Wróż (2/2) - Jack the Nipper
Proza » Długie Opowiadania » Wróż (2/2)
A A A
Wiedziałem, iż muszę się rozgadać. Im większe nonsensy będę plótł i, im bardziej dziwacznego języka zacznę używać, tym większa szansa na sowitą zapłatę zadowolonej klientki. Sięgnąłem po talię kart. Nie były to zwykłe karty do gry, lecz specjalnie przygotowany zestaw, zaprojektowany i wykonany na moje zlecenie. Kiedyś, jeszcze za czasów studenckich, nudząc się setnie na wykładach z przedmiotu "Gospodarka a środowisko", rysowałem bezmyślnie różne postacie, parodiując wizerunki z kart tarota. Stworzyłem między innymi Wąsatego Bałwana, na cześć jednego z wykładowców, Spoconego Tłuściocha odzwierciedlającego dziekana, Cocu Brocu - starą babę o pomarszczonej twarzy uosabiająca panią z dziekanatu oraz przypominającego rektora Nazistę Dosiadającego Konia Na Biegunach. Był też Jednoręki Kajakarz, Tasiemiec Uzbrojony W Granaty, Ślepy Król i inne. Największym sentymentem darzyłem jednak kartę oznaczoną jako Rolnik W Niewoli.
Była to pierwsza namalowana przeze mnie postać, a przedstawiała pewnego rolnika spod Brzeska, który - jak przeczytałem kiedyś w prasie - przykuł się grubym łańcuchem do latarni przez Pałacem Prezydenta. Desperat protestował w ten sposób przeciwko eksmisji jego rodziny, bowiem komornik zajął mu dom na poczet niespłaconych długów. Trzeba przyznać, że ów rolnik miał w życiu sporo pecha. Jego stuhektarowe gospodarstwo przez ostatnie pięć lat szesnastokrotnie zalewała powódź. W czasie jakiejś burzy, w ciągu jednej nocy, cztery razy zawalał mu się dach. Na usuwanie skutków katastrof nieszczęśnik zaciągał kredyty, których nie był w stanie spłacać. Kiedy zapadł wyrok o eksmisji, rolnik, w proteście przeciwko wyrzuceniu na bruk, przykuł się do latarni przed Pałacem Prezydenckim. Towarzyszyło mu czworo dzieci z flagami i transparentem, które też umieściłem na karcie, ale w tle.

Talię nazwałem Kartami Stevens'a, rzekomo od XVII-wiecznego, amerykańskiego znachora, który od Indian nauczył się widzieć sprawy ukryte. Był to rzecz jasna chwyt marketingowy, bo tak naprawdę to chodziło mi o Matthew Stevens'a, mojego ulubionego snookerzystę, ale żądni wiedzy o przyszłości klienci nie zwracali uwagi na tego typu szczegóły. Pod wrażeniem byli szczególnie ci, którzy zawiedli się już na Tarocie.

Wszystkim wymienionym postaciom z mojej talii nadawałem dowolne znaczenie i interpretacje, jakie akurat mi przypasowały. Zresztą, tak postępowała większość moich kolegów i koleżanek po fachu. Wyjątek stanowili ci, którzy nie czuli się pewnie w improwizacji i pletli te same farmazony każdemu, bazując na gotowych wykładniach wyczytanych w książkach innych hochsztaplerów.

Ułożyłem otrzymaną pocztówkę na biurku, a wokół niej zacząłem rozkładać moje karty. Myślałem intensywnie, jak wybrnąć z sytuacji. Musiałem powiedzieć klientce dokładnie to, co chciała usłyszeć, inaczej zapewne wybiegłaby z pracowni w gniewie, nie wnosząc oplaty. Spojrzałem na nią badawczo i odezwałem się powoli.
- Wszystko wskazuje na morderstwo. Ale widzę tu wpływ... wpływ dużej mocy. Ktoś potężny ingerował - przeciągałem jak mogłem, by wyczytać podpowiedź z jakiegokolwiek gestu mojego gościa. - To nie było zwykłe zabójstwo... Wykorzystano energię...

- Pan kogoś podejrzewa? - spytała z przejęciem kobieta.

Tego mi było potrzeba. Z tonu głosu klientki wywnioskowałem, że ma na myśli konkretną osobę, która w jakiś sposób przyczyniła się do śmierci rodziny Violki. Wystarczyło teraz rozpocząć bajdurzenie, a jak przypuszczałem, sama naprowadzi mnie na trop.
- Droga pani, karty wszystko powiedzą. Proszę spojrzeć. Ułożenie pocztówki wyznacza kolejnych członków rodziny. Północ to ojciec, południe matka, wschód to starszy syn Czuk, a zachód oznacza młodszego, Heka. No, to po kolei.

Sięgnąłem po butelkę wody mineralnej, by zwilżyć gardło. Uprzejmie zaproponowałem kobiecie szklaneczkę, lecz odmówiła.

- Proszę popatrzeć - zacząłem. - Na północy stanęły obok siebie Hotel w Budapeszcie i Kwilące Dziecięcie, a w pobliżu jest Wesoły Kutasek. To oznacza, że pan Andrzej, na widok znaku V, przypomniał sobie o zagranicznej miejscowości na literę V, w której to miał romans i spłodził dziecko. Dlatego się przeraził. Zapewne otumaniony wyszedł z domu, a wtedy o wypadek nietrudno. Tylko, że to nie był wypadek... Ktoś interweniował. Karta Nazisty na Koniu Na Biegunach stoi dokładnie na rogu. A to karta intrygi. I co najgorsze, dotyczy nie tylko północy, ale i wschodu, czyli Czuka. Proszę. Na wschodzie znajduje się Artur Z Marchewką. Ta karta oznacza jakiegoś bogatego, wpływowego człowieka. Dlaczego Czuk przeraził się znaku V na karcie? Bo kiedyś poznał niewłaściwą osobę, a ta zaczęła mu teraz grozić. I mogę się domyślać, że ta osoba ma na imię, przezwisko albo nazwisko zaczynające się na V. Czuk, podobnie jak pan Andrzej, wyszedł z domu otumaniony, a morderca zadziałał.

Zrobiłem dramatyczną pauzę, uważnie obserwując klientkę. Słuchała moich wynurzeń z rozdziawionymi ustami, chłonęła każde słowo. Nabrałem powietrza do płuc, by kontynuować bajkę.

- Na południu sąsiadują ze sobą Cycata Smerfetka i Cocu Brocu. Taki układ oznacza szantaż i perwersję. Najwyraźniej pani Bilskiej źle się skojarzył znak V. V wygląda jak rozłożone nogi. Pani Bilska bała się szantażu związanego z pornografią! Być może ktoś zrobił jej kompromitujące zdjęcia... Albo... To ona je komuś zrobiła lub o takich wiedziała. Niewątpliwie pocztówka ją zaniepokoiła, ale...

- Ale to nie powód, by popełniać samobójstwo? - wtrąciła nieśmiało klientka.
- Właśnie. Dlatego jestem teraz pewien, że to nie było samobójstwo, tylko morderstwo. Panią Bilską zabiła ta sama postać, który zamordowała Heka. Widać to wyraźnie, ponieważ dokładnie po przekątnej Nazisty na Koniu Na Biegunach znalazł się Wąsaty Bałwan, kolejny intrygant. I proszę popatrzeć tutaj. Nad nim mamy Ślepego Króla. To oznacza sporty zimowe. Sprawa jest jasna. Hek został poddany hipnozie nieferromagnetycznej. Zobaczywszy pocztówkę ze znakiem V, odczuł w sobie przemożną chęć wykonania skoku narciarskiego. Oni tam latają stylem V. W tym celu wyskoczył przez okno.
- Z telewizorem? - moja klientka nie mogła wyjść ze zdumienia.
- Tak. Nie wiedział, co robi, był zahipnotyzowany. Morderca, który najwyraźniej ukrywał się w mieszkaniu, dał Hekowi telewizor wmawiając, iż są to narty. A nieszczęsny chłopak skoczył.
- Ale dlaczego chciano go zabić?
- Wyjaśnia nam to postać Ślepego Króla. Hek, jak pani wspomniała, był grafikiem, doskonale obeznanym z komputerami. Może odkrył w sieci lub w czyimś komputerze coś, co zagrażało mordercy? Dlatego zginął, a pani Bilska niejako przy okazji, by pozbyć się świadka...
- Niesamowite! I pan to wszystko z kart wyczytał?
- To mój zawód - odparłem skromnie.
- A jest pan w stanie schwytać morderców?
- Nie. Od tego jest policja. Ja mogę tylko doradzać, podpowiadać, naprowadzać na trop, ale nie mam uprawnień... Pani rozumie.
- Oczywiście. - Kobieta wstała z fotela. Nerwowo przeszła się po pracowni, po czym ponownie opadła na uprzednio zajmowany mebel. - To co ja mam teraz zrobić z tą wiedzą, którą mi pan przekazał?
- Najlepiej zgłosić się na policję.
- Oni mi nie uwierzą. Nie interesują ich tego typu metody śledcze. Już próbowałam.
- W takim razie - powiedziałem, otwierając szufladę - niech pani poprosi o pomoc prywatnego detektywa. Polecam pana Piotra Jaroszyńskiego. - Podałem jej wizytówkę. - To mój przyjaciel. Bardzo zdolny śledczy.
Klientka wzięła bilecik, przyglądała mu się przez chwilę, po czym schowała do torebki. Uśmiechnęła się i powiedziała:
- Bardzo, bardzo mi pan pomógł. Wiedziałam, że to nie był przypadek, tylko wielki spisek mający na celu zamach na tę nieszczęsną rodzinę. A wie pan skąd wiedziałam?
- Ma pani doskonałą intuicję.

Kobieta roześmiała się histerycznie. Zaniepokoiło mnie to, gdyż nie brzmiało jak radość po usłyszeniu komplementu. Dawała się wyczuć złowroga nuta...
- Nie ze mną te numery, wróżu! Wszystko pięknie odgadłeś, a teraz zgrywasz naiwniaczka? Doskonale wiesz, że to ja wymordowałam całą tę rodzinę. Rzeczywiście, zahipnotyzowałam ich, tylko Violka mi wcześniej uciekła do pracy. A pocztówka to był niezły numer. Ci kretyni z dziesięć minut się zastanawiali, co może oznaczać.

Słuchałem jej słów ze zgrozą, nie wiedząc co powiedzieć. Tymczasem kobieta wyciągnęła z torebki mały pistolet i wymierzyła we mnie.
- Byli spadkobiercami bardzo bogatej ciotki z Australii, która niedawno zmarła. Mnie przypadała tylko drobna część majątku, ale po śmierci Bilskich wszystko dziedziczę! Zostałam tylko ja. Violka już z psychiatryka nie wyjdzie. Nie wierzyłam, że wy, jasnowidze, rzeczywiście potraficie coś wyczytać z tych artefaktów. Dwóch poprzednich plotło takie farmazony, że aż żal było słuchać. Ty jednak jesteś naprawdę dobry. Policja dała się wpuścić na fałszywy trop, a jeszcze nie byłabym bezpieczna. Musiałam sprawdzić, czy ktoś może mnie wyśledzić i proszę – może! Dlatego bardzo mi przykro, ale wydałeś na siebie wyrok śmierci.

Serce podeszło mi do gardła. Nie miałem pomysłu, co zrobić, a w głowie powstała pustka, gdyż elokwencja uleciała przez niedomknięte drzwi. Pomyślałem tylko, że zaraz po strzale padnę na ziemię i albo będę martwy albo - jeśli kula mnie tylko zrani - martwego będę udawał. Planu nie zdążyłem jednak zrealizować, gdyż wszystko potoczyło się znacznie szybciej. Usłyszałem strzał, ale zanim do mojej świadomości dotarła komenda "padnij" na podłogę osunęła się zabójczyni. Najwyraźniej była specjalistką od zaawansowanych, skomplikowanych zbrodni, a zupełnie nie radziła sobie z prostym pistoletem. Spudłowała haniebnie, kula odbiła się rykoszetem od stojącej na biurku figurki jakiejś afrykańskiej pokraki, mającej symbolizować deszczowe bóstwo i trafiła strzelającą w głowę. Kobieta padła martwa, a ja, z zażenowaniem stwierdziłem, że jestem cały - dokładnie cały - mokry.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Jack the Nipper · dnia 06.07.2011 21:52 · Czytań: 1205 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 17
Komentarze
MaximumRide dnia 06.07.2011 22:36
,,w życiu sporo pecha Jego,,

po pecha kropka

,,źle sie skojarzył znak V.,,

siĘ

,,zdjęcia...Albo...,,

po: zdjęcia... odstęp

,,ale nie mam uprawnień...Pani rozumie.,,

jak wyżej

Ho ho. No proszę. Mnie takie zakończenie satysfakcjnouje.
Trzy czwarte opowiadania to lekki humor na jeden temat. Aż tu nagle końcówka przyspiesza i czyta się z zaparym tchem. Po prostu bardzo dobrze rozegrane.
Podoba mi się styl, bo nie narzucasz się, a bawisz lekkim humorem.
Jest naprawde bardzo ciekawie. Przeczytałam z zainteresowaniem.
Nie wiem czego się uczepić. Według mnie jest naprawdę w porządku.
Pozdrawiam
zajacanka dnia 06.07.2011 23:03
A to ci perfidne babsko! Nie dosc, ze niemal cala rodzine wymordowala, to jeszcze wroza sprawdzala! I dobrze, ze ma takie brzydkie cycki! A wlasciwie miala...
Usmialam sie, Jack.
"Czuk i Hek" fajni:) Walijski Dragon niezle wpleciony, Slepy krol - idealna karta, z reszta jak pozostala czesc talii...
Gratuluje pomyslu!
Pozdrawiam:)
Azazella dnia 06.07.2011 23:56
Cytat:
starą babę o pomarszczonej twarzy uosabiająca panią z dziekanatu
wszystkie panie z dziekanatu wyglądają tak samo:D
Ha! Tak myślałam;). Lekko, z humorem i polotem. Czyta się naprawdę miło, w sam raz na tak późną porę. Swoją drogą babka ciekawie to sobie wszystko wykombinowała, intrygantka jedna. Fajny pomysł i jeszcze lepsze przedstawienie.
Pozdrawiam
Almari dnia 07.07.2011 09:06
Cytat:
Wiedziałem, iż muszę się rozgadać. Im większe nonsensy będę plótł i(,) im bardziej dziwacznego języka zacznę używać(,) tym większa szansa na sowitą zapłatę zadowolonej klientki.


Cytat:
Nie był to zwykłe karty do gry,


- były

Cytat:
nudząc się setnie na wykładach z przedmiotu "Gospodarka a środowisko"(,) rysowałem bezmyślnie różne postacie, parodiując


Cytat:
Była to pierwsza(,) namalowana przeze mnie postać,


Cytat:
Trzeba przyznać, że ów rolnik miał w życiu sporo pecha Jego stuhektarowe


- kropki brakuje

Cytat:
W czasie jakiejś burzy(,) w ciągu jednej nocy(,) cztery razy zawalał mu się dach



Cytat:
Talię nazwałem Kartami Stevens'a, rzekomo od XVII-wiecznego(,) amerykańskiego znachora,


Cytat:
To nie było zwykłe zabójstwo... (w)ykorzystano energię...


Cytat:
To oznacza, że pan Andrzej(,) na widok znaku V(,) przypomniał sobie


Cytat:
Tylko, że to nie był wypadek... (k)toś interweniował.


Cytat:
. Karta Nazisty na Koniu Na Biegunach, stoi dokładnie na rogu


Cytat:
Nabrałem powietrza do płuc(,) by kontynuować bajkę.


Cytat:
kompromitujące zdjęcia...Albo... To ona je komuś


- kompromitujące zdjęcia... Albo... to ona je komuś

Cytat:
był w zahipnotyzowany.


- bez 'w'

Cytat:
dał Hekowi telewizor, wmawiając, iż są to narty.


Cytat:
uprawnień...Pani rozumie.


- spacja

Cytat:
To co ja mam teraz zrobić z tą wiedzą, która mi pan przekazał?


- którą

Cytat:
tę nieszczęsna rodzinę.


- nieszczęsną

Cytat:
- Ma pani doskonała intuicję.


- doskonałą

Cytat:
Zaniepokoiło mnie to, gdyż nie brzmiało to jak radość po usłyszeniu


- wpada jednak to 2x to na siebie

Cytat:
Nie wierzyłam, że wy(,) jasnowidze


Cytat:
a ja(,) z zażenowaniem stwierdziłem,


Wybacz, jeśli coś przeoczyłam, ale musiałam się trochę spieszyć.

No! I mówiłam, że z niej niezłe ziółko będzie! Początek opowieści mi coś przypomina, zwłaszcza te wykłady ;) Dlatego pochwalę za talię kart. Najbardziej mi się podoba Tasiemiec uzbrojony w granaty, i chociaż nie mogę sobie tego wyobrazić, to i tak mi się podoba.

Fajnie się czytało, ale jednak zabrakło mi czegoś w końcówce. Przyzwyczaiłam się już do twoich błyskotliwych myśli i nietypowych, śmiesznych zakończeń, absurdalnych. Tutaj było miło, ale bez fajerwerków ;) Pierwsza część podobała mi się bardziej, może dlatego, że w niej nie musiałeś wyjaśniać, aż tak bardzo intrygi, tylko mogłeś pozwolić sobie na większy humor sytuacyjny.

No, ale mimo wszystko, paradoks polega na tym, że zbrodniarkę rozszyfrował koleś, który jest laikiem a wróżby traktuje jako zabawy. Swoją drogą, niezły ma tupet i odwagę, żeby tak kpić z ludzi, a przy tym mieć szczęście do głupków B) Ciekawi mnie sytuacja, w której przychodzi jeden wróżbita do drugiego... Ale to już inna opowieść.

Pozdrawiam.
Usunięty dnia 07.07.2011 09:24
Całkiem zgrabne zakończenie, jednak pierwsza część bardziej mi odpowiada. Więcej tam humoru i absurdu.
Usunięty dnia 07.07.2011 11:56
Przeczytałam wczoraj. Pierwsza część sto razy lepsza. Pogubiłam się w tych kartach, rozkładaniu i już nawet nie pamiętam co tam było. Jakbyś tę część pisał szybko i na siłę bo nie było ekstra pomysłu. Na siłę też zakończenie. Pani się sama zabija - proste co?:) Humor też chyba wymuszony.
pozdr.
Jack the Nipper dnia 07.07.2011 17:10
Ojojoj, ile poprawek mnie czeka...

Bardzo dziękuję za komentarze. Co do zakończenia, to przez powstało rok temu i przez rok nic lepszego nie wymyśliłem...

Gwoli wyjaśnienia: to opowiadanie to jest prolog do czegoś dłuższego (chociaż samo w sobie tworzy formę zamkniętą i dlatego je wrzuciłem). Dalsze przygody cudownie ocalałego wróża powstają i kiedyś powstaną.
Wasinka dnia 07.07.2011 18:41
Lekkie pióro, więc i gładkie czytanie, jednakowoż pierwsza część toczyła się bardziej energicznie i z polotem. Zakończenie w sumie mnie satysfakcjonuje; perfidna babeczka i zrobiony w bambuko naciągacz. Ten rykoszet początkowo mi nie podszedł, bo jakoś widziałam już kolejnego trupa z rąk klientki, ale jak to dopiero wstęp, to całkiem zgrabny ostatecznie (skoro bohater musiał przeżyć...).
Pozdrowienia słoneczne.
Adela dnia 07.07.2011 19:40
Pierwsza część jednak bardziej wciągała, ale ta nie jest zła. Masz fajny styl i czyta się wyśmienicie. Jednak zabrakło mi ciekawego absurdu: figurki z kart, fajny pomysł, ale za dużo tych figurek i (szczerze mówiąc) pogubiłam się, no, ale może dlatego, że mam dziś zakręcony dzień. Historia rolnika - tu się uśmiechnęłam pod nosem.
Morderczyni - powiem tak: ani mnie to nie zaskoczyło, ani nie zraziło, więc nie wiem:)
Piszesz, że to początek większej całości, więc czekam na cd., bo szalony wróż może jeszcze niejedną kartę odkryć.
Pozdrawiam,
A.
Krzysztof Suchomski dnia 07.07.2011 19:59
Przychylam się do opinii, że pierwsza częśc była lepsza. Druga sprawia wrażenie niedopieszczonej. Są w niej mielizny, jak choćby te przydługie narracje dotyczące kart. Co do tak wyczekiwanej puenty: pomysł, że klientka jest morderczynią - przedni, natomiast jej monolog trochę za długi, a rozwiązaniem w postaci rykoszetu jakbyś ułatwił sobie sprawę. Ona chyba zasłużyła na coś godniejszego niż przypadkowa śmierć ;).
Pozdrawiam
julass dnia 08.07.2011 03:22
to wyliczenie wszystkich wymyślonych kart było trochę męczące i nawet się na nim nie skupiłem... wyszło na to że wcale nie było aż tak potrzebne skoro karty zostały opisane we "wróżbie"... i zakończenie też takie trochę niewspółmierne do całości - przypadkowość mało efektowna... no i pierwsza cz. rzeczywiście lepsza chociaż i tą się czytało całkiem płynnie...
Jack the Nipper dnia 08.07.2011 16:13
Bardzo dziękuję. Poskracałem opisy kart, rzeczywiście to za bardzo zagmatwane było.
Zresztą, niemal każda karta jest w dalszych częściach dokładnie opisana jak ta o Rolniku, więc nie muszą się tu gnieździć na raz.

Pozdrawiam!
julanda dnia 08.07.2011 19:19
Ojej, przyznam się, że za nic by mi taka historia do głowy nie przyszła, z tym większą radością wtłoczyłam w siebie tę dawkę andronów, dyrdymałów i głupowin, a jakąż mi to sprawiło przyjemność! Tylko, co teraz będzie? Mam nadzieję, że wybrniesz z tego zgrabnie, proponuję może jakiegoś sępa, który wpadnie oknem i porwie ciało, a bohatera wyślij do baru, niech pije przez pół nocy, a potem wkręć go w coś, a jakby spotkał reinkarnację Sherlocka, a Watson byłby zazdrosny? Kurcze, ale mi teraz rozkręciłeś wyobraźnię, aż miło! Hahaha! Pozdrawiam!
przyroda dnia 10.07.2011 11:00
Jack… Ty gawędziarzu, kosmito, proroku, plecionkarzu, onanisto… :smilewinkgrin: ? Hehe… a przede wszystkim jesteś wyjątkowym artystą - Salomon może uczyć się od Wojciecha…

Pozdrawiam:)
Jack the Nipper dnia 12.07.2011 09:16
Dziękuję bardzo.

Julanda - ta historia jest zamknięta, dzielny wróż przejdzie do nowych zadań.

przyroda - proszę mi nie słodzić, czuję się jakbym wpadł po uszy w różowy budyń.
przyroda dnia 13.07.2011 09:36
Och, och:)
RosieSilence dnia 27.07.2011 17:52
Również uważam, że pierwsza część byłą ciut lepsza :) Całość czyta się gładko. Podoba mi się zakończenie:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:43
Najnowszy:pkruszy