Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.25 - Elatha
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Effie Ryann-Mohr, Czarny Płomień cz.25
A A A
Philippe Cass wiedziony instynktem, który podpowiada mu, że spacer z Madeleine, może mieć zbyt wielu obserwatorów, postanawia zabrać wampirzycę w ciche i ustronne miejsce. Nikt z mieszkańców nie bywa w zagajniku, za łąką, na której trenują Strażnicy. Oprócz przyjaciół, nikt również nie ma pojęcia, że na małej polanie pośród drzew, postawiono drewnianą, ręcznie rzeźbioną huśtawkę.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że zechciałeś poświęcić mi swój cenny czas i pójść ze mną na spacer – głos Madeleine drży z przejęcia. – Przepełnia mnie radość. Moje wielkie marzenie, spełniło się!
- Pochlebiasz mi – wampir uśmiecha się i dalej wpatruje w dziewczynę, zaintrygowany jej wyznaniem. – Dzisiaj chyba całe Wyndham postanowiło pospacerować, zauważyłaś?
- Tak – kiwa głową. – Myślę, że to dzięki informacji, że Czarny Płomień już nam nie zagraża. Wreszcie możemy spokojnie wyjść z domu, bez obaw, że nie wrócimy. Ja też się z tego bardzo cieszę. To wasza zasługa. Wszyscy jesteśmy wam niezmierni wdzięczni!
- To miłe, ale wiesz, że obowiązkiem Strażników jest chronić mieszkańców i miasto – Philippe nie chce, by wampirzyca prawiła mu, aż tyle komplementów. Czuje się zawstydzony. – Poza tym, gdyby nie Effie, my nie moglibyśmy nic zrobić. To jej należą się gratulacje.
- Myślisz, że mnie nienawidzi?
- Effie?
- Tak... – Wampirzyca ma smutną minę. – Razem z Sophie wyrządziłam jej wiele przykrości, a ona nas uratowała. Teraz boję się pójść z przeprosinami.
- Effie nie jest na ciebie zła – Philippe mówi to z przekonaniem. – Może było jej przykro, ale nie mówiła o tym. Zawsze możesz spróbować ją przeprosić. To wyjątkowa kobieta i na pewno doceni twój gest. Nie obawiaj się.
- Wiem, że jest niezwykła, choć nawet nie jest wampirem – Madeleine patrzy gdzieś w mrok, a jej usta drżą, – Sophie uważała, że jesteśmy od niej lepsze, że wszystkie wampiry są lepsze od ludzi. A to człowiek uratował nasze miasto. Ale ona była zazdrosna, o Fredrika... Widziała przecież, że swoją uwagę kieruje na tę kobietę, a nie na nią. Żal mi Sophie. Potrafiła się śmiać i bawić. Była miła i uprzejma. A potem wszystko się zmieniło. Teraz już jej nie ma...
- Sophie nie pragnęła się zmienić – wampir ostrożnie dobiera słowa. – Zawładnęła nią rządza krwi i zło, które w końcu ją zniszczyło. Stanowiła zagrożenie dla ciebie, dla Effie i dla nas wszystkich. Kto wie, co mogła jeszcze zrobić? A gdyby zraniła Effie lub ją zabiła? Być może Wyndham już by nie istniało. Nie rozpaczaj, Madeleine, nie żałuj zła. Pamiętaj jednak, że Sophie bywała też dobra i tak zachowaj ją w swej pamięci.
- Masz rację – wampirzyca uśmiecha się nieśmiało. – Samuel powiedział mi niemal to samo, co ty teraz. Chciałabym mieć waszą mądrość.
- Jesteś bardzo mądrą wampirzycą – Philippe muska ustami jej dłoń. – Chciałaś dostrzec dobro i udało ci się. Zmieniłaś się i myślisz, jak dojrzała istota. To wymagało nie tylko mądrości, ale i odwagi.
- Dziękuję – Madeleine uśmiecha się szerzej, odsłaniając swoje ładne zęby. – Zaproszenie cię na spacer też wymagało odwagi. Cieszę się, że zabrałeś mnie tutaj.
- Ja też się cieszę z tego spotkania.
- Czy mogę mieć nadzieję na kolejny spacer? – Pyta niepewnie.
- Oczywiście – odpowiada z radością. – Jesteś miłą wampirzycą i do tego bardzo ładną...
Madeleine niespodziewanie dotyka policzka wampira i wpatruje się w jego oczy. Przymyka swoje i całuje Philippa. On odwzajemnia pieszczotę, rozkoszując się chwilą bliskości. Pamięta niezwykły smak ust Effie, ale Madeleine również smakuje wybornie. Podoba mu się i nie ma zamiaru zaprzestać na jednym spotkaniu z nią. Teraz jednak woli skupić się na całowaniu wampirzycy...

Do sypialni Alexandra wchodzę bez zaproszenia. Nie boję się. To, co widzę, każe mi się jednak zatrzymać tuż za progiem. Bryce siedzi przed kominkiem, wsparty o fotel. Wokół niego walają się butelki. Część z nich jest poprzewracana i pusta. Z niektórych, alkohol kapie wprost na drewnianą podłogę. Kilka pełnych, ale już otwartych, Alex ma przy sobie. Z jednej, właśnie wypija coś duszkiem.
- Niezła impreza – mruczę zamykając powoli drzwi. – Szkoda, że nie zostałam na nią zaproszona.
- Ty nie pijesz – głos wampira jest nadzwyczaj trzeźwy i ostry. – Ale jeśli chcesz, weź sobie którąś.
- Ty też nie pijesz – siadam na suchym skrawku podłogi. – Skąd masz tyle butelek?
- Kupiłem. W Wyndham nie ma prohibicji, a ja jestem pełnoletni, gdybyś zapomniała.
- I jak ci idzie upijanie się? – Próbuję się nie roześmiać, ale jest to bardzo trudne. – Odniosłeś już jakiś sukces?
- Nie – warczy zły. – Alkohol nigdy specjalnie na mnie nie działał, ale teraz, gdy jestem wampirem jest jeszcze gorzej.
- Zapal trawkę – śmieję się.
- To coś da? – Spogląda na mnie z nadzieją.
- Wątpię – chichoczę.
- Przestań się ze mnie nabijać! – Wysuwa kły, które oblizuje nazbyt skwapliwie. – Jeśli próbujesz mnie jeszcze bardziej pognębić, to ci się udaje, do cholery! Effie, nie nadaję się na Strażnika! Jestem beznadziejnym wampirem! Nie powinienem był się zgadzać na to!
Jego słowa denerwują mnie. Mówi tak, choć wiem, że wcale nie myśli w ten sposób. Moja moc czeka w gotowości. Nie wytrzymuję. Jedna po drugiej, butelki zaczynają pękać z trzaskiem i rozsypywać się na drobne kawałki. Nie oszczędzam nawet tych pełnych.
- Zwariowałaś?! – Wampir skacze w moją stronę, ale odpycham go mocą. – Co ty robisz?!
- Nic – wzruszam ramionami. – Bronię się. Chciałeś mnie zaatakować.
- Nieprawda! – Jęczy. – Nie zrobiłbym tego! Zniszczyłaś wszystkie butelki! Zobacz, jaki tu bałagan!
- Później go posprzątasz – odwarkuję, wyciągając sztylet, który pożyczyłam od Fredrika. – A teraz czas na rytuał przymierza. Niestety, nie odbędzie się w przyjemniejszym otoczeniu, ale to bez znaczenia.
- Żartujesz, prawda? – Alexander spogląda na mnie, jak na szaloną. – Nie wypiję twojej krwi! Nie dam rady!
- Alex, jesteś żołnierzem! – Rzucam wściekle. – Robiłeś w życiu już znacznie gorsze rzeczy! Teraz zostałeś Strażnikiem, a to coś poważniejszego! Jesteś nam potrzebny! Mamy kilka rachunków do wyrównania, zapomniałeś już?! Mac Clamer gdzieś się ukrył! Zamierzasz pozwolić mu na to, by nadal nam zagrażał i wyśmiewał się z nas?! Ja muszę pomścić śmierć Edana, a jeśli mi nie pomożesz, to i twoje rany również pomszczę! Sama! Do diaska, Alex! Nie tak cię zapamiętałam, jako człowieka!
- Prowokujesz mnie, skarbie – szepcze zmienionym głosem. Ciarki przebiegają mi po plecach. – Jesteś w tym naprawdę dobra!
- Świetnie – nie spuszczam z niego oka. – Jesteś groźnym wampirem, wykorzystaj to przeciwko wrogom. Wspólnie możemy naprawdę wiele zrobić.
- Na początku myślałem, że nigdy nie pogodzisz się z tym, co czeka na ciebie w Wyndham – nieoczekiwanie odbiega od tematu. – Moim pragnieniem było wyrwać cię z tego miejsca i ukryć. Teraz wiem, że popełniłbym wielki błąd. Szybko odnalazłaś się w nowym życiu.
- Czasem tęsknię za starym – przyznaję bez wahania. – Ale chyba takie było moje przeznaczenie. Nawet, gdyby wtedy udało mi się dodzwonić do ciebie i zabrałbyś mnie stąd, to nie przetrwalibyśmy długo. Ty musiałbyś podjąć walkę, jako żołnierz. A ja? Siedziałabym ukryta i czekała na koniec. Zginąłbyś, potem Strażnicy i mieszkańcy Wyndham. Wasza baza również zostałaby zniszczona, a ja razem z nią. A co z innymi ludźmi? Kto powstrzymałby wtedy Ryanna, Mac Clamera i Czarny Płomień? Taki koniec byłby lepszy, niż to, co teraz mamy?
- Wiem, że masz rację – kiwa głową. – Effie, widać tak musiało być. Ale ja…
- Pij - jednym ruchem przecinam skórę prawego przegubu. – Krew będzie kapała dotąd, aż nie zaczniesz pić. Pamiętaj tylko, że mam jej ograniczoną ilość.
- Zwariowałaś?! –Wampir próbuje chwycić dłoń i opatrzyć, ale wyrywam się. – Nie mogę tego zrobić!
- Możesz! – Nie zważam na to, że krew zostawia ślady na łóżku Alexa. – Za kilka minut zacznę słabnąć, wtedy musisz wezwać Strażników. Przypuszczam jednak, że zjawią się tu znacznie szybciej. Wyczuwają mój nastrój. Będą wiedzieć, że umieram…
- Effie, nienawidzę cię w tej chwili! – Bryce syczy groźnie. Waha się, ale w końcu zbliża usta do rany.
- Pij! – Rozkazuję.
Zaczynam drżeć, gdy wargi Alexa dotykają rany, ale nie pozwalam mu oderwać ust. Jego kły drażnią skórę i sprawiają mi dodatkowy ból, ale nie wydaję żadnego dźwięku. Młody wampir ma jeszcze wiele czasu, by dać mi przyjemność podczas przymierza krwi. Widzę, że walczy z obrzydzeniem i pragnie jak najszybciej zakończyć. Jednak chwilę później jestem zafascynowana zmianą, jaka w nim zachodzi. Poczuł smak i moc krwi, bo jego rysy łagodnieją, a ssanie staje się delikatniejsze. W tym momencie muszę zakończyć pierwszy etap przymierza. Pomagam sobie mocą, bo mam pewność, że Alex sam łatwo nie zrezygnuje.
- Wystarczy – oddycham odrobinę zbyt szybko. – Jak się czujesz?
- Niezwykle – mruczy jak kot, wpatrując się we mnie i oblizując wargi. – Mogę jeszcze?
- Nie dzisiaj – szybko owijam nadgarstek apaszką, którą zabrałam ze sobą. – Teraz twoja kolej, by dać mi swojej krwi. Dasz radę?
- Tak – kiwa głową i zbliża się do mnie. – Effie…
Kładę palec na jego ustach i uśmiecham się. Na rozmowy później przyjdzie czas. Podaję mu sztylet. Alex szybkim ruchem rozcina swój przegub. Krew szybko zaczyna kapać na łóżko. Kiwam głową i ujmuję jego dłoń. Przymykam oczy. Zaczynam pić. To niesamowite doznanie. Bryce nadal myśli jak człowiek. Czuje się nim, choć wszystko w mówi mu, że jest zupełnie inaczej. Krew Samuela krąży w ciele młodego wampira. Ale jej smak jest znikomy i nie działa na mnie. Dzięki najstarszemu wampirowi, w Alexandrze drzemie niezwykle potężna siła, choć teraz jeszcze uśpiona. Smakuję krew. Emocje mojego byłego kochanka atakują mnie z każdej strony. Wciąż marzy o mnie i pragnie bliskości. Ale ma świadomość, że myśli kieruję w stronę Fredrika. W to miejsce wolę się nie zagłębiać, zwłaszcza, że Alexander szybko ukrywa je przede mną. Postanawiam zakończyć. Wypiłam wystarczająco dużo, by przymierze stało się ważne.
- Dziękuję – patrzę, jak przecięta skóra na przegubie wampira, goi się na moich oczach. – To było niezwykłe.
- Rzeczywiście – Alex wydaje mi się silniejszy i spokojniejszy. – Nie wiedziałem, że masz w sobie tyle mocy. Nie znałem takiej Effie.
- A ja nie znałam takiego Alexandra – posyłam mu znaczące, ale łagodne spojrzenie. – Jak na tak młodego wampira, szybko się zregenerowałeś.
- To dzięki krwi Samuela – ogląda nadgarstek, na którym widnieje tylko cienka, czerwona kreska. – W tobie odnalazłem wszystkich Strażników, nawet Edana. Ale najwięcej jest krwi Fredrika. Nic nie mów, nie będę ci robił wyrzutów. Powiem tylko tyle, że będę czekał.
- Na co? – Wiem, co ma na myśli, ale chcę to usłyszeć.
- Na ciebie, Effie – odpowiada bez wahania. – Mam w sobie coś, czego Fredrik nigdy nie będzie miał. Nasze wspólne wspomnienia z czasów, gdy byłem człowiekiem. Będę się ich trzymał za wszelką cenę, bo kiedyś zatęsknisz za tym, co istniało.
- Być może – mówię najspokojniej, jak umiem, nie chcąc teraz analizować jego słów. – Pamiętaj jednak, że jesteś Strażnikiem i wampirem. Będziesz nim, aż do końca swego istnienia. Ja też zapewne dołączę do was. Kiedyś.
- Domyślam się, że to zrobisz – odpowiada z szelmowskim uśmiechem. – Ale może najpierw pozostaw cząstkę siebie na tym świecie. Potomka…
- Alex! – Rzucam ostrzegawczo, ale on tylko się śmieje. – Po co mi to mówisz?
- Ze mną możesz mieć dziecko – mówi to, tak poważnym tonem, że aż drżę. – Zadbałem o to dawno temu…
- Żartujesz?! – Mój głos przepełnia gniew. – Teraz ja cię nienawidzę za tę chwilę!
- Jesteśmy więc kwita – wzrusza ramionami. – Chciałbym tu posprzątać, jeśli pozwolisz.
- Już wychodzę – wstaję powoli, ciężko oddychając. – Przymierze zostało zawarte. Teraz wszyscy jesteśmy złączeni. Dobranoc, Alexandrze.
- Dobranoc, słodka Effie – uśmiecha się figlarnie i zamyka za mną drzwi.

Jestem zbyt poruszona, by wrócić do swojej sypialni i zasnąć. Szybko zabieram broń, a potem najciszej, jak potrafię, schodzę po schodach. Jest już dawno po północy, więc mam nadzieję, że nie spotkam nikogo. Nie chcę iść, ani na łąkę, ani do ogrodu, więc postanawiam pójść do miasta. Przy Wschodniej Drodze, oprócz naszego domu stoją jeszcze dwa inne. Przechodząc tamtędy, nie dostrzegam zapalonych świateł w oknach. Jedynie latarnie, po obu stronach drogi rozjaśniają mrok. Drzewa Pamięci majaczą już całkiem blisko. Wchodzę w alejkę, która oplata całą tę namiastkę parku. Posąg Ferrisa zniknął, a na jego miejscu powstaje fontanna. Muszę przyznać, że ciocia Edwina doskonale radzi sobie z zarządzaniem miasta. Wcześniej Wyndham było czystym i całkiem przyjemnym miastem, ale czuło się w nim strach. Teraz powietrze przesycone jest nadzieją. Siadam na jednej z wielu, drewnianych ławeczek. Broń spoczywa na kolanach. Wpatruję się w konstrukcję, która wkrótce ma być gotowa. Wiem, że ciocia chce, by kwitnące w fontannie lilie, przypominały wszystkim o Edanie. Pomysł jest dobry, ale budzi we mnie smutek. Nikt się jednak nie sprzeciwił. Ja również. Ale teraz moje myśli zaprząta Alexander i słowa, które padły z jego ust. Zszokował mnie. Muszę to przyznać. Uderzył w punkt, który bardzo zabolał. Czy ma rację, czy ma w ogóle prawo, by powiedzieć mi coś takiego?! Nie wiem, co odpowiedzieć samej sobie. Niepokój został zasiany w moim sercu i jestem pewna, że szybko się go nie pozbędę.
- Effie, co tutaj robisz? – Zatroskany głos cioci Edwiny, wyrywa mnie z zadumy. – Wszystko w porządku?
- Witaj, ciociu – witam się z nią serdecznie. – Wyszłam na spacer. A ty skąd się tu wzięłaś?
- Zasiedziałam się u przyjaciółki – ciocia macha dłonią i siada, pociągając mnie za sobą. – Omawiałyśmy sprawy dotyczące miasta.
- A jak sobie radzisz z tym zarządzaniem, ciociu? – Pytam szczerze zainteresowana. – Potrzebujesz pomocy?
- Nie trzeba, kochanie – delikatnie ujmuje moją dłoń, ale widząc opatrunek, wycofuje się. W jej oczach pojawia się troska. – To od przymierza?
- Tak. Rano ich już nie będzie. Nie martw się tym.
- Nie martwię się – odpowiada. – Wiem, że nikt cię nie skrzywdzi.
- To prawda – potwierdzam, choć, co do Alexandra mam wątpliwości. – Pójdę już…
- Effie, nie uciekaj ode mnie – ciocia jest moją jedyną rodziną i czuję, że bardzo jej na mnie zależy. – Teraz mogę powiedzieć z całą pewnością, że postąpiłam słusznie. Żałuję, że cierpiałaś, ale gdyby nie ty, już byśmy nie żyli. Wszyscy jesteśmy ci wdzięczni za to, że uchroniłaś nas przed złem. Ja mam jeszcze w sobie dodatkowe poczucie winy. Omotana przez Gilleabarta, nie dostrzegłam w porę, że manipuluje mną, byle tylko osiągnąć swoje cele. Byłam strasznie głupia i naiwna myśląc, że wampir może mnie pokochać…
Milknie, gdy dociera do niej, co powiedziała. Po raz kolejny tego wieczoru ktoś mnie rani. Chyba powinnam się przyzwyczaić. Nie daję jej jednak odczuć, że te słowa mnie dotknęły. Wszystko, o czym powinnam pomyśleć, spycham w głąb siebie, czekając na odpowiedni moment.
- Effie, ja… - waha się odwracając spojrzenie. – Wybacz mi. Nie chciałam.
- Pójdę już – wstaję żegnając się. – Dobranoc, ciociu.
- Dobranoc, Effie.

Powolnym krokiem wracam do Strażnicy. Nie mam siły myśleć o tym wszystkim, co się wydarzyło tego wieczoru. Radość z chwil spędzonych z Fredrikiem, przyćmiły słowa Alexandra i cioci Edwiny. Nie złoszczę się. Czuję tylko smutek i niepokój. Niepokój jest najgorszy. Kładę się spać sama, choć wyczuwam, że de Bran chciałby przyjść do mnie. Uznaję jednak, że rozmowa z nim mogłaby, dotknąć zbyt drażliwych dla nas obojga tematów. Wolę uniknąć tego. Przynajmniej w tej chwili.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Elatha · dnia 21.07.2011 07:59 · Czytań: 712 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 8
Komentarze
Azazella dnia 21.07.2011 09:18
No to widzę, że pomiędzy Philippem a Madeleine coś się zaczyna rodzić i nabierać wyraźniejszych kształtów. Zobaczymy co z tego wyniknie w późniejszym czasie. Alex nie zwlekał długo z przyjęciem przymierza. Co prawda nie miał zbyt wielkiego wyboru, ale myślałam, że w jego przypadku to się trochę jeszcze odwlecze. No ale nie można też przeciągać tego w nieskończoność. Ten odcinek podobał mi się bardziej niż poprzedni. Zobaczymy co będzie się działo później.
Pozdrawiam
Wasinka dnia 21.07.2011 10:34
Trzy różne obrazki - fajnie, bo nie nuży.
I pojawia się kolejny motywik, który może skłonić Effie ku Alexowi... Swoją drogą - zapobiegliwy spryciarz z niego.

W poprzedniej części było przypomnienie z zapisu dialogów, to tutaj może robaczki (też z pierwszej cząstki tylko), bo coś się ich namnożyło:

że spacer z Madeleine, może mieć zbyt wielu obserwatorów

że na małej polanie pośród drzew, postawiono drewnianą

Moje wielkie marzenie, spełniło się!

Wszyscy jesteśmy wam niezmierni wdzięczni! - niezmiernie

by wampirzyca prawiła mu, aż tyle

Zmieniłaś się i myślisz, jak dojrzała istota.


Wszystkie do wyrzucenia, biedaki.


Aha, taki przykład jeden, żeby się nie mąciło z innymi:
- Czy mogę mieć nadzieję na kolejny spacer? – Pyta niepewnie.
Gdy masz po myślniku kontynuację zdania, czyli tutaj wyjaśniasz, kto pyta (ale dotyczy to wszystkich powiedział, syczy, mruczy, mówi, burczy, prychnął itd.), to - nawet jak wypowiedź kończy się znakiem, i tak jest mała litera, a zatem:
- Czy mogę mieć nadzieję na kolejny spacer? – pyta niepewnie.

choć wszystko w mówi mu - bez "w"

ciocia Edwina doskonale radzi sobie z zarządzaniem miasta. Wcześniej Wyndham było czystym i całkiem przyjemnym miastem - wpada na siebie

by powiedzieć mi coś takiego?! Nie wiem, co odpowiedzieć samej sobie

- Witaj, ciociu – witam się z nią serdecznie.

Byłam strasznie głupia i naiwna myśląc, że wampir może mnie pokochać… - to zdanie nie do końca daje Effie powód, by poczuła się urażona/smutna - bo brzmi, jakby Edwina myślała o sobie, że dlaczego by ją właśnie miał pokochać. Może więc wyrzuć "mnie"? :
Byłam strasznie głupia i naiwna myśląc, że wampir może pokochać…

Czasem stawiasz zaimek na końcu zdania (w poprzednich fragmentach dałam parę przykładów) i traci ono płynność. Przeczytaj sobie czasem na głos na przykład.

Pozdrowienia słoneczne mimo deszczu.
Elatha dnia 21.07.2011 18:15
Azazello, cieszę się, że Ci się podobało :). Effie trochę wymogła na Alexandrze przymierze, ale tylko mu to na dobre wyszło :). A wątek Philippa i Madeleine będzie sobie istniał ;).

Wasinko, chyba przestaję lubić przecinki :lol:. Bardzo Ci dziękuję za te wskazówki. Myślę, że w końcu poznam ich sekretne pozycje w zdaniach ;). Czyżbyś widziała Effie ponownie w objęciach Alexandra? :) Ciekawy punkt widzenia.

Jeśli macie jakieś spostrzeżenia, domysły lub oczekiwania co do bohaterów, to proszę, napiszcie o tym. Wasz tok myślenia z pewnością mnie zaintryguje i zainspiruje :). Pod warunkiem, że nie jest to niewłaściwa prośba.

Pozdrowienia z deszczem w tle :).
MaximumRide dnia 21.07.2011 21:41
Trzeba przyznać, że potrafisz utrzymać czytelnika w napięciu i niepewności. Nawet jeśli zakończyłaś w tej części najważniejszy wątek- Czarnego Płomienia, to dajesz sceny życia bohaterów, które sprawiają, że nie mogę sie oderwać od ekranu.
Masz dar przekazywania emocji. Przynajmniej ja czuję się jakbym to wszystko przeżywała razem z bohaterami. Jakim przeżyła przymierze:)
Mam dużo domysłów ale wolę ich nie mówić. Wolę poczekać.
Oczekuję jedynie, że sprawisz, że historia nadal będzie utrzymywać smaczek, jak do tej pory.
Muszę przyznać, że boję się o relacje Effie i Fredrika. Ale to autor jest tu stworzycielem. Mam tylko nadzieję, że nie znienawidzę bohaterki. Kombinuj, wymyślaj, byle by było ciekawie.Tylko nie przesadzaj:)
Trzeba przyznać, że każdy wampir jest niezwykły. Jedyny w swoim rodzaju. Nie są nijacy, tylko mają swoje osobowości. Motyw z wampirami jest ok. Zwłaszcza u ciebie.

Pozdrawiam
Elatha dnia 22.07.2011 09:58
MaximumRide, dziękuję za miłe słowa :). Twoje uwagi są bardzo ciekawe i dużo w nich racji :).

Pozdrawiam ciepło :).
Wasinka dnia 22.07.2011 10:11
Cytat:
Wasinko, chyba przestaję lubić przecinki :lol:

Po prostu za dużo o nich nie myśl ;) Mam wrażenie, że zaczęłaś się za bardzo przejmować, bo wcześniej brakowało ich tylko czasem (głownie przy imiesłowach, rzadziej gdzie indziej), a teraz się zaczynają rozprzestrzeniać...

Cytat:
Czyżbyś widziała Effie ponownie w objęciach Alexandra? :)

Ech, ja to chyba jeszcze nic nie widzę ;) Zatrzymał mnie fakt, że Alex uderzył w czuły punkt Effie. To bardzo zmąci jej spokój zapewne nie raz jeden...

Pozdrowienia w deszczu rześkim.
julass dnia 23.07.2011 00:34
no dobra... dostajesz plus za sylwetkę madeleine którą potrafię sobie bardzo dobrze wyobrazić jak tak stoi i plecie:)
a efie to chyba oprócz mocy żywiołów ma jeszcze jedną moc - odbieranie męskości:) frederik przy niej niewieścieje a alex zaczyna histeryzować i to ona jest znowu prawdziwym mężczyzną... jeszcze w gromadzie to sobie z nią jakoś radzą ale sam na sam to żaden nie ma szans:)
Elatha dnia 23.07.2011 21:22
Julass, dzięki za miłe słowa :). Rozbawiłeś mnie bardzo dzisiaj, co poprawiło mi humor :).

Effie ma kilka zdolności, jedną z nich jest irytowanie innych. Czasem taka wredna zołza z niej jest. Alex faktycznie trochę histeryzuje, ale ledwo co przeszedł przemianę i ma trudności z akceptacją pewnych zachowań. Fredrik jest zakochany, ale pokaże szpony, jak na wojownika przystało :).

Pozdrawiam :).
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty