskoczony, zapominając o zgrywaniu wszechwiedzącego. Chcąc zatuszować złe wrażenie, zacząłem coś intensywnie zapisywać w kajecie.
- A, więc i pan w to nie wierzy. Pan to jest jednak prawdziwy jasnowidz - w głosie mojego gościa wyczuwałem już uwielbienie. - Oczywiście, że to nie były samobójstwa! Czuk poszedł do pracy, był operatorem wózka widłowego w hurtowni armatury łazienkowej. Podobno sam sobie zrzucił na głowę tonę kafelków. Wgniotło go w podłogę na pół metra. Przecież to absurd. Nikt tak nie popełnia samobójstwa.
- Tak. To niedorzeczne.
- Dokładnie! Ale niech pan dalej posłucha. - Dama poprawiła się na fotelu, zakładając nogę na nogę. Bardzo zgrabną nogę, trzeba przyznać. - Jolunia Bilska, mama Violki, poszła do kuchni, niby pozmywać naczynia. Ale zamiast zmywać, to wzięła nóż do obierania kartofli, podcięła sobie żyły, a potem jeszcze oblała się płynem do rozpalania grilla i podpaliła. W tym samym czasie Hek, młodszy brat Violki, grafik komputerowy zresztą, złapał telewizor i wyskoczył z nim przez balkon. Z szóstego piętra. A jak leciał, to wrzeszczał: "Rureeeeczkaaaa"!

Kobieta wydarła się, chcąc wiernie oddać zachowanie samobójcy. Podskoczyłem na krześle, upuszczając trzymany w ręku długopis. Nieco zakłopotany schyliłem się, by podnieść go z podłogi i ze zdumieniem zobaczyłem, że mój gość pozbył się butów. Nie dając nic po sobie poznać, wróciłem do biurka, a zapisawszy imię oraz zawód Heka, powiedziałem sucho:
- Proszę kontynuować.
- Hek spadł i zginął na miejscu. Jolunia w tym czasie dopalała się w kuchni, dobrze, że pożaru z tego nie było, ale sąsiedzi w porę interweniowali. Natomiast Andrzej Bilski, ojciec Violki, zaraz po obiedzie poleciał do pracy. Pracował jako kierowca autobusu. Ale zamiast wyruszyć normalnie na trasę, to pojechał na odludzie, na takie wzniesienie za miastem. Tam wysiadł, zwolnił hamulec, poczekał, aż autobus zacznie się toczyć i się pod niego rzucił. Głową pod koła, aż mu mózg uszami wyszedł. Uwierzy pan?
- Taki splot okoliczności nie jest przypadkowy - mruknąłem, ale bardziej niż opowieść interesowała mnie lewa dłoń mojego gościa, wędrująca tymczasem po jego szyi i dekolcie.
- A widzi pan! Violka po wszystkim w psychiatryku wylądowała. A policja mówi, że to narkotyk, że Czuk handlował jakimś świństwem, które przypadkowo dostało się do budyniu i w połączeniu z glutaminianem sodu... Słucha mnie pan?!

Prawdę powiedziawszy - nie słuchałem. Moje myśli błądziły bowiem wokół kształtnych piersi klientki.
- Naturalnie - powiedziałem, ale nie brzmiało to zbyt przekonująco.
- Widzę, że najbardziej interesują pana moje cycki! W porządku, proszę! - Dama rejtanowskim gestem rozchyliła jednocześnie poły garsonki i bluzki, którą miała pod spodem. Ku memu największemu rozczarowaniu zobaczyłem nie dwie dorodne, jędrne piersi zakończone małymi różowymi sutkami, ale paskudne, silikonowe implanty, na powierzchni których rozlewały się ogromne, zgniłobrązowe brodawki. Wszelka ochota na miłosne uniesienia natychmiast mi przeszła.
- Szanowna pani pozwoli, że wrócimy do sprawy. Idealnie byłoby, gdyby przekazała mi pani ową kartkę pocztową, która – jak podejrzewam - jest przyczyną wszystkich opisanych nieszczęść.
Jak ja mogłem brać ją za damę? To niezrównoważona psychicznie ekshibicjonistka. Ale to nawet lepiej. Będzie łatwiejszą ofiarą moich bajerów. Kobieta poprawiła bluzkę i garsonkę. Nie przestając uśmiechać się ironicznie, sięgnęła do torebki.
- Proszę. Wiedziałam, że to będzie panu potrzebne. Policja nawet nie chciała na nią spojrzeć. A to przecież od niej się wszystko zaczęło, od znaku "V". V jak vendetta!
- Bardzo możliwe. To szczególnie cenny przedmiot - zacząłem swoją gadkę - dotykali go wszyscy członkowie rodziny pani kuzynki. On powie mi najwięcej.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Jack the Nipper · dnia 04.07.2011 07:46 · Czytań: 1247 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 17
Komentarze
Almari dnia 04.07.2011 10:40
Cytat:
mną...za mną pójdą inni"


- spacja po wielokropku

Cytat:
Skierowawszy się ku drzwiom(,) zacząłem jednocześnie szukać kluczy od zamka wejściowego.


Cytat:
- Pani do mnie? - zapytałem


- kropka na końcu

Cytat:
Kobieta rozsiadła się wygodnie w starym fotelu, przeznaczonym dla gości i spojrzała na mnie krytycznie.


- Nie dałabym tutaj przecinka

Cytat:
A dokładniej(,) to moja kuzynka ma.


Cytat:
Wyjąłem notatnik(,) by zapisywać ważniejsze punkty opowieści klientki.


Cytat:
że jakby wiedział, ze Violka taka fajna


- że

Cytat:
- Kartkę z przeprosinami - starałem się(,) by w moim glosie nie dało się wyczuć pytania


Cytat:
Przysłał pocztówkę z przedstawiającą wesołego Mikołaja z workiem prezentów


- Bez pierwszego 'z'

Cytat:
a przy obiedzie pokazała rodzinie, pytając co to może znaczyć.


- a przy obiedzie pokazała rodzinie pytając, co to może znaczyć.

Cytat:
Oni zaś, gdy zobaczyli tę kartkę(,) to takie miny mieli


Cytat:
- A, więc i pan w to nie wierzy


- To jest samo A czy A więc? Jak A więc to bez przecinka.

Cytat:
- Dokładnie !


- bez spacji

Cytat:
- Dokładnie ! Ale niech pan dalej posłucha - dama poprawiła się na fotelu, zakładając nogę na nogę


- Tutaj chyba po kropce i wielką literą.

Cytat:
Jolunia Bilska, mama Violki(,) poszła do kuchni,


Cytat:
mruknąłem, ale bardziej niż opowieść interesowała mnie lewa dłoń mojego gościa,


- Sugestia: Ale bardziej od opowieści interesowała mnie...

Cytat:
A policja mów, że to narkotyk


- mówi

Cytat:
gdyby przekazała mi pani ową kartkę pocztową, którą można podejrzewać o bycie przyczyną wszystkich opisanych nieszczęść.


- Brzmi dziwnie - sugestia: gdyby przekazała mi pani ową kartkę pocztową, która może być przyczyną wszystkich opisanych nieszczęść.

Cytat:
Nie przestając uśmiechać się ironicznie(,) sięgnęła do torebki.


Cytat:
- Proszę. Wiedziałem, że to będzie panu potrzebne


- Chyba - wiedziałam. No chyba że była dodatkowo transseksualistą ;)


Dość sporo błędów.
Czuję tutaj wielki podstęp, jak zawsze. Wpierw rozśmieszył mnie Salomon, tak po prostu, potem nie mogłam uwierzyć za bardzo w głupotę owej damy, więc uznałam tekst za lekko nielogiczny. Ale... później wpadło mi do głowy, że babka może być jakąś wtyką, co jak co, ale jest strasznie głupia, a takie okazują się z reguły najmądrzejsze na końcu ;)
Wojciech niezwykle przenikliwy i utalentowany, jak on to robi?

Czekam na drugą część.

PS: Z tymi piersiami, to już mogłeś sobie oszczędzić ;)

Pozdrawiam
Jack the Nipper dnia 04.07.2011 16:20
Bardzo dziękuję, poprawiłem się z przecinkami (z wyjątkiem "A, więc...", bo to tak miało być.

Część druga już niebawem. Wojciechy już tak mają, ze są utalentowane i przenikliwe ;)
Azazella dnia 04.07.2011 18:17
A mi piersi akurat bardzo pasują... do klimatu tekstu oczywiście;). Lekkie i zabawne opowiadanie. Wojciech jest niezwykle wszechstronny, ale to już chyba taka osobowość, wpływ imienia i koniunktury planet podczas narodzin. Dama z tego tekstu z kimś mi się kojarzy. Mam też pewne podejrzenia co do niej, ale poczekam do następnej części, może mam rację, może nie:D
MaximumRide dnia 04.07.2011 20:00
No no. Mnie się podoba. Lekko, z pomysłem.
No może nie ma za dużo humoru ale na pewno jest ironia.
Całkiem ciekawe.
Jasnowidz, taaaa...
Element z piersiami? Choc dość obrzydliwe to do klimatu opowiadania pasuje.
Pomysł jest. Oby pociągnąć go dobrze do końca i dać dobre zakończenie.
Piszesz płynnie, lekko. Nie dłuży się. Nie zalewasz czytelnika potokiem opisów, czy dialogów. Wszystko jest ok.
Pozdrawiam
zajacanka dnia 04.07.2011 21:04
Niezle sie zapowiada:) Oczywiscie spodziewam sie zaskoczenia w drugiej czesci, tak wiec czekam niecierpliwie.
Pozdrawiam
julass dnia 05.07.2011 03:17
i z uśmiechem radosnym zakończyłem szybką rozprawę z tekstem:) bo czyta się lekko i zwinnie... a po wizycie pani Przecinkowej to nawet nie ma się do czego przyczepić... najbardziej mnie rozradowała Rureeeeczkaaaa:):)
i tym akcentem przechodzę w stan oczekiwania na część następną [aż dziw że tylko będzie ona ostatnia bo zapowiada się na więcej...]
Jack the Nipper dnia 05.07.2011 08:43
Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze. Mam nadzieję, że część druga nie rozczaruje (będzie więcej opisów).

Pozdrawiam :)
Adela dnia 05.07.2011 10:13
Bardzo dobry tekst, zaciekawia i wciąga. Oczywiście czekam na ciąg dalszy:). Ładnie "namalowałeś" bohaterów, są wiarygodni i nietypowi. W sumie nie wiadomo, które z nich jest wariatem:). Sprawa zatrucia czy też morderstwa - intryguje.
"polecieć do pracy" - to mi jakoś nie pasuje i zakłóca lekturę tekstu.
Cycki zmieniłabym na piersi, bo pani próbuje zachowywać się jak dama, więc może dobrze, żeby się też tak wyrażała o swoich gabarytach.
Pozdrawiam,
A.
Usunięty dnia 05.07.2011 11:41
Ja to sobie tak myślę: Jeśli chcesz dostać dawkę przyzwoitego humoru, zajrzyj do Jacka:) Pan detektyw, wróżbita, cyrulik itd. wciągnął. Piersi jak najbardziej, w końcu nie ma jak natura:) Wszyscy wariaci. Ekstra.
czekam na kolejne odsłony.
pozdr.

Edyt:

"cycki" bym zostawiła, w końcu bohatera osłabiły, a to on rozmyśla i mają prawo być cycki. Świetnie. Mogłabym się wcielić w niego albo w damę i oto chodzi. Czekam na kolejne.
Krzysztof Suchomski dnia 05.07.2011 14:48
Tekst o działaniu rozweselającym, czyli znakomite lekarstwo na nudny dzień w pracy ;). Puenta zapewne będzie zaskakująca.
No to rureczka.
Jack the Nipper dnia 05.07.2011 15:06
Adela, ardo - dziękuję. Zastanawiałem się czy dać "cycki" czy "biust" (bardziej elegancko), ale trudno mi sobie było wyobrazić, ale "cycki" są chyba bardziej spontaniczne, jak na taką sytuację. "Biust" byłby nienaturalny. Zwłaszcza, ze po tej akcji dama już raczej nie jest damą a co najwyżej damulką, paniusią "ąę".

Krzysztof Suchomski - zapraszam wkrótce do części drugiej na puentę, obiecuje nie robić holiłódzkiego happy endu.
Wasinka dnia 05.07.2011 22:38
Czytanie przyjemne, uśmiech przydreptał i czeka na dalszy ciąg, mając też nadzieję, że się zaskoczy.
Cycki pasują w tym kontekście, według mnie.

Maluchy przykładowe:

horoskopu, czy postawienie - bez przecinka

po wymienieniu specjalności zrezygnowałabym z kropki

kropki po skrótach dni tygodnia (i skrót od poniedziałku raczej "pon." )

równo w południe, poszedłem - przecinek zbędny

Jeśli tylko będę miał odpowiednie dane(,) z pewnością

taka fajna dziewczyna(,) to by nie ukradł - toby

by w moim glosie nie dało - głosie

I zamiast wyrzucić plugastwo, zaniosła ją do domu - jeśli plugastwo, to "je"

Chcąc zatuszować złe wrażenie(,) zacząłem coś

A jak leciał(,) to wrzeszczał ( : )

Nie dając nic po sobie poznać(,)wróciłem

poczekał(,) aż autobus zacznie sie toczyć(,) i się - się (pierwsze)

interesowała mnie lewa dłoń mojego gościa, wędrująca tymczasem po jej szyi - brzmi, jakby gościem nie była kobieta, tylko ktoś inny... Zaimek nieodpowiedni albo gościa wymienić wypada...

Prawdę powiedziawszy(,) nie słuchałem

poły garsonki i bluzki, która - którą


Pozdrowienia wieczorne.
julanda dnia 05.07.2011 23:03
A co ja mam nieszczęsna powiedzieć? Może, że w sumie na wakacje tak do poczytania, no bo w zasadzie nie ma się pojęcia, co z tego wyniknie i to właśnie cała zagwozdka, bo, jeśli wyjdzie, to będzie super, jeśli nie, to kaszana, ale może zaskoczy i będzie dopiero! Porawiam!
Tjereszkowa dnia 06.07.2011 09:31
Świetne! Jestem zaintrygowana zarówno samą akcją jak i postaciami, które są soczyste i wiarygodnie przedstawione. Sytuacja absurdalna – tym lepiej. Jeszcze nie wiem jak poprowadzisz swoją historię, ale już zdążyłam sobie wyobrazić, jak na jej podstawie kręcą serial tv. Przygody pomocnego jasnowidza oszusta i jego zwariowanych klientów.... szybka akcja, pościg, morderstwo, zdrada, a do tego magiczna kula, “cycki”, świece i absurd przez duże A. Potencjał aż się wylewa... :)
I na koniec - “...oraz katecheta” śmieszne, a “rureczka” wymiata. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam :)
Usunięty dnia 06.07.2011 11:59
Ciekawie, lekko, z humorem i absurdem. Wszystko, co lubię. Przeczytałabym od razu całość, gdyby była, a tu trzeba czekać...
Elwira dnia 07.07.2011 19:03
Cytat:
wyjaśnienie snu, objaśnienie symboli,


Inny przedrostek nie wpływa na brak powtórki :) Może wytłumaczenie snu?

A wróż i katecheta się przypdakiem nie wykluczają?;)

Cytat:
Pn(.) - Pt(.)


Cytat:
a za nim kolejni i kolejni, a nudne

warto by się pozbyć jednego a

Cytat:
zamiast wyrzucić plugastwo, zaniosła ją do domu,

plugastwo - rodzaj nijaki, zaniosła JE do domu

Cytat:
bluzki, która miała pod spodem.

którą

A gdyby miała naturalne piersi, to nie byłaby paskudną ekshibicjonistką?:O

No nic. Ładny wstęp. Ja bym z tego chciała zrobić jakiś kryminał, ewentualnie coś z rysem detektywistycznym, ale, jak Cię znam, utonę w absurdzie. No nic, sprawdzę później.
Napisane porządnie, czasem miałam wrażenie nadmiaru przecinków, innym razem było ich za mało, ale chyba jeszcze nie wprowadziłeś poprawek po Wasince, więc się nie produkuję.

Pozdrawiam.
Jack the Nipper dnia 08.07.2011 16:23
Uff, poprawione. Dziękuję bardzo.

Absurdu nigdy za wiele. Ale niech ktoś powie, ze taka sytuacja nie mogła się zdarzyć :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty