Wchodzę do swojej sypialni i zaczynam szukać notesu w torebce. Kreślę kilka słów na kartce. Alex zajął pokój obok mnie, o czym nawet nie wiedziałam do tej pory. Pukam do jego drzwi, ale nikt nie odpowiada. Wsuwam kartkę w niewielką szparę i wracam do siebie. Biorę ciepłą kąpiel, a potem układam się wygodnie pod kołdrą. Gaszę światło, ale sen nie nadchodzi. W domu panuje cisza. Wiem, że wampiry poruszają się niemal bezszelestnie, więc nawet gdyby przechodziły korytarzem pewnie nie usłyszałabym tego. Zastanawiam się nad minionymi dniami. Od momentu, gdy pojawiłam się w Wyndham nie miałam ani chwili, by zebrać myśli. Wszystko tutaj toczy się w błyskawicznym tempie. Może, dlatego, że z racji długowieczności, wampiry żyją bardzo intensywnie. Dopiero teraz czuję znużenie. Zbyt wiele się zdarzyło w tak krótkim czasie. Poznałam wampiry, kochałam się z nimi, piłam ich krew i dzieliłam się swoją, używałam mocy, walczyłam i zabijałam. Najgorsze, że doświadczyłam śmierci Strażnika, który był mi bliski. Jest jeszcze Alexander. Teraz już wampir. Gdyby i on zginął na wyspie, nie wiem, czy zdołałabym się otrząsnąć. Ciągle mam wrażenie, że Edan zapuka do drzwi i powie, że nic mu nie jest, że to był głupi żart. Najpierw byłabym wściekła, ale później rzuciłabym mu się na szyję i zaciągnęła nad jezioro, by wspólnie ponurkować. Ale to tylko moje marzenie. Nie może się spełnić. Łzy napływają pod powieki, ale szybko się ich pozbywam, gdy słyszę ciche pukanie. Cieszę się, bo wolę w tej chwili towarzystwo, niż swoje przygnębiające myśli.
- Proszę – mówię zapalając światło.
- Mogę wejść? – Głos Alexa jest nieco zmęczony. – Pewnie cię obudziłem.
- Nie – zarzucam na siebie szlafrok. – Wejdź. Odpoczywałam, ale nie spałam.
- Znalazłem liścik – wpatruje się we mnie badawczo. – Dopiero przed chwilą skończyłem rozmawiać z Samuelem. Wybacz, że czekałaś.
- Nie szkodzi – wskazuję mu fotel, w którym siada. – Chciałam porozmawiać.
- Coś się stało? – Niepokoi się. – Źle się czujesz?
- Nic mi nie jest – uspokajam go uśmiechem. – Alex, ja nie jestem pewna, tak wiele się wydarzyło. Nie wiem, czy mnie nie znienawidziłeś...
- Za co? – Dziwi się. – Nie miałbym tyle odwagi, żeby poprosić któregokolwiek Strażnika o przemienienie w wampira. Nawet nie myślałem o tym. Martwiłem się o ciebie, o was wszystkich. Czekałem na wasz powrót, ale wcześniej zjawił się sir Mac Clamer. Nie miałem z nim żadnych szans.
- Przykro mi, że tyle wycierpiałeś – szepczę łagodnie. – Dlaczego ty się w ogóle w to wplątałeś?
- Effie, to długa historia – siada przy mnie. – Kiedyś ci ją opowiem. Żałuję tylko, że cię oszukiwałem. Może teraz nasze relacje byłyby inne.
- Myślę, że są całkiem dobre – przyznaję. – A będą jeszcze lepsze. Nie martw się.
- Jesteś pewna, że chcesz zawrzeć ze mną przymierze?
- Oczywiście, że jestem pewna – mój głos nie pozostawia mu złudzeń. – Nawet nie myśl, że mogłoby być inaczej.
- Fredrik nie będzie zły?
- Słucham? – Nie wierzę, że to powiedział! – Jesteście dzisiaj w jakiejś zmowie?! Najpierw Fredrik, teraz ty!
- Nie jestem z nikim w żadnej zmowie – prycha, ale zaraz milknie widząc moje ponure spojrzenie.
- Nie jestem niczyją własnością – mówię niemal spokojnie. – Nie będziecie walczyć o mnie. Chcę zawierać ze Strażnikami przymierze, a ty nie stanowisz wyjątku! Fredrik nie ma prawa mi niczego zabronić! Rozumiesz?
- Tak – wzdycha. – Łączy cię z nim coś poważnego, Effie?
- Z Fredrikiem? – Dopytuję dla pewności.
- Tak.
- Dlaczego mnie o to pytasz?
- Jestem teraz wampirem, Strażnikiem – mówi cicho. – Posłuchałem Edwiny i cały czas mam żal do siebie. Nie miałem pojęcia, że zostaniesz wplątana w to wszystko. Wiedziałem, że coś ich zaatakowało dziesiątki lat temu. Próbowałem dowiedzieć się, co niszczy życie na wybrzeżu i zatapia statki. Tutaj poznałem część prawdy. Resztę ukrywano. Rozumiem to nawet, bo dla nich byłem nic nie znaczącym asystentem twojej ciotki. Ale oni też nie znali całej prawdy o mnie. A potem przylecieliśmy do Wyndham we trojkę. Wszystko potoczyło się zbyt szybko. Gdybym nie zostawił cię dwa miesiące temu, może teraz bylibyśmy razem.
- Nie zadręczaj się tym – wiem, że jest mu ciężko. – Nie mam żalu do ciebie, że odszedłeś. Po tym, czego się dowiedziałam jest mi tylko smutno. Wszyscy uznali, że prawda okaże się dla mnie zbyt trudna, dlatego ukrywali ją przede mną. Alex, nie jestem małą dziewczynką. Wampiry przynajmniej nie kłamią. Nie tak, jak ludzie.
- A sir Mac Clamer i Ferris Ryann?
- Chyba powinnam powiedzieć, że Strażnicy nie kłamią – mam nadzieje, że tak właśnie jest. – Nie ukrywali nic przede mną. Starają się chronić mnie, nawet za cenę swojego istnienia.
- Dlaczego wybrałaś akurat Fredrika? – Niespodziewanie pyta. – Nigdy szczególnie go nie lubiłem. Szanuję jednak za to, kim jest. To niezwykły wojownik. Ale dlaczego nie Philippe, Lenn, czy nawet Samuel?
- Nie wiem – uśmiecham się. – A dlaczego kiedyś wybrałam ciebie?
- Zakochałaś się...
- Właśnie.
- Ale już mnie nie kochasz? – W jego spojrzeniu czai się niepewność.
- Nadal jesteś mi bliski – mierzwię mu ciemne włosy. – Wtedy, na wyspie za wszelką cenę chciałam, żebyś przeżył. Nie darowałabym sobie, gdyby stało się inaczej.
- Chciałaś dać mi swojej krwi – przypomina. – Nie pomogłaby mi. Samuel mówił o tym.
- Tak było – szybko przepędzam myśli odpowiedzialne za wzruszenie. – Jestem mu wdzięczna, że przemienił cię w wampira i uratował od śmierci.
- Effie, chciałabyś zostać wampirem?
- Ja? – Zaskakuje mnie po raz kolejny tego wieczoru. – Przed walką myślałam o tym. Chyba chciałabym istnieć dalej. Może pachnie to egoizmem, ale nie chcę jeszcze opuszczać tego świata. Zwłaszcza teraz.
- Myślę, że to normalne – przyznaje. – Ja jestem wdzięczny za drugą szansę. Wiem, że wiele straciłem, ale zyskałem również coś innego. Effie, nie żałuj, że mnie namawiałaś. Tak naprawdę sam podjąłem decyzję. Gdyby było inaczej, Samuel nie dokonałby przemiany.
- Cieszę się. To dla mnie bardzo ważne, co mówisz.
- Szaaa... – Zbliża swoją twarz do mojej.
Alex nadal używa tych samych, zmysłowych perfum, które tak lubię. Koniuszek jego nosa sunie po moim policzku, przyjemnie mnie łaskocząc. Muska brodę i zatrzymuje się przy szyi. Wysuwa kły. Nie spodziewałam się jednak, że dotknie mojej skóry językiem. Drżę.
- Chciałbym cię posmakować – szepcze zmienionym głosem, który wyraża podniecenie. – Chciałbym znowu być z tobą, Effie.
- Nie możesz chyba teraz pić mojej krwi – próbuję się wywinąć z silnych ramion, ale bezskutecznie. – Alex...
- Słucham? – Mruczy, ale nie przestaje mnie dotykać. – Nie chcesz tego, Effie?
- Nie możesz spróbować mojej krwi! – Powtarzam dobitnie, ale zaraz niespodziewany jęk przyjemności wyrywa się z moich ust. – Alex, przestań!
- Nadal reagujesz tak samo – oczy płoną mu z pożądania. – Nie muszę smakować twojej krwi. Pragnę całej ciebie.
- Strażnicy wiedzą, co się ze mną teraz dzieje – zdobywam się na odwagę, by to powiedzieć. – Przymierze krwi łączy nas również poprzez emocje.
- Czyli Fredrik wie, że sprawiam ci przyjemność – leżący obok mnie wampir właśnie odkrywa nowy rodzaj, perwersyjnej zabawy. – Mnie to nie przeszkadza.
- Ale mnie przeszkadza – fukam wymykając się z łóżka. On jednak błyskawicznie znajduje się obok. – Nie zmuszaj mnie, żebym zaczęła się ciebie bać.
- Boisz się mnie? – Szepcze mi wprost do ucha. – Nie wierzę.
- Zawrzemy przymierze krwi, będziemy przyjaciółmi, ale nie kochankami – mówię zdecydowanie. – Jestem wierna Fredrikowi.
- Przecież spałaś z każdym Strażnikiem – odpowiada sucho.
- I nie żałuję tego – mój głos jest cichy. – Ale teraz jest inaczej. Oni wiedzą o tym i akceptują mój wybór.
- Jesteś tego pewna? – Śmieje się jakoś nieprzyjemnie, ale nie reaguję. – Może jednak jest inaczej? Effie, pomyśl nad tym.
- Przykro mi – mówię, gdy wychodzi.
- A mnie nie – odpowiada. – Ja jeszcze nie zrezygnowałem. Dobranoc, słodka Effie.
Z ulgą zamykam drzwi. Mimowolnie dotykam szyi, ale na szczęście Alex nawet mnie nie drasnął. Muszę przyznać przed samą sobą, że jestem lekko roztrzęsiona. Alexander nadal działa na moje zmysły, ale to de Bran jest moim kochankiem. Chcę być mu wierna. Zawsze byłam lojalna i oddana w związkach, ale przebywanie z wampirami łamie wiele zasad. Nie załuje chwil spędzonych ze Strażnikami. Ktoś mógłby powiedzieć, że jestem całkowicie pozbawiona zahamowań, ale ja tak nie myślę. Noc spędzona z Fredrikiem, wszystko zmieniła. Nie zamierzam sypiać z nikim, oprócz niego. Alex wie już o tym, ale nie akceptuje mojej decyzji. Trudno. Kolejny problem, który trzeba będzie rozwiązać.
Zasypiam pogrążając się w marzeniach o Fredriku. Kiedy czuję muśnięcie na swoich ustach, nie jestem pewna, czy to rzeczywistość, czy sen? Wzdycham przeciągle, zsuwając z siebie kołdrę. Ktoś przytula się do mnie i pieści moje ciało. Jego jest chłodne, ale przyjemne w dotyku. Nagle otwieram oczy.
- Ciii... – Namiętny głos brzmi realnie, a palec delikatnie gładzi moje wargi. – Tęskniłem...
- Ja też... – Moje oczy, mimo, iż nie widzą jeszcze zbyt dobrze w ciemności, dostrzegają zarys znajomej twarzy. – Ja...
- Wiem – wampir uśmiecha się, a jego kły czekają wysunięte. – Nic nie mów.
- A to, że pragnę ciebie i twojej krwi? – Mruczę.
- Musisz mi to koniecznie pokazać – całuje mnie namiętnie, nie dopuszczając do słowa.
Uwielbiam smak krwi Fredrika. Rozkosznie drażni moje usta, gardło, rozlewając się po całym ciele, jak tsunami. Jego krew właśnie taka jest. Niebezpieczna od wieków istnienia, emanująca siłą, zmysłowością i urokiem, groźna i pochmurna, jak niebo przed burzą, z rzadka usiana błyskami radości i szczęścia. Każda moja kropla wnika w ciało, umysł i duszę wampira. Poznaję głęboko skrywane emocje. Jedne mnie przerażają, a inne wywołują uśmiech. Jestem niemal bliska ekstazy, kiedy kończę swoją część rytuału, który łączymy z miłością, Zatopienie kłów w nadgarstku jest lekkim orzeźwieniem, ale zaraz znowu oddaję się całym swym istnieniem Fredrikowi. Bez strachu pozwalam mu na wszystko. Wbijam mocniej paznokcie w skórę jego ramion, gdy spadamy w rozkoszną otchłań. Ogarnia nas błogi, ciemny spokój...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Elatha · dnia 16.07.2011 08:49 · Czytań: 724 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: